Gość S o h o Napisano Sierpień 1, 2008 przepraszam za literówki i za to, że pozjadałam wyrazy ;-) Kiedyś przeczytałam taką mądrą myśl, że dopóki nie znajdziesz się na dnie, nigdy nie wiesz, gdzie ono się znajduje. Myślę, że właśnie dzięki tym wszystkim "dramatom" nauczyłam się dostrzegać rzeczy, których wcześniej nie widziałam, wsłuchiwać się we wszystko, szukać, myśleć. Tylko co z tego. Wolałabym nigdy nie nauczyć trudnych emocji, przyjmować wszystko takim jakie jest, nie dostrzegać wielu spraw, żyć sobie z dala od wszystkich trudności... Masz rację Gosiu z tym pieskiem...Jeden człowiek to taki "kundelek", który mieszka sobie w budzie cały rok i musi udopornić się na dwudziestokilkustopniowe mrozy a drugi ta taki chart włoski, który trzesie się przy letnim wietrze ;-) Ja zdecydowanie wolałabym być takim chartem :-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość afera23 Napisano Sierpień 1, 2008 pilam przez rok i sama powiedzialam sobie nie zglosilam sie na leczeni bo coraz gorzej ze mna bylo a nerwy stres leki i obawy mam odkad pamietam zbytwiele tego a lekarze tylk mnie zbadali dali antybiotyk leki na watrobe i zapisali na aa a tam sa sami pijacy i chodza tylko poto zeby nie pracowac itp Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość afera23 Napisano Sierpień 1, 2008 s o h o sto procent racji Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Gosia72 Napisano Sierpień 1, 2008 Enigmatic ja auta nie prowadziłam , prowadził mój mąż . Facet nie zatrzymał się na znaku stop tylko czołowo zderzył się z nami . Boże jakie to okropne uczucie , myślałam że to co się ze mną dzieje to właśnie jest śmierć przed oczami stanęło mi całe moje życie . Później karetka pogotowia i szpital - dzięki Bogu pomimo że auto do kasacji z nami nie jest najgorzej- mama złamany kręg lędzwiowy(chodzi w gorsecie) ja skęcony kręgosłup szyjny(mam kołnierz ortopedyczny) mąż i córka lekko potłuczeni . Jutro jadę do domu i boję się 3-godzinnej drogi nie wiem jak to przetrzymam ale muszę bo czeka tam na mnie moja druga córka . Boję się również tego jak ten stres wpłynął na moje serce , czy aby nie spowoduje zawał . Proszę powiedzcie mi grozi mi coś jak jestem przebadana i wszystko jest ok. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
enigmatic 0 Napisano Sierpień 1, 2008 Soho, o charciku pisałam ja a nie Gosia;) Afera - hmm, sama nie wiem co Ci doradzic, ja też miałam czas kiedy sporo piłam, ale było to czasowe. Leki ziołowe pomagają ale raczej w dłuższej perpektywie i na stresy mniejszego kalibru, tak mi się wydaje. Nie wiem jakie sa Twoje, byłaś u psychiatry? psychologa? relanium nie brałam więc nie będę się wypowiadac, hydroxyzyna, mianserina, to leki które pomagały mi spac i jesc, ale nie funkcjonowałam wtedy normalnie, tzn. świat oglądałam jak przez woalkę ... rzuciłam w końcu i sama zaczęłąm nad sobą pracowac Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość S o h o Napisano Sierpień 1, 2008 Afera23 hej :-) Zawsze pierwszym krokiem w kierunku zmian, jest uświadomienie sobie, że świat który zbudowałam wokół siebie jest zły, niszczy mnie, , ogranicza, podcina mi skrzydła. Kiedy uzmysłowisz sobie, że jest Ci źle budzi się w tobie chęć walki. Burzysz mury dookoła siebie. Porzucasz przyzwyczajenia, schematy, konwencje których uczyłaś się przez całe życie. Ty już zrobiłaś pierwszy krok. Zerwałaś z nałogiem. Ale tworzenie "nowego dobrego" świata jest zawsze procesem długotrwałym. Musisz z kimś porozmawiać o tym, co czujesz. Jeżeli nie chcesz chodzić na AA, ok nie chodź. Ale uczęszczaj chociaż na psychoterapię. W grupie AA zawsze znajdą się osoby, którym będzie bardzo zależało na zerwaniu z nałogiem, ale znajdzie się również grupa ludzi, którzy przychodza na spotkania tylko dlatego, że muszą, bo same nie widzą, że mają problem. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość S o h o Napisano Sierpień 1, 2008 Przepraszam enigmatic, masz rację to ty pisałaś o charciku :-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
enigmatic 0 Napisano Sierpień 1, 2008 Gosiu, przede wszystkim nie rozmyślaj o tym, bo tak jak pisałyśmy chyba wczoraj, swoimi myślami przywołujemy zdarzenia. Jeśli masz przebadane serce i jest ok, to znaczy ZE JEST OK! I nie myśl o tym. A do samochodu im prędzej wsiądziesz tym lepiej dla Ciebie ... musisz przełamac strach i barierę przed jazdą, bo po czymś takim najlepiej jak najszybciej zmierzyc się z tym co nas spotkało. I jesli mogę coś doradzic, to zanim wsiądziesz do samochodu, zrób sobie taka wizualizację drogi - tzn. pomyśl sobie o trasie jaka Cię czeka, od początku do końca, że jest udana i bezpieczna podróż, jak już będziesz w samochodzie, to myśl tylko o tym, że dojeżdżasz już na miejsce, osiągasz cel, i jesteś szczęśliwa bo czeka tam na Ciebie Twoja córka:) takie myślenie pomaga! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
afera23 0 Napisano Sierpień 1, 2008 bylam w psychiatryku na leczeniu dwa razy ale nikt nie zainteresowal sie moim problemem tylko chcieli mnie yslac na aa a pani psycholog bardziej patrzyla na to jak ona wyglada niz na pacjentow sama dalam sobie rade Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość S o h o Napisano Sierpień 1, 2008 Afera23 sorry że pytam ale byłaś może w Łodzi na Czechosłowackiej? Znam taką dziewczynę, któera zaliczyła tam czteromiesięczny pobyt na oddziale chorób afektywnych z powodu nerwicy z napadami lęku i jej na przykład ten pobyt bardzo pomógł, objawy psychosomatyczne i lęki całkowicie ustąpiły. Miała tam bardzo fajnych terapeutów, lekarzy, różne zajęcia (muzykoterapia, artoterapia, przez cały dzień otwarta jest rwnież pracownia plastyczna). Mówiła też, że było tam kilka osób dosłownie zakręconych jak ogonek świnki (na przykład ktoś z tak dużą depresją, że pielęgniarki musiały go myć i karmić) i również wyszli stamtąd zupełnie zdrowi i uśmiechnięci Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
enigmatic 0 Napisano Sierpień 1, 2008 afera - ja teraz biorę coaxil, pozwala mi normalnie funkcjonowac a chyba pomaga bo jest mi lepiej, żadne ziołowe nie pomogły w ostatnim czasie, może mam już na nie uodporniony organizm ... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Antosia21zGrudziądza Napisano Sierpień 1, 2008 Witam Wszystkich! Dość długo czytam poszczególne wątki w Kafeterii ale w tym miejscu jestem pierwszy raz. Nie byłam jeszcze u żadnego lekarza.... Być może to wcale nie jest nerwica ani żadna inna przykra dolegliwość. Mam nadzieję że wkręcam sobie. Wszystko zaczęło się rok temu kiedy rzucił mnie moj ukochany. Wszystko dobrze się skończyło jestesmy razem. Ale do tej pory nie mogę zapomnieć tych strasznych chwil i śmiechu nowej dziewczyny z sąsiedniego pokoju....Niestety mieszkalismy razem wtedy. przez pol roku od naszego powrotu do siebie wszystko zwalałam na ten incydent. ataki płaczu nierównomierne bicie serca.... powoli wszystko wracało do normy. Tylko że teraz mam zupełnie inne problemy. Boję sie . cały czas ise czegoś boję. Ja taka silna kobieta z charakterem. Cały czas mam w głowie przerażenie.....Co zrobie gdy moj chlopak wyjdzie do pracy i juz nie wróci, przeciez codziennie umierają setki tysiecy ludzi w różnych okolicznościach a to samochód a to nagły rak.... co ja zrobie kiedy umrą moi rodzice? oni przeciez powoli sie starzeją.... to a pytania ktore męcza kazdego człowieka... ale zeby tak codziennie ..przy obiedzie....podczas zasypiania..... Co ja zrobie jesli moj chlopak znowu mnie rzuci choc nam sie dobrze uklada nie mozna wykluczyc takiej mozliwości... Co zrobie gdy w wypadku stracę ręce? wzrok? (jestem grafikiem komputerowym) A co gdy sie okaze ze nagle ja dostane raka...będzie juz za pozno...nigdy nie poczuje smaku macierzynstwa....... tak bardzo boję sie żyć a jeszcze bardziej umierać. Boje siue zasypiać .... a co jesli przyjdzie jakisz duch albo szatan?? i od razu wizje. Ostatnio to wogóle wybiłam sie z rytmu normalnego życia bo przeczytałam o koncy swiata w 2012 o przebiegunowaniu ziemi i apokalipsie. Przeciez to za cztery lata . bede miala wtedy 25. kolejnym aspektem mojego złego samopoczucia są choroby. od ponad pol roku cierpię na biegunkę (przez co zaczynaja mi sie robic hemoroidy) mam mocne migreny ataki wściekłości wybucham płaczę Jesli coś nie idzie po mojej mysli wybucham płaczem Na egzaminach w sesji nie jestem w stanie wydusić słowa nie umiem walczyc o woje prawa.. kiedy nie dostaje zlecenia przez dwa tygodnie i przymieram głodem nie zadzwonie do szefowej zeby zwróciła na to uwagę. raz spróbowałam i jak idiotka popłakalam sie w jej gabinecie. polakalam sie podczas korekty pracy semestralnej gdy wykladowcuy nie spodobało sie to co przyniosłam....nie raz nie dwa nie dziesiec. przez to unikam szkoły. Skonczyło sie to licznymi poprawkami..a zawsze miałam stypendium. Przepraszam ze tak zasmiecam topik ale tak bardzo bym chciała zeby mi ktos pomogł............ do lekarza nie pojde bo co mu powiem. Dziendobry mam na imie Antonina , boje sie o wszystko o wszystkich o siebie...Boje sie wszystkiego? Boje sie skonczyc w rynsztoku.... często jestem senna znużona zmęczona... boje sie isc na badania krwi zeby nie wykryli u mnie zadnego paskudnego wirusa, raka , białaczki, cukrzycy..... Skąd to sie wzięło ? moj rodzina jest normalna ...dlaczego ja??????? Antosia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
afera23 0 Napisano Sierpień 1, 2008 nie leczylam sie wlodzi moj najdluzszy pobyt w szpitalu psychiatrycznym na odziale dla nerwowo chorych trwal 4 tygodnie w tym czasie mialamtylko 2 rozmowy z psychiatra a odnosie aa to tylko napisali mi w karcie leczenia ze zalecaja leczenie w takiej poradni Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
afera23 0 Napisano Sierpień 1, 2008 antosia.... obawy a przezycia to roznica powinnas sie cieszyc ze masz takie problemy ale to tez wymaga podjecu decyzji Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kierowniczka13 0 Napisano Sierpień 1, 2008 witam wszystkich ZDROWKO MASZ RACJE ZANIEDBALAM WAS ALE TO PRZEZ REMANT CHATY I MEZA GOSIA72 SPORO PRZESZLAS ALE NIE PODDAWAJ SIE DLAMNIE TEZ JAZDA SAMOCHODEM WYWOLUJE ZLE WSPOMNIENIA TAK ZGINA MOJ SYN W WYPADKU I PRZEZTO MOZE MAM NERWICE WIEC DZIEKOWAC ZE U WAS WSZYSTKO TYLKO TAK SIE SKANCZYLO BEDZIE DOBRZE ZOBACZYSZ JA JAK PISALAM ZOSTALAM SAMA OD WCZORAJ I MNIE NOSI DZIS POJECHALAM DO MAMY POSPRZATALAM JEJ I PRZYJECHALAM NA 19GDZINE DO DOMU ABY TYLKO CZAS SZYBCIEJ ZLECIAL TAK MI JEST SMUTNO I ZLE NIC MI SIE NIECHCE MAM TERAZ WESELE 9 I WCALE MNIE NIE CIESZY POTEM MAM WESELE WE WRZESNIU I TEZ MNIE NIE CIESZY CZEMU TAK JEST MUSZE SOBIE COS KUPIC ZBIERAM SIE JUZ 2 TYGODNIE I MI SIE NIECHCE INNI TO BY SIE CIESZYLI A JA NIE CHOC PAMIETAM DAWNE CZASY LATALAM PO SKLEPACH RADOCHA BYLA A TERAZ ZERO JEST MI Z TYM ZLEEEEE POZDRAWIAM Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kierowniczka13 0 Napisano Sierpień 1, 2008 EFCIA TO MASZ TEZ ROBOTE NIE ZAZDROSZCZE JA PRZESZLAM WIEKSZOSC ENIGMATIK POZDRAWIAM SOHO CIEBIE TEZ I INNE Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Gosia72 Napisano Sierpień 1, 2008 Enigmatic dzięki !! Soho ile czasu chorujesz na nerwicę serca ? jakie bierzesz leki? Współczuję Ci bardzo osoby chorej w domu bo wiem co to znaczy ale najgorsza w tym wszystkim jest ta bezsilność , chcesz pomóc a wiesz że nie możesz. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość red bullka Napisano Sierpień 1, 2008 Czesc, ja rówież czytam Was od jakiegos czasu ale nigdy wczesniej nie pisalam tu na forum, dzisiaj pierwszy raz.Nie wiem od czego zaczac wiec bedzie troche chaotycznie i bez skladni.Depresje mam od 4 lat a nerwice chyba od zawsze.Jestem przykladem wykanczania psychicznego przez rodzine(ojciec potem dolaczylo rodzenstwo) smutne ale prawdziwe.Wszystko co mialam:marzenia,plany,zniszczy-la mi rodzina.Od dziecka bylam krytykowana za to jaka jestem,za wyglad ,za smiech,za wszystko.Ojciec mnie wpedzil we wszystkie kompleksy jakie sa mozliwe.Glupie wyjscie na spacer powoduje u mnie bole brzucha,ucisk w sercu,zawroty glowy,a to tylko przeciez spacer a nie wizyta u denstysty.Walcze z tym , jest ciezko i raczej sama sobie z tym nie poradze.Wiem ze musze isc do psychologa,lekarza ale ciagle odkladam to na,,potem,,DO DZIEWCZYNY NICKU; A JA JUŻ MAM DOŚĆ ; sciskam Cie mocno i nie daj sie!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
stres-stop 0 Napisano Sierpień 1, 2008 antosia! ja bym poszla na twoim miejscu do lekarza!!!!! najpierw do lekarza pierwszego kontaktu po skierowanie do neurologa, nie boj sie lekarzom mowic co ci dolega!!!!! oni nie powinni cie wysmiac!!!! po drugie mozesz tez isc do psychiatry lub psychologa to zaden wstyd!!!! nikt nie musi wiedziec!!! bedziesz wiedziala TY, my z tego forum(jesli sie z nami podzielisz) :) no i tylko te osoby na ktore mozesz liczyc i wiesz ze nie spotkasz sie z krytyka(no bo takie osoby sie zdarzaja) powodzonka!!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
stres-stop 0 Napisano Sierpień 1, 2008 do mam 25lat odezwij sie!!!!! ostatni post chyba na str 1489 :( moze jest w szpitalu?:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kierowniczka13 0 Napisano Sierpień 1, 2008 czesc pojde chyba spac nikt domnie nie pisze ha ha ha zart ale niewiem co mam robic tv mnie nudzi cisza w domy i mam dolka Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
stres-stop 0 Napisano Sierpień 1, 2008 tez ide spac:P wakacje nuda w TV :P Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość S o h o Napisano Sierpień 1, 2008 Gosiu pierwszy raz byłam z mamą u kardiologa, kiedy miałam osiem lat. Pamiętam, że ciągle kołatało mi serce, miałam bóle zamostkowe, kłucia w okolicy serca. Pamiętam, że ile razy szłam z mamą do poradni ze zwykłym bólem gardła i katarem, lekarka osłuchiwała mnie, a potem szybko odsyłała na ekg, bo tak strasznie kołatało mi serce. Oczywiście nie dlatego, że było chore, tylko dlatego, że strasznie przeżywałam wizytę u lekarza... Lekarze nidgy nie wpadli na to, że mogę mieć nerwicę serca, ekg nie pokazywało żadnych zmian...hm...no poza tym, że miałam puls w granicach 180 (teoretycznie niemożliwe a jednak :-)), ale tak w ogóle wszystko było ok, rytm zatokowy, miarowy... Nie wiem jak to możliwe żeby wszystko tak przeżywać, nawet to, że miałam iść do doktora, pokazać gardło i powiedzieć "aaaaaaaaaa". :-) Jako dziecko wszystkiego się panicznie bałam i wszystko przeżywałam, przed występami w przedszkolu, kiedy miałam powiedzieć kilkuwersowy wierszyk dostawałam gorączki, wszystko mnie bolało, ryczałam jak bóbr...a moi rodzice zawsze stali przy mnie i nie wiedzieli jak mnie uspokoić. To głupie, ale do tej pory tak mam, boję się nawet czasami wyjść sama do sklepu, potrafię zemdleć jak zadzwoni telefon (a dzwoni często), bo zaczynam sobie wmawiać, że pewnie ktoś dzwoni żeby mi przekazać, że stało się coś złego...wiem jakie to irracjonalne, zachowuję się zupełnie tak, jakby ktoś dzwonił do nas tylko po to, aby powiedzieć nam że ktoś zachorował, miał wypadek albo umarł... Jestem beznadziejna. A najgorsze jest to, że nie mogę nikomu pokazać, że jestem do niczego, wszystcy widzą we mnie normalną (pomijając to, że chorobliwe nieśmiałą i mającą straszne kompleksy dziewczynę), myślą że mam superżycie... Często słyszę, że jestem szczęściarą, bo to, bo tamto... Ale kurczę, jakby ktoś się dowiedział, co się ze mną dzieje w środku, co czuję... O tym, co się ze mną dzieje wie tylko kilka osób, ale nie potrafią tego zrozumieć... Nie jestem nienormalna, po prostu nauczyłam się "inaczej" przeżywać świat. Jeżeli pytasz o leki kardiologiczne, ty biorę tylko te, o których napisałam wcześniej, tj. propranolol (teraz tylko doraźnie) i magnez, no ale to właściwe nie jest lek :P Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
stres-stop 0 Napisano Sierpień 1, 2008 tez tak mam z telefonem domowym gdy nie wiem kto dzwoni i uslysze ten sygnal to mysle ze ktos dzwoni zeby powiedziec ze ktos umarł:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość S o h o Napisano Sierpień 1, 2008 no tak, w końcu TAKIE RZECZY TO TYLKO PRZEZ TELEFON :P :P :P jejku, ale się dzisiaj rozpisałam na tym forum Dobranoc Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
stres-stop 0 Napisano Sierpień 1, 2008 dobranoc:)tez juz wskakuje do lozka z gazetka poczytac:P i pamietajcie starajmy sie nie zamartwiac!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
jagoda45 0 Napisano Sierpień 1, 2008 witam wszystkie nowe forumowiczki po powrocie z Mosznej znów wpadłam w wir pracy, ale jutro zamierzam wreszcie wycackać moje mieszkano, cały tydzień przez te upały miałam mogi poniżej łydek jak płetwy kaczki, obrzęki i takie ciężkie jak słupy telegraficzne;) wczoraj leżałam na podłodze a nogi położyłam sobie na krzesełku powyżej serca ale dalej nie mam kostek tylko takie bańki coś chyba z krążeniem albo od tej nerwicy jedno minęło drugie przyszło tak to już jest;( no ale już się przyzwyczaiłam to takie \"newer ending story\";) (sory za fonetyczne , ale nie władam angielskim) dziewczynki kochane jak dobrze , że możemy sobie tak poklikać i wiedzieć, że rozumiemy się nawzajem, że nasze czasami trudne wynurzenia nie zostaną bez echa i możemy na sobie polegać, nie wstydzimy się przed sobą naszymi słabościami, to jest takie wspierające i piękne i takie pokrzepiające dziękuje wam za wszysko pa Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
enigmatic 0 Napisano Sierpień 1, 2008 trudno mi odpisac na wszystkie Wasze posty z osobna a bardzo bym chciała, bo pomimo tego że sama mam problemy to chciałabym pomóc każdemu ...:) pewnie wszystkie już śpicie, ja dopiero usiadłam i zamierzam wlac w Was trochę dobrej energii, stres-stop, zgodnie co życzyłas wszystkim na dobranoc, żeby się nie zamartwiac:) dzis mam szczęśliwy dzień, jestem jak naładowana, i nic mnie teraz nie zagoni do łóżka! nie wiem czy zmieszcze wszystko na jednym poście co mam do powiedzenia, będziecie miały co czytac jutro od rana, hehe zacznę od tego, że jakis czas temu jak zawaliło się moje życie, nie pisałam jeszcze dlaczego, a dlatego, że mój eks-małżonek postanowił ułożyc sobie życie z inną kobietą, młodszą oczywiście, po 11 latach wspólnego życia, wtedy właśnie, jak juz się otrząsnełam z tego wszystkiego, to zrobiłam różńe postanowienia, tak, jak niektórzy robią w każdym nowym roku. Postanowienia dotyczyły głównie odbudowania wiary w siebie i poczucia własnej wartości. Jednym z nich było zdanie egzaminu FCE z angielskiego. Po powrocie do rodzinnego miasta, nad ukochane morze, po uporządkowaniu wszystkich spraw zapisałam się do szkoły ang. i rozpoczęłam żmudną naukę. W związku z tym, że jakiś tam poziom prezentowałam to nie musiałam zaczynac od początku. Miało to trwac 2 lata. Z różnych względów, głównie z braku determinacji i wrodzonego lenistwa w pewnym momencie okazało się, że potrwa to 3 lata, ale to nic. Polubiłam moją grupę, fajni ludzie, świetnie spędzany czas na lekcjach, kupa śmiechu, odstresowywacz. Od lutego do czerwca tego roku nauka non-stop. Dosłownie codziennie, z pracy do domu, szybki obiad, żadnych rozrywek i ... testy, testy, testy. I lekcje. Kosztowało mnie to wiele. Odstawiłam na bok wszystko, bo egzamin w czerwcu. Trochę nieporozumień w mojej nowej rodzinie, bo oni nie rozumieli, szczególnie dzieci, że można się tyle uczyc! Bo po co? Było mi trudno też własnie przez nową rodzinę, bo zamieszkałam z nimi, bez swojego własnego kąta, tułałam się z moim laptopem pomiędzy kuchnią a dużym pokojem kiedy reszta chciała oglądac tv. Poza tym to moja nowa rodzina, więc musiał tez byc czas na integrację, budowanie dobrych relacji, itp. W najgorszych chwilach jeździłam do swojego mieszkania i tam się zaszywałam z testami i laptopem aby w spokoju się uczyc. Młode pewnie się zdziwią ze tyle się uczyłam ale pragnę im uświadomic,że po 30-stce inaczej wchodzi wiedza do głowy! No więc kosztowało mnie to przejeżdżanie kilometrów z pracy na lekcje do sąsiedniego miasta, potem powrót do domu (nowej rodziny) pod miasto, i tak w kółko, przez te parę miesięcy myślałam, że zwariuję. Czerwiec ... egzaminy ..., w trzech turach, poszło, nie znam wyników bo dopiero w sierpniu. Więc już o nich prawie zapomniałam, zresztą włączyły się moje analizatory, które mi wyliczyły, ze na pewno nie zdam, że zabraknie mi pewnie ułamek procenta do zaliczenia. I juz zaczęłam tak myślec: przecież nic mi się w życiu nie udaje, to dlaczego mam zdac ten egzamin? to nie dla mnie ... na pewno. Dziś sobie przypomniałam, zalogowałam się na stronę i .... SZOK! zdałam!!!! słuchajcie, zdałam! bosz ... jaka jestem szczęśliwa!!! osiągnęłam cel, udowodniłam sama sobie, że mogę, że potrafię, że chyba nie jestem aż tak beznadziejna ... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
enigmatic 0 Napisano Sierpień 1, 2008 to jeszcze cos optymistycznego ...:) po tym jak sie dowiedziałam że zdałam wybrałam się na rolki, tzn. na rolki wybierałam się cały dzień ale wiadomośc o egzaminie tylko mnie uskrzydliła! więc pojechałam na te rolki, sama oczywiście, bo dla mojego Starego Miska było tym razem za ciepło;) i jeździłam sobie ścieżką nad morzem, widząc to morze, które tak kocham, czując wiatr w uszach i we włosach, który tez kocham, nie patrząc na nic i na nikogo (oprócz ludzi włażących na scieżkę), słuchajac jazz'u z koncertu na plaży ... uśmiechajac się do ludzi, bo uskrzydlała mnie mysl o zdaniu tego cholernego egzaminu ...:) jaka byłam szczęśliwa!!! jak dawno się tak nie czułam!!! było mi tak dobrze, jak już dawno nie było ... i ... myslałam sobie, że jak wrócę do domu to Wam to wszystko opiszę ... nie wiem czy to jest na miejscu, w świetle Waszych problemów pisac o tym wszystkim, o moim szczęściu, ale przeciez Wiecie doskonale, że .... jutro może byc zwrot o całe życie. Jutro mogę tu siedziec i płakac, i prosic o radę. Ale dziś jest ok, i chcę się tym z Wami podzielic, bo nie chce Wam tylko płakac ale też dzielic się tym dobrym co mnie spotyka ... co prawda był zgrzyt, a jakże, jak wróciłam do domu, Stary Misiek był juz w łózku, nie grał!!! ale tylko dlatego że im serwer siada, a chciałam z nim wypic szampana, którego przywiozłam, stwierdził, że jutro, wiec piję z Wami teraz nie szampana co prawda ale czerwone wino:) troszku przykro mi sie zrobiło, ale pomyślałam sobie, że ktoś ze mna podzieli moją radośc, nawt jak dopiero jutro to przeczytacie, to nic, ja przynajmniej moge sie wypisac i wiem, że ktoś na pewno to przeczyta. A jesli nie? to trudno. Dzis nic nie zakłóci mojej radosci:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
xanaxik 0 Napisano Sierpień 2, 2008 enigmatic-GRATULACJE!!!:) super ,jak sie czyta ,ze ktoras z nas jest taka naladowana pozytywna energia! zazdroszcze wytrwalosci z tym u mnie kiepsko;) nawet czlowiek sobie nie uswiadamia ile jest w nim dobrej energi .zrobilas to dla siebie i udalo sie.jestes zywym dowodem na to ,ze szczescie jest w nas tylko trzeba je \"wyblubac\";)z duszy. troszke pamietam ten stan euforyczny jak udalo mi sie zdac prawo jazdy za pierwszym razem!!!testy-zero bledow,jazda -idealnie,manewry na placu -rowniutko.alez bylam szczesliwa!a jaka dumna;) ciesze sie z toba .zarazaj nas dobra energia.mam nadzieje ,ze dzisiaj tez bedziesz w tak dobrym nastroju-czego tobie i nam wszystkim zycze. buzka Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach