Konja 0 Napisano Październik 17, 2021 (edytowany) Wychowywałam się przy ojcu alkoholiku, w dniu moich 16 urodzin mama miała wypadek i i ojciec zostawił nas razem z 10letnim wtedy bratem. Rodzina pomagała do osiągnięcia przeze mnie pełnoletności, po czym zostawili mnie z mamą i bratem. Ogarniałam swoją szkole, sprawy urzędowe mamie- sama rozwiodłam moich rodziców i ogarnelam alimenty bratu zaraz po 18 urodzinach, lekarzy, rehabilitacje, zakupy, szkoły naukę i wywiadówki brata, dom.. gdy nie mialam sily rodzina mowiła ze matką trzeba się opiekować. Moje marzenia o wyjeździe na studia medyczne legły w gruzach. Poszlam na miejscu na studia których nawet ze względu na brak środków nie skończyłam (pomimo tego że pracowalam- ale bylam żywicielem rodziny, bo mamy renta wystarczała na leki pampersy i tylko część opłat) Po latach mama stała się zgorzkniała i pretensjonalna. Jej sie należy, bo ona mi zmieniała pampersy. Z tym, że trwalo to max 3 lata a ja dzis mam 32 wiec ogarniam ją od 15.. Nie moglam sobie ułożyć zycia, bo kazda osoba z jaką się spotykałam była zła, nieodpowiednia i rodzina z matķą robila wszystko zeby znajomość została zakończona. Wiecznie byłam najgorsza i posądzana o różne rzeczy typu palenie papierosów w liceum(nigdy nie wypaliłam ani jednego), wynoszenie plotek z domu (nie rozmawiam z ludźmi na tematy mojej prywatności). Wiecznie było źle. Wiecznie Rodzina matki stosowała wobec mnie i brata psychiczną przemoc po to, aby na koniec zawsze wywołać poczucie winy. Dzis jak już wyzej pisalam mam 32 lata. Od jakiegoś czasu budze sie w nocy i...boje się, stresuje. Nie wiem dlaczego. Nie mam przyjaciół. Stałam się dla ludzi zimna i oschła i chyba nie potrafię stworzyć przyjacielskich relacji. Zawsze byłam introwertykkiem, ale dzis jestem aspołeczna. W każdym aspekcie zycia wszystko mi jedno. Już od wielu lat nie czułam się szczesliwa ani nawet radosna. Weszlam w romans z żonatym znajomym. Nie lubię go nawet, ani mi się nie podoba..ale milo jak czasem ktos mnie przytuli, a pozniej kazde wraca do swojego życia. Pracuje w korpo, mam kontakt z klientem. Moi współpracownicy mają mnie za wesołą i miłą osobę. Gdy wraxam do domu potrafię juz do konca dnia nie odezwać się do nikogo ani raz. Najlepiej nie chcialabym nikogo słyszeć ani do nikogo mówić. Weekendy po tym co musze zrobić spędzam w lozku. Większość wolnego czasu przesypiam, czuje gdzies wewnętrznie że zycie mi tak ucieka a jednocześnie..nie mam sily i nie potrafię nic z tym zrobić. Czasem jest mi smutno ale zazwyczaj wszystko jedno i to jedyne co czuje. Czy ja jestem jakas wadliwa? Edytowano Październik 17, 2021 przez Konja Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Skadi Napisano Październik 17, 2021 (edytowany) 3 godziny temu, Konja napisał: Czy ja jestem jakas wadliwa? No skąd Ci takie myśli przychodza do głowy? Jesteś wartościowym człowiekiem, który nie zaznał nic z dzioeciństwa. Zakładasz maskę w pracy bo tak trzeba, a w domu przetrawiasz wszystko, sama robisz się zgorzkniała, a to stany depresyjne i zmęczenie.Nie bez powodu. Czy matka jest pełnosprawna? Skoro pracujesz to pewno nie potrzebuje opieki cały czas?W jakim wieku jest? Edytowano Październik 17, 2021 przez Skadi Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Konja 0 Napisano Październik 18, 2021 7 godzin temu, Skadi napisał: Czy matka jest pełnosprawna? Skoro pracujesz to pewno nie potrzebuje opieki cały czas?W jakim wieku jest? Nie. Jest po poważnym wypadku. Jest niezdolna do samodzielnej egzystencji. Ma 50lata. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Skadi Napisano Październik 18, 2021 5 godzin temu, Konja napisał: Nie. Jest po poważnym wypadku. Jest niezdolna do samodzielnej egzystencji. Ma 50lata. Rozumiem Jednak to nie znaczy byś Ty sobie n ie mogła życia ułożyć. Powinnaś.Powinnaś tez pójść do lekarza najpierw pierwszego kontaktu i powiedzieć o swoim stanie psychicznym.Przepisze coś uspakającego, czy lekko przeciwdepresyjnego.Czy też do psychologa. Chociaż raz na taką wizytę by coś podpowiedział. (Raczej nie polecam psychologów _strata czasu) Ratuj się jak możesz. 17 godzin temu, Konja napisał: Dzis jak już wyzej pisalam mam 32 lata. Od jakiegoś czasu budze sie w nocy i...boje się, stresuje. Nie wiem dlaczego. To skutki takiego życia jakie masz. Pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Miaina 193 Napisano Październik 20, 2021 Dnia 17.10.2021 o 19:20, Konja napisał: Wychowywałam się przy ojcu alkoholiku, w dniu moich 16 urodzin mama miała wypadek i i ojciec zostawił nas razem z 10letnim wtedy bratem. Rodzina pomagała do osiągnięcia przeze mnie pełnoletności, po czym zostawili mnie z mamą i bratem. Ogarniałam swoją szkole, sprawy urzędowe mamie- sama rozwiodłam moich rodziców i ogarnelam alimenty bratu zaraz po 18 urodzinach, lekarzy, rehabilitacje, zakupy, szkoły naukę i wywiadówki brata, dom.. gdy nie mialam sily rodzina mowiła ze matką trzeba się opiekować. Moje marzenia o wyjeździe na studia medyczne legły w gruzach. Poszlam na miejscu na studia których nawet ze względu na brak środków nie skończyłam (pomimo tego że pracowalam- ale bylam żywicielem rodziny, bo mamy renta wystarczała na leki pampersy i tylko część opłat) Po latach mama stała się zgorzkniała i pretensjonalna. Jej sie należy, bo ona mi zmieniała pampersy. Z tym, że trwalo to max 3 lata a ja dzis mam 32 wiec ogarniam ją od 15.. Nie moglam sobie ułożyć zycia, bo kazda osoba z jaką się spotykałam była zła, nieodpowiednia i rodzina z matķą robila wszystko zeby znajomość została zakończona. Wiecznie byłam najgorsza i posądzana o różne rzeczy typu palenie papierosów w liceum(nigdy nie wypaliłam ani jednego), wynoszenie plotek z domu (nie rozmawiam z ludźmi na tematy mojej prywatności). Wiecznie było źle. Wiecznie Rodzina matki stosowała wobec mnie i brata psychiczną przemoc po to, aby na koniec zawsze wywołać poczucie winy. Dzis jak już wyzej pisalam mam 32 lata. Od jakiegoś czasu budze sie w nocy i...boje się, stresuje. Nie wiem dlaczego. Nie mam przyjaciół. Stałam się dla ludzi zimna i oschła i chyba nie potrafię stworzyć przyjacielskich relacji. Zawsze byłam introwertykkiem, ale dzis jestem aspołeczna. W każdym aspekcie zycia wszystko mi jedno. Już od wielu lat nie czułam się szczesliwa ani nawet radosna. Weszlam w romans z żonatym znajomym. Nie lubię go nawet, ani mi się nie podoba..ale milo jak czasem ktos mnie przytuli, a pozniej kazde wraca do swojego życia. Pracuje w korpo, mam kontakt z klientem. Moi współpracownicy mają mnie za wesołą i miłą osobę. Gdy wraxam do domu potrafię juz do konca dnia nie odezwać się do nikogo ani raz. Najlepiej nie chcialabym nikogo słyszeć ani do nikogo mówić. Weekendy po tym co musze zrobić spędzam w lozku. Większość wolnego czasu przesypiam, czuje gdzies wewnętrznie że zycie mi tak ucieka a jednocześnie..nie mam sily i nie potrafię nic z tym zrobić. Czasem jest mi smutno ale zazwyczaj wszystko jedno i to jedyne co czuje. Czy ja jestem jakas wadliwa? Whit dobrze Ci radzi. Przeczytaj jeszcze raz post który napisałaś, wynika z niego, że jesteś silną kobietą ale chcesz mieć życie osobiste. Masz do tego pełne prawo. Leki nie zawsze są potrzebne do ułożenia sobie życia, natomiast odpowiedni ludzie mogą pomóc. I ja życzę Ci powodzenia. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach