1 2 3 31 Napisano Maj 5, 2022 Hejka. Damrade, ile lat żyłaś w mieście, a ile już na wsi jesteś? Czy więcej plusów ma wieś? Mamy podobny życiorys. Ja dziś posiałam, późno, w skrzynkach selera i pora. Przykryłam folią. Jak przyjdzie zimna Zośka schowam do domu. Ty, pomidory też trzymaj jeszcze w domu. My ogórki kiedyś sialiśmy ze trzy bo marzły w czasie 3 ogrodników. Co do diety właśnie pożeram loda. Od jutra nie wchodzę do sklepu. No, dobra nie kupuję słodyczy. I szukam innych zastępczych zajęć. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Damrade 21 Napisano Maj 6, 2022 19 godzin temu, 1 2 3 napisał: Hejka. Damrade, ile lat żyłaś w mieście, a ile już na wsi jesteś? Czy więcej plusów ma wieś? Mamy podobny życiorys. Ja dziś posiałam, późno, w skrzynkach selera i pora. Przykryłam folią. Jak przyjdzie zimna Zośka schowam do domu. Ty, pomidory też trzymaj jeszcze w domu. My ogórki kiedyś sialiśmy ze trzy bo marzły w czasie 3 ogrodników. Co do diety właśnie pożeram loda. Od jutra nie wchodzę do sklepu. No, dobra nie kupuję słodyczy. I szukam innych zastępczych zajęć. Hej Widzę że i smaki mamy podobne. Loda wczoraj pożarłam W mieście żyłam 46 lat. Od 4 lat mieszkam na wsi. Niedaleko mam do miasta, ale jednak to wieś. Barany, kury i kaczki mają w okolicy mieszkańcy Co do plusów i minusów, ja mieszkałam w samym centrum. Jak byłam młoda, to było to świetne. Dyskoteki, imprezy, nigdy nie miałam kłopotów z powrotem, znajomi mieszkający dalej musieli o tym myśleć. Ludzie uciekają z miast, a z centrum to już na pewno. Ruch, hałas, tramwaje, imprezy... Plusy? Wszędzie blisko. Na wsi jest cisza i spokój, mam mały ogródek, ale jest gdzie posiedzieć. W pandemii to doceniliśmy jeszcze bardziej. Trochę dalej do sklepu, lekarza i pracy, dalej do autobusu, ale nie przeszkadza mi to. Kocham przyrodę i mieszkając w mieście zawsze uciekałam za miasto Ja wczoraj pomidory podlałam, bo zostawiłam na cały dzień i mi klapły. Miałam wnieść do domu na noc i zapomniałam. Koleusy widzę żyją, pomidory też (własnie byłam zobaczyć). Ja kupiłam koktajlowe. Właśne zastanawiam się jak duże donice muszę do nich przeznaczyć. Rok temy miałam w takich olbrzymich, w tym roku juz tam posadziłam truskawki. Miałam w gruncie, ale przełaziły do sąsiada i przestawałam nad nimi panować. Ja dzisiaj grzecznie. Nie idę do pracy, ale z samego rana ugotowałam krem z pieczarek, zrobiłam sok i pastę rybną, czekam do 12.00 żeby coś zjeść. Piję kawę. Na wadze minimalny spadek. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
1 2 3 31 Napisano Maj 6, 2022 Damrade, oprócz zjedzenia lodzika jesteś grzeczna. Trzymasz się planu. Muszę wziąć z Ciebie przykład. Coś czuję, że w czerwcu ogłosisz sukces, a ja będę w lesie, wyjąc do księżyca. Muszę się przyłożyć. IleOnka, ładny pamiętniczek. Ja sobie robiłam zapiski w notatniku w smartfonie, ale na razie nie mam co notować. Codziennie dwa lody w czekoladzie, bakalie. Czyli cukier znowu mnie pokonuje. Na wyjeździe zaszalałaś z przysmakami, ale po to są wakacje i wyjazdy, żeby smakować życie. Teraz pewnie powrót do rzeczywistości i do realizacji planu? 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Damrade 21 Napisano Maj 8, 2022 ileONKA - fajny pamiętnik. Dobrze że waga spada. Muszę poczytać o tym Resweratrolu. Ja wspomagająco biorę Berberynę complex, ale jak sobie przypomnę. Berberyna podobno przyspiesza przemiane materii. Polecił nam ją kolega. Schudł 15 kg w krótkim czasie. Mąż się zainteresował jak to zrobił, że tak schudł, a on nam polecił właśnie Berberynę. Kupiliśmy i zażywamy. Nie widzimy rezultatów, ale kolega mówi: "Poczekajcie". On też nie schudł od razu. Zażywał, a po dwóch-trzech miesiącach zaczął chudnąć. Teraz odstawił Berberynę bo na prawdę ciuchy na nim wiszą. No cóż. Zażywamy i czekamy na efekty, ale ja osobiście bez przekonania, cudów się nie spodziewam. 1 2 3 - jestem grzeczna to fakt. Dzisiaj -0,8 Może nie odstawiaj tego słodkiego od razu, bo się zrazisz do każdej diety. Może ograniczaj ilości. Wczoraj były dwa lody, to dzisiaj pozwól sobie na jednego i tylko jednego. Za kilka dni ograniczysz do bakalii, a potem stopniowo zmniejszaj ilość tych bakalii, aż w końcu organizm nie będzie się domagał. Ja też jadłam ostatnio dużo słodkiego, ale jak ograniczyłam, to nie mam specjalnie ochoty. Jakoś smaku nie mam na słodkie, a myślałam że się nie da zrezygnować, bo jak żyć. Da się. Podobno słodkie gorsze jak tłuste. Wczoraj zjadłam na śniadanie 2 kanapki z pastą rybną, a potem był grill i zjadłam kiełbaskę i chyba z pół kilo ziemniaków pieczonych (uwielbiam). Byliśmy na długim spacerze. Dzisiaj planuję jednak zrobić krem z mascarpone, bo mi zostały jeszcze ze świąt, a żal wyrzucić. Będzie bomba kaloryczna, ale raz w tygodniu sobie pozwolę. Na obiad mam rosół i udka pieczone. Wyżerka konkretna. Chcę też podjechać na rowerach w miejsce gdzie wczoraj byliśmy. Rosły tam niesamowite ilości mniszka lekarskiego, a chcę zrobić miód. Podjedziemy więc nazbierać ze dwie reklamówki. Mam nadzieję że pogoda wytrzyma, bo coś dzisiaj niewyraźnie. Zachmurzone, a miało być słonecznie. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
1 2 3 31 Napisano Maj 8, 2022 (edytowany) Witam niedzielne. Damrade, piszesz o stopniowym odstawianiu słodyczy. Wczoraj czytałam, do podusi, że potrzebna jest neuroadaptacja dla mózgu, aby przyzwyczaił się do życia bez cukru. Świetny artykuł, ale wklejanie linków na kafe kończy się blokowaniem wpisu. Ja od lat ucinam cukier drastycznie od razu zero cukru. Stopniowe mi nie wychodzi. Wczoraj zjadłam śniadanko. Pracowałam na działce u mamy. Na późny lunch plaster żółtego sera. Było dużo roboty i obiad był późny. Więc przed obiadem dorwałam się do żelków w cukrze. A po obiedzie były czekoladowe jajeczka z karmelem, cukierki galaretki i kawałek karpatki. Wieczorem dwa lody w polewie. Do południa mogę się oprzeć. Po obiedzie rytuał, mózg wyłącza korę przedczołową, ciało migdałowate szaleje. Poprostu zero kontroli. Dziś zjadłam śniadanie. Dwie parówki drobiowe, sałatka z papryki, pomidora i cebuli, dwie kromki z masłem. Na lunch coś chapsnę i jadę na rower. Dziś dłuższa trasa. Oby nie padało. Poczytałam o berberysie. Może się słyszę. Edytowano Maj 8, 2022 przez 1 2 3 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Damrade 21 Napisano Maj 10, 2022 Hej Wczoraj miałam urwanie gwizdka i byłam w pracy do 20.00, a w domu na 23.00. Padłam. Żeby zjeść kolację o normalnej porze czyli koło 20.00, to musiałam zaraz po pracy wstąpić do Mc Donalda. Byłam bardzo głodna, a wiedziałam że nic już nie zjem potem, bo w domu będę późno. No coż. Waga pokazała mi środkowy palec. Nie poddaję się, jeszcze jej pokażę Dzisiaj już grzecznie. Rano rosołek z makaronem, potem sok z jabłek i pomarańczy, wieczorem leczo z ni to bułką ni chlebem ni bagietką Upiekłam wg przepisu na bułki pszenne, tyle że ulepiłam a"la bagietkę. Jak urosła, to na pół blachy i jest wielkości chleba Zrobiłam też pasztet z warzyw i mięsa z rosołu. Staram się nie marnować i nie wyrzucać jedzenia. Pasztet wyszedł super. 1 2 3 ja też odstawiam cukier drastycznie, ale raz w tygodniu sobie dziubnę. Teraz na tym poście to np. do 12.00 zero kalorii, a po 12.00 pije kawę z mlekiem z jedna łyżeczką cukru, bo taka lubię i nie będę sobie ograniczać. Dwie kawy z rana piję gorzkie i bez mleka i to wystarczy Robisz smaka tymi słodyczami. Uwielbiam galaretki w czekoladzie. W pracy zaraz przed nosem mam czekoladki. Muszę je przestawić, bo co zerknę to mam smaka. Są w takich różowych sreberkach i może to też jakoś działa na mózg, bo przykuwa uwagę i aż chce się je zjeść. Jutro, w czwartek i piątek jestem w pracy od rana do wieczora, bo pracownik bierze ślub. Rower musze odstawić a szkoda, bo pogoda dopisuje. Dzisiaj byłam w pracy na rowerze i 20km zaliczone. Starałam się jechać na najniższym biegu, żeby zmęczyć nogi. Zawsze to coś... 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
1 2 3 31 Napisano Maj 11, 2022 Witam nocką. Raportuje, że rosnę. Odpuściłam rower, bo miałam wczoraj lenia, poniedziałku nie pamiętam, a dziś był skwar. Nie wyspałam się też i miałam w pracy młynek. Ale podjadać puste kalorie, oczywiście, mam zawsze czas i siły. Rosnę. Taka jest siła nałogu, że nawet lęk przed chorobą nie powstrzymuje mnie przed nawykiem. Rano, do południa, dwie podwójne kanapki z masłem, rzodkiewką i papryką, potem obiad z połową pizzy G. Może ciut więcej, bo kroiłam z dwóch smaków. Potem jak z CKM-u trzy lody w czekoladzie. Pod wieczór jakąś bułka czy ciastko z kruszonką. A do snu jabłko. Może zmęczenie i głód sprawiły, że nie chciało mi się zadbać o zdrowsze przekąski, ale wyszło jak wyszło. Słabo. Jutro muszę popedałować. I pilnować nawodnienia. Bo do obiadu były że 3 szklaneczki. Po obiedzie trochę więcej. Damrade, ciężko pracujesz, długo. Podziwiam, że jeszcze ogarniasz dietę. Ja, jestem mięczak. Ale mam często czarne przemyślenia, więc może zrobię porządek ze swoim objadaniem. Muszę przerwać to jakoś. Jutro do pracy zamiast białego chleba mam grahamki. Taki lepszy start. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Damrade 21 Napisano Maj 11, 2022 1 2 3 wiem jak to jest z tymi pokusami. Kupę lat wielu rzeczy nie mogłam sobie odmówić, ale teraz wpadłam w rytm i juz nie chcę odpuścić. Waga stoi w miejscu, ale się tym nie przejmuję. Robię swoje. Dzisiaj dwie kanapki z pasztetem o 13.00, bo miałam ruch w pracy i mi się nie udało wcześniej, potem parę truskawek i borówek, na obiad leczo z dwoma kromkami, a wieczorem ugotowałam a dokładniej uparowałam w Thermomixie pulpety w sosie pomidorowym i pół torebki ryżu. Uwielbiam te z Thermomixa, gotowane nigdy nie wychodziły mi takie delikatne. Do tego ogórek konserwowy. Na jutro do pracy ugotowałam zupę gulaszową. Jutro zrobię z rana tylko sok i będe miała wałówkę na cały dzień Aaaa zapomniałam. Dzisiaj zjadłam loda- dwie gałki. Nie mogłam sobie odmówić. Nie mogę chodzić do paczkomatu po paczki bo obok są przepyszne lody i zawsze sobie kupuję. Teraz juz tylko wodę piję i tak do jutra do 12.00. Pogoda super dzisiaj była, nawet teraz przed chwilą jak siedziałam w ogrodzie to było ciepło. Przez pracę od rana zapomniałam podlać pomidory i wieczorem jak wróciłam to zastałam je całkiem padnięte. Podlałam, ale nie wiem czy coś z nich będzie. Jak przeżyją, to jutro wkopie je albo do doniczek, albo do gruntu. Kupiłam sobie szczawik zajęczy i dwie cany. Wkopałam do donic. Tych can to jestem ciekawa. Jedna ma byc różowa, druga pomarańczowa. Wiem z doświadczenia, że różnie to bywa z tymi kolorami i najlepiej kupować kwiaty juz kwitnące, wtedy ma się pewność. No cóż, będą jakie będą. Z prac ogródkowych- spsikałam dzisiaj migdałka i lilaka, bo coś niewyraźne. Migdałek miał dużo łysych gałązek które ścięłam i trzeba było go spryskać. Lilak ma niby pąki, ale coś się nie chcą rozwinąć, a że obok niego rósł drugi lilak który nie ruszył tej wiosny i musiałam wykopać, to profilaktycznie też popsikałam i lilaka. 1 2 3 jakie masz czarne przemyslenia? 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
1 2 3 31 Napisano Maj 12, 2022 Dziś połowa dnia na plus. W pracy dwie grahamki z papryką i jabłko. W domu, brak prądu, więc kawałek pizzy z wczoraj na zimno. Miałam pojechać rowerem kawałek dalej do 6-8km, ale wystraszyłam się burzy. Od paru godzin wieje i piecze. Ale pojechałam trasa ok. 3m, czyli 20 min pedałowania. Na stacjonarnym tyle by mi się nie chciało. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
1 2 3 31 Napisano Maj 12, 2022 ileONKA, wizyta była szokująca dla Ciebie, ale opisałaś ją z czarnym humorem. Niestety, nie znam się na tych schorzeniach. Masz jednak rację, że jak się czeka na wizytę pół roku czy krócej to się oczekuje, że diagnoza będzie rzetelna i podana w przystępny, czy wiarygodny sposób. U Ciebie tego zabrakło. Ja na Twoim miejscu nie wiedziałabym, czy stosować się do zaleceń? A jeśli tak, to do których? Mnie czeka wizyta u ginekolożki. Już nie byłam chyba że 3 lata i podobnie z i kontrolą piersi. Pandemia namieszała. W maju muszę choć jednego dopilnować. Damrade, pytasz o moje czarne przemyślenia? Poprostu boję się, że nie panuję nad cholesterolem i nadwagą. W mojej sytuacji to duże ryzyko. A brak kontroli pod tym względem to dla mnie psychiczne obciążenie. Wiem, że po menopauzie nadchodzi starość, a ta może być słaba. Panu Bogu starość się nie udała, a jak ja jeszcze się zaniedbam to może być tylko płacz przez łzy. Czy jakoś tak. Marzyłam, że emerytura będzie na luzie, a jak człowiek schorowany to nic nie cieszy. Chciałbym się ogarnąć. Oj, tak! 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
1 2 3 31 Napisano Maj 13, 2022 Piątek. Po obiedzie poszłam do ogródka. Słabo mi szło. Brzuch przeszkadzał. Chyba brak mięśni też. Ale mimo upału nie poddałam się. Kilka grządek obsiałam buraczkami. Podlałam woda z konewki. Teraz czuję zmęczenie i ciut mi zimno. Poraz pierwszy założyłam krótkie spodenki i podkoszulek. Może w mieszkaniu chłodniej. Zrobiłam, więc zielona herbatkę i relaks. Z przyjemnością patrzę na symboliczny deszczyk. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Damrade 21 Napisano Maj 13, 2022 ileONKA- faktycznie z ta kobietą coś nie bardzo. Chyba ona leków nie wzięła i coś jej odbiło. Lekarze też mogą mieć zaburzenia psychiczne , a z nią to faktycznie coś nie tak. Nie słuchała co do niej mówiłaś, a wmawiała Ci inne choroby. Po takiej wizycie człowiek faktycznie może się gorzej poczuć. 1 2 3 - musisz się wziąć za siebie, bo nie ma żartów. Wiem że trudno, ale jeszcze masz czas coś zrobić. Nie zaniedbuj tego. U mnie -0,6 na wadze. Znowu ruszyła delikatnie. Pilnuje się. Trzymam dietę i godziny. Do ślubu syna to już pewnie duzo nie schudnę. Ślub za dwa tygodnie, ale może jeszcze z kg sie uda. Byłam dzisiaj z dziećmi w galerii. Pojechałam popatrzyć na ...enki. Przymierzyłam trzy, bo juz sklep zamykali. Chyba coś tam wybiorę, tylko musze pojechać jutro za dnia. W jednej to nawet nie wyglądałam źle, ale bez gaci wyszczuplających się nie obejdzie. Chciałaby kupić w kolorze różowo-popielatym, ale mierzyłam też w kolorze butelkowej zieleni- obie ładne. No i jutro jedziemy kupić garnitur mężowi, tak więc cały dzień będziemy się włóczyć po sklepach. Masakra. Skończyłam maraton w pracy. Pracownik w poniedziałek ma być i mam nadzieję że nie na kacu. Wkopałam dzisiaj nieszczęsne pomidory. Odchorowały troche te upały w tych malusich doniczkach. Teraz już powinny się pozbierać, ale jak będą takie liche to dokupię nowych. U mnie nie padało. Podobno miało. Muszę złożyć to oświadczenie o źródłach ogrzewania w domu. Klientka mi mówiła, że jest 5 tys. kary. Czas do końca czerwca, ale zleci, bo można to było składać od lipca 2021 do końca czerwca 2022. Czyli ostatni dzwonek. Prawie rok zleciał. Karami straszą, ale żeby przypomnieć o tym to już nie łaska. Sąsiadom dzisiaj przypomniałam, to sie okazało, że połowa nawet nie wiedziała o co chodzi. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Damrade 21 Napisano Maj 14, 2022 Hej dziewczyny. Coś spać nie mogę. Poszłam spać o 2.00 a wstałam o 6.00, leżałam do 7.00 i się poddaję. Piękny dzień. Słońce już wysoko i grzeje mocno, ale jest chłodno. 15st. Kawę piję w domu. Cieszą mnie takie małe zwycięstwa. Jaką wczoraj miałam ochotę na słodkie. Jeszcze siedząc na sofie, przed oczami mam w komodzie całe opakowanie Prince Polo. I wczoraj wieczorem miałam strasznego pypcia na nie, ale jak zbity pies poszłam do sypialni. O dziwo, teraz też je widzę, ale już mi się nie chce. Codziennie sobie obiecuję, że zjem jedno w "godzinach jedzeniowych", ale nie mam czasu. Wieczorem po całym dniu, kiedy już odpoczywam, to mam straszną ochotę na słodkie. Daję radę, ale dzisiaj te Prince Polo chyba schowam głębiej, żeby ich nie było widać. Tylko czy wtedy patrząc w tamto puste miejsce na komodzie nie będę myślała, że one tam były, ale już ich nie ma bo są półkę niżej za książkami? Żółte pudełko z czerwonym napisem, a w środku pyszne wafelki w czekoladzie.... Tfu, wróć... Wszyscy u mnie jeszcze śpią. Pies jak tylko wstałam na moment od razu położył się na moim miejscu, więc nawet jakbym chciała iść dospać to i tak nie mogę. Została mi sofa w salonie Przed wyjazdem do sklepów muszę posadzić miętę którą wczoraj kupiłam i bazylię do doniczek. Koperek mi się nie trzymał w tamtym roku a szkoda, bo myślałam że będę miała swój do ziemniaczków. Kurcze, właśnie sobie uświadomiłam, że posadziłam lubczyk w pełnym słońcu od południa i muszę go chyba przesadzić... I jeszcze tak się zastanawiam odnośnie ...enki. Czy teraz się chodzi w długich wieczorowych czy raczej w koktajlowych. Na ślub chciałam długą z ozdobną górą, dół prosty, na poprawiny koktajlową. I czy ja dobrze myślę? Żeby się nie okazało, że w długiej wieczorowej sukni będę tylko ja. Byłyście dziewczyny ostatnio na jakimś ślubie? Bo ja dawno już nigdzie. Aha. Waga znowu -0,6 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
1 2 3 31 Napisano Maj 14, 2022 Damrade, życzę Ci udanych zakupów. Będą pewnie pełne emocji i może nawet fizycznie je odczujesz. Ale jak wybierzesz tą naj enkę, poczujesz ulgę. Z tymi wafelkami też jesteś dzielna. Ja wczoraj wracając z pracy zrobiłam mini zakupy, a że wracałam pieszo do domu, to zjadłam loda w czekoladzie. Dobrze, że to taki mniejszy lodzik. Polubiłam nowa firmę lodową. Lodzik o różnych smakach w polewie z posypką. A w domu szybki obiad. Słaby dietetycznie, bo frytki, pieczona kiełbaska i mizeria. No i potem ogródek. Fajnie, że potem popadał deszcz i to kilkukrotnie. Dziś ogarnęłam pościel do prania. Zjadłam owsiankę z truskawkami i borówkami mrożonymi w tamtym roku. Wiem, że wszystkie mrożonki mają jakiś czas przydatności, ale owocki były jeszcze super. Muszę je dokończyć, bo niedługo zaczną się nowe. Niestety, truskawek nie będę miała swoich, ale jakieś porcyjki zamrożę i mimo ceny kupię kilka łubianek, aby uczcić nadchodzące lato. Teraz pojadę na zakupy. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
1 2 3 31 Napisano Maj 16, 2022 ileONKA, niezły wykład. Musiałam go przeczytać parę razy, żeby ogarnąć całą tą zależność. Właśnie boję się, że u mnie nadmiar cukru też u mnie wywoła burzę w organizmie. Póki co jestem niegrzeczna i już do obiadu, czyli tuż przed zjadłam dwa lody w czekoladzie. Dla ochłody i dla relaksu po pracy. A że to był głód emocjonalny to tuż po zjedzeniu poczułam żal i wyrzuty sumienia. Na obiad razowy makaron, łosoś i buraczki. Muszę iść po wodę, bo stoi w garażu, a jak się nawodnię może przyblokuję apetyt. Dam radę, jak tam zakupy? Jaka suknię kupiłaś? Powiedz, czy odchudzasz się do imprezy, czy zostajesz na forum dłużej? Jakie plany na potem? 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Damrade 21 Napisano Maj 17, 2022 Kupiłam ...enkę. Brokatową, brudny róż, do tego bolerko. Na drugi dzień czyli na poprawiny kupiłam szafirowy kostium. Okazuje się że mama przyszłej synowej też będzie w brokatowej ...ence, tak że będziemy wyglądać podobnie. W niedzielę leżałam i się opalałam. Nie robiłam zupełnie nic. Rano tylko nastawiłam obiad: barszcz biały, ziemniaki z kotletami z kurczaka i kapusta młoda. Ale to było pyszne. Do tego był deser z mascarpone z truskawkami. Wczoraj waga więc pokazała 1 kg więcej. Pewnie że nie można mieć tyle w tłuszczu przez noc. Woda się zatrzymuje i tyle. Nie poddaje się, zwłaszcza że w tej ...ence żeby się dobrze czuć to powinnam schudnąć jeszcze ze dwa kilo. 1 2 3 oczywiście że zostaję na forum Teraz do ślubu chcę zrzucić ile się da, potem stopniowo i na spokojne resztę. Chcę zejść do 63-65. Jeszcze długa droga przede mną, ale wierzę że dam radę. Uwierzyłam w to po tych kilku straconych kilogramach. Uwierzyłam że i w tym wieku i przy menopauzie można zrzucać kilogramy i nie jest tak że już się nic nie da zrobić Wczoraj byłam u kosmetyczki, zrobiłam sobie botoks na lwiej zmarszczce, miał mnie odebrać mąż, ale auto się rozkraczyło. Pękł wężyk od paliwa. Psikało paliwem na wszystkie strony. Wróciłam więc autobusem, a potem znajoma mnie podwiozła do domu. Auto udało się naprawić, bo mechanik znalazł pasujący wężyk. Ufff. Podobno mogła go nadgryźć kuna. Był naruszony bardzo wysoko i nic o niego nie ocierało, żeby się przetarł. A kuna grasuje u nas na osiedlu. Sąsiadowi mieszkała pod dachem, wykurzył ją, ale śmierdzi mu w domu do dzisiaj. Ma tam czymś uszczelniać. Drugiemu sąsiadowi przegryzła kable i naprawa 1500 zł kosztowała. Może i nam próbowała, nadgryzła delikatnie, poczuła smród benzyny to odpuściła. Zaraz się zbieram do pracy, po pracy mam prezentację Thermomixa, w domu będę pewnie koło 21.00. Oj ciężki dzień dzisiaj, ale jutro już luźniej. Jutro muszę odpisać na odrzuconą reklamację. Reklamowałam niszczarkę bo przestała działać i oczywiście odpisali że nasza wina bo nie opróżnialiśmy na czas pojemnika Najlepiej zgonić na klienta. Jutro jak im wypiszę pismo... 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Damrade 21 Napisano Maj 17, 2022 I nie wiem dlaczego jak się pisze s u k i e n k a to ucina i wpisuje enka... 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
1 2 3 31 Napisano Maj 17, 2022 Witam. Damrade, gratuluję zakupu sukni. Fajnie, że zostajesz na wątku. Ja na razie słabo się odchudzam. Może w przypływie złości na samą siebie wreszcie solidnie wezmę się za siebie, czyt. odstawię słodycze. Na razie mniej jeżdżę na rowerze i pałaszuję po dwa lody. Dziś miało być zdrowo ale chyba przeholowałam z makaronem razowym. Rano w pracy z rzodkiewką i ogórkiem, a na kolację z kiełbaską. Jutro nowy dzień, oby było lepiej. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Damrade 21 Napisano Maj 18, 2022 Hej dziewczyny wieczorową porą. Ja też nie lubię chodzić na zakupy. No może gdybym ważyła tyle ile chcę, to może chętniej bym chodziła po sklepach. Ja wczoraj wieczorem byłam bardzo głodna, ale wytrzymałam. Z kolei dzisiaj zjadłabym konia z kopytami. Zjadłam rano dwie kromki z pomidorem, potem zupę pomidorową z lanym ciastem i tortillę z kurczakiem i warzywami. W domu dostałam takiego pypcia na colę, że wypiłam szklankę, a potem piwo z sokiem, a potem jeszcze zjadłam to Prince Polo, które wciąż leży na szafce. Waga mnie demotywuje, bo pokazała dwa dni temu 1kg więcej i niby dzisiaj znowu 0,2 mniej, ale co to jest. Jak pokaże przynajmniej z 0,5 mniej, to się pogodzimy. Teraz mam focha i nawet na nią nie patrzę. Tylko rano po wstaniu z łóżka. 1 2 3 przyjdzie czas że zaskoczysz z tym odchudzaniem. czasami potrzeba impulsu. Ja długo nie miałam i się nie odchudzam i nagle mnie naszło. Przejedzenie po świętach dało mi się we znaki, bo nawet buty było mi ciężko zasznurować. I to było dla mnie mobilizujące do ruszenia z kopyta z dietą. ileONKA- nie zwlekaj z tym sadzeniem zbyt długo. Posadź jak najszybciej. Ja zwlekałam i trochę mi odchorowały. Jeszcze nie doszły całkiem do siebie. Poobrywałam podsuszone łodygi, na kilku mam takie rdzawe plamki, ale już wypuszczają nowe, zdrowe i zielone. Masz urwanie gwizdka z tym cukrem. Podziwiam Cię, że tak to wszystko ogarniasz. Dzisiaj przed pracą posadziłam dwa miskanty do donic i postawiłam na tarasie. Będą fajną osłoną. Wyplewiłam cały ogródek, trochę wyrównałam rabaty. Jutro muszę dokończyć. Nie wiem czy można jeszcze przesadzić berberysy... Pasowałoby mi przesadzić je w inne miejsce, bo chcę zrobić miejsce na hortensje. Jutro znowu kosmetyczka, za tydzień pedicure, w sobotę muszę podjechać do sklepu kupić buty, białą bluzkę pod żakiet i te gacie wyszczuplające, bo bez nich ani rusz na ślub. Właściwie zaryzykuję stwierdzenie, że w nich jedyna nadzieja I to będę miała już wszystko. Muszę jeszcze jakieś uczesania popróbować, bo moja fryzjerka nie ma terminu wolnego. Po ślubie odsapnę. Aha, pojechałam dzisiaj do pracy rowerem. 20km zrobione. Nie sądzę że waga to uwzględni, ale jutro zobaczę. Może chociaż ciutkę mniej by wskazała.... Zobaczę czy jest wyrozumiała, czy to cholera jedna... 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Damrade 21 Napisano Maj 19, 2022 Cześć dziewczyny Jednak waga nie zauważyła że piłam wczoraj piwo i pokazała dzisiaj -0,5. A może udaje że nie widziała, bo chce zgody Daję jej szansę, ale ma mi dobrze wskazywać Piję gorzką, czarną kawę, męża wyekspediowałam do pracy, a ja biorę wolne. Muszę wykorzystać że pracownik jest do końca miesiąca i mam więcej czasu. Dokończę prace w ogródku. Miałam jechać dzisiaj do biblioteki, ale przekładam na jutro. Pogoda piękna. Szkoda że tak długo nie padało. Obawiam się, że wszystko na polach usycha. O ile mały ogródek można podlać, tak ziemniaki na polu i inne warzywa nie. W nocy dzisiaj u mnie znowu 2st. Szaleństwo jakieś. Podobno po zimnej Zośce już nie powinno być przymrozków, ale jest blisko. Patrzyłam przez okno, wszystko żyje. Mam nadzieję że pomidory też przeżyły- potem muszę sprawdzić. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
1 2 3 31 Napisano Maj 19, 2022 Hejka. Pomału zbliża się weekend. Dziś wypuściłam się po pracy rowerem. Nie wiem ile kilometrów, czy to 3 czy 4. Ale i tak dla odchudzania słaby bilans. Bo podjechałam do sklepu. Czyli krótka przerwa na oglądanie ciuszków i do domu. Sens byłby gdybym przejechała ok 40 min. bez zatrzymywania. No i na powrocie nie podjechałam pod wzniesienie. Już jechałam na jedynce i musiałam zejść z roweru i kawałek go prowadzić. Niestety, nie wiem dlaczego, czy to brak formy, czy słaba wydolność serca czy moje leki na serce mnie blokują. Ale następnym razem przejadę się bez zatrzymywania i zmierzę czas jazdy. Na innej trasie boję się jeździć, bo nie wiem czy ponad dziesięć kilometrów podołam. Waga u mnie też to stoi to się podnosi. Wczoraj nie kupiłam lodów, ale kawałek ciasta z kremem, polewą i wiśniami. Do wieczora zjadłam swoje dwa kawałki. Dziś pominęłam sklep. Za to była przejażdżka. No i upiekłam ciasto z rabarbarem. Ciutkę zjem. Zauważyłam też, że jak zjem do południa dwie grahamki czy razowy makaron to cały dzień jestem syta i pełna. Zjem trochę obiadu i kolacji nie wyglądam. Może rzeczywiście razowe zapycha, nie ma skoków cukru? Muszę zadbać o takie posiłki. Damrade, czy to już tą sobota? Ale zleciało. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Damrade 21 Napisano Maj 20, 2022 Hej 1 2 3 to następna sobota. Zleciało. Zwiększaj dystans na rowerze stopniowo. Z rowerem jest tak, że dobrze ci się jedzie do pewnego momentu, a potem okazuje się, że nie masz siły wrócić. Jak jeździsz po 4 km dziennie, to następnym razem pojedź 6-7, potem dopiero 10km. Sprawdź swoje siły. To że wzniesienie i prowadzisz rower to się nic nie martw. To też ruch, bo przecież na kanapie nie siedzisz, a wzniesienie to wzniesienie. Ja mam takie wzniesienia koło domu, że musiałam kupić elektryka, bo co chwilę z roweru zsiadałam i prowadziłam. Strasznie dużo czasu zajmowało mi dojechanie do pracy. Teraz już nie zsiadam, bo ustawiam inny bieg, ale staram się jeździć tak, żeby czuć w nogach że jadę. U mnie -0,5 kg. Pogodziłam się z wagą, ale wczoraj byłam grzeczna. o 13.00 kanapki z pomidorem i cebulą, potem o 17.00 zupa pomidorowa. Wieczorem nic nie jadłam, bo pojechałam do kosmetyczki. Zabieg trwał pół godziny, jak wyszłam to zaczęła mnie boleć głowa. Pewnie z głodu, ale go nawet nie czułam. Wróciłam do domu na 23.00, wypiłam herbatę i poszłam spać. Cały dzień wczoraj kopałam w ogródku. Poprawiłam jedną rabatę i słońce mnie spiekło. Mam nadzieję, że mi skóra nie będzie schodziła. Na szczęście ...enkę mam z plecami. Dzisiaj zaraz zbieram się do pracy. Muszę zahaczyć o bibliotekę i plac, zrobić zakupy warzywne. Jadę rowerem bo pogoda super. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Damrade 21 Napisano Maj 21, 2022 Hej dziewczyny Zaraz zbieram sie na zakupy. Waga stanęła od wczoraj i sie pewnie waha, czy jutro pokaże mniej czy więcej Cholera jedna. Mówię wczoraj do dzieci żeby nie zostawiały ciastek na blacie w kuchni, bo mnie kuszą. Przed wczoraj leżały Markizy, wczoraj jakieś Łakotki. Syn mi mówi: "Mamo, my ćwiczymy Twoją silną wolę" Dobre sobie... W ogóle to się chyba oboje z przyszłą synową na mnie obrazili, bo wczoraj do 23.00 sprzątałam dom, w kuchni błysk, zmywałam podłogi na koniec, a ci przyszli i że oni będą sobie pizzę robić. Załamać się można. Mówię do syna, żeby sobie może kanapki zrobili, bo przecież dopiero dosprzątałam a oni będą z tą mąką wszędzie i się rozkramarzać ze wszystkim. To mi mówi, że przecież w Thermomixie zrobi. Poszłam na górę, żeby się nie denerwować, a młodzi zrobili kanapki i się obrazili chyba. Eh.... 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
1 2 3 31 Napisano Maj 21, 2022 Hejka. Dziewczyny, nie tylko odchudzanie nas łączy. A to roślinki, a problemy zdrowotne, a to napady głodu. Jeszcze nie wdrożyłam nowych nawyków, a to by mi pomogło. Dużo czytam i analizuje, ale wprowadzić zmiany trudniej. Co mi się tak nasuwa na myśl to piszą, żeby przekąski te niezdrowe chować, a na widoku trzymać te zdrowe. O, dziwo u mnie działa. Lodów nie ma , lodów nie jem. Wrzucę do zamrażarki dwa, trzy, zjem do wieczora i dwa i trzy. Dlatego na stole czy blacie mam pomarańcze, mandarynki, jabłka, pomidory. W szufladach mam kącik z morelami, ostatnio bez siarki z eko, orzechy włoskie, rodzynki. W lodówce rzodkiewki, ogórek. Dziś zjadłam na śniadanie serek wiejski, z siekanymi rzodkiewkami i połowa ogórka. Na lunch dwa jajka sadzone z odrobiną pomidora i awokado. Obiad mniej zdrowy. Warzywa na patelnię, frytki i smażony hamburger. Ale porcja nie za duża. No hapsnęłam ciasto z rabarbarem. Teraz trzeba wytrwać do kolacji. Czasem zdarza mi się późne podjadanie. Dziwne, bo to od paru dni. Wcześniej tak nie miałam. Albo wpływ pobytu na działce na powietrzu, albo sposób na odreagowanie stresów z pracy. U mnie ciągle wieje i rower odpada. Ale krzątam się po domu czy działce. Byle jak najmniej zalegać na kanapie. Dziś wyczytałam coś na nurtujący mnie problem. Jak wchodzę na piętro to czuję jakieś zmęczenie, czy zadyszkę. Nawet jak nic mnie nie męczy na rowerze, to piętro zaskakuje. Doczytałam, że to normalny objaw, że czasem i osoby aktywne robią duże treningi, a na piętro wchodzą szybciej i organizm odczuwa taki wysiłek. Trochę mnie to pocieszyło. Dziś zmierzyłam sobie puls na dole i u góry, pulsometrem, i o 10 podskoczył. To samo u partnera. Ale jeszcze podejrzewam, że moje leki też mnie blokują. Kolejna sprawa. Żeby zdrowo jeść trzeba zjadać sporo warzyw, produktów jak najmniej przetworzonych. Czyli trzeba mieć patenty na takie zdrowe przekąski, czy dania. Ja chyba spróbuję odstawić chleb. Do pracy będę robić jaglankę lub owsiankę z dodatkami, albo serek wiejski z siekanką warzyw, albo kefir, albo jogurt grecki z owockami. Może wędlina drobiowa i papryka. Zrobię sobie takie przekąski z białkiem, warzywami. No i te słodycze, jak najdalej. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Damrade 21 Napisano Maj 22, 2022 Hejka To chyba fajnie, że nie łączy nas jedynie odchudzanie, bo to by było chyba nudne wciąż o tym pisać. W sensie tylko o tym. 1 2 3 o to chodzi, żeby właśnie żyć aktywnie. Mamy wyjechać windą, to lepiej wyjść po schodach, mamy jechać przystanek autobusem, to lepiej go przejść. Lepiej krzątać się po działce niż siedzieć w fotelu. To wszystko składa się na aktywność. Nawet odkurzanie domu. Ja mam aktywność w domu, bo dziwnym trafem telefon zawsze jest nie na tym piętrze co ja. Jak jestem na dole, to jest na górze i odwrotnie. Co się nabiegam po tych schodach to moje Z tymi przekąskami też prawda. Jak nie leżą ciasteczka na stole, to nawet o nich nie myśle, a jak dzieci zostawią, to co wchodzę do kuchni to mam je przed oczami i od razu smaka na nie. Wczoraj byliśmy na chińszczyźnie, opchałam się bardzo i miałam już nic nie jeść, ale późnym wieczorem dostałam ataku głodu i musiałam zjeść 3 kanapki z pomidorem i majonezem! Waga dzisiaj pokazała -0,8, ale myślę że jutro znowu pokaże więcej. Jestem po dwóch kromkach z pomidorem i wędliną i oczywiście upiekłam jakiegoś gnieciucha z ananasem i zjadłam kawałek. Jakże się cieszę, że ten placek wg przepisu z neta nie wyszedł za dobry. Jest duża szansa że nie zjem go więcej Co do chodzenia po schodach, też mnie to męczy bardziej niż jazda na rowerze czy szybki chód. To wychodzenie na górę jest tak męczące. Jak chodzę po górach i też są jakieś wysokie podejścia to mam zadyszkę jak fiks. Coś w tym jest, ale też wydaje mi się że to normalne i nie ma nic wspólnego z sercem, tylko po prostu tak jest. Dzisiaj mam na obiad botwinkową i ziemniaczki z kurczakiem w sosie, do tego mizeria. Na jutro botwinkowa pójdzie do pracy do termosu. Pogoda u nas nijaka. Niby ciepło, ale jak zawieje wiatr to zimno. Wieje czasami bardzo, dlatego na rower nie idziemy. Siedzimy w ogródku, potem przeniesiemy się do domu. Wczoraj na zakupach zszedł nam prawie cały dzień. Kupiliśmy wszystko co potrzeba oprócz gaci wyszczuplających. Popatrzę za nimi w tygodniu. Nie wiedziałam, że białe bluzki są tak drogie. 100zł za bluzkę to dla mnie mega dużo. Kupiłam bo okazja jest wyjątkowa, ale cena z kosmosu. Mąż kupił koszule i krawat. Dzieci pojechały załatwiać ostatnie sprawy związane ze ślubem. Mieli się spotkać z fotografem, mieli też ostatnią godzinę nauki tańca i cos tam jeszcze. Wracają wieczorem. Miałam się jeszcze dzisiaj poopalać, ale cóż, pogoda zawiodła. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
1 2 3 31 Napisano Maj 23, 2022 Mija mi drugi dzień bez chleba i bez słodyczy. Wczoraj byłam nie tylko głodna, ale i rozdrażniona. Szukałam przekąsek. Na noc zjadłam dwie łyżeczki miodu. Dziś byłam zajęta, ale też było dużo emocji, trudnych i stresujących. Chleba nie zjadłam i słodyczy też nie. Kupiłam czekoladę dla partnera, bo wczoraj marzył o słodkim, ale jej nie ruszyłam. Fajnie, co? Stwierdzam, że bez chleba łatwiej mi wyrwać się że szponów słodyczy. Przy normalnym jedzeniu słodycze mną rządzą. Już drugi raz, odstawienie chleba pomogło odstawić słodycze. Jednak ten mózg kryje w sobie wiele możliwości. Wiem, że to biochemia, ale jak się ją odkryje to pomaga w walce z nałogiem. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Damrade 21 Napisano Maj 24, 2022 10 godzin temu, 1 2 3 napisał: Mija mi drugi dzień bez chleba i bez słodyczy. Wczoraj byłam nie tylko głodna, ale i rozdrażniona. Szukałam przekąsek. Na noc zjadłam dwie łyżeczki miodu. Dziś byłam zajęta, ale też było dużo emocji, trudnych i stresujących. Chleba nie zjadłam i słodyczy też nie. Kupiłam czekoladę dla partnera, bo wczoraj marzył o słodkim, ale jej nie ruszyłam. Fajnie, co? Stwierdzam, że bez chleba łatwiej mi wyrwać się że szponów słodyczy. Przy normalnym jedzeniu słodycze mną rządzą. Już drugi raz, odstawienie chleba pomogło odstawić słodycze. Jednak ten mózg kryje w sobie wiele możliwości. Wiem, że to biochemia, ale jak się ją odkryje to pomaga w walce z nałogiem. Super! Dajesz radę. Jesteś dzielna. Że nie zjadłaś tej czekolady? Podobno żeby całkiem zmienic nawyki potrzeba 21 dni. Trzymam kciuki. 9 godzin temu, ileONKA napisał: Dziewczyny, planowałam dzisiaj tutaj popisać ale, że walczyłam dziś do 23:30 z mszycami na lubczykach to dziś tylko w wielkim skrócie. Po weekendzie, który spędziłam poza domem waga dzisiaj pokazała 66,2 kg i to jest tyle samo co przed wyjazdowym weekendem w sobotę rano. Także waga stoi. A propos mszyc, padam na nos przy ich ściąganiu z gałązek palcami ponieważ nie znam innego sposobu na te paskudztwa. Ale myślę, że to walka z wiatrakami bo skoro "skądś" się wzięły to po ściągnięciu ich pewnie znowu się pojawią. W tamtym roku też je miałam na lubczyku i marnie rósł. W tym roku mam 3 doniczki z lubczykiem i już się cieszyłam, że nie będzie tego dziadostwa a tu dwa dni mnie nie było i w dwóch doniczkach się pojawiły. Jeden taki gęstszy to nawet wsadziłam pod prysznic żeby te malutkie woda usunęła ale nie wiem czy to coś da. Znacie jakieś sprawdzone domowe sposoby na mszyce na lubczyku? Ja czytałam o wywarze z orzechów piorących ale nie próbowałam jeszcze. Jutro się rozpiszę więcej. Na mszyce na lubczyk chude mleko wymieszane z wodą 1:1. Na kwiaty mam Substrala i juz pryskałam wierzby Hakuro i tawułki, bo była masakra z mszycami. Oblezione całe. Chemią pryskam koło 22.00, żeby już żaden owad nie latał i sie nie otruł. Mlekiem podobno trzeba wcześnie rano, jak mszyce nie są jeszcze aktywne. Lubczyk pryskałam mlekiem. U mnie waga wczoraj wzrosła o 1kg i dzisiaj nie spadła i nie podniosła się. Po weekendzie normalne. Jeszcze wczoraj byłam w pracy do 21.00, potem się pojechałam rozliczyć, a potem jeszcze po osłonkę do obierania ziemniaków do Thermomixa, bo obiecałam klientce. Do domu wróciłam na 22.00 i dopiero zjadłam "kolację". Odsmażone ziemniaki z kurczakiem w sosie śmietanowym i ogórkiem konserwowym. Wypiłam herbatę i poszłam spać. Dzisiaj muszę się przypilnować, ale pracuję od 9.00 do 17.00 więc zjem ostatni posiłek do 20.00. Jeszcze chcę 2 kg zrzucić w tym tygodniu. Wczoraj mi koleżanka powiedziała, że schudłam bardzo. Że mi sie wcięcie w talii ładne zrobiło. Może i nie schudłam za bardzo, ale czuję te 4 kg mniej Najważniejsza motywacja 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
1 2 3 31 Napisano Maj 24, 2022 13 minut temu, ileONKA napisał: Hej. Oj tak, prawda, prawda, ponieważ chleb to węglowodany a one przekształcają się na glukozę żeby organizm mógł go przyswoić i żeby mieć energię. Za dużo tej glukozy to za dużo insuliny, która odkłada tą glukozę w zapasy tłuszczu ale też zaburza się hormon sytości i łaknienia grelina i leptyna. To wszystko ze sobą jest powiązane i jeden nadmiar powoduje, że te hormony reagują na to i nasza reakcja organizmu również w postaci ciągłej "ochoty" na słodkie. Czyli wszystko się zgadza. Węglowodany są potrzebne, ale trzeba też z nimi uważać. Chleb odstawiłam właśnie że względu na moją obserwację. Miesiącami podjadałam słodycze. Czasem mega dużo. A potem kapelan się, że za dużo i chciałam przystopować. Im bardziej chciałam w ciągu dnia nie jeść tym bardziej jadłam. Kupiłam literaturę i chciałam psychicznie na siebie podziałać. Chwilami działało. Ale najczęściej było tak, że nie tylko wyłączała mi się silna wola, ale wręcz mózg był w cugu, ciągu. Przeczytałam, że nikt mnie nie zmusza, że to moje nogi idą, a ręce wkładają słodycze do ust. Niby ja decyduję. Ale tu niespodzianka. Na kilka sekund człowiek staje się niepoczytalny. Na kilka sekund ma w tyle zasady, zdrowie, przyszłość czy marzenia. Zjadłam i wielkie rozczarowanie i wyrzuty sumienia i poczucie wartości w dół. Czyli jestem uzależniona! Ale to nie koniec, bo nawet te 21 dni nawyku tu się nie sprawdziło. Nawet, przed laty, po 40 dniach, gdy wracałam do słodyczy to szybko powracał przymus jedzenia słodyczy. Tak przymus. Dlatego rozgryzam to, rozkładam na czynniki pierwsze, dlaczego tak mam. Sądzę, że dzieje się to od dzieciństwa. Tak sobie radzę że stresem. A życie dorosłe też obfituje w stresy. Dlatego jeszcze sporo pracy przede mną. Pracuję nad teoria, że trzeba wyciszać ciało migdałowate, te pierwotne potrzeby, a wzmacniać korę przedczołową, która jest mądra i wspiera silną wolę. Dziś nadal bez chleba. U mnie waga od paru dni pcha się powyżej 71kg. Grunt to zastopować wzrost i zbijać w dół. Potrzebuję sukcesu! Na mszyce, trzeba zwabić biedronki. Popryskac okoliczne rośliny woda z cukrem. Raz mi podziałało. Róże pryskam chemicznym. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
1 2 3 31 Napisano Maj 24, 2022 Sorry, nie udało mi się zacytować ileONKI. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
1 2 3 31 Napisano Maj 24, 2022 1 godzinę temu, ileONKA napisał: jak najbardziej są potrzebne, tylko, że w naszym współczesnym trybie życie nie przepalamy tego co zjadamy i stąd biorą się choroby metaboliczne, insulinooporność itd. Do tego większość żywności przemysłowej / przetworzonej ma dodatek glukozy/cukru/syropu glukozowo-fruktozowego itp. i to nie tylko w samych słodyczach i ciastkach ale i w szynkach, kiełbasach, parówkach, w wędlinach wszelkiej maści, w serkach, jogurtach, sokach, musztardach, ketchupie i również w chlebach (!) Do tego biały chleb właśnie jest pozbawiony błonnika i cukier b. szybko winduje w górę a za nim nasze hormony. A jak człowiek chce kupić sobie razowy to również jest z cukrem i karmelem i innymi ulepszaczami, które dają smak a nie dają zdrowia niestety. Kiedyś przed erą techniki człowiek prawie cały dzień był w ruchu, nie było wind, pralek, zmywarek, robotów kuchennych, samochodów, tv i miliona współczesnych gadżetów, które ułatwiając nam życie tak naprawdę organizmowi odbierają kondycję. I stąd choroby cywilizacyjne z zasiedzenia O! Yeeh! I wszystko jasne! Po obiedzie krzątam się po działce, ale mam słomiany zapał. Tu coś wyskubię, tam coś przepielę. Ogólnie słabo. Zachmurzyło się, coś kapnęło. Roweru nie będzie. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach