Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Anty Teściowa

TEŚCIOSTWO

Polecane posty

Gość anu
ojj...widzisz, decyzję o tym, żebyśmy zamieszkali u teściów podjęłam sama. Mąż pozostawił mi tą decyzję. Chodziło oczywiście o kasę. Po ślubie zamieszkaliśmy na stancji, tzn. ładnym domku, tylko niestety drogim. Myślimy o budowie własnego domu, stąd taka decyzja. Tylko zanim cokolwiek wybudujemy trochę to potrwa, nawet kilka lat. I to mnie przeraża. Może się przyzwyczaję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj...
oj... no to wspóczuje! Może i sie przyzwyczaisz a może nie. Tylko żebyś KOchana sie nerwicy nie nabawiła! ja nigdy nie przebywałam w domu u tesciow wiecej niz 2 godziny a czasem brałam tablety na uspokojenie! My wzielismy kredyt by byc na swoim. Fakt , że bedziemy spłacac go do konca zycia ale co tam! W niedziele przychodza z wizyta bo mąz ma urodziny. Ciekawe jak to przezyje?! walne drina i dam rade :D :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, cześć! Żeby znieść moją teściową musiałabym walnąć ze 2-3 driny a najlepiej przyjąć ją na rauszu :-) A gdzie się podziewa o_rany?? Odezwij się co słychać. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anu
hejka! z tym drinem to fajny pomysł. a ja trochę sie podbudowałam, bo dowiedziałam się wczoraj od teścia, że wyjeżdżają I-go dnia świąt do córki! Dobry i jeden dzień! wczoraj znów miałam doła, bo z teściową ze sobą nie gadamy, ale bawimy się w ciuciubabkę, tzn. mi się coś nie podoba i to wynoszę, a ona to przynosi spowrotem i tak w kółko. Paranoja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chicarica
Uwaga, uwaga! Osoba wpisana powyżej jako "zadowolona synowa" to w rzeczywistości facet, wpisujący się np. na forum gazeta.pl pod różnymi nickami (bersi, canina, carimera, molly20, ulka32 i mnóstwo innych - można sprawdzić), udający kobietę, b. często w wątkach dotyczących stosunków z teściami. Wpisuje się pod różnymi nickami chyba po to, żeby sprawić wrażenie że osób podzielających jego poglądy jest więcej. Ma na punkcie teściostwa jakąś obsesję czy coś. Nie ma się co przejmować, to jakiś człowiek z kolosalnymi problemami, prowadzący na forum jakąś swoją prywatną krucjatę w sobie tylko znanej sprawie i w jakiś sposób się dowartościowujący. Przydałaby się chyba jakaś terapia, bo gościu naprawdę chyba ma jakiś problem - może jego żona nie lubi jego mamusi, czy coś? - ale nie ma co na to liczyć, bo najpierw sam zainteresowany musiałby dostrzec swój problem. Pozdrawiam, dziewczyny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a to też fajne
O! A moi byli niedoszli teściowie spędzą w tym roku święta sami. Tak donosi najbliższa rodzina. Podobno namieszali tak, że już nikt ich nie chce widzieć. Czyli nie byłam jedyna i nie była to moja obsesja. Mają wreszcie to co chcieli - przecież tak skutecznie wszystkich do siebie zniechęcali. Pozdrawiam wszystkie babeczki. niunia60

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anu
A ja mam dołka. Dlaczego to życie takie jest, że nie można wybrać sobie gdzie sie chce mieszkac i z kim. Wcale nie mam ochoty po powrocie do domu z pracy silić się na rozmowy z teściową, bo ona się skarży mojemu mężowi jak mnie nie ma w domu, że nikt z nią nie chce rozmawiać.Chodzi oczywiście o mnie. I rzeczywiście, nie odzywam się do niej. Mijamy się w korytarzu i kuchni jak 2 obce sobie osoby. I jest mi z tym naprawdę dobrze!!! Jestem spokojniejsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anu
mniej się denerwuję, a wystarczy że zamienię z nia słowo i juz cały dzień jestem chora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuuuuuuuuuuuuuuuup

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a to też fajne
Właśnie, że życie jest takie jak my zadecydujemy. My wyjechaliśmy do innego miasta, zmieniliśmy pracę oboje. Przez kilka ładnych lat wynajmowaliśmy mieszkania, a teraz kupiliśmy oczywiście na kredyt. I za co - za cenę świętego spokoju. Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie najcenniejszego. Radzę przemyśleć, bo nawet takie codzienne mijanki w przedpokoju mogą doprowadzić do burzy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anu
A to gratuluję odwagi! Naprawdę! Zawsze podziwiałam takich ludzi. Ja bym się na takie coś może odważyła, ale mąż nie, on woli przecierpieć ale zrobić coś za własne pieniadze. A ponieważ obecnie taki mamy układ, narazie musi tak być i nie mogę go na nic namawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a to też fajne
No takich odpowiedzi nie rozumiem. To w końcu chcecie coś zrobić czy tylko poużalać się nad sobą. Założenie rodziny to nie tylko ślub, a zamieszkanie z rodzicami jest opcją najgorszą z możliwych - każdy psycholog to powie. Młoda rodzina sama musi wypracować swój sposób życia. A w tej chwili i tak nie robicie czegoś za własne pieniądze - korzystając z ich mieszkania (domu), korzystacie z ich pieniędzy. Mówcie co chcecie, ale kredyt i tak jest bardziej wasz bo to wy go spłacacie. A chyba nie jest aż tak źle, skoro myślicie o budowie domu i to nie na kredyt. Prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anu
Każdy ma swoje życie, a użalanie się, szczególnie komuś kto mnie nie zna, nie jest chyba takim złym pomysłem. Szczególnie, że na sercu lżej. Długo by tłumaczyć dlaczego nie wyniesiemy się od teściów. To jest ich dom,choć prawnie należy do mojego męża, wiec jest nasz. Mąż mi to ciągle powtarza i każe sobie wbić do głowy. Po ślubie mieszkaliśmy w wynajętym domu i wspólnie podjęliśmy decyzję o tym, żeby pomieszkać z teściami. Mamy cel - budowa domu, dlatego nie bierzemy innych ewentualnosci pod uwagę. A ponarzekać chyba można.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a to też fajne
To może im zaproponujcie aby sobie coś wynajęli? No skoro jesteście u siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anu
Dobry pomysł. A swoją drogą już ci gratulowałam, że sie wyprowadziliście, wiec macie "kłopot" z głowy. Nie rozumiem dlaczego więc jeszcze myslisz o teściach? Wydaje mi sie, że gdyby każdy miał w sobie taka odwagę jak ty, nie byłoby na tym forum tyle wypowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a to też fajne
o "nich" nie myślę bo ich już nie ma w moim życiu A zaglądam tu czasem bo chcę wiedzieć co u dziewczyn. Jest Patrycja-Tradycja, oj, o-rany i jestem po prostu ciekawa jak sobie radzą. Ot takie wspólne przejścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anu
A no właśnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anu
A no właśnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zawsze teściostwo to takie złe-sama jestae synową od 10 lat i nie narzekam,mam dosć dobrych teściór rodziców swoich również do rany przyłóż-kochających i troskliwych...jednakże problem tkwi w moim męzu ,który jest właśnie przekonany do \"złośliwych teściów\" i zawsze mam problem z nim ,przeważnie to od swięta idzie z wizytą a i tyle najchętniej by odmówił.Jest mi przykro że taki stosunek ma bo ogólnie jest trudnym harakterem a ja w sumie to potrafię do wszystkiego się dostosować mimi że nie zawsze jest tak jak by się oczekiwało..Nawet na święta to ledwo w drugi dzień świąt łaskawie się zgodził pójść do moich rodziców a o wigilii czy Bożym Narodzeniu w ogóle nie ma mowy-jest to przykre ale co zrobić?..Może ktoś ma podobna syt.i może sie podzielić swoimi doświadczeniami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczywiscie jasne jest że najlepiej mieszkać oddzielnie i od rodziców i teściów ale to nie takie proste-a poza tym czy wtedy i jedni i drudzy będą mogli liczyć na tak samo częstą ilośc odwiedzin dzieci...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kalipanta
Moja teściowa-temat rzeka. czasem mam wrazenie-czesto mam wrazenie, ze obcy ludzie, rodziny kolegow kolezanek sa mi blizsze niz ta rodzina mojego meza. Czuje sie bardzo obco i na uboczu, cala rodzina jest wscibska i zadaje pytania nie na miejscu - np. ile zarabiamy, a z tego, ze pracuje w firmie zagranicznej i wyjezdzam za granice na szkolenia, robia jakies nie wiadomo co: ah to ty bylas tu i tu no i ile czasu bylas, jak bylo...? itp. z jakiejs zazdrosci, czy ja jestem z innej planety? a jak przyjechalam w fajnej kurteczce, to mnie mierzyli wzrokiem i komentowali ah jakie ladne ah a z czego to, a moge dotknac? czuje sie jak kosmita. Maz jest niestety pro.prorodzinny i niestety ja czuje przymus jezdzenia tam. Poza tym sa tez komentarze dotyczace brata meza i jego zony, oczywiscie pozytywne,tesciowa chwali sie ile to im pomaga, dzieki temu maja mieszkanie i kupili kawalerke. Maz jest starszy wiec sobie poradzi (mieszkamy u moich rodzicow...bez komentarza, jest ciezko).Tesciowa zorganizowala im wesele,my-nie mielismy (brak funduszy).Wzielismy cichy slub cywilny bez swiadkow, bez rodziny,jak wrocilismy z wyjazdu juz jako malzenstwo, pierwsze slowa powitania i od razu narzekanie, stodola sie spalila, co to bedzie, a tu wesele syna drugiego itp. Nie musze dodawac, ze nie dostalismy -nawet skromnego - prezentu slubnego.Nie chodzi o prezent, ale o gest. Chcialam uciec...nasz zwiazek wogole nie jest wazny... Tesciowa dzwonila do meza przed tymi swietami i chciala ze mna porozmawiac, maz nie podal mnie do telefonu, nawet nie powiedzial mi ze dzwonila.Wyszlo w swieta, ze ja nie chcialam z nia rozmawiac jak ona dzwoni!!!Wscieklam sie na meza,bo mi nie powiedzial, a ja wyszlam na idiotke. A ostatnie najwieksze upokorzenie odczulam teraz w swieta, kiedy nikt mi nie powiedzial (jestem w koncu element obcy) ze brat meza i jego zona spodziewaja sie dziecka, termin porodu jest na swieta i dlatego ich nie ma. Maz trzymal w tajemnicy nie wiadomo po co ta wiadomosc od pol roku wiedzial i nie mowil.Wyszlo w swieta przez przypadek, ze ich nie ma bo jest termin porodu.Ja nie wiedzialam, bo i po co, zona to nie rodzina. czy mialam prawo wiedziec??? Poprzednie swieta wielkanocne skonczyly sie placzem i szybkim powrotem do domu, tak mi dokuczyli. Te swieta - rowniez przeplakalam. To byly ostatnie swieta spedzona z rodzina meza. Nie mamy jeszcze dzieci...a ja teraz zastanawiam sie nad...sensem dalszego zwiazku, jestesmy po slubie 2 lata.ja nie lubie jak maz tam jezdzi sam, bo zawsze wraca napuszony i gotowy do ataku. Niestety nie umiem sobie tak wychowac meza, ktory jest uczulony na punkcie rodziny i broni ich jak moze, ja nie mam prawa skrytykowac.Jest mi tak po ludzku przykro, niesprawiedliwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na dlusza mete nie
wytrzymasz takiej w ojny psychicznej--

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kalipanta
Tak...już tego nie wytrzymuję. Wyszłam za maz za męża, nie zeniłam sie z rodziną. Drażni mnie takie postępowanie, ze mnie sie pomija, że nie zasługuję, żeby coś wiedzieć, w czymś brac udział. Męcza mnie takie świeta czy wyjazdy do tej rodziny...Poza tym, tez mi przykro sie zrobiło, bo teściowa narzekała na ból ramion i problemy ortopedyczne. Załatwiłam jej po znajomości mniej płatna wizyte prywatna w domu u specjalisty ortopedy (specjalista, znam branże). Mąz dzwonił, dał namiary, mówił, na kogo sie powołać, lekarz był uprzedzony. Teraz w swięta mimochodem teściowa mówi mi, że jednak nie pojechała, bo...ziółka sobie parzy i na razie jej przeszło! Szkoda tylko mojego czasu załatwiania, a chciałam pomóc...przykro, ze jednak nie skorzystala, ae przeciez wolno jej... Czytam tak Wasze wypowiedzi, nie wiem jednak, co ja mam zrobic...wypiac sie calkiem na ta rodzine? W koncu jestem element obcy...pewnie nazwiecie mnie egoistka, ale ja juz naprawde musze myslec o sobie zeby nie zwariowac. Czy mam jezdzic na kolejne swieta i narazac sie na jakies uszczypliwosci? Co mam zrobic? Mezowi juz zapowiedzialam, ze od jego rodziny czuje niechec i skoro tak jest, to ja nie bede sie narazac, bo po co ja mam sie denerwowac (egoistka). Ale czy to dobre posuniecie? W koncu to jego rodzina tez...Przez to jestem drazliwa placzliwa, po prostu nieszczesliwa. To kolejne przykrosci ale ta wiadomosc o dziecku mnie dobiła. Skoro nie zasluguje na wiedze o takich wydarzeniach w zyciu rodziny, moze wogole odciac kontakty? Mnie tez wkurza, ze maz bez porozumienia za mna i mojej zgody opowiedzial mamusi o jakis moich klopotach zdrowotnych itp. I potem publicznie na swietach musze wysluchiwac nie tylko zyczen zdrowia, ale pytan a co a dlaczego ( mam chory kregoslup). Jestem teraz na swiezo po tych swietach, zalamana...a w domu rodzice moi widza, ze mam kwasna mine, widza, ze cos nie tak. Nie moglam tego w sobie dusic, wiec napisalam to na forum. Wolalabym chyba jakies oficjalne chamskie dogryzanie, na ktore chamsko bym odszczeknela, a tak - podjazdy psychiczne dobijaja mnie psychicznie. To, ze nikt nie powiedzial o dziecku uwazam osobiscie za swinstwo. Skoro ja - zona- nie zasluguje na taka wiedze, jestem uposledzona niepelnowartosciowa i gorsza, to po prostu nie chce brac udzialu w zyciu takiej rodziny, nie pojade na chrzciny jak beda i nie bede utrzymywac kontaktow. Tym bardziej, ze kazde swieta to stres. Po co mam sie narazac na stres (egoistka). Nie wiem tylko czy to nie zniszczy mi malzenstwa a meza kocham przeogromnie i dla niego do tej pory dalam sie tak traktowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie bądź
ponóżkiem u stóp mężczyzny i zacznij szanować siebie. Jeśliby zdarzyło się, że mielibyście dziecko, to jak myślisz jaki ono miałoby stosunek do Ciebie, jeśli cały czas widziałoby, że mąż ma Cię za nic i nie liczy się z Tobą? I że najważniejsza jest jego mama i jego rodzina? Wyobrażasz sobie jakie pole do popisu miałaby teściowa w ramach poniżania i upokarzania Ciebie na forum rodziny? Ile razy miałaby okazję do lekceważenia Ciebie jako matki, Twojego sposobu trzymania, przytulania, karmienia, itd.? A te teksty np. biedne dziecko, jak ta matka cię ubrała; co z Ciebie wyrośnie dziecinko, jak matka daje ci coś takiego do jedzenia; dałabym ci jeszcze czekaladkę (szóstą przed obiadem), ale mama strasznie krzyczałaby na ciebie; a w czasie obiadu: no tak, od razu widać, że mu nie smakuje, kto to widział, żeby dla dziecka takie rzeczy dawać (no bo przecież nie chce jeść dlatego, że jedzenie niedobre, a nie dlatego, że babcia dała 5 czekoladek...), itd. Oczywiście, jest to sytuacja czysto teoretyczna, bo na razie nie macie dzieci, ale wysoce prawdopodobna, nie sądzisz? Najdziwniejsze w Twojej wypowiedzi jest to, że nie chcesz przyznać, że Twój mąż również Cię nie szanuje, a wręcz lekceważy. Jeśli Cię kocha, ta jak może pozwalać rodzinie na takie zachowanie do Ciebie? Nawet jeśli chce uniknąć konfliktu i nie zwraca matce uwagi przy stole, to zawsze może porozmawiać z nią bez świadków i wyjaśnić jej, że takie zachowanie jest niedopuszczalne, bo jesteś kobietą, z którą chce spędzić życie i jeśli Ty się źle czujesz, to i on to przeżywa, ale Twój mąż nad Twoje samopoczucie i zgodę w Waszym związku przedkłada dobry układ ze swoją rodziną. To jest przykład skrajnego egoizmu, a nawet perfidii - wiedząc, że jesteś źle traktowana przez jego rodzinę, każe Ci tam jechać i zmusza Cię do znoszenia ich zagrań! I Ty o sobie piszesz "egoistka"? Dobrze, że dojrzałaś do zmian, bo z Twojej wypowiedzi wynika, że masz dość i zaczynasz myśleć o sobie. Tylko bądź konsekwentna i nie daj wzbudzić w sobie poczucia winy, jeśli mąż Cię zapyta np. co ja powiem mamie, jak zapyta dlaczego nie przyjechałaś? odpowiedz: powiedz jej prawdę - bo nie jest mi u niej miło, bo jest wobec mnie złośliwa, lekceważy mnie i obraża, z czego wnioskuję, że mnie nie lubi, a po co komu wizyta nielubianego gościa? Mąż: będzie jej przykro i poczuje się obrażona. Ty: a jak mnie jest przykro i jestem traktowana pogardliwie to Ci nie przeszkadza? I w tym stylu broń się bez skrupułów, niech mąż zobaczy, że ożenił się z myślącą kobietą, a nie z manekinem. Metoda jest brutalna, ale często jedyna skuteczna, jeśli przez 2 lata nikt nie liczył się z Twoimi uczuciami, to nie masz powodu liczyć się z ich uczuciami. Zgadzam się z Tobą w 100%: nie traktują Cię jak członka rodziny. Jeżeli ta metoda nie zda egzaminu i nie zmienią swojego postępowania, to uciekaj. Nie tkwij w związku, gdzie nie jesteś szanowana, bo tam, gdzie nie ma szacunku - nie ma też miłości. I opwiedz o wszystkim rodzicom, jeśli razem mieszkacie, to może zrozumieją, że potrzebujesz wsparcia, a nie konfliktów. Wyjaśnij dokładnie, bez męża, co Cię spotyka i jak jest Ci fatalnie, nie chodź ze strutą miną, bo może myślą, że stroisz fochy z ich powodu. Nie duś niczego w sobie, wygadaj się i nie pozwól swoich problemów spychać do kąta, małżeństwo to nie niewolnictwo tylko partnerstwo. Mam nadzieję, że uda Ci się zmienić swoją pozycję w rodzinie, a mąż nie okaże się pomyłką. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wegax
To straszne jak teściowa niszczy związek! najgorsze jest jak facet trzyma strone mamusi a żona jest ta najgorsza! a jak sprytnie manipuluje, jak potrafi dopiec i obracać synalkiem a wiadomo zawsze musi byc kozioł ofiarny jakaś ofiara losu co sie ugnie przed omnipotencją mamusi! co to za facet ślepy jakiś niemądry! oto przykład idealnej manipulacji i wzbudzania poczucia winy u biednej kobiety co sie nie postawi; to nie mezczyzni sa poskramiani przez tesciowe, to kobiety najbardziej cierpia przez takie zle relacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kalipanta
Do Nie bądź: czytam ten post wielokrotnie w ciągu dnia. Dziękuję. Sto razy dziękuję. Mam oczy szeroko otwarte, trochę ze dumienia, jak daleko sprawy zaszły.teraz jest noc, próbuję zasnąć ale płacz mi nie pozwala. Siadam więc jeszcze raz tu i robię rachunek sumienia...gdzieś jest jednak błąd, gdzieś ja popełniłam błąd wychowawczy od początku nie stawiając się mężowi w sprawie rodziny i tych dziwnych relacji. Masz rację - czuję się winna i mąż wzbudza umiejętnie poczucie winy we wszystkim czego się dotknę ( =teraz trochę przesadzam, ale mam dużo racji). Czy jednak tzw. kultura i dobre wychowanie pozwolą mi na rozmowę telefoniczną z jego mamą i - wygarnięcie jej tego, co zaszło w święta? I powiedzenie prosto w oczy -przez telefon, że tak ważna sytuacja rodzinna, narodziny nowego małego człowieka powinna być udziałem nas wszystkich a nie jedynie wybranych do wiedzy?I ze odczuwam to jako odtracenie wiec nie chce utrzymywac dalszych kontaktow? Maz mowi, ze sobie ubzduralam i jestem przewrazliwiona (jestem). A wogole to nic nie mowi, nie odzywamy sie do siebie. To kolejne ciche dni po kolejnych swietach. Moi rodzice mowia: nie dramatyzuj, niejedna jeszcze przykrosc sie stanie, mam sie uodpornic. Starają się mnie wzmocnić, nie biorą niczyjej strony-za to jestem wdzięczna. Ale ja psychicznie silna nie jestem, wole gadki chamskie slowne bo wtedy mozna szybko cos odszczeknac i ma sie z glowy. Co powiedziec tej tesciowej jak zadzwoni i maz w koncu poda mnie do telefonu - w sylwestra? Pozyczyc jej nowego do siego roku i powiedziec, ze chyba w tym nowym roku sie nie spotkamy:) Mialabym z glowy...ale jak to zrobic kulturalnie, zeby nie bylo, ze ze mnie wielkopanskie maniery wychodza czy ze mnie księżniczka? Żeby znała przyczynę ustania kontaktów i żeby ją sobie uświadomiła? To nie jest zła kobieta...(tu moje poczucie winy znowu bierze górę)... I diabli wzięli życzenia świąteczne, tak po prostu przelała się czara goryczy. W trosce o własne dobro (egoistka) muszę zadbac o siebie sama, nikt tej sytuacji nie rozwiąże. Kocham męża ponad wszystko, ale chyba bardziej kocham siebie (egoistka). Mąż nie jest zły absolutnie, jest cudownym kochającym człowiekiem, ale - ale ma rodzinę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uhaha teściowa zła
Ostro, 66 stron. Nie mam siły czytać. Przyłączam się do Was kochane. Moja eks-teściowa dokopała mi ostro. Sygnały były przed ślubem-zlekceważyłam je, o ja głupia. Narzeczony opowiadział mi, że matka wieczorem w domu, zrobiła histerię, że my coś za jej plecami krywamy, że dlaczego moi rodzice jeszcze jej nie zaprosili, ponoć histeria istna. Powinnam była zacząć być czujna. Potem były akcje w stylu "nie przeczytałaś -tego czy owego- ???!!" albo "hmm, dziwne, intelgencka rodzina i żeby nie było w domu - tu wstaw sobie tytuł książki". Masakra. Czasem potrafiła specjalnie używać słów obcych albo rozprawiać z synkiem na temat książek, które mu kiedyś podunęła, żebym poczuła się wykluczona i skutkowało :( Co drugi weekend musiałam się z nią widywać, bo mąż się zgadzał na takie zaproszenia a ja nie śmiałam odmawiać. Jak przychodziła do nas, to lazła do kuchni (czego nie znoszę) i to pół biedy, ale ona brała do ręki jakieś tam przybory kuchenne i mi na patelni grzebała, zaczynała poprostu nagle coś za mnie robić !!! A ja sama sobie dobrze radziłam ! Kurwa ile można! W końcu się jebło, no bo cierpliwość moja się wyczerpała, męża też. Nie mógł znieść mojego minorowego nastroju, no i znalazł sobie nową ofiarę. Eh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uhaha teściowa zła
Ach, dodam tylko, ze był bardzo związany z matką. I jak tu któraś pięknie napisała - powinnam się z nim czuć zespolona, powinniśmy trwać jedno przy drugim, tymczasem ja się czułam wykluczona, natomiast on był po stronie matki, zdecydowanie. Taki typ. Dziś wiem, że to nie moja wina. Tam jest patologia. Mój obecny związek jest udany, teściowie w porządku i nie mam absolutnie kompleksów, takich jak wtedy ;) Dziewczyny uwarzajcie na maminsynków i patologiczne rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uhaha teściowa zła
*uważajcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×