Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość WegeZaden problem

tiara

Polecane posty

A słyszałyście dzisiaj w radiu, że uznali kurkumę za rakotwórczą? :-O I że w UE została uznana za skłądnik niedozwolony, potencjalnie kancerogenny... Bo podobno dodają do niej chemicznych barwników, żeby była bardziej pomarańczowa... :-( Sama nie wiem co o tym myśleć. Albo znowu bogate kraje zazdroszczą biednym Azjatom, że mają lepszy klimat do chodowania takiej przyprawy i zamykają przed nimi rynek... kurcze... co wy na to? Taka jakaś krzywa witamy:-) zlew i grzałkę? No to współczuję. Poszukaj przepisów w necie, ta tym topiku też jest kilka ciekawych. Ja nie kozrystam z żadnej konkretnej książki, szukam przepisów wszędzie:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Angela: Te niby kotlety z warzyw to może być pakora. Pakora to warzywa w cieście, smażone w głębokim oleju. Takie nieduże rozmiarowo. Pasuje ?? Mogą to też być samosy - pierożki z ciasta, a w środku warzywa. Ale mi do Twojego opisu pasuje pakora. Ja nie jestem z Warszawy, ale kojarzy mi się, ten bar o którym mówisz - to Vega? Prowadzony może przez krysznowców? Przy ulicy chyba Jana Pawła II, ale nie jestem pewna (???). Jesli to ten, to te "kotlety" to pakora będzie :) Pakorę robi się z mąki groszkowej (zwykle z grochu włoskiego = cieciorkowej). Poszukaj przepisu na stronie Kingi Błaszczyk, adres podałam kilka postów wyżej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do: Taka jakaś krzywa: książki z przepisami - proszę bardzo: * "Kuchnia wegańska" pod rdakcją A. Olędzkiej (żółta okładka -- kilka miesięcy temu było drugie wydanie i jeszcze można ją znaleźć np. w Empik-ach, salonach prasowych, księgarniach może też). * "Zdrowiej jesz - zdrowiejesz" A. Biernat * książki z kuchnią indyjską do kupienia np. w barach wegetariańskich u krysznowców - kilka tytułów, * "Naturalna kuchnia wegetariańska" C. Mueller-Pawlak, część 1 i 2 * książki o marobiotyce. pozdrawiam :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak w ogóle to chciałam się z Wami pożegnać na jakiś czas :) Dziś wieczorem wyjeżdżam na wakacje za południową granicę. Nie będzie mnie troszkę czasu. Już mamy wyszukane bary wegetariańskie w całej Pradze :) więc będziemy testować ;) Do zobaczenia za jakieś 2 tygodnie, zajrzę do Was od razu po powrocie. Trzymajcie się cieplutko 🖐️ 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jamunko, ani pakora ani samosy - jedno i drugie mam 'obcykane' ;-) To nie jest kotlet w cieście ani pierożek. Tylko taki niby schabowy, zupełnie płaski. Tak, Vega jest prowadzona przez krysznoswców, no kiedyś była, bo teraz maja tam male zawirowania (wlasciciel to byly krysznowiec podobno). I oni dokładnie tak nazwali ten kotlet - warzywny. Tak jakby warzywa zalano jakimś ciastem i smażono na małej ilości oleju, trochę jak placki... Ale nie ważne... Dzięki:-) Może ktoś inny będzie wiedział:-) Miłego pobytu w Pradze! Wypoczynku, zwiedzania, czy czegokolwiek innego;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jamunko, udanych wakacji:)Czekamy na przepisy, moze jakies nowe sprawdzone w pradze? Angela, kiedy piszesz o tych kotletach slinka mi leci, prosze jesli znajdziesz przepis wrzuc go.ja ze swojej strony obiecuje poszukac. Kupilam sobie nasiona amarantusa, dodaje do wszystkiego, podobno bardzo zdrowe, uzywacie tego? Wczoraj obiadek w green wayu, pyszna zapiekanka w beszamelu. Moj maz juz nie pyta czy jemy jak kroliki, sam mowi, ze nie ma ochoty dzis na miesko, ale fajnie:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jeszcze raz ja :) Angela, no spudłowałam ;) Nie mam pojęcia co to może być, te kotlety. Może w Pradze takie spotkam? Będziemy się stołować m.in. u krysznowców, więc... Ciekawe jak takie kotlety będą się nazywać po czesku ;) :P Tiara, będę wypatrywać nowych dań i przepisów specjalnie dla Ciebie :) Pozdrowionka i już uciekam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Angela, slyszalam o tych przyprawach, nie tylko o kurkumie ale tez o innych.Sama nie wiem, wstrzymalam sie z zakupem, wlasciwie teraz kupuje jedynie ziola, zadnych mieszanek typu: mieszanka do kapusty i inne. Jamunko, jak ja Ci zazdroszcze tej Pragi:) Wlasnie zjadlam sobie zupke szparagowa, pycha:) pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tiara, No właśnie, ja mieszanek też nie kupuję, a przynajmniej staram się nie kupować, bo często zawierają glutamian sodu, a nie każdy producent podaje skład takiej mieszanki. Ale kurkumy używam bardzo często i innych przypraw (poza ziołami) też. Nie wiem sama... :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Angela, ja tez lubie kurkume i raczej od czasu do czasu sobie jej nie odmowie.Z tylu rzeczy trzeba rezygnowac, za dwa miesiace dowiemy sie pewnie o nastepnych, ktorych nie powinno sie spozywac. Ale fajny dzien dzis mialam walnelam sobie na glowie loki ale szok, mowie wam, cale zycie proste a tu taka zmiana, co prawda chwilowa bo fryzjerka mi wloski wygniotla ale swietnie sie czuje.Jak ja lubie zmiany:) Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mogłybyście mnie uświdomić, jakich przypraw zdecydowanie nie stosować. Oczywiście mogę poczytać jak podacie jakiegoś ciekawego linka ;-) Angela, gdzie te bary wege w Warszawie? Ja tu mieszkam dopiero od roku. Na razie rozpoznałam sklepy ze zdrową żywnością ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iweco,ja tu mieszkam całe życie:-) Vega jest na Jana Pawła 36c, tylko nie widać z ulicy, na tyłach kina Femina, blisko skrzyżowania Jana Pawła/Al. Solidarności. Kiedyś można było tam zjeść o wiele smaczniejsze dania niż teraz, ale i tak myślę, że nadal warto się wybrać. Jest jeszcze druga Vega, na ul. Dubois, ale tam nigdy nie byłam A warszawski greenway jest na Szpitalnej 6 Różnych restauracji i barów szukajcie na vege.pl Zdecydowanie nie jeść glutamianu sodu - wszystkie warzywka, jarzynki itp. to mają, często mieszanki pod nazwą \'do mięsa mielonego', 'do drobiu' albo inne podobne są na bazie glutamianu. Curry to też mieszanka, która potrafi zawierać glutamian... A kurkumę i tak będę jadła, bo lubię:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A, i kostki rosołowe są niemal całe z glutamianu sodu:-) To dla mięsożerców:-p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Angela, dziękuje pięknie ;-) O glutaminianie to wiem. Naczytałam się, że nie wolno podawać dzieciom i od jakiś 5 lat nie jemy wcale ;-) A vegetę niestety bardzo lubiłam w zupce. Gotowych mieszanek ziołowych nie kupuję, no za wyjątkiem prowansalskiej. Ostatnio zaczęłam kupować ziółka w zdrowej żywności. Jest sporo z upraw ekologicznych, a jak już nawet nie, to są takie fajne zioła podlaskie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko mieszanki ziołowe zwykle nie zawierają glutamianu - jedynie zioła mogą być w różnych warunkach hodowane. Glutamian jest w mieszankach stricte przypraw. Tak na wszelki wypadek to dopisałam, bo ktoś mógłby to źle odczytać:-) Ja mam kłopot z doprawianiem jedzonka dla mojego mięsożercy:-p Bo dla niego zupa bez vegety jest ble:-) A jak do mięsa nie dodam jakiegoś delikatu, to też marudzi:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Angela, bo przyzwyczail sie ten Twoj do tego smaku.Moj tez tak mial ale ja sprawe ucielam jednym zdaniem: Jesli Ci nie smakuje, gotuj sobie sam, bo ja Cie truc nie bede i na tym sie zakonczylo, szybko polubil nowe smaki, kwestia przyzwyczajenia, to tak jak male dziecko trzeba uczyc po kolei wszystkich smakow. Sluchajcie, poprosze Was o przepisy bez pieczenia, piekarnik mi sie zwalil i kupa, nic nie moge upiec.Za jakis czas sie naprawi ale do tego czasu musze gotowac albo smazyc a pomysly sie koncza.Ratunkuu dziewczyny!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A cynamon? Czy mielony, czy w laseczkach obojętne, ale jako dodatek jest ok? Mój synek uwielbia, z cynamonem to nawet zje jogurt naturalny bez cukru ;-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozdrowiena z Pragi :) No wiec jesli chodzi o jedzonko, miejscowe specjaly to: * zampiony --- pieczarki male w calosci albo duze w polowkach, w ciescie - taka krucha brazowa skorupka, prawdopodobnie smazone w glebokim oleju jak frytki. * smazeny syr --- ser zolty ale kolor bialy, tez w ciescie kruchym, w ksztalcie duzych kwadratow. Wystepuje tez w wersji ser plesniowy. Surowki to tragedia, kapusta pokrojona, nieprzyprawona, do tego plasterki ogorka czy pomidora, ani grama soli czy przypraw. Do tej pory siedzielismy w gorach a konkretnie skalach (Skalne Miasta), wiec z wyzywieniem wege bylo srednio. To co wyzej + hranolky (frytki), brambory (ziemniaki), raz znalezlismy bramboraczky (placki ziemniaczane). Teraz jestesmy w Pradze. Ukochany bar wege mojego Miska: naklada sie samemu dowolne porcje w dowolnych ilosciach, cena jednakowa dla kazdej potrawy, potem do kasy i placi sie za wage dania ogolnie. Surowek chyba 10 rodzajow, w tym kielki, cieple jedzonko tez fajne, warzywne burgery i inne. Sok z marchwi lub owocow wyciskany na poczekaniu. Bar polaczony ze sklepem eko-bio, cudo - dziesiatki orzechow w polewach karobowych, jogurtowych, rzeczy makrobiotyczne, sojowe. Jogurty sojowe - cos dla mnie ;) ;) Dzis bedziemy testowac bar u krysznowcow, potem u buddystow. W ogole w srode wybieramy sie na festiwal krysznaicki, to sobie podjemy to i owo. pozdrawiam i macham mocno do Was :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja z przydługiego pobytu w Pradze pamiętam jeszcze sos tatarski dodawany wszędzie gdzie się da. Dla mnie fuj. No i te paskudne knedliczki. Kurcze, ponad pół roku tam mieszkałam i nic mi z ich tradycyjnej kuchni nie smakowało. Szkoda, że nie wpadłam wtedy na odwiedzanie barów wege ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc:) Jamunko swietyny ten bar wege, mam nadzieje, ze kiedys takiego doczekam sie w 3miescie. Od dluzszego czasu laze po Gdansku i szukam sklepow z fajnym zarciem, niestety sama podstawa.Marzy mi sie tez garmaz, kurcze bo jak nie mam czasu, wpadlabym do garmazu, kupilabym jakis polprodukt i w domku dorobila a tak kicha. Ostatnio probowalam zrobic falafle, niestety nie wyszly, bylam zla ale sie nie poddaje, chcialabym aby wychodzily mi takie smaczne jak w sopockim green wayu z kaszka kuskus w sosie szpinakowym, miodzio. Dzis zrobilam sobie golabki z farszem z ziemniakow, pistacji, serka rokpol(przepis gdzies tu) w sosiku grzybowym do tego kuskus(oststnio uwielbiam) z warzywami( kalafior, marchewka, fasolka) Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wakacje wakacje....
ale czasem cos napiszcie co by nam topik nie spadal:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to ja się wpiszę, podnosząc jednocześnie:-) Polecam na obiadek kotlety z kalafiora. Ugotować go (najlepiej na parze) tak, żeby był twardawy, rozciapciać ręką, dodać bułkę, czosnek, cebulkę, przyprawy, jajko. Obtoczyć w bułce, usmażyć. Pycha! I niedrogo;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O z kalafiorka musi byc pycha, zrobie sobie:) Ja glownie po to aby sie pochwalic, kilka ulic obok zostal otwarty market green waya, teraz kiedy nie mam czasu, wpadam tam i kupuje sobie cos mrozonego dzis np. kupilam tort warzywny a dla synka knedle ze sliwka z maki gryczanej i razowej, pycha:) Ostatnio jadlam pyszne kotlety z kapusty i falafle, jeju sama nie wiem ile juz tego mieska nie jem ale chyba dlugo, wcale nie tesknie:) Kalafiorowe kotleciki...mniam juz mam ochote:) A falafle chcialabym umiec zrobic sama ale jeszcze mi nie wyszly. Kiedy nie mam czasu, gotuje sobie kasze jaglana, robie jakas surowke, ostatnio uwielbiam z czerwonej kapusty i polewam kasze jaglana cieciorka w sosie pomidorowym. Ucze sie, powoli ale ucze:) Pozdrawiam dziewczyny, straszny upal w 3miescie i caly czas wolny siedze na plazy. Duzo sloneczka Wam wszystkim:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odnośnie kalafiorka, to ja nareszcie po długiej przerwie mogłam zjeść prawdziwą pakorę z kalafiora. Najprawdziwszą, taką jak trzeba, chrupiącą, z przyprawami. Od czeskich krysznowców :) Niniejszym przy okazji oświadczam, że te pseudo-pakory serwowane w Green Way'u nijak się mają do prawdziwej pakory ;) Witam, wróciłam już do Was :) :) Iweco, hihi, sos tatarski (tatarska omaczka czy omaska) ;) :P Faktycznie wszędzie. Ja kiedy jadłam w zwykłych knajpach, za każdym razem wyraźnie mówiłam że BEZ tatarskiej omaski. Moment obrzydzenia przeżyłam, gdy dowiedziałam się, co to są "utopieńce" :P :o Nie pytajcie ;) Byliśmy na zamku Karlstejn pod Pragą; wychodzimy głodni i idziemy do pobliskiej restauracji. Zamawiam m.in. placki ziemniaczane, przynoszą... małe równiutkie krążki w kolorze brązowym o smaku i zapachu... smażonej kiełbasy. Nie mam pojęcia jak tego dokonali. Brrr... Sprostowanie do tego, co pisałam wcześniej: w tym samoobsługowym barze wege, surówek było grubo ponad 20 rodzajów (specjalnie policzyłam następnym razem:) ), wliczając w to pojedyńcze rzeczy typu kiełki, szczypiorek, groszki różne itp. Do tego kilka sosów. Ach, bar - marzenie :) Jakbyście chcieli, to nazywa się "Country Life" i jest w samiutkim centrum Pragi. Fajna była restauracja "Beas", głównie z indyjskim jedzeniem (gotuje Hindus), dania efektownie podawane w indyjskich srebrnych naczyniach. I fajny klimacik. Mieli tam fantastyczne mango shake'i do picia, za kosmiczną cenę, ale warte grzechu. I indyjskie słodycze. A w "Govindzie" u krysznaitów jadłam rewelacyjny dal z soczewicy (zupę). Niby zwykła zupa, ale tak przyprawiona, że szok. Dokładki dawali za darmo, więc oboje z Miśkiem się rzuciliśmy ;) No i tyle wrażeń kulinarnych :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha! Dziewczyny, czy u nas w dużych marketach z żywnością (np. sieciowych) można znaleźć jogurty sojowe?? Bo ja nie chodzę i nie wiem. W Pradze w najzwyklejszym dużym sklepie spożywczym stały sobie jogurty sojowe... kilka rodzajów, różne firmy. Cenowo niewiele droższe od zwykłych jogurtów mlecznych. Zajmowały ładny kawałek półki. Ja też tak chcę u nas!!! pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W krajowych supermarketach widziałam mleko sojowe (które mi w ogóle nie smakuje), ale jogurtów nie widziałam:-O A pakora - mniammmmmm, w Warszawie u Krysznowców kiedyś była rewelacyjna. Teraz też nie jest najgorsza, tylko trochę żałują przypraw i mam wrażenie, że czasami smażą zbyt wiele rzeczy na tym samym oleju:-( Tiara, smacznego (kotlety kalafiorowe) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny! Jakim cudem dopiero teraz zauważyłam ten topik to nie wiem. Przeczytałam sobie wszystko i kiedy muszę jeszcze raz by pokopiować przepisy. żeby było zabawniej parę miesięcy temu miałam problem pod tytułem kotlety, a tu do wyboru do koloru. Sama aktualnie gotuję tylko najprostsze rzeczy typu bób duszony z pomidorami +cebula i czosnek; brzuch mi przeszkadza już nawet w tym w końcu to ósmy miesiąc. Angela - czym zastępujesz kostki warzywne, po prostu przyprawiasz więcej czy robisz wywar z warzyw i go jakoś przechowujesz? Bo ja od dawna chętnie bym zrezygnowała z kostek, ale przynajprostszysz zupkach typu soczewica zielona i szpinak mam kłopot z doprawieniem. Terza jadę na tydzień na urlop, ale po powrocie postaram się też dorzucić coś od siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja w ogóle nie używam kostek warzywnych i nigdy nie używałam... Więc trudno powiedzieć czym je zastępuję. Przyprawiam po prostu. Ale masz na myśli kostki warzywne do zup wegetariańskich czy kostki rosołowe do zwykłych. Bo prawdę mówiąc tych zwykłych mięsnych jakoś nie mogę zastąpić tak, żeby mojemu lubemu zupa całkowicie smakowała. Ale jak ugotuję taką moją dziwną zupę, to już mu smakuje mimo, że nie ma glutamianu. A ja zupy gotuję bez kostek, dużo warzyw. Czasem na śmietanie, ale lubię też na mleku (choć poza zupami go nie lubię). Smaczne są niektóre zupy z mlekiem kokosowych, ale nie mogę go nigdzie w Polsce dostać. Może wiecie gdzie je kupić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ostatnio nie smażę kotletów często, bo jest tyle warzyw, że wcinam same warzywa gotowane z surówkami. Następne kotlety, które usmażę pewnie będą z soczewicy, bo leży w kuchni i muszę ją w końcu zużyć:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Angela, mleko kokosowe w kartoniku widizłam w pobliskim sklepiku ze zdrową żywnością, ale to blisko to na Kabatach ;-) A zobacz, może maja w wegetariańskim, bliżej centrum. www.wegetariański.pl i tam wchodzisz do sklepiku żółty cesarz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×