Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
arek82

Granice ustępstw w małżeństwie

Polecane posty

Gdyby mój mąż namawiał mnie na terapię też bym nie chciała skorzystać. Dlaczego? Bo go nie kocham i wiem, że nic z tego nie będzie. Myślę, że Twoja żona Cię nie kocha...przykre to ale prawdziwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, spz napisał:

Jeśli do tej pory się nie ruszyła - znaczy się bez papierka rozwodowego - to ja bym na jego miejscu nie składał pozwu. Jak zajdzie w ciążę z innym facetem to jeśli przejdzie ustawa pisowska autor będzie bez przeszkód mógł wnioskować o badanie dna dziecka celem wykluczenia go z ojcostwa. Dla matki z syndromem "co ludzie powiedzą" będzie to policzek w twarz i hańba - ale w razie czego nie chodzi o to aby jej dopiec i ją upokorzyć, ale zabezpieczyć mężczyzn w podobnym co Arek położeniu.

Nie ruszyla z prostego powodu - dziecko ma szkołe zakonczyc tutaj, a druga sprawa ona ma tutaj prace, a tam musi sie natrudzic aby znalezc. Tylko to ją pwostrzymuje, a w domu rodzinnym jest raz na 2 tygodnie w weekendy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Niewierna napisał:

Gdyby mój mąż namawiał mnie na terapię też bym nie chciała skorzystać. Dlaczego? Bo go nie kocham i wiem, że nic z tego nie będzie. Myślę, że Twoja żona Cię nie kocha...przykre to ale prawdziwe.

Problem jest w tym ze robi sprzeczne komunikaty - przychodz po dziecu usmiecha sie od ucha do ucha, macha na pozegnanie. CZasami mam wrazenie ze sama nie wie czego chce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
40 minut temu, arek82 napisał:

Problem jest w tym ze robi sprzeczne komunikaty - przychodz po dziecu usmiecha sie od ucha do ucha, macha na pozegnanie. CZasami mam wrazenie ze sama nie wie czego chce...

Widać, że Twoja żona jest pogubiona i w jakiś niezdrowy sposób uzależniona od swojej rodziny. Potrzebuje być może dużego wsparcia psychicznego, którego ty jej nie potrafisz dać. Gdyby dostała to od Ciebie może nie musiałaby tak lgnąć do sióstr. Pomógł by też psycholog dobry, ale ona widać nie jest na tyle silna żeby chcieć pracować nad sobą, nad wami. Woli najprostsze rozwiązania, jest jej tak wygodnie 🤷‍♀️, albo nie ma siły na pracę nad waszym związkiem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Magda13 napisał:

Widać, że Twoja żona jest pogubiona i w jakiś niezdrowy sposób uzależniona od swojej rodziny. Potrzebuje być może dużego wsparcia psychicznego, którego ty jej nie potrafisz dać. Gdyby dostała to od Ciebie może nie musiałaby tak lgnąć do sióstr. Pomógł by też psycholog dobry, ale ona widać nie jest na tyle silna żeby chcieć pracować nad sobą, nad wami. Woli najprostsze rozwiązania, jest jej tak wygodnie 🤷‍♀️, albo nie ma siły na pracę nad waszym związkiem. 

Moja żona była pogubiona z rodziną już przed ślubem, jako młody człwoiek nie zadawałem sobie sprawy, że zawsze będe na 4 miejscu w jej życiu po dziecku, siostrze, matce. Wsparcie ode mnie miała, ale to jest kobieta DDA - ona nie potarfiła nigdy dać uczucia, przez 15 lat nie powiedziała kocham, nawet na początku. Nie bede tu opisywał całego zycia, ale inna kobieta by cieszyła się, jakim mezem byłem. Zgadza się, że nie chce pracowac nad nami czy soba. Kłótnie i awantury wynikały nie tyle z niezgodności charakteru tylko zalezności od rodziny biologicznej ktora zawsze ją buntowała przeciwko mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Skoro nie uzyskałeś odpowiedzi na pytanie czy Cię kocha...sam sobie odpowiedz. Gdyby chciała poprawić stosunki między wami to co ją powstrzymuje? Przecież widzi że Tobie zależy... Może ma kogoś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, expresis verbis napisał:

"Problem jest w tym ze robi sprzeczne komunikaty".

Jej "komunikat" jest bardzo jasny:

"Ja nic nie robie, poniewaz nie musze. Ty mozesz sie starac i miec nadzieje, moge cie tak przetrzymac jak dlugo chce. Znam cie i wiem, ze wciaz sie ludzisz, zaslniasz sie corka i wmawiasz sobie, ze wszystkiemu jest winna moja rodzina. Tak wygodniej, niz spojrzec prawdzie w oczy." 

Tylko ze moja wytrzymalosc dochodzi do kresu, a jak zloze pozew to sie juz nie cofne przed rozstaniem. Dla mnie nie ma zabaw z takich spraw jak rozwod, zabaw w kotka i myszke. Ostrzegam ją od 5 miesiecy ze zloze pozew nie dlatego ze nie mam uczuc, tylko nie mam wyboru, nie chce tak zyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Niewierna napisał:

Skoro nie uzyskałeś odpowiedzi na pytanie czy Cię kocha...sam sobie odpowiedz. Gdyby chciała poprawić stosunki między wami to co ją powstrzymuje? Przecież widzi że Tobie zależy... Może ma kogoś?

Ma dziecko - po narodzinach corki powiedziala ze w sumie faceci jej do czego potrzebni>? Dla niej nawet sex moglby nie istniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, arek82 napisał:

Moja żona była pogubiona z rodziną już przed ślubem, jako młody człwoiek nie zadawałem sobie sprawy, że zawsze będe na 4 miejscu w jej życiu po dziecku, siostrze, matce. Wsparcie ode mnie miała, ale to jest kobieta DDA - ona nie potarfiła nigdy dać uczucia, przez 15 lat nie powiedziała kocham, nawet na początku. Nie bede tu opisywał całego zycia, ale inna kobieta by cieszyła się, jakim mezem byłem. Zgadza się, że nie chce pracowac nad nami czy soba. Kłótnie i awantury wynikały nie tyle z niezgodności charakteru tylko zalezności od rodziny biologicznej ktora zawsze ją buntowała przeciwko mnie

To już sobie odpowiedziałeś na swoje pytanie. Chyba doszedłeś do granicy, może stworzysz jeszcze związek z kimś odpowiednim dla Ciebie, skoro nie masz siły już na taki układ w którym się męczysz 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, expresis verbis napisał:

"Ostrzegam ją od 5 miesiecy ze zloze pozew nie dlatego ze nie mam uczuc, tylko nie mam wyboru, nie chce tak zyc."

Jak widac nie bardzo sie przejela? Im dluzej ostrzegasz nie dzialajac, tym mniejsze prawdopodobienstwo, ze ktos potraktuje twoje "ostrzezenia" powaznie. Nic wiec dziwnego, ze jest jak jest.

 

ostrzegam, bo wiem, że jak złoże to juz bedzie po wzystkim. Ja dlugo daje szanse, ale jak zlożę to koniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kłótnie były bo jako cholerycy macie wybuchowe i kłótliwe temperamenty... więc jedno wybucha a drugie tylko dolewa oliwy do ognia plusem jest to, że w chwili przechodzicie do porządku dziennego... może sam przejdź się do jakiegoś terapeuty i popracuj nad sobą to może bardziej otworzy Ci oczy na całą sytuację...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, marawstala napisał:

Kłótnie były bo jako cholerycy macie wybuchowe i kłótliwe temperamenty... więc jedno wybucha a drugie tylko dolewa oliwy do ognia plusem jest to, że w chwili przechodzicie do porządku dziennego... może sam przejdź się do jakiegoś terapeuty i popracuj nad sobą to może bardziej otworzy Ci oczy na całą sytuację...

Tylko co to zmieni odnosnie niemieszkania razem? MOja zona ma problem w okazywaniu uczuc od zawsze, nie ma szacunku do ojca alkoholika, ogolnie ma problem z szacunkiem do facetow... co zmieni moja terpia? ze zacznie miec szacunek i kochac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowany)

Żonie już nie zależy albo wie,że twoje gadanie o rozwodzie to tylko gadanie skoro 5 miesięcy ją straszysz i nic z tego nie wynika .Ale sprawy związane z waszą córką są jednak skomplikowane. Nawet jeśli będziesz ją zabierał na weekendy to większość czasu będzie spędzać z rodziną żony,która nie jest przyjaźnie do Ciebie nastawiona. Żona dorzuci mimochodem,że byliście rodzina a tatuś złożył pozew o rozwód .Na twoim miejscu olalabym żonę ale jak najszybciej wrócia do mieszkania w,którym są z córką. Nie dla żony a dla córki. Nie kloc się z żoną, nie prowokuj, spędzaj czas z dzieckiem. Jak żona będzie chciała to sama złoży pozew o rozwód ale wtedy to nie ty będziesz winny.

Edytowano przez Lusilinda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, arek82 napisał:

Tylko co to zmieni odnosnie niemieszkania razem? MOja zona ma problem w okazywaniu uczuc od zawsze, nie ma szacunku do ojca alkoholika, ogolnie ma problem z szacunkiem do facetow... co zmieni moja terpia? ze zacznie miec szacunek i kochac?

Być może Tobie też można byłoby nie jedno zarzucić (nad czym możesz popracować)... a nie przerzucać/obarczać winą tylko jedną ze stron przez jej rzekomo zyebany charakter .)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, marawstala napisał:

Być może Tobie też można byłoby nie jedno zarzucić (nad czym możesz popracować)... a nie przerzucać/obarczać winą tylko jedną ze stron przez jej rzekomo zyebany charakter .)

Z...y charakter mamy obydwoje, pisze o tym od poczatku. Roznimy sie tym ze od lat mam swiadomosc ze bez pomocy osob obcych nie jestesmy w stanie sie dogadac, a ona ma w dupie to co mowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Lusilinda napisał:

Żonie już nie zależy albo wie,że twoje gadanie o rozwodzie to tylko gadanie skoro 5 miesięcy ją straszysz i nic z tego nie wynika .Ale sprawy związane z waszą córką są jednak skomplikowane. Nawet jeśli będziesz ją zabierał na weekendy to większość czasu będzie spędzać z rodziną żony,która nie jest przyjaźnie do Ciebie nastawiona. Żona dorzuci mimochodem,że byliście rodzina a tatuś złożył pozew o rozwód .Na twoim miejscu olalabym żonę ale jak najszybciej wrócia do mieszkania w,którym są z córką. Nie dla żony a dla córki. Nie kloc się z żoną, nie prowokuj, spędzaj czas z dzieckiem. Jak żona będzie chciała to sama złoży pozew o rozwód ale wtedy to nie ty będziesz winny.

Nie mam mozliwosci wrocic do mieszkania gdzie mieszka żona, oboje wynajmujemy mieszkania. Nawet jak przyprowadzam dziecko to ma problem aby mnie wpuscic do srodka, o jakim my mieszkaniu mowimy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, arek82 napisał:

Z...y charakter mamy obydwoje, pisze o tym od poczatku. Roznimy sie tym ze od lat mam swiadomosc ze bez pomocy osob obcych nie jestesmy w stanie sie dogadac, a ona ma w dupie to co mowie

Wiesz ale nie wiesz co dokładnie z Twojej strony kuleje... i sam też niewiele z tym robisz czekając aż ona z Tobą za rączkę pójdzie a że nie chcę to tak już chyba zostanie... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, marawstala napisał:

Wiesz ale nie wiesz co dokładnie z Twojej strony kuleje... i sam też niewiele z tym robisz czekając aż ona z Tobą za rączkę pójdzie a że nie chcę to tak już chyba zostanie... 

Wiem co u mnie kuleje, jestem WWO - osoba wysoka wrazliwa, mam wszystkie cechy ofiary osoby narcystycznej. Daltego tak trudno mi odejsc, jestesm uzalezniony emocjonalnie od zony, tyle i aż tyle 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czujesz, że się nie dogadacie to rozwód zakończy definitywnie ten związek... nie bronie i nie twierdzę, że to będzie zła decyzja. Ale nadal macie wspólne dziecko więc jakoś w tej kwestii musicie się dogadać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, arek82 napisał:

Wiem co u mnie kuleje, jestem WWO - osoba wysoka wrazliwa, mam wszystkie cechy ofiary osoby narcystycznej. Daltego tak trudno mi odejsc, jestesm uzalezniony emocjonalnie od zony, tyle i aż tyle 

Tutaj już Ci nie pomogę bo to nie moja działka... ale przy odpowiedniej osobie szybciej staniesz na nogi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, marawstala napisał:

Tutaj już Ci nie pomogę bo to nie moja działka... ale przy odpowiedniej osobie szybciej staniesz na nogi. 

Tzn przy jakiej odpowiedniej osobie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, arek82 napisał:

Tzn przy jakiej odpowiedniej osobie?

Mam na myśli osobę kompetentna np psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, arek82 napisał:

Witam

Jestem w związku małżeńskim od 15 lat, mamy córkę w wieku 10 lat, jesteśmy po 40-tce. Po latach myślę, że nigdy nie dobraliśmy się tak jak poiwnno sie dobierac biorac malzenstwo. mamy inne poglady, cele życiowe, hobby czy zainteresowania. Niemal od poczatku byly problemy, kłótnie czy awantury od waznych rzczy po błahe. Nie jest tez tak ze winna jest 1 osoba, bo ja osobiscie mam swiadomsoc ze oboje jestesmy cholerykami, a co za tym idzie ciezko jest sobie wzajemnie ustapic, przeprosic. Niestety na te nasze klotnie patrzy nasza 10 letnia corka. Ja jestem skonfliktowany z jej rodzina, żona z moją. Od wielu lat mam swiadomosc ze nie jestem szczesliwy, dlatego od kilku lat prosze zone o pojscie na terapie malzeńską, niestetey bezskutecznie. Obecnie od 6 miesiecy jestsmy w nieformalnej separacji, to byla wspolna decyzja. Ja w dalszym ciagu nalegam na wspolna terapie, z kolei mojej zonie odpowiada obecny stan rzeczy - otrzymuje dobrowolnie placone przeze mnie alimenty, sprawuję opiekę nad corką podczas jej obecnosci w pracy. I z tego co widze to moja zona moglaby tak zyc latami, czyli nie idzie na terapie, odpowiada jej obecny stan rzeczy. Prowadzimy od pol roku odrebne gospodarstwa domowe. Na marginesie dodam ze zarowno ona jak i ja nie mamy innej osoby poza malzenstwem.

We mnie pozostaly jakis uczucia do żony, czy w niej pozostały do mnei? nie wiem. Ogólnie mówiąc tesknie za wspolnym zyciem od miesiecy, podjałem kilkadziesiat prob naprawy tej sytuacji, niestety bezskutecznych. Moja zona widzi wine tylko we mnie, po swojej stronie uwaza ze jest wszystko ok. Nie ma tu sensu opisywac pewnych zachowan ale wiem, ze ma tyle za uszami co ja. Pisze bo ogolnie bardzo meczy mnie ta sytuacja od pol roku. Moja zona z tego co widze normalnie funkcjonuje, jej calym zyciem jest corka ktora przebywa z nia wiekszosc czasu. Dla mnie dzieco tez bylo calym zyciem, ale z powodu rozstania musialem sie pogodzic z ta sytuacja. Gdy mowie zonie ze nie chce tak zyc, ze zloze pozew to odpowiada - skladaj. nie wiem czy mówi to w nerwach czy na powaznie....  ja ogolnie jestem czlowiekiem ktory jak juz podejmie decyzje to jej nie zmieni, jezeli zloze pozew to juz go nie cofne chocby druga strona plakala i blagala. Bo dla mnie samo zlozenie pozwu to wstyd przed otoczeniem. Z zawodu jestem adwokatem, sprawa bardzo szybko sie rozniesie wsrod moich znajomych. Z drugiej strony nie wiem jak dalej z ta sytuacja zyc.... poki co jak moge ukrywam fakt separacji nieformalnej, tylko najblizsze mi osoby wiedza jaka jest sytuacja. 

 

Powiedzcie mi, jakie sa granice w malzenstwie>? Jak dlugo mam ratowac ten zwiazek? jestem bardzo zmeczony ta sytuacja, bo tak narpawde nie wiem jak postapic, czy czekac kolejne pol roku czy rok nie majac zadnej gwarancji ze sytuacja sie zmieni, czy raz na zawsze zakonczyc to malzenstwo skladajac pozew. Jezeli zloze pozew to juz go nie wycofam. Wstepnie ustalone jest ze rozwod bez orzekania o winie, dziecko u malzonki. 

 

 

Gościu, nie wnikając w szczegóły: jej ta sytuacja pasuje, już po Twoim małżeństwie. Uwierz, wiem co mówię. Powiem też o co jej chodzi: ona czuje, że to Ty teraz jesteś pod ścianą i masz tylko dwa wyjścia:

1) Powrót na JEJ warunkach: będą dla Ciebie bardzo ciężkie, bo to ona ma wszystkie karty w ręku, a z czasem i tak się rozwali gdy ona znajdzie tego lepszego; może już ma, ale się nie zdeklarował jeszcze;

2) Rozwód: ona dąży do korzystnych warunków rozwodu. Na rozwód z Twojej winy nie ma szans, czeka aż Cię złamie na tyle że zaproponujesz rozwód bez orzekania o winie z jak najkorzystniejszymi dla niej warunkami. To już tylko gra o warunki zakończenia i sądzę że sam doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. Przykro mi, bo wiem co czujesz, ale przejdziesz przez to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To jest analogiczna sytuacja jak u mojego kochanka...on się rozwiodł z żoną z powodu jej "przywiązania" do matki i stawiania na pierwszym miejscu. W ogóle zero zainteresowania nim, tylko jej rodzice i dzieci. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20 minut temu, Niewierna napisał:

To jest analogiczna sytuacja jak u mojego kochanka...on się rozwiodł z żoną z powodu jej "przywiązania" do matki i stawiania na pierwszym miejscu. W ogóle zero zainteresowania nim, tylko jej rodzice i dzieci. 

No...biedny misio, potrzebowal zaraz kochanke na otarcie lez? 🙂 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, Anielika napisał:

No...biedny misio, potrzebowal zaraz kochanke na otarcie lez? 🙂 

Nie. Nie jest biedny. Sam ją wybrał za żonę. A piszę o tym, bo próbował tak samo się zbliżyć do niej jak autor do swojej żony. Niestety bez skutku. Wolała spędzać całe dnie u matki. A na koniec wyprowadziła się tam z dziećmi i wniosła o separację. On zaś o rozwód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, Niewierna napisał:

Nie. Nie jest biedny. Sam ją wybrał za żonę. A piszę o tym, bo próbował tak samo się zbliżyć do niej jak autor do swojej żony. Niestety bez skutku. Wolała spędzać całe dnie u matki. A na koniec wyprowadziła się tam z dziećmi i wniosła o separację. On zaś o rozwód.

Znasz tylko jego wersje. A w sumie jak spedzala cale dnie u matki, to mieliscie czas dla siebie 😉 Co oczywiscie bylo mu na reke...powiedzmy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Anielika napisał:

Znasz tylko jego wersje. A w sumie jak spedzala cale dnie u matki, to mieliscie czas dla siebie 😉 Co oczywiscie bylo mu na reke...powiedzmy

Gdyby jego wersja nie trzymała się kupy to nie mógłby wychodzić wieczorami i w nocy. Bo później już tam się wyprowadziła. Tak czy inaczej ja nie byłam powodem ich rozstania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Niewierna napisał:

Gdyby jego wersja nie trzymała się kupy to nie mógłby wychodzić wieczorami i w nocy. Bo później już tam się wyprowadziła. Tak czy inaczej ja nie byłam powodem ich rozstania.

Nie ma co sie wybielac. Jakby nie ty, to by probowal ratowac rodzine, a tak...po co? Mial pod reka nastepczynie. Takie skakanie z kwiatka na kwiatek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×