Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Anty Teściowa

TEŚCIOSTWO

Polecane posty

U nas to niestety norma. Wkurza mnie tylko to, że teściowa domaga się od nas życzeń (i w podtekście prezentu, zaprasza nas zawsze \"na kawę\", wiadomo, że z pustymi rękami się nie przyjdzie) ale o moich urodzinach najczęsciej zapomina i dziwi się tylko, jak ją zapraszam do nas, że to \"już\". Poza tym, jak słyszy, że nie mozemy do niej przyjść, bo idziemy do kogoś z mojej rodziny na imprezę, to ostentacyjnie żałuje swojego synusia, że on to musi znosić. A on to akurat bardzo lubi... :-O Patrycja, pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ormilka
Jak osmarowac dupe tesciowej w pracy? Prosze o porade musze ja zniszczyc ona jest nauczycielka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj...
Cześć!! No moi teście sieakurat nie prosza o zyczenia i prezenty. A na urodzinach u teścia o dziwo spokojnie... ! Oczywiscie tekst "zróbcie sobie kawy czy herbaty" i wystawiła słodycze na stól. Nic nie zjadła bo słodyczy nie jadam ;) Pozdrawiam !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właściwie jego matka to manipulatorka, to są zagrywki, a dla mnie jest to jeszcze jeden dowód, że słusznie robię nie kontaktując się z nią. Moja teściowa to jest Fidel Castro w spódnicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znam to - każde słowo, każdy gest wykręcić tak, żeby wyszło dla niej najkorzystniej. A jak sie nie uda - wielka kilkudniowa obraza. Męczy mnie ta baba, powiem szczerze, z tymi fochami księżniczki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a to też fajne
to ja niunia60 u nas było podobnie - to my biegaliśmy z życzeniami i prezentami a jak przychodziło nasze święto to omc teściowie "zapominali", natomiast do brata mojego M zawsze z torcikiem i kupą żarcia biegli. Teraz święty spokój - 15 października były imieniny teściowej - zero inwencji z naszej strony i tak już od maja (liczę że tak już będzie). A brat M narzeka że ma horror, bo podwójnie na nim się skupiło zainteresowanie rodziców - ale jakoś przerwać tego nie chce. Dziwne, bo niby nam zazdrości a z drugiej strony chyba to lubi... Pozdrawiam kobietki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaka jest roznica
miedzy tesciem, a tesciowa? Tesciu przychodzi z wizyta, a tesciowa z wizytacja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gabrielllla
NO TO JA DODAM COS OD SIEBIE Wiekszosc pisze tu o zlych tesiowych...a u mnie jest inaczej mam okropnego tescia!!!!! Tesciowej nie znam, rodzice mojego meza sa po rozwodzie, bylo to jak on mial 6 lat i nie maja kontaktu z matka w ogole...Chyba wiem nawet dlaczego - tesciu im wpoił ze matka jest niewarta by sie z nia zadawac itp, a ze były to male dzieci (maz i jego brat) to tak dorastały w takim przekonaniu...Hmmm... Więc moj tesc wychowywał dwoch synow sma, co jest godne pochwaly i uznania, bo wychował ich na naprawde pożadnych ludzi, ale... No własnie ale to nie usprawiedliia jego obecnego zachowania...Rozumiem ze juz wiek (70 la) i charakter trudny, ale ludzie ja czasem mysle ze on jest nienormalny.... Moze zaczne od tego ja bylismy para a potem narzyczonymi.... On mieszka na wsi, my w miescie (maz juz od dawna mieszka i pracuje w miescie) i w ogole jak mnie poznal to wilekie pretensje (oczywiscie za plecmai bo do mnie to milusienki) ze ja z miastowa to nie bede zaradna, maz umrze z glodu, bo napewno nie umiem gotowac i w ogole bede tylko sie pindzyc i nic wiecej...Porazka po pierwszym spotkaniu juz, a doda ze nie jestem jaks lampucera lae noramlna dziewczyna... Potem to juz cigle jakies waty, a to o to ze synus juz nie laduje kasy tatusiowi, tylko zbiera na mieszkanie...a on taki "biedy" przeciez, a ze nie przyjezdza juz tak czesto, ze zareczyny odbyly sie bez niego (hahahhaah nie moge!!!!!), maz sie mi oswoadczyl sma bez zadnej publicznosci, kiedy bylismy na spacerze :) No ale tesc musial byc nie hahahahhahah wazna osobistosc :/ Potem jak planowalismy slub to on nic sie nie zamierzl dokladac bo przeciez "biedy" ale chcial ustalac liste gosci..... W ogole to nie chciał przyjsc na wesle bo zaczal sie uzalac na d soba ze wszystko smi ustalamy co i ile, pomijamy go !!!!!Porazka!!!! Ach ty spraw moglabym przytaczac wiele... N adzien dzisiejszy jest ok, dzieki mnie ze to znosze, ale ostanio mu sie postawilam i poiwedzilam conieco juz nie pamietam o co chodzilo...obrazony na maksa byl ale w koncu sam zrozumial...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gabrielllla
A zapomnialm dodac ze moj kochanyi tescciagle wymysla sobie jakies choroby i kupuje tone lekarstw i witamin....ech szkoda gadac myzi ze sobie zycie przedłuzy.... A potem musze sie nasluchac jaki to on biedny i chory, nie ma pieniazkow i w ogole....a ma 1000 zl emerytury na jego samego mieszkajac w domu gdzie za nic palci bo wszystko oplaca brat meza ktory z nim mieszka wraz ze swoja zona i dziecmi. Wiec jak ja to slysze ze jest biedny to krew mnie zalewa ze zlosci...wwrrrrrr!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gabrielllla
Dobrze ze mieszkamy 100 km od sibie , to mnie ratuje bo jak bym go miala na codzien...nie wytrzymałabym...Wspolczuje drugiej synowej (tzn pierwszej jego) ona z nim mieszka, jak tam jade to ona mi sie wyzala...niedkiy to mi jest jej tak zal ze nie moge...Wchodzenie bez pukani to standard mimo ze maja odzielnne wejscia do domku...Udzielanie praktycznych rad co do gotowania, wychowania dzieci, sprzataniia itp tez jest na codzien...Porazka, jak kiedys sie zamknela na klucz to zrobil awanture ze ona tam na pewno bije dzieci i dlatego sie zamyka !!!!!!!!!!!!!Szok!!! Ja jestem po slubie 2 lata i on cigle nam dogaduje czemu nie mamy jeszcze dzieci, ze chyba sie nie doczeka, (druga synowa ma juz 2ke, tyle ze jest 6 lat po slubie).. Lurde ale sie rzopisalam, sorki za bledy ale pisalam szybko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a to też fajne
Ludzie trzymajcie mnie - ta idiotka znowu próbuje się do nas dodzwonić. Oczywiście nie w weekend i nie wieczorem, ale przed południem kiedy M jest w pracy - jeszcze do niej nie dotarło, że nie chcemy z nią rozmawiać? No tak zbliża się 1 listopada i będzie wstyd przed rodziną się przyznać, że nie wie co się dzieje z synem. Ale jej przypomina się tylko przed większymi świętami. Ja nie wiem czy my mamy jej dać na piśmie żeby się odpier...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakie to szczescie ze jestes
Ukochana teściowo, lubię cię morowo. Oddalas mi syna, który mnie zażyna. Odwiedzasz mnie często, dupkę trujac gęsto. Takie to marzenia o teściowej , której już nie mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiska
Na moich uczuciach gra mój mąż i jego matka. Nie szantażują mnie, nie nakazują wyborów, jednak kiedy chcę utrzymywać dobre relacje z moimi rodzicami, to relacje z mężem i jego matką się psują. Gdy odwiedzam swoich rzadko, nie mówię o nich, wówczas jest w porządku. A dodam, że i tak bardzo rzadko jestem u nich z powodu braku czasu. Wiadomo, praca i dom pochłaniają większość dnia. Rodziny się wzajemnie nie lubią, choć z boku widać, że bardziej to rodzina męża nienawidzi mojej. Nie ten status społeczny, wykształcenie, zwyczaje. Niejednokrotnie teściowa zaznaczyła, co sądzi o nich i o mnie. Ja mam same wady i jestem zła, bo nie chcę stać się podobna do niej, chcę być sobą. Uważam, że zostałam dobrze wychowana, zdobyłam wykształcenie dzięki mozołowi rodziców i swojemu. Motorem, który pchał mnie do przodu, była moja mama. Tata łapał wszelkie możliwe "fuchy", by dorzucić grosz. Wcześnie poszłam do pracy i dzięki temu mogłam ich odciążyć. Niemniej ich pomoc dla mnie była ogromna. Nie zarabiałam wiele i nieraz zabrakło mi na szkołę. Wtedy też rodzice mi pomagali. Wiele im zawdzięczam. Od zawsze miałam z nimi wspaniałe relacje, byliśmy i jesteśmy nadal prawdziwymi przyjaciółmi. Tylko na nich mogę liczyć tak bezgranicznie. Staram się być obiektywna i gdy ktoś źle mówi o moim mężu, a wiem, że nie ma racji, to od razu wyjaśniam sprawę, bronię go, tłumaczę, wymieniam różne powody jego postępowania. Oczywiście w drugą stronę też to działa. Gdy on źle robi - też mu mówię, co i kiedy źle zrobił i powiedział. Mąż natomiast, gdy staje przed wyborem: racja żony - racja matki, wybiera to drugie. Nie wiem, dlaczego woli mnie zawieść, woli żebym płakała, niż uznać prawdę. Często jest tak, że ja powiem coś bez złych intencji, celowo, a jest to odbierane jako działanie z premedytacją. I zawsze kończy się na wielkiej obrazie, nieraz na kłótni. Wtedy dodatkowo spada na mnie wina za późniejsze "ataki złego samopoczucia" teściowej. Wiem, że mąż był oczkiem w głowie matki. Ale przecież ja go także kocham i nie zrobię mu krzywdy. Dlaczego, gdy ja mam rację, on nigdy mnie nie poprze przed matką? Dlaczego jestem odbierana tak źle? Fakt, nie umiem się otworzyć przed tymi ludźmi. Usłyszałam wiele różnych słów, które mnie zabolały, które godziły nie tylko we mnie, ale w ludzi których kocham i zawsze będę kochała. Przestałam ufać mężowi w kwestiach dotyczących mojej rodziny. Nie mówię mu, co u nich słychać, bo się boję, że później wykorzysta to, by mnie skrytykować. Kolejną sprawą w tym wszystkim jest fakt, że odczuwam złość teściowej, że nadal trzymam stronę mojej rodziny, że nie wyrażam się o nich nigdy źle, że nie przychodzę do niej pożalić się na mamę czy tatę. Bo nie mam na co. Taka jest prawda. Czy to jest takie złe, że mam wspaniałych rodziców? Dla mnie zamożność nie ma znaczenia, zresztą przekonałam się że zazwyczaj ci zamożni, oprócz pieniędzy często nie mają nic. Nie mają nawet zaufania swojego dziecka, nie mają dyskrecji na temat powierzonych im kłopotów. Tak, tak, wiem, że nieraz kłopoty męża były tematem rozmów rodzinnych, mimo że zwierzał się tylko jednej osobie. Nie rozumiem już, czy faktycznie to ja popełniam błędy szanując moją rodzinę, kochając ich, odwiedzając, pomagając, mimo że mam męża. A może problem tkwi gdzie indziej. Nigdy dotąd (do czasu zamążpójścia) nie spotkałam się jeszcze z tyloma uczuciami w jednym miejscu: zazdrość, nieszczerość, nienawiść, poniżanie, dołowanie, negowanie szacunku (nie tylko z serca, ale i z racji wieku), miłości, szczerości, strachu by kogoś nie skrzywdzić słowem, czy postępowaniem. Zatem jak postępować? Boję się, że przez takie sytuacje w końcu zacznie się niszczyć moje małżeństwo. Ile mogę być stawiana między młotem a kowadłem? Staram się zawsze analizować sytuację. Wiem, że też jako człowiek popełniam błędy, ale nigdy nie "tykam" sfery rodziny, z której się ktoś wywodzi. Nie krytykuję bez powodu, nie wymyślam bzdur. Jak nie mam nic do powiedzenia, to milczę. A ktoś mnie odbiera, że ja nasłuchuję, a potem pewnie wykorzystam to. Ale fakt, że nie chce się angażować w rozmowę o danej osobie, bo zwyczajnie nie chcę, jest nieważny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość betif
porozmawiaj z mezem i z jego rodzina na ten temat, powiedz im co cie boli i postraj sie sklonic ich do szacunku. Pozniej porozmawiaj szczerze z mezem .... powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Święta idą, Moje Drogie... Ja już miałam pytanie, co robimy na święta - zbyłam je milczeniem. Ech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj...
Siemka! My dzieki Bogu doatlismy juz zaproszenie od mojej babci. A tescie jeszcze milacza na ten temt. Pewnie pytanie padnie tydzien przed a ja wtedy powiem, ze mamy juz plany :D Oczywiscie bedziemy musieli do nich wpasc najakos godziny. Tyle jescze wytzrzymam. ;) Po za tym to ostatnio usłyszłam od niej jaka to ja gruba jestem! Owszem nie naleze do szczupłych ale zaraz gruba!!! 😠

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wigilia 2006
święta......u nas to czas wielkich kłótni, fochów teściowej, płaczów....eh......jak sobie pomyślę, że w tym roku święta nie spędzę z rodzicami tylko z teściową przy jednym stole.....boszzzzzz......dziewczyny ratunku!!!!!!!!!! ona zawsze uprawia matrylologie, a już w święta nie żałuje sobie .... poza tym jest też kwestia przygotowań do świąt, które moim zdaniem są najfajniejsze......bo to wyniosłam z mojego domu....wieczory w kuchni z całą rodziną, pieczenie ciasteczek, robienie pasztecików....każdy coś robi, w domu pachnie świętami, choinką, ciepłem kominka........ludzie się do siebie zbliżają, więcej rozmawiają....a u niej w domu wszystko na "odwal się" .....coż.....sprzątam tylko ja, choinka jest kupowana na ostatnią chwilę, nic się nie piecze, gotuje, bo WSZYSTKO MOŻNA KUPIĆ, w dzień wigilii teściowa wstawi grzybową, usmaży karpia....siądzie za stołem i zaczyna biadolić, jak to jej w życiu tyle rzeczy nie wyszło.........tylko ona, o niej..... reszta ją zupełnie nie obchodzi...ONA JEST NAJWAŻNIEJSZA. i nic , ze to wigilia, jedyny dzień w roku, że mogłoby być CHOCIAŻ MIŁO....."po co te ozdoby na stole?" "a po co wydawać tyle pieniędzy"...... dzięki dziewczyny, musiałam się wyżalić....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma sprawy :-) U nas jest wręcz przeciwnie, teściowa lata miesiac za najlepszymi cenami karpia, robi wszystko w potwornych ilosciach, jeśc to poem można do lutego albo całymi garami wyrzucać, ale nieważne, tak trzeba. :-O A przy stole jak to ona się narobiła, nikt tyle nie robi, co ona, my to tylko zjadamy, a ją to tyle pracy kosztowało. wszystko mi staje w gardle, zresztą części rzeczy nie jem, bo mi zwyczajnie nie smakują (cięzka obraza i komentarze, że musze się nauczyć tak robić, bo u nich zawsze tak było). Nic nie mogę zrobić po swojemy. Niedługo jak zwykle zacznie się walka, aż mi się słabo robi na samą myśl...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj...
Zastanawiam się jak bedzie wygladac wigilia u tesciowej... chodzi o to , ze oboje z tesciem sa na diecie bo tesc ma mała cukrzyce i jedza teraz wszystko gotowane na parze i w ogole., Więc pewnie nie bedzie smazonego karpia...Po za tym to moja tesciowa czasem jest bardzo oszczedna i np w tamtym roku było bardzo ubogo na stole... ale np daje pnau 50 zł by skopał jej działke bo sadzi ze moj maz albo jej drugi syn zle to zrobia a nie daj bog sie spoca i beda chorzy ;) W ogole jak zawsze problem z prezentem dla nich bedzie... Wrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja boję się małżeństwa właśnie ze względu na teściową. jestesmy juz baardzo długo ze sobą, a ja jak pomysle ze musiałabym tam zamieszkać (bo moj facet sobie tego inaczej nie wyobraża!!!), to mi sie odechciewa wszystkiego!!! a ostatnio on wymyslił, ze skoro nie chce slubu (hmmmmm) to moze przynajmniej zamieszkam u nigo, a rodzice nie maja nic przeciwko temu. nie jest tak, ze jej nie lubie, ona poprostu mnie bardzo drażni. ma corke w stanach i ciagle o niej opowiada. o jej rodzinie, podnieca sie wnuczka. każdy temat tak rozwinie ze tylko a... i a.... a ilez mozna tego słuchac? a wstanach to to, a w stanach to tamto!! jest madra kobieta, oczytana, zawsze dobrze ubrana, wszystko na czasie, opalona, zadbana. nie wiem, pomyslicie moze ze sie czepiam, ale jak mam tam jechac, to sie musze nastawiac psychicznie i nigdy nie jestem soba. jak ona mnie kiedys pozna, jakie ze mnie ziółko , to sie zdziwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamałyga_

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj...
Witam! no i zaczeło się!!! Temat świeta fochy i biadolenie!!! Chyba się wykończe!!! A ja u WAS??? Dmka- moje teściowa też się wszystkim bardzo podnieca. Od jakiegoś synem dziewczyny starszego syna. Ostatnio chyba z godzine o nim opowiadała!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...B...
Tekst "przyszlej" tesciowej wypowiedziany przy mnie do mojego chlopaka "Ja ci nie mowie jaka dziewczyne masz sobie wybrac, kochacie sie to badzcie sobie razem" Szok! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ten topic
uiera śmiercią głodową, a szkoda bo tylko tu można się wyżalić... echhhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj...
Oj.... umiera! A szkoda! Moja wczoraj dzwoniła i M się wygadał, że robimy mały remoncik. Więc bylismy pewni na 100% ze bedzie dzis nalot. No i sie nie mylilismy! Przyszłą ale nas nie było to poszła i meczyła moja mame przez 3 godziny! Ja rzadko się pojawiam bo mały mam z nią kontakt ostatnio. Nie chodze tam za czesto choc M czasem mnie błaga bym z nim szła. Nie chce mi się poprostu wysłuchiwać biadolenia i podniecania się nową dziewczyna starszego syna... Pozdrawaim!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześc, Dziewczyny! Co słychac przed świętami? U mnie powoli się zaczyna... Powiedziałam teściowej, że w tym roku wigilię przygotowuję tez ja, więc ma nie robić wszystkiego tyle, co zazwyczaj. Najpierw się obraziła i nie odzywała przez pół godziny. A jak ją mąz zapytał, o co chodzi, powiedziała, że teraz będzie miała wszystkie potrawy niedobre, bo jej zepsułam proporcje! Zabawne...? :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość choinkaxxx
a u mnie teściowa też przeżywa zbliżające się święta. aktualnie twierdzi, że "wyjeżdża bo nie chce ze mną siedzieć przy wigilijnym stole" ha!!!!! tylko że wiecie co? będzie tak truć o wyjeździe do 23 grudnia a później NIGDZIE NIE POJEDZIE tylko zrobi jakąś awanturę na wigilie i będzie od samego rana wigilinego obrażona na wszystkich. ten typ tak ma. zrobiła to samo na wielkanoc. zepsuła wszystkim święta, a zwłaszcza swojemu synowi, który to bardzo przeżył. szkoda mi go było. acha. ona w domu NIC nie przygotowuje na święta, nawet nie sprząta (bo po co? przecież ma służbę w postaci mnie, a moim OBOWIĄZKIEM jest wszystko zrobić). później i tak chodzi niezadowolona i wszystko krytykuje, bo "o niej w domu to to" lub tamto......ZAWSZE WSZYSTKO JEST ŹLE. płakać się mi chce, jak pomyśle o tych świętach....a choinka? spróbowałam raz ubrać ją po swojemu......... jak wróciłam z pracy zastałam choinkę całą w białej wacie higienicznej, moje ozdoby pościągane.......bo to wtedy się okazuje, że to JEJ CHOINKA...... ale jak zwykle...zacisnełam zęby i dla dobra dziecka uśmiechałam się przez łzy...że niby wszystko ok. ale jak długo tak wytrzymam?.....nie wiem, sama nie wiem...... piszcie babeczki, piszcie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×