Czy każdy mężczyzna przeżywa katusze i odechciewa mu się żyć tylko z takiego powodu, że nie ma kobiety ani seksu?

Czy to normalny objaw u mężczyzn?

Czy tylko przegrywy takie jak ja i Leżak tak mamy, a normalnemu facetowi aż tak nie zależy na kobiecie ani seksie, więc nawet będąc samotnym, jest w stanie być szczęśliwy?

Ja przez większość życia uważałem, że związek to miła, ale tylko opcja a nie konieczność do szczęścia. Dopiero od kilku miesięcy brak drugiej połówki i seksu zaczął mi przeszkadzać o wiele bardziej, choć już znowu mi zaczęło przechodzić.

chyba nie

ja katusze przechodze jak mnie w necie jakis lachon zagaduje a ja sie zakochuuje, a one potem uciekaja, a ja zostaje sam i cierpie, a one z innymi w tym czasie, a ja sam

48 minut temu, Daniel86 napisał:

Ja przez większość życia uważałem, że związek to miła, ale tylko opcja a nie konieczność do szczęścia. Dopiero od kilku miesięcy brak drugiej połówki i seksu zaczął mi przeszkadzać o wiele bardziej, choć już znowu mi zaczęło przechodzić.

a co się zmieniło kilka miesięcy temu?

Ja nie wiem. Może wiek prawie 40 lat? Może kryzys tożsamości? Może sugestia od jednej osoby?