Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ańa

poród w domu

Polecane posty

przeczytalam wszystko co polozne napisaly i oczywisicie pewnie rodzily w swoich szpitalach porod odbieraly znajome polozne i chcialby byc mile, itp... w ogole smieszna jestes polozna bo dla ciebie wazniejsza twoja wygoda niz wygoda rodzacej a tu przede wszystkim chodzi o to aby rodzaca czula sie dobrze, aby rodzaca wybrala pozycje ktora jej odpowiada a nie ty bo cos tam... jakos na zachodze kobiety moga rodzic w pozycjach ktore same wybiora i jakos nie pekaja nie wiadomo jak bo polozna nie widzi krocza... wiesz co, jak ktos chce to potrafi ale w szpitalu pewnie ty sie liczysz, jestes \'\'mocna\'\' bo to twoje miejsce pracy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja zdania o położnych i lekarzach nie zmienię. Rodziłam trzy razy w szpitalu w Świeciu nad Wisłą. Horror, masakra, ogólnie czyste ZŁO. Kobieta rodząca jest niczym, ma leżeć z rozwalonymi nogami i godzić się na upokorzenia. Nie pytają czy chcesz być cięta czy nie, czy chcesz być golona czy nie, czy ci wygodnie czy nie. To położnej ma być wygodnie a nie rodzącej. Koleżanki, które rodziły z mężami już takiego \"syfu\" nie miały, bo położne udawały, że są ludzkie. Mój mąż nie mógł być przy porodach i miałam jak miałam. Trzeci poród przekroczył wszelkie normy humanitaryzmu personelu. Kazano mi urodzić samej główke, bo położna nie miała ochoty mi towarzyszyć. Polazła za ściankę. Jak zanikło tętno płodu to się pokazała... Ach długo by opowiadać. Rozumiem położne, które się oczyszcxzają na forum i wybielają koleżanki, to ta, tzw. ich solidarność. Ale mi nie zamydlą oczu. Jak wspomniałam wcześniej: JEŻELI zdecyduję się na poród w szpitalu to zapewne potwierdzę, że cały czas jest bez zmian. No chyba, że dobrym zrządzeniem losu tamtą \"milutką\" położną piorun strzelił... Pamiętajcie drogie położne, że zmiana wystroju wnętrza, pomalowanie ścian, ozdabianie nie jest tym, co powinno być na porodówce najważniejsze. Macie być ludźmi a nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lidek0
Pamiętaj, że co do nacinania to położna widzi czy pęknies czv lepiej naciąć, sama nie jesteś w stanie tego ocenić i nie wiem czy pytanie rodzącej o zdanie coś zmieni. Co do pozycji to tez położna jest w stanie ocenić w jakiej pozycji poród postępuje najszybciej. A chyba o to chodzi a nie tylko o to, zeby nam było wygodniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lidek cholera, to ty rodzisz a nie polozna to tobie instykt podpowiada w jakiej pozycji jest ci najlepiej i moze nawet mniej boli ja nie rodzilam ale jak wczesniej przejde sie do szpitala i poszukam jakiejs normalnen poloznej i jak mi jakas powie ze mam lezec plackiem to taka wiazanka pojdzie ze hoho:D moim zdaniem to kobieta rodzaca wie ciut wiecej od poloznej polozna tylko \'\'obserwuje\'\' a co do nacinania w wiekszosci przypadkow nacinanie bylo niepotrzebne poza tym lekarz ma obawiazek zapytac sie pacjenta o kazda czynnosc ktora chce wykonac zwiazana z calem pacjenta, nawet pacjent na operacje sie moze nie zgodzic, nie wiedzialas?:) to pacjent decyduje co chce zeby robiono anie widzimisie lekarza... poza tym krocze trzeba naciac gdzies w okolo 10% przypadkach, a nacina sie w 90%... cos tu jest nie tak i trzeba to zmienic!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lidek0
Tak się składa, że ja chyba nie mam instynktu, bo jakoś mi nie podpowiadał w jakiej pozycji chę rodzić, w żadnej nie było mi lepiej lub gorzej i nie każdej kobiecie instynkt musi to podpowiadać. Zadaniem poożnej jest oceniać w jakiej pozycji poród podtępuje najszybciej. Ja miaLam taką wąsnie położną i bardzo się z tego cieszę. Co do nacięcia to skąd wiesz, że tylko w 10% powinno być ono nacicnane?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A kto powiedział że chodzi o to by urodzić jak najszybciej? Dawne wypychanie (ucisk na brzuch rodzącej) przez położne i lekarzy dziecka połączone z nakazem parcia z całej siły są obecnie uważane za przeżytek. Mój ostatni poród był taki jaki sobie wymarzyłam. Pozycje przybierałam jakie chciałam, parłam jak chciałam i kiedy chciałam, instynktownie czując jak to robić by wypchnąć dziecko i jednocześnie nie popękać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fajna madchen, niestety u nas jeszcze pokutuje zacofany pogląd, że tylko personel medyczny ma rację a kobieta rodząca to takie coś, co ma leżeć i być cicho. Mój instynkt mi podpowiadał, żeby rodzić w naturalnej do tego pozycji, czyli klęcząc lub \"na czworakach\". Wówczas kość ogonowa nie uciska tak na kanał rodny kobiety itd. itd. Niestety położna powiedziała, że to dla niej niewygodne i mam siedzieć cicho. Rodziłam trzy razy, za pierwszym razem doświadczyłam tego o czym pisała przedmówczyni: położna w wieku starczym z całej siły nacisnęła mój brzuch, żeby wycisnąć dziecko jak pestkę z wiśni. Nigdy nie dowiedziałam się co to za chora metoda. Na szczęście przy drugim i trzecim żadna z tych panien nie wpadła na ten genialny pomysł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tam:( za sobą dwa porody w odstępie prawie 6-ciu lat( rok 90 i 95 ) za każdym razem prowokowane więc leżałam przywiązana do KTG jak niewolnik,jakoś żadnej położnej nie przyszło do głowy,że z tym badziewiem można równiez usiąść,zdjąć na trochę ,bo 12 i 7 godzin w pozycji leżącej to wstęp do obłędu:) teraz będę rodziła w kwietniu i już mam takiego czasami pietra:) bo jak znam życie,to znowu poród wywoływany więc nie przeczekam w domu do jakiejś fazy rozwarcia by dopiero jechać..... mało się zmieniło,niestety,pytałam telefonicznie o zzo"raczej nie stosujemy"-usłyszałam...to raczej w/g mnie znaczy"nie licz babo"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SNU
ANA nei ryzykuj zdrowia dziecka, to ono jest nawazniejsze. Spokojna zdrowa ciaza nei zawsze konczy sie super porodem - czasem w 5 minut trzeba podjac decyzje o cesarce. Moja kolezanka - lekarka - miala przypadek ze przez 9 mcy usg pokazywalo 1 dziecko przy porodzie okazalo sie ze w brzuszku byly blizniaki , na usg jeden zaslanial drugiego.... oba trafily do inkubatora.... Nie ryzykuj , ni ewarto - i masz racje porod to cos pieknegop, ale poczucie bezpieczenstwa - dziecka - najwazniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bliżej słońca
ja rodzilam w 2005 roku,lublin szpital na ulicy jaczewskiego... wywolywany bo bylam po terminie ale mialam juz rozwarcie...bylam pod ktg od ok17 do 19lezalam w sumie to sobie spalam...o 20 dostalam oksytocyne i znow lezalam ale tak jak chcialam a to na plecach a to na boku....polozna przychodzila co chwile i pytala co i jak zwilzala mi usta jesli chcialam,pomogla mi sie przekrecac...nie mam zarzutow... co do samego porodu tez mialam naciskany brzuch,tez mialam nacinane krocze,nie slyszlalam zadnych obrazliwych slow....i nie mam zalu ani do lekarza ze mi nacisnal brzuch ani do poloznej ze mi naciela krocze...wiem ze dobrze zrobili latwiej mi bylo urodzic...po zszyciu zaraz dostalam malenstwo i zaraz moglam karmic....pokarm przyszedl ok.pol godz po porodzie....tak jak bym w domu rodzila....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bliżej słońca zazdroszczę Ci, że trafiłaś na ludzki personel... u nas tego nie było, gdy ja rodziłam. Epitety typu: \"obrzydliwe, fuj, nie drzyj się, siedź cicho\" to był STANDARD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jejku, to jakiś horror przezyłaś :-o JA nie moge narzekać naprawdę i zgrzeszyłabym. Poród nie wywoływany, bo sam się zaczął, ponieważ ja przechodziłam tylko z patologii na trakt porodowy, to mogę powiedziec, ze w sumie większą częśc I fazy przespacerowałam z mężem po korytarzu czekając na zwolnienie się porodówki. Jak już szłam na nią, to miałam skórcze co 3 minutki, jak doczłapałam się i przebrałam w koszulkę, położona podłączyła mnie do ktg, sprawdziła rozwarcie i wyszła. Ale zaglądała co pare minut (bo na pozostałych 3 porodówkach też były porody, a tylko 2 połozne na dyżurze, na szczęście porody w róznych fazach). JA przyszłam ostatnia, wyszłam pierwsza :) Na łóżko porodowe wdrapałam się około 15.30, z bólu już chciałam gryźć rurki naokoło i poprosiłam połozną o zzo, powiedziała, ze nei ma problemu, tylko sprowadzi anestezjologa, że skoro tak boli, to po co się meczyć. Zanim jednak anestezjolog dotarł ja już miałam pełne rozwarcie (po pół godziny!), więc przyszła druga położna do pomocy. Jedna odbierała dziecko, druga dopingowała mnie i trzymała jak parłam moją głowę, zeby było mi lżej. Połozna która odbierała poród cały czas masowała mnie i obeszło się bez nacinania. Owszem, leciutko pękłam na szyjce i na ujściu, ale nie oszukujmy się, to pikuś. Po porodzie mogłam normalnie usiąść na tyłku. Jestem bardzo zadowolona i o takim porodzie marzyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak czytam wasze wypowiedzi to stwierdzam ze mialam wyjatkowe szczescie ze trafilam do tego szpitala do ktorego trafilam... juz wczesniej slyszalam ze jest rewelacyjny i ze bez dodatkowych oplat i lekarza prowadzacego z tego szpitala nie mam co liczyc na przyjecie ale poszlam tam normalnie \"z ulicy\" i za darmo przezylam najpiekniejsze chwile w moim zyciu... polozne informowaly o wszystkim co sie dzieje, bylam sama w sali nikt mi tam nie wlazil i mnie nie ogaldal, polozne proponowaly rozne pozycje rodzenia podpowiadaly jak oddychac, podtrzymywaly na duchu, krocza nie mialam nacinanego choc moj syn wazyl prawie 4 kilo ze juz nie wspomne o lewatywie... wogole caly personel byl bardzo zyczliwy i w czasie porodu i po nim... bardzo pomocny... dzieki nim karmilam z powodzeniem piersia bo gdyby nie ich pomoc to pewnie nic by z tego nie wyszlo... pielegniarki i polozne naprawde mialy anielska cierpliwosc... na sali z po porodzie jak dlugo sie nie wzywalo pielegniarki w nocy (ok 3 godzin) to same przychodzily zeby sprawdzic czy wszystko wpozadku... ogolnie nie mialam zadnych zastrzezen i swoje drugie dziecko tez chce tam rodzic... naprawde nawet u nas w polsce zdarzaja sie szpitale przyjazne dziecku i matce tylko trzeba ich poszukac bo jest ich jak na lekarstwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dlaczego ja nie mam szczęścia do porodów... Oby czwarty był spokojniejszy. Nawet myślę o prywatnej klinice, ale czy zdążę dojechać? Najbliższy szpital to ten, w którym przeżyłam trzy horrory (świecie nad Wisłą - przestrzegam kobiety) a prywatny w Toruniu (45km dalej). Dlatego zaczęłam myśleć o domowym porodzie.... W sumie nie narzekam na czas porodów, bo pierwszy to 2 h, drugi 1,5h a trzeci to ekspresowa 1h. Niestety trzeci był w takiej atmosferze, że czułam się jak szmata. Baba wstrętna, wredna s.ka w końskim ogonie... nie zapomnę jej do końca życia. Boję się, że na nią trafię znowu. Wiecie, że wówczas bardziej pomogła mi salowa, która sprzątała jak rodziłam? Latała z mopem i myła podłogę podczas gdy ja rodziłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie rodzilam ale z opowiesci mozna sie domyslac jak jest ta cala polozna jest smiechu warta ona jasne ze pewnie rodzila we wlasnym szpitalu wiec byla inaczej traktowana, co tu sie oszukiwac... bo to przeciez kolezanki z pracy odbieraly porod wiec wiadomo!! a niestety dalej jest tak ze w wiekszosci szpitali personel wie najlepiej a to kobieta rodzi, to jej instykt podpowiada w wiekszosci poza tym taka pozycja plackiem jest najgorsza ale nie dla personelu bo jedna czy druga polozna sadza ze wazniejsza jest jej wygoda niz kobiety rodzacej zebym ja nie trafila na taka baardzo madra polozna co to sie tutaj wypowiadala:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lidek0
Skoro nie rodziłaś to może lepiej się nie wypowiadaj, ja rodziłam i znam wiele kobiet, które nawet bez umowionej położnej poród wspominają dobrze. Nie znaczy, że jest tak zawsze, ale nie mozna przekreślić wszytskich szpitali. Co do pozycji rodzenia mnie położne i anestezjolog mowili, ze na lewym boku dziecko jest najlepiej dotlenione.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Lipenka znamy sie z forum lipiec2008 :) Też myślę o porodzie w domu, ale w rezultacie pewnie opłacę położną i urodzę w szpitalu tak jak przy pierwszym porodzie. Jest to koszt około 300-400 zł ale naprawde warto, bo wtedy ona jest przy Tobie cały czas i możecie wcześniej umówić się na pozycję w jakiej chciałabyć rodzić i przedyskutować jaki ma stosunek do nacięcia krocza. Jeśli jest za radzę pomysleć nad inną bo w większości przypadków nie jest to konieczne. Niestety w moim mieście nie mogę znaleźć położnej która by odbierałam porody domowe a szkoda :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mum
Zaciekawila mnie wasza dyskusja i postanowilam wam powiedziec cos co was powinno uspokoic .Ja zyje juz 52 lata po moim porodzie w karetce pogotowia ,nikt mi wtedy nie pomagal ujrzec swiatlo dzienne.To tylko moja matka pomogla mi dobrze sie urodzic poniewaz wierzyla w sily natury i swoje wlasne oraz kierowala sie intuicja. Mama ma 84 lata i wspomina nasze wspolne przezycie jako cos wspanialego. Mysle ze mialysmy szczescie zakonczyc te porod zanim dojechalysmy do szpitala. 23 lata pozniej rodzilam w Polsce w szpitalu moja pierwsza ukochana corke 18 godzin -horror(szczegulow nie opisuje celowo aby was nie przestraszyc) .Trzy lata pozniej rodzilam rowniez w Polsce w szpitalu moja druga ukochana corke - powtorka . Bylam sama poniewaz ojciec przy porodzie to byla abstrakcja i czulam sie jak czlowiek ale pozbawiony praw,miedzy innymi prawa dopodejmowania decyzji.Stwierdzam ze moj wlasny porod chociaz w samochodzie byl o wiele piekniejszy niz moich ukochanych corekw szpitalu gdzie bylo bardzo duzo bolu ,hektyki i braku obserwacij moich potrzeb w przebiegu porodow. Moja mama miala zachowane swoje prawa kobiety , moje prawa zostaly niestety pogwalzone. Dlatego apeluje do wszystkich przyszlych Mam Nie bojcie sie porodow fizjologicznych a tym samymporodow w domu lub w domu porodowym. Nie wszystkie kobiety musza rodzic w szpitalu. Prawda jest tez ze nie wszystkie kobiety moga rodzic poza szpitalem. Szukajcie poloznej ktora wnikliwie poprowadzi was w waszej ciazy a w razie koniecznosci podejmie odpowiednia decyzje iskorzysta zpotrzebne dla was pomocy medycznej.Powinnyscie Panie od poczatku przebiegu Ciazy nawiazac kontakt z Polozna .Porody w domu sa czyms pieknym a krocze nie koniecznie musi byc naciete lub musi peknac.Prowadzenie i przezywanie porodow jest sztuka i ma zwiazek z wiara rozsadkiem i miloscia do ludzi iotaczajacego nas swiata.Mysle ze pani polozna bioraca udzial w tej dyskusji na temat porodow w domu w swojej dziesiecioletniej pracy , nie duzo miala z porodami w domu wspolnego.Przepraszam jesli sie myle ale rownierz jestem polozna i mam przy prowadzeniu porodow w domach duzo przyjemnosci i satysfakcji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PONIO
Witajcie!!! Mum a raczej moja kochana Mamo jestem z ciebie taka dumna. DZIEWCZYNY!!!! Wiem, że nie każda ma takie szczęście jak ja mieć przy sobie mamę położną, wiem jak się boicie... ja jestem w 7 miesiącu i BOJĘ SIE OKROPNIE, jednak to co pozwala mi ze spokojem myśleć o porodzie poza szpitalem TO wspaniała położna z wielkim doświadczeniem i matka aaaaa do tego wszystkiego wspaniały mąż. Jeżeli macie możliwość wczesnego wyboru położnej koniecznie to zróbcie nie ma nic ważniejszego jak zaufana A NIE PRZYPADKOWA POMOC!!!!! Mamuś buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mum
Hallo Ponio i wszystkie mile kobiety, Ponio dziekuje Ci za okazane zaufanie, mam nadzieje ze u wszystkich przyszlych Mam wszystko w porzadku.Zycze wszystkim przyjemnego nastepnego tygodnia Ciazy. Odzywiajcie sie rozsadnie (macie pytania?) oraz ubierajcie sie cieplo, unikajcie stressow. Pozdrawiam wasze maluszki. Mum Ponio juz sie ciesze na nasze nastepne spotkanie.Duza Buzka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poród w domu to bardzo dobry pomysł, ale żałosne baby są bardzo lękliwe więc ciągle plotą te bzdury o niebezpieczeństwie, ryzyku dla dziecka itp. Poród w domu jest bezpieczniejszy gdyż stres w szpitalu szkodzi podczas porodu. Poza tym w domu nie wykonuje się tych idiotycznych zabiegów jak nacinanie krocza, podawanie oksytocyny, przebijanie pęcherza płodowego itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co jak krocze popęka podczas takiego domowego porodu??dziwne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gostekk
To się szyje. Co w tym dziwnego. Przecież lekarza do tego nie potrzeba. Poza tym coraz mniej kobiet chce być cięta i nie pęka, bo są Epino.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rodzoycawdomy
porod w domu to glupota ja rodzilam 2 razy w domu koszmar kurde no koszmar bo rodzilam 7 dni temu w domu a polozna w domu darla sie:przyj przyj ja bez przerwy parlam a dziecko duze w domu koszmar jeszcze mi masaz robila masaz z przyjemnym sie kojazy a ona mi cipke rozciagala palcami jak kazdej a dzidzia wyszla uuuuu ale w domu nie polecam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×