Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
confusedwife

Problemy w małżeństwie

Polecane posty

Drodzy forumowicze, w moim małżeństwie dzieje się źle. Post będzie długi ale chcę wszystko dokładnie opisać. Może ktoś coś poradzi, bo ja nie potrafię sobie poradzić. Jesteśmy razem 8 lat, 4 lata po ślubie, mamy 3 letnią córkę. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Przy jednym z pierwszych spotkań powiedział mi, że będę jego żoną. Był przystojny, pracował, miał samochód, jest 2 lata ode mnie starszy. Ja wtedy dopiero szłam na studia. Przez studia mieszkałam z koleżankami 50 km od miejscowości rodzinnej (on mieszkał też w tej okolicy) dowiedział mnie raz w tygodniu, ja jeździłam na każdy weekend do domu. On uważał, że jeśli jesteśmy razem to ja nie mogę sama wychodzić np z koleżankami więc mi tego zabronił i przez całe studia nie chodziłam nigdzie, czasami do kina czy galerii lecz i o to musiałam się wykłócać. Kiedyś pisałam że znajomym że szkoły, to był tylko kolega, nigdy nawet nie myślałam o nim w kategoriach romantycznych, mój wtedy jeszcze chłopak zobaczył ta rozmowę (która była normalna, ogólna o tym co słychać itp) zrobił mi ogromną awanturę, taka, że musiałam zerwać całkowicie tamtą znajomość. Kiedyś zrobił mi awanturę o to, że przyjaciółka wpadła do mnie niespodziewanie (on i tak był u siebie w domu, a ja na studiach), musiałam się wtedy długo tłumaczyć. Nie pozwolił mi iść na imprezę zakończenia studiów, to było w lokalu studenci z wykładowcami. Żałuję do dziś, że go posłuchałam i nie poszłam. On ciągle powtarzał, że z koleżankami i znajomymi nie będę sobie życia układać, że najważniejsi jesteśmy my, że rodzina która kiedyś stworzymy będzie najważniejsza i nikogo więcej nie potrzebujemy. Na 2 roku studiów mi się oświadczył i znowu związana z tym jest dziwna historia. Jechałam pociągiem do domu, spotkałam moja przyjaciółkę która mieszkała po drodze z dworca do mojego rodzinnego domu więc zaproponowałam jej że ja razem z chłopakiem do domu podrzucimy. Mój chłopak chciał mi się wtedy oświadczyć czego ja nie wiedziałam. Napisałam, czy to nie problem jak podrzucimy do domu po drodze przyjaciółkę. Od razu awantura że to ja sobie myślę, on miał plany, chciał mi się oświadczyć itp. a ja go przepraszałam, jak wróciliśmy do domu to mówił że już chwila mineła że mi się już nie oświadczy. Chciał mi się w domu oświadczyć a ja poprosiłam go żeby się uspokoił i zabrał mnie w jakieś fajne miejsce i wtedy tak zrobił. Po dwóch latach wzięliśmy ślub, ja w międzyczasie znalazłam pracę w szkole, bo jestem nauczycielką, zaczęłam też studia magisterskie. Zamieszkaliśmy razem pół roku przed ślubem. Po 3 miesiącach zaszłam w ciążę. Wiele awantur było o różne "pierdoły", mąż mi nie pomagał w domu ale przy małym mieszkaniu aż tak tego nie odczuwałam. Robiłam ciężkie zakupy nawet w 8 miesiącu ciąży. Kiedyś zapomniałam z domu pieniędzy a byłam już na końcówce ciąży i wróciłam do mieszkania na 2 piętrze, poprosiłam męża żeby poszedł zapłacić i po zakupy to wręcz mnie wyśmiał i kazał samej iść skoro sama zapomniałam kasy. Oczywiście poszłam. Pod koniec ciąży kupiliśmy dom na kredyt, żeby mieć zdolność kredytowa zrobiliśmy rozdzielność majątkowa, kredyt i dom jest na męża ale większą część kredytu spłacają nam moi rodzice, dali też pieniądze na zapisy u notariusza. Po roku mieliśmy to znieść i mnie dopisać do kredytu ale zawsze jakoś nie było nam po drodze. Na początku mąż pomagał przy dziecku, ale z czasem coraz mniej, w domu oprócz koszenia trawy i zajmowania się piecem nic nie robił. Jak mu zwracałam uwagę to stwierdzał że ja nic nie robię, że w domu siedzę, że jak chce to moge iść kosić trawę i do pieca to zobaczę co to ciężka praca. Do dziecka nie wstawał, zawsze długo spał nawet jak miał wolne bo przecież musi odpocząć w swój dzień wolny. Dużo grał w gry komputerowe lub na PS. Otworzył ciastka to papier zostawiał na blacie, brudne ciuchy koło łóżka, brudne szklanki, talerze itp. Wszystko ja musiałam sprzątać bo o cokolwiek go poprosiłam mówił, że ma mnie dość, że się rozwiedzie ze mną bo ja chcę żeby on "zapier****" od świtu do nocy i nie miał nic z życia. Remonty w domu robiliśmy razem, powoli inwestowaliśmy dużo w domu, nie mówię, bo przy tym robił, jeździliśmy też razem na wakacje tylko że zawsze to było z mojej inicjatywy, ja pakowałam, a on często pół wyjazdu był obrażony. Zapomniałam dodać, że bardzo często się obrażał, że potrafił cos mi przykrego powiedzieć i sam się obrazić a ja musiałam go przepraszać bo się do mnie nie odzywał. Wstawał rano zawsze wkurzony, kazał mi robić śniadanie, miał pretensje że go nie obudziłam a jak go budziłam to rkzycAl czemu go budzę (pracuje na dwie zmiany). Jak nasza córka skończyła rok trafiła się dla mnie okazja pracy. Było to dość dużo bo 1.5 etatu w szkole czyli średnio codziennie do 14-15 no i oczywiście jeszcze przygotowanie do lekcji i sprawdzanie prac (lubię moja pracę i jestem ambitna) mój mąż twierdził że moja praca to nie praca, że tylko pije kawę co 45 minut, że nic nie robię itp. z drugiej strony widział że w domu robię i w pracy a nic mi nie pomagał, a często narzekał że jest bałagan. W drugim roku mojej pracy doszło mi więcej godzin bo nie było nauczyciela w drugiej szkole, wzięłam ta pracę bo w tamtej szkole byłam tylko na zastępstwo a tutaj dostałam umowę na czas nieokreślony bo pracowałam tam już od razu po studiach i bardzo im zależało żeby w końcu mieć kogoś na stałe. W międzyczasie rozmawialiśmy o drugim dziecku, ja do końca przekonana nie byłam (przy pierwszym też tak szybko mąż chciał, ja chciałam trochę poczekać) ale w końcu zgodziłam się i staraliśmy się dość długo, ale nie wychodziło w końcu była pandemia i przestaliśmy. Jednocześnie cały czas znosiłam jego fochy, obrażał moją rodzinę, na chwilę pojechałam do mamy a on potrafił spać po nocach zadzwonić do mnie i mówić "gdzie jesteś? Dawaj do domu bo głodny jestem", wyznaczał mi ile czasu mogę spędzić z koleżanką, ciągle smsy mi pisał jak na kawę pojechałam, rzadko się widziałam z koleżankami bo wiadomo każdy ma swoje życie ale mimo to zawsze miał jakieś ale i stawiał na swoim gdzie mogę jechać itp. jakiś dłuższy wyjazd np żeby coś zwiedzić na cały dzień nigdy nie wchodził w grę, bo przecież jestem żoną i matką i nie mam prawa bez rodziny gdzieś jechać. Sam potrafił jechać na ryby o 16 a wrócić o 2 w nocy. Tak jak wcześniej pisałam w domu nie pomagał, przy dziecku bardzo mało, ciągle fochy, awantury o byle co, grożenie rozwodem, raz mówił, że jestem błędem jego życia. Ma bardzo wysokie libido, uprawiamy seks kilka razy w tygodniu, ale jemu zawsze za mało, potrafi się obrazić jak mi się nie chce, albo mówić że jak żona nie da to zje na mieście, że nie spełniam małżeńskiego obowiązku. Albo dotyka mnie tak długo całą noc aż mi się zachce. Nigdy nie miałam odwagi odejść chociaż nie raz przyjaciółki mówiły że mam go trochę poszantazowac, np wyprowadzić się na trochę do rodziców i wymagać zmiany jego zachowania. Ja nigdy nie mogłam się na to zdobyć, nie chciałam robić scen bo dziecko itp. Po latach takiego traktowania popełniłam błąd... Zauroczył mnie kolega z pracy, napisałam do niego, kilka dni pisaliśmy i po spotkaniu nauczycieli na które wyklocilam się żeby iść, poszlam z tym kolega pogadać w samochodzie, doszło do pocałunku, nic więcej. Czułam, że robię coś bardzo złego, a z drugiej strony coś we mnie pękło i chciałam zrobić na złość mężowi. Wiem że to było dziecinne, że to był błąd, na drugi dzień przyznałam się mężowi i od wtedy jest jeszcze gorzej niż było. Cały czas mi wypomina, że zdradziłam rodzinę, jego, dziecko, że nie mam wartości rodzinnych, że to jak mnie traktował mnie nie usprawiedliwia (nie sądzę że usprawiedliwia ale myślę że by do tego nie doszło gdybym była szczęśliwa), przez jakiś czas rzadal żebym z pracy zrezygnowała żeby nie mieć kontaktu z tym kolega, groził, że go pobije, wymyślił historię, że ten facet mnie obgadal i mówił że chciałam się z nim ruch** (czas, miejsce i osoby były tak przedstawione że w to uwierzyłam, później dopiero wyszło na jaw że to kłamstwo). Nie było dnia żeby mi nie mówił, że tej facet chciał jednego, że co ja sobie myślałam, że kto by spojrzał na babę z dzieckiem która ma męża. Swojej rodzinie powiedział że go zdradziłam ale nie mówił jak mnie traktował, zabronił mi rozmów z przyjaciółkami i moja mamą na ten temat. Później sam wbrew mojej woli zaprosił moich rodziców żeby po gadać z nimi, oczywiście przez telefon powiedział, że mają przyjechać bo sobie kogoś znalazłam (a to było 2 miesiące po moim spotkaniu i kontaktu już nie miałam z tym facetem), powiedziałam wszystko rodzicom a on się zgodził, że tak mnie traktował a jak pojechali to mówił że wyolbrzymialam. Zmienił się trochę przez ten czas,bo zaczął pomagać w domu, robi mi rano śniadanie, bardziej dba. Nie mogłam wytrzymać jego ciągłego rozstrząsywania sprawy i poprosiłam żeby się na trochę wyprowadził do rodziców. Już na drugi dzień o 7 rano wpadł do domu i miał pretensje że siedziałam na FB do 12 w nocy, ze się że mną rozwiedzie z mojej winy, że ma prawnika, że dom jest jego, że mi wszystko zabierze itp. później się trochę uspokoił, ale i tak dzień w dzień jak przyjeżdżał bo córkę szukał pretekstu żeby wejść do domu i pogadać. Udał się do psychologa i rzekomo pani psycholog mówiła, że wina nie jest po jego stronie, że on ma tylko wybuchowy charakter, że to były tylko kłótnie małżeńskie i wszystko idzie naprawić. Jak mi się kiedyś seksu nie chciało to mnie posadził do pozycji siedzącej i szarpał za ramię i pani psycholog mówiła że to nic takiego, że ona ma prawo dotykać żonę itp. nie wierzę to szczerze mówiąc bo miałam też konsultacje z psychologiem i dużo rzeczy mi wyjaśniła, które nie zgadzały się z tym co mi mąż mówił. Wymusił na mnie w końcu decyzję o jego powrocie, ciągle są kłótnie o to,że gadam z przyjaciółkami, że nie mam prawa, przeszukuje moje wiadomości, ciągle wspomina o tamtym facecie, mimo, że minęły już 3 miesiące. Ostatnio nawet mówił, że koleżanka się do niego odezwała, z którą kręcił zanim mnie poznał i żałował, że zakończył tamtą znajomość żeby być że mną. Przekręca fakty, wmawia, że coś mówiłam a to nieprawda. Już chyba wie że mu nie wierzę, bo teraz mówi teksty w tylu "nawet twój tata się że mną zgodził", albo mówił że mój tata życzył mu na święta żeby miał siłę mi wybaczyć a to nieprawda że tak mówił...moi rodzice pojechali do jego rodziców żeby im powiedzieć jak mnie traktował i traktuje a on mi powiedział że przyjechali błagać żeby on nie składał pozwu o rozwód. Wiem, że boi się, że mnie straci ale to jak mną manipuluje, szantażuje to przesada. Z drugiej strony czuję że to moja wina, czuję też że jestem uzależniona od tego związku, nie potrafię tego zakończyć. Teraz ciągle mnie sprawdza,wydzwania, chce żebym ciągle pisała że go kocham, wysyła mi swoje zdjęcia z pracy, chce moich zdjęć. Wiele razy chciał mnie zostawić ale zawsze tylko się spakował poszedł do samochodu i wracał. Chciałby drugie dziecko, obraził się, że zaczęłam stosować antykoncepcje. W styczniu mamy wizytę razem u tego psychologa i którego on był, zastanawiam się czy to coś w ogóle da... Wiem, że to długie ale powiedzcie mi, czy to że.mna jest coś nie tak? Wiem, że sama dałam przyzwolenie na takie traktowanie i że tą zdradą jeszcze bardziej sobie to pogorszyłam 😟

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

O tyle z tobą jest nie tak, że w ogóle wytrzymujesz z takim manipulatorem i domowym terrorystą. Jeżeli to się nie zmieni, niedługo zaczniesz się bać własnego cienia, ewidentnie mąż Cię wpędzi w jakąś paskudną chorobę. Pomyśl o sobie i o dziecku, poradź się specjalistów jak to piekło zakończyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey

Nie wiem, dlaczego aż tyle kobiet utyka w takich historiach... 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ciężko się ten post czytało, z dwóch powodów: 

1. Brak jakiejkolwiek interpunkcji, cały wywód był napisany niegramatycznie (czy to na pewno pisała pani nauczycielka?).

2. Indolencja autorki poraża. Ja rozumiem, że można się zakochać, że z miłości potrafimy robić głupstwa, ALE: to, co robi twój mąż to tzw. gaslighting. On jest narcyzem i całkowicie zawładnął tobą i twoim życiem. Skoro widzisz, jak podły potrafi być, w jaki sposób tobą gardzi (i waszą rodziną), jak manipuluje, nie pozostaje ci nic innego jak tylko odejść. Tu nie ma innej rady. Rozumiem, że chciałaś się wygadać, że on praktycznie zniszczył twoją psychikę, złamał cię. Istnieje jednak światełko w tunelu, bo sama zaczynasz zdawać sobie sprawę z tego, w jakie bagno wdepnęłaś. Psycholog to pierwszy krok ku lepszej przyszłości. 

Jeśli napiszesz, że to nie takie proste, bo macie dziecko, kredyt, to zawczasu odpowiem: właśnie dla swojej córeczki powinnaś odejść. Ona dorasta, jedyne czego będzie doświadczała w domu to przemoc psychiczna. Naprawdę taki los chcesz jej zgotować? Zastanów się. 

A tak w ogóle to nerwa mam, jak czytam takie wpisy. Jak naiwne bywają kobiety, po prostu dramat...

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, kiedy przeczytałam Twój post to zrozumiałam, jak wielki błąd popełniam ciągle szpiegując męża. Doszukując się już kilka miesięcy dowodów zdrady a on cierpi i jeszcze bardziej się odsuwa. To dobrze, że to przeczytałam. Może Twój wpis uratuje moje małżeństwo i wszystko dobre co nas łączy, może jak się skupimy na sobie i znów spróbujemy pokochać to się uda.

Przepraszam, że tak piszę, bo Ty cierpisz. Ale musisz porozmawiać z mężem i powiedzieć mu, że on to niszczy swoim zachowaniem i niszczy Ciebie, że bolą Cię jego ciągłe zarzuty. Jeśli nie zrozumie to nie masz wyjścia ... zostaw go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
32 minuty temu, LadyA napisał:

Ciężko się ten post czytało, z dwóch powodów: 

1. Brak jakiejkolwiek interpunkcji, cały wywód był napisany niegramatycznie (czy to na pewno pisała pani nauczycielka?).

2. Indolencja autorki poraża. Ja rozumiem, że można się zakochać, że z miłości potrafimy robić głupstwa, ALE: to, co robi twój mąż to tzw. gaslighting. On jest narcyzem i całkowicie zawładnął tobą i twoim życiem. Skoro widzisz, jak podły potrafi być, w jaki sposób tobą gardzi (i waszą rodziną), jak manipuluje, nie pozostaje ci nic innego jak tylko odejść. Tu nie ma innej rady. Rozumiem, że chciałaś się wygadać, że on praktycznie zniszczył twoją psychikę, złamał cię. Istnieje jednak światełko w tunelu, bo sama zaczynasz zdawać sobie sprawę z tego, w jakie bagno wdepnęłaś. Psycholog to pierwszy krok ku lepszej przyszłości. 

Jeśli napiszesz, że to nie takie proste, bo macie dziecko, kredyt, to zawczasu odpowiem: właśnie dla swojej córeczki powinnaś odejść. Ona dorasta, jedyne czego będzie doświadczała w domu to przemoc psychiczna. Naprawdę taki los chcesz jej zgotować? Zastanów się. 

A tak w ogóle to nerwa mam, jak czytam takie wpisy. Jak naiwne bywają kobiety, po prostu dramat...

Wiem, napisane chaotycznie ale ciągle mi się coś przypominało i chciałam dopisać. To jednak 8 lat życia opisane w jednym poście. Interpunkcję przecież normalnie stosowałam, popełniłam jeden błąd ortograficzny ale nie mogłam już tego postu edytować a był dość długi i pisałam pod wpływem emocji. Informacje nie są poukładane do końca  chronologicznie i oczywiście targają mną ogromne emocje - to dlatego 😊 

Dziękuję za tą odpowiedź, wiem i zdaje sobie sprawę jak to wygląda, tylko jakby cały czas próbuje zapewnienia osób, które spojrzą na sytuację z innej perspektywy. Trzyma mnie to wszystko co napisałaś czyli dom dziecko, dochodzi przysięga małżeńska w kościele i fakt, że mąż też potrafi być czuły i pomocny, opiekuńczy, teraz widzę, że nie wybucha jak kiedyś ale stosuje inne taktyki, myślę sobie, że kiedyś to się skończy, że teraz się tak zachowuje bo go zraniłam. Ale często też mam wrażenie, że to się nigdy nie skończy, że już nigdy nie poczuje się swobodnie i szczęśliwie. A mam dopiero 27 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Resiurek555

Bardzo długi ten tekst a ja nie ogarniam więcej niż 15 linijek. Pozwól więc, że zadam ci podstawowe pytania.

1. Jak u Was z seksem? Czy dajesz mężowi zawsze wtedy kiedy on ma na to ochotę?

2. Czy nie obciążasz męża obowiązkami domowymi i opieką nad bachoreksami? Kobieta powinna sama zajmować się dziećmi, które urodziła.

3. Czy nie wymawiasz się pracą, żeby nie dawać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21 minut temu, confusedwife napisał:

Wiem, napisane chaotycznie ale ciągle mi się coś przypominało i chciałam dopisać. To jednak 8 lat życia opisane w jednym poście. Interpunkcję przecież normalnie stosowałam, popełniłam jeden błąd ortograficzny ale nie mogłam już tego postu edytować a był dość długi i pisałam pod wpływem emocji. Informacje nie są poukładane do końca  chronologicznie i oczywiście targają mną ogromne emocje - to dlatego 😊 

Dziękuję za tą odpowiedź, wiem i zdaje sobie sprawę jak to wygląda, tylko jakby cały czas próbuje zapewnienia osób, które spojrzą na sytuację z innej perspektywy. Trzyma mnie to wszystko co napisałaś czyli dom dziecko, dochodzi przysięga małżeńska w kościele i fakt, że mąż też potrafi być czuły i pomocny, opiekuńczy, teraz widzę, że nie wybucha jak kiedyś ale stosuje inne taktyki, myślę sobie, że kiedyś to się skończy, że teraz się tak zachowuje bo go zraniłam. Ale często też mam wrażenie, że to się nigdy nie skończy, że już nigdy nie poczuje się swobodnie i szczęśliwie. A mam dopiero 27 lat

Mam pytanie: 

1. Na czym bardziej ci zależy: na opinii ludzi, przysiędze złożonej przed księdzem, kredycie czy na dobru dziecka? Odpowiedź powinna być jasna. 

On potrafi być czuły i opiekuńczy, bo widzi, że może cię stracić. Zauroczyłaś się kolegą i mimo dążenia męża do ograniczenia twoich kontaktów z innymi - nadal masz koleżanki. To jest dla niego nie do zniesienia. Piszesz, że jesteś nieszczęśliwa, że z jego strony doznajesz przemocy, po czym zastanawiasz się nad drugim dzieckiem Z TYM SAMYM TYPEM. Serio?!? Przeczytaj kilka, albo nawet kilkanaście razy swój wpis. Naprawdę chcesz, żeby tak wyglądało życie twoje i waszego dziecka? W imię czego? Przysięgi złożonej w kościele pod wpływem zauroczenia i manipulacji ze strony partnera? 

Naprawdę nie szanujesz siebie na tyle, żeby chcieć wyjść z tego bagna? Naprawdę tak sobą pomiatasz? Wyobraź sobie, że bliska ci osoba (siostra, przyjaciółka, twoja mama) opowiada ci taką historię. Co jej poradzisz? Jak się zachowasz? 

A teraz wyobraź sobie przyszłość swojej córki z równie przemocowym partnerem. Tu nie ma nad czym dumać i czego roztrząsać. Tu trzeba się  wziąć w garść i działać, i to jak najszybciej. 

Wybacz, że tak ostro, ale naprawdę dotykają mnie takie tematy. Z przyczyn osobistych.

Życzę szczęścia, rozwagi i miłości do samej siebie na nadchodzący 2021 rok. 

Edytowano przez LadyA
  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, LadyA napisał:

Mam pytanie: 

1. Na czym bardziej ci zależy: na opinii ludzi, przysiędze złożonej przed księdzem, kredycie czy na dobru dziecka? Odpowiedź powinna być jasna. 

On potrafi być czuły i opiekuńczy, bo widzi, że może cię stracić. Zauroczyłaś się kolegą i mimo dążenia męża do ograniczenia twoich kontaktów z innymi - nadal masz koleżanki. To jest dla niego nie do zniesienia. Piszesz, że jesteś nieszczęśliwa, że z jego strony doznajesz przemocy, po czym zastanawiasz się nad drugim dzieckiem Z TYM SAMYM TYPEM. Serio?!? Przeczytaj kilka, albo nawet kilkanaście razy swój wpis. Naprawdę chcesz, żeby tak wyglądało życie twoje i waszego dziecka? W imię czego? Przysięgi złożonej w kościele pod wpływem zauroczenia i manipulacji ze strony partnera? 

Naprawdę nie szanujesz siebie na tyle, żeby chcieć wyjść z tego bagna? Naprawdę tak sobą pomiatasz? Wyobraź sobie, że bliska ci osoba (siostra, przyjaciółka, twoja mama) opowiada ci taką historię. Co jej poradzisz? Jak się zachowasz? 

A teraz wyobraź sobie przyszłość swojej córki z równie przemocowym partnerem. Tu nie ma nad czym dumać i czego roztrząsać. Tu trzeba się  wziąć w garść i działać, i to jak najszybciej. 

Wybacz, że tak ostro, ale naprawdę dotykają mnie takie tematy. Z przyczyn osobistych.

Życzę szczęścia, rozwagi i miłości do samej siebie na nadchodzący 2021 rok. 

Dziękuję za odpowiedź 

Po prostu długi czas nie zdawałam sobie sprawy, że to co się działo nie było normalne, on mi naprawdę wszystko tak przedstawiał, tak mną kierował, że nie zauważałam, że to przemoc. Dopiero od niedawna, od dwóch miesięcy wszystko sobie uświadomiłam, jest to świeże i cały czas próbuje dojść do właściwej decyzji. Nie potrafię uwierzyć, że robi to specjalnie, wiem, że bardzo mnie kocha chociaż to bardziej obsesja niż miłość, widzę, że odkąd go poznałam tak było, nawet sam fakt, że od razu powiedział, że będę jego żoną. Jakoś się tak mocno go uczepiłam, sam to spowodował swoimi manipulacjami, że nie potrafię podjąć decyzji o rozstaniu. Chce jeszcze zobaczyć jak nam pójdzie rozmowa z psychologiem, terapia małżeńska. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Uważam że nie potrzebny był ten pocałunek z kolegą. Ale nie znam Cię więc nie mam prawa oceniać. Za co przepraszam. 

Moim zdaniem powinnaś wrócić do rodziców.  Albo terapia albo separacja....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jakiś dziwny ten psycholog meza. Nikt nikogo nie ma prawa zmuszać do seksu. A gdzie czułość,  delikatność, dobre słowo od męża...

Znam mężów nauczycielek,  którzy pomagają w sprawdzaniu prac, w dekorowanie sal i wiedzą że to dużo papierów.

Jest ojcem dziecka to laski nie robi pomagając Ci.  To córka go kiedyś oceni jakim był ojcem.

Edytowano przez Jolamoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
23 minuty temu, Jolamoc napisał:

Jakiś dziwny ten psycholog meza. Nikt nikogo nie ma prawa zmuszać do seksu. A gdzie czułość,  delikatność, dobre słowo od męża...

Znam mężów nauczycielek,  którzy pomagają w sprawdzaniu prac, w dekorowanie sal i wiedzą że to dużo papierów.

Jest ojcem dziecka to laski nie robi pomagając Ci.  To córka go kiedyś oceni jakim był ojcem.

Wiem, że pocałunek był niepotrzebny, zdaje sobie z tego sprawę, chociaż właściwie dzięki całej sytuacji otworzyłam oczy i coś się ruszyło, ale wyszło na to i jego rodzina sądzi, że go zdradziłam a teraz chce z niego głupka zrobić i zgoniić winę na niego...

A jeśli chodzi o tego psychologa to podejrzewam, że dużo zmyślił i źle zinterpretował mój mąż, wybieramy się do niego na początku stycznia, jestem ciekawa co powie, jest to renomowana poradnia więc to co rzekomo mówił psycholog jest przekręcone. Albo przedstawił się jako wzorowego męża, który chce tylko z żoną czas spędzać a ja go zdradziłam.

Edytowano przez confusedwife

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Musisz sama sobie odpowiedź czy jeszcze kochasz meza?  Oby ten Nowy Rok był lepszy dla wszystkich. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sama sobie zrobiła dzieciątko....

Edytowano przez Jolamoc
Jak nie pasuje komus to alimenty, zrzekniecie sie praw i droga wolna....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Resiurek555 napisał:

Bardzo długi ten tekst a ja nie ogarniam więcej niż 15 linijek. Pozwól więc, że zadam ci podstawowe pytania.

1. Jak u Was z seksem? Czy dajesz mężowi zawsze wtedy kiedy on ma na to ochotę?

2. Czy nie obciążasz męża obowiązkami domowymi i opieką nad bachoreksami? Kobieta powinna sama zajmować się dziećmi, które urodziła.

3. Czy nie wymawiasz się pracą, żeby nie dawać?

Sama urodziła. I co qurła sama się zapłodniła? Braku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, Resiurek555 napisał:

Jeśli żona nie daje na żądanie to mąż ma prawo iść do sąsiadki.

No tak. Baba uczy jakieś bachory, zarabia marne ochłapy i jeszcze mąż ma jej w tym pomagać. Ten feminazim kompletnie porył wam mózgi. Jeśli baba chce do takiej roboty chodzić, bo chce być niezależna od męża, to niech mąż będzie od niej niezależny w sprawach seksu.

Jeśli baba chciała bachoreksa to niech teraz się nim zajmuje.

Czy ty pijany jesteś? I czytać ze zrozumieniem nie potrafisz? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Różni są mężczyźni i rozne poglądy...

Znam takich którzy chcą i mają dzieci. I czasem kochają bardziej jak partnerkę. Dziecko samo na świat się nie prosilo.

Edytowano przez Jolamoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Redytor555
45 minut temu, Resiurek555 napisał:

Faceci nie chcą dzieci. Robią je tylko dlatego, ze baby jęczą.

Są takie baby, które też nie chcą. Ty jesteś ich przedstawicielką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Redytor555
45 minut temu, Dr. Who napisał:

Czy ty pijany jesteś? I czytać ze zrozumieniem nie potrafisz? 

Pijana. Bo to pisze kobieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Resiurek555
54 minuty temu, Jolamoc napisał:

Różni są mężczyźni i rozne poglądy...

Znam takich którzy chcą i mają dzieci. I czasem kochają bardziej jak partnerkę. Dziecko samo na świat się nie prosilo.

To nie są prawdziwi i bystrzy faceci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Resiurek555
58 minut temu, Dr. Who napisał:

Czy ty pijany jesteś? I czytać ze zrozumieniem nie potrafisz? 

Bo ty mi tak powiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bez zaufania, nie ma miłości.
Pozwoliłaś się totalnie stłamsić, kontrolować, zgodziłaś się żyć pod dyktando psychopaty, więc pewnie Ci to odpowiadało, może imponowało, bo miłość odbierałaś podobnie jak Twój obecny mąż.
Po jakimś czasie przestało Ci to pasować. Moim zdaniem najlepsza w takich sytuacjach jest symetria. Skoro jesteś kontrolowana, to kontroluj męża i niech to on się zacznie tłumaczyć. On się nie zmieni dopóki nie zacznie mu przeszkadzać to co sam robi.

Dom jest jego, to nic w nim nie rób. Zajmij jeden pokój i tylko tam sprzątaj, no może jeszcze kuchnię w 50%, bo oboje korzystacie i jak są dwie łazienki, to używaj i sprzątaj w jednej.
Nie wymagaj, żeby Ci oddał dom. Powiedz jasno, że teraz pomieszkasz, bo Twoi rodzice sporo zainwestowali w ten dom i Ci się to należy.

On jest facetem i z nim trzeba konkretnie, jak z klientem w sklepie... I stosuj symetrię. Ja on tobie, tak Ty jemu.

Moim zdaniem ten facet potrzebuje dłuższego leczenia psychiatrycznego.
Twoje zauroczenie i pocałunek to drobiazg. Dla zazdrośnika to wielki problem, ale tak naprawdę nic się nie stało.
Niepotrzebnie się przyznałaś. Chciałaś być uczciwa... To się sprawdza tylko w bajkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, confusedwife napisał:

Wiem, napisane chaotycznie ale ciągle mi się coś przypominało i chciałam dopisać. To jednak 8 lat życia opisane w jednym poście. Interpunkcję przecież normalnie stosowałam, popełniłam jeden błąd ortograficzny ale nie mogłam już tego postu edytować a był dość długi i pisałam pod wpływem emocji. Informacje nie są poukładane do końca  chronologicznie i oczywiście targają mną ogromne emocje - to dlatego 😊 

Dziękuję za tą odpowiedź, wiem i zdaje sobie sprawę jak to wygląda, tylko jakby cały czas próbuje zapewnienia osób, które spojrzą na sytuację z innej perspektywy. Trzyma mnie to wszystko co napisałaś czyli dom dziecko, dochodzi przysięga małżeńska w kościele i fakt, że mąż też potrafi być czuły i pomocny, opiekuńczy, teraz widzę, że nie wybucha jak kiedyś ale stosuje inne taktyki, myślę sobie, że kiedyś to się skończy, że teraz się tak zachowuje bo go zraniłam. Ale często też mam wrażenie, że to się nigdy nie skończy, że już nigdy nie poczuje się swobodnie i szczęśliwie. A mam dopiero 27 lat

Twój mąż to psychopata, manipulator który musi mieć ofiarę i ty nią jesteś i Twoi rodzice którzy płacą za jego dom.Na dodatek zdradzony manipulator, więc nie wiem czy psycholog go ogarnie 🤦‍♀️. Co z Tobą jest nie tak, że pozwoliłaś zrobić z siebie ofiarę to pewnie też psycholog Ci wyjaśni. Zanim się zgodzisz na jakiekolwiek wspólne życie zarządaj zwrotu swojej własności, czyli połowy domu i połowy kredytu. Bo kasy swoich rodziców już nie zobaczysz. Nie wiem czy wiesz, ale ludzie się w związku szanują. Nie wyobrażam sobie, żebym była z kimś takim a już napewno by się to skończyło kiedy zagrażał nie tylko twojemu zdrowiu, ale i zdrowiu dziecka kiedy byłaś w ciąży. No ale ludzie mają różne odchylenia, być może twoim jest bycie czyimś popychadłem i workiem treningowym. Nikt Ci tego nie zabroni. Pytasz czy jest z tobą coś nie tak, odpowiedź brzmi, owszem jest z Tobą coś nie tak. Nie masz zupełnie szacunku do siebie i nie dbasz o dziecko. Twoi rodzice spłacają wasz dom a on sobie znajdzie nową ofiarę w której się zauroczy tak jak w tobie i zamieszka w waszym domu do którego ani ty ani twoje dziecko prawa mieć nie będzie. Patrząc z drugiej strony miałaś wielkie szczęście, że nie udało Ci się zajść w następną ciążę z tym palantem. Masz dopiero 27 lat, czas się ogarnąć i samemu podejmować życiowe decyzje a nie oddawać ich w ręce psychopaty. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×