Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

bardzo nieprzyjemna klotnia o pieniadze w zwiazku KTO MA RACJE?

Polecane posty

Gość gość

mieszkamy razem juz od 2 lat i raz na jakis czas pojawiaja sie konflikty o pieniadze. kazdy ma swoja osobna kase i problematyczne sa wspolne wydatki. robimy zakupy itd niby na zmiane, ale raz na jakis czas pojawialy sie nieprzyjemne rozmowy pt kto ma ile komu oddac. od samego poczatku forsuje pomysl zalozenia wspolnego funduszu "jedzeniowo-zakupowego", do ktorego wkladalibysmy rowna ilosc pieniedzy kazdego miesiaca i z ktorego te oplaty bylyby regulowane. moj facet nigdy nie chcial sie na to zgodzic. przycisnelam go wczoraj i wyszlo na to, ze mu to nie pasuje, bo ja wydaje wiecej i najwyrazniej czuje, ze bedzie stratny. mnie to bardzo wkurzylo, bo przeciez wydaje te kase NA NAS, na nasze wspolne rzeczy. powiedzielismy sobie pare niemilych slow, miedzy innymi z mojej strony padlo, ze ma nie tykac rzeczy, do ktorych nie chce sie dokladac. kto ma racje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak najbardziej fajny pomysł z takim funduszem- kazdy normalny powinein się zgodzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rację masz Ty, bo jak facet wyobraża sobie rozwiązanie tego problemu? kto ile zarabia? kto ile wydaje na rozrywki a kto ile na jedzenie bo czynsz chyba płacicie bez kłopotu? Nie wiem jak taki facet będzie kiedyś utrzymywać rodzinę ? weź może ustal tygodniowe wydatki, pokaż na kartce a potem rozliczajcie z paragonowo . To będzie lekko zenujące ale chyba zero-jedynkowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zarabiamy porownywalnie, ogolnie dosc dobrze. problem jest wlasnie z zakupami takimi codziennymi. ostatnio zaczal rozmowe, ze mialam mu oddac jakies 100 zl za zakupy, o czym ja zupelnie zapomnialam. w zwiazku z tym po raz naprawde nie wiem ktory przywolalam pomysl wspolnej kasy na jedzenie. no i w koncu wyszlo, dlatego sie na to nie zgadza - bo ja po prostu ja robie wieksze zakupy, kupuje lepsze produkty itd. nie oplaca mu sie miec ze mna wspolna kase, bo wtedy musialby wkladac w domowy budzet tyle samo co ja. najgorsze jest to, ze sie jeszcze smiertelnie obrazil i zostawil mnie w srodku restauracji w trakcie jedzenia obiadu mowiac ze ma dosyc i ze musi pobyc sam. jakby moja propozycja byla naprawde skandaliczna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to nie jest material na meza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak sie nie chce dokladac do jedzenia to niech kazdy sobie kupuje ,gotuje ,pierze i tyle,zobaczysz jak dlugo wytrzyma na takim ukladzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczynka bez zapałek
rozumiem, że jak ty zrobisz te lepsze zakupy, to on tego lepszego jedzenia nie dotyka, tylko czeka do nastepnego razu, gdy sam zrobi zakupy "normalne"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tylko co ja mam teraz z tym zrobic? zapytalam sie go, jak sobie w takim razie wyobraza wspolne zycie jako rodzina, ale za wiele mi na to nie odpowiedzial. ja rozumiem, ze on nie POTRZEBUJE tych wszystkich rzeczy, ktore ja kupuje. ale nie wiem, to powinien albo ich nie ruszac, albo ze mna pogadac o tym, ze moze mozna by troche ukrocic wspolne wydatki. a podejscie pt "jak ona kupuje, to ja korzystam, ale sam sie do tego dokladac nie bede" uwazam po prostu za bardzo bardzo slabe. co mam teraz zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczynka bez zapałek
"podejscie pt "jak ona kupuje, to ja korzystam, ale sam sie do tego dokladac nie bede" uwazam po prostu za bardzo bardzo slabe" to nie jest słabe podejście, to jest podejście CWANE, a wy nie zyjecie w związku, tylko w UKŁADZIE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość33
A ja ci powiem jak jest u mnie... Składamy się z moim facetem po 400 zł wiec razem mamy 800 zł i to jest rpzeznaczone na jedzenie i chemie. Ale jesli chodzi o jedzenie to nie na to co kto ma ochotę i swoje zachcianki a na obiad, chleb, wędlinę, jakies owoce od czasu do czasu. Jesli ty jestes rpzyzwyczajona do jakiś rarytasów, albo stosujesz bardzo zrowa dietę to nie dziwie się facetowi że się buntuje. Wiadomo że jesli wydajesz duzo weicej na żarcie niz on i on jeszcze z tego nie ma nic dla siebie to to nie ejst w porządku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nikt z was nie ma racji. Nie potraficie się dogadać i tyle. W dobrym związku nie byłoby kłótni o to. W poważnym związku, ty byś kupowała tyle ile możesz i to co jest potrzebne i tak samo on. Nie wiem czy mnie rozumiesz. Chodzi mi o to, że to powinno wychodzić naturalnie i takie sprawy nie powinny zaprzątać wam głowy. Po prostu w ogóle nie jesteście zgrani i w tym jest problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość33
Ale jeśli już chodzi o zachcianki typu piwo, pizza, kawa itd. To każdy juz to kupuje z własnej kasy. Nie wyobrażam sobie żeby z własnej puli pieniądze szły na jego piwo czy fajki. Takze moim zdaniem fair jest gdy bedziecie się składac po połowie na podstawowe wyżywienie- sniadani, obiady, kolacje ( i to też bez szaleństw), a reszte swoich zachcianek bedziecie pokrywać ze swojej kasy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak wtedy technicznie to by mialo wygladac? ze biore paragon, zaznaczam, co jest ze wspolnej, a co z mojej biore kalkulator i licze? dosc upierdliwe. tak, kupuje dobre produkty i na jedzenie wydaje dosc duzo (ale glownie w sklepach takich jak biedronka czy lidl). czesto jemy ryby, warzywa, wolowina, kuchnie azjatycka. ale JEMY w dwojke, on zajada, az mu sie uszy trzesa, wiec nie do konca jest tak, ze nic z tego nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość33
No widzisz, to ja sie mu nie dziwnie. Chyba by mnie kurwica strzeliła gdyby mój facet ze wspolnej puli brał na tak drogie żarcie. A to że zajada, to dlatego bo mu dajesz. Słuchaj nie każdy chce wydawać na jedzenie nie wiadomo ile kasy, my na żarcie i chemie mamy 800 zł i ledwo się miescimy pomimo że cudów nie jemy. Skoro masz tak wysublimowany smak to płać sobie sama za te drogie rodukty, podzielcie sobie lodówkę i zyjcie jak lokatorzy. Niestety ale w waszym rpzyoadku spotkał się oszczedny z nieoszczędnym i wybrednym i jest to niewątpliwie problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczynka bez zapałek
otóż to - dla mnie jest żenujące, że facet zarzuca ci zbyt duże wydatki, ale sam z nich korzysta może potrzeba wam szczerej rozmowy, z uwzględnieniem również tego "zagadnienia" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
my od początku nie mamy problemu z pieniędzmi, są sprawą drugorzędną, raz płacę ja, raz on, ale sie z niczego nie rozliczamy, nie mam kasy to nie ma problemu. Pieniadze sa sprawa drugorzedna, moze za lekko je wydajemy, czasem trzeba zacisnac pasa ale jak jestesmy 5 lat razem to zadnej spiny o hajs nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
haha wy żyjecie jak para znajomych studentów wynajmujących razem mieszkanie. Tak to wygląda. Ja żyłam z facetem 2 lata pod jednym dachem, nigdy nie zdarzyło nam się coś takiego. Całe pieniądze były w domu i to ja zarządzałam domowym budżetem. Tzn. robiłam wszystkie opłaty a reszta z naszych pieniędzy, które zarobiłam i ja i on była dla nas. Na jedzenie, na przyjemności, na to na tamto. Jak chciał to brał sobie na jakąś swoją zachciankę. Te pieniądze były wspólne, bo my żyliśmy wspólnie. Robiłam zakupy ja albo szliśmy razem w weekend, gotowałam obiady takie same dla mnie i dla niego. Tak powinno wyglądać życie dwojga ludzi, którzy są w związku i mieszkają ze sobą jeśli chodzi o kwestie pieniędzy. Co to ma być moje Twoje ? chore :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu autorka. ja rozumiem, ze on moze nie chciec tyle wydawac, ale to powinien mi powiedziec "sluchaj, wspolna kasa ok, ale pod takimi a takimi warunkami...". a nie ze ja od 2 lat sobie gadam, on jednym uchem wpuszcza, a drugim wypuszcza, ale zrazy na obiad chetnie zje, a wrecz sie o nie upomina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie jest na odwrót, wrzucamy po 600zł do puli i mąż robi zakupy. Często uważam, że przegina i mozna by kupić jedzenie tańsze (na ch*j komuś sos tamaryndowy?) no, ale on gotuje on decyduje. On też więcej je, więc de facto jestem do tyłu, ale prawda jest taka, ze mam podsunięte pod nos dobre jedzienie więc nie marudzę :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak zarabiacie dobrze to w czym problem gdyby zarabial mniej to zrozumiale ze masz wiecej to wiecej mozesz dolozyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
teraz mamy swoisty impas. ja ten temat juz porzucilam, bo stwierdzilam, ze nie mam sily sie klocic i nie mam tez jasnosci, jak to powinno wygladac. on jest obrazony i jak wczoraj ugotowalam obiad to sie glupio pytal czy moze go zjesc... nie wiem, co z tym zrobic. oczywiscie, ze rozmowa jest najlepsza opcja, ale ja rozmawialam na ten temat juz jakies 20 razy spokojnie i ona nic nie daje. on nie chce wspolnej kasy, bo "to nie wyjdzie" i nie da sie z niego wydusic za wiele wiecej. ja nie chce robic za jelenia, ktory zaopatruje dom w dobre produkty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja Tobie doradzę tak,wiem że to już nie jest kandydat na męża,ale gotuj tylko dla siebie,sama się utrzymasz,jedzenie jest bardzo drogie,a on niech spróbuje żyć za te parę groszy miesięcznie,nie powinnaś mieć sentymentów,żałować go że Ty zrobisz sobie lepsze danie na obiad,a on patrzy i ślinka mu cieknie.Wiem to jest b.prostackie zachowanie,ale on w taki sposób się zachował.Ostrzegam Cię,to nie jest dobry materiał na męża,potem może być jeszcze gorzej.Dzieciom też będziesz musiała potem dawać produkty z najniższej półki,co??A możesz wtedy już nie pracować.Współczuję Ci.Nie bój się ,skończ układ z takim prymitywem.Już czuję odrazę do takiego zachowania,uwierz mi ,wiem co mówię!!!!25lat męczę się z takim typkiem,gdyby nie moja praca,to nasz dom wyglądał by marnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak szczerze to nie wyobrazam sobie przyjsc do domu z siatkami i ugotowac tylko dla siebie. jakos nie bylabym w stanie tego zrobic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie malzenstwo tylko konkubinat nie macie wobec siebie rzadnych zobowiazan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczynka bez zapałek
no to chyba musisz postawic sprawę na ostrzu noża, bo inaczej temat będzie sie ślimaczył jeszcze przez lata i jak tu wczesniej ktoś napisał: przyjdą dzieci, ty nie będziesz wtedy pracowała i będziecie jedli badziewie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
teraz nie ma zwiazkow teraz jest instytucja kalkulacyjna je tyle,on tyle dajesz pozniej wypominasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
'' ja ten temat juz porzucilam, bo stwierdzilam, ze nie mam sily sie klocic'' Swietne podejscie. Daj sie dalej wykorzystywac, bo jestes 'zmeczona' :) Pozazdroscic facetowi, fajnie sie urzadzil, stawiam, ze sprzatasz tez ty, bo nie masz sily ciagle go upominac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczynka bez zapałek
albo możesz ustąpić :) i kupować to samo co on, na próbę na przykład przez 4 miesiące :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak można razem mieszkać z ukochaną osobą i żyć na takich warunkach? Nie wyobrażam sobie, żebym miała usłyszeć od ukochanego, z którym mieszkam, że mam mu oddać 100 zł, bo kupił mi jedzenie... Sama też nie zrobiłabym tego jemu. Jak to jest on ci żałuje kasy? A jak będziecie kiedyś małżeństwem? To jakiś sknera...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to nawet nie jest glupie biore kalkulator i ide do sasiada nie raz jak gotuje i mi zostaje to im podrzucam kuzyna jak przyjedzie tez podlicze he,he

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×