Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

czuję że nienawidzę

nienawidzę moich rodziców - za każdym razem jak znowu to poczuję,wpiszę to tutaj

Polecane posty

Gość gzes
NIGDY NIE JEST ZA PÓŹNO ZACZĄĆ ŻYĆ TAK, JAK SIE CHCE...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"...Bądźcie samoukami, nie czekajcie aż was nauczy życie...\" Stanisław Jerzy Lec Zajrzałam tu znów i przypomniały mi się te słowa. Temat zblizony do mojego życia. Ja sama nie dałam sobie z tym rady. poszukałam pomocy i dobrze zrobiłam. Dopiero niedawno zrozumiałam, że to nie ja wszystko źle robię. W obecnym \"świecie\" ciężko jest radzić sobie samej z problemami. Szukajcie drogi wyjścia z problemów, nie pozwólcie im się nawarstwiać, aby Was nie przerosły. Pisze to z własnego doświadczenia, a sporo przeszłam i nadal przechodzę. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tora tora tora
Do czy ja tez moge cos napisac moze przeczytaj cos o DDA - dziecko z domu alkoholika moze tam znajdziesz zrodlo zachowan swoich dzieci. Wedrowczebezcelu przykro mi, ze urazam Twoje uczucia religijne. Wcale nie twierdze, ze wsrod ksiezy nie ma wspanialych ludzi. Wiem, ze Bog czasem ludziom pomaga. Jak wymyslony przyjaciel, ktory nas kocha i zawsze z nami jest. Jak czesc nas ktorej mozemy zaufac. Jak to dobro, ktore kieruje naszym zyciem. Bog jest potrzeba w nas samych. Potrzeba dobra, sprawiedliwosci, pomocy w trudnych chwilach, milosci, wiary w sens istnienia, nadziei na swiatelko w tunelu nieszczesc. Nie jestes kobieta wiec nie wiesz jak to jest byc tym gorszym a priori. uznany za gorszego przez.... przez kogo? Przez Boga, ktory zabil pierworodne dzieci Egipskie? W Sodomie i Gomorze nie bylo niemowlat? Bez Chrztu nie ma nieba? Kreator piekla? A moze przez ludzi, ktorzy wyrzekli sie kobiet? Wybacz ale mam prawo do odrobiny krytycyzmu. Pomimo, ze jestem kobieta. Mylisz sie, tora tora tora nie wynika z nienawisci. a z woli walki o siebie. Zanim hiena mnie zaboli otwieram tarcze, wyciagam bron. I sie bronie. Nie jestem bezduszna, nie jestem hiena. Jesem silna i potrafie stawic czola przeciwnikowi o ilez silniejszemu ode mnie. Mi tez nie chodzi o poczucie krzywdy," bo mnie nie puscili na randke z chlopakiem". agresja... dydaktyka raczej. Pokazuje aktywnie, ze czasami mozna nazwac kogos Larwa bo to pomaga. Albo paskuda. Nie wszyscy sa wspaniali. Swiat jest pelen ludzi zlych, podlych, glupich. I jesli zaczynaja nas krzywdzic, bo ofiare czuc na kilometr, to mam prawo nazwac podlosc po imieniu i zbrodnie nazwac zbrodnia. I nie staje sie przez to gorsza, jedynie szczera. Jesli ktos mnie atakuje to moze liczyc na bol. Wlasny. Sadysci to tchorze i to jest skuteczna metoda na nich. Wtedy trzymaja sie od ciebie z daleka. Podobno najlepsza forma obrony jest atak. Dlaczego komus "wolno" mnie atakowac, a mnie nie wolno sie bronic? Nic z tego. Wolno i nie kazdy musi sie ze mna zgadzac, nie kazdy musi mnie lubic i nie jestem przez to ani gorsza ani lepsza. Jestem soba. Wspanialym i dumnym Czlowiekiem. Jesli nie bede siebie uznawac za kogos wartosciowego to nikt nie uzna, ze jestem wartosciowym czlowiekiem. Zakladanie aureoli wcale nie czyni nikogo swietym. I zalozenie habitu nie daje glejtu na decydowanie o mom zyciu. Czy o zyciu tej mlodej zamordowanej zakonnicy z Rumunii. Egzorcyzmy w 2005 roku n.e. ...a Ty mi mowisz o obrazaniu uczuc religijnych? Na jakiej szali to wazysz? Natomiast nic mi do Twoich uczuc religijnych. Kazdy ma prawo je miec lub ich nie miec. To dziala w obie strony. Czy to sie komus podoba, czy nie. Nie musi sie podobac. Nie musi. Czy mozna obrazac uczucia niereligijne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Zosi 123
To chyba oczywisteskoro uważasz że zapłaciłaś już wszystkie "rachunki" tzn ze już nie żyjesz, będziesz je płaciła do końca życia czy chcesz tego czy nie, choćby tym że czas na swój rozwój będziesz poświęcała żeby rozliczyć się z przeszłością, chyba ż jak kot masz co najmniej 7 żywotów :). A skoro nie żyjesz rozmawiamy z Twoim duchem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sisisi-
to straszne co opisujecie ale ja przezylam pododną sytuacje , Tez nie maialam kolorowego zycia.MOj ojczym pil i awanryrowal sie jak cholera ja bylam mlodziutka (wiek dojrzewania) ciagle klotnie bicie wyzywanie,itd. koszmar, nie przespane noce ,zero mozliwosci do nauki . Przezylam depresje zalamanie na maxa ,az sie dziwie ze przezylam to wszystko. Moj brat popelnil samobójstwo nie wytrzymal juz dluzej .Ja jestem juz dorosla i ojczyma juz nie ma z nami na szczescie .Mam jeszcze mlodszego brata i jest fajnie mieszkamy w 3 ,ale w psychice pozostalosci nieszczesnych doswiadczen jest masa. Trzymajcie sie cieplutko i nie poddawajcie sie kazdy ma sile przezwyciezac zlo ,choc nawet sobie nie zdaje z tego sprawy nawet ja myslalam ze nie dam juz rady ale udalo sie i jestem z siebie dumna ze mi sie udalo ,powodzenia .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Zosi123
I innych wybaczających. Obiektywnie rzecz biorąc wybaczając akceptujecie ten stan rzeczy, czyli z własnej i nieprzymuszonej woli zgadzacie się na to żeby być ofiarami sadystów. Wybaczenie jest jakąś relacją między ludżmi więc czy chcecie czy nie jesteście w relacji z sadystami, a taka relacja może być tylko jednoznaczna kat-ofiara. I jeżeli jakiś kretyn namawia do szacunku i miłości katów to namawia do masochizmu, może mu z tym i dobrze, w końcu masochiści też istnieją. Następna kwestia jeśli ktokolwiek przyzwala na takie relacje tym samym staje się wspólnikiem kata, z własnej woli czy nie o zupełnie inna kwestia. Umówmy się może że takie "zabawy" nie mijają bez śladów, potem już tylko płaci się rachunki, żeby było śmieszniej nie swoje. Tak czy siak wychodzi mi na jedno, początkiem jakichkolwiek zmian jest rozerwanie tych chorych relacji, nie rozerwanie swiadczy tylko o jednym że się jest ofiarą przestępstwa i w dodatku akceptujemy te zbrodnie, nic więcej.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie napisalam, ze zaplacilam juz wszystkie rachunki a idei wybaczania i tak nie rozumiesz, choć powtarzalam już to w kółko. kto nie chce, nie zrozumie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Zosi123
Wiesz przypomina mi to "wybaczamy i prosimy o wybaczenie" genialne prosta idea. Tylko nikt jakoś nie pytał tych milionów ofiar ani bliskich tych ofiar co przeżyli co myslą na ten temat. Zbrodnie popełniane na dzieciach w zaciszu mieszkań przez tzw "porządne rodziny" są o wiele gorsze, chociaż nie tak spektakularne. Skoro wybaczasz to już jestes trochę bogiem, stąd już malutki kroczek do sadyzmu.Przecież to krok w stronę doskonałości, a nieskazitelność to jedna z cech sadystów. Nie jesteś ani lepsza ani gorsza od innych, a próbujesz być perfekcyjna, jak bardzo boisz się być jednoznaczna, to świadczy tylko o tym ze przeszlaś piekło i nie umiesz się z niego wyzwolić, masz duze szanse stworzenia go innym, wzystko zależy od Ciebie. Być może coś Ci mówi termin "wyparcie":). Jeśli studijesz coś związanego z prawem to nie chciałbym nigdy trafić w Twoje ręce :) Zemsta nie jest alternatywą wybaczenia. Wybaczenie jest przyzwoleniem na popełnianie zbrodni, a skoro ktoś przyzwala tym samym też jest zdolny do popełniania tychże. Tak mi mówi doświadczenie i mój nierozumek:) Większość "mechanizmów obronnych" pozwala tylko doraźnie przetrwać a na długą metę powoduje więcej szkód niż pozytku....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SPecter
Moim zdaniem....Nie wazne czy rodzice sa zli czy nie ..jednak jakis szacunek trzeba do nich miec....niewazne czy zasluguja na to dajmy im poczuc ze jestesmy zawsze z nimi ....a ze sie nieodzywamy do nich itp. to nic nie zmieni...tylko rozmowa. ...i uczuciami mozna cos zmienic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tora tora tora
Zosiu "Do Zosi" wytlumaczyl Ci to o wiele lepiej niz ja. Ale mysle wlasnie tak. Czuje, ze cos Ci dolega i martwie sie tym. Nawet nie wiesz jak koszmarne bywaja mechanizmy obronne, czasem mysle ze masochizm tez sluzy obronie i przystosowaniu do istniejacych warunkow. A to jest destrukcja do konca. Ofiara stajesz sie wtedy na cale zycie i nic Ci juz nie pomoze. I juz zawsze Cie dopadna. Zosiu, Ty juz nie cierpisz, to znaczy ze wewnetrznie przegralas swoja walke. Tak uwazasz. Ja tez juz nie cierpialam. To bardzo niebezpieczna faza. Mysle jednak, ze piszac tutaj dalas dowod, ze nie wszystko stracone. Ale pomoc mozesz tylko sama sobie. Jestes jeszcze bardzo mloda i masz o co walczyc. Walcz Dziewczyno, Walcz o piekna i wspaniala Zosie. Pamietasz? "Wazna mi dama..."? Tak WAZNA MI DAMA. Wazny mi Czlowiek. Specter o rozmowach Dziecko Drogie (trace cierpliwosc kiedy czytam takie wypowiedzi, podejrzewam, ze zyjesz sobie cieplo i szczesliwie i masz jakies 11 lat to by Cie usprawiedliwialo, a nawet nobilitowalo odwage podejmowania dyskusji) nie ma juz mowy. Na tym etapie. Wszelkie proby zawiodly. Kazde otwarcie sie jest pokazaniem kolejnego czulego miejsca, w ktore zostanie wbita kolejna szpila. Mozesz w to nie wierzyc, ale tak jest w istocie. Masz pewnie czysty i piekny umysl, do ktorego nie dociera ogrom zbrodni dokonywanych na dzieciach w pieleszach domowego ogniska. Rozmawiac mozesz z matka z ojcem, ale nie z Sadysta uwazajacym sie za Boga. Ktory za wszystko kaze, za nic nie nagradzajac. Nagroda ma byc to "Kocham Cie dziecko " na lozu smierci. Mowisz o szacunku do rodzicow, a o szacunku do dzieci to juz nie trzeba? Bo one tego nie moga wymoc? Bo musza sie tego najpierw nauczyc? Szacunek do Rodzicow jesli jest wymuszony nie jest Szacunkiem tylko Posluszenstwem. Mylisz pojecia. Posluszenstwo wynikajace ze zrozumienia, z zaufania, pelni w rozwoju dziecka czasem i nawet wazna funkcje ochronna, ale wynikajacy ze strachu przed rodzicem, przed jego gniewem, czy kara jest patologia. Wskazuje na patologie rodzinna w kazdym razie. Zrozumiales? Normalny zdrowy rodzic nie wymaga innego szacunku do siebie niz wynikajacego z faktu, ze jest Czlowiekiem. I szanuje na tej zasadzie wlasne dzieci. Mlodych (nie malych) Wielkich Ludzi. Jedno wynika z drugiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odp. na do Zosi 123...
Z wypowiedzią się zgadzam, starałam się wybaczać i niczego prócz większych problemów mi to nie dało. To ja jestem z nimi na codzień, szukam drogi wyjścia, tłumaczę, pocieszam .....myślę, nie sypiam w nocy, nawet jak usnę zaraz wstaję, to do mnie każdy idzie z problemami i mówi...."poradź, sobie poradziłaś". Nie jestem jednak w stanie naprawić wszystkiego, sama często siedzę i płaczę w kącie, mam dość sądów itp. Zastanawiam się komu służy prawo, dlaczego sąsiedzi nie reagowali nawet wtedy jak prosiłam o pomoc....dlaczego sprawy w sądzie ciągną się latami, ile trzeba mieć siły w sobie, żeby to wszystko przejść. Nie wiem............ Staram się jak mogę i potrafię, ale wiele spraw nawarstwiających się przytłacza mnie, najgorsze jest to, że ten drań wciąż nie daje nam spokoju......Jak go ta matka wychowała? Dlaczego zmyśla w sądzie i ona? Dlaczego w tym domu na stole jako pierwsza na jakiejkolwiek uroczystości pojawiała się wódka? (święta, Wigilia...) - nawet wtedy, gdy wiedziała co potem robi jej syn......można napisać, że , innym swoim synom też "lała". Rozwiodła tym sposobem wszystkich swoich synów, nie pomogła żadnej z nas, a kilka nas było, nie pomaga wnukom, wręcz przeciwnie chciała ich nastawiać przeciwko matkom (w tym moje dzieci przeciwko mnie). Tolerowała i toleruje wyskoki synów wciąż. Cieszę sie z jednego, w tym momencie nie ma łatwego z nimi życia, a szczególnie z tym ostatnim (czyli moim eks). Nie wiem tylko czy powinnam być "tak mściwa, że piszę, iż się cieszę. Uśmiechu na twarzy nie mam.Obrosłam długami, ciągna się za mną jak rzeka (tyle zyskałam trwając w chorym związku), dokąd tak można żyć i żebrać ?(komornik nie zrobił nic do tej pory, choc drań pracuje. Ja pracuję i całe moje szczęście, w innym wypadku dzieci nie miałyby nic. Nie miałabym im co dać jeść o innych sprawach nie wspominając. Dostałam podczas badania na prawdomówność dobrą opinię od dzieci. Czasem zastanawiam się co zrobiłam źle. Wiem, powiedziałam w "końcu dość, nie idę z tobą nigdzie", ale dokąd można kogoś pilnować, słuchać "to twoja wina bo z nim byłaś tu i tam...". Wogóle chyba zacznę pisać książkę, może jakaś nagroda mi sie trafi. Pozdrawiam wszystkich tych co im się udało i tych co jeszcze walcza o swoje prawa. "...Cały kłopot polega na tym, że głupcy są pewni siebie, a mądrzy pełni wątpliwości..." - Otto Szmidt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JestemNikim
Chciałabym napisać coś o moim życiu rodzinnym. Nie mówię o tym nikomu, bo mam wrażenie, że nikt mnie nie zrozumie. Rodzice uważają, że jestem histeryczką, sama nie wiem - może mają rację. Rzecz w tym, że oni co ok.2 tygodnie piją - zaczyna się od weekendowej imprezki z sąsiadami i ciągnie się przez ok.tydzień. Siada mi psycha. Niby mam wszystko - jedzenie, dach nad głową, ale tu chodzi o psychikę. Otóż moi rodzice normalnie są ok, nawet bardziej niż ok, nadopiekuńczy?... Dopytują o wszytko, gdzie idę, z kim itp. Ale jak już zaczynają pić, nie ma ich. Nie interesuje ich wtedy co robię itd. Rozumiem, jakby zawsze było tak samo, ale to odwieczne wahania - tydzień naopiekuńczości, tydzień samotności... mam ddość. Oczywiście często jak wypiją, to coś zepsują... wstyd mi za nich. Czy jestem nienormalna? Czuję się im niepotrzebna, czuję wręcz, że przeszkadzam, że beze mnie byłoby im lepiej. Nie biją mnie, choć ojciec po pijaku kiedyś omal mnie nie uderzył. Oczywiście są krzyki z jego strony i różne epitety w moją stronę. Niby nie jest źle, a jednak czuję się nikim. Czy ktoś może mi powiedzieć, czy to ze mną jest cos nie tak, czy z moimi rodzicami??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 888 ktosik
DO JESTEM NIKIM Jesteś kimś i musisz w to uwierzyć, a jeśli w Twoim domu trwa taka impreza przez tydzień to z Twoimi rodzicami jest coś nie tak. Ja to przeszłam, przyprowadzał różne osoby, nie reagował na nic (piszę o byłym - eks małżonku).Nie żaliłam się poczatkowo do "całkiem obcych ludzi, ale w końcu zaczęłam mówić. Miałam dość non stop wciętego w domu. Doszło do tego, że nie trzeźwiał, nie pozwoliłam - szedł dalej i wracał w takim stanie do domu. Musiałam go pilnować, współczuję Ci. Moje dzieci na to patrzyły non stop, zaczęły się bac tak jak ja. Mimo, że tu nie mieszka ja nadal się boję. Dręczy mnie, ma wyrok za znęcanie się, łga do wszystkich, jednak od pewnego czasu juz mu "tak nie wierzą". Idź z tym do poradni, jesli tu napisałaś, nie dasz sobie w koncu rady sama. Ja też musiałam szukac pomocy. Wiem, napisac możesz wstyd, ja tez się wstydziłam i dalej się wstydzę, narobił pełno długów, pieniądze na alkohol także są do czasu. żastanów sie nad tym co napisałam, psychika to ważna rzecz, później się to odbije. Ja cierpie wciąż, pamięc pozostała, a on dokucza mi dalej na odległość, dzieciom też. Pozdrawiam, trzymaj sie, pamiętaj w poradni AA sa ludzie, którzy wytłumaczą Ci motywy postepowania Twoich rodziców. Spróbuj sobie pomóc, sama sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 888 ktosik
Przepraszam za błędy, śpieszyłam się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tora tora tora
Jestes Nikim widzisz juz pierwsze skutki Syndromu "Dziecko Alkoholika". Piszesz o sobie Jestem Nikim. Jestes Kims Bardzo Waznym. Bardzo Waznym Czlowiekiem. Poszukaj jako zadanie domowe na google.pl Dorosle Dziecko Alkoholika (DDA). Tam znajdziesz strony poradni psychologicznej. Uswiadomi Ci to jakie skutki tego picia dotycza juz Ciebie. Mozliwe ze bez pomocy ze strony Poradni Antyalkoholowej nie uda przebic Ci sie do Twoich rodzicow. Ale pomoc musisz najpierw sobie, jesli pozostaniesz Nikim, Nikt nie pomoze Nikomu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JestemNikim
Dziękuję Ci 888 Ktosik. Staram sie sama sobie pomóc, ale czasem już nie daję rady, dziekuję za wsparcie. Już myślałam, że to ja fiksuję... Oni nie są źli, nie mogę ich nienawidzić, a jendak mam do nich nieustanny żal - nie rozumieją moich pretensji i nie zwracają uwagi na to, co czuję. A moim zdaniem nie liczy się ilośc pieniędzy w domu, lecz atmosfera - to buduje przyszłość dzieci. Moja przyszłość nie jest dobrze budowana... nie wiem już kim jestem. Do AA raczej nie pójdę, wstydzę się i chyba nie jest z nimi aż tak źle, choć czasem się zastanawiam. Wszyscy znajomi uważają nas za porządną rodzinę, a ja ukrywam fakt, że jest mi tu cholernie źle, gdy piją. Mam nadzieję, że już nniedługo znajdę pracę i wyprowadzę się. Czasem chciałabym ostro zachorowac na coś poważnego, bo myślę, że może wtedy by się opamiętali i zrozumieliby mnie... hmm.. nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 888 ktosik do JestemNikim
Nie pisz, że chciałabyś zachorować, aby Cię zauważono. Źle się dzieje, gdy oboje rodziców się bawi, ja Ci napisałam, że też ze wstydu przyjmowałam w domu różne osoby tzn. "wiele osób, za każdym razem kogo innego", nie chcąc wyjść na odludka, który nie umie się zachować w stosunku do przyjaciół eks już męża. Moje dzieci na to patrzyły dopóki nie powiedziałam dośc. Ktoś kiedyś musi powiedzieć stop, pamiętaj, że jeśli jest Ci źle działaj teraz - potem może być za późno lub za wielki bagaż doswiadczeń na Ciebie spadnie. Ja tez się wstydziłam, do dziś się wstydzę. Czasem nie warto jest patrzeć tylko na to, że rodzice zarabiają, w tym wszystkim można się pogubić, różnie w życiu może być - pamiętaj o tym. Ja mimo, że jestem starsza od Ciebie zaczęłam mówić głośno do różnych osób, pamietaj, że jeśli cos się złego wydarzy ( CZEGO CI NIE ŻYCZĘ), będziesz winić siebie, że nie zareagowałaś, ja do tej pory winię siebie, że zrobiłam to za późno. Właśnie choroby nawiedziły mój dom, to zło które się tu kiedyś zagnieździło (brak spokoju, snu, zrozumienia) dało znać o sobie. Spytaj każdego, kto ma problemy zdrowotne, spytaj lekarza czy kłamię...to wszystko buduje się ze stresów. Brak spokoju procentuje do dzis, zmieniaja się wazne dla nas wartości, zaczynamy żyć od dnia do dnia, boimy sie, ja mimo, że go nie ma boje się go wciąż. Spróbuj pomyśleć o sobie i porozmawiać z kimś ważnym, takim kto Ci pomoże, nie zawsze będzie mógł pomóc Ci partner. Posłuchaj mojej rady. Jesli chciałabyś porozmawiać ze mna założyłam gg na potrzeby forum 5672235. Nie mam czasu za dużo, ale jak będziesz chciała porozmawiać zostaw wiadomość. Mam ostatnio napiete dni i rzadko wogóle z kimkolwiek rozmawiam, Tobie radzę poszukaj pomocy, nie czekaj jak bedziesz "miała za dużo doświadczeń". Ja mam ich wiele za sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiestusia
do "tak juz musi byc" Dzwieczyno..daj na luz:)Naprawde , wiem , ze latwo powiedziec ..ale..hmmm naprawde Ciebie rozumiem . Tylko prosze , naprawde nie bierz tego tak do sibie ..Rodzina , to pomimo wszystko nie jest nasz caly swiatc . Rozne rodziny ludzie maja , i nie zawsze utrzymuja z nimi kontakt .. Niech robia co chca , chrzanic , to , niech zobacza gdzie tak naprawde to wszystko masz, :) Powodzonka slonce:* Znajdz sobie jakiegos kochanego chlopaka i miej wielu przyjaciol ..naprawde zycie jest wtedy inne:) Powdzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do dzieci potwory
Chyba Ci się coś pomieszalo.... w pojęciach :) Ciekawe podejście do rzeczy dziecko jako zwierzę do czerpania pożytków. Moze napisalbyś książke pt. Pozytki płynące z posiadania dziecka:) Z np owcy mamy skórę mięso, oscypki, a baca przyjemność może tak przez analogię coś na temat potomstwa. Współczuję serdecznie twoim potomkom.... A Tobie zazdroszczę logicznego myślenia. Jeśli widzisz relacje międzyludzkie tylko handlowo, to tak jakoś nasuwa mi się coś o idei prostytucji, mówiąc inaczej liczą się tylko dobra dotykalne:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do dzieci potwory. Wypowiedź niezła, widze jak się zachowuje młodzież, wystarczy wyjść na spacer z psem. Gdzie krzaczek tam \"chlanie, a dziewczęta sa czasem gorsze i chyba na pewno gorsze od chłopców\". Widzę co się dzieje, chodzą narzekają, klną, ale same niczego nie zrobią aby ulżyć komukolwiek. Fakt, czasem mają taki przykład z domu wyniesiony, gdzie jedno z rodziców tylko coś robi. Podam przykład: idę sobie, leży człowiek i nie rusza sie, zaczyna drgać, leżał juz jak nadchodziłam ze sporej odległości. Pod blokiem było bardzo dużo dorosłej młodzieży....może myśleli że pił? Spytałam czy ktoś go zna - znali, czyktoś dzwonił na pogotowie? Nikt się nie odezwał, obok był sklep, gdzie był telefon. Ja to zrobiłam, oni nie mieli czasu, a człowiek? Chory na padaczkę, pogotowie go zabrało. Dlaczego to napisałam, ta młodzież piła, widziała i nie reagowała, a był to Ich sąsiad. To samo jest w domu, rodzice mówią, mówią, \"brak reakcji\", ale mówić na nich źle można...przecież \"nie mają prawa ograniczać Ich wolności\". Co z takich osób wyrośnie, do kogo małżonka potem się pożali, przecież sama nie była niejednokrotnie w porządku. Ja też mówię w domu i wymagam, \"świat obecnie staje na głowie, jak ja to nazywam\". Jestem tolerancyjna, ale wszystko trwa do czasu, jeśli przekracza się pewną granicę.......niknie zrozumienie, wzajemna pomoc, konczy się rozmowa, pojawiają się tylko wymagania....pytam.....czy to w porządku tylko brać, a nic w zamian od siebie dac. Zastanówcie się, dlaczego rodzice chca Was czegoś nauczyć. Mnie czegos nauczono, może dlatego jesstem obowiązkowa i mam czas dla dzieci. Nie są aniołami, o nie, są różne problemy dnia codziennego, ale nie daję się , a przynajmniej się staram nie dawać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samfacet
Do dzieci potwory.. Wiesz co tolerowalem twoje zachowanie do tej pory ale teraz ci po prostu powiem... BUJAJ SIĘ ! Do innych ... ignorujcie teksty pisane przez to właściwie niewiadomoco..,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sloneczkooooo
do dzieci potwory :-) Zdanie z mojej wypowiedzi wyrwalas tendencyjnie z kontekstu :-) Pisalam..ze dziecko jest biorca z natury do czasu samodzielnosci ktorej nauczy go rodzic..Mialam na mysli rodzacego sie oseska.. z odruchem ssania.. o raczkujacym maluchu..ktory uczy sie poprzez wymaganie ale i wsparcie..a nie 30 latkow roszczeniowcow siedzacych na karku u mamusi..:-) KAZDY z nas urodzil sie takim malym biorcą..i ci ktorzy maja swoje dzieci..im splacaja ow dlug..tak jest ten swiat urzadzony..a nie swoim rodzicom narzucona wdziecznoscią :-) Ja sama jestem wzburzona postawa potomka..ktory juz ma mozliwosci zadbania o siebie ze nalezy mu sie mieszkanie, ze nalezy mu sie firmowy ciuch...itd..Absolutnie nie to mialam na mysli..jedynie to..ze rodzic nie ma prawa w wypominac DZIECKU ktore nie jest samodzielne.. od ktorego tylko wymaga bez odrobiny wsparcia tego co sie dla niego robi.. bo to jest CHORE..Uwazam..ze obowiazkiem rodzica.. jest zadbac o to..by jego potomstwu nie brakowlao pozywienia i dachu nad glowa..Dziecko to doceni samo..zapewniam..szczegolnie kiedy jest kochane..Znam ludzi wychowanych w bardzo biednych rodzinach..gdzie nikt nikomu niczego nie wypominal..i z luboscia wspominaja majtki szyte z plotna przez mame bo nie bylo jej stac na kupne.,do dzis wspomina..ze choc bylo biedne zawsze bylo czyste i zadbane..BO bylo kochane szanowane.. i rozmawialo si ez nim..tlumaczylo..dlaczego mamusia ni emoze kupic mu samolocika....Uwazam..ze nikt nie ma prawa wypominac dziecku niczego..szczegolnie maloletniemu..ktore nie ma mozliwosci zadbania o siebie.i nie prosilo sie na swiat.Chcialas miec dziecko..to zapewnij mu opieke. jesli nie jestes w stanie..i nie masz na to ochoty ..irytuje Cie..ze musisz na swoje zdiecko pracowac - oddaj do adopcji - zapewniam..jest wiele nieplodnych malzenstw ktore sie nimi zaopiekuja z radoscia..i wdziecznoscia bo pragna kochac i dac komus opieke. wiesz, sam Twoj nick nie zacheca do dyskutowania z Toba. Wiem ze dzieci potrafia dac w kosc, bo i potrafia. jednak rozumieja wiecej niz sie niektorym wydaje i mozna /trzeba/ z nimi rozmawiac..traktowac powaznie i z szacunkiem. Nie kazdy jednak musi miec dzieci..co to jakis przymus ? :-) i tak jest nas 7 mld na swiecie. Nie uwierze ze na milosc rodzica dziecko odpowiada nienawiscia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tora tora tora
Do Anny nie bija u Ciebie czasem Murzynow? kiedys spotkalm uciekinierke z Rumunii. Byla z niemowleciem -dziewczynka na kursie jezyka. Tatus nie wyjechal, byl dentysta i dobrze mu sie Rumunii wiodlo. W dawnych czasach za zycia uroczego malzenstwa Causescu. No i ta kobieta znalazla sobie przyjaciela. Nie wiem czy malestwo rzeczywiscie zostalo nauczone mowic tata zanim powiedzialo mama, ale podobno mowilo to tego pana tata. Malenka miala niecaly roczek i byla bardzo pojetnym i inteligentnym dzieckiem. No coz pan sie odkochal po jakims czasie, ale Malenstwo tego jako nie umialo ocenic i nadal wolalo na niego tata. No i dostawalo po buzi. autentycznie to zobaczylam na wlasne oczy. poddalysmy te Rumunke terrorowi psychicznemu i zagrozilysmy, ze doprowadzimy do tego ze jej dziecko zabiora. Musze przyznac, ze nie umialam wtedy dzialac rozsadnie bo mi sie czerwono przed oczami zrobilo i gdyby nie trzymala dziecka na reku pewnie bym jej cos zrobila. Rozmawialam z nia pozniej i tlumaczylam. A Ty mi tu Anno o doroslych juz prawie ludziach, do ktorych boisz sie odezwac. Czy Ty jestes pewna, ze rozumiesz o czym ludzie tu pisza? A moze prowokujesz ich do tego, zeby opowiadali szczegolowo jakich patologii stali sie ofiarami? Lubisz czytac takie rzeczy? Podnieca Cie to? Wiesz ja sobie tak mysle, ze psychoterapia wcale by w Twoim przypadku nie zaszkodzila.... powaznie. Chociaz nie jestem pewna, czy to jest uleczalne.... Do dzieci potwory. Kiedy jest sie dzieckiem? Do czasu kiedy zaczyna byc sie mlodzieza szkolna. Potem ma sie obowiazek szkolny. A czasem ksztalci sie czlowiek jeszcze dluzej. I do tego czasu rodzice sa zobowiazani do zabezpieczania dziecku egzystencji i nauczenia zabezpieczania potrzeb egzystencjalnych. Nawet prawnie jesli sami tego instynktownie nie czuja. Poziom zabezpieczenie dziecku egzystencji to juz indywidualna sprawa. Natomiast zal, ze trzeba kupic dziecku mleko i cos do chleba (ile to piwa by za to bylo...), a jeszcze poswiecic mu troche czasu i uczyc go zycia, o to juz w mroku polaczen synaptycznych wypelnionych alkoholem ginie jakos i dziecko staje sie przeszkoda, wyrzutem sumienia, juz nie jest czlowiekiem. Tak mysli bydle. I tak myslisz Ty "dzieci potwory". Tak mi wyszlo logicznie. Ciekawe co wymyslisz kiedy z powodu jakiegos bledu ( a to wydaje mi sie u tak zadufanej osobki bardzo mozliwe) wylecisz z tej maszynerii do finansowania twojego bytu. Uwierz mi czasem maszyna wylatuje w powietrze i bez twojej pomocy. Czy to co piszesz oznacza, ze jesli dam wlasne cierpienie za finansowanie mojego utrzymania to bedzie to OK? Bo o to tylko chodzi. Jakos tak po trzecim roku studiow, wtedy dostalam stypendium socjalne i zaczelam dorabiac, a na piatym roku juz normalnie pracowalam zatrudniona na uczelni, przestalam byc problemem egzystencjalnym. a pozniej dofinansowywalam rodzinke z zasilkow na ktorych bylam, choc mieli i samochod i mieszkania wlasnosciowe i garaz i nawet dzialke na warzywka. A ja sprzedalam malucha zeby kupic dziecku wozek i lozeczko. Takie byly tu relacje wtedy. Dla mnie problemy egzystencjalne mojego syna sa oczywiste. Tak ze "dzieci potwory" mylisz sie. Mylisz dawce i biorce. Choc wiesz lepiej. Moze zastosuj metode ryby, ryba nie mysli, bo juz wszystko wie (nie znam zrodla tego powiedzenia niestety).Poniewaz wiesz juz wszystko....oszczedz moze sobie wysilku. Badz taka mila. Zrob to dla mnie. Przestan sobie lamac nad tym problemem swoja przepracowana glowke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ata-to
Jezu,mam gęsią skórkę a włosy stoją mi dęba choć skończyłam czytać..Współczuję Wam wszystkim ,którzy tak zażarcie dyskutujecie na ten temat. Bardzo Wam współczuję. Miałam wspaniałych rodziców nie pozbawionych wad.Sama byłam tak trudnym dzieckiem,zwłaszcza w wieku 15-18 lat ,że dziwię się do tej pory ,jak oni ze mną przez ten okres przeszli? Oboje już nie żyją, a ja za każdym razem cierpię ,gdy w natłoku spraw dociera do mnie ten fakt.Nie chcę nikogo potepiać,ani dawaćrad.Ale pomyślcie wszyscy ,jeżeli kiedyś będziecie meli dzieci ,czego ich nauczycie? Jak trafią na durną przedszkolankę albo beznadziejnego nauczyciela,pracodawcę ,albo partnera.... wszystkich nienawidzieć bo nas krzywdzą? A może być ponad tym? Mam 33 lata ,dwoje dzieci,za sobą szaloną młodość, wieloletnie cierpienie i w następstwie śmierć najpierw ojca ,potem mamy...Męża ,który "zaszalał z kochanką" ,któremu wybaczyłam."Co nas nie zabije to nas wzmocni"tej dewizy sie trzymam. Po co nienawidzieć i zachwaszczać siebie tym uczuciem? ŻYCZĘ WSZYSTKIM SIŁY DO ŻYCIA BEZ NIENAWIŚCI-TO NIE JEST PROSTE,ALE JEST MOŻLIWE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sloneczkoooo
Dzieci potwory.. Moze wroc do poczatku.. zacznij czytac co pisza ludzie i zaspiewaj za Kuba Sienkiewiczem - "co ja tutaj robie" Ten topic powstal by ludzie dorosli jak rowniez dzieci..mogly skonfrontowac ze soba swoje emocje, i doswiadczenia dziecinstwa ktore minelo, ale pozostawilo po sobie wiele zlego. Dla nikogo nie bylo trauma..ze rodzic nie chcial czegos DAC, ale ze ZABIERAL. Zabieral spokoj, poczucie bezpieczenstwa, poczucie godnosci, wlasnej wartosci, odmawial wsparcia psychicznego, rozliczal z tego co dawal a co wyzej uznalam za rodzicielski obowiazek. Nikt nie atakuje tu Twoich wspanialych rodzicow ani nikogo personalnienie tyka. O il emilosc jest wspanialym uczuciem.. i dla kazdego pozadanym tak nienawisci nikt z radoscia ni epielegnuje w swoim sercu bo jest jak gwozdz ktory chcialoby sie wyciagnac. od milosci sie kwitnie, od nienawisc wiednie i zarowno jak jedno i drugie uczucie nie jest kwestia naszej woli. Serce nie sluga.. biegnie do tych ktorzy budz cieple uczucia, ucieka od tych, ktore sa zimne i krzywdza czlowieka..Wielu jeszcze dorastajacych ludzi slyszy od swoich rodzicow codziennie zaprzeczenia adekwatnosci swoich emocji jakby odbierano im prawo do czucia. Tu mowi sie o patologii konkretnych ludzkich zyć konkretnych odczuc, ktore bolaly dawno temu do tego stopnia ze nie chca odejsc, a nie jest to akademicka dyskusja na temat rodzice kontra dzieci. Czy to rozumiesz? Nie wiesz o czym i do kogo mowisz, nie znasz ludzi - nie znasz ich zycia nie wiesz co przezyli. NIE WIESZ. Wiesz natomiast ze nikt nie zna Ciebie i Twojego zycia. Kto wychowal takiego egocentryka? Slyszalas kiedys jak placze male dziecko z tesknoty za mama? KAZDE placze..Trzeba sie naprawde mocno napracowac, zeby przestalo i chcialo uciekac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dudi
DO dzieci potwory Osobiscie nie mam pojecia co ty tu w ogole robisz. Jedynym powodem, jaki moglby wyjasniac ciagla twoja obecnosc tutaj i jaki przychodzi mi do glowy to: Nie rozumiesz celu topicu. A jesli twierdzisz, ze rozumiesz, to, NIE ROZUMIESZ. Jak wszyscy ci mowia, ze niezdrowo wygladasz, to znaczy, ze powinnas pojsc do lekarza. Czuje, ze nienawidza zalozyla ten topic, aby znalezc ludzi, miedzy ktorymi poczuje sie lepiej, bo wyobraz sobie JEST ofiara. A jesli ktos tylko kreuje sie na ofiare, to, wyobraz sobie, wszyscy to zauwaza i zignoruja. Nikt tu nie potrzebuje wielkiego sprawiedliwego, ktory bedzie mowil skrzywdzonym i ponizonym "SPOJRZCIE NA SIEBIE, NIE JESTESCIE BEZ WINY". Krytyka, wyciaganiem zdan z kontekstow, lapaniem za slowka oraz brakiem popierania slow argumentami z wyjasnieniem, ze nie mosisz nikomu sie z niczego zwierzac, niczego tu nie wskorasz, cokolwiek bys probowala, wiec twoja obecnosc tu jest BEZCELOWA. A i nie ma sensu zbywac mnie slowami: "Jak ci sie nie podoba, to tego nie czytaj", bo Czuje, ze nienawidze i tak to przeczyta i bedzie sie przez ciebie czuc jeszcze gorzej. Mozesz sobie tez darowac zarzucanie mi atakowania twoich, czyli mi obcych, pogladaow, bo zauwazylem, ze te "twoje poglady" sa po prostu zawsze ANTY, cokolwiek by ktos nie powiedzial. Dziekuje i pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tora tora...anna...
Umiesz negować, ale czy masz monopol na całkowita madrość? A może jednak to Ty masz wyrzuty jakieś za to, że utrzymywałaś Tą rodzinkę? Musiało coś w tym być..... że nie sprzedali oni samochodu, tylko Ty? Te pretensje złóż może właśnie do tej osoby. Te pretensje stworzyły Twoją negację. Każdy ma prawo mieć swoje zdanie i nie tłumacz, że praca młodego człowieka "nie uszlachetnia". Chce więcej niż można mu dać? Nie musi być wobec tego osobą, która uważa, że wszystko mu się od życia " tylko i wyłącznie należy". To, że w wielu rodzinach brakuje nie jest winą tylko i wyłącznie rodzica i nie pisz takich bzdur, że wszystko "ten rodzic powinien dać". Nie znasz mojego życia i na pewno nie poznasz.Nie znasz życia wielu osób. Nie mam sobie dużo do zarzucenia, tylko to, że w chorym związku żyłam wiele lat, byłam poniżana, gnębiona, nie mogłam w nocy spać ( o eks napisałam tu). Nigdy o dzieciach nie zapomniałam. Wiele matek w podobnej sytuacji "uderzyło w tango", ja nie. Nie tłumacz mi, że mam wychowywać kalekę - "praca uszlachetnia". Nie każę dziecku pracować ponad siły, ale szacunek należy się każdemu. Nie piszę, że mam żal do moich dzieci, ale to, że "dziwi mnie zachowanie wielu młodych ludzi". Współczujesz rumunce? A gdzie Twoje współczucie dla matek, które pracują w "pocie czoła, dla porządnych ojców też". Nie poprę nigdy tylko tych "mało porządnych". Zastanawiam się jak Ty to swoje dziecko wychowasz, jeśli Tak strasznie negujesz każdego. Nie podoba Ci się wiele rzeczy, a przecież nic strasznego nie zostało tu napisane. Kazdy ma prawo mieć swoje zdanie. Chodzisz po ulicach, osiedlach?.........przyjrzyj się. Czyżbyś nic nie widziała? Czy Ta znakomita młodzież (NIE KAŻDA JEJ CZĄSTKA nadmieniam), która nie reaguje na zło jest w porządku?Ty chyba nie chcesz widzieć zachowania "polskich dzieci" i nie znaczy to, że nie mają rodziców albo mają "do szpiku kości złych". Pracuję w zawodzie gdzie mam do czynienia z dziećmi i młodzieżą i nie pochodzą wszyscy tylko z jednego środowiska. W każdym środowisku są "różne osoby". Dzieci chcą, ale czasem rodzica może być na "coś nie stać". Nie neguj tak strasznie, jeśli Tobie nie dali....Wydaje mi się, iż masz wiele żalu w sobie, chcesz lub chciałaś brać, a nie miałaś skąd (lub dawali Ci za mało). Czy Twój wysiłek opłacił się? Czy to, że za naukę Ci płacono to złe? Czy ktoś Ci kazał w tym momencie rodzić dziecko. Ty już temu dziecku to wypomniałaś. A jak dorośnie zrobisz to powtórnie? Czy dzieci rzeczywiście wg Ciebie powinny tylko brać, a nic z siebie nie dawać (nie piszę tu o ciężkiej pracy, pracy ponad siły, nie wymagam tego od własnych dzieci, a mam Ich dwójkę). Może psycholog Tobie by się przydał, nawet jeśli skończyłaś podobny kierunek. Jeśli teraz tak negujesz każdego, co będzie za kilka lat? Musiało Ci być bardzo źle w życiu....."ALE MOŻE TYLKO WG CIEBIE ZROBIONO CI TYLE KRZYWDY. NIE WYPOMINAJ DZIECKU JUŻ NA STARCIE..". Pozdrawiam Wszystkich, łącznie z Redakcją. "..Byłoby niedorzecznością ganić innych w takiej dziedzinie, w której się samemu popełnia błędy..." - Cyceron

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mocne słowa... czuję że niena
widzę... ....dlatego tu zajrzałam Nie wyganiajcie nikogo, każdy ma prwo wypowiedzieć się. Pomóżcie, a nie negujcie. Dużo tu negacji. Czy zawsze trzeba się kłócić? Ja nie piszę, ze każdy wypowiadający sie tu postępuje źle, WOLĘ DORADZIĆ NIZ ZASZKODZIĆ> NIKT NIE MA MONOPOLU NA MADROŚĆ, JA TEŻ NIE MAM. Zawsze starałam się słuchać co mówią dzieci. "Tam gdzie kończy się rozmowa, kończy się wszystko" - to moje słowa. To ja anna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Za błędy przepraszam, trzymajcie kciuki - idę na spotkanie z kimś kto mało myśli o życiu swoich dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×