olinka141 0 Napisano Marzec 23, 2007 witam wszytskich :) jejkuś jaka ja jestem badnięta ta noc była straszna miałam 2 ataki astmy i to takie że myślałam że nie przerzyje... dobrze że dziś piątek ..wolne.. ide lulkać ... żyze miłego dzionka pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
goofer1982 0 Napisano Marzec 23, 2007 witam drogie nerwusiatka u progu weekendu...dzionek leniwie się toczy w atmosferze deszczu i chłodu...samopoczucie w miarę choć nie powiem, żeby jakieś ataki mnie nie brały...na szczęście organizm jakoś sobie radzi bez większych jak na razie sensacji... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
rrenka037 0 Napisano Marzec 23, 2007 Hejka! Bylam juz w sklepie ale tak blisko domu bo deszczysko mnie odstrasza na dalsze wedrowki..... ma byc u mnie moja siostra wiec biore sie za sprzatanko! Buzile dla wszystkich! ktos bytal o atenolol ,ja biore atenolol 25 ,ja dostalam na zwolnienie serducha biore 2 razy po pol tabl. a jak trzeba to czasem dodatkowo(jakis ataczek ale rzadko)musi byc minimum 5-6 godz. przerwy......cisnienia mi nie obniza,musze powiedziec ze choc zdarzaja mi sie ataki paniki to tak jak juz wiecie mam wrazenie jakbym miala zemdlec,poce sie ,jasnosc przed oczami,spinam sie z paralizu ,itp.musze gdzies klapnac to serce mi wtedy nie wali ,a kiedys przed atenololem to byla tragedia!tak czy siak czy wali serce czy nie to atak paniki jest rownie przerazajacy ale zdecydowanie lepiej to znosze jak nie czuje serca w gardle Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
ammarylis 0 Napisano Marzec 23, 2007 RRenka to ja podobnie odczuwałam jak Ty-taki uisk w okolicy serca jakby serce było w gardle,nie umiem tego opisać...i to walenie szybkie i głosne,że wszyscy w koło chyba słyszą...Ja biorę na to serducho bioxetin pół tabletki i jest naprawdę oki.Serce zwalni,cisnienie sie normuje..matko co to za cholerna choroba.Nerwica pociągająca za sobą serce,ciśnienie i Bóg wie co jeszcze.... Strasznie mnie moja córka zdenerwowała przed chwilką:-( matko święta mysli ,że ma 25 lat to mi takie rzeczy może opowiadać :-( Teraz jest obrażona bo ja tez jej do słuchu powiedziałam i się do mnie nie odzywa..Przykro mi..:-( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
maleństwo29 0 Napisano Marzec 23, 2007 Dziewczynki u mnie z tym serduchem to numer 1 ale nic na to nie biore.Siadam i zaczyna mniej walić.... Ammarylis trzymaj sie tam i nie denerwuj z dziećmi tak już jest-pisze jako dorosła córka mojej mamy ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
magdziapek 0 Napisano Marzec 23, 2007 Witajcie, witajcie :) u mnie dzisiaj deszczowo i ponuro ... Ammarylis tak to juz jest z dziecmi - ja tez czasami glupio sie zachowuje wobec mojej mamy i potem az mi glupio ze zrobilam jej przykrosc - ale to juz tak jest \"walka pokolen\" - staraj sie nie myslec o tym - na pewno szybko przejdzie i pogodzicie sie i bedzie dobrze :) ja to potem jak cos pwoiem i mamie jest przykro to dostaje ataku paniki ze teraz jak jest zla na mnie to sie jej cos zlego stanie i nie zdaze jej powiedziec ze mi przykro i tak to na mnie dziala ze od razu staram sie naprawci swoje bledy :) Pelasiu - mam nadzieje, ze wczoraj na uczelni jednak te spotkanie nie bylo takie straszne i ze dobrze sie wszystko ulozylo :) no i mam nadzieje ze przeziebienie dalo Ci wreszcie spokoj :) Punca Tobie dzisiaj rowniez zycze jak wczoraj aby Ci ta praca sie napisala \"sama\" :D Iwonka, przeczytalam Twoja wypowiedz i rety ja tez tak mam - wszyscy mysla ze jestem twarda i z wszystkim dam sobie rade a ja w srodku to jestem tak wrazliwa ze czasami az nie moge - ale jakos staram sie to ukrywac - nie wiedziec dlaczego - moze gdybym pokazala innym ze nie jestm taka twarda to byloby mi latwiej? I to co Efcia napisala to tez tak sie wlasnie czuje - czuje wstyd z powodu mojej nerwicy i ukrywam to przed innymi - mysle ze w USA jakos latwiej ludziom sie do tego przyznac a tutaj jeszcze jakos tak mysle, ze inni nie potrafia tego normlanei zaakceptowac .... moze kiedys sie to zmieni :) Rrenko - Tobie to przede wszystkim gratuluje za wczoraj ze tak swietnie sobie poradzilas :D podziwiam Cie za to :D Ja wczoraj bylam na zakupach ale oczywiscie nic nie kupilam :D no pare kosmetykow :D heh i Sloneczko - nie uwierzysz ale moj chlopak ciagle mnie namawial zebym sobie cos kupila - hm ciekawe jak bedzie po slubie :p a tak w ogole to wieczorem znowu dostalam drgawek - no masakra - cos okropnego i caly atak :( ale ... poradzilam sobie bez tabletki :) no ale jakos zamiast byc dumna i cieszyc sie dzisiaj z tego to podobnie jak Rrenka mam kaca i dola ze znowu mnie to dopadlo :( rety ja chyba nigdy sie do tego nie przyzwyczaje - tak sobie mysle \"wczoraj sie udalo bez tabletki i uspokoilam sie sama to pewnie dzisiaj bedzie jeszcze gorzej i juz sama nie dam rady\" i takie mysli sa okropne ech Pozdrawiam Was wszystkich goraco i zycze udanego i spokojnego dnia rety ale sie rozpisalam :D Lidziu Tobie zycze duuuuuuuuuzo zdrowia :D przesylam Ci same witaminki :D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
magdziapek 0 Napisano Marzec 23, 2007 no rety i zapomnialam napisac do Malenstwa - ciesze sie bardzo ze to jednak nie byla grypa jelitowa i ze juz lepiej sie czuejsz :) pozdrawiam Cie serdecznie :D a z tym serduchem to ja tez tak mam ze jak cos sie dzieje to od razu mi tak wali ze tez mam wrazenie ze je wszyscy slysza i od razu jeszcze bardziej panikuje - ech ... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
ammarylis 0 Napisano Marzec 23, 2007 MALEŃSTWO,MAGDZIAPEK bardzo bardzo WAM dziekuję za podtrzymanie mnie na duchu [usta} Może faktycznie obu nam złośc przejdzie? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
magdziapek 0 Napisano Marzec 23, 2007 Ammarylis - jestem w 100 % pewna ze za chwile juz bedizecie normalnie rozmawiac i nie bedziecie nawet pamietac o co sie poklocilyscie :) ja tez to czesto przechodze :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
pipek 0 Napisano Marzec 23, 2007 Olinka,bardzo Ci wspolczuje z powodu choroby,o ktorej czytalam na Twoim topiku.Czy moze warto zmienic by leki?leki na alergie procz singulairu powinno sie co kwartal zmieniac,bo potem sa malo skuteczne.Mozna wrocic do nich po jalims czasie.A czy masz zmieniane? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
maleństwo29 0 Napisano Marzec 23, 2007 Magdziapek Z tą wczorajszą chorobą to sama nie wiem co to już było bo zgupiałam,objawy grypy miałam już ok 5 dni ale bez wymiotów,ale takie same rewolucje miałam przy ataku kolki nerkowej(a juz jej nie miałam baaaaaaaaardzo długo). Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
grzesznica.magdalena 0 Napisano Marzec 23, 2007 Magdziapku napisałaś: \"ja to potem jak cos pwoiem i mamie jest przykro to dostaje ataku paniki ze teraz jak jest zla na mnie to sie jej cos zlego stanie i nie zdaze jej powiedziec ze mi przykro i tak to na mnie dziala ze od razu staram sie naprawci swoje bled\" hehe, jakbym widziała siebie :) dokładnie tak samo mam. nie tylko do mojej mamy, do wszystkich. nikt ze znajomych mi nie wierzy, że w ogóle się nie kłócimy z moim mężem, chociaż już 8 lat jesteśmy razem. a my na prawdę się nie kłócimy, bo jak coś mu złego powiem, to zaraz go przepraszam, bo się boję, że jak mu się coś stanie to nie zdążę naprawić tego co zrobiłam... dlatego staram się zgadzać na wszystko i być uległa i nikomu nie robić przykrości, co ma też swoje złe strony, bo są ludzie, którzy potrafią to wykorzystać i potem czuję się jak jakaś ofiara, która znowu dała się zrobić w bambuko.... ble ammarylis nie przejmuj się córką, i tak Cię kocha nad życie :D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość lajla 86 Napisano Marzec 23, 2007 do: sloneczko.mw mam mieszane uczucia co do twojej wypwiedzi na temat mojej. Przykro sie zrobilo, gdy zaczelas pisac nie doslownie ale ja to tak odczulam ze to co napisalam to brednie. kazdy przechodzi ta chorobe na swoj sposob. Ja takze bralam lek na bazie psychotropow i mialam na samamym poczatku co raz bardziej zwiekszana dawke tego leku a potem co raz mniejsza i moj organizm wiele "hustawek" przeszedl ale dlam sobie rade. Chcialm w tym co naisalam wczesniej jedynie dac nadzieje. Bo wiara w to ze sie uda jest najwazniejsza. Wiem ze nadal biore leki jednak wiem tez co lekarz do mnie mowil ze to juz minelo i biore je jedynie teraz profilaktycznie jeszcze przez 3 miesiace. To co napisalam nie mialo byc dla wszystkich zacheta bierzcie leki bo ja biore i jestem juz zdrowa. Tego zreszta tez nie napisalam ze jestem ZDROWA napisalam jedynie ze wiem juz ze ta chorobe da sie pokonac, da sie panowac nad atakami. Mnie jest juz lepiej bo gleboko wierzylam w to ze ta choroba nie bedzie u mnie trwala rok, dwa a nawet 10 lat i nie chodzi mi o sama chorobe tylko o ataki i napady leku, bo ta choroba nigdy nie przechodzi jak juz sie zacznie to jest jak alkoholizm- alkoholikiem sie jest nawet w tedy gdy sie juz go nie pije. Tylko ze ja nie traktuje tego w taki powazny sposob i to chcialam wszystkim przekazac, traktuje ja raczej jak katar albo bol glowy- czasem nas dopada ale przechodzi, raz jest lepiej raz jest gorzej. Wlasnie to chcialam przekazac zeby inni uwierzyli w siebie i tez zaczeli ja tak traktowac, zeby mogli wrocic do normalnego trybu zycia jaki prowadzili kiedys nie myslac w ten sposob ze o Boze ja biore jeszcze leki wiec jestem jeszcze chora, jak tak ktos bedzie myslal to nigdy nie pozbedzie sie tego "balastu". I fakt nie wiem jak moj organizm bedzie reagowal gdy juz przestane brac asentre ale cholerka wierze w to gleboko ze nic a nic mi sie nie bedzie dzialo. Bo gdybym tak nie myslala to lezalam bym calymi dniami w lozku przed tv i uzalala sie nad soba a tak pracuje czaly czas nad tym bo mam duzo checi. Moja choroba nie dawala mi spac spokojnie bo nie raz gdy sie juz klalam i zamykalam oczy nagle chociaz jeszcze pelna swiadomosci co sie dzieje nie moglam otworzyc oczu ani ruszyc palcem dopiero gdy sie uspokoilam to moglam spowrotem panowac nad swoim cialem, czasem z przerazeniem wolalm o pomoc brata ktory mial ze mna pokuj, ale on mnie nie slyszlal, to bylo cos w rodzaju zapasci. Przez 8 lat zylam pod jednym dachamem z alkoholikiem ktory byl agresywny nawet gdy dzien albo dwa w miesiacu byl trzezwy ( moim dziadkiem), bil moja bacie na snie, raz zatakowal mojego brata rzezba ze sciany od tylu, dusil moja mame podczas normalnej odybwajacej sie co tydzien walce z nim itp, itd. A przeprowadzilismy sie do dziadkow jedynie w obronie baci bo reszta rodziny bala sie ze pewnego dnia stanie sie nie szcescie i dziadek zabije bacie od tych przezyc w duzej mierze u mnie pojawila sie nerwica ale nie tylko. Babcia nie zyje juz 6 lat ale nie zmarla przez nerwice!! dziadkowi w miedzy czasie obcieli noge, jest chory ma zwezone tetnice itp. ale dalej pije. Chcialbym uslyszec od was jakie wy mieliscie przezycia ze dopadla was nerwica bo jakis powod byl napewno...........rozpisalam sie troche:) I mam jeszce pytanie do sloneczka.wm czy ty nadal bierzesz jakies leki??? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
maleństwo29 0 Napisano Marzec 23, 2007 Do Lajla:) Ja lęk mam zaszczepiony przez mame od dziecka.Swoją nerwice i swoje myśli przerzucała na mnie.Żyłam w ciągłym lęku.Słowa typu gdy tata nie wracał :nie żyje,potrącił go samochód,ktoś go zabił itd.Wieczne ich kłótnie i histerie mamy.Wielu rzeczy nie chce pamiętać :( A ja biore leki ale zaczynam je odstawiać.I tyle o mnie :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
maleństwo29 0 Napisano Marzec 23, 2007 Lajla życze Tobie żeby po odstawieniun leków nerwica już nigdy nie wróciła :) Słońca moje kochane ja wam tego wszystkim życze..........:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość MAGUS Napisano Marzec 23, 2007 Witajcie Kobiety! Wczoraj pierwszy raz odwiedziłam Kafeterię szukając tematów o nerwicach i... bingo! Dokładnie tego szukałam,kogoś kto ma podobne dolegliwości,kto przeżywa i rozumie taki stan. Jestem pielęgniarką i...( o ironio! ) pracuję w oddziale psychiatrycznym już kilka lat. Znam doskonale te objawy,nie tylko z autopsji lecz także z mojej codziennej pracy. Nikt w pracy nie wie jak czasem jest mi ciężko i co przeżywam...( Wy wiecie jak to jest) poza tym nie chciałabym być traktowana jak pacjentka i obserwowana przez koleżanki,to nie byłoby miłe. Ale może o sobie napiszę więcej następnym razem:-) Chciałabym Wam pomóc Kobietki,bo wiem dużo na temat nerwic,leków,leczenia i chętnie odpowiem na każde pytanie. Jestem jedną z Was,pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
grzesznica.magdalena 0 Napisano Marzec 23, 2007 Lajla to bardzo smutne co piszesz... przykro mi, że musiałaś to wszystko przeżyć:( wydaje mi się, że każda z nas miała jakieś takie przeżycie, które wpłynęło na to, że nerwica się u nas rozwinęła, ale nie mogę mówić za wszystkie tu osoby jeżeli chodzi o mnie to ogólnie wydaje mi się, że miałam nie najgorsze dzieciństwo, ale były również ciężkie chwile, które wg mnie spowodowały u mnie nerwicę. moi rodzice są małżeństwem 28 lat, przez ostatnich dziesięć lat układa im się dobrze, ale mieli też swego czasu kryzys. nie pamiętam dokładnie kiedy to było, ale mniej więcej zaczęło się to jak poszłam do pierwszej klasy szkoły podstawowej, czyli miałam jakieś 7 lat. Mój tata pracował na kopalni, tam dowodził ludźmi i wracając do domu chyba dalej uważał, że jest szefem (dla swojej rodziny) przynosił też do domu dużo stresów, bo praca górnika jest bardzo niebezpieczna. czepiał się wszystkiego i wszystkich, a szczególnie mamy o wszystko, nawet o to, że zarabia mniej od niego !?!?! na mnie i mojego brata wrzeszczał, że np buty postawiliśmy nie w tym miejscu co trzeba... ale nie chodzi mi o mnie, bo to, że na nas krzyczał jakoś tak mnie nie bolało, bolało mnie bardzo natomiast to jak odnosi się do mojej mamy, totalnie bez szacuku (w stylu ty głupia babo nie wtrącaj się bo i tak nic nie wiesz na ten temat) zaznaczam jednak, że nigdy na nas nie podniósł ręki, ani na nas ani na moją mamę. znęcał się nad nami psychicznie. krzyków i wrzasków było bez liku, jako dziecko przeżywałam to bardzo. chowałam się pod kołdrę i płakałam, miałam problemy w nauce, to było do szóstej klasy w podstawówce (w co teraz wszystkim trudno jest uwierzyć, bo liceum skończyłam z bardzo dobrymi ocenami i teraz na studiach jestem druga na roku). po prostu nie umiałam się skupić przy tych wrzaskach. wtedy zaczęło się liczenie schodów, nienadeptywanie na łączenia w płytkach, sprawdzanie drzwi, gazu - to wszystko chyba z braku bezpieczeństwa... później ok 12-15 roku życia przeżywałam bunt młodzieńczy, który polegał na regularnej walce psychol. z moim ojcem, który nota bene jest najbardziej upartym człowiekiem, jakiego znam... jak miałam 15 lat to nie wiedzieć czemu uspokoiło się w moim domu, albo może dojrzałam i przestałam to tak przeżywać, a nerwiczka robiła swoje i pogłębiała się dalej :( Jeśli chodzi o kontakt z matką, to nie był nigdy fantastyczny... zawsze bliższa mi była moja kochana babcia, która niestety odeszła w zeszłym roku :(... Wydaje mi się, że przez problemy z tatą mama skupiła się na sobie (ale nie jestem psychologiem) i nie obchodziły ją zbynio sprawy dzieci, tzn wiem, że mnie kocha, ale w tej chwili to wygląda tak, że to chyba bardziej ja martwię się o nią i o niej myślę niż ona troszczy sie o mnie... ale kocham ją bo to przecież moja mama :) i ojca też kocham mimo wszystko... chyba dlatego, że od dziecka wpajano mi, że rodziców po prostu trzeba kochać i że należy się im szacunek... nawet w zeszłym tygodniu ojciec mnie wkurzył i powiedziałam mojemu mężowi, że nie kocham taty, to zaraz było mi strasznie przykro i powiedziałam, że go kocham .... strasznie to zakręcone... Wiem jedno, że ja będę żyła tylko dla moich dzieci, będę chciała być ich oparciem i taką cichą, przytulną zatoczką na morzu życia... ech, tyle o mnie... zanudziłam was, nie? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość lajla 86 Napisano Marzec 23, 2007 witam malenstwo i kissme:)) ciesze sie ze napisalescie dziewczyny co i wam sie przydarzylo ze dzisiaj mamy podobny problem. Kissme dziekuje za nr gg napewno sie odezwe i podaje swoj: 8409109 :) do sloneczka: cofam pytanie skierowane do ciebie sloneczko juz przeczytalam to co napisals do malenstwa. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
diabel-na-obcasach 0 Napisano Marzec 23, 2007 witam !!! U mnie dziś ziiimno , wieeeeeeeeeje i pada deszcz !!! bleee pozdrawiam !!! MAGUS podziwiam Cię ,ze pracujesz na takim oddziale. JA studiuje pielęgniarstwo,we wrześniu mam praktyki w zakładzie psychiatrycznym i już się boję !!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
diabel-na-obcasach 0 Napisano Marzec 23, 2007 witam !!! U mnie dziś ziiimno , wieeeeeeeeeje i pada deszcz !!! bleee pozdrawiam !!! MAGUS podziwiam Cię ,ze pracujesz na takim oddziale. JA studiuje pielęgniarstwo,we wrześniu mam praktyki w zakładzie psychiatrycznym i już się boję !!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość lajla 86 Napisano Marzec 23, 2007 sloneczko mnie odstawienie lekow czeka za 3 miesiace ale dla mnie to jest powod do radosci mam nadzieje ze i dla ciebie takze:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
maleństwo29 0 Napisano Marzec 23, 2007 Punca nie zanudziłaś :) Serce się ściska z żalu gdy to czytam:( Ja mam tak mało miłych wspomnień z dzieciństwa a może nie chce ich pamiętać tylko to co złe:( Chociaż juz nie chce wracać do nich bo to cały czas boli :( Diabełku trzymaj się na tych praktykach :) Magus fajnie że się tu pojawiłaś i możesz udzielić cennych porad tylko szkoda że Ciebie też to dopadło....:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
maleństwo29 0 Napisano Marzec 23, 2007 Lajla dla mnie odstawienie leków napawa mnie małym lękiem(taki brak parasola ochronnego) ale mimo wszystko mam rogalika na twarzy bo nie chce już ich w swoim życiu :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość lajla 86 Napisano Marzec 23, 2007 punca wyobrazam sobie przez co musialas przejsc. Wiem jak moga wplynac na kogos ciagle klotnie w rodzinie. Sprzeczanie sie ludzi ktorych sie kocha i nie rozumienie dlaczego tak sie dzieje a potem nie wiesz jak masz reagowac na ta osobe ktora powoduje ze w domu gdzie wlasnie powinno byc spojnie milo i przytulnie robi sie jak w obcym miejscu. Dlatego ja np. do dziadka nie wiem co czuje nie nienawidze go i szanuje podobnie jak ty bo to moja rodzina. Wiesz twoj tata musial miec w tym okresie jakis stres w pracy tak mi sie wydaje tylko ze tam nie mogl go rozladowac wiec robil to jak przychodzil po pracy na was w domu, musial jakos odreagowac. Pewnie kazdy powod byl dobry zeby nagle zaczela sie klotnia. Moja mama tak miala przez pewien czas tylko ze jak juz powiedziala cos co moglo nas zranic to potem przychodzila i plakala i przepraszala. My wszyscy nie bralismy sobie do serca tego co czasem mowila bo wiedzielismy jakie miala dziecinstwo no i ile wymeczyla sie z dziadkiem nawet juz jako zona. Chociaz przyznaje ze to bylo meczace i caly czas czulo sie takie napiecie w powietrzu w domu nigdy nie bylo spokojnie. Takze tylko moge sobie wyobrazic przez co przeszlas nagle dom przestal ci sie kojarzyc z czyms milym i spokojnym. Ciesz sie mezem i osiagnietymi sukcesami puncia:)) ja w niedziele ide ogladac mieszkanie ktore mamy zamair wynajac z moim chlopakiem. Nasze 1-wsze wspolne:) Trzymaj kciuki puncia zeby bylo ladne please:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Aniołek21 0 Napisano Marzec 23, 2007 Cześć! :* Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
magus 0 Napisano Marzec 23, 2007 diabel-na-obcasach nie bój się psychiatrii,to oddział jak każdy inny,tylko że choroba tkwi w głowie a nie w sercu czy innym narządzie. Zapewniam Cię że nic Ci tam nie grozi,a wiele się nauczysz. Życzę powodzenia...:-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość lajla 86 Napisano Marzec 23, 2007 malenstwo nic a nic sie nie boj:))) napewno bedzie ok!!!:)) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
grzesznica.magdalena 0 Napisano Marzec 23, 2007 Lajla widzisz twoja mama przynajmniej was przepraszała... mój tata nawrzeszczał a potem zachowywał się jakby nic sie nie stało...kochany tatuś... teraz jak jestem u nich i coś do mojej mamy powie poniżającego (bo czasem jeszcze lubi ją gasić) to walę prosto z mostu, co ty sobie wyobrażasz... jak możesz się tak odzywać? już się nie boję. bo mi moj mąż powiedział, że jeśli kiedykolwiek mnie poniży to mu wpier... i tyle :) będę trzymać kciuki za mieszkanko, bo sama będę się za jakieś półtora miesiaca wprowadzać do mojego :D Witaj Aniołku, gdzie byłaś jak Cię nie było? :D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
maleństwo29 0 Napisano Marzec 23, 2007 Punca moja mama też nigdy nie pezepraszała,nawet jak ona była winna to ja pierwsza szłam i mówiłam przepraszam :( Czasami jej nerwy tak puszczały że potrafiła przyłożyć wszystkim co miała pod ręką ale w pewnym momencie odepchnełam ją od siebie i powiedziałam że moge oddać bo jestem młodsza i silniejsza.Może to nie było miłe z mojej strony ale podziałało-nigdy więcej ręki na mnie nie podniosła! Punca i jak idzie pisnie pracy? ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
grzesznica.magdalena 0 Napisano Marzec 23, 2007 ach jeszcze jedno: właśnie nie wiedziałam jak mam reagować na tatę. To znaczy bałam się, że jeśli będę dla niego miła i kochana to mamie będzie przykro, że jestem po jego stronie, ale z drugiej strony jak mu pyskowałam to mama na mnie krzyczała, że mam szanować ojca... gdzie sens, gdzie logika?? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach