Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Zolza

Bądź sexi po

Polecane posty

4 minuty temu, Bluegrey napisał:

Trochę się zmieniło. Znam wiele samotnych kobiet, które stają przed różnymi tego typu wyzwaniami. Jedna moja koleżanka to nawet glazurę w łazience sama położyła!

To wyrazy szacunku dla niej... Koleżanka ściągnęła mnie kilkaset kilometrów po to by pomógł Jej powiesić lampy, obrazy i położyć kilka płytek... oraz porozmawiać. Jej związek też się rozpadł... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
2 minuty temu, Skb napisał:

To wyrazy szacunku dla niej... Koleżanka ściągnęła mnie kilkaset kilometrów po to by pomógł Jej powiesić lampy, obrazy i położyć kilka płytek... oraz porozmawiać. Jej związek też się rozpadł... 

Często jest tak, gdy żyje się w związku, że pewne obowiązki są w jakiś sposób podzielone. W moich akurat związkach zawsze jednak był dość tradycyjny podział. Samotne życie spowodowało, że wielu rzeczy musiałam się nauczyć, z wieloma zmierzyć, na inne znaleźć receptę itd. Tak to już jest...

Moja pierwsza przeprowadzka po rozwodzie to było istne szaleństwo! Trzeba było zrobić remont, przewieźć rzeczy. Mocne wspomnienia 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Bluegrey napisał:

Często jest tak, gdy żyje się w związku, że pewne obowiązki są w jakiś sposób podzielone. W moich akurat związkach zawsze jednak był dość tradycyjny podział. Samotne życie spowodowało, że wielu rzeczy musiałam się nauczyć, z wieloma zmierzyć, na inne znaleźć receptę itd. Tak to już jest...

Moja pierwsza przeprowadzka po rozwodzie to było istne szaleństwo! Trzeba było zrobić remont, przewieźć rzeczy. Mocne wspomnienia 😉

Hmm Miałem łatwiej... Wyprowadzka, a raczej eksmisja była grubo przed rozwodem... A z rzeczami nie miałem prawie żadnego problemu... Bo niewiele dostałem na "nową drogę życia". Moje wspomnienia sa bardzo mocne i ciągle żywe. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
2 minuty temu, Skb napisał:

Hmm Miałem łatwiej... Wyprowadzka, a raczej eksmisja była grubo przed rozwodem... A z rzeczami nie miałem prawie żadnego problemu... Bo niewiele dostałem na "nową drogę życia". Moje wspomnienia sa bardzo mocne i ciągle żywe. 

Bo to i wydarzenie mocne. Nie bez powodu rozwód to drugie w kolejności najbardziej stresujące zdarzenie w życiu...

Z czasem jest lżej, wspomnienia też blakną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Bluegrey napisał:

Bo to i wydarzenie mocne. Nie bez powodu rozwód to drugie w kolejności najbardziej stresujące zdarzenie w życiu...

Z czasem jest lżej, wspomnienia też blakną...

A jakie jest pierwsze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
Przed chwilą, Skb napisał:

A jakie jest pierwsze?

Śmierć bliskiej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.12.2020 o 17:18, Bluegrey napisał:

Śmierć bliskiej osoby.

Dla mnie nie... Zmarły mi dwie najbliższe osoby. Bardzo ciężkie przeżycie i ból ze straty. Niestety trauma rozwodu dla mnie jest jeszcze większa bo ciągle trwa i trwać będzie... 

  • Sad 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
57 minut temu, Skb napisał:

Dla mnie nie... Zmarły mi dwie najbliższe osoby. Bardzo ciężkie przeżycie i ból ze straty. Niestety trauma rozwodu dla mnie jest jeszcze większa bo ciągle trwa i trwać będzie... 

To akurat nie moja hierarchia, ale wynik badań... Ale rozumiem Cię, ludzie różnią się od siebie, każdy inaczej pewne rzeczy przeżywa. Z rozwodem zresztą wiąże się wiele rożnych emocji, często dość mieszanych. z jednej strony np ulga po zakończeniu złego związku, a z drugiej poczucie porażki, bo jednak związek się nie udał itp... Raczej każdemu ciężko poskładać się sensownie na nowo...

Dawno się rozwiodłeś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
18 minut temu, Bluegrey napisał:

To akurat nie moja hierarchia, ale wynik badań... Ale rozumiem Cię, ludzie różnią się od siebie, każdy inaczej pewne rzeczy przeżywa. Z rozwodem zresztą wiąże się wiele rożnych emocji, często dość mieszanych. z jednej strony np ulga po zakończeniu złego związku, a z drugiej poczucie porażki, bo jednak związek się nie udał itp... Raczej każdemu ciężko poskładać się sensownie na nowo...

Dawno się rozwiodłeś?

Dzień dobry. Nigdy nie rozpatrywałem tego pod takim kątem, tym bardziej nie czytałem wyników badań naukowych. U mnie rozwód to same negatywne uczucia, przy czym sam rozwód jest dla mnie największą porażką życiową. Niestety ta trauma trwa, ponieważ cały czas widzę negatywne skutki rozpadu rodziny dla dziecka. Sam rozwód jest świeży, bo formalnie od kilku tygodni, tyle że trwał przeszło 2 lata. Sam związek skończył się prawie trzy lata temu... Trochę  dokładniej - priv. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
8 minut temu, Skb napisał:

Dzień dobry. Nigdy nie rozpatrywałem tego pod takim kątem, tym bardziej nie czytałem wyników badań naukowych. U mnie rozwód to same negatywne uczucia, przy czym sam rozwód jest dla mnie największą porażką życiową. Niestety ta trauma trwa, ponieważ cały czas widzę negatywne skutki rozpadu rodziny dla dziecka. Sam rozwód jest świeży, bo formalnie od kilku tygodni, tyle że trwał przeszło 2 lata. Sam związek skończył się prawie trzy lata temu... Trochę  dokładniej - priv. 

Czas zrobi tu swoje - banalne, ale prawdziwe. To są emocje, które zwyczajnie trzeba przetrwać. Nie ma złotej rady czy metody.

Mnie osobiście właśnie z tym poczuciem porażki najtrudniej było sobie poradzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Bluegrey napisał:

Czas zrobi tu swoje - banalne, ale prawdziwe. To są emocje, które zwyczajnie trzeba przetrwać. Nie ma złotej rady czy metody.

Mnie osobiście właśnie z tym poczuciem porażki najtrudniej było sobie poradzić.

Czy czas zrobi swoje? Nie wiem, od 2,5 roku nie mieszkamy razem... Zatem emocje powinny opaść... A nie opadły. Mało tego sam rozwód niewiele zmienił w negatywnych emocjach. Przyjąłem do wiadomości, że związku nie ma a raczej, że nigdy nie było... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
1 minutę temu, Skb napisał:

Czy czas zrobi swoje? Nie wiem, od 2,5 roku nie mieszkamy razem... Zatem emocje powinny opaść... A nie opadły. Mało tego sam rozwód niewiele zmienił w negatywnych emocjach. Przyjąłem do wiadomości, że związku nie ma a raczej, że nigdy nie było... 

Wiesz, pewnie u każdego potrzeba innej ilości tego czasu. Mnie bardzo pomógł nowy związek. Odrobinę powiało optymizmem, trochę się wzmocniłam, trochę przekierowałam swoje myślenie na inne sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
22 minuty temu, Bluegrey napisał:

Wiesz, pewnie u każdego potrzeba innej ilości tego czasu. Mnie bardzo pomógł nowy związek. Odrobinę powiało optymizmem, trochę się wzmocniłam, trochę przekierowałam swoje myślenie na inne sprawy.

Świetnie, że weszłaś w relację i zaczęłaś układać sobie życie. Mam nadzieję, że nowy związek będzie dawał Ci energię do życia. 🙂

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
7 minut temu, Skb napisał:

Świetnie, że weszłaś w relację i zaczęłaś układać sobie życie. Mam nadzieję, że nowy związek będzie dawał Ci energię do życia. 🙂

To było bardzo dawno temu. Związek nie przetrwał. Ale w tamtym czasie był pozytywnym bodźcem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Bluegrey napisał:

To było bardzo dawno temu. Związek nie przetrwał. Ale w tamtym czasie był pozytywnym bodźcem.

W takim razie jest mi bardzo przykro. Mam nadzieję, że będziesz dalej próbowała i miała więcej szczęścia... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
Przed chwilą, Skb napisał:

W takim razie jest mi bardzo przykro. Mam nadzieję, że będziesz dalej próbowała i miała więcej szczęścia... 

Było, minęło. Zaakceptowałam status quo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Bluegrey napisał:

Było, minęło. Zaakceptowałam status quo.

Status Quo jest złym rozwiązaniem, ba nie daje satysfakcji... Do złego można się przyzwyczaić... Tylko czy na tym ma polegać życie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
2 minuty temu, Skb napisał:

Status Quo jest złym rozwiązaniem, ba nie daje satysfakcji... Do złego można się przyzwyczaić... Tylko czy na tym ma polegać życie?

Sądzę, że na tym polegać nie powinno. Ja osobiście tymczasem wypaliłam się w temacie poszukiwania "miłości".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Bluegrey napisał:

Sądzę, że na tym polegać nie powinno. Ja osobiście tymczasem wypaliłam się w temacie poszukiwania "miłości".

Nie wiem co powiedzieć, bo mną targają sprzeczne uczucia i odczucia... Zatem jak mogę coś mówić komuś... Ważne abyś za kilka lat nie obudziła się z myślą o przegranym i straconym bezsensownie życiu. Rób tak, abyś była szczęśliwa. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
7 minut temu, Skb napisał:

Nie wiem co powiedzieć, bo mną targają sprzeczne uczucia i odczucia... Zatem jak mogę coś mówić komuś... Ważne abyś za kilka lat nie obudziła się z myślą o przegranym i straconym bezsensownie życiu. Rób tak, abyś była szczęśliwa. 

Sądzę, że to nie jest takie proste i nie pozostaje li tylko w zasięgu naszych chęci. Czasem zwyczajnie trzeba odpuścić, bo tymczasowo nie ma możliwości. Tak jest ze mną. Mój "rynek" się wyczerpał 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Bluegrey napisał:

Sądzę, że to nie jest takie proste i nie pozostaje li tylko w zasięgu naszych chęci. Czasem zwyczajnie trzeba odpuścić, bo tymczasowo nie ma możliwości. Tak jest ze mną. Mój "rynek" się wyczerpał 😉

Ty najlepiej wiesz czego chcesz i potrzebujesz. Co możesz dać, a co chcesz otrzymać... Nie ciągnę Cię za język... Bo ktoś wykorzysta to co powiesz przeciwko Tobie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
1 minutę temu, Skb napisał:

Ty najlepiej wiesz czego chcesz i potrzebujesz. Co możesz dać, a co chcesz otrzymać... Nie ciągnę Cię za język... Bo ktoś wykorzysta to co powiesz przeciwko Tobie. 

Hehe, może nie 😉

Generalnie, w moim odczuciu problem leży w tym, że mam serdecznie dość szukania w sieci. Kilka moich koleżanek jeszcze się nie poddało, bardzo im kibicuję. Ale to proces na zasadzie: krok do przodu i trzy do tyłu.

Może Ty będziesz miał więcej szczęścia 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Bluegrey napisał:

Hehe, może nie 😉

Generalnie, w moim odczuciu problem leży w tym, że mam serdecznie dość szukania w sieci. Kilka moich koleżanek jeszcze się nie poddało, bardzo im kibicuję. Ale to proces na zasadzie: krok do przodu i trzy do tyłu.

Może Ty będziesz miał więcej szczęścia 🙂

Czy ja będę miał więcej szczęścia... Patrząc po moim życiu mało prawdopodobne. A do tego niezbyt fajna sytuacja wyjściowa... Myślę, że pozostanie mi rola kolegi z którym można porozmawiać, wyżalić się ewentualnie doradzić lub poprosić o pomoc... 😉

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
1 minutę temu, Skb napisał:

Czy ja będę miał więcej szczęścia... Patrząc po moim życiu mało prawdopodobne. A do tego niezbyt fajna sytuacja wyjściowa... Myślę, że pozostanie mi rola kolegi z którym można porozmawiać, wyżalić się ewentualnie doradzić lub poprosić o pomoc... 😉

 

Wiesz, tyle to w sumie całkiem sporo. Im dłużej żyję tym bardziej doceniam przyjaźń w porównaniu z miłością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Bluegrey napisał:

Wiesz, tyle to w sumie całkiem sporo. Im dłużej żyję tym bardziej doceniam przyjaźń w porównaniu z miłością.

Wiem, że to jest sporo... Jak nie masz kontaktu z drugim człowiekiem na żywo to każda forma, nawet najbardziej namiastkowa jest na wagę złota... Zawsze byli koło mnie ludzie... A teraz jest pustka... którą chcę wypełnić... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
1 minutę temu, Skb napisał:

Wiem, że to jest sporo... Jak nie masz kontaktu z drugim człowiekiem na żywo to każda forma, nawet najbardziej namiastkowa jest na wagę złota... Zawsze byli koło mnie ludzie... A teraz jest pustka... którą chcę wypełnić... 

Po pierwsze, rozwód niejako weryfikuje relacje (często wspólni znajomi opowiadają się po którejś ze stron bądź po prostu odcinają się od obu, żeby nie uczestniczyć w konflikcie) albo je zmienia (bo np musisz się przeprowadzić i już nie masz tych sprawdzonych, sympatycznych sąsiadów). Po drugie, rozwód powoduje bałagan w naszych emocjach, więc często chwilowo inaczej niż dotąd podchodzimy do kontaktów z ludźmi (przy czym ci, którzy się nie rozwodzili, zazwyczaj nas nie rozumieją, co też zwrotnie wpływa na relacje). Po trzecie, problem leży w tym, że zranieni rozwodem tym bardziej potrzebujemy wsparcia, zrozumienia, ludzkiej życzliwości, a często tego nie dostajemy (niekiedy więc odsuwamy się jeszcze bardziej).

Oczywiście to, co napisałam, to pewne ogólniki, niemniej jednak mam tu na myśli to, że człowiek to stadne zwierzę (tak czy inaczej) i nawet w sytuacji kryzysowej potrzebuje obok ludzkiego czynnika. Tyle, że uważam, że jeśli akurat nie ma się obok tzw sprawdzonego przyjaciela, który był, jest i będzie, to warto zaczynać od czegoś mniejszego i budować nowe powolutku i z rozmysłem. Co by nie zapełniać tej pustki za szybko, aby się nie zachłysnąć 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Bluegrey napisał:

Po pierwsze, rozwód niejako weryfikuje relacje (często wspólni znajomi opowiadają się po którejś ze stron bądź po prostu odcinają się od obu, żeby nie uczestniczyć w konflikcie) albo je zmienia (bo np musisz się przeprowadzić i już nie masz tych sprawdzonych, sympatycznych sąsiadów). Po drugie, rozwód powoduje bałagan w naszych emocjach, więc często chwilowo inaczej niż dotąd podchodzimy do kontaktów z ludźmi (przy czym ci, którzy się nie rozwodzili, zazwyczaj nas nie rozumieją, co też zwrotnie wpływa na relacje). Po trzecie, problem leży w tym, że zranieni rozwodem tym bardziej potrzebujemy wsparcia, zrozumienia, ludzkiej życzliwości, a często tego nie dostajemy (niekiedy więc odsuwamy się jeszcze bardziej).

Oczywiście to, co napisałam, to pewne ogólniki, niemniej jednak mam tu na myśli to, że człowiek to stadne zwierzę (tak czy inaczej) i nawet w sytuacji kryzysowej potrzebuje obok ludzkiego czynnika. Tyle, że uważam, że jeśli akurat nie ma się obok tzw sprawdzonego przyjaciela, który był, jest i będzie, to warto zaczynać od czegoś mniejszego i budować nowe powolutku i z rozmysłem. Co by nie zapełniać tej pustki za szybko, aby się nie zachłysnąć 😉

Moje relacje z przyjaciółmi mocno się rozluźniły po tym jak przeprowadziłem się do ex a jeszcze bardziej jak urodziło się dziecko. Nowych relacji nie nawiązałem bo miałem rodzinę, pracę, obowiązki. Sąsiedzi... rozwód i szarpanina spowodował, że prawie wszystko poszło w rozsypkę... Mam jedną rodzinę, ale nie mogę im zbyt często siedzieć na głowie... Ależ ja się z całą pewnością nie zachłysnę... w sytuacji kryzysowej nie mam na kogo liczyć... no prawie... Niestety, już kilka razy sprawdzałem to w praktyce. 😞

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
Przed chwilą, Skb napisał:

Moje relacje z przyjaciółmi mocno się rozluźniły po tym jak przeprowadziłem się do ex a jeszcze bardziej jak urodziło się dziecko. Nowych relacji nie nawiązałem bo miałem rodzinę, pracę, obowiązki. Sąsiedzi... rozwód i szarpanina spowodował, że prawie wszystko poszło w rozsypkę... Mam jedną rodzinę, ale nie mogę im zbyt często siedzieć na głowie... Ależ ja się z całą pewnością nie zachłysnę... w sytuacji kryzysowej nie mam na kogo liczyć... no prawie... Niestety, już kilka razy sprawdzałem to w praktyce. 😞

 

To zjawisko dotyczy bardzo wielu rozwiedzionych osób. Szczerze mówiąc, swego czasu rozpad relacji koleżeńskich, przyjacielskich czy sąsiedzkich bolał mnie bardziej niż sam rozwód. Czułam, że oberwałam od życia dodatkowo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Bluegrey napisał:

To zjawisko dotyczy bardzo wielu rozwiedzionych osób. Szczerze mówiąc, swego czasu rozpad relacji koleżeńskich, przyjacielskich czy sąsiedzkich bolał mnie bardziej niż sam rozwód. Czułam, że oberwałam od życia dodatkowo...

Ja oberwałem od życia z każdej możliwej strony... W krótkim czasie przestał istnieć cały mój świat... Wiesz jak przykro jest, jak nie masz z kim kawy wypić? Nie mówiąc o reszcie? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
Przed chwilą, Skb napisał:

Ja oberwałem od życia z każdej możliwej strony... W krótkim czasie przestał istnieć cały mój świat... Wiesz jak przykro jest, jak nie masz z kim kawy wypić? Nie mówiąc o reszcie? 

Wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×