Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Damrade

WYJĄCE 50-TKI DIETA I PLOTECZKI

Polecane posty

Cześć Dziewczyny 🙂, widzę, że wszystkim nam jesień średnio służy. Ja miałam trochę smutnych tygodni to i dieta poszła w odstawkę. Ale względnie się trzymam i w górę mocno na szczęście nie idzie. Ćwiczenia też zaniedbałam, wyzwania odpuściłam, ale sporo się ruszam, bo wciągnęłam się w grzybobranie. A sezon słaby to muszę się nachodzić, żeby coś znaleźć 😅.

123, niestety dużo się mówi o przekwitaniu w kontekście zmian  fizycznych, ale za mało o psychice, która niestety też potrafi „siadać”. Ale głowa do góry, zawsze jest jakieś wyjście. Ja to sobie poprawiam humor na różne sposoby: muzyka, film, najmniejsza choćby wycieczka …

Nie wiem czy wiecie, ale zdrowa dieta potrafi też zdziałać cuda dla psychiki. I widzę po sobie, że warto suplementować witaminę D, którą tak trudno jest pozyskać z pożywienia.  Mnie ostatnio naszło na grzyby leśne, choć wcześniej nie byłam wielkim smakoszem, może właśnie ze względu na witaminę D ...

Ja miałam czas, że potrafiłam oprzeć się słodyczom, szczególnie tym sklepowym – przetworzonym. Ale wtedy jadłam dużo zdrowiej i jakoś tak  jak mi się chciało czegoś słodkiego to raczej naturalnego, jak miód czy owoce. A teraz im gorzej, czyli „tradycyjnej” jem tym trudniej mi się oprzeć słodkościom.

Damrade,  u mnie ból przy i po pracy przy komputerze  raczej się nie pojawia. A jak kiedyś miałam gorszy  czas to coś podkładałam pod nadgarstek i pomagało. Jeśli dużo korzystasz z myszki to warto kupić taka podkładkę pod myszkę,  która jest wyprofilowana właśnie pod nadgarstek. Myślę, że praca w opaskach czy ortezach to bardzo dobry pomysł.

U mnie wszystko wzięło się od mojego zamiłowania do pracy w ogródku.  I problem jest z niektórymi czynnościami, głównie  wyrywanie chwastów czy długie używanie sekatora. Po największym ataku (na początku sezonu)  i kilku nocach z bólem, zrobiłam sobie parę dni przerwy, próbowałam trochę ćwiczyć – rozciągać ręce, palce. Z czasem ból minął, nawet  budziłam się bez zdrętwiałych palców. Jak już byłam zdiagnozowana to kupiłam te opaski i teraz wszystkie ogrodnicze czynności wykonuję w nich. I tak planuje pracę, żeby nie wykonywać  zbyt długo jednej czynności, tylko np. co godzinę coś zmieniać. Ale śpię bez opasek, bo wtedy nie narażam nadgarstków na przeciążenie czy ucisk.

Ja to cały czas staram się nie robić wielkich postanowień, nie określać czasowo, ma to swoje plusy, typu brak stresu, i minusy, bo łatwo się zapomnieć 😆.  Dlatego ilości staram się trochę pilnować,  dopóki nie wrócę do porządnej aktywności.

Czytałam kiedyś jakiś pamiętnik anorektyczki i ona brała zimne kąpiele, schładzała ciało, bo to służyło utracie masy. A ja to jestem ciepłolubna, 18 stopni w domu w ciąg dnia wytrzymam tylko jak coś robię , inaczej kocyk i ciepłe skarpety. Ale póki co udaje nam się utrzymać  20-21 i tylko w zimniejsze dni ratowaliśmy się kominkiem, no i żeby powietrze zmienić a raz czy dwa małe dogrzewanie  piecykiem  było.  W weekend znowu ma być ciepło także póki co, mam nadzieję, nie trzeba będzie grzać.

Trzymajmy się zatem dzielnie i nie dajmy się utuczyć 😘.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witam. Dzięki Dziewczyny za motywujące słowa. Mam zamiar włączyć większą aktywność. Spacer. Rower. Aby zablokować zacukrzenie organizmu wieczorem zjadam większy ząbek czosnku. Może zmniejszę łaknienie? Przez kilka dni jestem sama, więc wprowadzę dietkę, czyli więcej białka i warzyw a mniej węglowodanów. W ten weekend nad tym pracuję, aby utrzymać w tygodniu. Muszę wymyślić sprytne śniadanko do pracy. Aby nie były to kanapki z białego chleba, a dało się zjeść w 5 minut. Kanapka jest wygodna. Nie wiem czy służy mi typowy razowy chleb, ale może wypróbuję naprzemiennie razowy i owsianka w słoiku? Albo sałatka z kurczakiem bez chleba. Trzymam też za Was kciuki. Mnie muzyka też relaksuje. Lubię poskakać. Ale niestety brak systematycznosci. 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sobota minęła mi pod znakiem roweru. Do południa zrobiłam ok. 9km. W przerwie 3000 kroków podczas shoppingu. Potem znowu spacer 3000 kroków. Niedziela do południa ponad 6000 kroków. Ponad godzina spaceromarszu. Spociłam się, może z wysiłku a może z powodu kilku warstw odzieży. Rozpięłam i kurtkę i dres, ale po czasie. Odnotowuję sukces, ale mam świadomość że prawdziwy sukces będzie jak wdrożę taki spacer codziennie. Korzystam, że są wolne dni. Zobaczę jak mi pójdzie w tygodniu, gdzie dojdzie praca. Dietką też chybotliwa. 😉 Rano twaróg półtłusty, cztery oliwki i suszony pomidor, połowa. Potem jabłko. Po 12 dwa faszerowane kurczaki z serkiem topionym i plasterkiem kiełbasy w panierce. Kiełbaski oddam psu. I surówka. A, do kawy po śniadaniu ze cztery łyzeczki miodu. W czasie marszu jabłko z polnego drzewa. Teraz kilka winogronek z sadu. I marchewką z lodówki. Ciekawe jak dotrwam do kolacji? I co zjem? Mam resztki razowego makaronu. Może z jajkiem. Oprócz miodu nie mam słodycz. Dlatego schrupałam marchewkę, bo nie nosi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hej dziewczyny.

etera- oj ja też ciepłolubna. 18-19 st. to już zimnisko. Optymalna dla mnie to 21-22 st. Jeszcze nie grzejemy, bo w miarę ciepło w domu, a na zewnątrz to już naprawdę nie ma co narzekać. Jest po prostu pięknie. 
Niestety porę mamy jaką mamy i okres grzewczy zbliża się wielkimi krokami. 
1 2 3 - dobrze Ci idzie. I dietkowo ok i z ruchem. 

Ja to już całkiem przestałam nad tym panować. W sensie chodzimy z mężem na spacery, żeby pogodę wykorzytać. W sobotę byliśmy w Ojcowie- 8516 kroków, w niedzielę po Krakowie połaziliśmy bo były chrzciny wnuczki, wczoraj pojechaliśmy pociągiem do Wadowic na kremówki, ale połaziliśmy też (11042 kroków) więc chyba kremówki spalone. Dzisiaj mieliśmy jechać na rowerach do Czernichowa, to jakieś 20 km, potem przepłynąć Wisłę promem i do domu wrócić drugą stroną. Tyle że pogoda jakaś niepewna, padało przed chwilą, ale słońce się przedziera. No i się trochę przeziębiłam chyba w tym Ojcowie, bo mnie kaszel męczy. Szliśmy pod górę prawie pionowo, a że było całkowicie ciemno to wypruliśmy szybko, żeby wyjść z lasu. Bałam się dzików, a tam wszystko dookoła zryte przez dziki. Tak przyspieszylismy kroku, że się strasznie spociłam. Kurtka lepiła mi się do ciała, więc wtedy co najlepiej zrobić? Rozpiąć się. I są efekty. Niby dobrze się czuję, tylko ten kaszel. Rutinoscorbin zażyłam (końską dawkę) i czekam na efekty 🙂

Słońce wyszło. I teraz dylemat. Jechać czy zostać w domu i iść tylko na krótki spacer...

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Damrade, pięknie wykorzystałaś i pogodę i miejsca. Liczba kroków imponująca. Ja w październiku też zaliczyłam Ojców. Kraków w sferze marzeń. Wczoraj niestety doładowałam kalorii. Rodzinne spotkanie i pojadłam. Dziś pracuję nad spalaniem. Dobrego dnia Dziewczyny. 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witam środowo. 😉 Na koncie 7457 kroków i ... bułka słodka z białym serem, ciasto Brownie razy dwa lub trzy. Słodycze górą. Oki. Jestem nałogowcem. Idę sobie i zbieram kroki. Słońce świeci. Piękna jesień. Myślę ,, jak będziesz w domu powiesisz na lodówce karteczkę z napisem: Co dziś wybierasz? Szczupła i zdrowa - Gruba du sza. No i dotarłam do domu. Chwila radości że tyle kroków. Że lenia pokonałam. Ale już na spacerze wspomniałam sobie o cieście. Więc idąc do szuflady w kuchni, pytam się, bo kartka jeszcze nie powieszona, co wybierasz? A mózg bezmózgi z prędkością światła: grubą du szę i to ciasto w polewie!!! Pięć sekund i ciasto rośnie na tyłku... Ale w oczekiwaniu na pokonanie nałogu będę się ruszać i wdrażać zdrowe dodatki. 1. Dobry sen. Człowiek wyspany lepiej walczy z pokusami. Wczoraj wstałam o 4 a dziś o 5. Za wcześnie, zwłaszcza że mogę dłużej spać. 2. Nawodnienie. Muszę mieć blisko siebie wodę. Dwie szklanki herbaty do południa trochę mało. Chyba. Po południu że dwie i kawka. Wody więcej piję, ale jesienią chyba nie ciągnie do napojów, wody.  3. Warzywa. Dziś kupiłam marchewkę do chrupania i rzodkiewki na kanapki. Zjadłam za to banana, jabłko i surówkę z kiszonej kapusty. Amen. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witam,

ja też przed chwilą zjadłam słodzone kakao to w proszku z gruszką (uwielbiam). Miałam ochotę, a że jestem zainfekowana i mam stan podgoraczkowy, to sobie nie odmawiam.
Fatalnie się dzisiaj czułam. Pogoda jest głupkowata. Rano i wieczorem zimno, w ciągu dnia upały i są efekty.
Załatwiłam się w Ojcowie. Spociłam się, to się rozpięłam i mam za swoje.  
Ja na lodówce to sobie chyba powieszę zdjęcie z chrzcin wnusi. Wyszłam jak muflon i jestem najgrubsza.

Masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hej. Damrade, z tym muflonem to pojechałaś dziewczyno! 🙂 A tak wielu psychologów doradza nam, abyśmy ładnie się same do siebie zwracały. Bez krytyki. No, cóż trzeba nad główką też pracować. Ja wczoraj maszerowałam, dziś z 9 km rowerem. Niby, do kilometrów zrobionych przez Ciebie, Damradę to mało, ale na stacjonarnym raczej bym tyle nie przejechała. 😉 Muszę zwrócić tylko uwagę, jak to jest, że po dniu z wysiłkiem raczej mam problem ze spaniem i serce kołacze. Albo nalożyła się zła dieta? Czerwona herbata purhe podziałała jak mocna kawa? Albo czekolada w cieście podrażniła refluks a ten serce? Chyba pójdę na medycynę! 🤭😉 Ileonka, choroby spowalniają odchudzanie, ale nie poddawaj się. Trzymam kciuki! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witaj ileONKA 🙂

Fajnie że zajrzałaś. 

Ja dzisiaj dzień zaczęłam od pączka. I to by było na tyle jeśli chodzi o dietę 😄
Pogoda robi swoje. 
Jestem osłabiona infekcją i może też organizm potrzebuje słodkiego... sama nie wiem.
Na wadze nie staję, ale nie przytyłam. Przed chrzcinami wnusi syn sobie podśmie...ki robił czy wejdę w kostium który kupiłam w maju. Pytał czy sprawdzałam, czy mierzyłam. Nie powiem trochę mnie tym podenerwował i poszłam mierzyć, ale jego czarnowidztwo się nie sprawdziło. W sensie nie przytyłam, nie schudłam, czyli nadal jestem gruba tylko w normie 😄
 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

1 2 3 

u mnie z główka nie najlepiej. Widzę się jakby w krzywym zwierciadle, a może to normalne lustro i tak po prostu wyglądam.... I to mnie martwi dodatkowo 🙂
Na stacjonarnym tyle nie przejedziesz. Nie da sie tego porównać.
Co do kołatania serca, może niedobór potasu i magnezu. Ja zażywam Aspargin jak mam takie objawy. Kiedyś jak się odchudzałam to tak miałam i mi lekarz przepisał właśnie Aspargin.

Muszę chyba się lepiej przyłożyć do diety, bo czuję się bardzo ociężała. Znajomi mnie ciągną na gorące źródła i przecież nie pojadę w takim stanie. 
Waga pokazała 78kg. 
Wy przy mnie to szczypiorki jesteście. 
I cóż z tego że zmieściłam się w kostiumik z maja i jeszcze miałam luz w nim, jak potem zobaczyłam sie na zdjęciach z chrztu i czar prysł. 
I teraz zaczynam mieć motywację do diety. Może to i dobrze. Takie mam marzenie, że jak mnie sąsiedzi na wiosnę zobaczą (teraz z racji pogody i pory roku nie widujemy się zbyt często) to nie będę się musiała wstydzić 😉
 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Oki. Otwieram Kafeterię a tu wrócił nasz wątek! A Damrade, nawet nie zauważyła zdublowanego wątku! Nie wiem jak to działa, że zniknął i wrócił. Trzeba skasować ten mojej produkcji. Jak? Wczoraj w nocy studiowałam ponownie blog, w którym świetnie opisano problem z uzależnieniem od cukru. Dobre wskazówki. Mam nad czym pracować. Ale póki co od rana bułka z serem i wedliną, słodka bułka, dwie herbaty, kawa i jeszcze ma kefir i bułkę słodką.  Trzeba zwalniać i mieć chwilę na zastanowienie i pomyślnie o wyborze, co jeść. A jak człowiek w kołowrotku to nie myśli, je na szybko i robi szybkie wybory. Często niezdrowe. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witam. Wczoraj znalazłam wąteczek utworzony przez Damradę. Pozdrawiam Cię Kochana. Co u ciebie słychać? Jak waga? Ciekawie się czyta swoje wynurzenia sprzed roku. Paradoks jaki zauważyłam to to , że czasem coś mamy w ręku lub na oku, a omijamy to nie doceniamy. Rok temu pisałam o niskim indeksie glikemicznym. I po roku jestem w tym temacie głębiej, niż kiedykolwiek. Podejrzewam u siebie insulinooporność. Zrobiłam nzwykle badania cukru i insuliny. Wynik Homa-IR 1,28. Niby źle nie jest, ale badania zrobiłam oo trzech tygodniach diety, próby diety, albo diety z potknięciami. Gdybym zrobiła miesiąc wcześniej wynik byłby gorszy. Tak czuję. Święta miną i wracam na dobry tor. A potem za miesiąc czy dwa powtórzę badania. Zrobię obserwacje samopoczucia, zdrowia. Wesołych Świąt moje Drogie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cześć Dziewczyny:  )

Spróbowałam post przerywany... inne bez efektu. Trzeci tydzień. Z wizualnych - chomicze  policki zaczynają maleć , głód nadal odczuwalny ale już w  mniejszym stopniu. To pocieszające. 

wszystkim życzę satysfakcji z efektów ich pracy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×