18karat 152 Napisano Marzec 13, 2021 Jest piątek, 12 marca - pierdo.lę klepanie kodu i jadę na miasto trochę się odstresować. Zdejmuje ciasny garnitur i wkładam outfit wyjęty żywcem z kultowego już "Drive" . Pikowana kurteczka ze skorpionem na plecach i aviatorki Raybany. Kropie swój tors Aventusem i uruchamiam zdalnie silnik w mojej M8. Odpalam tindera i szukam gorących sarenek w promieniu kilometra. Kilka sekund i jest para. Anetka, lat 21, studentka prawa. Parę minut później jestem już w niej i sprawdzam jak bardzo jest głęboka. Moja ośmiocalowa buława, aż unosi jej brzuch… Trzepię jej młode dupsko i pompuje w nią swój życiodajny nabiał. Ta upada na podłogę i trzęsą się jej uda. Patrzy na mnie maślanymi oczkami wiec zostawiam jej na stoliku 50 złotych. Wychodzę, a laska pyta mnie kiedy znów ją odwiedzę… Wracam do auta, a pała nadal stoi. Podbijam pod Złote Tarasy i macham do kolejnego szlaufa. Oliwia, lat 17 – bluza balenciagi, Vansy i czarne legginsy. Wesoło tupta do auta skuszona perspektywą posiadania nowej torebki. Po wykonanym fellatio, każe jej połknąć i wykopuje z samochodu jak psa. Uchylam szybę i rzucam na chodnik 200 złotych.. Ciśnienie trochę zeszło więc wypadałoby coś wrzucić na ruszt. Jadę do Orlenu i już w drzwiach grilluje dwie świnki. Kładę na lade pięcsetke i pisze na niej mój numer telefonu. Ekspedientki rumienią się równie mocno jak ich pusie… Tankuje Verve i zamawiam dwa hotdogi… Koło bawary kręcą się kolejne płodne Julki, które skojrzały moja furę z Instagrama. Nie protestuje i pozwalam im wejść do środka. Ja zajmuję się swoimi parówami, a one moją. Za mocno jeżdżą zębami po kuta.sie, więc dyplomatycznie każe im wypierd.alać. Dzwonie do ziomka, z którym miałem się pościgać. „Jestem na Wisłostradzie, spotkamy się w tunelu”. Ruszamy z piskiem opon i kręcę swoją lochę do 7 tysięcy. Patrzę w środkowe lusterko i widzę światła policyjnej syreny. Na szczęście to jakieś stare trepy - 400 złotych w dowodzie rejestracyjnym rozwiązuje wszystko. Salutuje na odchodne i wbijam się od razu na lewy pas. Po drodze łapie się jeszcze z gó.wniarzami w CBR-ach. Zapinam piątkę i cisnę 240, po kilku kilometrach goście zmieniają pampersa. Skręcam na Pragę odebrać pewną ważną paczkę. Wsiada ziomek i od razu posypuje koks. Po kilku ścieżkach mój buzdygan znów jakby drygnął. Zwijamy mataks i jedziemy do klubu. Wciskam jakiejś striptizerce 300 złotych w stanik, a ta dupą masuje mi prącie przez spodnie. Jestem jednak zbyt zmęczony by znów strzelać ejakulatem. Kompletnie wypompowany wracam do domu. Wbijam na podziemny parking osiedla deweloperskiego i parkuje moje oczko w głowie. Ostrożnie, co by nie uszkodzić stojącego obok GTR. Wjeżdżam windą na penthouse i idę do sypialni. Pod kołdrą moja gorąca siostra. Ściąga mi buty i kładzie mnie spać. Zasypiam w objęciach najukochańszej kobiety świata. Rano ta sama słodka istota budzi mnie całusem i szykuje proteinowego gajnera. Głaszcząc po włosach szepce do ucha: „Braciszku, pora już wstać”. Dzień świstaka zaczyna się na nowo. Tak żyją młode wilki, tak się ruc.ha w Warszawie… Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach