Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Anty Teściowa

TEŚCIOSTWO

Polecane posty

Przypadkowy przechodzień, wszystko super, tylko powiedz mi, czemu ja się mam obcej (dla mnie) babie tłumaczyć z tego co i jak gotuję? Gotuję jak NAM smakuje, często zresztą to mąż gotuje, i nic nikomu do tego - jak się nie podoba, to można nie jeść, tylko iść do SWOJEGO domu na SWÓJ obiad. Ja jak jestem w gościach to jem bez marudzenia, jak mi nie smakuje to najwyżej nałożę sobie mało albo nie zjem wcale, ale nie wygłaszam negatywnych komentarzy, bo to chamskie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja dawno tu nie zaglądałam ... ale sprawa teściostwa ciągle męczy, dręczy i nawiedza jak zły koszmar :-( Ktoś tu już wcześniej pisał, że my mamy jednak większy problem z mężami niż teściowymi ... Zgoda w 100%, bo toksycznośc teściowych może niekorzystnie rzutować na młode małżeństwo, ale od męża zależy co z tym zrobi ... MNIE zawasze było łatwo wpędzić w poczucie winy i mąż to skwapliwie wykorzystywał. Poruszę temat przeprowadzki ... pod dyktat męża mamy wyprowadzić się z własnościowego mieszkania 60 m (mieszkanie jest moje) na piętro do domu teściów ... To było punktem niezgody między mną i mężem, a teściowa nigdy na ten temat ze mną nie rozmawiała, nigdy nie rozmawiała o tym z NAMI, w mojej obecności! Zawsze za placami tylko z synkiem, mi nie należała się wiedza na ten temat, nikt mnie nawet do tego domu nigdy nie zaprosił, bo rzekomo ja się nim nie interesuję ;-) Tu mi czołg jedzie ... Niedawno powiedziałam mężowi, że nigdzie nie pójdę, jeżeli ta część domu nie będzie zapisana na niego, bo tam na razie nawet o zapisie na męża nie mam mowy ... Rozumiecie??!! Przecież to jest śmieszne!!!!! Podobno mój mąż powtórzył to matce i powiedział, że on też jest takiego zdania i bez zapisu nigdzie nie idzie i grosza nie włoży. Zdziwiło mnie to naprwdę, bo do tej pory tylko ja byłam czarna owcą i naprawdę nie wiem co stało się, że on się tak zachował ... Powiedział mi tylko coś takiego, że przejrzał na oczy ... bo widzi, że z jego rodziną trudno się zgodzić. Od tamtej pory w tajemniczy sposób teściowa nie odwiedza już swojego ukochanego wnuczka - mój synek skończył roczek. Na uroczystości roczku teściowa miała muchy w nosie, unikała kontaktu, do nikogo prawie się nie odzywała, z nikim się nie pożegnała, tylko wyszła prawie po angielsku, a jej matka-prababcia w ogóle nie przyszła do prawnuka pierworodnego nie podając przyczyny. I jakoś tak się złożyło, że potem pojechaliśmy na wczasy. Od tej pory teściowa milczy jak grób, podobno obraziła się też o to, że nie pożegnalismy się z nią przed wyjazdem na wczasy, chociaż ona nigdy się nie żegna, gdy gdzieś wyjeżdża, oczekuje tego od swoich dzieci... numer stary jak świat w jej wykonaniu ... Do tego jej cierpientnictwo osiągnęło apogeum, ponieważ ma kłopoty małżeńskie, mąż, mój teść ją zdradza, zresztą od wielu już lat, to wręcz staje sie nudne :-( Szkoda tylko, że jest taka butna i zarozumiala, lekceważy mnie, a teraz nawet wnuka i pierwszy raz w życiu olała własnego synka, mojego męża ... I wiecie, że moje kłopoty małżeńskie nagle sie skończyły ... mąż jest inny, bardziej czuły i wyrozumiały, bardziej się stara. A teściowej nie widać nie słychać ... cisza, spokój. Dla mnie bomba! Boję się jednak, że tego stanu nie da się utrzymać ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze dodam, jeśli ktoś nie rozumie intencji mojego wpisu ... teściowa zawsze próbowała mieć nad moim mężem zupełną kontrolę i mieć go na wyłączność ... decydować o tym jak on ma się ubierać, co jeść itp. A że sama ma nieudane małżeństwo, baaaaaardzo toksyczne, ale nie potrafi się rozwieść, bo kasa .... kasa .... :-( to potrzebuje syna, aby jej zastąpił w pewnym sensie męża i jeszcze będzie miała komu się wyżalić :-( Stąd ten pomysł wspólnego mieszkania nie uwzględniając praktycznie w tym mnie ... bo ja mam nie mieć własnego zdania, bo ja jej na każdym kroku przeszkadzam, jestem taka i owaka. Wnioskuję, że ona do całości mnie nie potrzebuje i nie wspiera naszego małżeństwa i w chwilach krytycznych, gdy mieliśmy problemy była orędowniczką rozwodu!!! Sama nie potrafi się rozwieść od 20 lat, ale nam to rozwiązanie podsuwa!!!!! :-( I czy poszedł by ktoś na moim miejscu mieszkać z kobieta kłótliwą, która ma zresztą taka opinię wśród wielu znanych mi ludzi, bo niejednokrotnie o tym słyszałam! Ona naraża sie swoim prostactwem, zarozumialstwem i pychą i wyłazi z niej "dulszczyzna" ... a mnie ciągle o coś posądza, krytykuje, nastawia mojego męża ... I do tego te jej jazdy z teściem, ta atmosfera jest nie do wytrzymania!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwilka luzu
moja teściowa gości u siebie córkę z dzieckiem i w upalną sobotę wymyśliła wyjazd nad wodę oczywiście z moim mężem mojego syna tez zabrali a mnie nie było wolno nawet wiedzieć gdzie jada i na jak długo zostałam sama wrócili późno wieczorem bo ja planowałam zawieżć dziecko do prababci na wakacje a tak to nie pojadę , a ja go wcześniej spakowałam i i tak zawiozłam. więc w niedziele też pojechali nad zalew na cały dzień aja zostałam sama. robi co może żebyśmy z mężem się nie dogadali, nie spędzali razem czasu, żeby rozdzwięk między nami kwitł a rozłam rósł kryzys przybierał na sile a ja w końcu się załamała, zwariowała ewentualnie zrezygnowała całkiem z prób ratowania małżeństwa ..........a wała jak ta Polska cała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwilkaluzu
cały czas rozwija kampanię nagatywną a szanowny synuś je jej z ręki według niej taka żona do niczego mu nie potrzebna jak trzeba mamusia ugotuje, opierze z uśmiechem na ustach a taka syfiara i szmata jak ja to mu życie zatruwa. więc jak ja się uparłam żeby trwać mimo wszystko przy nim to on niech przyjdzie do mamusi będzie miał spokój i przyjemnie dzień spędzi dzień co tam dzeiń wieczór i pół nocy wrócił o 24 .30 i co pociąć się mam z dziecka tez nic dobrego nie będzie bo ja mam za duży wpływ na niego żeby z niego człowiek wyrósł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwilkaluzu
jak wytłumaczyć mężowi że rodzina ktora się zakłada jest równie ważna jak ta z której się pochodzi. I że tak po prostu nie można że to co robi jego matka jest złe i działa na nasza szkodę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja mam taki problem... nie mieszkamy razem z narzeczonym... co prawda ja u niego czesto jestem w weekendy, On u mnie rzadziej... Nie czuje sie u nich w domu jak w swoim i nie chce im grzebac po szafkach szukajac czegos... Ostatnio spotkalam sie z negatywna ocena swojej osoby... podobno jestem leniwa i nie chce mi sie pomagac tesciowej... jak to moj przyszly maz stwierdzil, powinnam pomagac jego mamie... Pokoj dzieli z bratem i ja nie chce grzebac w ich rzeczach... moge zlozyc lozko, pozmywac, zetrzec kurze... ale nie czuje sie na tyle dobrze zeby robic cos innego... dodam, ze razem jestesmy juz 2 lata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do chwilki luzu
chwilkoluzu Kochana! Dlaczego Ty się oglądasz na teściową? Ja rozumiem, że Ona jest problemem. Ale największym cierniem powinien być dla Ciebie Twój mąż! To w nim tkwi przyczyna Twojego nieszczęścia. Zacznij szukać przyczyny DLACZEGO tak się zachowuje! - dlaczego nie sypia z Tobą od 2 lat. - dlaczego pozwala matce Tobą pomiatać - dlaczego sam traktuje Cię jak znienawidzonego śmiecia. - dlaczego obraża Cię i wyzywa od śmierdzących świń - dlaczego konsekwentnie odcina Cię od domu, firmy i dyskredytuje w oczach syna (Twój dzieciak widzi jak niewiele znaczysz dla ojca). Teściowa jest tylko problemem pośrednim. Bo gdyby mąż Cię kochał i chciał nadal tworzyć z Tobą ognisko domowe to zachowanie teściowej nie mogłoby mieć miejsca bo najzwyczajniej w świecie nie pozwoliłby jej na to. Ona widzi, że przestałaś się liczyć i jesteś tylko muchą, która zawadza i to wykorzystuje. A Ty robisz błąd bo walczysz nie z tym przeciwnikiem z którym powinnaś!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w ciężkim szoku
chwilkoluzu Skoro nie sypiasz z mężem od 2 lat to bądź pewna, że to nie od mamusi wraca do domu o 00.30 w nocy! Wydaje mi się, że On od dawna kogoś ma na boku i robi wszytko, byś go znienawidziła i sama od niego odeszła. Bo jakby wyszło, że ma kochankę od dłuższego czasu to mogłabyś się starać o rozwód z orzeczeniem o winie a wtedy dostałby po dupie mocno przy podziale majątku! Mogłabyś go ogołocić do skarpetek a tak wytoczył działa, byś to Ty została w samych majtkach po rozpadzie waszego związku. Naprawdę chcesz walczyć o kogoś dla kogo znaczysz mniej niż psie gówno na obcasie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chicarica Wiadomo że czego ja mam się tłumaczyć i takie tam ale zauważ że to była moja babcia czyli 2 pokolenia wstecz wtedy wpajano wszystkim synowym szacunek do matki męża i takie tam. Jej teściowa to był ciężki przypadek, ja ją odbierałam jako starą kwokę która ciągle narzeka i krzyczy wszystkich co do pokoju jej wchodzą, byłam jej prawnuczką i w moich dziecięcych oczach tamten pokój to był pokój czarownicy i nawet po jej śmierci bałam się tam wchodzić przez kilka lat. Ale moja babcia sama twierdzi że nie była taka zła, ze mogła trafic gorzej bo jak jej naściemniała z jedzeniem to bez większych konfliktów miała teściowa która jej się nie wpierdzielała w nic więcej i w sumie był wilk syty i owca cała. Wręcz chętniej jadła to co babcia przygotowała wg niby jej przepisu niż to co na przykład córka jej przyniosła. Jedyne co mogła zarzucić teściowej to to że wnuków nie traktowała w miarę równo, bo faworyzowała wnuki od córki, ale do babci sie nie wtrącała. I jeśli taki mały przekręt pozwala na uniknięcie konfliktu z teściowa to czemu nie skorzystać. Tortilla Widze że masz spokój przynajmniej na razie. Bardzo dobrze żeście zrobili i cieszę się że mąż przejrzał na oczy, ostatnio znalazłam temat na forum ślubnym o gościu który narzeka na narzeczoną że ona nie chce wpakowac swojej kasy w remont ich wspólnego gniazdka w domu jego rodziców, sytuacja prawna nieuregulowana ani na niego ani tymbardziej na nią, ale właśnie chodzi o to że w razie rozwodu ty wpakowując pieniądze w to mieszkanie zostajesz tylko z tym czego tam nie wpakowałaś. W razie nie uregulowania sytuacji prawnie z twoim mężem przez jego rodziców, w przypadku śmierci teściów majątek jest dzielony na dzieci, nie pamiętam czy mąż jest jedynakiem czy jak jeśli jest to ok ale jesli nie to licz się z możliwością że musielibyście spłacać jego rodzeństwo i to również te pieniądze które już raz włożycie w remont. Mam nadzieję że zdajesz sobie z tego sprawę i wypadałoby żeby mąż też sobie zdawał. Nie wiem czy pamiętasz ale pisałam kiedyś o szwagierce która nieźle mi napsuła nerwów swoimi przechwałkami na temat tego że remontują mieszkanie u teściów i swoimi mądrościami że powinniśmy zamieszkać z moimi rodzicami skoro mamy taka możliwość, zwłaszcza to ostatnie mnie wkurzyło wtedy. Otóż już nie jest tak różowo u niej, mieszkanie prawie gotowe i nie do końca jest po jej myśli, bo teściowa im się w remont wpierdzielała. A jej facet, no cóż jak mieszkali u niej to nie było widać że tak bardzo trzyma stronę mamusi ale podczas remontu troszkę dali do wiwatu, mieli kłótnię o remont i to przy obiedzie niedzielnym. Boże co to jest za mentalność żeby sie kłócić przy ludziach. Moja szwagierka ma pewną irytującą cechę, lubi się kłócić przy innych nie wiem szuka sobie sprzymierzeńców czy co ale nie pierwszy raz sie to zdarza tylko że ostatnio to przesadzili, chłopak się nie odezwie bo nie chce przy stole obory robić a ona drze mordę że jej się teściowa w remont wpierdala (sorry za wulgaryzmy). Ja ją zignorowałam i próbowałam zmienić temat, teście zmieszani, dopiero jak mój mąz powiedział żeby nie rzucała mięsem przy rodzinnym obiedzie i że nie chcemy wysłuchiwać ich kłótni. Naprawdę jestem ciekawa co będzie jak ona tam pójdzie mieszkać, jeśli odwali taką akcję z kłótnia przy teściach to raczej sprzymierzeńców nie znajdzie a narobi sobie wrogów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skorpionica86 Powiedz narzeczonemu że się wstydzisz, że nie nauczono cie grzebać po szafkach w czyimś domu, dobrze żeby teściowa też to wiedziała. Ja na przykład do tej pory mam spokój z tym że mam u teściów pomagać bo zwyczajnie nie nauczono mnie tego żeby w cudzym domu po szafkach grzebać, tego nic nie przebije, nie będę no i już. Jak potrzebują pomocy przy jakims sprzątaniu to niech o nią poproszą o konkretną rzecz i chętnie pomogę. Tylko nie powiedz tak że da ci jednorazowe pozwolenie bo za dwa tygodnie możesz usłyszec o sobie że "po szafkach mi grzebie" tylko mów że nie jesteś u siebie i się wstydzisz. Swoją droga przypomniało mi sie jedno zdarzenie nie pamiętam już dokładnie jak to było ale: kiedyś teściowa zaczęła zachwalać jak to synowa jakichs tam Iksińskich teściowej w domu wszystkie okna umyła, nie pamiętam dokładnie jak to powiedziała ale wyczuwałam głęboką aluzję do mnie że ja tego nie robię, na co mój mąż powiedział, "a Sylwia to rączkek nie ma" :D (Sylwia to jego siostra), i skończyły się aluzje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wlasnie... byle moj narzeczony byl taki... Ale On to uwaza, ze powinnam pomagac jego mamusi... o mojej zas twierdzi, ze jak ona mnie moze prosic np o umycie okien skoro caly dzien w domu siedzi... Niestety mama ma w domu dwie schorowane babcie i duzo pracy tylko ze On tego nie zrozumie... Jego mama jest sprzataczka i ma bzika na tym punkcie... caly czas by sprzatala cos i uwaze ze kazdy tak musi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przypadkowy przechodzien mąż ma rodzeństwo do podziału ... i taka sytuacja będzie na pewno znając historie ich rodziny. A do podziału są siostry i nie mniej zachłanni szwagrowie :-( Ogólnie rodzinka bardzo swarliwa, klótliwa, kłócą się między sobą ( w końcu z domu to wynieśli). Bałam się jak ognia tego tematu, bo do tej pory mąż mnie obwiniał, że to ja jestem kłótliwa, uparta i zachłanna i nie lubię jego rodziny. A ja tak się go bałam, że prawie w to uwierzyłam! Jednak od jakiegoś czasu zaczęłam go olewać, odcinać mu się, pomogły wizyty u psychologa, czytałam sporo, zaczęłam wierzyć w to, że ja coś mogę zmienić i że ja też coś znaczę! Bo jestem niestety osobą o niskim poczuciu własnej wartości - DDA. I wiem, że cała jego rodzina tak właśnie mnie traktuje, bo on im dawał na to przyzwolenie!!! Ja jeszcze nie jestem w pełni świadoma jak mam postępować, ale powoli dociera do mnie i obym wytrwała! Chwilkaluzu --- zastanów się, co jest nie tak, dlaczego tak ci zależy na opini męża i jego rodziny, czy traktujesz życie jak wyzwanie??? Mi to uświadomił psycholog. Zmieniaj siebie, staraj się olewać twojego męża, odcinaj się kulturalnie aczkolwiek stanowczo, aby zawsze wiedział o co ci chodzi i konsekwentnie broń swojego zdania. Najwyżej ci naurąga, bo jaka przemoc wchodzi w grę ... Nie prześpi się z tobą? Wiem jak to boli, miałam to samo ... :-( W ogóle mamy wiele wspólnego, naprawdę ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tortilla tylko nie zapomnij tego co ci psycholog do głowy wbił, bo to ważne żebyś nie dała sobie ponownie wmówić czegoś. Wiesz tak sobie pomyślałam że jesli z mężem macie lepszy kontakt, czytaj. szanowna mamusia się z deczka odsunęła to może spróbuj go namówić na psychologa. Na laurach lepiej nie spoczywać. skorpionica a od czego twoja przyszła teściowa za przeproszeniem ma syna. Jesli narzeczony uważa że powinnaś pomagać jego mamusi to co za przeproszeniem on robi. Niech sam ruszy tyłek i jej pomoże, co to znaczy że kobieta tylko ma sprzątać, facet też przecież ma dwie ręce i dwie nogi. Jak chcesz wyjść za mąż za konia co tylko by cię zaganiał do sprzątania to już twoja decyzja, ale spróbuj go sobie wychować pod siebie a nie pod jego mamusię. Za mojego teściowa wszystko robiła, no czasem jedzenie sobie sam umiał zrobić, ale przez rok dał się wychowac tak że naczynie pozmywa, posprząta, poodkurza wyniesie śmieci, wszystko zrobi poza wycieraniem kurzy. A u niego w domu ja byłam zawsze gościem a nie że ja mam cos zrobić, czasem robiłam coś z dobrej woli ale zazwyczaj to on był tym co musi, u mnie z kolei odwrotna sytuacja. Nie zmuszaj się do niczego, a juz z tym zaglądaniem do szafek to bym ni nawet nie radziła ryzykować bo naprawde za kilka tygodni może odwrócić kota ogonem i rozpowiadać po sąsiadach że jej po szafkach grzebiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przypadkowy przechodzień Syn uwaza ze ciezko pracuje i nie musi sprzatac (jest listonoszem), a ze ja mam prace w biurze to sie nie przemeczam... wrecz tylko odpoczywam... AJego mama jest zdania, ze to kobieta powinna pracowac, sprzatac, gotowac, zajmowac sie mezem i dziecmi, a jemu wygodnie z tym stwierdezniem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skorpionica To ty się zastanów czy chcesz byc z takim facetem który palcem w domu nie ruszy i uważa że to obowiązki kobiety. Nie mówię tu że masz się rozstawać czy coś ale wychowaj go sobie. Co to znaczy że on jest bardziej zmęczony, obowiązki domowe tez męczą, i nie dla wszystkich sa relaksem niektórzy wręcz niechętnie je wykonują. jakby wszyscy chętnie wykonywali obowiązki domowe to panie sprzątające domy by nie miały pracy a jednak często duzo osób zatrudnia. A co bedzie jak pojawia sie dzieci, jak sobie nie wychowasz teraz to później jeszcze trudniej ci będzie. Mówię ci, najlepiej sie trzymaj wersji że w jego domu jesteś tylko gościem i jak mu sie nie podoba to niech cię nie zaprasza. Wiesz u mnie sytuacja na poczatku była strasznie niesprawiedliwa nawet sama to przyznam, mąż pracował, studiował i jeszcze miał obowiązki domowe, ale twardo się trzymałam tego że ma je wykonywać nawet jeśli ja miałam tych obowiązków wszystkich dużo, dużo mniej. Ale jakbym wtedy odpuściła to bym teraz miała własnie wygodnickiego pana który tylko siedzi z piwem na kanapie i który nie wie co zrobić jak mu się czyste skarpety kończą i jak talerze wszystkie leżą w zlewie. Oczywiście jeszcze nie wszystko opanował bo na przykład kurzu i pajęczyn nie zauważa ale przynajmniej nie musze niektórych monotonnych dla mnie czynności wykonywać sama i nie martwię się że jak wruce od rodziców po 3 dniowej nieobecności to będzie czekała na mnie niespodzianka w postaci piramidy garnków w zlewie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przechodzien
z takim podejściem do tematu i taką utwierdzajacą tesciową, to może byc spory problem na przyszłośc. Jedno co dobrze zrobiła moja tesciowa to wychowała inaczej mojego męża niż jego brata. Mąż pomaga,ugotuje, posprząta tego jest nauczony, brat chowany był na księcia i wyręczany we wszystkim. Widzę jak wygląda jego życie w małżeństwie, leń bity a najgorsza zawsze jest synowa. O zgrozo wymaga od niego trochę odpowiedzialności, a on w życiu miał tylko trochę pracowac i miec reszte podaną na tacy. Teściowa usprawiedliwia go we wszystkich byle by tylko miał prawo nic nie robic. Spróbuj go teraz wychowac choc trochę, wybadaj czy idzie na ustępstwa i kompromisty, po ślubie zwykle jest gorzej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kiedy mieszkalismy razem w wynajetym mieszkaniu wymoglam na nim kilka zachowan no ale jak wrocil do mamusi to wszystko sie uwstecznilo... jego brat mimo ze mlodszy potrafi zmyc naczynia, posprzatac...a Moj to chyba jest za bardzo wygodnicki... bede starala sie go zmienic... zobaczymy na ile mi sie uda... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przechodzien
pod dachem mamusi jest inna czasoprzestrzen :P odmóżdżająca ;) Pracuj nam nim, stawiaj granice, bywają egzemplarze reformowalne jak widac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skorpionico Tylko nie mieszkaj z nimi. Jak widzę osobno da się go wychować ale u mamusi zawsze będzie wygodnicki. Przechodzień Wiesz ja też się ciesze że mój chociaż obiad umiał zrobić ale jego braciszek jest chowany tak jak braciszek twojego, młody jeszcze jest ale szwagierka tez była w ten sposób chowana i teraz ma 26 lat i nawet talerza po sobie nie umyje, ze nie wspomnę o trudniejszych czynnościach. Ale duzo w tym wypadku zależy od kobiety, jeśli zacznie się go wychowaywac na swoim terenie i konsekwentnie i co najważniejsze od razu po zamieszkaniu razem, to duża szansa jest na powodzenie ale jeśli na przykład ty czegoś nie zrobisz bo czekasz aż on to zrobi a przychodzi jego matka i to robi to jesteś z góry na przegranej pozycji. Po prostu nie pozwolić facetowi myśleć że jak przeczeka to mu sie robota upiecze a myślę że da się wychować. Oczywiście trzeba mieć do tego warunki i pewnie zawsze się znajdzie jakis wyjątek od reguły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przechodzien
naprawdę duże podobieństwo przypadkowy przechodniu :) bratowa męża też do gospodarnych osób nie należy, gubi się we własnej kuchni. Oboje mają swoje za uszami i obojgu brak tej odpowiedzialności za codziennośc egzystencji. Szkoda tylko że teściowa nie dośc że nie pomaga to jeszcze nie chce dostrzec problemu w obojgu. Uważa, że ona go wychowala na wspaniałego męża i nalezy wielbic taki cud i jego cudotwórce :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przechodzien
dodam że mieszkają osobno, ale macki teściowej siegają wszędzie bo synek uważa że mamusia ma do tego prawo. Coś jak u chwilki luzu, teściowa ma przyzwolenie na poniżanie synowej i wyrażanie swoich nieustannie negatywnych opinii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przypadkowy przechodzien a wiesz, że mąż zachowywał się zawsze tak, jakby chciał, żebym poszła mieszkać do teściostwa goła i wesoła, weszła tam ze "szczoteczką do zębów", mimo, że jestem właścicielką własnościowego mieszkania i mam jeszcze wolne środki, które mogłabym włożyć w to nieszczęsne mieszkanie na piętrze u teściów, ale nigdy nie rozmawialismy przecież o tym, i teściowa unika tematu ... im dosłownie nie jest na rękę, ze ja COŚ mam, że dostałam coś w zapisie od swoich rodziców ... ten temat jest pomijany, niezauważany, a ja traktowana jakbym nic nie miała i jakby nie było warto ze mną na ten temat rozmawiać ... Oczywiście nie kwapię się, aby inwestować w to ich mieszkanie, ale ... po co mi takie życie na cudzych warunkach??? Czy ja byłabym wtedy szczęśliwa? Sama zadaję sobie to pytanie i wiem, że NIE! Czy mąż ma prawo ode mnie wymagać, żebym tam mieszkała, bo tam będą lepsze warunki życia niz w bloku? Bo jest ogród ... Może i jest, ale ja nie jestem kupka śmieci, którą można byle gdzie przestawić i ustawić. Dopóki nie zaczną mnie traktować poważnie będę się upierać przy swoim, ze tam nie pójdę. Mężowi nawet odpowiedziałam, że za cenę rozpadu małżeństwa, trudno ... Teściowej ten rozpad nawet byłby na rękę, bo już kiedyś przy innej okazji zdradziła się jak dobrze nam życzy, bo kiedy się pokłóciliśmy przyjęła syna pod swój dach i szczuła rozwodem, gdy nasze dziecko maiało niespełna 5 m-cy. Tego jej nigdy nie wybaczę! Tymczasem jest tak: mąż spotulniał, jakoś trzymamy się razem ... i najlepiej rzeczywiście było by go zaraz wysłać do psychologa, tylko boję się zagaić na ten temat, aby czegoś nie zepsuć :-( Hmm, nie wiem jak to zrobić sposobem ... A teściowa obrażona, wcale nas nie odwiedza (raczej nawiedza, haha) i milczy jak grób ... buuuuu ;-) To do niej takie niepodobne :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeśli nie układa nam się z teściową na odległość, to czy może na wspólnej posesji ... ???!!! Przecież to jakiś nonsens, muszę siebie uszczypnąć, to niemożliwe, że to ma być moje życie ... :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przechodzien Niestety to nasze polskie spojrzenie na sprawę, ty widzisz że oboje sa mało rozgarnięci a większość społeczeństwa powie albo pomyśli że biedny chłop wziął za żonę babę lenia śmierdzącego. Jeśli facet rzuci skarpetki na podłogę i ktoś je zobaczy to nie będzie że on rzucił skarpetki tylko że ona tych skarpetek nie pozbierała. Ja praktycznie przez cały rok olewałam to co o mnie ktoś myśli, przyjechała mama do mnie niespodziewanie i zaraz było że mam nieposprzątane, albo stół nie wytarty czy coś więc tłumaczę że czekam cierpliwie az mój mąż to zrobi. Na przyjazd teściów to mój sprzątał ale kurzy nie powycierał, u nas się strasznie kurzy zwłaszcza jak drzewa pylą a wtedy pyliły. Nie wiem co pomyśleli ale nic nie mówili chociaż się rozglądali, ale jak byłam na obiedzie to chwale go że na przykład zmywa naczynie wynosi śmieci i teściowa dumna, bo sama chciałaby żeby jej dzieci to robiły ale nie bardzo wie chyba jak do tego podejść. A jeśli chodzi o znajomych co do nas przychodzą to niektórzy już dobrze znają moją metodę nie wyręczania męża, kiedyś wynikła miedzy nami dyskusja na temat wychowywania sobie facetów. No cóż, olewałam ale przynajmniej teraz mam i porządek i partnerstwo (bo jestem zdania że facet "wykonuje obowiązki domowe" a nie "pomaga w obowiązkach domowych"), ale nie zamierzam poprzestawać na tym, bo jeszcze mi się odzwyczai :P Tortilla Piszesz że do póki mąz cie nie zacznie traktować poważnie to tam nie pójdziesz mieszkać. Ty wogóle nie idź tam mieszkać, chyba że teściowa no wiesz pójdzie do Abrahama na Piwo, oczywiście nikomu nie życzę. Może zacząć cię traktować poważnie ale może też przestać jak go zaczną urabiać. Co do psychologa to jesli się wahasz mu zaproponować to może faktycznie warto na razie nie poruszać tematu. Ewentualnie może spróbuj zagadać w ten sposób że jego obecność mogłaby byc pomocna w leczeniu ciebie albo że mógłby ci pomóc przy jakiejś twojej terapii, nie wiem możesz porozmawiać z psychologiem i się spytać, może ma jakieś pomysły jak delikatnie męża na sesje zaciągnąć, nie znam sie na tym bo nigdy nie byłam u psychologa ale prawdopodobnie nie jesteś jedyną taką osobą, która by chciała a nie może. Co do prawnej strony tego mieszkania u teściów to to jest duzy dylemat moralny dla obu stron, dla ciebie i dla teściów. Dla ciebie by była najlepsza i najbezpieczniejsza opcja żeby przepisali mieszkanie na ciebie i na męża, nawet jak przepiszą na męża to w razie rozwodu ty nie dostajesz nic. Z kolei teściowe jak by przepisali to ryzykują że ich możecie wygonić, dlatego tego nie zrobią. Zapis w testamencie? Testament można podważyć i wtedy spłacacie rodzeństwo, mają prawo się ubiegać chyba o maksymalnie 25% wartości tylko nie wiem czy na osobę czy na wszystkich. Mnóstwo dylematów i tak naprawdę brak dobrego wyjścia z sytuacji, jedyne dobre wyjście to żyć długo i szczęśliwie w harmonii z teściami w mieszkaniu które jest przepisane na was :o. A przecież aspekt prawny nie jest jedynym aspektem sama wiesz. Znowu sie rozpisałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przypadkowy przechodzien :-) Jak Ty się rozpisujesz ja się raduję :-D Takie trzeźwe spojrzenie, słowa celują prosto w temat ... zapamiętam twoje słowa: że w razie rozwodu zostaję z tym, co w mieszkanie nie włożyłam, a najlepsze byłoby życie w harmonii z teściami w mieszkaniu, które jest na nas :-D Co za piękna wizja roztacza się przed moimi oczami ... ;-) :-( :-( :-( Szkoda, że najważniejsze dla mnie na dzień dzisiejszy pozostaje stwierdzenie, że nawet aspekt prawny nie jest jedynym aspektem ... Bo kto mógłby znieść ciągłe fochy i wpierdalanie się w prywatne sprawy podstarzałej kobiety, która na dodatek udaje podlotka i ma swoje nieprzerobione sprawy na kozetce u psychologa ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I przypadkowy przechodzień ... wiesz, że nie wpadłam na to, aby namowić męża na psychologa pod pretekstem mojej terapii ... ?! Ty to jesteś spryciula! ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cieszę sie że sie przydałam :D Dla mnie to najlogiczniejsze podejście bo przecież mąż jest osoba która powinna cię wspierac i dowartościowywać i to on może przyspieszyć twoją terapię, a o to chodzi żeby on cię dowartościowywał, żeby znał twoje problemy i wiedział co sie z tobą dzieje i jak ci pomagać. Zapytaj sie psychologa czy by sie nie dało tak. Czasem jak ktoś cos usłyszy od osoby która patrzy z boku to od razu załapie o co chodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przypadkowy przechodzień; Mąż jako osoba, która powinna mnie dowartościowywać ..... oj, jak ja bym chciała! Wiesz, że ja nawet tak nie myślałam :-( zadowoliłabym się tym, aby mąż po prostu uszanował moje zdanie, z resztą chyba poradzę sobie sama, ale ja tak wiele mu odpuszczałam i nie troszczyłam się o siebie... że zaczęłam myśleć w kategoriach: oby dał mi spokój i nie czepiał się mnie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tortilla Może czas pomyśleć o nim w tych nowych kategoriach, z tego co tutaj opisujesz mam wrażenie że twój mąż dużo rzeczy zrozumiał, sama twierdzisz że jest lepiej i być może zrozumie jeszcze więcej. Jesteście na dobrej drodze i trzeba korzystać zanim mu sie odmieni (powiem tak póki jest trochę od mamusi odizolowany to kuj żelazo póki gorące). Wspieranie się nawzajem powinno być częścią udanego związku a nie jak to piszesz "daj mi spokój i nie czepiaj się". Czepiać można się, ale wazne jest żeby umiec sie porozumieć, dogadać i wspierać. Wygadam sie :) Ja w tym roku miałam swoje problemy, nie teściowe ale inne, brak pracy i te sprawy (ponoć pierwszy rok małżeństwa najgorszy) i gdybym nie czuła wsparcia męża pewnie też bym się czuła jako ktos gorszy, o niskim poczuciu własnej wartości, nawet czułam sie tak. Mój mąz też wiem że się tak czuł bo jego praca tez nie jest taka fajna i mi o tym powiedział. No właśnie kiedyś zaczęłam tutaj pisać akcję ze szwagierką co nam truła o tym co powinniśmy i czego nie powinniśmy zrobić żeby nam się polepszyło tylko ze te jej rady miały sie nijak do rzeczywistości (chodziło o to żebyśmy zamieszkali z moimi rodzicami w ich domu, w moim mieście nie ma za bardzo pracy a dojeżdżać też nam się nie uśmiechało i nie opłacało, poza tym ja z moją rodziną nie chciałabym mieszkać już bo nie uważam tego za mądry pomysł), ale truła dalej i przy każdej okazji aż w końcu on był w takim stanie, no wiesz czuł sie gorszy bo nie miał pracy która by mu pozwoliła na jakieś plany kupna mieszkania czy coś. Do tego uważała że nie powinien po tylu szkołach wykonywać pracy fizycznej. Widzisz mam fajnych teściów za to taką francę co mi męża wyprowadza z równowagi. Teraz mamy możliwość kredytu na mieszkanie ale zastanawiamy się nad budową domu i czekamy, a ta franca co mi męża "poniża" a sama nie pamięta już czasów jak roboty nie mogła znaleźć, teraz się musi zastanawiać czy przypadkiem kasy w błoto nie wsadziła. W sumie teraz to po nim już spływa to co ona mówi a nie mówi już tak jak kiedyś, bo teraz to już jej wszyscy odradzają tego mieszkania z teściami i chyba sie czuje niepewnie w tej sytuacji. No i znowu się wygadałam, po prostu przez ostatni rok napsuła mi sporo nerwów i mężowi też, w zasadzie to wszystkim bo już teście też z tego co wiem odliczają dni kiedy się wyniesie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×