Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mama 21

Roczne urwiski 2004

Polecane posty

Aniu dzieki🌻 nie wiedziałam że i u Ciebie taka kiepska sytuacja jest , bardzo mi przykro ..ech to życie ..zakręcone jest:o właśnie to chodzi o te potrzeby emocjonalne :( faceci sa tacy gruboskórni przynajmniej ten mój i Twój , nie rozumieja że kobiete trzeba przytulic , pocieszyc , przykryc kocykiem jak potrzeba ;) nie wiem juz sama czy lepiej tkwic w tym i byc nieszczessliwa czy zrujnowac dom i liczyc na łut szczęscia..oj ciężki orzzch do zgryzienia :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KArolinko gratuluje awansu ale gapa ze mnie ;) tylko czubek własnego nosa widze :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CZeść 🌻 Aniu - jesteś wspaniałą dziewczyną, nie oglądaj się na szanownego małzonka, rób dalej swoje, a jak już zdobędziesz to wykształcenie, jakie chcesz - kopnij go w siedznie😡 Ależ mi się gorąco zrobiło, jak przeczytałam, co napisałaś!!!! Przepraszam, jeśli jest to zbyt brutalne... Ani Ty Ani Beatka zasługujecie na takich ... no... mężów... Napisałabym więcej, ale wiąze się to z używaniem inwektyw, więc już zamilknę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczynki kochane jesteście. Jonko świetnie tu ujęłaś na nich nie warto strzępić języka. A my Beatko musimy przestać myśleć ogólnie tylko raz zachować się jak egoistki. Ja doszłam już do takiego momentu, kiedy zaczęłam myśleć, choćby się drugi lepszy nie znalazł to i tak nie warto ciągnąć tego co jest. Mamy małe dzieci, które trzeba wychować, ale na pewno nie w atmosferze totalnego braku szacunku dla kobiet bo to wróci w ich dorosłym życiu i taki model rodziny sami stworzą. Najlepszy przykład moi rodzice i jego rodzice, on zachowuje się jak ojciec choć go szczerze nienawidzi (potwierdziła to nawet moja teściowa), a ja zachowuję się jak moja matka-ofiara znęcania psychicznego z tą różnicą, że ja postanowiłam to przerwać. Na razie kombinuję gdzie zamieszkać, ale to kwestia czasu. A tak poza tematem to wczoraj byłam w szpitalu na zabiegu usunięcia korzeni zęba. Żeby uratować sam ząb który był leczony 3 razy kanałowo, a bolał dalej mój stomatolog który jest chirurgiem zaproponował ten zabieg. Nie mogę dziś normalnie ust otworzyć, ani normalnie mówić, ale nie boli na szczęście tak makabrycznie, jak makabrycznie wyglądał ten zabieg. Opuchnięta tylko jestem, ale uznałam ten powód jako wystarczający, aby zrobić sobie dzisiaj wolne. Moje korzonki natomiast zostały wysłane na histopatologię, bo nie było tam stanu zapalnego a jedynie jakaś ziarnina nieswoista. Może za dwa tygodnie okaże się, ze mam raka, to problem toksycznego związku rozwiąże się sam.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:O Aniu, co Ty piszesz? Nawet tak nie myśl. Szkoda, że nie mogę Wam się trochę powymądrzać, ale nie mam teraz czasu (niestety). Może odezwę się wieczorkiem. Beatek - taka gruboskórność, o jakiej piszesz to standardzik u facetów. Przytulić? A po co? Pogadać? A o czym? Ale jak on się źle poczuje, to oczywiście - PRZYKRYĆ KOCYKIEM, OTOCZYĆ OPIEKĄ I WSPÓŁCZUĆ!!!! :P Ot, tacy oni już są. I tylko nie wiem gdzie są wyjątki. Może Wy wiecie? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CZeść :) Aniu - bardzo Cię podziwiam - bądź silna i nie daj się :) Ziarnina nieswoista to nic złego - na pewno nie masz żadnego raka :) Ninko - otóż to :) Wrażlwość emocjonalna u faceta... Hmmm a co to? :) Aczkolwiek... JAk facet czegoś chce to potrafi być wrażliwy :) Albo jak ma wyrzuty sumienia... Z tym, że wtedy jest to zawsze podejrzane :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ufff ;) emocjonujący poranek ;) Dziś siedzę dodatkowo na pediatrii w mojej dodatkowej pracy - niby była wielka potrzeba... Żeby tej biednej babci na 3 godziny w taka psią pogodę nie wyrywać z domu, zamówiłam sobie mojego tatę, który akurat jest na miejscu... MA bliżej ;) Wczoraj jeszcze do niego dzwoniłam i nie wiem, dlaczego powiedziałam, żeby był 8:30-8:40 :O Miałam na mysli że idę na 8 do pracy, może stąd... A on się nie dopytał... No i dziś, o 7:40 gotowa do wyjścia przestepuję z nogi na nogę, dzieciaki ubrane czekaja na dziadka... O 7:45 zadzwoniłam, choć bardzo nie lubię nikogo poganiać :) No i okazało się, że szanowny dziadziuś jeszcze w domku, niemalże w piżamie i na pewno w 5 minut nie da rady przybiec ;) No to ja cudem w kilka minut zapakowałam dzieci do wyjścia, w samochód i o godz. 8:08 byłam w pracy :D Normalnie - niemożliwe do wykonania... A okazuje się, że w nagłych okolicznościach niemożliwe staje się możliwe... ;) A teraz siedzę tu i okazuje się, że moja obecność wcale nie była taka niezbędna, jak się wydawało :) Dopiero o 9:00 mam pierwszego pacjenta :) Ech, mogłam pół godzinki dłużej w ciepłym łóżeczku poleżeć :) Bo i dzieci moje, odkąd są zdrowe wstają o normalnej porze - ok. 7:00 :):):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Acha - Aniu - jak tam Kubuś - złapał już ospę od Maćka? No i czy MAciuś już lepiej się czuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NApiszę wam jeszcze, że u nas, odpukać na razie z małżonkiem dobrze :) Tzn nie miesiączkuje :P MOże to dlatego, że ostatni bardzo mało mamy czasu dla siebie, właściwie się mijamy...A może dlatego, że jakoś finansowo jest nieco lepiej, oboje jesteśmy zadowoleni i to się przekłada na zadowolenie w domu... Widzę, że M. się stara... Nawet ostatnio jak byłam chora faszerował mnie rutinoscorbinem, herbatkę ciepłą robił.... Ale to dlatego, że jak ja jestem chora, to on od razu łapie :P Więc chyba raczej jego troska wypływała z troski o siebie ;) No i druga sprawa - w zeszłym tygodniu był na szkoleniu... Ja się ostatnio nasłuchałam, co się dzieje na różnych "szkoleniach", że po cześci oficjalnej nadchodzi część nieoficjalna, gdzie gospodarze wożą gości po różnych "przybytkach" :O Niby ufam mu, raczej na zasadzie, że jest za bardzo oszczędny, żeby wydawać na coś, co w domu ma za darmo ;) Inna sprawa - że tego za darmo w domu też za dużo nie ma... Jakoś mi się nie chce ;) No i z takimi właśnie myślami czekałam na niego... :O I oczywiście - ta druga część mojego "ja", ta podejrzliwa i zazdrosna, w jego miłym zachowaniu zaraz upatruje wyrzutów sumienia po szaleństwach na delegacji :O Powiedzcie, że jestem głupia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:D Nie jesteś głupia, tylko podejrzliwa :D I masz bujną wyobraźnię ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A tak swoja drogą, to ciekawa jestem czy podobne dylematy mają panowie. Przecież każda z nas też mogłaby się uwikłać w jakiś baaaaaaaaaaaaaardzo romantyczny i porywający romans z przystojniakiem z żurnala mód :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam też inny "problemik" ;) :O Od jakiegoś czasu kolega z pracy "podrywa" mnie :O Nie jest to dobre określenie, ale inne mi akurat nie przychodzi do głowy... Ma żonę, która też z nami pracuje...Mają kilkuletnie dziecko... O tę żonę jest podobno bardzo zazdrosny - sprawdza, kto do niej dzwoni, jak facet to od razu niby żartem pyta, co to za jeden, skąd go zna itd... A do mnie od jakiegoś czasu "wali tekstami" ;) np wczoraj widział mnie jak wracałam z pracy - w spódnicy i w kozakach... Zaraz zadzwonił i coś o tym ubraniu zaczął mówić :O A kiedyś podrzucił mnie do mojej drugiej pracy, tam się dojeżdża tak od tyłu osiedla. POdziękowałam oczywiście, a on mi rzucił tekst"widzisz, jak ci zrobiłem dobrze -od tylca cię wziałem" :O A nie jest to żaden prymityw w końcu, mam nadzieję, że to były tylko głupie żąrty :O W każdym razie - nie mam pojęcia jak się zachować :( Nie wiem, czy powiedzieć o tym jego żonie, czy olać sprawę... Na razie kompletnie nie reaguję na tego typu odzywki, udaję, że nie słyszę... Bo o innych sprawach, poważnych, też rozmawiamy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tam takie 'żarty" obracam w żart i równie swobodnie odpowiadam. Tekst w stylu "Ty, Rysiek, to masz poczucie humoru", moim zdaniem, od razu przekieruje go na właściwe tory. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Akurat trafił się pierwszy pacjent ;) Ale już go "załatwiłam " :) Dzięki za radę :) Czasem to mi jest tak głupio słuchać, co on do mnie gada... ;) A co do małżonka.... Tak, to pewnie moja bujna wyobraźnia ;):):):):) Mam nadzieję... Bo nie tyle chodzi mi o samą zdradę - jak chce to niech spada... tylko o to, czym ewentualnie mógłby mnie zarazić :O;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ło jejuśku .... o tym nie pomyślałam. Chyba Twój mąż jest na tyle higieniczny, że pomyślałby o ... hmmmmm... zabezpieczeniu, co? ;) Ale nam się temat pojawił :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie by pomyślał ;) Ale kurdę - niepokojące to jest ;) Tyle niebezpieczeństw czyhających na biednych mężów w delegacjach ;):P Kiedys pytałam się go, czy jest o mnie zazdrosny... Powiedział, że nie jest, bo jeśli bym chciała być z kims innym, to mam po prostu sobie iść, on mnie kocha i nie będzie stał mi na drodze do szczęścia :O Chyba za duzo zajęć z marketingu i psychologii miał na studiach ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To się Wam też przyznam, że w tę noc, co go nie było prawie nie mogłam spać :O Ciągle sobie wyobrażałam, że jeździ gdzieś po mieście od lokalu do lokalu i w końcu ląduje... błeeeeee :O On twierdzi, że o 23-ciej poszedł spać ;) Zaraz po after party ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hahahaha, albo mąż za bardzo Cię kocha. ;) Jonko, co ma wisieć nie utonie. Jak ma zdradzić to zdradzi. I nie ma znaczenia czy jest w delegacji czy na miejscu i czy Ty się będziesz zamartwiać czy nie. Gdybym się dowiedziała, że mój mąż mnie zdradził, to bym się z nim rozwiodła. Sorry, ale jak nie to nie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, ja też bym tego tak nie zostawiła :) Tak samo myślę jak Ty - chcesz inną to sobie do niej idź, ja juz nie jestem zakochaną 17-sto latką, żeby się samobiczować z takiego powodu ;) To samo dotyczy przemocy :O Jeden raz podniesienie ręki - out z boiska!!!! Zresztą przemoc słowna też podchodzi pod czerwoną kartkę - dlatego tak się oburzyłam, jak Ania pisała, jakimi słowami mówi do Niej Jej małżonek :O Na szczęście mój M niegdy do mnie nic złego nie powiedział - chyba wie, że nie miałby czego szukać u mnie... Ja mam blisko rodziców z duzym mieszkaniem - jeden fałszywy krok i już nas nie ma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rzeczywiście, takie wyzwiska to dla mnie dyskwalifikacja. :O Zdarza mi się przekląć (i to nawet siarczyście, jeśli są odpowiednie okoliczności), ale żeby takimi ostrzejszymi słowami pod czyimś adresem, to nie... Nie wyobrażam sobie, żeby mój mąż do mnie tak powiedział :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ostatnio, na urodzinach Martynki była śmieszna sytuacja :) Byli u nas moja szwagierka z świeżo poślubionym mężem (policjantem)... Rozmowa zeszła na prowadzenie samochodu - szwagierka ma prawko, ale nie jeździ często - małżónek boi isę o swój samochód ;) No i niestety zawsze biedna jest tematem żartów - jak to ona źle jeździ i jakie głupoty robi za kierownicą... Strasznie mnie to wkurza... I niestety- chyba w ramach męskiej solidarności - moje szczęście też próbowało coś głupiego powiedzieć na temat mojej jazdy - nic złego, tyle, że ja nie umiem uzywać lusterek do parkowania ;) (nawiasem mówiąc - umiem, ale wolę się odwrócić i widzieć wszystko realnie;) ) Ale się wkurzyłam :) Ochrzaniłam go przy wszystkich :):):):):) Myślałam, że będzie milczał kilka dni, ale nie :) I od tej pory komentarze na temat mojej jazdy się skończyły :) Jestem groźna :):):):): ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, mnie to też zawsze deprymuje jak faceci tak sobie żartują z kobiet. Mój mąż, na szczęście, lubi jak ja jeżdżę (bo tak mu wygodnie) więc nie narzeka, a wręcz popadł ostatnio w skrajność wygadując dyrdymały "Ona prowadzi lepiej niż ja" :D :D :D Nie wiem czy lepiej. Pewnie nie, ale na pewno szybciej. Ostatnio z Torunia jechałam jakieś 160 :D Przepraszam, ale muszę kończyć. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co do Ani... Tak sobie myślę, że jest duże podobieństwo JEj sytuacji do sytuacji mojej Mamy... TEż wyszła za dużo starszego faceta, z mieszkaniem, "pozycją" i pieniędzmi, a sama wniosła w ten związek "jeno młodość" ;) Co moj kochany tatulek nie raz jej w życiu wypominał... Było nieciekawie przez kilkanaście lat, dopóki byliśmy mali. POtem mama znalazła ścieżkę soejego rozwoju i teraz to ona jest głową rodziny,a mój ojciec własciwie pełni rolę uciążliwej kuli u nogi :P No,. czasem z niechęcią dzieci popilnuje ;) TAkże - Aniu - naprawdę widzę dla Ciebie dobrą przyszłość :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miło, że znalazłaś czas na pogawędkę :) Miłego dnia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No, znów chwilka luzu :) Ninko - podziwiam Cię za szybkość :) Ja powyzej 140 juz mam \"pełne gacie\" tzn jak ja tę szybkość wkręcę :) Bo jak jadę z mężem - nawet 220 mi nie straszne :) Oczywiście, że u nas to on prowadzi lepiej, bo wyjeździł chyba ze 20 razy więcej niż ja... Od urodzenia dzieci jakoś straciłam tez zapał do prowadzenia i bycia \"super kierowcą\" :) Kiedyś marzyłam o sytuacji - tete a tete z samochodzikiem :) A teraz po prostu słuzy mi za środek do poruszania się szybciej, skrzyżowany z duzą parasolką :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jonko, spokojnie, te 160 to tylko bez dziecka i na autostradzie, której to jakiś drobny kawałek nam ostatnio oddali do poużywania. :) Tak normalnie, to jeżdżę ostrożnie i z rozwagą. No i oczywiście mam połowę krócej prawo jazdy niż mąż, więc nawet nie należałoby nas stawiać w jednym zdaniu obok siebie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej :) Dziś jest ten dzień ;) obiad będę jadła w Uttoxeter... Z jednej strony się cieszę, że lecę, ale z drugiej... Już tęsknię za dzieciakami, mimo, że mam ich przy sobie teraz... Poza tym - ciągłe obawy o zdrowie Janka... Skończył dziś antybiotyk...Węzły na szyjce ciągle duże... Także taki słodko - gorzki ten wyjazd ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ten odnośnik do reklamy w moim poście to nie ja ;) Samo wskoczyło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×