Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Samotny8

Myślę o rozwodzie ale brak mi odwagi

Polecane posty

Dnia 9.01.2021 o 14:13, maxx-66 napisał:

reszta była walką z wiatrakami i próbą odsuniecia złych przyjaciółek (starszych panien i rozwódek) wiekszośc przyjacielskich par przez nich odsuwała się od nas

Dokładnie! To jakimi ludźmi się my jako małżeństwo otaczamy ma ogromne znaczenie. Wcześniej mi się wydawało, że przyjaciele przyjaciółmi, ale przecież każde z nas ma swój rozum i wie co ważne. A niestety tak nie jest. Żona zazdrości przyjaciółce singielce, która co chwilę ma nowego partnera, mąż koledze, który ma coraz młodsze dziewczyny. I te opowieści o imprezach, barwnym życiu, kwiatach , prezentach, wiecznych fajerwerkach... 

Cóż, przy tym ta sama od wielu lat  żona/ mąż wypadają nudno i blado. I co niektórzy dają się złapać na ułudę słodkiego, miłego życia. I z zadyszka ( bo już szron na głowie, już nie to zdrowie:) gonią króliczka....

 

 

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 8.01.2021 o 19:16, KorpoSzynszyla napisał:

to daj sobie i jej szansę na zbudowanie nowego świata, nowego szczęścia

Oboje na to zasługujecie 🙂

no tak, i coraz bardziej to do mnie dociera, mam jednak dwa ogromne problemy, pierwszy jest taki że się boję, po prostu boje się, że to ona jest tą drugą połową, a ja przez swoje wewnętrzne z...ie, to popsułem ... 

po drugie wiem, że ona nie jest złym człowiekiem, jest pogubiona, ja po prostu nie wiem czy mam dalej siły ... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, KorpoSzynszyla napisał:

Lęk nie jest dobrym doradcą 😞 a życie jest długie ....

tak, jest, i staram się, staram się pracować nad swoim lekiem tak aby go oswoić, staram się  nie myśleć że wszystko jest na mojej głowie i zależy ode mnie, i czasem mam wrażenie że przez rok, wykonałem kawał pracy w tym temacie, ale konkluzji żadnych to nie przyniosło ... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, KorpoSzynszyla napisał:

A co ci najbardziej przeszkadza? Czego się boisz?

chyba reakcji, i tego uczucia że zawiodłem, tego które jest we mnie gdy myślę, że skoro chce być szczęśliwy to muszę coś z tym zrobić, tego, że chyba boję się przyznać sam przed sobą, że uczucie wygasło ... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, KorpoSzynszyla napisał:

Lepiej kogo zawiodłeś? Czym? 

No uczucia wygasają ale pojawiają się nowe. Jak ktoś jest nieszczęśliwy to będzie nieszczęśliwy czy to sam czy w związku! 

ją zawiodłem, że obiecałem jej że będziemy razem, że nie potrafiłem w porę zareagować, że może nie starałem się tak mocno jak powinienem ... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, KorpoSzynszyla napisał:

Obiecałeś, próbowałeś a zawsze to wszystko człowiekowi w życiu wychodzi ? Nie zawsze .... Ale czy ona z tobą jest szczęśliwa? Czy może zostało dwoje nieszczęśliwych ludzi ?

tego nie wiem, myślę że podobnie jak ja nie widzi na razie swojego życia beze mnie, tak jak i mi jest ciężko widzieć je bez niej, myślę że ona ogólnie jest nieszczęśliwa, a ja nie pomagam tym aby była ... lata próbowałem, i mi się nie udawało, 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
32 minuty temu, KorpoSzynszyla napisał:

Ale wiesz że jedyną osobą która może zrobić ze sobą porządek jesteś ty sam?

I tak samo babka, dorosła osoba, sama musi chcieć się sama ogarnąć 

Nie masz być jej ratownikiem tylko sobą! Wyluzuj. Odpuść , zacznij robić coś co cię cieszy a tak jedno drugie za szyje na dno ciągnie 

właśnie takie mam wrażenie, wiesz, kiedyś byłem inny, jakoś próbowałem choć się cieszyć, i być tą osoba która potrafi z humorem pchać się na do przodu, potrafiłem chcieć, wszystko zmieniło się z 3-4 lata temu, miałem gorszy okres w pracy, załamałem się trochę, i poczułem się bezradny, i że jestem bez pomocy, od tego czasu powoli dołujemy obydwoje ... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, KorpoSzynszyla napisał:

No uczucia wygasają ale pojawiają się nowe. Jak ktoś jest nieszczęśliwy to będzie nieszczęśliwy czy to sam czy w związku! 

Jesli ktoś jest nieszczęśliwy to będzie nieszczęśliwy czy to sam czy w związku ( tym czy kolejnym) .

Bo uczucia wygasają i pojawiają się nowe, i nowe , i nowe...  Po co przy okazji rozwalać życie  dzieciom? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
56 minut temu, Olek80 napisał:

w moim przypadku nie mamy dzieci 

 Wtedy można próbować szukać szczęścia z kimś innym . Niestety bez gwarancji na znalezienie. 

Jest takie powiedzenie, że każda kolejna żona ma wady poprzedniej .....plus swoje własne. 

Autor wątku ma trójkę dzieci. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Z czasem po prostu przestaje się chcieć i szarpać, kombinujesz co można zmienić jak zadowolić i jeszcze bardziej i bardziej się starać ale to nic nie daje a sprawa czasem jest bardziej prosta i oczywista. Do tanga trzeba dwojga. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, Abadonna napisał:

 Wtedy można próbować szukać szczęścia z kimś innym . Niestety bez gwarancji na znalezienie. 

Jest takie powiedzenie, że każda kolejna żona ma wady poprzedniej .....plus swoje własne. 

Autor wątku ma trójkę dzieci. 

to mądre powiedzenie, ale chyba każdy ogarnięty człowiek zdaję sobie sprawę z tego że inni mają wady, problemem nie są wady partnera, tylko brak chęci zmian i komunikacji, czasem sypie się poprostu związek ... tak zwyczajnie 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21 minut temu, Olek80 napisał:

to mądre powiedzenie, ale chyba każdy ogarnięty człowiek zdaję sobie sprawę z tego że inni mają wady, problemem nie są wady partnera, tylko brak chęci zmian i komunikacji, czasem sypie się poprostu związek ... tak zwyczajnie 

O jakich wadach mówisz? Teraz nie ma się wad, a skoro się ich nie ma to nie ma czego poprawić. Coś w związku jest nie tak, to rozwala się związek i wchodzi się w nowy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
22 godziny temu, Olek80 napisał:

ją zawiodłem, że obiecałem jej że będziemy razem, że nie potrafiłem w porę zareagować, że może nie starałem się tak mocno jak powinienem ... 

A czy ona dotrzymała danych tobie obietnic? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Bluegrey napisał:

A czy ona dotrzymała danych tobie obietnic? 

tak na to nigdy nie patrzyłem ... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Skb napisał:

O jakich wadach mówisz? Teraz nie ma się wad, a skoro się ich nie ma to nie ma czego poprawić. Coś w związku jest nie tak, to rozwala się związek i wchodzi się w nowy...

no chodzi mi o to że każdy ma wady ... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, Olek80 napisał:

no chodzi mi o to że każdy ma wady ... 

A mi chodzi o to, że wiele osób twierdzi, że nie ma wad. Zatem nie ma czego poprawiać. A jedyna opcja to wymiana partnera, który nie chce zmieścić się w sztywnej ramce... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Skb napisał:

A mi chodzi o to, że wiele osób twierdzi, że nie ma wad. Zatem nie ma czego poprawiać. A jedyna opcja to wymiana partnera, który nie chce zmieścić się w sztywnej ramce... 

a to nie, ja doskonale zdaję sobie sprawę z tego że mam wady, jak i zdaję sobie sprawę z tego że swoje wady ma moja partnerka, i to jest dla mnie jak najbardziej normalna sytuacja, dopóki chce się tolerować te wady, może nad nimi pracować ... gorzej gdy nabywamy nowych, które są dla partnera nie do przyjęcia 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Olek80 napisał:

a to nie, ja doskonale zdaję sobie sprawę z tego że mam wady, jak i zdaję sobie sprawę z tego że swoje wady ma moja partnerka, i to jest dla mnie jak najbardziej normalna sytuacja, dopóki chce się tolerować te wady, może nad nimi pracować ... gorzej gdy nabywamy nowych, które są dla partnera nie do przyjęcia 

Niestety po kilku latach związku nawet stare wady nie są do przyjęcia... Jak brakuje współpracy, to wszystko przeszkadza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Skb napisał:

Niestety po kilku latach związku nawet stare wady nie są do przyjęcia... Jak brakuje współpracy, to wszystko przeszkadza.

całkowicie się zgadzam, 

jest taki moment gdy po prostu, albo akceptujesz już sytuację która jest, i nie wnikasz, lub gdy się rozstajesz ... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Olek80 napisał:

całkowicie się zgadzam, 

jest taki moment gdy po prostu, albo akceptujesz już sytuację która jest, i nie wnikasz, lub gdy się rozstajesz ... 

To są właśnie wybory życiowe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
36 minut temu, Olek80 napisał:

tak na to nigdy nie patrzyłem ... 

To działa w dwie strony. W moim odczuciu czyjeś niedotrzymane obietnice nas samych zwalniają z naszych. 

W procesie rozpadu mojego małżeństwa też miałam taki dylemat, bo ta deklaracja coś dla mnie znaczyła. I takie właśnie podejście znacznie mi pomogło. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, Bluegrey napisał:

To działa w dwie strony. W moim odczuciu czyjeś niedotrzymane obietnice nas samych zwalniają z naszych. 

W procesie rozpadu mojego małżeństwa też miałam taki dylemat, bo ta deklaracja coś dla mnie znaczyła. I takie właśnie podejście znacznie mi pomogło. 

Czy jeżeli ktoś okaże się kimś bez zasad, to należy zniżyć się do jego poziomu? Dla mnie istota małżeństwa znaczyła tak wiele, że zmieniłem dla niej całe swoje życie... Przy braku jakiejkolwiek zmiany z drugiej strony... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, Bluegrey napisał:

To działa w dwie strony. W moim odczuciu czyjeś niedotrzymane obietnice nas samych zwalniają z naszych. 

W procesie rozpadu mojego małżeństwa też miałam taki dylemat, bo ta deklaracja coś dla mnie znaczyła. I takie właśnie podejście znacznie mi pomogło. 

to jest właśnie bariera której ja jeszcze nie mogę przekroczyć ... 

wiem że jest nie tak, wiem że próbowałem to naprawiać ( i ona też) a nie wychodzi, ale nie potrafię skończyć bo dałem słowo, i nie rozpatrywałem tego pod względem, że przecież ona też ... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
2 minuty temu, Skb napisał:

Czy jeżeli ktoś okaże się kimś bez zasad, to należy zniżyć się do jego poziomu? Dla mnie istota małżeństwa znaczyła tak wiele, że zmieniłem dla niej całe swoje życie... Przy braku jakiejkolwiek zmiany z drugiej strony... 

Nie, nie to miałam na myśli. Ale swoiste uwolnienie się od osobistej, li tylko jednostkowej odpowiedzialności. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
33 minuty temu, Bluegrey napisał:

Nie, nie to miałam na myśli. Ale swoiste uwolnienie się od osobistej, li tylko jednostkowej odpowiedzialności. 

To zmienia postać rzeczy i perspektywę. 🙂

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
3 minuty temu, Skb napisał:

To zmienia postać rzeczy i perspektywę. 🙂

 

O to mi chodziło. Nie sposób brać na siebie odpowiedzialności za wszystko. Zawsze trzeba dwojga. Można trwać w swoich standardach, ale to nie wystarczy za dwie osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Bluegrey napisał:

O to mi chodziło. Nie sposób brać na siebie odpowiedzialności za wszystko. Zawsze trzeba dwojga. Można trwać w swoich standardach, ale to nie wystarczy za dwie osoby.

Nie da się niczego zrobić za dwie osoby, nie masz żadnej możliwości wpłynięcia  na decyzje jakie podejmuje druga osoba. Jeżeli nie ma chęci do porozumienia i wspólnego działania z obu stron, to wszystko jest skazane na porażkę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
1 minutę temu, Skb napisał:

Nie da się niczego zrobić za dwie osoby, nie masz żadnej możliwości wpłynięcia  na decyzje jakie podejmuje druga osoba. Jeżeli nie ma chęci do porozumienia i wspólnego działania z obu stron, to wszystko jest skazane na porażkę. 

Zgadza się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Widzę że mój temat cieszy się sporą popularnością. Jak zawsze jest dużo hejtu i wypowiedzi kobiet (głównie) które z jednej strony chcą aby mężczyzna zachowywał się jak hrabia z 19 wieku, ale z drugiej strony nie chcą być traktowane jak się wtedy niejednokrotnie traktowalo kobiety, proponuję zastanowić się co wolicie, równouprawnienie czy równouprawnienie tam gdzie wam wygodnie a tam gdzie nie, żeby traktowano was jak księżniczki. 

Ale widzę jest też sporo rzeczowych wypowiedzi i za nie bardzo dziękuję. Coraz bardziej utrwalam się w przekonaniu, że nie wiele juz się zmieni w moim życiu bez drastycznych kroków.

Czasy są ciężkie, ja kombinuje jak koń pod górę aby przetrwać, a nie mogę liczyć nawet na odrobinę oparcia w żonie. W tym też mieści się sferą sexu, uwierzcie mi że wracając z pracy czy od klienta, który postanowił powyżywać się bezpodstawnie, człowiek chciał by sie do kogoś przytulić i być ztozumianym, a czasem byc zaskoczony miłą erotyczną niespodzianką. Ja naprawdę nie oczekuje że codziennie żona będzie stała z pejczem i w lateksie jak wracam z pracy, ale raz nabjakis czas chciał bym żeby pokazała że ma na coś ochotę. 

Dla mnie sex jest bardzo ważny, a podejście ok pobzykaj sobie, wogole mi nie odpowiada.

Edytowano przez Samotny8

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×