Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Załamana92

Mój mąż, jego córka i eks..

Polecane posty

Witam, muszę się się komuś wygadać, żeby ktoś ocenił czy naprawdę się czepiam i wymyślam jak to mój mąż twierdzi. Zacznę od tego, ze jesteśmy rodzina patchworkowa. Ja mam dwójkę dzieci z poprzedniego związku (córka 9lat, syn 6 lat), mój mąż ma córkę 4,5roku oraz mamy prawie rocznego wspólnego synka. Problem polega na tym, ze mój mąż nie ma czasu dla rodziny. Ze swoją córka widuje się w każdy wtorek i czwartek  plus co druga niedziele. Pracuje jako żołnierz, wiec ma tez służby ( praca 24h). Oczywiście wszytsko dostosowane do widzeń z córka. Czasem jest tak, ze poniedziałek służba, wtorek rano chwile na budowie, później do córki jedzie, środa służba, czwartek chwile na budowi i znów do córki, piątek normalnie praca od 7-15 ale później jedzie coś porobić w warsztacie. W sobotę załatwia swoje sprawy, a w niedziele oczywiście o 9 jedzie po swoją córkę i zawozi ja wieczorem. Wszytsko jest zawsze podporządkowane do niej, jakieś atrakcje. Tak to na tygodniu nie ma dla nas czasu. Jak to on twierdzi widzi nas codziennie wieczorem. Za rachunki, wynajem, budowę domu, jedzenie płace ja. On płaci na córkę alimenty 1100, plus do tego jeździ po nią około 60km w jedna stronę, kupuje jej za każdym razem coś, kolacje. O naszym dziecku nie myśli. Czy coś potrzebuje, muszę się prosić. W dodatku jej córce wszytsko wolno, moje dzieci (szczególnie syna) strasznie dyscyplinuje. Bo złe siedzi, bo jest za głośno, bo chce sobie sam wybrać pastę taką, a nie inna. Jak jesteśmy wszystcy razem jego córka bije moje dzieci, wywala wszytsko, po czym moje dzieci musza sprzątać po niej, bo tatuś nie zwróci jej uwagi. Cały czas i pieniądze się głównie dla niej. On nawet miał pretensje, ze mm gorączkę i nie może pojechać do córki. W sumie zawsze gdy ja miałam gorączkę albo nasz syn to mnie zostawiał sama i dzwonił po koja mamę albo ciocie, żeby mi pomogli znać się dziećmi a sam jechał po córeczkę. Ja z połączyli przyjęłam ja jak własna córkę, udowadniałam moim zachowaniem za każdym razem. Ale w końcu coś we mnie pękło, przez to ze ON nie równo traktuje dzieci, ze nie poświęca nam czasu, wszytsko się dodsowuje do swojej córki i do tego co powie mu Była ( w sumie coraz bardziej milszy jest dla niej). Jest tak źle, ze najchętniej bym chciała, żeby jego córka znikła, wyjechała, a na samo jej imie robi mi się nie dobrze. W dodatku budujemy nowy dom, a ja mam ciarki ze ona będzie przyjeżdżać na weekendy i go demolowała, bo jest kompletnie nie wychowana. Jestem załamana, coraz bardziej myśle o rozstaniu z mężem, bo on uważa, ze wymyślam problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bez sensu ten facet. Wynagradza córce to że ją zostawił. Droga donikąd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Załamana92 napisał:

Witam, muszę się się komuś wygadać, żeby ktoś ocenił czy naprawdę się czepiam i wymyślam jak to mój mąż twierdzi. Zacznę od tego, ze jesteśmy rodzina patchworkowa. Ja mam dwójkę dzieci z poprzedniego związku (córka 9lat, syn 6 lat), mój mąż ma córkę 4,5roku oraz mamy prawie rocznego wspólnego synka. Problem polega na tym, ze mój mąż nie ma czasu dla rodziny. Ze swoją córka widuje się w każdy wtorek i czwartek  plus co druga niedziele. Pracuje jako żołnierz, wiec ma tez służby ( praca 24h). Oczywiście wszytsko dostosowane do widzeń z córka. Czasem jest tak, ze poniedziałek służba, wtorek rano chwile na budowie, później do córki jedzie, środa służba, czwartek chwile na budowi i znów do córki, piątek normalnie praca od 7-15 ale później jedzie coś porobić w warsztacie. W sobotę załatwia swoje sprawy, a w niedziele oczywiście o 9 jedzie po swoją córkę i zawozi ja wieczorem. Wszytsko jest zawsze podporządkowane do niej, jakieś atrakcje. Tak to na tygodniu nie ma dla nas czasu. Jak to on twierdzi widzi nas codziennie wieczorem. Za rachunki, wynajem, budowę domu, jedzenie płace ja. On płaci na córkę alimenty 1100, plus do tego jeździ po nią około 60km w jedna stronę, kupuje jej za każdym razem coś, kolacje. O naszym dziecku nie myśli. Czy coś potrzebuje, muszę się prosić. W dodatku jej córce wszytsko wolno, moje dzieci (szczególnie syna) strasznie dyscyplinuje. Bo złe siedzi, bo jest za głośno, bo chce sobie sam wybrać pastę taką, a nie inna. Jak jesteśmy wszystcy razem jego córka bije moje dzieci, wywala wszytsko, po czym moje dzieci musza sprzątać po niej, bo tatuś nie zwróci jej uwagi. Cały czas i pieniądze się głównie dla niej. On nawet miał pretensje, ze mm gorączkę i nie może pojechać do córki. W sumie zawsze gdy ja miałam gorączkę albo nasz syn to mnie zostawiał sama i dzwonił po koja mamę albo ciocie, żeby mi pomogli znać się dziećmi a sam jechał po córeczkę. Ja z połączyli przyjęłam ja jak własna córkę, udowadniałam moim zachowaniem za każdym razem. Ale w końcu coś we mnie pękło, przez to ze ON nie równo traktuje dzieci, ze nie poświęca nam czasu, wszytsko się dodsowuje do swojej córki i do tego co powie mu Była ( w sumie coraz bardziej milszy jest dla niej). Jest tak źle, ze najchętniej bym chciała, żeby jego córka znikła, wyjechała, a na samo jej imie robi mi się nie dobrze. W dodatku budujemy nowy dom, a ja mam ciarki ze ona będzie przyjeżdżać na weekendy i go demolowała, bo jest kompletnie nie wychowana. Jestem załamana, coraz bardziej myśle o rozstaniu z mężem, bo on uważa, ze wymyślam problemy.

Kobieto, masz dużo problem  - tylko sama ze sobą. Zakładasz rodzinę z dzieciatym facetem i liczysz, że jego córka zniknie, że o niej zapomni. Ciekawe dla kogo buduje dom? Dla babci z wojska? Rozumiem, że ty i twoje dzieci są ważne bo to ty je urodziłaś a tamto jest be bo urodziła je inna kobieta!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
1 godzinę temu, Skb napisał:

Kobieto, masz dużo problem  - tylko sama ze sobą. Zakładasz rodzinę z dzieciatym facetem i liczysz, że jego córka zniknie, że o niej zapomni. Ciekawe dla kogo buduje dom? Dla babci z wojska? Rozumiem, że ty i twoje dzieci są ważne bo to ty je urodziłaś a tamto jest be bo urodziła je inna kobieta!

Ty przeczytaj jeszcze raz wypowiedź autorki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, zuzannke napisał:

to miej odwagę powiedziec -  my albo corka?

Boisz sie kogo wybierze?

Raz między wierszami tak mnie zrozumiał i ze jestem nienormalna skoro miałabym mu kazać wybierać... Wczoraj miał służbę, dziś od rana zabrał córkę na cały dzień do swoich rodziców i od wczoraj nawet nie zapytał jak nasz synek. Nie odzywa się cały dzień dziś.. Ja sama w domu z dziećmi, a on wywalone jak widać na nas.

Edytowano przez Załamana92

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Bluegrey napisał:

Ty przeczytaj jeszcze raz wypowiedź autorki...

Autorka jest rozgoryczona bo jej wizja rodziny rozminęła się z rzeczywistością, a całą winę zrzuca na jego dziecko. 

Chyba przed ślubem była świadoma jaką pracę ma jej przyszły mąż, że ma dziecko z którym będzie się spotykał i na które będzie wydawał pieniądze. Do tego dołożyli jeszcze budowę domu. 

Normalne kontakty ojca z dzieckiem to każdy wtorek i czwartek oraz co druga sobota i niedziela. Co do wychowania dzieci potrzeba jest ocena osoby postronnej, każda matka ma najgrzeczniejsze dzieci pod słońcem.

Ponadto jej starsze dzieci mają chyba ojca, który powinien się nimi zajmować i na nie łożyć. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
31 minut temu, Skb napisał:

Autorka jest rozgoryczona bo jej wizja rodziny rozminęła się z rzeczywistością, a całą winę zrzuca na jego dziecko. 

Chyba przed ślubem była świadoma jaką pracę ma jej przyszły mąż, że ma dziecko z którym będzie się spotykał i na które będzie wydawał pieniądze. Do tego dołożyli jeszcze budowę domu. 

Normalne kontakty ojca z dzieckiem to każdy wtorek i czwartek oraz co druga sobota i niedziela. Co do wychowania dzieci potrzeba jest ocena osoby postronnej, każda matka ma najgrzeczniejsze dzieci pod słońcem.

Ponadto jej starsze dzieci mają chyba ojca, który powinien się nimi zajmować i na nie łożyć. 

 

Spróbuj spojrzeć jednak z innej perspektywy... Bo widzisz tylko tę jedną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
6 godzin temu, Załamana92 napisał:

Jestem załamana, coraz bardziej myśle o rozstaniu z mężem, bo on uważa, ze wymyślam problemy.

To nie jest łatwa sytuacja.

Z całą pewnością w takiej rodzinie, jak Wasza zasady powinny obowiązywać wszystkie dzieci. Dojrzały dorosły musi sobie z tego zdawać sprawę. Owszem, można przydzielić dzieciom obowiązki stosowne do ich wieku, ale każde z nich powinno je mieć. Jeśli któreś dziecko będzie się czuło pokrzywdzone czy niesprawiedliwie traktowane, to tylko pogorszą się relacje: i między dziećmi, i w rodzinie w ogóle.

Próbowałaś o tym z mężem rozmawiać?

Edytowano przez Bluegrey
literówka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
5 godzin temu, Skb napisał:

Kobieto, masz dużo problem  - tylko sama ze sobą. Zakładasz rodzinę z dzieciatym facetem i liczysz, że jego córka zniknie, że o niej zapomni. Ciekawe dla kogo buduje dom? Dla babci z wojska? Rozumiem, że ty i twoje dzieci są ważne bo to ty je urodziłaś a tamto jest be bo urodziła je inna kobieta!

Autorka i jej mąż mają też jeszcze jedno wspólne dziecko i w jej odczuciu mąż je zaniedbuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, Bluegrey napisał:

Spróbuj spojrzeć jednak z innej perspektywy... Bo widzisz tylko tę jedną...

Doprecyzuj... Nie znam całej sytuacji tylko szczątkową, w dodatku opisana przez bardzo rozgoryczona kobietę. Wiesz jak dyskutuje się z wyrokami Sądu? Wiesz, że za nierealizowanie kontaktów Sąd może wymierzyć karę finansową? Ciekawe co będzie jak matka dziecka umrze? Trafi do Domu Dziecka, do rodziny zastępczej czy na ulicę? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Bluegrey napisał:

Autorka i jej mąż mają też jeszcze jedno wspólne dziecko i w jej odczuciu mąż je zaniedbuje.

Autora ma pretensję, że nierówno traktuje dzieci - nie doprecyzowała jakie. Doba ma 24 godziny i nie da się jej rozciągnąć. Facet jest codziennie w domu... ma zatem kontakt z dzieckiem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
1 minutę temu, Skb napisał:

Doprecyzuj... Nie znam całej sytuacji tylko szczątkową, w dodatku opisana przez bardzo rozgoryczona kobietę. Wiesz jak dyskutuje się z wyrokami Sądu? Wiesz, że za nierealizowanie kontaktów Sąd może wymierzyć karę finansową? Ciekawe co będzie jak matka dziecka umrze? Trafi do Domu Dziecka, do rodziny zastępczej czy na ulicę? 

No właśnie, nie znasz. I chyba bardziej widzisz sytuację przez pryzmat własnych doświadczeń. A warto tu przyjąć perspektywę Autorki po prostu. Sądzę, że w takich okolicznościach Autorka ma prawo czuć to, co czuje. Jak sobie z tym poradzi, to już inna sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Bluegrey napisał:

Autorka i jej mąż mają też jeszcze jedno wspólne dziecko i w jej odczuciu mąż je zaniedbuje.

Czy jego dziecko będzie miało swój pokój w "ich wspólnym domu"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
1 minutę temu, Skb napisał:

Autora ma pretensję, że nierówno traktuje dzieci - nie doprecyzowała jakie. Doba ma 24 godziny i nie da się jej rozciągnąć. Facet jest codziennie w domu... ma zatem kontakt z dzieckiem. 

No właśnie nie bardzo jest. Nawet w sobotę "załatwia swoje sprawy".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Bluegrey napisał:

No właśnie, nie znasz. I chyba bardziej widzisz sytuację przez pryzmat własnych doświadczeń. A warto tu przyjąć perspektywę Autorki po prostu. Sądzę, że w takich okolicznościach Autorka ma prawo czuć to, co czuje. Jak sobie z tym poradzi, to już inna sprawa.

Ależ ma prawo czuć to co czuje, tylko czy to jest adekwatne do sytuacji? Jak widzisz mocno zastanawia się nad rozwodem a nie nad ratowaniem związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
1 minutę temu, Skb napisał:

Czy jego dziecko będzie miało swój pokój w "ich wspólnym domu"?

Tego nie wiemy. Ale w moim odczuciu zbyt mocno napadłeś na Autorkę w swoim pierwszym poście. Do tanga trzeba dwojga - jej mąż również wiedział, na jaki związek się decyduje. To nie jest tak jednoznaczna sytuacja do oceny jednak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Bluegrey napisał:

No właśnie nie bardzo jest. Nawet w sobotę "załatwia swoje sprawy".

Co rozumiesz pod pojęciem swoje sprawy? Co autorka ma na myśli używając tego zwrotu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
1 minutę temu, Skb napisał:

Ależ ma prawo czuć to co czuje, tylko czy to jest adekwatne do sytuacji? Jak widzisz mocno zastanawia się nad rozwodem a nie nad ratowaniem związku.

Być może to efekt czasu, bo chyba ta sytuacja już długo trwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
Przed chwilą, Skb napisał:

Co rozumiesz pod pojęciem swoje sprawy? Co autorka ma na myśli używając tego zwrotu?

O to już ją należałoby zapytać - tak się wyraziła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Bluegrey napisał:

Tego nie wiemy. Ale w moim odczuciu zbyt mocno napadłeś na Autorkę w swoim pierwszym poście. Do tanga trzeba dwojga - jej mąż również wiedział, na jaki związek się decyduje. To nie jest tak jednoznaczna sytuacja do oceny jednak.

Jeżeli dorosły człowiek zrzuca całą winę na dziecko i życzy mu jak najgorzej to jaka może być inna reakcja? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
1 minutę temu, Skb napisał:

Jeżeli dorosły człowiek zrzuca całą winę na dziecko i życzy mu jak najgorzej to jaka może być inna reakcja? 

Sądzę, że to wyraz emocji i tyle. Nie oceniałabym aż tak radykalnie. Czuje się rozgoryczona, pewnie rozczarowana, w dużej mierze bezsilna. To normalna reakcja. Nie wiemy, w jaki sposób zachowuje się obecnie wobec dziewczynki. Choć napisała, że przyjęła ją pozytywnie. Ale frustracja ma to do siebie, że rośnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Bluegrey napisał:

Być może to efekt czasu, bo chyba ta sytuacja już długo trwa...

Długo? Nawet nie wiemy ile lat trwa jej drugie małżeństwo. Można tylko zawęzić pole manewru - jej średni syn ma 6 lat... a najmłodszy prawie rok...  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
1 minutę temu, Skb napisał:

Długo? Nawet nie wiemy ile lat trwa jej drugie małżeństwo. Można tylko zawęzić pole manewru - jej średni syn ma 6 lat... a najmłodszy prawie rok...  

Nie jej małżeństwo, tylko ich małżeństwo. Mąż też je tworzy. Należy o tym pamiętać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Bluegrey napisał:

Sądzę, że to wyraz emocji i tyle. Nie oceniałabym aż tak radykalnie. Czuje się rozgoryczona, pewnie rozczarowana, w dużej mierze bezsilna. To normalna reakcja. Nie wiemy, w jaki sposób zachowuje się obecnie wobec dziewczynki. Choć napisała, że przyjęła ją pozytywnie. Ale frustracja ma to do siebie, że rośnie.

 "Jest tak źle, ze najchętniej bym chciała, żeby jego córka znikła, wyjechała, a na samo jej imie robi mi się nie dobrze." 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Bluegrey napisał:

Nie jej małżeństwo, tylko ich małżeństwo. Mąż też je tworzy. Należy o tym pamiętać.

Ok. Przepraszam... Ich małżeństwo. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
Przed chwilą, Skb napisał:

 "Jest tak źle, ze najchętniej bym chciała, żeby jego córka znikła, wyjechała, a na samo jej imie robi mi się nie dobrze." 

To tylko pokazuje, jak mocno sytuacja zaszła jej za skórę. Człowiek jest tylko człowiekiem, nie zniesie wszystkiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
3 minuty temu, Skb napisał:

 "Jest tak źle, ze najchętniej bym chciała, żeby jego córka znikła, wyjechała, a na samo jej imie robi mi się nie dobrze." 

Wiesz, dzieci są różne. I potrafią mocno "dokopać". A te cudze dużo trudniej zdyscyplinować niż własne, szczególnie jeśli rodzice (czy osoby dorosłe w ogóle) nie trzymają wspólnego frontu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Bluegrey napisał:

To tylko pokazuje, jak mocno sytuacja zaszła jej za skórę. Człowiek jest tylko człowiekiem, nie zniesie wszystkiego.

4,5 letnie dziecko... Nawet nie będę tego komentować... Ciekawe co będzie jak dziecko wejdzie w fazę dojrzewania?  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
1 minutę temu, Skb napisał:

4,5 letnie dziecko... Nawet nie będę tego komentować... Ciekawe co będzie jak dziecko wejdzie w fazę dojrzewania?  

Jeśli przyjmiemy założenie, że mąż i jego córka są ok, a Autorka nie - to pewnie się do tego czasu rozwiodą.

Ale jeśli przyjmiemy założenie, że mąż faworyzuje córkę z pierwszego związku, to wyrośnie z niej rozkapryszona i trudna pannica i dopiero wtedy będzie niezła jazda.

Dziecko nie jest pępkiem świata. Dziecko też powinno stosować się do zasad, mieć wyznaczone granice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×