Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wisniowa pomadka

nieudane spotkania w realu

Polecane posty

Więc tak: 1. Pierwsze spotkanie po jakiś 2 miesiącach gadania na gg. Niby miałam jego zdjęcie, niby wszystko ok, ale jak to już ktoś wspomniał - nie da sie na siłę zakochać. 2. Poznaliśmy się na czacie - na gg zajebista gadka (gdzieś z miesiąc) - na żywo? Gadałam sama do siebie... wspomina z tamtego dnia jedynie fajny film na którym byliśmy:) 3. Wygląd ok, zachowanie ok ale kiedy zaczęłam się z nim dopiero co poznawać (po ok miesiącu gadania na gg zdecydowałam się na spotkanie), trafiłam na pewnym portalu randkowym na faceta... z którym jestem do dziś:) tego grzecznie spławiłam... 4. Mówią że znajomości z neta sa do bani ale ja tak nie uważam... spotkanie przypadło gdzieś po 4 dniach znajomości. Jesteśmy już razem ponad 7 miesięcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pogratulowac
;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laska 88
hehe duzo tych historyjek poczytałam:) smiac mi sie z niektorych chce :) przypomina mi swoje spotkania. a bylo ich 4 !! wiec zaczynam :DD 1. gadalismy najpierw na czacie, pozniej esy, dzwonil do mnie, gadalismy po nieraz godzinie!1 fajny mial glos. no i zaproponowal spotkanie. (wtedy mialam chyba 16 lat). bylam w umowionym miejscu, on mi powiedzial, ze nie moze teraz przyjsc bo jest na tagru z mama i musi rower pilnowac (hahaha). kolo targu w moim miescie jest park i przy nim przystanek autobusowy ... no i napisal mi ze tam w tym parku mam czekać. byla wedy zima, piździalo , snieg padal jednym slowem masakra. no i ja stalam i on mi napisal, ze juz idzie i maa ze zobą ten rower. a on nie wiedzial jak wygdalam, ja tez nie wierzialam jak on wuglada. i tak patrze jakis koles idzie z rowerem. nie moze "tego" nazwac rowerem. to byla jakas stara hania ze zlomu, masakra!! a jego wyglad byl gorszy od tego roweru. buhaha jak on wygladal. no i jeszcze jedno, byla zima chyba styczen a on mial na sobie tylko cienką koszule. i dzwoni do mnie, rozglada sie na wszystkie strony... i akurat moj bus jechac wiec pojechalam na chate. 2. tez go poznalam na czacie ... spotkalismy sie na imprezie. byl napradwe fajny, wyglad i charakter spox. spotkalismy sie pare razy. moze nawet powiedziec ze przyjaznilismy sie ... 2 lata temu jechal samochodem z kumplem, uderzyl o drzewo i zginal na miejscu ze swoim kumplem ... brakuje mi go :(((( 3. tez przez czata:) no wiaddomo, gadalismy przez gg, dzwonil do mnie itp itd. dosyc dlugo gadalismy chyba z 4 mies. fajnie sie z nim gadalo. student, przeslal mi swoje fotki, z wyygladu dla mnie ok byl. spotkalismy sie calkiem niespodziewanie na imprezie... wyszlam przed dyske, on mi napisal jak jest ubrany, bylam troche pijana wiec byl loos:D od razu go rozpoznalam. nie klamal z wygladem, tylko ze myslalam ze jest troche wyzszy .. :( byl w moim wzroscie, nooo moze byl troche wyzszy ode mnie a ja mam 160:( wiec lipa:P no ale poszlismy na dyske, bylo fajnie kupil piwo gadalismy, gdzies sie zgubilismy bo wtedy duzo wiary bylo. no i dzwonil i pisal do mnie gdzie jestem. bylam z nim do samego konca na dysce. gdzies do kolo 6:P:P po spotkaniu tez gadalismy na gg.... chcial przyjechac do mnie ... ale jakos mi nie pasowalo, pozniej mu. i na tym sie skonczylo... pozniej odezwalalm sie do niego na gg. on odpisal "kim jestes" i nic nie odpisalam ... 4. oczywiscie tez na czacie... :P) dosyc dlugo gadalismy, dzwonil do mnie.nawet napisal ze mnie kocha ... no i spotkalismy sie ... (uprzedzal mnie ze piekny nie jest) no i takk bylo. fajnie mi sie z nim gadalo. po spotkaniu napisal ze jest realistą i ze wie ze nic z tego nie bedzie ... ale wyszlo!!! jestem z nim ponad rok. jest mi z nim fajnie kocham go

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ejbisi
Ja spotkałam się z około 10 facetami z neta (dawne dzieje) i wszystko to były niewypały. 9 na 10 podobałam sie i chcieli kontynuowac znajomosc ale za to mnie oni nie interesowali zupełnie chociaz na zdjeciach byli spoko ale jednak wazne jest jak sie człowiek zachowuje, jak mówi - czasem zrazic moze np to ze ktos sie głupio śmieje :P Natomiast jeden mi się super spodobał i kontynuowalismy znajomość ale na zasadzie kolezenskiej - ja mu chyba nie odpowiadalam. Po pewnym czasie okazalo sie jednak ze to kompletny palant z tych co to są super przystojni a IQ mają na poziomie minusowym. Na szczescie mojego obecnego chlopaka poznalam normalnie - na imprezie ale mysle sobie ze gdybym sie z nim umówila z netu to nie wiem czy by mi sie spodobal :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem słowik
Ja niedawno rozmawiałam na gg z jakimś podrywaczem, nie podawałam numeru gg, pytania były non stop takie same, ile masz lat, prześlij fotkę itd. Nie miałam ochoty na randki, jestem nieufna, chciałam tylko zwyczajnie pogadać na gg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dziewczyny wyzej
nic nowego:O pelno teraz takich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem słowik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem słowik
Przez parę dni była cisza, odezwał się dzisiaj DUCH ROMEO, - Żyjesz- mówił- Jesteś-, - Jestem - odpowiedziałam - Co słychać ? - Dobrze , a u ciebie, - Życie jest do dupy żalił się, - Takie życie- mówiłam z uśmiechem- , -Ano lipa , ale jest spoko -mówił, - Fajnie byłoby, gdybyś była obok mnie, lepiej jest razem, jak ty myślisz,- Nie wiem jakby było- mówiłam - nie znam cię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to może ja sie podziele..
spedziłam trzy godziny czytajac część historii na topiku. straciłam kogoś bliskiego.. zrobiło sie pusto i smutno.. zajrzałam na czat... i pierwsza rozmowa.. zauroczyła mnie, poznawał na różne sposoby wypytywał rzucał tematy, zapraszał pod rożnymi nickami. Po roku znajomości padło zaproszenie i nie czułam sie wtedy gotowa na to spotkanie. Chce Wam tylko napisać, ze to piękne męskie wnetrze zmienilo moje zycie, czuje sie bardziej dowartościowana, pewna Siebie i bardziej świadoma swego istnienia co przeklada sie na zadowolenie w życiu.. a w moim serce Ten Ktoś będzie mieć zawsze swój plik.. Dziekuję Ci.... pozdrawiam czytelnikow topika czasami słowa zmieniają sie w perły....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie spotkaliscie sie??? i on odmienil Twoje zycie przez pisanie samo?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niwejka
to może ja sie podziele.. >>> napisz cos wiecej.........:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to moze ja się podziele..
miłość zbliża nas do Nieba... napisze jutro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" nieudane spotkania w realu" jok nie udone w reolu to w tesco spróbuwać trzyba. hyhy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja to nawet wyszłam za mąż
Dosłownie:) Poznaliśmy się na czacie. 30 mintrwała nasza zbajomość w necie.Dziwne i szybkie spotkanie w "realu".Nie wiem jak to się stałó.Nie ciekawy z wyglądu facet okazał się moją bratnią duszą.Codziennie zasypiam i budzę się przy jego boku i wiem, ze to jest ten JEDYNY To trwa od kliku lat. Kocham go bardzo, szczerze, uczciwie.Nie zamienie go na żaden skarb, bo on jest moim skarbem. Jesteśmy dzisiaj małzeństwem. Wychowujemy 4 dzieci.2 moje i 2 jego.Nie jest łatwo. Ale nikt i nic mi nie gwarantował, ze będzie łatwo. :) Byle był\o zdrowie i uczucie.A tego na szczęście nam nie brakuje. Pozdro dla wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karat
To i ja dorzucę parę "przypadków";). Oczywiście, działo się to wszystko po ogromnym zawodzie miłosnym, który z perspektywy czasu wydaje się być najlepszym zakończeniem pewnej toksycznej znajomości. Ale to oczywiście, nie ten topic, więc wróćmy do meritum. Oto moje przypadki: 1. Nie pamiętam imienia, ale był miły, więc to nie jest istotne. Pamiętam, że umówiliśmy się na rowery, a miałam wtedy fajny rower, więc pomyślałam, że chociaż to będzie stanowić o mojej wartości, skoro cała reszta jest do bani (proszę pamiętać, że wtedy byłam załamana). Pojeździliśmy razem na rowerach, on cały czas miał założoną czapkę, napiliśmy się soków zakupionych w przydrożnym sklepie, pogadaliśmy...i na tym się skończyło. To nie było to, ani z mojej, ani z jego strony. Po prostu żadne się później nie odezwało;). 2.Kandydat nr 2 ..hmm...no cóż, był drobniutki, chudziutki, z wiecznie przerażonymi oczami. Byliśmy w kinie, pamiętam, że chwalił się, że mama mu kupiła samochód...tak, tak. dla niego był to powód do dumy, a dla mnie znak, że facet to maminsynuś. Upewniły mnie w tym przekonaniu telefony od mamusi, po jakichś trzech godzinach naszego spotkania. Poza tym powiadomił mnie, że jest katolikiem i ja jako jego żona powinnam mu się poddać....Na to, rzecz jasna, wybuchnęłam głośnym śmiechem, gdyż, co jak co, ale niezależna ze mnie natura:). Nie odezwałam się więcej, chociaż on nie rozumiał dlaczego;) 3.Kandydat nr 3, poeta, i do tego miał jakąć "frenię", schizo, cyklo, nieważne. Pożegnałam się, powołując się na ważne obowiązki zawodowe, które musiałam w tym momencie właśnie wypełnić. 4. Kandydat nr 4, powiedział mi, że nie czuje "motylków w brzuchu", sama nie wiedziałam, co to te cholerne "motylki", więc uznałam, ze jak nie to nie, żegnaj gadzie;) I to by było na tyle, więcej nie pamiętam, bo praca zajęła mi cały czas wolny...Aż Ktoś mnie z tego zawodowego snu wybudził, Ktoś tak realny, znany mi.. A teraz już mój... Wirtualny świat pozwala na wiele, dlatego dajemy się złapać w pułapki, tworzymy w pamięci obraz wymarzonego partnera, wyidealizowany model zbudowany z naszych pragnień, pobożnych życzeń. I sami idziemy na spotkanie z myślą, to na pewno ten/ta, musi być, bo przecież już na mnie czas...A tymczasem nie doceniamy świata realnego, rzeczywistości, w której żyjemy, i to właśnie z niej, przede wszystkim, powinniśmy czerpać garściami.... To tyle, pozdrawiam dążących i szukających, gratuluję odkrywcom;)...karat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karat
To i ja dorzucę parę "przypadków";). Oczywiście, działo się to wszystko po ogromnym zawodzie miłosnym, który z perspektywy czasu wydaje się być najlepszym zakończeniem pewnej toksycznej znajomości. Ale to oczywiście, nie ten topic, więc wróćmy do meritum. Oto moje przypadki: 1. Nie pamiętam imienia, ale był miły, więc to nie jest istotne. Pamiętam, że umówiliśmy się na rowery, a miałam wtedy fajny rower, więc pomyślałam, że chociaż to będzie stanowić o mojej wartości, skoro cała reszta jest do bani (proszę pamiętać, że wtedy byłam załamana). Pojeździliśmy razem na rowerach, on cały czas miał założoną czapkę, napiliśmy się soków zakupionych w przydrożnym sklepie, pogadaliśmy...i na tym się skończyło. To nie było to, ani z mojej, ani z jego strony. Po prostu żadne się później nie odezwało;). 2.Kandydat nr 2 ..hmm...no cóż, był drobniutki, chudziutki, z wiecznie przerażonymi oczami. Byliśmy w kinie, pamiętam, że chwalił się, że mama mu kupiła samochód...tak, tak. dla niego był to powód do dumy, a dla mnie znak, że facet to maminsynuś. Upewniły mnie w tym przekonaniu telefony od mamusi, po jakichś trzech godzinach naszego spotkania. Poza tym powiadomił mnie, że jest katolikiem i ja jako jego żona powinnam mu się poddać....Na to, rzecz jasna, wybuchnęłam głośnym śmiechem, gdyż, co jak co, ale niezależna ze mnie natura:). Nie odezwałam się więcej, chociaż on nie rozumiał dlaczego;) 3.Kandydat nr 3, poeta, i do tego miał jakąć "frenię", schizo, cyklo, nieważne. Pożegnałam się, powołując się na ważne obowiązki zawodowe, które musiałam w tym momencie właśnie wypełnić. 4. Kandydat nr 4, powiedział mi, że nie czuje "motylków w brzuchu", sama nie wiedziałam, co to te cholerne "motylki", więc uznałam, ze jak nie to nie, żegnaj gadzie;) I to by było na tyle, więcej nie pamiętam, bo praca zajęła mi cały czas wolny...Aż Ktoś mnie z tego zawodowego snu wybudził, Ktoś tak realny, znany mi.. A teraz już mój... Wirtualny świat pozwala na wiele, dlatego dajemy się złapać w pułapki, tworzymy w pamięci obraz wymarzonego partnera, wyidealizowany model zbudowany z naszych pragnień, pobożnych życzeń. I sami idziemy na spotkanie z myślą, to na pewno ten/ta, musi być, bo przecież już na mnie czas...A tymczasem nie doceniamy świata realnego, rzeczywistości, w której żyjemy, i to właśnie z niej, przede wszystkim, powinniśmy czerpać garściami.... To tyle, pozdrawiam dążących i szukających, gratuluję odkrywcom;)...karat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boo boo head.
ja mam 0 rh - . chcesz mi upuscic troche krwi?:D:P;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość editwonsemite
gdfgdfg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anne.... marie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kajuchaaa....
Mój czatownik jest super śliczny na fotkach, mam dreszcze na samą myśl o spotkaniu, pisze się z nim cudnie, tylko ja mam chłopaka (10 lat), mieszkamy razem i boję się , że narozrabiam. Myślę cały czas o tamtym , piszemy regularnie, on bardzo chce mnie spotkać, dlatego chciałabym się rozczarować , chciałabym żeby to spotkanie w realu okazało się niewypałem bo jak się zakocham na maxa to dopiero będzie kanał. Boję się ,że skrzywdzę kogoś albo samą siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malina22
Ja spotkalam sie tylko raz w realu i o raz za duzo...Napisal do mnie jako nieznajomy na gg z poczatku nie chcialam rozmawiac ale czyms mnie rozbawil i wciagnal w rozmowe pozniej juz zapisalam go w kontaktach. Gadalismy bardzo czesto, z poczatku mnie przytlaczal ciaglym zagadywaniem a pozniej to juz czekalam az sie tylko pojawi na gg. po jakims czasie wymienilismy sie zdjeciami i okazalo sie ze oboje sie sobie bardzo podobamy. Fascynowal mnie, bardzo go polubilam moge nawet powiedziec ze bylam zauroczona, po ponad roku rozmow zdecydowalismy sie na spotkanie i wszystko bylo cudownie, seksu z nim nie moge nawet teraz porownac do czegos lepszego. Doszlo miedzy nami do kilku nastepnych spotkan, nie moglismy sie soba nasycic, jak juz mozna sie domyslic zakochalam sie w nim, I bylo by napewno pieknie jak we wszystkich filmach o milosci gdyby nie to ze przyznal mi sie ze jest od 5 lat w stalym zwiazku :( nie patrze jeszcze na ta sytuacje trzezwym okiem bo nadal go kocham i tesknie za jego obecnoscia nawet wirtualna. jedyne co teraz wiem to to ze mam zlamane serce i nie chce juz zadnych obcych :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do mnie kilka dni temu odezwał się chłopak z którym daaaawno temu pisalam (ale nawet niespecjalnie dużo), bo zobaczył moje zdjęcia na pierdzielonej Naszej-Klasie i strasznie sie nimi zachwycił. ja zamiast od razu napisać coś w stylu \"mam chłopaka\" to napisałam, że \"nie, nie, jestem samotna\" i teraz mam. on chce się spotkać a ja nie wiem jak z tego wybrnąć. dodam, że chłopak nie grzeszy inteligencją, wali co chwile błędy ortograficzne (co mnie doprowadza do szału :P) poza tym mamy całkiem odmienne zainteresowania. ale on się uparł. nie wiem co robić :-O nie napiszę mu przecież \"spadaj\"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wal ścieme, że napisałać o samotności bo zerwałaś z chłopakiem... ale znów jesteście razem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmyślona...
jak sie Wam wydaje.. czy można sie zakochać w słowach? czuć zadowolenie ze świadomości istnienia drugiej osoby? Kochać jednocześnie ...czerpać zadowolenie z myśli....nie pragnąć .. marzyć jedynie, ze w następnym wcieleniu będzie mi dane:).... podzielić się uśmiechem...czy Wiesz....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmyślona...
oddam miłość w dobre ręce!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cukierek toffi
ja powiedziałam że już żadnych spotkań w realu, nigdy, nigdy, każde było niewypałem, każde, każde. Szukałam jakiegoś fajnego chłopaka a teraz wiem, że siedzą tam kiciarze, ruchawce itd. Nie interesuje mnie facet z netu, pod żadnym względem. Pierwszy z którym się umówiłam wydawał się w pisaniu że ma fajne poczucie humoru itp.Na spotkaniu był z kolegą, co prawda wysoki ale był niechlujny,jak mówił to pluł, zaniedbane włosy, spodnie w stylu hip hop gdzie krok sięga do kolan - nie znoszę takiego stylu, byliśmy w pubie i szybko zakończyłam spotkanie, odprowadzili mnie do autobusu. Później mnie gnębił na gg, że mu się podobam, że chce mnie całować, że mam piękne usta które mu się śnią.Napisałam mu, że rozumiem że mu się podobam ale mi nie przypadł do gustu i nie będzie następnego spotkania.Nie dawał za wygraną dalej mi ciągle pisał więc go zablokowałam.Ale to nic, właził do mnie na innym numerze i dalej pisał.Dobrze że nie miał do mnie nr tel bo całkowicie zatrułby mi życie.Po pół roku przestał pisać. Następne spotkanie , facet pisał o sobie komplementy, że jest biznesmenem, cuda na kiju.Spotkaliśmy się, wygląd jego to dla mnie najgorszy jaki może być - świński blondyn, siwe brwi, rzęsy, tłusty, mały i strasznie małomówny, wręcz patologicznie małomówny, patrzył się i śmiał.Bardzo nie lubię takich, których trzeba ciągnąć za język, strasznie się męczyłam na spotkaniu w restauracji.Jedynie co potrafił powiedzieć to co 15 min - "No i co powiesz ?" Nie był żadnym biznesmenem tylko jakimś podrzędnym pracownikiem w biurze niedaleko mojego mieszkania.Nie mam nic do takich ludzi, nie jestem pustą blacharą itp Ja również jestem zwykłym pracownikiem w korporacji ale po co się chwalić że ma dużo kasiory i mercedesa a miał malucha.Wiem, bo pracował niedaleko mnie i znaliśmy się z widzenia.Na nieszczęście znał mój nr tel i wydzwaniał do mnie.Śmieszne, bo jako małomówny człowiek dzwonił do mnie i nie miał nic do powiedzenia, odbierałam słuchawkę a on -"No i co tam ?" i dalej ja mówiłam chcąc jakoś kulturalnie go zbyć.Ale pracował koło mnie i niestety mnie prześladował, np wychodziłam do sklepu to wychodził za mną i szedł koło mnie .Mówiłam wówczas, wiesz nie mam czasu z tobą rozmawiać bo robię przyjęcie dla znajomych i nie znajdę dla ciebie czasu.A on do mnie mówi -"ale jesteś atrakcyjna, nie wiedziałem że takie siedzą na czacie, nie pisałaś że jesteś atrakcyjna" I tak mnie prześladował przez rok, długo by pisać o tym jak mnie śledził, zapraszał na jakieś imprezy, przyjeżdżał jakimś pożyczonym autem i mnie zapraszał, dużo można by pisać , książkę możnaby napisać.Miałam go serdecznie dość, był męczący, nudny, denny. O kolejnych przypadkach napiszę innym razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×