Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

czuję że nienawidzę

nienawidzę moich rodziców - za każdym razem jak znowu to poczuję,wpiszę to tutaj

Polecane posty

MARTAMAUA- czy mozna spytac gdzie jestes, w jakim kraju? Ja mieszkam w Anglii, pod Londynem. Tak jak na Ciebie matka, na mnie dzialal moj ojciec. \"Dzieki niemu\" mialem nawet jadlowstret. Kiedy byl w poblizu, kiedy go slyszalem, nawet kiedy czulem jego zapach [o to nie trudno u wiecznie pijanego faceta] odzucalo mnie od jedzenia. Czasami nic jadlem przez 2 dni i nie czulem glodu; tzn. nie mialem apetytu i nie widzialem powiazania pomiedzy niejedzeniem i ssaniem w zoladku. Za to kiedy na wakacje wyjezdzalem na wies do rodzicow matki, pozeralem tony jedzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martamaua
To samo ja.O jejuuuu jak na wies wyjezdzalam to w progu plakalam,ze tam jestem.Tak mi tam spokojnie,szczesliwie i bezstresowo.Od razu z 4 kg w gore.A jak wyjezdzalam do w ogole histeria.Moja matka raz mi zabronila jechac tam.Wyobrazasz sobie jaka wredna suka?Ze juz sie wyraze.Chyba najgorsze co mogla mi zrobic.W sumie mialam z 17 lat to moglam ja miec gdzies,spakowac sie,wsiasc w pociag i jechac.Boze jak sobie pomysle jak mnie gasili,jak robili taka niedolezna i nieporadna...Dziewczyna prawie 18 lat a mamusia jej pieprzy o ustalaniu z nia wyjscia do kolezanki.No przeciez to sie w glowie nie miesci.I tak bylo z kazda rzecza,ograniczanie jak cholera,jej glupie widzimisie.A argument-BO NIEEEEEEEEE!!!!!!!!! Do tej pory jakos tak mam,ze dlugo sie wacham,cale szczescie juz nie mysle 'co by powiedziala',ale podjecie jakiejs decyzji jest problemem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiem że nic nie wiem
Do Anny;czy moglabyś podac jakies namiary do korespondencji? jeśli to nie problem oczywiście. Pozdrawiam i życzę wytrwałości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój e-mail: mariola_40@o2.pl. Zaglądam czasem na topik, ale nic się nie dzieje. Te słowa wiem, że nic nie wiem i ja często powtarzam. Pozdrawiam wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja od kilku dni jestem w domu (po wakacjach) i przez te kilka dni plakalam :( Nie znosze niesprawiedliwości, a w moim domu TO bylo zawsze. I teraz tez, przyjechalam i rodzice chyba nie mieli sie przez ten tydzine na kim powyzywac, bo czepiaja sie o rzeczy tak glupie i nieprawdziwe, ze normalnie jestem w wielkim szoku jak mozna az tak klamac i wymyslac... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna...do czuję że nienawidzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anna...do czuję że nienawidzę
Znów mi się coś dzieje z komputerem. Weszła tylko moja nazwa. Pisałaś, że pracujesz. Staraj się znaleźć sobie takie zajęcie przez okres wakacji, aby zaczepki rodziców ograniczyć do minimum. Nie wiem z jakiego miasta pochodzisz, ale napisz czy bedziesz studiować w swoim mieście. Najlepiej byłoby, żebyś mieszkała i studiowała w innym mieście, niż mieszkasz. Zmiana środowiska, odcięcie się od problemów duzo daje. Odpoczęłabyś Ty i spojrzała byc może na pewne sprawy inaczej. Ja pisałam sporo o swoich problemach i posłuchałam rad szczególnie dwóch osób z tego topiku. Mimo, ze jestem od Ciebie dużo starsza, słucham rad innych i wdzięczna jestem ZOSI23 i WĘDROWCOWIBEZCELU. Wiedziałam juz dawno, że odłączyć się muszę od nawału problemów. Poinformowałam o tym niektóre osoby wcześniej. Te dwie wymienione przeze mnie osoby z tego topiku utwierdziły mnie w tym, że moje postanowienie wczesniejsze jest realne. Moich rodziców problemy przerosły chyba i być może dlatego zachowują ssie od dawna tak, a nie inaczej. Spróbuj pomyśleć czy moja rada nie jest dobra. Masz jeszcze czas być może na przeniesienie dokumentów do innego miasta niz Twoje (jeśli oczywiście dobrze się domyślam). Mam jedna jeszcze radę dla Ciebie, myśl bardzo dużo o sobie, o tym co możesz zmienić na lepsze. Pokaż swoim rodzicom, że masz zjecie, które jest dla Ciebie ważne i nie reaguj impulsywnie na ich słowa. Staraj się wyciszyć, ja to zrobiłam. Rodzinny dom odwiedzam rzadko, chociaż wcale nie uważam, ze tak powinnam robić na 100 %. Wybrałam po prostu to co jest dla mnie lepsze. W pewnym sensie uciekłam od problemów. Mam dużo zajęć i staram się nie myśleć o rzeczach złych, choć czasem nadchodzą smutne przemyślenia przy podejmowaniu trudnych dla mnie samej decyzji. Staram sie trwać i myśleć pozytywnie. Życzę Ci poukładania w miare swoich spraw i w dalszym ciągu czerpania z życia tych dobrych dla Ciebie chwil. Pamiętaj, że nie zawsze jest wszystko tak jak każde z nas by chciało. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martamaua
Przede wszystkim mysl o sobie.Oni za ciebie tego nie zrobia i wlej to sobie do glowy.Niestety...Ja sie przekonywalam,ze na mojej rodzinie polegac nie moge.Glupie podsteplowanie ksiazeczki ubezpieczeniowej,bo mialam isc do lekarza,stanowi tak wielki problem.Juz wole sama sobie wszystko zalatwiac.A powiedzenie 'nie ma czasu' jest totalna bzdura,bo wiem,ze siedza na tylko w domu po pracy,przed kompem.Rozumiem zmeczenie,ale jak mi sie KAZALO cos zrobic to bez zadnego 'ale'. Tak jak Anna mowi:zaplanuj,realizuj.Nie masz na co czekac uwierz mi.Daj sobie z nimi spokoj...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wczoraj ojciec przyszedl mnie o 23 obudzic, zeby mni eopierdzielic, ze nie wynislam smieci. co z tego, ze cala kuchnia posprzatana, skoro smieci nie wyniesione... wkurza mnie strasznie ta niesprawidliwosc, czepianie sie o takie bzdury i o rzeczy po prostu zmyslone!!! i jeszcze denerwuje mnie to, ze ja musze skarpetki kupowac za wlasnie pieniadze, a mojej siostrze dali kilkaset zlotych na wakacje nad morzem, plus kupili jej nowiutki stroj kąpielowy (podobno drogi). To mnie bardzo denerwuje. A na studia blisko mnie sie nie dostalam, moge studiowac w lublinie dziennie, chyba ze rozpatrza mi pozytywnie odwolanie w krakowie. tylko ze mnie nie stac na caly rok w lublinie, mam odlozone 2000 zl, ktore zarobilam za granica, jest w banku na lokacie, i moge sobie z tego oplacic np. pierwszy semestr jakichs zaocznych studiow blisko mnie i isc do normalnej pracy, i wtedy zarobie na drugi semsestr a po roku znowu bede zdawac na dzienne w krakowie. Jesli mialabym mieszkac w akademiku w lublinie, to nie wiem czy za pierwszy semestr wystarczy mi moje 2000, na drugi wystarczy mi tylko pod warunkiem, ze dostane kredyt studencki. Rodzice nie pomoga mi nic, bo pomagaja juz starszej siostrze.... Co tam ze przez rok oplacali jej studia zaoczne a jej sie nawet nie chcialo pracowac, a teraz mieszka daleko i studiuje dziennie i musza jej kupe kasy dawac miesiecznie (wiecej nie potrzebuje).... wiec licze na odwolanie, zabraklo mi 1 pkta, wiec mam nadzieje, ze sie uda, chociaz pani w sekretariacie powiedziala mi, ze przyjeli i tak 4 osoby za duzo, wiec nie wiem. jakos sobie musze poradzic, chociaz nie wiem jeszcze jak :( a najbardziej boli niesprawiedliwosc :( i to, ze np. moj chlopak wysluchal wszystkiego o czym mu opowiadalam, ale chyba wydaje mu sie ze przesadzam, albo ze to wszystko nie bylo az tak powazne... dziwne uczucie, bo myslalam, ze mnie rozumie :( jestem 5 dzien w domu od powrotu od chlopaka i 5 dzien plakalam. poki zyje tutaj, nie moge zyc spokojnie :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a dla mnie dalej jest to \"topik psychoterapeutyczny\" jak to okreslilas, i bardzo sie ciesze ze nie mam to juz takich osob jak Ty - z calym szacunkiem. Ja potrzebuke sie \"wygadac\", \"wypisac\", bo jesli tego nie zrobie, to znowu uwierze ze oni maja racje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do czuję, że nienawidzę - twoja siostra jest przykladem, że jeśli potencjalna ofiara postępuje tak a nie inaczej, inaczej o sobie myśli, kat jej nie skrzywdzi anno - to bylo miłe co o mnie napisaś,dziękuję. ale to, co wyciągnęłaś z relacji ze mną jest tylko twoją zasługą. dzieci potwory - witaj 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do czuję że nienawidzę To, że możesz z kimś z tego topiku wymienić informacje i pożalić się jest ważne. Nie dręcz się tak zachowaniem rodziców, spróbuj zrobić tak jak Ci radziłam, zająć się wyłącznie sobą, a rodzice niech widzą, że coś robisz - może kiedyś zrozumieją, że dla siebie to zrobiłaś. Czekaj cierpliwie na odpowiedź z Krakowa, wiem że nie jest to łatwe, ale może się uda jeśli będziesz miała z kim pogadać na temat swoich problemów. Czasem ważne zdanie innej osoby pozwoli Ci inaczej spojrzeć na świat. Co do siostry - ta osoba, która wyrażała się na ten temat ma rację - czyli dzieci potwory. Nie próbuj na siłę u niej szukać pomocy. Dlaczego? Ja też w pewnej kwestii próbowałam pomóc i usłyszałam wiele słów, których nie zapomnę rodzicom do końca moich dni. To nie ja robiłam tak źle, ale ja za chęć pomocy wiele wycierpiałam, dlatego zdecydowałam odciąć się od tego. Wiem co robię, wiem że wiele osób mnie popiera, wiem że dążę sama do poprawy mojej i dzieci egzystencji mimo przeciwności. Mam dla Ciebie radę, jeśli nawet nie dostaniesz się z odwołania do Krakowa (czego Ci absolutnie nie życzę), pamiętaj że w życiu są różne sposoby zdobycia funduszy na naukę. Czasem można napisać o przedłużenie terminu spłaty, czasem można być zwolnionym. Jeśli chcesz napisz do mnie, a ja Ci podpowiem co zrobić. Wczoraj tłumaczyłam to samo innej osobie. Zresztą sama do tego też dojdziesz, gdy tylko spytasz w dziekanacie - wszystko jest do załatwienia. Nie martw się na zapas, ja też tak nieraz robiłam i wiem, że nie jest to dobre - ale to wynik doświadczenia. Do Zosi 23 Wiem, że doszłam do pewnych przemysleń wcześniej, a le Ty mnie w tym przekonaniu, że robię dobrze utwierdziłaś - za to jestem Ci wdzięczna. Dużo dał mi także osobisty kontakt z wedrowcembezcelu, to madry człowiek i bardzo dużo zrobił dla siebie mimo problemów walczył z nimi i daży do celu. Wiem jak unikać kłopotów i od pewnego czasu nieźle mi to wychodzi. Reszta rodziny musi sobie radzić sama. Jeśli poprosza o pomoc lub rozmowę będę nia służyć, jeśli nie, będę robić to co uważam za stosowne. Wiem też, że wygrałam pewne rzeczy dzięki swemu uporowi i temu że przestałam słuchać rodziców. Dużo natomiast czytałam i rozmawiałam z różnymi ludźmi i każdemu napiszę - szukajcie do rozmowy nie tylko przyjaciół, ale i ludzi kompetentnych w swoim problemie. Ja znalazłam takie osoby i ciesze się z tego. Pamiętajcie, że osiagnięcie samemu pewnych rzeczy daje wielką satysfakcję, wiem to po sobie. Mam wiele spraw z którymi mi jest ciężko samej, ale znam swój cel, a nawet wiele celów, do których realizacji dążę od dawna. Pozdrawiam wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do NIENAWIDZE...- dziekuje Ci ze sie odezwalas. Przez jakis czas nie mialem kompa, dlatego teraz odpowiadam. Przykro mi z powodu twoich problemow. Odnosnie tych rad ktore dostajesz, to cokolwieg nie postanowisz- trzymam za Ciebie kciuki. ANNO- dziekuje za mile slowa; a DZIECI POTWORY ignoruje. Szkoda mi czasu na czytanie jego/jej wypowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam jeszcze tylko ochote odniesc sie do porady ANNY dla NIENAWIDZE: \"Pokaż swoim rodzicom, że masz zajecie,...\". Ja dam inna rade: odpusc sobie rodzicow na ile tylko mozna. Nic im nie musisz pokazywac ani udowadniac. Zyj dla siebie. Jak napisala MARTAMAU \"mysl o sobie.Oni za ciebie tego nie zrobia\". Przyjdzie kiedys taki czas ze sami Cie zauwaza i docenia; ale dopuki bedziesz zabiegac o ich wzgledy, tak dlugo beda Cie traktowac jak smiecia. Twoja potrzebe bycia przez nich kochana i doceniana traktuja jak smycz na ciebie i psychiczna przewage. Mam wrazenie ze Twoi rodzice maja tak niskie poczucie wartosci siebie, ze moga sie poczuc lepsi tylko poprzez upokazanie innych. Innymi slowy- szanuja tylko silniejszych od siebie. MARTAMAU jestem caly z Toba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wybaczę. Nie umiem. Mam dwadzieścia dziewięć lat. Mój ojciec zrzucił mnie ze schodów. Złamalam rękę. Jestem Żydówką. Moja matka również. Ojciec przez całe dzieciństwo uczył mnie nienawiści do Żydów. O swoim pochodzeniu dowiedziałam się jako nastolatka. Nie wybaczę. Jestem lesbijką. Ojciec wyrzucił mnie z domu. Nie wybaczę. Moja matka nie żyje. Popełniła samobójstwo. Nie wybaczę. Ojciec nie chce mnie znać. Ja też nie chcę go znać. Teraz jestem wolna. Ale nigdy nie wybaczę ojcu. A co najgorsze, nie zapomnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I dziękuję wam za ten topik. Przeczytałam od deski do deski. Znalazłam miejsce dla swoich słów, choć na chwilę. Nie nienawidzę ojca, raczej nienawidzę być słaba, nienawidzę upadać pod ciężarem tego, co wyniosłam z domu. Ale tutaj nie upadłam, tylko wykrzyczałam: nie wybaczę. I poczułam się lżejsza o ten jeden kamyk z całej góry żwiru, jaki mam w sobie. Będę zaglądać czasami. Dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ania bania
dziewczyno odetnij sie od tych potworow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam wrazenie ze Twoi rodzice maja tak niskie poczucie wartosci siebie, ze moga sie poczuc lepsi tylko poprzez upokazanie innych. Innymi slowy- szanuja tylko silniejszych od siebie. - wiesz, ja tez tak mysle. Stwierdzialm to, gdy zobaczylam, ze oni po prostu LUBIĄ mnie opieprzac i krzyczec o rozne rzeczy - nawet te zmyslone. Dziekuje wszystkim za wszystko ! 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do czuję, że nienawidzę. O pokazaniu, że masz zajęcie pisałam w tym sensie, abyś nie reagowała na słowa, które do Ciebie mówią. Każdy w końcu musi zrozumieć, że dla drugiej osoby są ważniejsze sprawy niż kłótnie, słuchanie bzdur i utarczki słowne. Ja fakt mam ten komfort psychiczny, że mogę nie chodzić tam, gdzie mnie ranią. Dostrzegłam, że wychodzi mi na dobre omijanie rozwrzeszczanych, ciągle niezadowolonych, pouczających (mam swój wiek) rodziców. A co do doceniania, o którym pisze tfe student of life, także mam swoje zdanie. Ja nie raz powiedziałam rodzicom, że nie umieją się cieszyć z osiągnięć swioich dzieci, spytałam nawet dlaczego tylko wciąż mają o wszystko pretensje. Nie dociera do nich. A czy kiedyś dotrze? Jednak mimo wszystko są to moi rodzice i widzę, że moje zachowanie od ok. roku z dodfatkowymi ostatnimi postanowieniami nie daję im możliwości do \"ględzenia\" nade mną. Czuję, ze nienawidzę - masz przykład na siostrze - wyjechała i ma lepiej niż Ty - jest szanowana. Sama to napisałaś. Życzę Ci, abyś dostała się z odwołania na studia do Krakowa. Niesprawiedliwość w traktowaniu dzieci jest udziałem i moich rodziców, tak że nie myśl że tylko u Ciebie tak jest. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zniknęły moje wypowiedzi, widocznie to co napisałam wczoraj było najbardziej bulwersujące ze wszystkich moich postów i komuś puściły nerwy:) a zadałam proste w sumie pytanie: jeśli \"czuje...\" posłucha waszych dobrych rad i wypnie się na swoich rodziców, to kto z was jej pomoże jeśliby jej się nie powiodło?? anonimowo łatwo jest kogoś wysyłać na głębokie wody

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj moja matka dzwonila popoludniu z pracy do domu, odebralam ja. Powiedziala, zebym zawolala starsza siostre. Zawolalam. I okazalo sie, ze moja mama sie pytala jej, czy nie chce isc z nia na basen :( I pewnie nawet do glowy jej nie przyszlo, czy moze ja bym nie chciala isc z nimi :( Na studia nie dadza mi zadnych pieniedzy. Wiec musze dostac sie z odwolania do krakowa, bo inaczej po prostu nie bedzie mnie stac na studia (dzienne w lublinie, no chyba ze uda mi sie dostac kredyt studencki, ale nie ma mi kto poreczyc niestety). Wiec moglabym ewentualnie oplacic sobie pierwszy semestr studiow zaocznych tu blisko i isc do porzadnej pracy i zarabiac na swoje studia. Tylko ze dla mnie to ogromna porazka, bo marzylam o studiach dziennych :( Mam sie wypiac? W takich chwilach, kiedy na mnie nieslusznie wrzeszcza i wyzywaja mnie, mam ochote wyprowadzic sie natychmiast i odciac calkowicie - ale nie mam jak, nie mam gdzie, nie mam za co. Gdyby tylko byloby to mozliwe - zrobilabym to natychmiast. Mieliby moj numer telefonu, czekalabym az to oni sie odezwa. I na pewno czulabym bol, ze sie nie odzywaja - bo nie potrafie sobie teraz wyobrazic, ze by sie za mna stesknili i zadzwoniliby do mnie tak normalnie, po prostu, zeby zapytac co u mnie slychac :( Ale niestety nie mam jak, gdzie i za co sie wyniesc. Dzisiaj widzialam w tv reklame numeru dla ofiar przemocy psychicznej. To bylo powiedziane na koncu, najpierw (nie pamietam dokladnie jak to bylo) mezczyzna mowil kobiecie jaka jest wspaniala, a pozniej... zaczal mowic to, co ja slysze od 20 lat, i normalnie jak tylko to uslyszalam to mialam lzy w oczach :( Zawsze jak widze taka sytuacje poza moim domem, to wtedy po prostu WIDZE ze cos takiego jest po prostu ZŁE, i ofiara nie jest winna :( Bo jak to slysze w odmu, to to dla mnie jest juz normalne, to codziennosc, i jestem do tego na tyle przyzwyczajona, ze nie dziwie sie jak takie cos slsyze (w domu). Ale jak slysze w tv, bo normalnie ludzie nie sa tak traktowani, to to razi i widze ze cos jest nie tak, ze to jest takie bolesne i niesprawiedliwe :( To ze rodzice faworyzuja siostre wzmaga we mnie poczucie winy, bo mysle wtedy, ze ona nie jest taka wstretna jak ja i ona zasluzyla na to, zeby traktowano ja z szacunkiem, normalnie - a ja nie :( Jak moja siostra wrocila z akademika, kazala mi sprzatac w domu, wszystko robic. Ale na to juz nie pozwolilam, ona jest tak dobrze traktowana, i dostaje duzo pieniedzy od rodzicow, ja jestem traktowana zle i nie dostaje nic - poczulam taki bunt, bo przeciez nawet jak posprzatam, to oni i tak tego nie zauwaza, tyloko bede sie czepiac jakichs szczegolow... wiec po co mam sprzatac i cokolwiek robic w ICH (jak sam mi pzreciez ojciec powiedzial) domu? Dzisiaj zauwazylam, ze moja siostra jest tak bardzo podobna do rodzicow, ze do niej tez zaczynam czuc zlosc i jakis taki wstret... Ona sie mnie czepia o rzeczy, o ktorych nie ma pojecia, z gory zaklada np. ze ja czegos nie robie, podczas gdy jest zupelnie inaczej... Normalnie poczulam sie dzisiaj jakbym stracila i siostre :( A najgorsze jest to, ze ta mala siostra, ktora jest na tyle mala ze swiecie wierzy rodzicom, ostatnio powiedziala do mnie cos w stylu \"rusz ta gruba dupe i daj mi jesc\". Po prostu powtarza odzywki mojej matki :( I nie hcodzi mi tu o to, ze mnie to boli - bo jesli widze cos tak cholernie niesprawiedliwego i nieprawdziwego to nie mam najmniejszych watpliwosci kto z nas ma racje, ale boli mnie to, ze moja siostra ma 9 lat, i juz uczy sie takich rzeczy od swojej matki :( Ona jest mala, i rodzice sa dla niej ok. Dla starszej tez sa ok. A ja jakbym stala sie ta czarna owca, na ktorej mozna sie powyzywac i wszystko co jest nie tak w tym domu (w tym rowniez ich klotnie miedzy soba?) to jest tylko i wylacznie mOJA wina, i gdyby nie ja, to byliby normalna, szczesliwa rodzina. I chyba tylko ja wiem, ze tak nie jest. Musze zapamietac to zdanie, ze moj ojciec jest tak zakompleksiony i nieszczesliwy, ze wyzywa sie na mnie, zeby mogl sie normalnie czuc sam z soba. Bo to pozwala mi wierzyc w to, ze nie zasluguje na to, co mnie tu spotyka od 20 juz lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do dzieci potwory. Kazdy ma prawo sam wybrać z tego topiku to co będzie dla Niego najlepsze. Szczerze mogę napisać, że wiele rzeczy mi się tu nie podobało (dlatego większość osób nie wypowiada się już tu - mają chyba wakacje i jak przypuszczam wiele z nich za pieniadze rodziców). Autorka, która załozyła ten topik napisała duzo o sobie i chyba tego nie zmyśliła. Nikt Jej tu nie rozkazuje, żeby zrobiła tak, a nie inaczej. To, ze trochę starsze od Niej osoby, lub mające podobne problemy wypowiadają się na temat jak same sobie z nimi poradziły - to dla Niej propozycja. Z Jej wypowiedzi wyczytac można żale, ale i pewne poczynione obserwacje. Ona już orientuje się co jaka jest różnica między Nią, a siostrą. Dlaczego tamtej jest obecnie lepiej w życiu. Dziewczynę należy pochwalic za to, że stara się w dużej mierze stanąć na nogi. Ja napisałam, zeby znalazła swój cel, nie musi na siłę uciekać z domu, ale jeśli ma możliwość (składała dokumenty na studia w innym mieście), tzn., że już wcześniej wybrała drogę wyjścia z sytuacji domowej - chciała sie odciąć od tego wszystkiego tak jak siostra. Nikt Jej chyba nie karze źle traktować rodziców, a ja na pewno tego nie napisałam. Ona juz wykazała dość wiele samodzielności w poszukiwanmiu swoich dróg (praca, odkładanie pieniędzy na studia). Za to u mnie ma duży plus. Jestem duzo starsza od niej, mam Syna w jej wieku, też mam swoje problemy, ale uważam, że nie jest złą dziewczyną. Owszem pożaliła sie tu, ale ja też to zrobiłam. Życzę jej, aby ułożyła swój swiat, a stosunki z rodzicami uległy poprawie i wiem, że gdyby żyła na odległość na pewno stałoby się to szybciej. Jeśli rodzice finansują jedno dziecko, Jej także powinni pomóc. Takie jest moje zdanie. Mam dwoje dzieci, ale już nie raz usłyszałam i to od młodszej córki najczęściej, że traktuje dzieci równo. Dodam, że uwzględniam wiek dziecke i dużo z Nimi rozmawiam. Jeśli nawet jedno dostanie coś wcześniej, tłumaczę że drugiemu dam troszkę później. Moje dzieci to wiedzą i wiem, że nie mówią o mnie xle. Fakt, czasem zapominam troszkę o sobie, ale taki jest mój wybór. Oni sa dla mnie najważniejsi, ja moge na niektóre sprawy zaczekać. Pozdrawiam wszystkich. Ja też zauważyłam, że znikły strony. Dodam, że na innych topikach albo nie wchodza wypowiedzi, albo też znikaja strony. Rzadko tu zaglądam, na inne także, mam troche zajęć, ale chciałabym aby wypowiedzi jednak się ukazywały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do Anny... już kiedyś to napisałam: uważam, że z Twoich postów \"czuje...\" i inne osoby mogłyby sie najwięcej dowiedzieć i najwięcej wyciągnąć pożytecznych wniosków, oczywiście gdyby tylko zechciały. Natomiast mam pewne wyobrażenie jakie trudności czekają \"czuję...\", sama przeniosłam się do krakowa x lat temu z pobliskiego miasteczka i wiem z jakim wzrostem kosztów życia to się wiąże, i wiem też mniej więcej jaki jest rynek pracy tutaj (a mysle że w Lublinie może być gorzej pod tym względem). W takiej sytuacji w jakiej jest \"czuje...\" (nie mam jej nawet kto poręczyć kredytu) napotka ona na ogromne trudności i będzie jej bardzo ciężko bez jakiegokolwiek wsparcia. to jest bardzo trudna droga i ryzykowna w dodatku. I z tego co \"czuje...\" napisała wynika że ona sobie z tego zdaje sprawe. A z drugiej strony jest jeszcze taka kwestia, że konflikty daje się rozwiązać i to nie takie. Wiele osób utwierdza \"czuję...\" w tym że nie powinna dążyć do rozładowania konfliktu, ale ja po miesiącu tej terapii widzę takie zmiany, że oprócz niechęci do rodziców, czuje niechęć do rodzeństwa i przestaje ufać swojemu chlopakowi, który zaczął napomykać, że może ona przesadza. czyli jedynym miejscem gdzie może osiągnąć zrozumienie jest ten topik, czyli kilka anonimowych osób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jedna rzecz na poczatek - moze na gorsze, ale sytuacja sie zmienia. moze teraz jest gorzej, ale moze kiedys dzieki temu bedzie lepiej. historia z dzisiaj, sprzed kilkunastu minut, jeszcze trzesa mi sie komputer jest w pokoju mojej siostry,tej starszej, i ja tu teraz siedzialam i bylo otwarte okno i oswiecone swiatlo, bo przed chwila weszla moja mlodsza siostrzyczka i oswiecila to swiatlo. no i moja starsza siostar weszla od pokoju i zaczela sie wydzierac o komary, tak bardzo zaczekla sie drzec, nawet nie slsyzala co mowie. a tlumaczylam, ze to siostrzyczka weszla i oswiecila. I powiedzialam (spokojnie) zbey sie nie darla, tylko sluchala co ja do niej mowie. I ona zaczela sie jeszcze bardziej drzec, tak bardzo powaznie i krzyczala zebym sie zamknela, bo \"dostane po mordzie\" (doslownie tak powiedziala). I powiedzialam \"prosze bardzo czekam\". Bo ja stwierdzilam ostatnio ze jej nie dam sie traktowac tak jak rodzicom, jeszcze nie ma nade mna przewagi, wiec moge odpyskiwac przymajmniej jej. No i ona podeszla i uderzyla mnie w glowe. I ja wpadlam w jakis szal... Wstalam i jej oddalam, znaczy uderzylam ja w reke i trzymalam za bluzke i ona sie szarpala wiec ta bluzka jej sie troche rozdarla. I moj ojciec przyszedl tu i zamiast do niej to podszedl do mnie i zaczal sie wydzierac na mnie = a ja sie tylkjo bronilam, to ona zaczela. Ja wpadlam w jakis szal, i zaczelam krzyczec, dlaczgeo to mnie opieprza, przeciez to ona zaczeloa, ze podszedl do mnie bo jej nie opieprzy bo to ona jest ukochana coreczka, tak?... I on zaczal sie znowu na mnie wydzierac, ze co ja mowie, ze to ze mna nie da sie zyc, ze to ja mam ich i wszystko gdzies, i takie tam...A matka tylko powiedziala do starszej siostry \"blzuke ci podarla? co za XXXX\" ...... i jeszcze ojciec powiedzial ze jesli chce wiedziec, to on mnie zawsze wolal (tylko ciekawe dlaczego wyglada zupelnie inaczej), i ze ja przegram w zyciu, do niczego nie dojde, nikim nie bede i takie tam... ja nawet juz nie chcialam mowic o tym jak oni mnie traktuja i zawsze traktowali, zaczelam sie uspokajac i juz nie mialam odwagi... tak bardzo nie chce juz tu zyc, tak bardzo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwierciadło
przykro mi ze masz taka sytuacje,ale jak pojdziesz na te studia moze sie gdzies w pracy zachaczysz ,usamodzielnisz(choc juz na pewno jestes samodzielna ,mam raczej na mysli niezalezna finansowo i wiesz co ,na pewno dojdziesz do tego do czego dążysz bo wydaje mi sie ze jestes bardzo ambitna osoba.a tak w ogóle to ja bym wyjechała z kraju na twoim miejscu .postarała sie o prace i została troche ,przemyslała co chce robic i tak dalej .jestem dda i tez wyjechałam z domu bardzo szybko ,sama płacę za studia,studiuję choć powinnam była już skończyc i co z tego ..sama dochodzę do wszystkiego a moje stosunki z ojcem sa lepsze niz kiedyś ,trudno w to uwierzyć ,ale tak jest ,choc wspomnienia bolą zacieram je i walę przed siebie ,myślę o sobie .staram się robić to co lubię i wierzę w siebie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do czuję, że nienawidzę Nie daj się prowokować, tylko tyle mogę Ci poradzić. Mogę przypuszczać tylko, że Twoi rodzice mają problem z powodu Twoich checi studiowania. nie znam Twojej sytuacji finansowej, ale coś mi sie wydaje, że tu tkwi problem. Oni maja jedną (pisałaś niezaradną, która tylko na ich pieniądze liczy) i może myślą jak dać sobie radę. To co piszesz o dostrzeganiu zachowań wobec Ciebie to wyraz przyglądania się sytuacji domowej i nawarstwienia się problemów. Nie myśl, że ja jestem tak strasznie madra, ale wydaje mi się, że u Ciebie przelała się pewna szala goryczy. Jeśli na tym topiku pisałaś tylko i wyłącznie prawdę spróbuj jednak w jakis sensowny, spokojny sposób porozmawiać z rodzicami. Zacznij może od tego rodzica, z którym można się łatwiej dogadać. Powiedz po prostu co Cie najbardziej boli, ale spokojnie. Nie wiem, zaznaczam, czy to coś da, ale na Twoim miejscu spróbowałabym, jeśli oczywiście można z którymś z nich rozmawiać spokojnie. Uwierz mi, że ja ostatnio nie mogłam tak robić i dlatego wybrałam odsunięcie się w cień. Nie znaczy to, że brak zainteresowania z ich strony mnie nie boli. Rodzice powinni wspierac, ja dzieciom pomocy nigdy nie odmówiłam, a Syn miał w grudniu ubiegłego roku doła. Ja nawet bałam się tak, że rozmawiałam tzn. z zasady ja mówiłam dużo. On jest skryty w sobie, ale sama wyczułam, że coś jest nie tak. Trzeba po prostu odrobinę dobrej woli czasem. Nieraz On przyjdzie sam do mnie, nieraz i ja zasięgam rady u Niego. Jest dorosły i wiem, ze często powiedział mało - ale rozsądnie. To On miał pretensje, gdy pierwszy raz zawiesiłam sprawę w sądzie, powiedział to z opóźnieniem, ale miał w tym rację. Wiedział, że powodem było zachowanie moich rodziców. Nie chce tu pisac co robili, byc może wszyscy zdziwiliby się czytając co przeszłam, że nie mówię tak jak Ty zakładając post. Oni zrozumieli, ale jeszcze nie na 100%. Ja jednak pewnych, bardzo wielu okrutnych zachowań i słów nie zapomne im do końca moich dni. Obiecałam sobie w zyciu jedno : nigdy nie dac się nikomu krzywdzić, nie układać sobie na stałe życia z nikim, zawsze mieć czas dla dzieci. Często jestem bardzo zmęczona, ale wysłucham każdą osobę i w miarę mozliwości doradzę, weprę , podniosę na duchu. Czas dla siebie kradnę ze snu. Mam bardzo dużo zajęć, ale przynajmniej to odgania złe myśli. Postaraj się zawsze robić to co lubisz i mieć z tego satysfakcję. Do dzieci potwory Ja rozumie co napisałaś, ale założycielce topiku współczuję i uważam, że coś jest tam nie tak. Szkoda mi tej dziewczyny, bo sama mam dzieci i w życiu przeszliśmy dużo niestety. Nie mam wciąż pewności jak im się ułoży życie. Nie jest mi łatwo, wciąż walczę o rózne sprawy i wiem jakie to jest trudne, gdy ma sie wsparcie tylko u obcych. Wiem tylko jedno, że ja przepadłabym, gdybym nie miała wspaniałej koleżanki, która mimo że miała pełna rodzinę wiele mi w życiu pomogła. Pomogłam sobie także rozmowami z kompetentnymi ludźmi. Dlaczego wierze tej dziewczynie? Dlatego, że u mnie w domu rodzinnym jest niestety \"na pokaz\" i \"kwitnie zakłamanie\". mieszkam w małym mieście i niestety wiele osób wie, co się dzieje u mnie w domu rodzinnym Rej wodzi matka, a tata po prostu się poddał. zawsze wolałam z Nim rozmawiać, ale od kilku lat i on się zmienił. Wiem, ze jest to wina matki, a podłoze tkwi w problemach, które doprowadziły do chorób. Nerwy to nie przyjaciel - to wróg nr 1 - wiem to też po sobie. Moje dzieci też sa nerwowe, choć teraz maja spokój. Co do tych pretensji, które ma autorka topiku do różnych juz osób tez ja rozumię. Przypomnij sobie moje słowa z wcześniejszych wypowiedzi. Radziłam szczególnie dziewczętom, nie wierzyć za bardzo mężczyźnie. Trzeba w życiu osiagnąć wiele samemu i nie liczyć na 100% na inną osobę. Dlaczego tak uważam, widzę co robią młodzi ludzie - fakt nie należy generalizować, ale chyba wile osób widzi to samo. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DZIECI POTWORY- [a jednak przeczytalem twoja wypowiedz], nie tylko twoje wpisy zniknely. Nie ma tez kilku moich i innych osob tez; ale mniejsza z tym. Co powiecie na to: Problem DDD Wielu z nas odkryło, że mamy dużo wspólnych cech wskutek wzrastania w domu alkoholika lub innej dysfunkcji. Zaczęliśmy odczuwać izolację, trudności w kontaktach z ludźmi, w szczególności z autorytetami. By chronić siebie, dbaliśmy o to by zadowolić innych, nawet kosztem zatracenia naszej własnej tożsamości. A mimo to każdą krytykę traktujemy jako zagrożenie. Żyliśmy jak ofiary. Wykształcając nadmierne poczucie odpowiedzialności, woleliśmy zajmować się raczej innymi niż sobą. Czuliśmy się w jakimś sensie winni, gdy broniliśmy swoich praw, zamiast ustępować. Zaczęliśmy raczej reagować niż działać, pozwalając innym na przejawianie inicjatywy. Wykształciliśmy osobowość zależną, przerażoną możliwością, że może zostać opuszczona. Gotowi byliśmy zrobić niemal wszystko, żeby utrzymać jakiś związek, byle tylko nie narazić się na emocjonalne odrzucenie. A mimo to stale wybieraliśmy związki niepewne, ponieważ odzwierciedlały one nasz dziecięcy związek z dysfunkcyjnym rodzicem. Nauczyliśmy się wypierać nasze uczucia jako dzieci i nie okazywać ich jako dorośli. W wyniku tego warunkowania nie odróżniamy miłości od litości, dążąc do kochania tych którym możemy pomóc. Nastawieni na obronę, uzależniliśmy się od stałego napięcia we wszystkich naszych sprawach, przedkładając nieustające porażki nad korzystne związki. To jest opis, nie oskarżenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×