Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Połamany

Drogie Panie pomóżcie zrozumieć.

Polecane posty

Dzień dobry, Drogie Panie potrzebuje zrozumienia, nie boję się krytyki, chce wyciągnąć z niej wnioski i być lepszym. Hmmmm, jestem z swoją Żoną 14lat po ślubie, mamy Wspólnie 2 dzieci, ostatnim czasem rozpętali się piekło, które prowadzi do natychmiastowego rozstania. Po krotce ostatnim czasem usłyszałem iż Żona nic do mnie już nie czuje, oj był to Cios. Powodów jest mnóstwo, brak uczuciowości z mojej strony, brak współdzielenia się swoimi problemami, skrytość. Podobno  to, do tego w ostatnim czasie doprowadziło. Podczas trwania piekła postanowiłem  odejść, na te decyzję miały wpływ ciągle kłótnie które nie widziały rozwiązań, brak chęci porozumienia ze strony Żony, i odczuwalny wpływ doradców życiowych. Od siebie zawsze gwarantowałem bezpieczeństwo, pomoc, pracowitość, miłość ale w ukryciu. Nie będę się użalał, proszę o pomoc w zrozumieniu, bo jeśli skrzywdziłem Kobietę, to nie chce popełniać takich błędów. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Połamany napisał:

Nie będę się użalał, proszę o pomoc w zrozumieniu, bo jeśli skrzywdziłem Kobietę, to nie chce popełniać takich błędów. 

Umiałbyś porozmawiać z żoną teraz (po odejściu), ale spokojnie, bez kłótni? Sądzę, że taka rozmowa najlepiej uświadomiłaby czy i jaką krzywdę wyrządziłeś...

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Judyto, Kocham swoją Żonę, ale non stop słyszę iż teraz liczy się tylko ona i dzieci, dla mnie nie ma już miejsca, nadal proponuję mi wspólne mieszkanie, ale zaznacza iż nas już nie ma. Odchodzę w tym tygodniu, zawsze jej pomogę, i jestem gotów N rozmowy, lecz ona nie chce. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie ma miejsca dla Ciebie, ale możesz zostać? Nie zauważasz w tym szansy?

Kobieta przekonana o końcu związku, nie mówi tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Może żona poznała kogoś innego. Albo obserwuje innych i chciałaby żebyś był inny, taki jak ktoś o kim marzy. Może próbowała Cię zmusić do zmiany, kombinowała i w końcu uznała, że ma dość, nie da się Ciebie zmienić, przerobić Cię na tego wymarzonego, idealnego faceta i dlatego koniec.
Dobrze jeśli kobieta wie czego chce... Bo niestety zazwyczaj ma jakieś marzenia, które nie tworzą spójnej całości, choćby równocześnie chce więcej pieniędzy i żeby mniej pracować, więcej siedzieć w domu.
To Ty znasz jej oczekiwania i ja bym na początek radził to zapisać. Mówi, zapisz i później dopytaj o szczegóły. Sama się pogubi i powie w końcu o co chodzi, czy kogoś już ma, czy po prostu Cię za coś nienawidzi.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jack, w tym co napisałeś tkwi wiele prawdy, nie byłem idealny, ale zawsze okazywałem szacunek, nigdy, ale to nigdy jej nie ubliżyłem, nigdy nie podniosłem na nią głosu, iiiiiui nigdy ręki, mam zasady. Wiele razy sygnalizowała, ale byłem ślepy, teraz przed samym rozstaniem bardzo dużo zrozumiałem i wcieliłem to w życie, zmiany nie wyniknęły we mnie na potrzebę sytuacji, by się pokazać, lecz z faktu iż zrozumiałem i dzięki temu chce być lepszy, i robię to co dzień, lecz na marne, bo żona zamknęła się w bance goryczy, i nie mogę jej, przebić, może rozłąka nam pomoże, a jeśli nie to może będzie łatwiej obojgu się rozstać na zawsze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Judyto, widzę to lecz, upatruje tu parasol bezpieczeństwa jakim się zaslania, mimo tego nie potrafimy znaleźć języka porozumienia, mimo słowa możesz tu mieszkać, za wszelką cenę mnie odtrąca. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

@Połamany, dzieci zniosą Twoje odejście gorzej niż Ty lub żona. Uważaj, bo możesz zapisać się w ich świadomości jako ten, który ich porzucił. Wydaje mi się, że powinieneś wrócić i próbować z żoną naprawiac rodzinę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witam dziękuję Wam wszystkim za komentarze, w każdym z nich piszecie po części o mnie prawdę, co do winy mojej to na pewno jest, w chwili obecnej obwinia mnie o wszystko, dosłownie, unika rozmów, a te które uda mi się zainicjować, na spokojnie ja, ona wpada w szał, mimo tego iż proponuję rozwiązania, i wcielam w życie małe kroczki. Nic to nie daje. Za wszelką cenę pokazuje mi model kobiety samowystarczalnej, że ze wszystkim sobie poradzi. Ale tak nie jest, i po cichu pomagam. Od zawsze np, to ja dbałem o czystość w domu,wszyscy do okola dziwią się jej, bo Ci co Nas znają, nazywają mnie dobrym człowiekiem, poukładanym, dbającym o rodzinę i dom. Może faktycznie się wypaliliśmy, a rozłąka da nam przestrzeń do przemyśleń. 

Edytowano przez Połamany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wszystko rozumiem, ale w chwili obecnej, krzyk z jej strony jest mi wszech obecny, nie wyrzuca mnie z domu bo mamy wspólny biznes którego jestem filarem, i osobno biznes nie ma racji bytu. Kolacja hmmm, odczuwam iż jest to bardzo odległy temat, biorąc pod uwagę jej zachowanie i oziębłość w obec mnie, non stop tylko, już sobie wszystko wyjaśniliśmy, decyzja zapadła, nawet ostatkiem sił zaproponowałem wczoraj, próbę wizyty u psychologa, nie na zasadzie ratowania związku, lecz potrzeby świadomości obojga, nie i koniec. Osobiście jestem wykończony, w 3 tyg spadła waga o 9kg,stres mnie zjada, i powoli czuje skotki zdrowotne. Ona chce być wolna jak ptak, samorealizować się, tylko tu nie jest nic poukładane, tłumaczyłem ok, ale stopniowo, nie wszystko na raz. Odnoszę wrażenie iż nie jest świadoma skutków rozstania, ale nic nie dociera. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Marinero, modre słowa, wymagające odwagi, ale już ja chyba mam,. Inny facet, możliwe. Dziś musieliśmy wspólnie załatwić sprawę, podczas której w spokoju, poinformowałem po raz ostatni, że ludzie mają większe problemy z których razem wychodzą, zamilkła i cała drogę bez słowa, dotarliśmy do domu w ciszy, i nagle zapytała czy mogę ją przytulic, zrobiłem to czule dając buziaka w głowę, przycisnąłem mocno do siebie. Chwilą trwała. Nie robię sobie nadziei, bo to nie ten czas. Ale po prostu staram się zrozumiec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, Połamany napisał:

Marinero, modre słowa, wymagające odwagi, ale już ja chyba mam,. Inny facet, możliwe. Dziś musieliśmy wspólnie załatwić sprawę, podczas której w spokoju, poinformowałem po raz ostatni, że ludzie mają większe problemy z których razem wychodzą, zamilkła i cała drogę bez słowa, dotarliśmy do domu w ciszy, i nagle zapytała czy mogę ją przytulic, zrobiłem to czule dając buziaka w głowę, przycisnąłem mocno do siebie. Chwilą trwała. Nie robię sobie nadziei, bo to nie ten czas. Ale po prostu staram się zrozumiec

Ewidentnie coś (może ktoś?) spowodowało jej rozterki i chęć, nawet już nie zmiany, ale rewolucji w życiu.

Spróbuj w myślach cofnąć się do momentu, w którym to się zaczęło. Co takiego się stało, co mogło być zapalnikiem?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, robięjaklubię napisał:

Na spokojnie, zrobisz co możesz, głową muru nie rozbijesz. Ostatecznie ty też będziesz mógł poukładać sobie od nowa. Być może ktoś ją zafascynował i dlatego jest taka radykalna. Być może nic jeszcze nie ma, ale ktoś może się kręci i uświadomił jej gdzie jest wasze małżeństwo. Jedyne co możesz to przeczekać i być lepszy, może to się szybko skończy, ona musi zobaczyć że się zmieniłeś. Musisz nauczyć się mówić co czujesz typu "zależy mi na Tobie, zrozumiałem, brakuje mi, tęsknię" itp." ale też "przykro mi że tak się czułaś, chciałbym by było jak dawniej" "rozumiem cię" , wracanie do momentów kiedy było wam dobrze może pomóc. Jeżeli zadajesz pytania to takie na które odpowiedź jest pozytywna. 

Już ten etap przeszedłem, i nic nie dociera, widzę upartość, widzę iż mimo konsekwencji nie podda się, ostatnim czasem zaczęła czytać książkę jak być szczęśliwa, do tego zrzyla się mocno z koleżanką po rozwodzie, która w przeciwieństwie do niej ma życie ułożone. I od tego się zaczęło. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hah po przytuleniu, nadal jest obojętna, jestem na etapie szukania mieszkania, więc muszę i na to poświęcić czas, samo się nie znajdzie, i tu też jest problem, bo ile tak będziesz szukał. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tzw życiowi doradcy, tylko zastanawiam się gdzie oni będą kiedy ona będzie potrzebowała pomocy, bo z czasem u wszystkich krucho. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, marinero napisał:

Musisz sie usunac z jej zycia ,Zdystansowac sie aby odczula "pustke" po tobie. na obecnym etapie Kazda proba dialogu tylko ja utwierdza w tym ze dobrze zrobila.Musi w to zwatpic , ale na to  potrzeba twojej"nieobecnosci":)

Dlatego nie robię nic na siłę, też potrzebuje odpocząć. Zadbać o siebie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, marinero napisał:

Pozazdrosciala  ze ma stabilna rodzine  wiec podpuscila .Niemniej musiala cos w niej podraznic ze tak emocjonalnie sie zachowuje.

Autor tez pewnie cos ma na sumieniu 🙂  ale nie opisuje 🙂

Szczery chłopak jestem, nie szukam ukojenia w rozmowie z Wami, nie szukam doradców, szanuje każde Wasze doświadczenie, bo ono rozszerza mój punkt widzenia. Widzę co warto robić, jak robić, i co zrobiłem w tym kierunku. Błędy moje są, jestem ich świadomy, i pracuje mocno nad nimi, bo chce być lepszy, samodoskonalenie nie ma końca. Nie umiem jedynie zrozumieć sytuacji, dostaje na tacy faceta jakim jestem, plus to co chce zmienić w życiu i związku na lepsze, a ona dalej brnie w zaparte, i myśli że sobie z wszystkim już od jutra poradzi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, marinero napisał:

Autorze ! Dedykuje ci fraszke :

Gdy spotkasz dziewczyne jak kwiatek polny

caluj ja, caluj! w punkcik dowolny!

Uwierz całowakem w punkcik, tak tak znalazłem go już dawno temu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Pocahontaz napisał:

Też kiedyś usłyszałam takie słowa.

Problem w tym, że czasem wiesz, że to co "na tacy" nijak nie zmieni się pod twoje oczekiwania. Tzn. nawet jak się zmieni to będzie to na siłę, bo robione "pod ciebie", a to chyba najgorsze co może byc  - zmieniać faceta w kogoś kim nie jest.

Ani ty nie byłbys w takim przebraniu szczęśliwy, ani wiarygodny dla niej.

To racja, lecz ja nie zmieniam się dla pozoru, zmieniam bo chce bo czuje te potrzebę, i czuje się z tym lepiej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, robięjaklubię napisał:

Ten się nie myli, kto nic nie robi. To ty podejmujesz decyzje, bo nikt za ciebie Twojego życia nie przeżyje. Nie mniej nie mam złych intencji. To różne warianty, które mogą się dziać.

Dlatego szanuje Wasze wypowiedzi, i szukam świadomości w Naszej rozmowie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Pocahontaz napisał:

To uproszczenie.

Nie zawsze chdzi o ugodowość. W zasadzie powiedziałaym, że ugodowośc to pożądana cechya u faceta, jeżeli ogolnie ma się do niego szacunek.

Za dużo lektur w stylu braciasamcy się naczytałeś, wyluzuj  z tym 😉

 

tu chodzi o to co napiałam - ona przestała w nim widzieć mężczyznę, gdzies po drodze przestała tez szanowac jako faceta (nie jako człowieka, nie mylić tego). Bez tego nie ma pożadania, a bez pożadania nie ma motywacji.  

Kurcze na nikim i niczym się nie wzoruje, od zawsze miałem zasady w obec Kobiet jak i Rodziny. Pogubiłem się w tym wszystkim. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Pocahontaz napisał:

Daj spokój..nie ma opcji żebys zmienił sie w kilka dni czy tygodni 😉

Zmieniasz się, bo ci "pociąg ucieka" i jesteś w panice.

O zmianie będzie można mówić - o ile w ogole- minimum za pół roku, czy kilka lat. Takiej ugruntowanej.

Teraz staniesz na głowie żeby wróciła.

Ale to nie zda egzaminu. 

Szanuje to, ale ja się w tym tygodniu wyprowadzam, zmiany moje trwają ponad 2msc i ciągle widzę możliwości pracy nad sobą. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Pocahontaz napisał:

Chłopie, jesteś tak ze...ny , ze czuję to przez monitor 😄

2 miesiące to jest NIC, tłumacze Ci.

wiadomo, ze praca nad soba to jest coś na lata, ale w tym momencie nie jesteś w stanie stać się innym facetem. 

Jeśli ja czuje twoja desperacje, to co dopiero ona, mając cie na miejsc.

 

 

Szczerość w cenie, tu nie ma desperacji, tu jest świadomość 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Pocahontaz napisał:

Kobiety szanują przede wszystkim facetow w 'męskiej energi'. Czyli nie facet typu - posąg, jestem jaki jestem, ani taki ktory nie potrafi prowadzić relacji, rpzejmowac inicjatywy, zaradzac kryzysom.

Na pewno przez ten czas ona miała okazje obserwowac jak on zachowuje się, gdy coś idzie nie tak - to jest zawsze najlepszy test na męskość. Czy facet odwraca kota ogonem, czy wycofuje się żeby "Zachowac twarz", że niby mu zwisa, albo że wszystko ogarnia. Ale liczy się tlyko PRAKTYKA i to czy sytuacja się poprawia, a nie to że facet JEST i jest w tym bierny, bezradny, nie wiedzący co robić.

to jest prawdziwe zab ojstwo dla pożadania i kończy relacje.

Nic z tego zawsze szukałem rozwiązań, nawet tych nie godzących się ze mną, czasami trzeba się poświęcać dla drugiej osoby, po długim czasie usłyszałem iż zawsze było mało. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Połamany napisał:

Nic z tego zawsze szukałem rozwiązań, nawet tych nie godzących się ze mną, czasami trzeba się poświęcać dla drugiej osoby, po długim czasie usłyszałem iż zawsze było mało. 

Bo facet powinien mieć ten własny wewnętrzny kompas, którym się kieruje. Musi znać priorytety.
Takie ustępowanie czyni Cię mało męskim i kobiety tego nie lubią.

Mając własne zdanie, cel do którego dążysz i ponosząc porażkę, mógłbyś przynajmniej powiedzieć, że się starałeś, dążyłeś do celu, a będąc taką plasteliną, samemu przed sobą się nie wytłumaczysz. Innym zawsze będzie mało, sam musisz wiedzieć ile jest dość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Pocahontaz napisał:

Znowu chodzi o to o czym pisałam: Kobieta wyczuwa kiedy facet robi coś, bo tak jest lepiej dla związku, a kiedy robi to ze strachu przed rozstaniem.

Dwie diametralne różne energie 😉 

W punkt, a Ty mnie skreślasz, bez interakcji w ratowanie związku, nie ma walki. Ja dopiero podczas kłótni dowiedziałem się o co chodzi. To według Ciebie kiedy miałem podjąć pracę nad sobą, po rozwodzie? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kurcze i tej kwestii się przyglądam, faktycznie zawsze byłem obok niej, zawsze pomagałem, nawet jej koleżanki prosiły mnie o pomoc w rozwiązywaniu swoich problemów, sama odsyłała je do mnie, twierdząc iz na pewno im pomogę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, robięjaklubię napisał:

A jak z seksem było? Może tu też jest coś na rzeczy.

Słabo, rzadko się kochaliśmy, lecz mimo faktu nigdy nie zostawiałem jej nie zaspokojonej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, robięjaklubię napisał:

Kto inicjował? Wiedziałeś co lubi, jak lubi? Widziałeś że jest zadowolona? Czy ona też dbała o Twoje potrzeby? Czy rozmawialiście na te tematy?

Praktycznie ja iniciowalem, tak wiem kiedy jest zadowolona, z moimi potrzebami było już słabiej, wszystko na odwal się. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, marinero napisał:

To twoje wrazenie czy jej?

To moja rzeczywistość. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×