Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sylwiara

Wasz pierwszy poród

Polecane posty

Gość Nieważne
To chyba standardowa gatka położnych, żeby przekonać kobietę do słuszności nacięcia krocza straszy się ją pęknięciem z uszkodzeniem zwieraczy odbytu a wkonsekwencji nietrzymaniem stolca. Dziwne że w Polsce jest taki wysoki procent nacięć krocza a "na zachodzie" jest on dużo niższy - czyżby niemki były lepiej zbudowane? - niesądzę. To nie przypadek że tak jest, wg mnie to jakaś stara szkoła i pójście na łatwiznę dla położnych, bo "zabawa w chronienie krocza" wymaga za dużo od nich, w dalszym ciągu w Polskich publicznych szpitalach traktuje się kobietę przedmiotowo. Dlatego gdy moja przyszła żona będzie rodzić to na ten niepowtarzalny moment uzbieram kasę na poród domowy lub w prywatnej klinice mimo tego że nie zarabiam dużo; a w ostateczności "postaram" się aby miała cesarkę, bo oboje wolimy to niż episiotomię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc80
poleccie jakis super szpital w warszawie. dzieki za rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slonce
moj ostatni porod byl w chicago 2 miesiace temu i nie bylo zadnej lewatywy{nie robi sie jej tu od 30 lat}i nie bylo zadnego naciecia ,fakt ze troszke peklam to z tego wzgledu mialam dwa rozpuszczalne szfy a z pierwszym porodem ktory byl w polsce 6 lat temu mialam naciecie i bylam tak zszyta ze 2 tygodnie mialam problem z chodzeniem , siedzeniem, ze stolcem to juz nie mowie jaki byl problem{rzeznia}Chcialabym zeby wszystkie kobiety mialy takie porody jak moj ostatni.Rodzi sie w pokoju w ktorym jest telewizor ,szafka, fotel ,stol i krzesla,rodzina moze byc z toba jak dlug chcesz masz prywatna lazienke z prysznicem naprawde jak w bajce do porodu skladaja luzko w fotel{lozko jest takie elektryczne,wielofunkcyjne}a po porodzie rozkladaja i juz mozesz spac nigdzie cie nie przewoza nie jak w polsce ze rodzisz w zimnym pomieszczeniu wylozonymi plytkami FUJ po pierwszym porodzie w tych warunkach bylam chora mialam dreszcze i wysoka temperature.Zycze wam kobitki takiego luksusu przy porodzie jak ja mialam.I jeszcze jedno maz jest wskazany przy porodzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Słońce ty moje
Tak, tak bo u was w Aaameryce to najlepiej jest... Na szczęście u nas też już prywatnie mozna rodzić. I to całkiem nie drogo, a to znieczulenie w kręgosłup to "zewnątrzoponowe" się nazywa i w więkrzości szpitali państwowych też już jest. Często nawet niepłatnie! Nacięcięcia też ci nie zrobią (nawet w rzeźni nr 5 tylko musisz się uprzeć i krzyczeć, że na własną odpowiedzialność). Do nas też już cywilizacja powoli dociera chociaż to jeszcze nie ta wspaniała Ameeeryka....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slonce
bardzo mnie cieszy twoja wypowiedz to naprawde krok w przod

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asicakocica
rodziłam, w wa-wie, ale wściekam sie kiedy słucham takiej położnej co to uważa ze naciecie jest konieczne: w takim razie jak sobie kiedyś kobiety radziły, a co powiecie o zwierzetach??? one też rodzą i nikt im nie nacina krocza ani rurki w d.... nie wsadza. w prawdzie miałam nacięcie ale malutkie i mimo znieczulenia zo to ono mnie strasznie bolało i następnym razem się nie dam, o nie. większość kobiet ma rozwolnienie w czasie porodu, więc po co ta lewatywa, a rozwolnienie pojawia sie czasem opiero przy rozwarciu 4 cm, wiec po co ten pośpiech? golenie tylko w miejscu nacięcia, miałam zrobione dosłownie 2 min przed wyjsciem główki bo dopiero wtedy bylo wiadomo ze bedzie nacięcie. wiec znowu pytam po co sie tak spieszyc??? położna co sie tutaj wypowiada jest sprytna, bo z jej wypowiedzi wynika ze jak cię boli to sama jesteś sobie winna bo " nie współpracujesz" A g..........no! współpracowałam i co????? Bolało!!!!!!!! polecam znieczulenie zewnątrzoponowe, nie polecam cesarki, zamiast tego weźcie zo i położną z referencjami- będzie na pewno ok. to ze śmierdzi jak się zrobi kupę- no i co?! taka praca a to sama natura, ja tam sobie lewatywy nie dam zrobić i już! mój mąż był przy mnie i jakoś nie narzekam na jego brak zainteresowania mną, do sexu Full Version wrócilismy po 3tyg i 5 dniach od porodu bo już nie mogłam wytrzymac, a w sumie baraszkować zaaczęlismy już 2 tyg po:) powiem jeszcze tylko że rodziłam z najlepszą położna w Polsce- nie narzekam ale to nacięcie to mnie zdenerwowało, bo przez 2 miesiace masowałam sobie krocze zeby tego uniknąc- reszta była ok. acha i nie przypominam sobie euforii kiedy zobaczyłam moje dziecko, spodobało mi sie dopiero po 6 tygodniach, a był ono zaplanowane i wyczekane. po porodzie czułam ulgę ze mam to już za sobą, a w sumie za bardzo sie nie namęczyłam. pozdrawiam i życzę przyjemnych porodów w miłej atmosferze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewelina23wawa
mam 23 latka i 13 to tygodniowe bobo w sobie i zaczynam coraz czesciej myslec o porodzie bylam juz nawet w szpitalu na karowej bo podobno jest bardzo dobry i chyba to prawda bo pojechalam tam w polowie grudnia zeby sie zapisac na wizyte i mam ja dopiero na 23 marca,jesli ktoras przeczyta moj tekst to prosze o pomoc pomoc czy ten szpital jest naprawde dobry??????????????????z gory dziekuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do ewy23 wawa Ja slyszalam bardzo dobre opinie o szpitalu sw.Zofii w warszawie. O karowej tez slyszalam swietne opinie. Sama sie zastanawiam ktory bede w przyszlosci szpital wybierac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewelina23wawa
dzieki Goshia24

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinka.........
Witam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj porod odbyl sie 3,5 roku temu w łodzi. W fajniutkim szpitalu na przyrodniczej ( godny poleceni porod mial odbyc sie normalnie tzn wlasnymi silami , poniewaz bylo po terminie dostalam oksytocyne ( pisze jak sie wymawia) Na poczatku bylo spokojnie lekarze mowili ze oki powoli czuc bylo skurcze, gdy byly ciut wieksze przeniesli mnie do sali rodzinnej, lekarz podkrecil mi jeszce mocniej kroplowke i zaczeło sie. Byle nie fajniutkie ale ciesze sie ze byl ze mna maz nie chcialabym przechodzic przez porod sama.Mialam caly czas podłaczone urzadzonko do mierzenia nasilenia skurczow. Pamietam jak pytalam sie czy cyferki ida juz w dol a on tak juz maleja( caly czas mnie oszukiwal z tymi skurczami ) Mi siedzenie na orzeszku nie pomagalo, ale barzdo pomaga oddychanie, mialam momenty gdy nie moglam sobie z nim poradzic. Im regularniej oddychasz tym mniej boli oczym zapominalam.pozniej lekarz brzebil pęcherz ( nawet nie poczulam ) i wtedy zaczeły sie bole parte bardzo dziwne uczucie. czujesz sie tak jakby twoje cialo zmuszlo cie do parcia. Przeniesli mnie do innej sali gdzie stal fotel. Musialam przec ale po za tym ze robilam sie sliwkowa nic sie nie dzialo, dzidzia cały czas sie cofała. Kolo mnie staali wszyscy lekarze ze szpitala i debatowali co zrobic i zawiezli mnie na stól.Dali zastrzyk w kregosłup (mialam w tym czasie skurcz gdy wbil mi igle- usłyszalam: niech teraz sie pani nie rusz abo zrobie krzywde\") No i przestało bolec. Trwało krotko wyjeli malenstwo i je zobaczylam........ poplakalam sie byla sliczna:) * mialam robiaona lewatywe na wlasne zyczenie nie takie straszne jak opisuje ale mialam ten komfort psychiczny ze moj partner nie bedzie musial patrzec na moja kupke * robili mi naciecie krocza , nie bolalo nawet nie wiadzialam ze to robia, maz pozniej mi o tym powiedzial * i wiecie co mialm w nosie ze rodze w brzoskwiniowym pokoiku z pieknymi firaneczkami, nawet tego nie zauwazalm podczas porodu, muzyka (śpiew wieloryba tez mi nie pomagal- wkurzalo mnie to podczas porodu i kazałam wyłaczyc pamietam jak rozpaczałm i wrzeszcałam ze nie wytrzymam , nie wytrzymam nie wytrzymam i wchodzi siostra i mowi\" prosze nie krzyczec to pokoj rodzinny \" myslalam ze ja udusze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze jedno nikomu za nic nie musialam placic, rodzilam w godnych warunkach, zajeli sie mna fantastycznie, moje dziecko jest zdrowe, szybko reagowali( czasami sobie mysle jak dobrze ze ten szpital i te czasy, bo w innych wyjeli by ja kleszczami, takie praktyki przy moim przypadku) pozdrawiam wwszystkie mamuski te obecne i przyszle. Porod pestka choc troche boli - a pozniej to same urwanie głowy :) :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinka.........
Jeszcze raz Witam serdecznie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Mam 25 lata i 4 letniego syncia, mój poród wspominam okropnie to poprostu był koszmar. Dziewczyny nie mam zamiaru was straszyć bo nie wtym rzecz!!!!!!!!!!!!!!!!!! Rodziłam w piątek więc weekend nic gorszego nie mogło się trafić jeszcze okres przedświąteczny Położna zlała wszystko,...............nie podłączyła mnie do KTG niewiem czy dobrze napisała nazwę. Kobitki...........mój syncio dusił się................lekarze w ostatniej chwili zdecydowali sie na cesarkę to było tak szybko .........pamiętam wszystko ból strach...........cieli mnie na żywca bo nie było czasu. Mój malutki urodził sie zdrowy ale błędy podczas porodu wychodzą teraz mały często choruje i ma problemy z połykaniem ślinek ......ale mogło być o wiele gorzej.Najważniejsze że żyje i jest ze mną kocham go najbardziej na świecie. Jeżeli mogłabym poradzić????? to nie ma sprawy Pozdrawiam i przepraszam za byki!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewelina 23wawa
duzo dobrego slyszalam o praskim szpitalu ktory wyremontowali sale poporodowe sa dwuosobowe lazienki podobno juz wyremontowali a i sa tez pojedyncze z lazienka wylacznie do twojej dyspozycji doba kosztuje 75zl a teraz UWAGA porody rodzinne sa bezplatne nie wiem jakim cudem ale tak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościówka
Hahahaha. Cesarka na żywca? To chyba ktoś ma bardzo bujną wyobraźnię. Albo rodził w rzeźni. Nie dajcie się nabrać! Głupoty!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy ktoś mógłby mi polecić dobrą położną i lekarza prowadzącego ze szpitala św. Zofii w Warszawie?Czy ktoś rodził w tym szpitalu, jakie są wasze odczucia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy ktoś mógłby mi polecić dobrą położną i lekarza prowadzącego ze szpitala św. Zofii w Warszawie?Czy ktoś rodził w tym szpitalu, jakie są wasze odczucia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszla mama
po raz przerazona czy jak ci tam sama jestes rowniez KUREWSKIM BAHOREM.lili368 jedyne co Ci moge powiedziec na temat tego szpitala to slyszalam ze bez koperty to nie ma co liczyc na zainteresowanie ze strony lekarza i pielegniarki zrobia swoje i adios

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asicakocica
polecam doktora Kukulskiego ze świętej zofii, J Kalyta jest świetną położną - koszt 1500 inne tez są drogie, niestety. moja koezanka tydzień temu urodziła w szpitalu praskim- nie idzcie tam!!!!!!!!! rzeźnia- nie potrafia nawet dobrze zrobić zo, doprosić się go nie mogła mimo ze chciała zapłacić, a z bolu mdlała i leżała pod tlenem. na cesarke zdecydowali sie dopiero kiedy pępowina wypadła, dobrze że zdążyli, a jak leżała ledwo żywa na sali i odpoczywała, to położne zrobiły raban i wyzwały ja od wyroznych matek że sie dzieckiem nie zajmuje, bo miało kupe w pieluszce a dziewczyna spała po końskim znieczuleniu- nikt nie pomagał, dopiero po interwencji rodziny dziewczyny, a i tak wpisali jej do karty ze dzieckiem sie nie chciała zając- kut...sy je...ne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asicakocica
przyszła mamo- pierwsze słyszę czy miałas na mysli św zofję? ja tam rodziłam i nic mi o łapówkach nie wiadomo, a wiec chyba jestem bardziej wiarygodnym źródłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Asico.... napisz cos wiecej, kiedcy rodzias, z jaką połozną i swoje odczucia.Z góry dziekuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja bratowa rodziła w praskim i potwierdzam ze to rzaznia. Męczyla sie prawie przez dwa dni - miała bóle z krzyza.Nikt nie chciał jej pomóc mimo płaczu, próśb i pieniedzy.Potraktowali ją jak królika doświadczalnego.Nie chcieli dać nawet znieczulenia.Dopiero jakiś młody lekarzdał jej kroplówke i urodziła-aż strach pomyslec co by było gdyby nie on.Mineło sporo czasu a ona mówiąc o porodzie nadal płacze.Jak widać nadal sie tam nic nie zmeniło. Istna patologia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justimka
ja rodziłam ponad dwa lata temu ,w zwykłym szpitalu PAŃSTWOWYM I wspominam to wydarzenie bardzo bardzo dobrze.O porodach nasłuchałam się wiele,ale nic z tego co usłyszałam się nie sprawdziło.Było naprwde dobrze nie martw sie sylwiara,mójporód trwał 25 min.poszło tak szybko ze teraz śmieję się ztego że wtedy się bałam.powodzenia nie martw sie to naprawde wyjatkowe przezycie!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asicakocica
lili368- ja już tu opisałm mniej więcej swój poród chyba ze 2 str temu, rodziłam z J. kalytą, było ok, nie narzekam, nastepny raz też z nią i tylko w świetej zofii, miałam olbrzymie poczucie bezpieczeństwa, nic się nie bałam, o nic nie martwiłam, podobało mi sie:) zapomniałam jeszcze dopisać ze w św zofii rodziła moja koleżanka, która za to grosza nie zapłaciła, a jak na do widzenia chciała położnej dac do kieszonki w podziekowaniu za swietną opiekę troche forsy to jeszczee opier dostała i usłyszała ze to przecież jej praca. ja rodziłam 5 miesiecy temu, jestem wiec na świeżo:) niestety tak to jest w zyciu że jesli chodzi o szpitale to nigdy nie wiadomo do którego w końcu trafisz i z jaką położną bedziesz. życze wszystkim jak najwiecej szczęścia i miłych wspomnień!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babaska
1. Urodzilam szybko, bo w niecałe 3 godzinki 2. Masowanie szyjki macicy 2 razy podczas skurczow - bolało ale opłacało się bo tak szybko urodziłam. 3. nigdy sie z tym nie spotkalam w opisach, ale położna masowala mi odbyt co mnie krepowalo ale przynosiło niesamowitą ulgę 4. 3 skurcze parte - ok. 2 min. - nie bolały ale przejawiały się niepohamowana potrzeba parcia 5. Wbrew zapewnieniom czułam nacięcie jako szczypanie, ale znosne . Przynioslo niebywałą ulge w parciu (mniej wkladalam w to siły) 6. Ogólnie z porodu byłam zadowolona bo szybko i choć bez zadnych środków znieczulających ból nie byl wcale taki straszny a corka ważyla 3850. Nie mogłam uwierzyć, że to koniec i po urodzeniu dzidziusia zapytałam z niedowierzaniem i szczerym śmiechem: " To już??, koniec?? to wszystko"???? 7.To nie był koniec. Szycie - największy koszmar. Dopiero wtedy zaczelam płakać z bólu, wbilam sobie paznokcie w dłonie do krwi i myślalam ze nie wytrzymam. Bezwzględnie zażądajcie znieczulenia do szycia!!!! Po porodzie bolał mnie bardziej odbyt i kość ogonowa niż samo krocze i całą noc przesiedziałam po turecku wymieniając doświadczenia i przeżycia z koleżanka, ktora też wlasnie urodziła. Miałam jednak słuszne opory przed oddaniem stolca - 4 dni po porodzie. Pęlło mi kilka szwów, albo za szybko się ropuściły, bo mialam rozpuszczalne. Dopiero wtedy zaczęło mnie boleć krocze ale strach przed powtornym szyciem i tym bólem był większy. Zrosło się samo. Mam nadzieje, że mój drugi porod będzie identyczny jak pierwszy (poza szyciem). pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rodziceielka
czesc dziewczyny: Dokładnie 17 marca minie dwa lata od kiedy urodziłam mojego synka Wiktora.Poród nie był długi trwał tylko 5godzin i 20 mniut.Miałam poród rodzinny.Był przy mnie mój małżonek który bardzo mi pomógł.Nie czułam się samotna w tych mękach a pozatym mogłam mu (gdy mnie trzymał za rece) powykręcać palce i powbijać paznokcie.Jego też poród musiał boleć. Nasz pierwsze zdjęcie w trójkę jest właśnie z sali porodowej.Zrobił nam je lekarz. Każdy poródjest inny ale jesli zdecydujemy się na drugie dziecko tez bedziemy rodzic razem POZDRAWIAM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cesarzyca
moja córka przyszła na świat w dniu od początku przewidywanym, czyli w terminie, godz.21:15. Było to 3,5 roku temu w kilinice SPES w Krakowie. W dniu "terminu" po obiedzie przyjechałam na USG, Pani doktor długo mnie badała, zastanawiała się, czy nie powinnam rodzić. Poinformowała mnie, że dziecko jest położone pośladkowo. Doktor, który badał mnie ręcznie (właściciel kliniki) mówił, że czuje główkę i mogę rodzić siłami natury. Czasem myślę, że miałam szczęście, bo mieli już dwie cesarki zalanowane na ten wieczór, więc kilku lekarzy kazało mi czekać i naradzali się co ze mną zrobić (był to mój pierwszy poród). Zapadła decyzja, żeby wykonać CC. Kazali zostać, ale ja na to, że jadę do domu pod prysznic, po torbę itd. (nie było akcji porodowej). Pytali o której zadłam. Zgodzili się, kazali pojawić się o 19:00 i nic już nie jeść. No, to pojechałam, zaczekałam na powrót męża, ogoliłam się z jego pomocą we własnej wannie (dla siebie, żeby było mi wygodniej bez bujnego zarostu), zapakowałam i pojechaliśmy. Na wstępie anestezjolog z pytaniem kiedy jadlam i dlaczego, ja się zajeżyłam i odpowiedziałam, że przecież lekarz wiedział o której jadłam itp. Później mój mąż powiedział, że byłam okropna do lekarzy. Może dlatego, że się nasłuchałam o nich i o porodach. Założyli wenflon, kroplówkę, kazali mi samej wykonać lewatywę w ubikacji (kaszka z mleczkiem - nie rozumiem o co tyle szumu - dajcie sobie to kobiety wsadzic za przeproszeniem w tyłek, na kibelek i z glowy, mogłabym mieć lewatywę codziennie, to jest spoko). Koszulę miałam swoją, kazali mi się połozyć na łóżko i założyli znieczulenie zewnątrzoponowe, poczułam tylko nieprzyjemne ukłucie w kręgosłup, ale też spoko. W sali gralo radio i czuło się domową atmosferę. Potem na salę operacyjną, trzesłam się ze strachu jak galareta. Ciągle o coś pytałam bo się bałam i chciałam mieć świadomość, męża pozostawili za drzwiami. Uslyszałam: "Proszę się uspokoić, to nie gestapo", trafiła w sedno, bo tak się czułam, mimo, że nie było powodu. "Czy Pani coś czuje?", ja" Nie, chyba nie, ale kiedy?", czułam jakby mi palcem rysowała kreskę na brzuchu, a to juz był zdaje się skalpel. Potem poczułam tępe uczucie, jakby mi żołądek wyciągali (a to było dzieciątko), poprosiłam anestezjolog, która zapytała wcześniej, żeby mi dała znieczulenie ogólne, gdy już dziecko wydostaną. Potem przez mgłę cos usłyszałam, "Ma Pani córkę", zobaczyłam rozmazaną istotkę, i zasnęłam. Całość jak mąż mówił trwała 15 minut. Obudzono mnie nie wiem kiedy, chyba było około 22:00. Byłam już w sali z drugą cesarzycą i swoim mężem, dali córę, zobaczyłam małą siebie (była jak moja wierna kopia!!!), mogłam zacząć się gimnastykowac nad przystawieniem jej do cyca. Przez całą noc starałam się zasnąć, chyba jakoś pół na pół mi się to udało. Nad ranem tylko silny bół, gdy przestało działać znieczulenie, nie mogłam zadzwonić po pieleniarkę (nie ma dzwonkóww spesie), więc wreszcie jakoś po pół godzinie bólu łaskawie mi podali resztę znieczulenia do rurki na karku. Caly dzień z kroplówką, kazali siadać i powoli wstawać, podali dwa suchary po południu i gorzką herbatę. Tej nocy obudził mnie ból jakby "na sikanie", cewnik pełny, wstałam (ledwo minela doba od porodu), zbudziła się pielęgniarka, więc ja do niej, że cewnik pełny, "To niech Pani wyleje do ubikacji", no to poszłam sama i wylałam. Na drugi dzień rano (1,5 doby po cięciu) wstałam i poszłam się wykąpać pod prysznic (SAMA). Nie cackałam się ze sobą, trochę tylko się umęczyłam nad przystawianiem córki do piersi (jeszcze w domu miałam problemy, ale nauczyłyśmy się). Lekarze kazali dużo chodzić, więc niecałe 7 dni po porodzie byłam na dłuższym spacerze. Generalnie cesarkę dobrze zniosłam, miałam tylko problemy z odchodami poporodowymi, ponieważ nie było akcji porodowej, ale lekarz jakoś zaradził brutalnie wpychając mi rękę i wydzierając się, za co po chwili przeprosił i powiedział, że taka jego rola dyscyplinować pacjentki. Same oceńcie mój poród, starałam się być obiektywna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arkadia
witam wszystkie mamusie :)) i te obecne... i te przyszle... ciesze sie ze znalazlam ten topik!! mam termin dopiero na sierpien... i chociaz jest jeszcze mnostwo czasu na przygotowania to obaw i watpliwosci jeszcze wiecej!! niby mozna wybrac szpital... mozna wybrac polozna ktora przy nas bedzie... tylko co z tego kiedy zadnej poloznej sie nie zna?? a o szpitalu nie udaje sie znalezc zadnej obiektywnej informacji?? mam w zwiazku z powyzszym kilka pytan do wszystkich szczesliwych mamus!! CZY KTORAS Z WAS RODZILA W ZABRZU?? jesli tak to prosze napiszcie co myslicie o tamtejszej klinice... jest warta polecenia, czy wrecz przeciwnie?? z gory dziekuje i z niecierpliwoscia czekam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×