Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

czuję że nienawidzę

nienawidzę moich rodziców - za każdym razem jak znowu to poczuję,wpiszę to tutaj

Polecane posty

Gość Dudi
DO Zartujesz Wiele wiele dni temu napisalas, ze teowje dziecko ma lepszych rodzicow niz ty mialas. I byc moze tak jest. Nie smiem watpic, lecz dzis dopisalas, ze palisz papierosy. Ciesze sie, ze to tak na ciebie dziala, bo w tym momencie jestes jedyna osoba, ktora znam (tu powinien byc cudzyslow, bo nie znam cie za bardzo), i ktora wie, dlaczego pali. Mam dla ciebie 2 rady: Po pierwsze musisz bardzo uwazasz, aby pozostac dobra mama. Chodzi mi o to, ze ja jestem dzieckiem kobiety skrzywdzonej tak, jak wiele osob z tego topicu i wiem, ze nie mozna wyplenic z czlowieka wswzystkiego tego zlego, czego go nauczono w dzicinstwie. Moja matka ma wielkie problemy z tym, aby nie upodobnic sie do wlasnej, bo chociaz uwaza, ze nie jest taka, jak ona, bardzo czesto popelnia takie saame bledy. Wiec prosze cie, abys i ty wystrzegala sie nasladowania swoich rodzicow (nie obrazaj sie, tak po prostu jest). Druga sprawa sa te twoje papierosy. Mnie moja matka papierosami zniszczyla pluca. Nie moge uprawiac sporow, spokojnie spac, narmalnie pic, chodzic do klubow, pubow i dyskotek (tam jest wszedzie nadymione) i (jedyne co dobre) palic. Postaraj sie nie truc wlasnego dziecka... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żartujesz
Dudi>>>>>> masz ważkie argumenty, ktore oczywiscie, jako osoba mysląca, znam i zdaje sobie sprawe z konsekwencji palenia. Nie tylko dla mnie, a dla calego mojego otoczenia (mój partner NA SZCZĘŚCIE nie pali). To byc moze nie jest tez jedyna rzecz , jaką mogę sobie zarzucic jako matce, w końcu nikt nie jest idealny, ale........ no własnie zawsze jest to ALE. Ja sobie najzwyczajniej w zyciu nie radzę.Oczywiscie na pozor wszystko gra, należę powiedziałabym do klasy średniej wyższej i wiem ze niejeden mógłby mi pozazdrościc sytuacji materialnej i rodzinnej. Ale czy w zyciu wszystko sie sprowadza do pieniądza? Nie. Nie będe opowiadac na forum wszystkich szczgołów z mojego życia, ale uwierz mi, po tym wszystkim co ja przeszłam, to w ogole coiesze sie ze sie nie zaćpałam, nie zchlałam i ze w ogole żyję. Zresztą z ojcem mojego dziecka poznałam sie w taki sposób, ze mnie wyciągał z tamtego świata. Dosłownie. Od tamtego momentu moje życie radykalnie sie zmieniło. Na lepsze. A co do papierosów, walcze z tym jak mogę, ale i tak wiem , ze psychiatra na mnie czeka. To juz piętnaście lat jak sie wyprowadziłam z domu, wiele w tym czasie działo sie w moim zyciu, ale w srodku - ruina, nie chce zarastac i nie umiem z tym nic zrobić. Dlatego moja miłosc do mojego dziecka jest , myślę, w wyzszym stopniu egoistyczna (nie, nie , zachłanna nie jestem, ani despotyczna), bo to ze przynajmnije "jakoś" sobie radzę, to zawdzięczam mojemu dzieciakowi, który bez przerwy mnie uczy i zmusza do mobilizacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żartujesz
....i papierosy chowa, łamie albo wyrzuca do kosza. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To autora topicu
Nienawidzisc? bo pewno jestes taki sam jak oni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dom1234932
Trzymaj się dziewczyno a co do Twoich starych, tacy się nie zmieniają, ciągle tylko grają na poczuciu winy. To straszne typy. Rodziców się nie wybiera. Musisz tylko wierzyć w siebie i dasz sobie radę. Wyprowadzisz się, znajdziesz jakąś pracę i zwiejesz stamtąd. A oni nigdy się nie zmienią, więc niech sobie gniją w tym swoim zadufaniu. Nie zbawisz ich, więc ich zostaw samych, jak będą umierać, to jeszcze będą mieli pretensje do Ciebie, że byłaś taka a nie inna, ale pamiętaj, że to nie Ty ale oni. Może to cyniczne ale doswiadczyłem tego i nie żałuję, że się odciąłem. Teraz odwiedzam ojca rzadko a on łaknie tego kontaktu, ale ja nie mam ochoty na więcej, dostaje tyle ile mogę dać, nic więcej. Nie będę narażał moich bliskich na to iż nie starczy mi dla nich serca bo wypalę się przy moim ojcu, który całe życie traktował mnie jak zło konieczne. To karma - co posiejesz to zbierasz. Więc, bądź miła ale pozwalaj na tylko na ile możesz. Nie daj się zabić z powodu ich skrzywienia. Trzymaj się. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieci potwory - Ty chyba nie masz pojęcia o czym piszesz. Uważasz że takie zachowanie jest w porządku? Czytaj może uważnie, bo ostatnio pisałam o kredycie studenckim, akademiku i bilecie miesiecznym, zeby dojezdzac do mojego chlopaka i moc sie z nim \"normalnie\" spotykac. Bo widzisz, on jest jedyna osoba, dla której coś znaczę, i gdyby nie on, poddałabym sie juz dawno :( I tylko dzięki niemu wierzę w to, że kiedyś założę szczęśliwą rodzinę i będę szczęśliwa. A może Ty jestes sama taka właśnie matką? Ktora tak źle traktuje swoje dzieci? Gydby moi rodzice umarli, bardzo bym to przezyla. Nie uwazasz, ze mozna miec do kogos ambiwalentne uczucia? Czuc milosc (bo jakas mimo wszystko na pewno, czy tez przywiązanie) a jednoczesnie nienawisc? Jesli tego nie rozumiesz, to bardzo Cie prosze, nie wypowiadaj sie tutaj, i nie nazywaj mnie potworem, bo nie masz pojecia co ja przezylam. Nie zycze im smierci, i na pewno cierpialabym po ich smierci, bo to mimo wszystko moi rodzice, ale nie masz pojecia jak cierpie teraz - przez to, jacy sa i jak mnie traktuja. Jesli Twoi rodzice nie byli tacy jak nasi - gratuluje i zazdroszcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żartujesz
No nie wytrzymam!!!!!!! > widzisz, to co mówisz, własnie takie podejscie (nawet nie chce mi sie tego cytowac) i takie spojrzenie na rodzicielstwo przyświeca wszystkim tym rodzicom, których dzieci teraz pisza na tym topiku!!!!! Stąd całe zło!!! Rodzic nie jest po to by podejmowac za nas decyzje i nie wymagac od nas zaradnosci! jesle wlasnie w ten sposob postepują rodzice, to znaczy ze sa złymi rodzicami!!!!!!! Czy zwierzę, poza zachowaniami chorymi, nietypowymi, podgryza bez przerwy swoje dziecię???? dokucza mu???? przeszkadza? NIE!@ Nawet zwierze wie, instynktownie, ze ono jako rodzic, musi nauczyc swoje dziecko radzic sobie w zyciu, walczyc o siebie i pokonywac przeciwnosci losu. Ale zeby tego nauczyc, rodzic m,usi dac dziecko poczucie bezpieczenstwo, które niekoniecznie polega na stronie materialnej!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żartujesz
to było oczywiscie adresowane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żartujesz
nie wiem dlaczego wywala, to bylo do dzieci potwory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nizynska
Do czuje ze nienawidze. Niestety nie napisalas gdzie bedziesz studiowala. Ja studiuje w Krakowie,mimo,ze pochodze z miasta w ktorym jest bardzo dobra uczelnia,rowniez dlatego ,ze nie chcialam mieszkac z rodzicami.Lecz o tym nie planuje pisac. Mieszkam w akademiku i moge Ci powiedziec tyle,ze mieszkasz za blisko,ale jesli koszty dojazdu do uczelni beda wysokie to mozesz pisac podanie o akademik i istnieje prawdopodobienstwo,ze go dostaniesz.Znam w akademiku osoby ktore mieszkaja ok 50/40 km od uczelni.Prawda jest taka,ze teraz nie ma tak duzo chetnych na akademiki poniewaz wcale nie sa one tak tanie, np. na UJ jest jedna stawka tzn. 240 zl za miesiac,niezaleznie od liczby osob w pokoju. Stypendium socjalne ma 4 progi.Roznia sie od siebie po 20 zl, ja na przyklad dostaje 200 zl stypendium socjalnego(jest to najnizszy prog),do tego mozna tez dostac doplate do akademika w wysokosci 70 zl.Daje to razem 270.Osoby o nizszych dochodach dostaja ,zaleznie od progu o 20 zl wiecej. Tylko,ze tu zaczynaja sie schody.Nalezalo miec w tym roku dochod ponizej 530 zl na glowe.Tylko,ze w tym roku doliczali tez dochod jaki powinno sie miec z ziemi,takze jesli twoi rodzice maja ziemie to zostanie ona wliczona do dochodu przez jakies dziwne przelicznieki.Rowniez osoby ktore mialy jakis smieszny zanizony dochod, np. 60 zl na osobe miesiecznie nie dostaly stypendium,jako niewiarygodnie niski dochod,co akurat bylo prawda.Jesli taki dochod komus wychodzi to musi napisac ze np rodzice pracuja na czarno zarabiaja tyle,a tyle i z tego rodzina sie utrzymuje.Ze wszelkiej masci stypendiami na Uj jest jednak jednen podstawowy problem.Teoretycznie powinno sie je dostawac od pazdziernika,ale jest wyplacane od stycznia!Co prawda wyplacaja wtedy razem z zaleglosciami,ale jesli ktos traktuje to jako stale zrodlo dochodu to ma problem .Przynajmniej na poczatku.Potem od stycznia wyplacaja normalnie co miesiac. Jesli idzie o stypendium naukowe to zalezy od wydzialu,czy ida na ilosc czy na jakosc. Zazwyczaj jest to ok 200 zl miesiecznie,ale mozna tez dostawac stypendium ministra edukacji a za to mozna sie spokojnie utrzymac,tylko ze jest ono wyplacane zdaje sie jednorazowo i bardzo trudno je dostac. Jesli idzie o prace w Krakowie to mozna ja znalezc, ale jest bardzo ciezko i jak ludzie znajda prace za 5 zl za godzine to sie bardzo ciesza.W Warszawie jest pod tym wzgledem lepiej. Jesli chodzi o akademik (wracajac) to wszystko idzie zalatwic tak prawde mowiac.W moim akademiku mieszakja osoby ktore nie studiuja przykladowo...Dogadaly sie z kierowniczka, nie wiem moze jakas flacha i luz.Mieszkasz.Mozesz tez mieszkac na czyjes nazwisko,mozesz tez waletowac, mozesz byc legalnym waletem (wtedy chyba sie dostaje rozkladane lozko i kosztuje to chyba 70 zl za miesiac). Jest tez jeszcze jedna mozliwosc.Kredyt studencki.Moja kolezanka ma.Dostaja 600 zl miesiecznie, musi go zaczac splacac 2 lata po skonczeniu studiow. Jesli masz bardzo dobre wyniki (zdaje sie od sredniej 4,9)to wtedy moga Ci umozyc czesc (1/4), tylko aby go dostac musisz miec 2 zyrantow z dochodami ok 2000. Bardzo pomocne sa tez wszelkiego rodzaju organizacje studenckie. Przynajmniej w Krakowie.Oni Ci najlepiej wszystko wytlumacza,doradza, pomoga szukac pracy.Robia to z sercem.Powaznie. Jesli masz jakies pytania to daj znac.Chetnie odpowiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żartujesz
do dzieci potwory musze tutaj zabrac glos. czesciowo oczywiscie masz rację. Masz rację w tym ze kazdy popelnia błędy i my i rodzice, nie ma rodzin idealnych i reszta takich banałów. Ale błąd błędowi nie równy!!!! - czy można nazwac błedem np. to ze dziecko złamało obojczyk w przedszkolu (ktos tu opisywał podobny przypadek z ręką), a matka idzie na impreze, cieszą sie, bawią w swoim gronie, a wieczorkiem piodhmielona pyta sie dlaczego to jej dziecko jest jakies niemrawe? mało tego, nic nie robi, bo nie wierzy dziecku ze cios go boli (bo to przeciez dzieciak który wiecznie narzeka, i wiecznie go coś boli,- wiec "tym razem nie dam sie nabrac"), zawozi dziecko do szpitala, prawie juz nieprzytomne z bolu po dwoch dniach i ze zdziwieniem odkrywa, ze obojczyk rzeczywiscie pękł; - czy mozna nazwac błędem (tez podobny przypadek ktos opisywał) kiedy dziecko grzebiąc w papierach rodzicóew (dzieci lubią robic takie czystki ;) ) odkrywa, ze rodzic wbrew temu co deklaruje, wcale nie miał samych piatek w szkole, ze w ogóle np. nie ma wyższego wykształcenia, a w ogóle to jest po dwóch rozwodach. Tym niemnie , takiemu rodzicowi nie przeszkadza co chwile mowic swojemu dziecku, popatrz, no, na mnie, ja sobie nic nie mam do zarzucenia, zawsze byłam porządna, grzeczna, wykształcona i moje rodzice ze mną nie mieli takich kłopotów jak ja z tobą mam. A ty jako dziecko, dobrze wiesz, ze to nNIE JEST PRAWDA! - i w koncu, czy nie jest błedem zianie nienawiscią ze strony rodzica w stosunku do wlasnego dziecka i dawanie mu na kazdym kroku do zrozumienia, ze jest niczym, zerem, ze za karę BÓg im zesłał takiego bachora. moge przykłady mnożyc i mnożyc. Wiesz, dla mnie to nie są błędy w relacjach dziecko-rodzic. To jest zbrodnia przeciwko własnemu dziecku. Tak mysle i tak czuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żartujesz
a widzisz dzieci potwory /... tutaj sie róznimy. Ja mam mocno nadszrpniete poczucie wlasnej wartosci, tak, masz racje, zeby nie moj facet, to owszem, 100 % racji ci przyznaje, szczeznałym w przytułku albo zdechła na jakims dworcu. Tylko ze widzisz, ty najwyrqaźniej nie masz kłopotów z rodzicami, jestes twarda, nie przejmujesz sie taimi rzeczami, bo po co? A ja jestem i bylam zawsze upierdliwie wrazliwa, nadwrazliwa wrecz chorobliwie i wyrosla ze mnie taka ciota, rozumiesz, co nie radzi sobie w zyciu. nie mając poczucia wlasnej wartosci, agresje kierowałam przeciwko sobie. A dlaczego???? Dlatego ze moje JA w dziecinstwie zostało zniszczone, bo wychowywałam sie prawie ze wschizofrenicznej rodzinie, gdzie matka sama nie wiedziala czego chiała (do tej pory zresztą nie wie). manipulowała wszystkimi, kręciła, a sama sie pokazywała jako bohaterka, męćzennica i ta która się poświęca. A, jesli tego nie rozumiesz, to szkoda gadac. na razie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eXkudlaTy
obwinianie starych to lipa..tyle lat dają żreć, ubranie i wszystko i jacy by nie byli to nie zasługują na pogardę i nienawiść, HOWGH

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość egzekutor
ładnie macie z garem:-)))))))hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość egzekutor
ładnie macie z garem:-))))))))))hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwia24
Ja mialam w domu to samo,tylko ze ze strony matki,moj ojciec umarl jak mialam 4 latka:( teraz sie lecze na nerwice,chodze na psychoterapie,juz nie boje sie mojej matki,dowiedzialam sie ze moje ciagle zle samopoczucie to jest tlumiona agresja i zlosc do matki,teraz postanowilam,ze bede sie bronic,jak zaczyna mnie wyzywac to tez sama sie na nia wydzieram,nie bede juz wiecej tlumila emocji tylko po to,zeby chronic swoja matke pzrezd moja zloscia,PRZEDE WSZYSTKIM TRZEBA CHRONIC SIEBIE!czuje do niej ambiwalentne uczucia,jednoczesnie nienawisc i milosc,bo to nie jest tak,ze ona zawsze jest zla!robi tez wiele dobrych rzeczy,ale to,ze przez cale zycie od dziecinstwa mnie wyzywala od najgorszych,balam sie jej powiedziec jak w podstaowowce dostalam troje,wszytsko bylo przeze mnie i przez mojego brata,nawet wina za swoja chorobe zwalala na nas,w takich chwilach kiedy jej odpieradala czuje ze jej nienawidze,czuje zlosc i pogarde,ze jest chora wariatka,ale dowiedzialam sie ze nie wolno tego tlumic!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość azalka
mam 18 lat i uciekam na studia od mamy (trzymajcie kciuki zebym sie dostala) jest to soba "nadopiekuncza" i toksyczna wg niej powinnam wylacznie siedziec w domu uczyc sie sprzatac gotowac i jesc potem moge sobie "poogladac telewizorek" nigdy nie mialam przyjaciol (ona tez nie ma i wierzcie mi jezeli jest taka osoba na swiecie ktora zasluguje na samotnosc...) poniewaz nie moglam wyjsc dalej niz 5 metrow od domu (raz poszlam dalej i zostalam zaciagnieta za fraki do domu i dostalam lanie kapciem - pamietam ze zastanawialam sie dlaczego on mi to robi) bylam b zamknieta w sobie uciekalam w swiaty fantazji (nie ma to jak onanizm w przedszkolu) nie wiem jak mozna nie zauwazyc ze dziecko siedzi godzinami zamyslone i nieprzytomne (moj psycholog (poszlam bo mialam taka depresje ze nie spalam nie jadlam i tylko ryczalam ze jestem tak strasznie sama )mowi ze to mi moze wrocic a na glodzie ze tak powiem jestem 3.4 mieciaca) to jest chyba szczyt wygodnictwa nigdy nie mialam zadnego oparcia jezeli mialam problem jakikolwiek ona potrafila 1 zrobic z niego przeszkode nie do przebicia lub 2 calkowicie pominac pozwalala zeby krzywdzili mnie inni ona jest b ulegla i milutka w stosunku do obcych czulam sie bezbronna kiedys cos przeskrobalam (4-5lat) zapytalam czy jeszcze mnie kocha powiedziala ze teraz nie snilo mi sie wiele razy ze mnie gdzies zostawia i odchodzi mowila ze mnie odda do domu dziecka siedzialysmy w pociagu mialam ok 7 lat i jakas kobieta przeczytala w gazecie ze matka zabila swoje dziacko (b sie zbulwersowala) a moja na to "nic dziwnego jak te dzieci sie teraz zachowuja" ona uwaza ze jest szczera i racjonalna hehehehe chcialam porozmawiac o tym ze mi jest zle uslyszalam ze dzieci w afryce umieraja na ulicy na aids i z glodu wiec zebym sie cieszyla ze tak nie mam nie nauczyla mnie zupelnie niczego (np gotwac sie ucze z netu) palila ze mna w ciazy itd itp kiedy mnie przypadkiem dotyka cofam sie z odraza po domu chodzi w majtkach i widac jej ze tak powiem klaki mowilam jej ze to brak szacunku do mnie oczywiscie sie nie przejela jak umrze uciekne z kontynentu zeby sie nie zajmowac pogrzebem ciagle cos do mnie ma i mnie gnoi tlumacze jej ze w krytyce konstruktywnej nie uzywa sie slow nigdy nic (nie umiesz zrobic dobrze) ani porownan jesli juz nic nie potrafi wymyslic mowi ze cos mnie opetalo ojej sorry ze tyle tego napisalam Zartujesz - masz racje powiedzialam jej conieco niedawno wszystkiego sie wypiera nie wiem jaka jest roznica miedzy czuciem nienawisci a nienawidzeniem mam nadzieje ze jakas jest ja tylko nie chce miec z nia kontaktu jeszcze rada dla kogos kto musi zyc z takim rodzicem po kazdym zdaniu ktore ow wypowie powtarzaj sobie w myslach "odpieprz sie" lub inne dowolne w tym stylu naprawde pomaga :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XXX...
Doszłam do 4 strony topiku i chyba wystarczy. Mam piekło w domu od lat (22) i w sumie dziwie siędziewczynom które tu piszą. JA postanowiłam wytrzymać więc wytrzymuje, nie skarże się , zeby zaciskam i milcze. Wychodze na spacer jak mam dość obelg i słuchania. Dawno przestałam wierzyćze jestem taka jakąoni mnie widzą...mam zbyt wielu znajomych by w to wierzyć. Skończe studia i dam rade. A jak byłabym taka jak niektóre tu osoby to już powinnam płakać. JA was nie oskarżam ale jestescie DOROSŁE!! Może jeszcze tego nie czujecie i nie widzicie ale jestescie. Wiec walczcie, wyprowadzajcie się , krzyczcie, oddawajcie ciosy! Już nie jestescie dziećmi i nikt was nie bedzie ani żalował (biedna mała , takie ma skopane dzieciństwo) ani was bił i krzyczał (bo dzieci głosu nie mają). BROŃCIE SIĘ! I wiem że nie tylko łatwo powiedziec, łatwo wykonać, szczególnie jak już zrobi się pierwszy krok. A studia-zdązycie. Do pracy, wynieść sięa potem dopiero samemu zaczynac od 0...albo siedzieć cicho i mówić sobie codziennie "Wytrzyma, wytrzymam" Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozumiem doskonale
Wiem co czuje każdy, kto nie moze juz dłużej zcierpieć swoich rodzicieli. To że w domu nie ma alkoholu i tak dalej jeszcze nic nie znaczy. Moi rodzice przez cale życie wmawiali mi ze jestem do niczego, że tylko ciagne od nich kase a kazda wydana na mnie złotówka to pieniądze wywalone w błoto. Ale są sposoby na takie zachowania, ja przez cale liceum uczyłam sie i zarazem pracowałam, miałam swoje pieniadze i chociaż namiastke niezależnosci. A teraz wyjeżdzam do anglii na rok do pracy a potem mam zamiar tam studiować:) i po sprawia. Już nigdy ie pozwolę na to zeby ktos mówił mi ze jestem beznadziejna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Orzeszki Felix
Wierzę autorce topiku i innym opowiadającym podobne historie. W moim przypadku na szczęście miało to wszystko łagodniejszy przebieg, ale w tę samą stronę, mogę sobie więc wszystko wyobrazić. Nie będę opowiadał, bo już opisano tu znacznie bardziej drastyczne historie niż te, które mi się wydarzyły. Niektórzy udzielają tu rad w stylu "bądź silny/a". Gdyby to było tak łatwe... Tego typu rodzice ciągłym wypominaniem, zrzędzeniem niszczą skutecznie poczucie wewnętrznej siły. Dziecko w takiej rodzinie jest niemal z definicji słabe psychicznie i niezaradne - właśnie z powodu rodziców. Życie w takiej rodzinie jest gorsze niż mobbing w pracy, bo mobbing dotyczy ludzi dorosłych, którzy od początku wiedzą, że są źle traktowani, że tak nie powinno być. A małe dziecko tego nie wie! Później, jak jest już starsze, zostaje tylko nienawiść. Żeby zakończyć konstruktywnie, spróbuję ja coś poradzić autorce wątku. Musisz uwierzyć, że jesteś osobą wartościową, że możesz być silna, nie musisz być tylko ofiarą. Ściągnij sobie gdzieś z sieci Dezyderatę, może lektura ci pomoże. Niezależnie od tego, czy zdecydujesz się zostać jeszce w domu rodzinnym, czy nie, będziesz potrzebowała dużo wewnętrznej siły. A rodzice? Na swój sposób im na tobie pewnie zależy. Ty nie masz wpływu na to, że nie mają umiejętności wychowawczych. Ale potrafisz się obronić. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syn marnotrawny
Do "dzieci potwory". Chciałbym odnieść się do jednej sprawy, którą poruszyłaś, bo na to akurat jestem uczulony. Chodzi o wdzięczność, na którą Twoim zdaniem wszyscy rodzice zasługują, bo "zawdzięczasz im wszystko". Jest to najohydnieszy rodzaj szantażu moralnego, z jakim się ze strony rodziców spotkałem. Zawsze się tym brzydziłem, i wtedy, gdy byłem jeszcze nastolatkiem i teraz, kiedy jestem już ojcem. Nie wyobrażam sobie, powtórzę - NIE WYOBRAŻAM SOBIE, abym kiedykolwiek i w jakiejkolwiek sytuacji mógł coś takiego powiedzieć do mojej córki: "dałem Ci życie, więc nalezy mi się szacunek i wdzięczność". Ona nie miała wpływu na to, że przyszła na świat, pojawiła się w w moim i żony życiu, bo tego PRAGNĘLIŚMY. I już spłaca swój "dług" tym, że po prostu jest, że mnie kocha i cieszy się na mój widok. Nie dziwię się, że przedstawiane tu historie śmieszą Cię swoją banalnością, że "wcale w jej rodzinie nie jest tak źle". Przykro mi, że nie mam w zanadrzu historii o czarnej mszy, w której zostałem zmuszony wziąć udział, bo tak kazali mi rodzice - sataniści. Niestety nasze życia są banalne, nasza katorga jest banalna, bo dręczyli nas ludzie źli i banalni. Niewielu z nas wyrządzono wielkie zło, wyrządzano nam małe zło, przez lata, codziennie to samo i to samo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sebabla.bla
nie opowiadajcie głupot mam zajebistych starych . Jesli dla was sa niezaciekawi tzn ze jestescie chujowi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie jest podobnie
do 'czuję że nienawidzę' => Ja mam to samo w domu. Czasami jest niby dobrze ale to tylko pozory. Już się nie mogę doczekać jak się wyprowadzę na dobre. Rodzice zrujnowali mi zdrowie - fizyczne i psychiczne :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BLUEgirl
To prawda, ze zakładając własną rodzinę powila się model wyniesiony z własnego domu. Dlatego boję się założyć własną rodzinę, cały czas powtarzam, że nie będę miała męża i dzieci. Wolę żyć na "kocią łapę" i nie mieć dzieci, niż stworzyć taki sam dom, w jakim ja żyję. Poprostu boję się. Nie chcę, żeby moje przyszłe dzieci przechodziły to samo... W podświadomości jednak CHCĘ im udowodnić, że nie jestem taka zła, że sobie poradzę. Planuję wyjechać do Anglii, usamodzielnić się, znaleźć pracę i żyć samodzielnie, bez ich łaski. Swoją historię opisałam na stronie 5. Nie jest tak drastyczna, jak u niektórych, bo nie było alkoholu i katowania. Byłam bita, ale to było niby w ramach wychowania. Potem zaczęłam się stawiać i bronić. Taty zawsze się bałam, bo jego siłą była przemoc. Sam jego wzrok przerażał (moi znajomi też się boją jego wzroku). Odważyłam się tylko raz podnieść na niego rękę we własnej obronie. Więcej się nie odważyłam. Miał też inne śmieszne metody wychowania, np. szlabany. Pamiętam, że raz na imprezie rodzinnej najpierw przy rodzinie mnie poniżył i powyzywał, a potem kazał mi iść do kuchni po piwo. Nie poszłam, więc za karę miałam szlaban na cały następny dzień. Za różne głupoty potrafił mnie przez tydzień nie wypuszczać z domu! Matka zaś zawsze po mnie jeździła. Wyzwiska były na porządku dziennym. Ojciec też mnie wyzywał, ale ona potrafiła na własny urzytek wymyśleć nowe wyzwiska. Dorastałam w świadomości, że jestem nikim. I łatwo jest powiedzieć: "bądź silny/a". Mi rodzice złamali psychike. Tak mi wpajali, jaka to ja nie jestem, że w pewnym momencie zaczęłam w to wierzyć! Mam bardzo niską samoocenę i wiele kompleksów. Jest mi ciężko, bo próbuję żyć normalnie, cieszyć się chwilą i nie myśleć o przeszłości - nie warto. Skupiam się na tym, co jest dla mnie najważniejsze. Gdy znowu słyszę, że jestem kretynką, poprostu zaczynam sobie w myślach mówić: "nie słuchaj ich, nie mają racji, jesteś wartościową dziewczyną i kiedyś się przekonają".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syn marnotrawny
Do "dzieci potwory": Mniejsza o to, co kto powiedział, nie będziemy przecież przerzucać się cytatami i autocytatami. Nie o to chodzi, chodzi o problem. Dla mnie zdania "jesteś śmieszna po prostu" i określanie tego, co ludzie na tym forum piszą "historyjkami" jest pogardliwe, ale być może jestem przewrażliwiony, więc zwracam honor. Nie przeczytałem wszystkich historii, bo nie mam na to po prostu siły, ale z tego, co do mnie dotarło, niewiele tu widzę uproszczonej wizji świata. Ba, powiem więcej, niewielę tu widzę jakiejkolwiek wizji świata. Ludzie opisują tu własne historie i jeśli mówią coś o ojcach i matkach, to najczęściej o własnych. Zgadzam się, niektóre brzmią jak "historyjki" (w tym moja własna), ale tylko dlatego, że bardzo trudno o tym pisać. Nie o to chodzi, że są jakoś strasznie skomplikowane, bo zwykle nie są. Chodzi o to, że trudno oddać powtarzalność pewnych zjawisk. Łatwo ironizować, że głupie dzieci robią tragedię z tego, że mamusia na nie nakrzyczała. Trudniej natomiast zobaczyć to w perspektywie 20 lat - zapewniam, wtedy przestaje być to śmieszne. Twoje apele o próbę porozumienia z rodzicami są ze wszechmiar szlachetne. Dobrze by było, aby dzieci przestały się nad sobą roztkliwiać. Ze swojej strony dodam tylko, że dobrze byłoby również gdyby rodzice zeszli z cokołów dawców życia i dobra wszelkiego i również spojrzeli na siebie krytycznie. Zeby wreszcie przestali opwiadać, co im się od dzieci należy. Póki co np. moi mają o sobię świetne zdanie i są ogólnie bez zarzutu. Podejrzewam ich o uproszczoną wizję świata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BLUEgirl
Nie radzę sobie z okazywaniem uczuć, moi znajomi o tym wiedzą. Na agresję reaguję agresją. Każde najmniejsze słowo krytyki działa na mnie jak kamień na robaka. To smutne, że rodzice, czasem nieświadomie, odciskają piętno na psychice dziecka....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moose
...nienawidzę moich rodziców... ciekawy temat, rodzinka zupełnie jak moja. Do dziś pamiętam zakończenie roku w 6 (chyba) klasie podstawówki, i taki wyrzut: "masz średnią tylko 5.2, a Marcin ma 5.4, nie uczysz sie, nic nie robisz...!!!" itd... I nie był to odosobniony przypadek. Ja mialem akurat to szczęście ze urodziłem sie na wsi, i to takiej najbliższego sąsiada nie widać gołym okiem. Spytacie pewnie jakie to szczęscie, ano takie, ze po skończonej podstawówce poszedłem do liceum, a najblizsze liceum bylo 20km dalej. Oczywiscie dojeżdżałem codziennie na zajęcia, (bo rodzice stwierdzili ze nie dam sobie rady w internacie, rozpije się, wciagnę sie w narkotyki, albo popełnie samobójstwo) ale mimo to poznałem mnóstwo nowych ludzi, otarłem sie o różne środowiska, lepsze i gorsze, i poznałem pierwszych prawdziwych przyjaciół. Teraz jest inaczej, mineło kilka lat,dawno temu wyprowadziłem sie z domu, i mieszkam baaaardzo daleko. Mam prace, wspaniałą dziewczynę, i na zewnątrz zgrywam twardziela...ale... w domu bywam raz na pół roku, albo w miare możliwosci żadziej, prawie nigdy nie dzwonie, a w psychice ślady zostana na zawsze... Do ludzi ktorzy tego nie rozumieja: jezeli nie rozumiecie - nie krytykujcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moose
hmmm...chyba nie chciałem podawać maila :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przez to jak zostałam \"wychowana\", jestem bardzo podatna na to, co ktoś mówi, jestem naiwna, wierze każdemu... i jak \"dzieci potwory\" pisze to, co pisze, to w pierwszej chwili myślę że ma rację - nie bili mnie (chyba ze raz na jakis czas jak byla mała), nie pili - tylko wyzywali od chorych psychicznie, matołów, kretynów, tłumoków, głupoli, śmieci, tumanów, osłów, baranów, żmij, świń, cieląt - doprawdy dużo zwierząt :| I jak pisze, że \" zastanów się ile błędów Ty popełniasz i czy chciałabyś być z nich tak ostro rozliczana jak sama rozliczasz swoich rodziców\" to w pierwszej chwili mysle - jasne, to ja jestem winna, powinnam im byc wdzieczna, szanowac ich, powinnam im byc bezwzglednie posluszna, tak jak oni tego chca, i przyznawac im zawsze racje. Ale wiesz, jesli zgodze sie z tym, ze w tej kwestii oni maja racej - to oni maja racje ze wszystkim, wraz z tym, ze jestem matołem, niedorozwojem, idiotą itd.... i znowu przepraszam że żyję :( Tak jak ktoś tu napisal, ze to jest takie male zlo, ale wyrządzane codziennie przez 20 lat... nie tak łatwo sobie z tym poradzić :( ja te wyzwiska slyszalam od wczesnego dziecinstwa, wiec moja wina polegala na tym, ze probowalam sie buntowac przeciwko temu. moja wina polegała i polega na tym, ze czuje ta nienawisc, kiedy mnie wyzywaja, kiedy krzycza ze jestem nikim, do niczgeo sie nie nadaje i jestem gówno warta. przyznaje sie, ze to czuje, bo inaczej po prostu nie potrafie, teraz nawet sobie z tym radze, ale wierz mi, nie potrafilam sobie tego zupelnie wytlumaczyc jak mialam 12 lat, i wyobraz sobie co czulo takie bezbronne dziecko - bo w wieku 12 lat jest sie jeszcze dzieckiem, ktore kilka razy w tygodniu slysze od wlasnych RODZICOW kim jest - czyli: smieciem, matolem, krową, swinia, uposledzonym psychicznie... i cholera, jak ja mialam spokojnie dojsc do 20 roku zycia, jak ja nawet nie rozumialam dlaczego ja taka okropna wg nich jestem :( i ja w to wszystko wierzylam, bo majac 12 lat wierzylam we wszystko rodzicom, i wierzylam w to jakim zerem jestem :( i buntowalam sie, jak matka na mnie krzyczala, tez krzyczalam - ale ja jej nie wyzywalam nigdy. NIGDY nie nawzalam moich rodzicow \"starymi, starszymi, staruszkami\". Zawsze mama, tata, rodzice. I cholera do tej pory nie wiem dlaczego. Chyba dlatego, ze mimo tych negatywnych uczuc, jakie do nich zywie, nie chcialam stac sie podobna do nich. Wiec nie porownuj moich win z ich winami. Krzyku i nienaiwsci nauczyli mnie oni sami, bo przez wiele lat oakzywali mi jak bardzo oni mnie nienawidza. I byc ,moze mnie kochali i kochaja, ale kurwa, czemu nigdy mi tego nie okazawyali? :( Bo nie umieli? Wiesz, jakos nie wierze... :( Potrafili mnie wyzywac, ale nie potrafili zapytac jak mi minal dzien, jak sie czuje, nie potrafili mnie przytulic i powiedziec, ze im na mnie zalezy? Ok, ja potrafie to zrozumiec, ze nie kazdy potrafi okazywac uczucia. Ale nie rozumiem, dlaczego tak latwo za to przychodzilo im te wyzwiska. Moja wina polega teraz np na tym, ze nie pracuje, chociaz pieniedzy od rodzicow nie dostaje ZADNYCH, nawet skarpetki, szczoteczke do zebow, ubrania - kupuje sobie sama, i mam sprzatac - ok. Ale cholera, nawet jak posprzatam, to i tak mi sie dostaje ze nie posprzatalam, chociaz widac, ze jest czysto - to sie nazywa opierdzielanie dla samego opierdzielania, wiec po czyms takim nie mam nawet zamiaru sprzatac calego domu tylko dla swietego spokoju, bo nawet jak go wysptrzatam to i tak uslysze ze gowno zrobilam. Wczoraj wracalam wieczorem do domu, zatrzasnely sie nam drzwi. trzeba bylo je wywazyc. Ja bylam na zewnatrz, rodzice w srodku. Kilkakrotnie podczas tej pol godziny uslyszalam pzrez drzwi (glosno i to nie tylko do mnie skierowane ale i do SASIADOW ktorzy przyszli pomoc, ze: \"to cielę nie chce wejsć przez balkon, wiec musze dzisiaj te drzwi wywazac, a tak to zrobilbym to jutro\". Zaznaczam, ze mieszkam na 2 piętrze w bloku, obok mnie nie mieszka nikt, wiec musialabym przejsc przez 2 balkony NAOKOLO, nie w srodku (cholernie bym sie bala, bo nigdy tego nie robilam), tylko dlatego, ze moj ojciec wolalby zrobic to rano a nie wieczorem. Przypomnialo mi sie kiedys, ze jak mialam moze z 10 lat, w kosciele smialam sie z kolezankami. Nie bylo to glosne smianie sie, czy przeszkadzanie innym w modlitwie, po prostu cicho rozmawialysmy i chiochotalysmy, co bylo praktycznie nie doslyszalne. Jak wrocilam moja matka znalazla po drodze ok. 1 metrowy badyl i zlala mnie nim w domu tak, ze przez pare dni mialam na nogach czerwone slady od tego. Kurwa, nie mowcie mi, ze to jest normalne, ze rodzice, ktorzy sie tak zachowuja nie krzywdza swoich dzieci i ja mam im byc wdzieczna, ze mnie urodzili, \"wychowali\" i ytrzymywali przez 20 lat :( wina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BLUEgirl
Dzieci potwory -> nie wszyscy maja szanse wyniesc sie z domu. Niektorzy musza dalej mieszkac z rodzicami i znosic obelgi na codzien. Nie pozostaje im nic innego, jak tylko wyzalic sie anonimowo na forum. Lepsze to, niz klocic sie codziennie z rodzicami, trzaskac drzwiami, czy cos w tym stylu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×