Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość rosa

Moja nerwica...

Polecane posty

Gość Kaśka21
mnie też się marzy normalne,beztroskie życie a dzisiaj tak źle się czuje.Czy ja, czy my będziemy kiedyś zdrowe???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kaska... ja już czuję się o niebo lepiej niż parę lat temu. Sama wychodzę nie czując lęku, wprawdzie nie wiem czy dalabym radę pojechać gdzieś autobusem, pewnie tak, ale od dawna nie próbowałam, zawsze jezdzę samochodem, bo czuję się bezpieczniej wiedząc, że stoi gdzieś na parkingu i w każdej chwili mogę do niego wsiąść i odjechać. Ale najwazniejsze, że wychodząc nie czuję lęku, a kiedyś paraliżował mnie nawet przed wyjsciem na podwórko:(. No i nie mam już ataków paniki, a z uczuciem ciagłego osłabienia jakoś sobie radzę. Po tylu latach już umiem sobie wytłumaczyć, że nic złego mi się nie stanie, do tej pory ani razu nie zemdlałam, więc pewnie się to nie zdarzy. Czasem jeszcze czuję się trochę dziwnie (Nikolka o tym pisała) np. stoję w kolejce w sklepie i mam wrażenie, że zaraz się przwróce, wtedy muszę się o coś oprzeć i jest ok. Już nie myślę o tym, że jestem chora psychicznie, bo wiem, że nie. Gdyby tak było to już dawno mąż zamknąłby mnie w zakładzie:P. Gdyby jeszcze nie to bezustanne myślenie o chorobach, głównie raku i lęk przed nimi, to byłoby całkiem nieżle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikolka
Witam wszystkich! Jest to moje pierwsze forum w ktorym uczestnicze. Wczesniej tylko czytalam, ale jakos balam sie dolaczyc, bo nie docieralo do mnie, ze takie podzielenie sie swoim problemem, porozmawianie o tym z ludzmi ktorzy tak samo jak ja cierpia i mecza sie z nerwica od kilku a nawet kilkunastu lat, przynosi ulge, a nawet w jakims stopniu pomaga.Mozna uslyszec porady, mozna sie troche pozalic i mozna rowniez pomoc.Ciesze sie ze trafilam na to forum. Pozdrawiam goraco! Buziaczki@@@

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mazia
Czesc Wam dziewczyny Serdecznie wszystkie pozdrawiam i zycze duzo wytrwałosci. Wiem co przezywacie, znam ten ból...sama to przechodziłam...i teraz wiem jedno, ból fizyczny to miodzio w porównaniu z nerwica. Zawsze mówiłam ze wolałabym zeby przez 3 tyg bite 24 h chamsko bolał mnie ząb..i to na pewno bedzie lepsze niz ta cholerna nerwica. Dziewczyny, dopiero teraz doceniłam to, jak zycie jest piekne. Dopiero teraz, kiedy sie wyleczyłam. Człowiek który nie maial nic wspólnego z nerwica nie docenia daru spokojnego, zwykłego zycia. Dziewczyny, jestem z Wami. Trzymam kciuki...uzbrojcie sie w cierpliwosc, przejdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikolka
Czesc Mazia! Czy moglabys opisac jak to wszystko wygladalo u Ciebie. I jak poradzilas sobie z nerwica. Ja walcze juz 6 lat i jakos nie moge jej calkiem pokonac. Czasem wydaje mi sie ze jest juz w miare dobrze , a za chwile znowau porazka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mazia
Nikolka! Są róznego rodzaju nerwice, jedni maja ataki paniki inni inne badziewiarstwa. U mnie wyglądało to tak: wracałam z Anglii, po bardzo nieudanym pobycie, bardzo sie denerwowałam w trakcie drogi powrotnej ale tłumaczyłam sobie to tym ze to dlatego ze wracam, ze jeszcze nie jesetem na miejscu w Polsce. Dojechałam...ale siedzac w domu zstanawiałam sie co jest, przeciez juz wróciłam, a moje nerwy nie dały mi spokoju. I tak sie zaczeła moja historia....moja nerwica objawiała sie róznuymi fobiami, strachem, nie mogłam czytac, nie mogłam oglądac telewizji, nie mogłam nawet patzrec na kolorowe ksiązki na połkach. Bałam sie umyć włosów, a zajscie do biblioteki która stoi 500 m od mojego domu graniczyło z cudem. Roznosiło mnie od srodka, tego nie było widac na zewnątrz, to nie tak ze sie DENERWUJE i trzesa mi sie rece, nie to nie to, to wszystko było we mnie...rano kiedy sie budziłam, błagałam Boga zeby jak najszybciej była noc, bo znów musze zyc kolejne kilka godzin z ta skurwiała nerwica(sorki).Sen był moim ukojeniem(spowodowany tabletkami oczywiscie). Nawet nie jestem w stanie przytoczyc wszystkich objawów mojej nerwicy bo było ich tyle ze pewnie miejsca by tu zabrakło. Dziewczyny, stałam sie spowrotem dzieckiem, nic nie potrafiłam zrobic sama, nawet zajsc do koscioła. Nadszedł okres w którym musiałam jezdzic pociągami....Boze, tabletka za tabletką, oczywiscie nie sma, bo sama nawet na dworzec nie potrafiłam wejsc. W pociągu najczesciej dopadały mnie ataki paniki. Nie wiedziałam co ze sobą robic. Chciałam uciekac, wyskakiwac przez okno..ale dlaczego? przed czym uciekac? Nadal nie wiem. W niektórych postach pisałyscie ze macie wrazenie ze cały czas mdlejecie, ale nigdy nie zemdlałyscie, tez to przechodziłam. Wiem, ze slady nerwicy długo jeszcze we mnie pozostaną i co jakis czas nadal mam wrazenie ze mdleje...ale dziewczny, to tylko nasza chora psychika, przez 3 dni mam wrazenie ze padne za moment, robie sobie badania krwi, do tego momentu kiedy badan nie odczytam ledwo zipie, trzymam sie barierek bo juz juz juz i mdleje. Ale gdy przeczytam badania krwi i okazuje sie ze są rewelacyjne...jak reka odjął. Wszystko mi przechodzi i znów mam pół roku spokuj. Zaczełam sie leczyć homeopatią L-74. To było najgorsze bo leki homeopatyczne zaczynaja dzialac dopiero po 2 tyg lub nawet 3 tyg stosowania wiec pomagałmam sobie xanaxem. Po nim choc na chwile czułam sie jak nowo narodzona. Potem były rózne wizyty u masazystek, wkoncu trafuiłam na masazystke która miała cos w sobie z bioenergoterapełtki i wtedy poczułamm delikatna poprawe, nastepnie była akumpresura i znowu troszeczke lepiej. Ale jak na złosc, dopadła mnie depresja, miałam dwa gówna na raz. Psychiatra, leki antydepresyjne, na zadne psychotopy nie chciałam sie zgodzic bo słyszałma ze uzalezniją. Brałam antydepresanty z uspokajającymi na przemian. Mysłałam ze dostane swira, miałam wrazenie ze mam na czole wypisane WARIATKA, ze ludzie to widzą. Kurwa, ta choroba jest najgorsza na swiecie. Mijały miesiące, z nerwicy powoli wychodziłam. Malutkimi kroczkami przekonywałam sie do kolejnych czynnosci, pokonywałam swój strach, to buyło najgorsza, najwieksze walki jakie stoczyłam w zyciu to te ze swoim strachem. Paranoja. Płacz i zgrzytanie zebami ale byłam silna, wmawiałam sobie ze potrafie, zrobie to, potrafie! Okropnie zyło sie ze swiadomoscia ze ta choroba to nie grypa, nie przechodzi za tydzien, wiedziałam ze musi minąc szmat czasu zeby wreszcie poczuc co to znaczy spkojnie zyc. W koncu trafiłam do psychologa. Odstawiłam wszystkie leki. Pomogła. Ona mi pomogła. Dzieki psycholog wsiadam do pociągu(mieszkam na południu POlski) i jade do Szczecina, sama. Latam samolotami i mam w d.... tysiace fobii. Pewnie ze sie pojawiaja od czsu do czasu ale jakos staram sobie to wytłumaczyc. czesto boli mnie 3/4 mojego ciała na raz. Nawala mi serce, boli jelito, i 7 zebów na raz...i wiem ze to....moje nerwy. Ze z moim ciałem jest wzystko ok. Te objawy pojawiaja sie coraz rzadziej raz na kilka tygodni...ale...tabletki i krople uspokajajace zawsze mam przy sobie. Uzaleniłam sie od swiadomosci ze musze je miec przy sobie. Nie biore, nie stosuje, wazna jest swiadomosc poziadania. Ups ale sie rozpisałam. dziewczyny,, trzyajcie sie i wiedzcie ze w koncu wy zaczniecie normalnie zyci bedziecie szczesliwe. Obiecuje wam to. Kiedys przeciez to musi sie skonczyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Witaj Maziu! Kiedy czuję się świetnie tak jak przez ostatnie dni ( co zawdzięczam jak sądze w 80% lekowi a w 20 % mojemu już bardziej olewającemu stosunkowi do nerwicy ) to chce mi się śmac z własnej słabości i rozumiem podejście takie jak Twoje. Jednak kiedy są TE ZŁE dni to mam wrazenie, że to się skończy, ale....po moim pogrzebie. Naprawdę już kilka razy byłam prawie pewna, że to co czuję to juz umieranie i zanim karetka przyjedzie ( a była u mnie przy atakach 4 razy ) już będę wachać kwiatki od spodu. To było najgorsze uczucie jakie przeżyłam w życiu. Nikomu tego nie życzę.Nagle nie mogłam utrzymac się na nogach, nie mogłam złapac oddechu, zacisnęły mi sie mięśnie w gardle, serce waliło chyba 300 razy na minute, myślałam, że peknie i serce i żyły w czaszce. Do tego doszła tak niesamowita słabość, że leżałam na podłodze, nie miałam siły ruszyc ręką ani nogą. Byłam pewna, że to przynajmniej zawał.To było straszne:( Potem jak przyjeżdżało pogotowie i lekarka stwierdziła, że to nerwica i zebym do psychiatry szła, patrząc na mnie z wyrzutem jakbym zawrciła jej głowę - czułam się jak zbity pies. Naprawde byłam pewna, że zwariowałam. Potraktowano mnie jak histeryczkę a ja naprawde czułam się wtedy skrajnie źle. Nikt co tego nie poczuł na sobie - nie zrozumie.Po około 40 min wszystko przechodzi, ale jeszcze jakis czas trzesłam się jak galareta pod grubą kołdrą a rano po kilku godz snu czułam się skrajnie wyczerpana jakbym przebiegła przynajmniej maraton. Często budziłam się z uczuciem tak okropnego zmęczenia, że myślałam, że to zmęczenie mnie zabije. Po prostu nie miałam siły oddychac ani mielić językiem kęsa kromki chleba.O innych objawach już pisałam na tym forum lub nawet lepiej już o tym nie wspominać. Za duzo tego. Dziś czuje sie dobrze. Biore długofalowy lek, ale nie wiem czy nadejdzie chwila, że bede sie czuła tak jak dzis bez zadnych prochów. Nie wiem czy to się kiedys skonczy.Czasem mam na to nadzieję, ale widze po Was. Kilka osob z tego wyszło a większość....6, 10, 20 lat....10 lat to cała moja pozostała młodość, najlepsze lata i mam je spędzić z nerwicą ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po prostu ania...
Rosa...mnie też wkurza to , że najpiękniejsze lata mojego życia przebiegły pod wezwaniem nerwicy :( zaczęło mi się to jak miałam 23 lata :( za rok mam rocznicę 10tą:( Ale cieszę się tym , że na początku było strasznie ciężko, a z każdym rokiem coraz lepiej .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolla
Mazia dzięki za wpis , odnalazłam tam niejedno z mojej nerwicy.🌻 Lepszych dni dziewczynki🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
nerwica może przybierać wiele postaci, ja nigdy nie bałam sie wychodzenia z domu, ale sa tu osoby które bezpiecznie czuły się tylko w 4ech ścianach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mazia
Są rózne rodzaje nerwic. jedna z nich to nerwica lękowa. Rosa, najwazniejsze jest to zeby WIERZYC. Mozesz mnie wysmiac ale wiara czyni cuda. Nie poddawaj sie, nie dawaj sygnału swojej podswiadomosci ze bedziesz sie pewnie z tym meczyła przez kolejne pare lat. Tak nie mozesz. Nawet nie wiesz jakie pokłady nosi ze sobą nasza podswiadomosc. Wpieraj sobie to ze sie wyleczysz az w konu Twoja podswiadomosc w to uwierzy a ciało działa zgodnie z tym co mówi Twóoj mózg. Łap sie wszystkiego, medycyny niekonwencjonalnej jak akumpresura(zajebista rzecz), bioenergoterapia, leczenie ziołami. Nie jestem zwolennikiem chemii ale skoro musisz, bierz. Ale walcz. Badz pewna tego ze kiedys to skurwysynstwo minie. Nie dawaj za wygrana, pokaz tej cipie (przepraszam) ze jestes silniejsza od niej. Nerwica jest zakodowana w mózgu a nie w pozostałych czesciach ciała które nawalaja. Spróbuj indywidualnej terapii u psychologa. To drogie, ale warto. Na prawde warto. Wierz w Boga, módl sie. Walcz z tym na wszystkie mozliwe sposoby. Bedzie dobrze. Nie miałam nigdy takich ataków i nie wyobrazam sobie nawet tego co to jest ale badz silna i przeklnij te nerwice. Ty jestes silniejsza. Potrfisz. Gwarantuje Ci ze potrafisz. Czy Twoja nerwica objawia sie tylko takimi atakami paniki gdzie serce wali itd? Scisk gardła mam do tej pory. Co jakis czas go czuje, ale walcze z tym i jakos przechodzi po jakims czasie. Rosa, pamietaj, Ty jestes pania swojego ciała, nie ta pizda. Dziewczyny polecam ksiązkę POTEGA PODSWIADOMOSCI Murphiego. Dosc trudna, ale wczytajcie sie, na pewno w jakims stopniu wam pomoze. Pozdrawiam was wszystkie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Miałam do tej pory około 6 pełnoobjawowych ataków paniki a poza tym różne dolegliwości typu:zawroty głowy, przewlekłe zmeczenie (wręcz wyczerpanie), ponad miesiąc kiedys bylo mi niedobrze, ból żołądka i brzucha, uczucie jakby sciskal mnie caly układ pokarmowy od zołądka do konca jelit, bóle głowy, uczucie, że zaraz zemdleję, zaciskanie mięsni gardła, uczucie sznurka na klatce piersiowej, drżenie rąk a po atakach zawsze okropne dreszcze ( prawie jak w padaczce ) no i oczywiście natrętne myśli o śmierci i chorobach, które nakręcają wszystko. W tej chwili nie odczuwam prawie nic, ale leku nie będę brała w nieskonczoność...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mazia
Zastanawiałyscie sie czasem dlaczego akurat nas to spotkało? Dlaczego nasi znajomi zyja pełnia zycia a my musimy się meczyc? Słyszałsm ze jest to genetyczne. Nerwicemiałam ja, miała moja mama, miała siostra mojej mamy i moja babcia, prababcia tez...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość channel20
Cześć dziewczyny.Super , że są na tym świecie takie fajne osoby, które potrafia mówić o swoich problemach.Też mam nerwice.Bardzo niedługo bo od miesiąca.Pierwszy napad przeszłam u kuzynk.Kaplica-w ogole myslałam ze to koniec, ze umieram .wstydziłam się jednak wezwać pogotowie.Leżałam na łózku , serce mi waliło, ręce i nogi mi drętwiały.Wróciłam do domu , pomyslałam może to jednorazowe, może przejdzie.I w tym samym momencie dostałam ataku, nie takiego strasznego jakl pierwszy ale skłonił mnie do pójścia do lekarza.Pani doktor-zaprzyjażniona osoba od razu stwierdziła nerwice a dokładniej zespół lęku napadowego. wyszłam od niej jak nowo narodzona z przepisanymi srodkami uspakajającymi(Valdispert) Po tygodniu znowu przeszłam atak-najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to , że jak sie cos dzieje i nie mam czasu o tym myśleć to ataku nie dostane.Np. pić 5 piwo z kolei,skakać na koncercie to mam siłe, ale ide do sklepu i znowu to samo-uczucie ,że zaraz poprostu zejde z tego świata, że zemdleje , nikt mnie nie znajdzie .Poszłam do innego lekarza, ten nie zastanawiając się wysłal mnie do super pani psycholog.Lecze sie niedługo ale już wiem że mi to pomaga.Co prawda nie robiłam żadnych badan(nie wiem czy dobrze robie) ale objawy mam identyczne jak Wy, tzn niektóre bo nie ma zadnych nerwobóli tylko uczucie że zemdleje , drętwienia natretne myśli o chorobie i śmierci.Cieżko jest mi zmierzyć ciśnienie bo na sam widok ciśnieniomierza serce mi wali i trzęsą mi się rece.NIenawidzę tego sprzętu:) Kiedy tylko czuje że zblią sie atak , wkładam suchawki na łeb i tańczę-uwierzcie mi-strasznie pomaga.Chciałam sie was zapytać czy zrobic badania serca czy dać sobie spokój?? Serdecznie Was pozdrawiam, nawet nie wiecie jak sie cieszę , że znalazłam taka fajna stronke!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Channel20
Dziewczyny mam nadzieje , że się odezwiecie, chciałabym być z Wami w kontakcie.Czytam ciagle to forum , i wiem że jestem jedną z Was.Chciałam się jeszcze zapytać czy tez macie problemy z zasypianiem?? Ja czasem jak zasypiam to co chwile się wybudzam i aż muszę się podniesc by"rozruszać serce" bo wydaje mi sie ze przestaje bic.Z kolei w dzień co chwile łapie sie za puls, az juz mnie szyja od tego boli:) Też macie takie objawy?? Odezwijcie sie prosze!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Ja tez biore rexetin. To jedyne co mi pomaga. Praktycznie pozbywam sie 99% objawów i żyje normalnie. Nie moge jednak brac tego do konca zycia. Tez miewam przed zasnieciem uczucie ze serce przestaje mi bic i wtedy zrywam sie i taka meka moze trwac pol nocy. Boje sie zasnąc, bo sie nie obudzę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich ! Chanel ja również mam takie problemy podczas zasypiania, nagle zrywam się do pozycji siedzącej bo nie mogę złapać tchu i mam wrażenie że serce przestaje bić. Teraz zdarza mi się to rzadko ale właśnie od takich objawów zaczeła sie moja choroba, zanim dostałm pierwszy atak. Myśle że powinnaś zrobić badania żeby być pewną ze wszystko jest ok. Szczególnie zrób sobie poziomy hormonów tarczycy T3,T4. Właśnie nadczynność tarczycy powoduje nerwowość ( drżenie rąk, kołatanie serca, itp) i musi być leczona. U mnie właśnie tak było. Kiedy zachorowałm na nerwice jako nastolatka, podczas badań stwierdzono u mnie nadczynność tarczycy i leczyłm sie rónież u endokrynologa. Pozdrawiam apaszka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
a u mnie T3, T4 i TSH w normie a ręce drżą choćby dzis rano...ale zanim stwierdzi sie nerwice na pewno trzeba zrobic wszystkie badania wczesniej aby wykluczyc inne przyczyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdasperowana
a ja nie mam problemow z tarczyca, za to podobno mam nerwice...hmm...cos mi sie jednak nie chce poskladac do kupy.bo objawy "nerwicowe" mam od 7 roku zycia...tzn glownie ta pieprzona nadpotliwosc rak...dziwne to dla mnie troche, bo zawsze wydawalo mi sieze dzieci w tym wieku nie maja z tym problemu...nie wiem juz...moze jest jakas inna przyczyna tego wszystkiego...a nerwica je tylko nasila...nie wiecie moze jakie jeszcze badania nalezaloby zrobic oprocz poziomu hormonow tarczycy? pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Ja miałam hormony tarczycy, morfologie krwi i moczu, poziom potasu we krwi,tomografię komuterową głowy ( przez wieloletnie bóle zlecone przez neurologa ), RTG kregów szyjnych ( bo jak tam jest cos poprzestawiane to tez moze bolec głowa ), EEG, wielokrotnie EKG, sprawdzali tez kilka razy ciśnienie, USG serca ( echo serca ), Holter serca ( 24ogodzinne EKG ).Większości wyników tych badan zarzadal psychiatra zanim zaczęlismy leczenie. Lekarka musiała miec pewność, że nic innego mi nie dolega. Została tylko nerwica.Trzeba iść do lekarza 1 kontaktu i do psychiatry i oni zazwyczaj zlecają te serie badan aby wykluczyc inne choroby. Po wszystkim zostaje sie juz u psychatry i on przepisuje leki lub daje skierowanie na terapie. Ja na terapie narazie nie idę. Nie mam czasu i pieniędzy. Poza tym odczuciami moge sie podzielic z Wami tutaj i na to samo wyjdzie. 70zł za godzine gadki - szmatki z terapeutą, który g... wie co ja czuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Channel20
Dzięki dziewczyny za rade-macie racje, pójde zrobić badania, chociaż jestem pewna , że to nerwica. Mogę Was pocieszyć tym , że moja mama miała nerwice 3 lata jako młoda dziewczyna i wyleczyła sie zupełnie.Mówiła ze przyszedł dzień kiedy poprostu wszystko sie skończyło. Skoro ona-panikara jakich mało przez to przeszła to każda z nas też może z tego wyjść. Ja tam jak Wy-codziennie kalkuluje czy opłaca mi sie wyjśc z domu bo może trafi sie atak i co wtedy?? Ale staram się traktowac to cholerstwo jak wszystko inne, ale czasem mam totalne załamki i najchętniej sama sobie bym wykopała grób.Mam jednak bardzo duże wsparcie ze strony mamy która sama wie co to oznacza. A wiecie co jest najgorsze?? Opowiedziałam o nerwicy swojej kolezance i tak się tym przejeła ,że pare dni potem wylądowała w szpitalu z moimi objawami i tak wysokim ciśnieniem , że pytali się jej czy narkotyki bierze.Czuję się winna , już nikomu nie bedę o tym mówic.Ale chyba to najlepszy przykład na to , że nerwica siedzi w głowie. Pozdrawiam Was serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Rexetin bralam od listopada 2004 do czerwca 2005, potem przerwa, atak paniki,inne leki i od miesiaca znow rexetin - pewnie na kolejne pol roku na nim pobede zanim sprobuje znów calkiem odstawic wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Channel20
Tak sobie czytam te wszystkie wasze wpisy i też się zastanawiam skąd to cholerstwo się bierze.Rosa-pisałas ze zawsze wszystko traktowałas bardzo emocjonalnie-ja miałam identycznie, z reszta mam do tej pory.Oczyiwscie z zewnatrz jestem osobą nie do zdarcia-wszysyc maja mnie za siłe spokoju a w srodku-poprostu masakra.NIE daj Boze ktos powie mi cos przykrego i dzień juz zchrzaniony , myśle o tym non stop.Brata albo taty nie ma w domu , a słysze pogotowie-od razu serce mi nawala , widzę sie na ich pogrzebie i szybko łapie za telefon żeby się upewnić ze żyje.Wiecie co-to jest chore.Oglądam film, w którym ktos ma raka i już trzesawka.NAwet nie wiem od kiedy tak się dzieje , ale chyba od zawsze.Jak to wszystko sobie poukładam to wcale się nie dziwie ze mam nerwice.Jestem emocjonalnie zdesperowanym człowiekiem. A Wy kobitki zastanawiałyście się skąd to się u Was wzięło?? Chciałam Wam jeszcze opisać mój najlepszy(w sumie to najsilniejszy atak) Słuchajcie-jechałam na lotnisko do Warszawy-a mieszkam pod Łodzia wiec zajeło to ok 1,5 h i oczywiscie cała drogę sie nakrecałam-co by było gdybym dostała ataku.Jestescie doświadczone więc wiecie ze takie myslenie to gwóźdz do trumny.Wysiadam z samochodu i oczywiscie atak-a , że byłam z mama kolezanki nie chciałam sie przyznac ze cos jest nie tak.I jak zwykle-słabo serce nawala poczucie ze zaraz sie przekrece-standard.I wiecie co-walczyłam ze sobą przez ładne pół h-przeciez sie mogłam sie tam połozyc i twierdzic ze umieram.Walczyłam jak lew i wywalczyłam.Wracając do samochodu byłam juz spokojna.A dobrze wiem , ze gdybym była w domu i sie połozyła to atak trwałby zdecydowanie dłuzej.Może to co pisze to głupoty, bo Wy macie zdecydowanie wieksze doświadczenia, ale w grupie rażniej-nie??:))Pozdrawiam-chyba juz drugi raz dzisiaj-wybaczcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikolka
Tez sie zastanawialam skad to cholerstwo sie bierze. Ja tez wiecznie sie o cos zamartwialam. Odkad pamietam. Brdzo latwo jest mnie zranic. Jak ktos cos powie zlego na moj temat to bardzo to przezywam. Rozmyslam o tym calymi dniami.Rosa pisalas w ktoryms poscie, ze lek cie dopada na pustej ulicy gdzie nie ma ludzi, bo boisz sie ze gdybys dostala ataku to nikt Ci nie pomoze. W moim przypadku jest odwrotnie. Jak jest duzo ludzi na ulicy to dopada mnie lek, ze jak dostane atak to ludzie to zobacza.Bardzo boje sie tego.Zawsze jak cos mnie lapie w autobusie albo na ulicy to zaraz uciekam w jakies najblizsze mniej zaludnione miejsce i powoli, powoli sie uspokajam.Jak jade autobusem i jest tylko pare osob to jest w miare ok, ale jak tylko zaczyna sie zageszczac to zaraz cos mi sie zaczyna dziac i byle jak najszybciej do domku.Zawsze musze miec przy sobie telefon. O mojej nerwicy wie niewiele osob: moi rodzice, moja przyjaciolka i moj maz. Moja mama dlugo nie mogla zrozumiec mojej meki. Nie docieralo do niej ze wszystkie badania wychodza dobrze a ja dalej zle sie czuje. Nigdy mi tego nie powiedziala ale chyba myslala czasami ze jestem jakas histeryczka.Jak ktos tego nie przezyl na wlasnej skorze to nie zrozumie tego, chocby sie bardzo staral.Tak sobie mysle ze jak uda mi sie pokonac nerwice to juz nic nie bedzie dla mnie straszne. Marze o tym zeby obudzic sie rano pelna energii, bez tego ciezaru, nie myslac o tym czy bede sie dobrze czula, czy przezyje dzien bez ataku i czy w ogole przezyje ten dzien.Zazdroszcze swoim kolezankom ktore tak beztrosko sie bawia, smieja, bo na mojej twarzy czesciej gosci smutek niz usmiech :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość channel20
Nikolka ja tez nie lubie jak jest dużo ludzi.tak jakbym sie wstydziła tej nerwicy.Wole jak jest mało osób niz tłumy.Jak widać nasza nerwica stroni od ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewita
Cześc dziewczyny, cieszę się że powstała ta strona.Z nerwicą borykam się od dziecka, miałam bardzo długi okres spokoju, dopadła mnie znowu półtora roku temu.Trafiłam do psychiatry który zlecił mi terapię grupową, terapia bardzo mi pomogła.Daje ona dużo wsparcia któe,szczególnie nam jest potrzebne.Na terapię chodzilam rok ,z osobami które tam chodziły mam cały czas kontakt.Nie płaciłam za nią, refundowała ją służba zdrowia.Obecnie jestem bez leków,brałam przez pół roku cital.Nie jestem jeszcze zupełnie zdrowa zdażają się czasem lęki, ale żadko.To paskudstwo potrafi zatruc życie,ale trzeba walczyc.Dobrze się czuję jak mam dużo zajęc wtedy otym nie myślę,a jak się coś zaczyna dziac uspakajam się mówiąc sama do siebie to tylko nerwica nie głupiej babo.To tyle narazie trzymajcie się dziewuszki pa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co o tym sądzicie Moja mama twierdzi że mam nerwice a raczej jej początki. Zastanawiam się tylko czy to że dużo się denerwuję można nazwać nerwicą. Fakt czesto się wkurzam i to na wszystko na rodziców, chlopaka, sąsiadów, na babe z sekretariatu, na tloki w autobusie itp. Od pewnego czasu bardzo się też poce i mam takie jakby skórcze mięśni np. w nogach o kłóciu i bólu w klatce nie wspomne. Wiemże to na tle nerwowym nie wiem tylko czy moja mama nie przesadza bo odkąd sporo schudłam wkręca mi że się odchudzam co jest nieprawda bo jem normalnie i do tego czest kaloryczne rzeczy jak pizza spagetti.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość channel20
do poprzedniczki-bardzo możliwe ze masz nerwice, ale my kobiety znerwicowane wiemy o tym dlatego , ze mamy ataki nerwicy, czyli jestesmy przekonane ze umieramy.Tez miewasz takie ataki?? Skoro sporo schudłaś to radzę Ci zebys zrobiła badania. Jezeli wszystko bedzie w porzadku tzn , że jestes jedna z nas.Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich ! Ja również zastanawiam się skąd u mnie ta choroba ? !Analizuje swoje życie od dzieciństwa .......i nie wiem. Normalna rodzina, żadnych patologi......Zawsze byłam osobą wrażliwa,nieśmiałą, łatwo mnie zranić. Pierwsze symptomy nerwicy były już w dzieciństwie..... Pamiętam już w pierwszych latach szkolnych jak reagowałam np. wywołana na lekcji do odpowiedzi. Serce waliło mi jak oszalałe,nie mogłam mówić bo język stawał się zdrętwiały i dławiło mnie w gardle. A występ publiczny podczas akademi szkolnej !!!!!...... koszmar !!!Potem pewnie troche się uodporniłam i trktowano to jak zwykłe zdenerwowanie. Myślę że właśnie wtedy trzeba było coś z tym zrobić !.........ale to byly inne czasy...... Potem zwykłe rozterki wieku dojrzewania i..... śmierć ojca. Być moze właśnie ta strata bliskiej osoby tak na mnie wpłyneła? Kiedyś lekarz powiedział mi że być może \"różyczka\" którą przechodziłam w dzieciństwie z powikłaniami (konieczny był pobyt w szpitalu) przyczyniła sie do nerwicy.......nie wiem. Myślę że jest to poprostu \"taki\" system nerwowy. Nikt z mojej rodziny na to nie chorował. pozdrawiam apaszka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×