Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość duszyczka we łzach

Klub skrzywdzonych dusz... szkoda że takiego nie ma bo wstąpiłabym natychmiast..

Polecane posty

🖐️ Renna Śpij i śnij kolorowo. :) Też zaraz ucieknę w krainę snów. :D Jeszcze tylko szukam wypowiedzi Magbek ale nie potrafie sie doszukać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, pamiętam Magbek... no i niestety ale nie mogę się zgodzić z tym, co ona pisała, ani z Tobą, Żołądku. Trudno nie cierpieć, kiedy się jest maltretowanym przez męża - sadystę, kiedy się jest w niewoli, w domu dziecka, kiedy najbliższa sercu osoba ginie w wypadku, kiedy się traci cały życiowy dorobek w katastrofie, itd., itp., itd.... Nikt nie cierpi z własnej woli ani na własne życzenie. Ale to jest moje prywatne zdanie, jak ktoś ma inne to spox, uszanuję to. Poza tym emocje są emocjami, nie mamy wpływu na ich pojawianie się, ale możemy je za to kontrolować, tzn. wyrażać je w taki sposób, aby nie krzywdzić drugiegi człowieka ani siebie samego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dodam jeszcze, że przytoczone przeze mnie przykłady to wydarzenia, które pozostawiają trwały ślad w psychice człowieka, ale można złagodzić ich skutki poprzez terapię, pracę nad sobą, rozwijanie wiedzy na temat mechanizmów rządzących człowiekiem dotkniętym danym urazem, rozmowy z osobami, które mają podobne problemy i poszukiwanie budujących rozwiązań... znam osoby, które się podnoszą z takich doświadczeń i choć piętno zostaje w nich na całe życie, można jego wpływ na dalsze życie zniwelować. Ale to naprawdę wymaga samozaparcia i całych lat ciężkiej pracy. Dobrej nocy wszystkim życzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mi się przypomniało coś takiego: Rzecz działa się w niedalekiej przeszłości, podczas prywatyzacji jednego z polskich zakładów produkcyjnych. Do fabryki przyjechała delegacja ze znanej amerykańskiej firmy, aby na miejscu zapoznać się z problemami i zorientować się jak na żywo wygląda życie w firmie. Manager ze swoją świtą obszedł już wszystkie zakamarki fabryki, porozmawiał z kilkoma uśmiechniętymi (i o dziwo znającymi doskonale język angielski) robotnikami, aż na koniec dotarł do hali produkcyjnej. Po chwili zauważył dwóch stojących naprzeciw siebie gości w zaplamionych kombinezonach, mocno gestykulujących i przekrzykujących warkot maszyn. \"Pewnie rozmawiają o jakichś ważnych sprawach produkcyjnych\" - pomyślał manager, skinął na swoją osobistą tłumaczkę i powiedział: - Proszę podkraść się do nich niezauważenie, podsłuchać o czym mówią, przetłumaczyć na angielski i wieczorem dostarczyć mi spisaną rozmowę. Jestem przecież fachowcem i zdaję sobie sprawę z tego, że więcej dowiem się o problemach zakładu z takiej rozmowy, niż ze wszystkich papierów i ocen prywatyzacyjnych. Wieczorem, po powrocie do hotelu zastał na łóżku kartkę z zapisem rozmowy: Majster do robotnika: \"...wstępuję w intymne związki seksualne z tobą i twoją mamą, ty, kobieta lekkich obyczajów, nawet gwałconej tokarki, kobieta lekkich obyczajów, nie możesz, kobieta lekkich obyczajów, prawidłowo włączyć. Dyrektor, kobieta lekkich obyczajów, polecił w żeński organ rozrodczy, kobieta lekkich obyczajów, wejść z tobą w intymne związki seksualne w tylnej linii bioder, kobieta lekkich obyczajów, jeśli przez ciebie pasywny homoseksualisto znowu nie wykonamy, kobieta lekkich obyczajów, tego nie podobnego do męskiego organu rozrodczego planu, kobieta lekkich obyczajów, który musi zrobić gwałcona z tyłu w linii bioder fabryka.\" Robotnik do majstra: \"Majster to mógł wstąpić w intymne związki seksualne ze swoją mamusią, ja już wstąpiłem w intymne związki seksualne w tylnej linii bioder z panem dyrektorem, i nie będę wchodził w takie zwi w tym miejscu 06:52:49 krzysiekkoziol (krzysiekkoziol@tlen.pl) Robotnik do majstra: \"Majster to mógł wstąpić w intymne związki seksualne ze swoją mamusią, ja już wstąpiłem w intymne związki seksualne w tylnej linii bioder z panem dyrektorem, i nie będę wchodził w takie związki, kobieta lekkich obyczajów z gwałconymi tokarkami. A co najważniejsze na męskim organie rozrodczym wiszą mi wszystkie, kobieta lekkich obyczajów, plany tego gwałconego zakładu.\" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, Darielko, dzięki!!! Uśmiałam się. Dobre są chociaż takie malutkie chwile beztroski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Darielko: Hahahahahahahahahaha!!!!!! Hahahaha!!!!!!!!!!!! :D :D :D :D :D No super tekścik! :D Ę! No rację ma nasza Ę! Ps. Dłuższa wypowiedz wkrótce bo jakoś nie mam siły teraz. Ale rękę mogę podać Ę śmiało bo wie co mówi dziewczyna! Pewnie ze nikt nie cierpi z własnej winy i na własne życzenie! Nie znam nikogo takiego w każdym razie. Darielko wyszukaj jeszcze coś... Błagam! :D Renna 🖐️ :) Pozdrowienia dla Cari (mimo iż nie przeczyta ale może jakieś fale myślowe do niej dotrą... ) :) 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i co duszyczko z tym dłuższym tekścikiem? A praca domowa nie odrobiona - pomijając - że miało być coś jeszcze do rozpatrzenia :). No cóż idzie jesień - może czas zapaść w sen zimowy i obudzić się na wiosnę? Oj misie to mają życie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ :) Darielko wiem.... Nie odrobiłam pracy domowej... mea culpa! :o Pamiętam ale temat: czego sie u innych boimy. Odpowiem wyczerpująco - obiecuję! Jakoś nie umiem zacząć. Dziś tylko na początek mogę powiedzieć że ludzi bardzo pewnych siebie. Mówiących od razu, że tylko oni mają rację, bo wiedzą że mają rację i poprostu ją mają! Oczywiście piszę teraz z lekką ironią. Ale przy takich ludziach wiem, że nie zdołam nawet powiedzieć swojego zdania bo i tak to nie ma sensu. Boję się przy takich odzywać. Wiem że nawet nie potrafią słuchać drugiego człowieka a co dopiero dyskutować, spojrzeć na sprawę z innego punktu widzenia, rozpatrzyć okoliczności itd. Boję się ich bo wiem że nigdy do nich nie dotrę i mogą być nieporozumienia. I często są! Bo dopiero po jakimś czasie kiedy oni już się \"wypowiedzą\" we wszystkim i gdy jest okazja w końcu to ja wypowiadam grzecznie swoje zdanie i ludzie przeżywają szok! Jestem długo cierpliwa i czekam na swoją kolej. Ale takich się boję za ich \"głośność\", przesadzoną pewność itd. Z takimi ludzmi nie ma mowy o koleżeństwie, przyjazni ani o niczym w dobrych relacjach. Boję się też takich którzy wyśmiewają najmniejsze potknięcie, ironizują, kpią. Nienawidzę takiego zachowania. Znam takich którzy nie zwrócą uwagi na 1000 rzeczy zrobionych dobrze ale gdy przyjdzie 1001 zrobiona nieprawidłowo to mówią wszem i wobec o tym potknięciu! Niech powie w cztery oczy.... Nie powie bo przecież można pokazać: \"ale ja jestem dobry a on(a) się pomyliła!!! No więc nie znoszę takich i boję się ich. Jakoś sam ich widok działa na mnie już zle i boję się przebywać w takim towarzystwie bo nadmiernie się kontroluję! Nawet na słowa uważam. Nie potrafię się bronić i dlatego jest we mnie strach przed takimi. No proszę... a jednak sie rozpisałam! :D To w takim razie niech będzie wstęp. :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to podaję Ci rękę, Duszyczko ! Dziękuję 🌻 Kurczę żesz blade... czuję się jak kapeć! Mam poczucie, że życie mi gdzieś tam między palcami ucieka, coś mało aktywna jestem... nie poświęcam czasu na poszukiwanie pracy, rozwijanie zainteresowań, ciężko mi się zabrać za coś tfu-rczego... :o Ale za to wczoraj załatwiłam ważną sprawę, z którą się bujałam od połowy lipca, a można było ją załatwić w 2 dni! Chooolera. Ale najważniejsze, że załatwione! Teraz proszę o solidnego kopa. Muszę sobie zorganizować naukę języka fajfokloków, bo go już TOTALNIE ZAPOMNIAŁAM!!!!!!!! I jeśli się za niego natentychmiast nie wezmę, to możecie mnie zastrzelić. Kolorowych snów i kolorowych kredek Wam życzę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja juz \"z samego zalozenia\" boje sie ludzi;) nie lubie nawiazywac nowych kontaktow, jestem skryta i zamknieta dla innych...boje sie ludzkiej falszywosci, zaklamania....boje sie wyjsc do ludzi bo boje sie ze mnie nie zrozumieja, a teraz po mojej malej zyciowej tragedii boje sie ze ktos moze mnie skrzywdzic...lepiej zamknac sie w czterech bezpiecznych scianach:)poza tym ciezko jest mi wyjsc do ludzi poniewaz uwazam ze jestem nieciekawa i nie mam nic szczegolnego do powiedzenia.....poza tym wlasnie siedze chora, mam goraczke i lapie mnie dolek..bo oprocz rodzicow nie ma nikogo kto by sie mna przejal:(tak bardzo chcialabym spotkac tewgo jedynego ktoremu moge ofiarowac swoje serduszko buuuu:( rozklejam sie coraz bardziej:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bibi, nie masz pojęcia, jak ja Cię... rozumiem! Mogę się podpisać oburącz i obunóż pod tym, co napisałaś, a zwłaszcza pod ostatnim zdaniem! Od poznania do pokochania jakiegoś mężczyzny jest taaaaaka dłuuuuuuga drooooooga... chciałabym jakoś przeskoczyć trud poznania tegoż i być już na etapie WZAJEMNEJ fascynacji... Kurde, dlaczego musi mnie to kosztować aż tyle wysiłku??? Zastanawiam się, czy ja aby nie jestem jednak bardziej stworzona do przyjaźni niż do miłości. Mam fantastycznych Przyjaciół, o czym zresztą tu wielokrotnie pisałam. Ale żeby o Nich powiedzieć, że są moimi fantastycznymi Przyjaciółmi, potrzebowałam plus minus pięciu lat - od poznania Ich do dziś, do tego stwierdzenia. Uwielbiam kontakt fizyczny - uścisk dłoni, przytulanie się - do członków rodziny, do Przyjaciół... ale jakże inaczej smakuje taki kontakt z osobą, która jest Tylko Moja i dla której ja też jestem Na Wyłączność... Bibi, pozdrawiam Cię gorąco i wracaj mi szybko do zdrowia, bo jak nie, to... zarazki przejdą via komputer na mnie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to szczęście bibi że chociaż z nami nawiązałaś kontakt. Na początek - zawsze coś - ale pracuj nad realem :). Nie możesz zamknąć się w sobie - masz takie same prawo do szczęścia jak inni - więc korzystaj z niego. Duszyczko - całkiem niezły wstęp Ci wyszedł - czekamy na ciąg dalszy :). Później może ktoś się pokusi o jakieś podsumowanie i wnioski ? A co tam ze statutem?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już późno się zrobiło, ale chcę wtracić swoje trzy grosze a propos ludzi, których się boję. Boję się dobrych aktorów i aktorek, które zamiast na scenie grają w życiu, próbują wpłynąć na innych swoim zachowaniem i dostosowują to zachowanie do celu, który sobie upatrzyli/upatrzyły. A gdy już osiągną, co chcą, zrzucają maskę i idą dalej, zostawiając po sobie pobojowisko... Takich ludzi boję się najbardziej. Dobrej nocy, kobietki. Mam nadzieję, że już słodko śnicie w objęciach Morfeusza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no tak...uwazam ze to juz tez postep;)rzadko sie odzywam, ale to nie dlatego ze o was zapomnialam babeczki:)zagladam tu praktycznie codziennie i codziennie czytam wasze wpisy:)mam nadzieje ze moje zarazki nie przechodza do was przez komputerowe kabelki..pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Bibi jak narazie zdrowa jestem więc po kabelkach nic nie przeszlo! :D Te powody przez które boisz się ludzi są i zawsze raczej będą w nas samych. Ale to odizolowanie się też w niczym nie pomoże. Trzeba zwyczajnie założyć, że jeszcze nie raz spotkamy się z fałszem i zakłamaniem. To już jest wpisane w życie chyba. Bibi nic sie nie martw wszystko przed Tobą tak jak i przed Ę !!!!!!!!!!!!!!!!!! :) Zobaczycie że prędzej czy pózniej będziemy tu rozmawiały na inne tematy. Albo obie się wyprowadzicie na topik \"przygotowania do ślubu i coś tam... \" :D Zobacz jak Ę jeszcze jakieś 2 albo 3 miesiące temu mówiła że jej już się nic nie powiedzie, że nawet jak coś próbuje to i tak jej życie jest do niczego i nigdy jej sie nie udaje. A teraz jaka wielka zmiana!!!!! :) Coraz częściej nam tutaj powtarza że u niej jest dobrze, czuje się dobrze... :) Czyli idzie ku dobremu wszystko a ogarniała ją depresja wielka. Tylko pozazdrościć szybkiego dzwignięcia się i nowej postawy. Nie martwcie się tak dziewczyny. Idziecie dobrą drogą. Powiem tylko tak o sobie w tej chwili, że jak byłam w wieku Ę to nawet nie wierzyłam że mogłaby mnie spotkać jakakolwiek miłość. Zawsze mi się wydawało że nie zasługuję na nią... A jeżeli nawet zasługuję to nie bede miala tyle szczęścia. Nawet nie myślałam o facetach! Cieszyłam się tylko że kolejne koleżanki wychodzą za mąż bo ja wiedziałam wtedy że mojej połówki nie ma zwyczajnie. Nie ma więc nie mam się czym przejmować ani szukać bo jest mi pisane życie solo. Ale Wy szukacie i myślicie inaczej na cale szczęście! A skoro tak jest to nic Was nie ominie. Bez obaw! Tylko się nie zamykajcie w domu jak ja bo zostaniecie w czterech ścianach a to nic przyjemnego. Jak macie okazję poznawać nowych ludzi to poznawajcie! Przecież jesteście młode a młodym osobom o wiele łatwiej i okazji o wiele więcej. Więc Bibi wez klucz do ręki i otwórz się. Wpuść tam ludzi i sie nie bój. Wiem że rozczarowanie to okropny ból, szok i w ogóle.... Ale co zrobić. Przecież zaden nowo poznany człowiek nie ma w ręce papierku z gwarancją że on jest w porządku i będzie super działać. No niestety. Tak oczywiście byłoby o wiele łatwiej bo od razu wiedzialoby się z kim mamy do czynienia a tak musimy podjąć ryzyko... Każdy czlowiek boi się rozczarowań (znaczy każdy wrażliwy). Ja też się boję (to kolejna rzecz której się boję w relacjach z innymi). Ale wiem że nie mogę nic zrobić. Więc Ę i Bibi nie martwcie się. Spotkacie swoje połóweczki! :) Pozdrawiam wszystkich! Renna 🖐️ Darielko aż się boję co napiszesz i jak to odbierzesz co napisałam....🌼 CARI WRACAJ! 🌼🌼🌼🌼🌼 Ale mi brakuje wakacji i odpoczynku i w ogóle oderwania się... :o Teraz dopiero to czuję jak nadchodzą te deszczowe jesienne dni. :( Ale nie wolno mi narzekać bo znowu zaczynam coś jak widzę! ;) To narazie kobietki! 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Duszyczko - dlaczego się boisz???? Czy jestem aż taka straszna???? Hmm - a co byś o mnie myślała gdybyś znała mnie na codzień????? Aż strach pomyśleć........ No dobra - ale skomentuję. Do Twojego sposobu myślenia jak nic pasuje historia Masztalskiego pożyczającego żelazko od Ecika. Otóż idzie biedak po to żelazko i co krok powtarza - jak bedzie Ecik - to pożyczy - równy gość - ale jak mi otworzy Ecikowa - nic z tego - nie da. I tak idzie i powtarza - pech chciał - otworzyła Ecikowa . Więc Masztalski niewiele myśląc: a w dupę sobie wsadź to żelazko.... Jeśli coś z góry skazujemy na niepowodzenie - nie może się udac przy zbiegu najlepszych okoliczności - natomiast jeśli coś jest niemożliwe - a my o tym nie wiemy - ma duże szanse że się uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana Darielko nie boję się Ciebie! Poprostu bardzo Ci ufam jakoś i liczę się z Twoim zdaniem. A \"bałam\" się że \"nakrzyczysz\" na mnie za taki sposób myślenia. Ale to cholernie ciężko jest myśleć inaczej. Wymyśliłam chyba taką teorię bo pasuje do mojego życia i dzięki niej mogę sobie to wszystko co się dzieje wytłumaczyć. Nie wiem jak myśleć inaczej. Teraz się nastawiłam że będę się przynajmniej cieszyć z sukcesów innych! Bo muszę się w końcu z czegoś cieszyć. U mnie to już chyba na zawsze taka kraina wiecznych lodów będzie bez zmian. Wiem, wiem... znowu zle mówię... :( Szkoda że nie można pójść do sklepu i kupić sobie nowy rozum. Ten mój już chyba jakiś skrzywiony jest skoro tak ciężko jest mi myśleć pozytywnie, optymistycznie i z nadzieją i w ogóle.... Najlepiej się czuję jak nie mam czasu na myślenie. I znowu narzekam a tak nie lubię narzekać. Użalam się nad sobą a to złe. Ja już chyba sama nie wiem czego chcę. Może dlatego że w żaden sposób nie widzę swojej przyszłości? Nawet jej zarysu. Tylko wielka czarna dziura a w tej dziurze taka jakaś smutna ja... A może poprostu nie potrafię szczerze cieszyć się życiem. Czyli zle tu funkcjonuję na tej ziemi albo się nie nadaję do stąpania po niej. Nie wiem! Niby na zewnątrz jestem wesoła a w środku jakiś lęk albo sama nie wiem jak to nazwać. Strach może. :o Jestem chyba za bardzo skomplikowana sama dla siebie. Bo jak sie okazuje sama siebie nie rozumiem... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hahaha :):):) - ciekawe czy to co tu piszesz powtórzyłabyś mi osobiście :):):). Wydaje mi sie jednak że Twoje wyobrażenie o mnie dalekie jest od rzeczywistości i Ty również zdajesz sobie z tego sprawę :). Pomimo że staram się pisac to co myślę - niezależnie czy to idzie publicznie czy osobiście. No ale skoro wybierasz ten pierwszy sposób przekazu - nie ma sprawy - w tłumie raźniej :). A tak z innej beczki - nasunęło mi się na myśl coś nowego, a wydaje się to ważne - natomiast pewnie nie zastanawiamy się nad tym za bardzo. Otóż nowa praca domowa to wypracowanie na temat: \"Do jakiego stopnia jestem w stanie zaryzykować i co mnie hamuje przed podjęciem ryzyka\". Osobiście wydaje mi się - że u mnie ryzykanctwo jest strasznie rozwinięte - co nie znaczy że w danej sytuacji nie staram się oceniać ryzyka. Jeśli zabieram się za jakąś niepewną sprawę - zawsze staram się na sto sposobów ocenić co w najgorszym wypadku. Następnie jakie są szanse zminimalizowania ryzyka, oraz do jakich konsekwencji muszę być przygotowana. Wiem że to wszystko ogólniki - ale nie o wszystkim da się wprost pisać :). Jedno jest pewne - czasami warto zaryzykować - nie bezmyślnie - ale warto :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Darielko. Ale przecież ja sobie tam właściwie o Tobie niczego nie wyobrażam. Poprostu mądrze piszesz i nie masz tak zaśmieconego umysłu jak ja w tej chwili. Jesteś w pewnym senscie moim kołem ratunkowym i własciwie jak narazie tylko ja mam z Ciebie korzyści i to Ty jesteś tą stroną \"dającą\" a ja ciągle \"biorę\". I byłaś PIERWSZĄ (!) która odpisała na mój lament parę miesięcy temu.... :) Wiesz jeżeli chodzi o ten sposób przekazu \"publiczny\" to masz rację ale widzisz ze mną to wszystko idzie powoli więc może z czasem dojrzeję do tego osobistego. :) Narazie tutaj bede marudziła. ;) Dobrze Darielko zastanowię się znów nad nową pracą domową. Co do ryzyka.... Nawet właściwie jak narazie nie mam z czym ryzykować. Nic się nie dzieje. Tak jak mówiłam chyba wieczne śniegi i lód. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ryzyko podejmujemy zawsze - już wstając z łóżka, nie mówiąc o wyjściu z domu ponosimy ryzyko takich czy innych niebezpieczeństw. Nie zawsze jesteśmy tego świadome - co jednak nie znaczy - że ryzyko takowe nie istnieje :). Nie przeczę - że wiele osób, gdyby w danej chwili zdawało sobie sprawę czym ryzykują - nie podjęłoby danego działania. No cóż duszyczko - trenuj wyobraźnię - może wówczas zaczniesz się bardziej doceniać - pod hasłem - \"skoro udało mi się to i tamto - nie jestem zła i sprzyja mi szczęście\". Odnosi się zreszta to do wszystkich duszyczek :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba lepiej zrobię jak pójdę spać... (bo za niedlugo wszyscy będą mieli mnie tutaj dosyć przez to złe patrzenie w przyszłość i wieczne narzekanie) Dobranoc moje dobre duszki. :) 👄 Pa! 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrze Darielko. Muszę coś zrobić z tą moją chyba zbyt rozwiniętą wyobraznią (i to niestety w złym kierunku). Obiecuję że jakoś zacznę ją trenować. Choćby na głos wypowiadać parę pozytywnych zdań każdego dnia. Coś obiecuję zrobić z tą wyobraznią bo ona sama mnie czasem denerwuje. Dziękuję Darielko za to co piszesz. Dziękuję. 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ha - znów jestem pierwsza :). Pewnie dlatego że normalne osoby w wekend nie siadają przed kompem - no ale cóż - 21 wiek :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie ludzieńki! Nooo, nie wiem, czy to zaraz aż tak radykalna zmiana... żeby zauważyć zmiany w moim życiu, potrzebuję na to całych lat. Kiedy byłam w klasie maturalnej i na pierwszym roku studiów, wtedy przeżywałam chyba najgorszy czas... teraz chociażby dlatego, że przybyło mi trochę doświadczenia i rozumu oraz dzięki sile Przyjaźni coś się w tym moim życiu ruszyło. Daleko mi wciąż do tego, jaka chciałabym być (powiem tak: ostatnio ktoś mi uświadomił, że stawiam sobie nierealne cele) i wielu rzeczy mi brakuje, dopada mnie jesienna chandra, ale zaczęłam ostatnio wpajać sobie myślenie, że będzie lepiej, że \"jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie\" - jak głosiła pewna opozycyjna piosenka z czasów PRL-u. Czuję się okropnie kapciowato... ale cieszę się, że wyszłam dziś z domu, nie siedziałam w 4 ścianach i coś tam się działo, chociaż spędziłam ten czas sama. Darielka zadała pracę domową na temat, którego brzmienia już nie pamiętam, ale było coś na temat ryzyka, jak dalece jestem w stanie je podjąć (ale mi się \"po polskiemu\" napisało, wstyd!). Jakoś nigdy nie myślałam o tym, że zwykłe wyjście z domu wiąże się z jakimś ryzykiem. Ale w sumie nigdy nie wiadomo, co na człowieka czeka poza jego obrębem. Tak więc samo wyjście z domu, załatwianie codziennych, zwykłych spraw nie stanowi dla mnie problemu. Pewnym ryzykiem dla mnie jest obdarzanie kogoś zaufaniem. To jest taki cholerny paradoks w moim życiu, że z jednej strony jestem nieufna i momentami wręcz \"dzika\", z drugiej strony jestem zbyt szczera i zdarza mi się, że powierzam jakieś bardziej osobiste sprawy przypadkowym ludziom. Jedno wiem, że abym nawiązała z kimś prawdziwą, głęboką relację i więź, potrzebuję na to lat. I nie jest to liczne grono osób. Ryzykuję zawsze, gdy nie mam innego wyjścia... np. kiedyś w pracy. Nigdy nie wiadomo, czy klient po drugiej stronie drutu mnie nie zwymyśla, jednak robota musiała być wykonana i tyle. Kosztowało mnie to sporo stresu, ale przetrwałam. To tyle, co mi przyszło do głowy. Na koniec się Wam pochwalę, że dziś mi się zdarzyła kolejna rzecz, która potwierdziła teorię, że świat jest mały. Na jednym z internetowych forów natrafiła na mnie koleżanka z podstawówki, z którą nie mam kontaktu mniej więcej od roku 1992... :) Pozdrawiam gorąco!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fakt, normalne osoby nie siadają w weekend przed kompem... za to uzależnione od netu - jak najbardziej :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Halo! Kobietki! Przyjdziecie tu jeszcze? :) No tak... wszyscy teraz powiedzieli \"stop\" z komputerem i każdy (właściwie każda) milczy. :o Czyli teraz będziemy razem milczały? :D Nie martwcie się nie jesteśmy uzależnione od komputerka! :) Wracajcie! Bo gdzie ja Was znajdę teraz!!! Proszę wracać. Ale już!! :D Pozdrawiam ciepło....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mi jest tak smutno, że nawet pisać się nie chce.... Ćwiczę jakieś afirmacje i pozytywne myślenie... ale jak to powiedział mój kumpel z pracy - \"i tak skończysz z tyskim w ręce...\" Niestety, miał rację...Trzymajcie się i oby Wam było lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renna ale obiecaj że jeszcze tu przyjdziesz z nami pogadać. Teraz najważniejsze abyś przetrwała ten najgorszy czas. A jeżeli znów wróci Ci ochota na pisanie to skrobnij coś. :) Kwiatek dla Ciebie 🌼 Bede sie tu o Ciebie upominała! :) Póki co upominam się o WSZYSTKIE!!!!!! :D Renna 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×