Eklerkaaa 0 Napisano Wrzesień 6, 2005 Powiedzcie jak to jest gdy się jest nie akceptowanym przez rodzinę męża?? Moze ktos ma tez taki problem? Jego rodzina nie uznaje mnie za zone i daje temu wyraz np. ostatnio wreczano nam zaproszenie na uroczystosc rodzinna i bylam tak wpisana pod moim panienskim nazwiskiem, choc od roku jestesmy malzenstwem a oni zreszta byli przez nas zaproszenie na wesele i uhonorowani. Takie przykrosci zdarzaja sie nagminnie. Problem w tym, iz moj mąż w sprawach spornych bieże ich strone, albo gdy ich złośliwość była ewidentna i niepodważalna to mąż bagatelizuje sprawę. Dla mnie to przykre bo to rzutuje na nasze relacje. Mam do niego żal o to bo przeciez to ja jestem żoną i staram się być w porządku wobec jego rodziny. Mąż uważa że małżonkowie powinni się wspierac ale widzę ze to oznacza że jego rodzina będzie mi dokuczać a ja mam być pokorną owieczką. Doradźcie coś. Jetesmy dobrym małżeństwem, tylko ta rodzinka....... Nota bene moja rodzina jest super i oboje dobrze się wsrod nich czujemy. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Eklerkaaa 0 Napisano Wrzesień 6, 2005 Nikt nie ma takiego problemu? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kraczor Napisano Wrzesień 6, 2005 mam podobnie, tylko jeszcze nie jestem mezatka - macocha mojego udaje niemal, ze mnie nie widzi - skomplementuje wyglad jego, ale moj - jestem dla niej jak powietrze. A jak juz cos powie, to tak, zeby wmowic mi jakas wade. :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Eklerkaaa 0 Napisano Wrzesień 6, 2005 Ale czy Ty się tym przejmujesz i czy ma to wplyw na Wasz związe? Bo ja niestety przeżywam to a zatem cel rodziny zeby mi dokuczyc jest osiągnięty. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Jolka CZ. 0 Napisano Wrzesień 6, 2005 Kochane, kazda by sie taka sytuacja , przejmowala. Mysle, ze wiecej zyskasz, wybierajac sie do Mamy meza, i otwarcie z Nia, rozmawiajac. Powiedz, co Ci lezy na sercu.Pokaz , to zaproszenie, powiedz, ze to , jak Cie traktuja, jest bolene, dla Ciebi , powiedz jasno, ze jestes otwarta , na wlasciwe relacje miedzy Toba i rodzina meza, ale masz PRAWO do SZACUNKU i zaakceptowania Ciebie, jako Zony ! Uprzedz , ze w innym wypadku, bedziesz musiala ograniczyc kontakty, gdyz masz swoja ambicje.... Pozdrawiam Cie serdecznie, i wspólczuję takiej sytuacji.NIGDY, nie rozmawiaj wzburzona, mow cicho i spokojnie, nie uywaj obrazliwych słow. Jestes mlodsza ale MIEJ KLASE! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Eklerkaaa 0 Napisano Wrzesień 7, 2005 Jolu, dziękuję za mądrą i rozsądną radę. Problem w tym , ze rozmowy juz byly a ja się już po prostu zraziłam. Nie mogę tego pojąć że jestem lubiana w innym srodowisku i nie mam problemow a tu ciagle klody pod nogi. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Eklerkaaa 0 Napisano Wrzesień 7, 2005 Pomysł znakomity, wlasnie tak zrobie. Mamy w najblizszym czasie spotaknie w mojej rodzinie wiec bedzie okazja. Innym problemem jest to ze mąż jest pod wpływem swojej rodziny, zwłaszcza kobiet, a gdy mu zwracam na to uwagę to gorąco zaprzecza i twierdzi że to on tak mysli. Drugą sprawą jest to ze on zatrudnia u siebie swoją rodzinke, wiec maja stały kontakt i nie moge go izolowac. Mowi mi zwykle po fakcie ze kogos zatrudnil. Jestem w trudnej sytuacji. Jestem na niego zła i okazuję to więc nakręca się spirala. Problem w tym ze on przechodzi do porzadku dziennego nad ich wyczynami o co mam żal. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
baba05 0 Napisano Wrzesień 7, 2005 Mnie nie akceptuja tesciowie i przez to sa same klopoty miedzy nami. Moja rada to nie odkladaj wszystkiego na pozniej i nie zostawiaj rzeczy niedopowiedzianych bo potem bedzie coraz gorzej. U nas wszystko sie tak zakrecilo ze w koncu chcielismy sie rozwiesc przez rodzicow. Odbudowywanie wszystkiego to zmudna praca. U mnie rozmowy tez nie pomagaly bo maz nie widzial problemu. Polecam tez wspolna wizyte u paychologa-pomaga!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Eklerkaaa 0 Napisano Wrzesień 7, 2005 Na razie nie mamy dzieci :-(( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sam1 Napisano Wrzesień 7, 2005 Przepraszam ze tak mowie ale uciekej od nich gdzie pieprz rosnie. Jezeli twoj maz jest niedojrzalym chlopcem to jego sprawa ale ty nie bedziesz musiala sie z nim uzerac. Biez rozwod dopoki nie masz dzieci ,mowie ci...............Jak to on zatrudnia rodzine a ty sie dowiadujesz po fakcie.......boi sie ci powiedziec przed faktem ???? Wiedz ze obojetnie jaki blad popelnisz oni beda wiedziec i go uswiadamiac ze zla pdja decyzje zeniac sie z toba, az pewnego pieknego dnia powie macie racje i dowidzenia. Ja mysle ze cie nie lubia bo on ma firme i ty jako zona masz do niej duze prawa a lepiej miec cos w rodzinie niz dzielic sie z jakimis obcymi osobami. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Eklerkaaa 0 Napisano Wrzesień 7, 2005 Właśnie jesteśmy po burzliwej rozmowie z mężem . On mi powiedział zebym sie nie wtrącała do jego firmy wnioskuję że jestem nie uznawana za żonę nie tylko przez jego rodzine ale i on zachowuje sie jakby mnie nie uznawal. Jest wsiekly i mnie wini za napięcia. Kurcze czy tak ma wyglądać moje szczęscie.... :-(( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Eklerkaaa 0 Napisano Wrzesień 7, 2005 Do tej pory byliśmy dobraną i dobrą parą. Mamy wspolne zainteresowania i duzo planow na przyszlosc. Nie moge pogodzić się z tym, że on staje po stronie rodziny i oczywiście zaprzecza faktom, bo twierdzi że to ja jestem dziwna. Wiecie, nie jest zle byc singlem, z zalem wspominam stare dobre czasy gdy nie było takich problemów. Czasem tak trudno być z drugim człowiekiem...... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość starsza... Napisano Wrzesień 7, 2005 do Eklerka Po śmierci meża usłyszłam od teściowej,ze jesteśmy rodziną i powinnam z nimi utrzymywać kontakt:).Wcześniej zawsze podkreślali,że jestem obca,Twoja sytuacja przywróciła wspomnienia. Ja po próbach rozmów przestałam odwiedzać teściów/jeszcze gdy żył mąż/,oni czasami przyjeżdżali,ale traktowałam ich chłodno,byłam grzecznie uprzejma i nic poza tym,na ich złośliwości reagowałam głuchotą,zero reakcji. Teraz zerwałam z nimi kontakty całkowicie i wreszcie odzyskałam spokój. Trzymaj się dzielnie,współczuję Ci. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
wl 0 Napisano Wrzesień 7, 2005 Przykre to co piszesz. Uważam, że to wina twojego męża, że jego rodzina ciebie w ten sposob traktuje, a w każdym razie na pewno jego aprobata ... . Twój mąż powinien wiedziec, że założył swoją rodzine i ona jest dla niego najważniejsza. Czy on nie zdaje sobie sprawy z tego, że jego rodzina obrażając ciebie obraża również jego? Wiesz myslę, że powinnaś z nim porozmawiać spokojnie, powiedzieć wprost co tobie sie nie podoba i co nie bedziesz tolerować, jak zaproszenie nie bedzie wypisane tak jak należy nie pójdziesz na tą imprezę i masz nadzieję, że on tez tak zrobi ... On powinien porozmawiac o tym ze swoja rodziną NIE ty, bo to jego rodzina. On również musi przy tej okazji poruszyć sprawę ich stosunku do ciebie i otwarcie powiedzieć co myśli o tym. Jesteście małżeństwem czy to się komus podoba czy nie i to musza zaakceptować. Swoją drogą w tej sytuacji ograniczylaby kontakt z nimi do minimum (myslę, że to byłby dla nich sygnał, że jednak nie ta droga ...) Pozdrawiam :-D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Niestety twój Napisano Wrzesień 7, 2005 mąż nie jest w porządku wobec ciebie, swojej żony. Nie wiem jak ty możesz na niego w przyszłości liczyć, jeżeli on akceptuje taka sytuację. To okropne. Jego rodzina to ty i ewentualnie w przyszłości wasze dzieci, co z niego za mężczyzna, jaki to mąż, który pozwala na lekceważenie swojej żony, .... to straszne. Rozmów się z nim, on musi definitywnie porozmawiać ze swoją rodziną i postawic sprawę jasno. Nie daj się, a ty unikaj jego rodziny, niech wiedzą, że też masz ich tam gdzie słońce nie dochodzi. Pozdrawiam :-D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Eklerkaaa 0 Napisano Wrzesień 8, 2005 Dziękuję Wam za słowa otuchy. Jak człowiek łatwo daje sobie wmówić różne rzeczy, np. wczoraj mąż powiedział że ja ograniczam jego kontakty z matką (matka typ zimny, despotyczny i szorstki w obyciu). Nigdy nie zrobiłam ani nie powiedziałam nic zeby miał podstawy tak twierdzić. Wczoraj wieczorem miałam dołek z tego powodu, rozmyslałam nad rozstaniem, przecież ludzie się rozwodzą, to też jest dla ludzi. Winę mogę wziąć na siebie, jeśli będzie trzeba. Musze to przemyslec na poważnie. Potem poszłam samotnie na pizze i lepiej się poczułam. Mąż jest na delegacji i niech będzie jak najdłużej. Nie chce spędzać życia na szarpaniu się z rodzinką mężą. I jeszcze jedno, moja rodzina zaprosiła nas na weekend za miasto. Od dawna cieszyliśmy się na to spotkanie oboje. Teraz ja nie chce jechać, niech każdy żyje ze swoją rodziną on swoją a ja swoją. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sarsan Napisano Wrzesień 8, 2005 Przykro mi, ale chyba musisz się zdecydować na poważną rozmowę. Powiedzieć, że też jesteś jego rodziną. Że nie ograniczasz mu kontaktów, ale masz prawo wiedzieć o pewnych rzeczach i masz prawo być godnie traktowana przez jego rodzinę i to on ma o to dbać. wl dobrze napisał (ała) że jeśli Ty jesteś obrażana to i on powinien się tak czuć. Przedstaw mu wszystkie racje, wysłuchaj jego. Postarajcie się rozmawiać spokojnie. Jeśli to nic nie da to możliwe ze zostaję Ci tylko rozwód :( powodzenia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kasia100 Napisano Wrzesień 10, 2005 Mam trochę doświadczenia - duży staż małzeński idużo czasu z niechętną mi jego rodzinką. Czeka cię : 1/ ciągła walka o swe miejsce w twym związku 2/ nieprzyjemności z ich strony i wmawianie ci przez męża ,że to ty jesteś temu winna 3/ mało satysfkacji z tego że to ty także harujesz i wzbogacasz ( duchowo i materialnie ) wasz związek - on to i tak rozpuści zaraz dla swojej rodzinki. 4/ NIE ZMIENISZ GO 5. MOŻESZ ZMIENIĆ SIEBIE - swój stosunek do tego,JAk najszybciej ustal na co płacicie wspolnie, na co możesz wydawać własne pieniądze itp. Oni na pewno wyciągną od niego całą kasę . 6. Jeśli go naprawdę kochasz -zsostaniesz z nim . Jeśli nie - uciekaj jak najszybciej 7.UWAGA NA DZIECI : on w relacjach z waszymi dziećmi BĘDZIE POWIELAŁ wyniesione z własnego domu nawyki i sposoby postępowania. Albo od razu bedziesz z tym walczyć ,albo zapomnij o spokoju !!! 8.NIE ZMIENISZ GO 9.NIE ZMIENISZ GO 10.NIE ZMIENISZ GO Im szybciej to zrozumiesz tym lepiej. Przecież nie piszesz skarg do Gazet ,że w ziemie jest śnieg. On bedzie taki jak go ukształtowały geny ( czyli jego rodzinka) i jego rodzice ( czyli jego rodzinka). Ztoba związał się już jako ukształtowany człowiek. Możes jego pewne rzeczy wykorzystać , pewne tepić( bez efektu -ale czasem da sieprzypudrować to i owo) . Nic więcej . Powodzenai w ocenie tego co chcesz naprawdę w życiu robić . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość noz sie w kieszeni otwiera Napisano Wrzesień 10, 2005 co za koszmar:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kasia100 Napisano Wrzesień 10, 2005 KOSZMAR ? a kto powiedział ,że bedzie pięknie ..... A dlaczego ja nie jestem piękna jak Claudia Cardinalle !? Akceptuję to i już,Tak samo trzeba zaakceptować to ,że będzie tak jak będzie. Bo na zmiany nie ma co liczyć ......Każdej babce radzę przed ślubem :OBEJRZYJ DOKŁADNIE STOSUNKI JAKIE PANUJĄ W JEGO RODZINIE - to bedziesz miała u siebie!! Ale jest wyjście : szukać ..... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość klaranka Napisano Wrzesień 10, 2005 przykro mi eklerko ale... ja z mezem jestesmy jak dwie polowki, nie mozemy zyc bez siebie... jestesmy razem od 7 lat i jedyne sprzeczki byly z powodu jego rodziny... totalnie mnie nie akceptuja... tak naprawde nadal sie kochamy ale sytuacja miedzy nami jest raz na plus a raz na minus, zawsze oczywiscie minus jest po kontaktach z NIMI... ja tez zastanawiam sie czasami czy nie place zbyt duzej ceny... Pozdrawiam cie cieplo i... rozmawiajcie z mezem, nie pozostawiajcie niedomowien bo to tylko pogarsza cala sytuacje. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Pierwszy rok po ślubie Napisano Wrzesień 10, 2005 i takie problemy, przeciez to najpiękniejszy okres w waszym życiu :-D A co bedzie dalej.Przeciez założył swoja rodzinę i ona dla niego powinna być najważniejsza w życiu. Rozwód - dlaczego zaraz rozwód. Miłość jest jak róża: rozkwita dzięki troskliwej pielęgnacji. Nic moja droga nie przychodzi samo, w udane wspólne życie trzeba włożyć dużo pracy i serca. Może zadzialaj, pokaż mu, że tobie zależy na waszym małżeństwie, że go kochasz ...( zostaw rodzine na boku), zrób mu jakieś miłe niespodzianki, nieoczekiwaną kolacje przy świecach, wysli zabawny lub erotyczny list na pocztę mailową lub kartkę tak sobie bez powodu .... Rozwód to najgorsze rozwiązanie, nie mówiąc o tym, że jego rodzina bedzie górą. Nie myśl o jego rodzinie tylko o was, o waszym małżeństwie ..., pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Agataaa77 Napisano Wrzesień 10, 2005 Miałam kiedyś podobny problem. Rodzice mężą nie akceptowali mnie zupełnie. Byłam załamana. Na każdym kroku dawali mi odczuć, że ich ukochany synek powinien ożenić się z kimś innym, a już na pewno nie ze mną :-( Kiedy zawiodły już wszystkie dostępne sposoby negocjacji (rozmowy, prośby, błagania, groźby) pomyślałam sobie że może by tak trochę poudawać. Głupi pomyśł ale byłam zdesperowana. Kiedy mieliśmy jechać do jego rodziców, dostawałam oczywiście "przypadkowo" zawrotów głowy, mdłości itd. Mąż wówczas, zmartwiony moim stanem, dzwonił do rodziców i odwoływał spotkanie. Lub jak już się tam znaleźliśmy (o zgrozo!) i delikatnie sugerowałam żebyśmy już wyszli (bo miałam dość traktowania mnie jak powietrza lub upokarzania), a on nie zwracał na to uwagi, oszukiwałam go że znów mi słabo. I oczywiście natychmiast wracaliśmy do domu. Teściowa dostawała furii, ja wygrywałam :P. Po paru takich "zasłabnięciach" teściowa zaczęła podejrzewać że jestem w ciąży i że ja nie chcę mężowi powiedzieć o tym, bo na pewno on nie jest ojcem (!!!). On się tym bardzo przejął, przeprowadziliśmy szczerą rozmowę. Powiedziałam mu że nie jestem w ciąży, i że udawałam, bo spotykanie się z jego rodziną jest dla mnie przykre. Opowiedziałam jak ja to odczuwam. Przeprosiłam go za te kłamstwa. Był zły, ale zrozumiał też mnie.Powiedzał że skoro aż do tego stopnia mnie do załamuje i sprawia mi to przykrość, porozmawia z rodziacami. Po tamtej rozmowie, mąż odwiedził rodziców i wszystko im wygarnął. Obrazili się na niego. Trudno. Ale ja mam teraz spokój. Od tamtego wydarzenia minął już rok. Obecnie jestem w 6-tym miesiącu ciąży. To będzie nasze pierwsze dziecko. Jestem szczęśliwa, że mąż jednak dokonał słusznego wyboru. Pozdrawiam i życzę szczęścia :-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mądry Polak po szkodzie Napisano Wrzesień 10, 2005 dziesieć lat spędziłam w małżeństwie z męzczyną którego rodzice mnie nie akceptowali. koszmar. walka z wiatrakami. nie miej złudzeń że on się zmieni. Dobre rady, które tu padają o tym zeby porozmawiać z męzem albo z teściową są kompletnie do kitu. Oni nie widzą żadnego problemu. Mąz nie potrafi odciąć pępowiny od mamusi i tatusia i tyle. Jest niedojrzały i nie powinien zakładać rodziny. Są dwa wyjścia. Albo pójdziecie do bradzo dobrego psychologa i on jeśli zależy mu na tym małżeństwie zgodzi sie na terapie. Albo będzie rozwód. I nie gadaj głupot że wine weźmiesz na siebie. Konsekwencje prawne są koszmarne. I to nie Ty jesteś winna tylko on. Najlepiej jednak kulturalnie rozwieść sie bez orzekania o winie. Odeszłam od męża i jego cudownej rodzinki. On ma aktualnie kobiete którą rodzina zaakceptowała bo jest taka jak rodzinka bez wykształcenia bez własnego zdania bez ambicji. Nie miej złudzeń i uciekaj dopóki nie masz dzieci. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Smutenka 0 Napisano Wrzesień 11, 2005 Popieram osobke powyzej. Przeceniacie znaczenie...mchmm...rozmowy. Powiedz mu spokojnie co czujesz... pokaz mu, ze to cie boli... daj mu do zrozumienia, ze cierpisz... Najgorsze jest to, ze nie tak latwo jest kogos przekonac, tak, tak, ty to wiesz jak to czujesz ale i on wie swoje. Bylam w malzenstwie gdzie: tlumaczylam wyjasnialam prowadzilam dlugie rozmowy Roznie bywalo, zwykle od jego humoru... Czasami juz, juz mi sie wydawalo, ze sie rozumiemy... a potem zdziwiona bylam... Przestalam sie dziwic jak przeczytalam \"Dolaczego on nie kocha a ona za nim szaleje\" - Susan Forword. Prosze sie nie sugerowac tytulem, to tylko tytul, a ksiazka jest o trudnych mezczyznach, jakie jest ich myslenie, jak z nimi postepowac, dlaczego tacy sa i... ciezko to zmienic jesli osoba nei podda sie terapii. A ostatnio siegnelam po Krystyny Kofty \"Gdyby zamilkly kobiety\" - to mnie dopiero wstrzasnelo, przykre to jest i tyle, smutno sie robi, ale warto wiedziec, tam jest wszystko na temat rozmow i, ze kobieta-zona nie jest wcale sluchana. To by bylo na tyle. *jesli ktos chce cos polecic prosze to umiescic w mojej stopce - dizekuje Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Eklerkaaa 0 Napisano Wrzesień 12, 2005 Dziękuję Wam za wypowiedzi, wszystkie są dla mnie bardzo cenne. Jak widzę to nie tylko ja jestem w tej sytuacji, a sytuacja nie jest rewelacyjna. Wcześniej ktoś pisał że rodzinka drugiej strony nie widzi problemu. To samo jest u nas. To tylko ja widzę problem, nikt inny. Również u nas on nie zauważa ich gaf i złośliwości. Jestem po rozmowie z mężem i ustaliliśmy że na razie dopóki sytuacja się nie zmieni to nie będę się kontaktować z jego rodzinką (brrrr). Kamień spadł mi z serca. Zobaczymy dalej. Druga sprawa to nie chcę żeby on prowadził bujne życie rodzinne a ja będę na marginesie. Też mnie to nie bawi, zatem nie chce zeby swieta spedzał z nimi - nawet na wigilię popołudniową. Ustaliliśmy że będzie się z nimi kontaktował przed świetami lub po świętach. Jego matka ma niedługo imieniny, oczywiście nie zadzwonie z zyczeniami a jemu pozwole isc w tygodniu z życzeniami i absolutnie nie na impreze. Oj jakie to trudne. Czy jestem zołzą?? Chyba nie. Jego matka też może się wysilić i zrobić coś dla mnie. Na razie jego plany zatrudnioniowe względem pierońskiej rodzinki są ogromne a mnie skręca. I jeszcze jedno niestety wpadłam w ich rytm myślenia tzn. jak im się zrewanżować. Ja nie chce żyć w świecie podchodów, świństewek, złośliwości i frustracji. Kupię sobie tą wzmiankowaną książkę Krystyny Kofty może spojrze na to z lotu ptaka:-)) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez tak mam Napisano Wrzesień 12, 2005 całe szczeście to jeszcze nie małżeństwo ale nie czuje akceptacji z strony jego rodziców (matka + ojczym) jeszcze nie tak dawno wydawalo mi sie zupelnie inaczej, ale teraz za kazdym razem jak jestem w jego domu nie widze nawet marnego usmiechu na odczep ba w danej chwili moj chlopak jest im nieokreślenie potrzebny - pewnie bylebym juz sobie poszla:-( a najbardziej mi przykro z tego powodu, ze spedza ostatnio coraz mniej czasu ze mna i dla niego jest to bez róznicy... w tygodniu praca a weekendy spedza tak jak woli ale z dala ode mnie:-(, ostatnie przykre doswiadczenie to takie, ze na wesele swojego kuzyna nie zaprosil mnie tłumaczac ze woli byc sam i tak mysle, ze rodzice mu to zasugerowali, jest mi okropnie przykro bo od dawna nic tak bardzo nie zaangazowalo mojego serduszka i cierpie odrzucona :-( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez tak mam Napisano Wrzesień 12, 2005 całe szczeście to jeszcze nie małżeństwo ale nie czuje akceptacji z strony jego rodziców (matka + ojczym) jeszcze nie tak dawno wydawalo mi sie zupelnie inaczej, ale teraz za kazdym razem jak jestem w jego domu nie widze nawet marnego usmiechu na odczep ba w danej chwili moj chlopak jest im nieokreślenie potrzebny - pewnie bylebym juz sobie poszla:-( a najbardziej mi przykro z tego powodu, ze spedza ostatnio coraz mniej czasu ze mna i dla niego jest to bez róznicy... w tygodniu praca a weekendy spedza tak jak woli ale z dala ode mnie:-(, ostatnie przykre doswiadczenie to takie, ze na wesele swojego kuzyna nie zaprosil mnie tłumaczac ze woli byc sam i tak mysle, ze rodzice mu to zasugerowali, jest mi okropnie przykro bo od dawna nic tak bardzo nie zaangazowalo mojego serduszka i cierpie odrzucona :-( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez tak mam Napisano Wrzesień 12, 2005 całe szczeście to jeszcze nie małżeństwo ale nie czuje akceptacji z strony jego rodziców (matka + ojczym) jeszcze nie tak dawno wydawalo mi sie zupelnie inaczej, ale teraz za kazdym razem jak jestem w jego domu nie widze nawet marnego usmiechu na odczep ba w danej chwili moj chlopak jest im nieokreślenie potrzebny - pewnie bylebym juz sobie poszla:-( a najbardziej mi przykro z tego powodu, ze spedza ostatnio coraz mniej czasu ze mna i dla niego jest to bez róznicy... w tygodniu praca a weekendy spedza tak jak woli ale z dala ode mnie:-(, ostatnie przykre doswiadczenie to takie, ze na wesele swojego kuzyna nie zaprosil mnie tłumaczac ze woli byc sam i tak mysle, ze rodzice mu to zasugerowali, jest mi okropnie przykro bo od dawna nic tak bardzo nie zaangazowalo mojego serduszka i cierpie odrzucona :-( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość lipstick Napisano Wrzesień 13, 2005 wydaje mi sie ze nie masz na co czekac....tak jak wiekszosc poradze-porozmawiaj z mezem.... z samego dobrego wychowania zadzwonilabym do tesciowej z zyczeniami imieninowymi..ona jest starsza, ty mlodsza..dopiero jej dopieczesz jak podniesiesz telefon z zyczeniami;) i sie wszyscy zdziwia.... swieta bozego narodzenia za pasem?jak je chcesz spedzic???ty ze swoja rodzina, twoj maz ze swoja?? a w sytuacji kiedy pojawia sie dzieci??rodzina meza bedzie wchodzic wam na glowe, bo jest do tego przyzwyczajona, ze maja takie przyzwolenie i nik z tym nic nie robi..nikt-mam na mysli twojego meza... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach