renata34 0 Napisano Styczeń 18, 2021 Witam, chciałabym poznać Waszą opinię nt. takiej sytuacji. Mam córkę 5 lat. Zwykle bardzo się złościła kiedy przegrywała w jakąś grę albo widziała, że może przegrać. Przerywała grę, płakała albo się złościła. Ostatnio graliśmy w grę razem z nią i mężem. Podczas gry powiedziała "To nieważne, czy przegram czy wygram". To było coś nowego. Ja to zrozumiałam tak, że w ten sposób próbuje sobie poradzić z ewentualną przegraną, że rozumie, że to zabawa i nic się wielkiego nie stanie jak przegra. Powiedziałam, że ma rację. Na to mąż "Ale oczywiście, że to ważne. Masz grać tak żeby wygrać". Na to ona w płacz i znów powtarza, że nieważne. Ja staram się ją wspierać. Mąż dalej swoje. Proszę go żeby przestał, mówię, że robi jej przykrość i że to niepotrzebne. Ona dalej płacze. Dla mnie to było ewidentne wywieranie na nią presji w sytuacji, kiedy ona chciała dalej grać i starała się wygrać, ale jednocześnie próbowała się pogodzić z sytuacją, że może przegrać. W końcu ją uspokoiłam i grała dalej. Niestety tak się stało, że przegrała. I w płacz, ale powtarza, że to nieważne, że przegrała. Mąż na to "Właśnie że ważne, trzeba tak grać żeby wygrać. Wygrywanie jest przyjemne. No niestety ale my wygraliśmy". I zaczął się z niej śmiać na cały głos. Wtedy ona całkiem się rozpłakała i uciekła do swojego pokoju. Wkurzyłam się na męża i zaczęłam się z nim kłócić jak mógł się tak zachować, dlaczego robi jej przykrość i ją zniechęca. On na to, że musi być ambitna a nie mówić, że to nieważne czy przegra, czy wygra. Że po przegranej ma wyciągnąć wnioski i chcieć dalej grać żeby wygrać. I że specjalnie się z niej śmiał żeby wyśmiać taką postawę "nieważne". Potem niby z nią rozmawiał i powiedział jej, że wcale się z niej nie śmiał tylko chciał ją nauczyć jak być ambitną. I że przecież on ją kocha i nie chciałby zrobić jej przykrości. Ale wcale nie przeprosił za to, że się z niej śmiał. Kiedy mówiłam mu, że zrobił jej przykrość i powinien przeprosić, to jeszcze mnie powiedział przy dziecku, że mam "Nie ględzić" i że "Mama nic nie rozumie". Mąż zachowuje się, jakby nic się nie stało i twierdzi, że jestem przewrażliwiona i takim zachowaniem robię dziecku krzywdę (!!!). Dla mnie to jakiś zupełny brak empatii a nawet sadyzm, do tego manipulowanie dzieckiem i wmawianie mu, że tata nic złego nie zrobił, ignorowanie jej przykrości. Nie wspomnę o braku szacunku do mnie i poważaniu mojej wiarygodności przy dziecku. Niestety takie sytuacje się powtarzają. Od wczoraj o tym myślę i gotuję się w środku. Co o tym myślicie, czy ja przesadzam? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Marzycielka_Monika 480 Napisano Styczeń 18, 2021 1 godzinę temu, renata34 napisał: Witam, chciałabym poznać Waszą opinię nt. takiej sytuacji. Mam córkę 5 lat. Zwykle bardzo się złościła kiedy przegrywała w jakąś grę albo widziała, że może przegrać. Przerywała grę, płakała albo się złościła. Ostatnio graliśmy w grę razem z nią i mężem. Podczas gry powiedziała "To nieważne, czy przegram czy wygram". To było coś nowego. Ja to zrozumiałam tak, że w ten sposób próbuje sobie poradzić z ewentualną przegraną, że rozumie, że to zabawa i nic się wielkiego nie stanie jak przegra. Powiedziałam, że ma rację. Na to mąż "Ale oczywiście, że to ważne. Masz grać tak żeby wygrać". Na to ona w płacz i znów powtarza, że nieważne. Ja staram się ją wspierać. Mąż dalej swoje. Proszę go żeby przestał, mówię, że robi jej przykrość i że to niepotrzebne. Ona dalej płacze. Dla mnie to było ewidentne wywieranie na nią presji w sytuacji, kiedy ona chciała dalej grać i starała się wygrać, ale jednocześnie próbowała się pogodzić z sytuacją, że może przegrać. W końcu ją uspokoiłam i grała dalej. Niestety tak się stało, że przegrała. I w płacz, ale powtarza, że to nieważne, że przegrała. Mąż na to "Właśnie że ważne, trzeba tak grać żeby wygrać. Wygrywanie jest przyjemne. No niestety ale my wygraliśmy". I zaczął się z niej śmiać na cały głos. Wtedy ona całkiem się rozpłakała i uciekła do swojego pokoju. Wkurzyłam się na męża i zaczęłam się z nim kłócić jak mógł się tak zachować, dlaczego robi jej przykrość i ją zniechęca. On na to, że musi być ambitna a nie mówić, że to nieważne czy przegra, czy wygra. Że po przegranej ma wyciągnąć wnioski i chcieć dalej grać żeby wygrać. I że specjalnie się z niej śmiał żeby wyśmiać taką postawę "nieważne". Potem niby z nią rozmawiał i powiedział jej, że wcale się z niej nie śmiał tylko chciał ją nauczyć jak być ambitną. I że przecież on ją kocha i nie chciałby zrobić jej przykrości. Ale wcale nie przeprosił za to, że się z niej śmiał. Kiedy mówiłam mu, że zrobił jej przykrość i powinien przeprosić, to jeszcze mnie powiedział przy dziecku, że mam "Nie ględzić" i że "Mama nic nie rozumie". Mąż zachowuje się, jakby nic się nie stało i twierdzi, że jestem przewrażliwiona i takim zachowaniem robię dziecku krzywdę (!!!). Dla mnie to jakiś zupełny brak empatii a nawet sadyzm, do tego manipulowanie dzieckiem i wmawianie mu, że tata nic złego nie zrobił, ignorowanie jej przykrości. Nie wspomnę o braku szacunku do mnie i poważaniu mojej wiarygodności przy dziecku. Niestety takie sytuacje się powtarzają. Od wczoraj o tym myślę i gotuję się w środku. Co o tym myślicie, czy ja przesadzam? nie, nie przesadzasz. 2 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
.Gość 275 Napisano Styczeń 18, 2021 To chyba zalezy jaka gra. W chinczyka to losowosc i poprostu zabawa,w eurobiznes juz kazda bledna decyzja moze byc przyczyna przegranej. Wiec mysle ze jezeli sytuacja z gra losowa jest dziwna i Twoj maz dziecinny,o tyle gdy chodzi o gre strategiczna to maz ma troche racji,bo takie gry ucza sytuacji przyczynowo skutkowej. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
renata34 0 Napisano Styczeń 18, 2021 Akurat to była Jenga. Dziecko było chętne do gry i kombinowało jak wyciągać klocki żeby wieża się nie przewróciła i była to dla niej zabawa. Mąż swoimi uwagami doprowadził ją do płaczu, a potem w moim odczuciu pastwił się nad nią bo przegrała. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
AgsAgsAgs 768 Napisano Styczeń 18, 2021 1 godzinę temu, renata34 napisał: Akurat to była Jenga. Dziecko było chętne do gry i kombinowało jak wyciągać klocki żeby wieża się nie przewróciła i była to dla niej zabawa. Mąż swoimi uwagami doprowadził ją do płaczu, a potem w moim odczuciu pastwił się nad nią bo przegrała. Dziecko trzeba nauczyc zarowno wygrywac jak i przegrywac. Przegrywamy bowiem rownie czesto jak wygrywamy. Sztuka jest podniesc sie po tym, pogodzic z porazka i ruszac dalej bogatszym w nowe doswiadczenia i to jest wiedza ktora rodzice powinni przekazac dziecku. Jezeli bedziecie wychowywac corke tak jak chce Twoj maz Autorko, to wychowacie potwora, ktory bedzie dazyl po trupach do celu lub osobe ktora w koncu sie zalamie gdy nie bedzie w trupachporadzic sobie z jakas sytuacja i " wygrac". Podlym jest rowniez smianie sie z przegranej dziecka w sytuacji gdy rywalizuje z doroslymi. Z zalozenia nie ma z nimi szans. Gra powinna byc zabawia i pomyslem na mile spedzenie czasu. Wygrana czy przegrana nie powinny miec najmniejszego znaczenia. Ktos sugerowal zabranie corki do psychologa, mysle, ze taka wizyta przydalaby sie mezowi. Ewidentnie jest skrzywiony i krzywdzi wlasne dziecko. Obawiam sie, ze z czasem bedzie tylko gorzej. Co bedzie gdy mala pojdzie do szkoly, gdy nie bedzie miala tylko piatek czy szostek, gdy przegra w jakims konkursie. Twoj maz Autorko, z takim podejsciem, zgotuje jej pieklo. 3 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach