Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

borsukowa

Kobiety, które związały się z rozwiedzionym - proszę o pomoc

Polecane posty

Witam wszystkich Bylam dziś w Ośrodku Interwencji Kryzysowej. Tam długa rozmowa z terapeutką zakończyla się kilkoma zadaniami domowymi dla mnie. Między innymi moja terapeutka powiedziała, że powinnam znaleźć osobę, która przeżyła już to na co ja mam zamiar się zgodzić i procić ją o rozmowę. Dlatego jeśli jest na forum kobieta, która związala się z rozwiedzionym mężczyzną (jest dziecko z poprzedniego małżeństwa), bardzo proszę - odezwijcie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze ja
Ja związałam sie z rozwiedzionym (miał dziecko). A co chcesz wiedziec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goska123
ja tez tak mam ale ja spotykam sie z moim dopiero kilka mieisecy...wiec nie wiem czy ci pomoge-zalozylama kiedys podobny topik-moj facet ma dziecko-wiec moze poczytasz... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goska123
Anouk...a moze powiesz cos wiecej-jak wasze zycie-czy wasza ex wcina sie wma w zycie-jak jego stosunki z dzieckiem(cmi)...moja ex ostatnio zaczyna mi dobrze gracc na nerwach-jak tylko sie dowiedziala ze miedzy nami jest powaznie to szalu dostala- wymysla durne wymowki,zeby nie widywal sie z dzieckiem-a on to przeywa, mita sie...:( nie jest za ciekawie, nawet nie wiem jak mu pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Otórz chcialam zapytać jeszcze, czy partner widuje sie z dzieckiem i jak Wy z TYm się czujecie? Czy miałyście kiedyś jakiś problem co do hierarhii ważności \"ja\", \"Jego pierwsze dziecko\", \"nasze dziecko\"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieci nie było, ona się nie wcina, bo mieszkamy w innym mieście,ale pewni złorzeczy, może nawet gdzies tu na forum:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oooooo, to nie za bardzo pomogę, chyba bym starała się akceptować, ale pewnie bym się irytowała mam jedną zasadę: jeśli dba o jej dziecko, znaczy, że będzie dbał o nasze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Otóż u mnie jest tak, że jesteśmy razem 2 lata. Jego rozwód trwał 4 lata i zakończyl się dopiero parę dni temu (długo to trwało, bo ona albo nie stawiała się na rozprawę, albo zmieniała rodzaj rozprawy z \"bez orzekania\" na \"z orzekaniem o winie\").... Dziecko mojego partnera urodziło się parę mesięcy przed jej odejściem do rodziców. On widywał się z nim pół roku, potem jak został wyrzucony z jej domu i pobity zrezygnował z widzeń. O sądowe wyznaczenie widzeń sie nie starał. Nie chciał sie już spotykać, gdyż byl pewny że dziecko (podobnie jak dzieci jej dwóch starszych rozwiedzionych sióstr) będzie nastawiane przeciwko ojcu... Uznał, ze tak będzie lepiej (nie wiem, czy dobrze, czy źle). Teraz jest tak, że przy zakończeniu rozprawy rozwodowej jego adwokat wystąpił o widzenia przed sądem twierdząc iż tak będzie lepiej dla sprawy. Problem w tym, że mój partner sam nie wie, czy widywać się z dzieckiem czy nie... Jednak postanowił sprówoać. Tu pojawia sie mój problem. Ja przez ten czas bycia z nim razem uporałam sie z wieloma moimi problemami. Nie poukładałam i do końca nie wplotłam w to nasze życie tego dziecka. Dotychczas wiedziałam że ono jest... ale teraz będzie dużo dużo bliżej... I mam z tym wielki problem. Bo rozsądem mówi mi, że on powinien się z małym spotykać, ale boję się tego że ja będę czuła się zazdrosna o to dziecko. Szczególnie jak pojawią się nasze wspólne... Nie wiem jak sie z tym pogodzić. Powiedzcie jak Wy sobie poradziłyście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
---> goska123 Szukalam tego topiku \"moj facet ma dziecko\" ale nie mogę znaleźć - czy aby na pewno taki był temat? Masz moze linka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze ja
Więc ja powiem jak u mnie było. Pisze BYŁO bo juz sie skończyło. Odeszłam bo zobaczyłam bardzo duze wady w nim.... Tutaj była troche moze nietypowa sytuacja poniewaz to ja namawiałam go na kontakty z dzieckiem. Zauwazyłam ze on wcale nie interesował się dzieckiem i twierdził ze była zona utrudnia mu kontakty z córką. Owszem płacił alimenty regularnie i w zasadzie na tym kończyło sie zainteresowanie dzieckiem. Moze to dziwne, ale przez to dochodziło do kłótni między nami ponieważ ja wypominałam mu taką oziębłość do dziecka. To JA namawiałam go aby zabierał córeczke gdzieś na weekend, to JA przypominałam mu ze jest np. dzień dziecka, mikołajki itp.... Jego to denerwowało, ze mu to wypominam (chyba nie spodziewał się tego). Mnie na rekach nosił i naprawde kochał. To ja dla niego byłam najważniejsza (dodam, ze mnie poznał jak był juz po rozwodzie). Nie wspominał wcale przy mnie o dziecku. Oczywiscie mowił ze nie załuje tego ze ma córeczke i ze ją kocha bla bla bla..... Opisana sytuacja powyzej dała mi wiele do myslenia. Odeszłam i nie załuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
----> może ja Dziękuję, że opisałaś swoją historię... No coż - w Twoim przypadku on nie okazal się być taki \"idealny\". Mój zaprzestał widzeń jak dziecko miało roczek (bo wlaśnie podczas roczku go wyrzucono z domu, adres lokalu gdzie miała być uroczystość byl podany fałszywy, a wszystko to widział jego przyjaciel). No coż - mój partner ma i mial podstawy sądzić, iż ex będzie ciągle starała się uprzykrzyć mu życie. Jak nie osobiście, to poprzez bardzo wpływowego ojca, dzięki któremu on 2-krotnie stracił pracę - na to też są świadkowie... Ona była kobietą, która całkowicie chciała odizolować męża od jego \"wieśniaczej i biednej\" rodziny (nawet tej zmarłej, bo nie pozwalała mu chodzić na mszę za dziadka, babcię)... To tylko kilka drobnych przykładów... W każdym razie to podstawa by twierdzić, że dziecko nie będzie mu przychylne, bo wychowywane będzie przez przepełnioną jadem matkę. Ja nie wiem czy będę umiała pokochać jego dziecko. Ja nawet nie wiem, czy będę potrafiła zaakceptować, że on widuje się z dzieckiem. Płaci 400 zł alimentów... A co jeśli będziemy mieli dwójkę swoich? Tamto podrośnie i kto wie - może alimetny niebawem będą wynosiły 500 zł (on 500 zl, matka 500 zł = 1000 zł na miesieczne potrzeby dziecka)... A co z moimi dziećmi? Przecież nie będzie nas stać przeznaczyć na każde po tysiąc złotych... Jak dobrze pójdzie to liczę że nasze wspólne zarobki będą wynosiły 3000 zł. Odejmujemy od tej sumy 500 zł na alimenty... Przeznaczamy 2000 dla naszych dzieci i zostaje 500 zł na opłaty, jedzenie i życie... Na prawdę trudno mi wyobrazić sobie, że dziecko kosztuje miesięcznie 800 czy 1000 zł. Moi rodzice dochodu mają 2000 i zdolali mnie i brata wychować, kupić samochód na raty, wybudować dom i żyć na średnim poziomie... :( Ja boję się o naszą przyszlość finansową... O to, ze będę czuła zazdość że jego pierwsze dziecko ma się tak dobrze, a na naszych musimy oszczędzać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze ja
No tak. Ja tez miałam takie mysli zwiazane z finansami. Identycznie jak Ty analizowałam wszystko. On był w sumie świezo po rozwodzie i nie miał przebojów z alimentami jeszcze. Wiem jednak ze byłe zony bardzo czesto zakładają sprawy o to aby alimenty podwyższyć. Niektóre nie dla dobra dziecka tylko zeby zrobić na złość byłemu kiedy zobaczą, ze układa sobie zycie z inną Poczytaj sobie topik WYSOKOŚĆ ALIMENTÓW albo SPOSOBY ZDRADZONYCH ZON....ich lektura dała mi wiele do myslenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Judy_tka
To nie ma znaczenia czy on jest taki czy siaki, ma znaczenie jakim jest człowiekiem i czy się OBOJE kochacie. Zwiazki tworzą ludzie, a nie nazwy - rozwiedziony, kawaler, smutny itd itp:) Nazwa cos niby mówi, ale niczego nie gwarantuje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa24
Borsukowa, ja mam taki sam problem. Problem z byłą żoną mojego partnera oraz problem z akceptacją jego dziecka. Wiem jak bardzo jest Ci ciężko bo sama to przeżywam. Sama niedawno założyłam topik z podobnym problemem. My co prawda nie mamy jeszcze ślubu ale bardzo tego chcemy. Ale też nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie zaakceptować jego dziecko. Tym bardziej, że jest źle natawione do mnie przez jego matkę. Ile syn Twojego męża ma lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już czytałam oba te topiki... Ja praktycznie od roku żyję tylko tym, by móc sie przekonać co mnie czeka... Wiem, ze będzie bardzo trudno i czasem jakby to było możliwe, to wolalabym się odkochać i zacząć życie na nowo :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do EWA 24 bardzo, ale to bardzo proszę zaklikaj na moje gg: 5504628 Bardzo zelzy mi na rozmowie z Tobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wypowiadalam sie na wspopmnianych topikach, jeśli chcesz porozmawiać,m borsukowa, to w stopce jest moje gg. W skrócie - jestem z mężczyzną, który z pierwszego małżeństwa ma dwoje dzieci (12 i 15 lat), płaci na nie po 400 zł alimentów, widuje sie znimi przynajmniej raz na tydzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo chcę pogadać. Zaraz to też zrobię. Jeśli któraś z Was jest w podobnej sytuacji, napiszcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesli szukasz
osob z podobnymi problemami, to w wiekszych miastach istnieja grupy wsparcia, zlozone z osob, ktore przechodzily cos podobnego. Sama podczas rozwodu uczeszczalam na takie spotkania i tam na prawde mozna znalesc spokoj ducha. Jakbys byla z Czestochowy, to podam Ci telefony paru osob, ktore zajmuja sie takimi spotkaniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mieszkam jakieś 300 km od Częstochowy, ale dziękuję za propozycję. Jeśli jeszcze ktoś jest w podobnej sytuacji to proszę, piszcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taka Sama
A ja was nie rozumię jeżeli wiążecie się z kimś kto ma dzieci to normalne że będzie chciał je widywać i spędzać z nimi czas.Też wyszłam za mąż za rozwodnika, ma dwóch synów teraz to 16,15 letni chłpopcy, nigdy nie narzekałam że idzie do dzieci nie ma ustalonych dni może spotykać się z nimi kiedy chce i wierzcie mi gdyby w czasach naszego wczesnego spotykania powiedział że nie chce kontaktu z dziećmi to chyba bym się z nim rozstała bo to potwierdziłoby że jest to nieodpowiedzialny dupek.Z jego synami mam świetny kontakt to super chłopcy i nie wyobrażam sobie by kiedykolwiek z nich zrezygnował a tym bardziej dla mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szukam kobiet w takiej sytuacji: Trwa w związku z rozwiedzionym mężczyzną z dzieckiem. Dziecko urodzilo sie po rozstaniu i nie mial okazji go wychowywać. Matka i teściowie od początku utrudniali lub wręcz uniemożliwiali spotkania. Interesuje mnie to, co będzie potem, gdy ojciec widuje, czy też nie widuje dziecka. Czego można spodziewać się po zachowaniu ex żony, źle nastawianego do ojca dziecka? Oraz takich kobiet, które w opisywanej sytuacji nie maja problemów ex żoną, gdyż możliwe jest z nią jakiekolwiek logiczne i przyjazne porozumienie. Chciałam też podziękować Ewie24 oraz Ewie 33 za rozmowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cos tu sie dzieje
podnosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm...byłam zoną rozwodnika, który miał syna z pierwszego małżeństwa, dziś też jestem jego byłą żoną i wiem już, że jeśli facet nie sprawdza się w jednym związku, nie widuje dziecka ( ach te opowieści o tej żonie złej...) to dokładnie to samo spotka jego drugą żonę. Moj ex opowiadał mi niestworzone historie o tym , jak to jego ex zabrania mu widywac syna, jak starsznie , przeokropnie nie daje mu żyć, jak to bidulek bardzo tęskni za synem, oczywiscie nie widywał go nie płaciła alimentów et ca et. Dziś ja jako jego była żona zapewne jestem w jego opowieściach tą zoną złą be oktropną . Nawe na sparwie rozwodowej wyklecil takie pisemko ,że ja uniemozliwiam mu widywanie syna aon tak bardzo chciałby, co oczywiście bzdurą jest wierutną bo nigdy nawet nie próbował. Takie opowieści, mimo ,że batdzo chccemy wierzyć w opowieści anszych partnerów...cóz należy traktowac z dużym , dużym dystansem. Chcemy wierzyć,że on był zły bo zapewne TAMTA nie umiała z nim postępować ale z nami....oooo z nami to będzie inaczej, my jestesmy dobre , kochane, damy mu to czego biedaczek w poprzednim małżeństwie nie miał i oto spełni się wszystko i będziemy miały idealnbego męża...nie kochane to tak nie działa, ludzie się nie zmieniają...niestety. Moj ex ma w tej chwili dwóch synów i nie widuje żadnego z nich, mimo, że zadna z nas ( hahah ach gdybym ja tej kobiety wtedy posluchała , a nie myslala ze ona to suka a on taki biedniuni~!) nie utyrudniała mu nigdy tych kontaktów.....kto się sukinktoem urodził sukinkotem umrze, a zakochana kobieta widzi i słyszy dokładnie to co słyszeć chce...i wuielbia łudzić się że z nią napewno bedzie inaczej...skoro porzucił jedno dziecko, porzuci i drugie...ce la vie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najzabawniejsze jest to, że od kiedy jestem jego ex, nieustannie mi w czymś mi pomaga, załatwia rózne rzeczy i ogólnie nagle okazało się ze jestem kobieta jego marzeń....ale z synem nie ma czasu się widywac bo to DLA JEGO DOBRA....no to tyle tytułem zakończenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do się porobiło No dobrze, zgadzam się, bo sama waham się z powodu pewnego ryzyka i braku całkowitego zaufania. Sęk jednak w tym, że nie tylko mój partner \"wciska mi bajeczki\", że jego ex była okropna. Jego znajomi czasem na osobności mówią mi, że mam być dla niego dobra, bo to dobry człowiek, tylko trafił poprzednio na złą kobietę... Jego rodzina na imprezach rodzinnych niejednokrotnie już nadmieniła, że lepiej jak XXX już nie jest z XXX bo przynajmniej teraz mogą go zobaczyć (przedtem ona nie pozwalała mu tam wychodzić). Jego świadek ze ślubu, ktory też był świadkiem jak wyrzucano go z domu teściów gdy był po raz ostatni zobaczyć się z dzieckiem, opowiadał jaki to był straszny widok. Opowiadał jakie to było wszystko \"przyjemne\", jak widzenie załątwiali w przedsionku, wszyscy na niego krzyczeli, że skoro nie chce z nią być to niech się wynosi... I ja w to w większości wierzę. Od płacenia alimentów się nie miga - płaci regularnie. Fatk, że to co wiem, to opinie osób związanych z moim partnerem, nie znam jeszcze opinii i oskarżen drugiej strony. Kilka kobiet będących w podobnej sytuacji radziło mi, bym poprostiła go o dostarczenie mi kart z rozpraw sądowych - i wczoraj mówiąc mu o tym, nie miał nic przeciwko. Choć to będzie trudne, to przeczytam zarzuty mu stawiane przez jego ex i jej rodzinę. Wiem, że w sądzie nie mówi się całej prawdy, albo pewne fakty wyolbrzymia - o to już dbają adwokaci, by wszystko było przedstawione lepiej niż w rzeczywistości. Jednak będę miała jakiś punkt odniesienia, by móc wypośrodkować. W każdym razie coś chyba jest nie tak z kobietą, która przez okres całego małżeństwa nie pozwoliła mężowi ani razu wypić kawy z rodzicami (choć mieszkali w tym samym domu)... Mówiła \"to mój mąż, a miejsce męża jest przy żonie\"... dlatego nie mógł przywitać sie z ciotką, u której w garażu parkował auto, nie mógł pomóc tacie przenieść mebli po malowaniu, nie mógł - bo od razu były awantury. Moim zdaniem to niedojrzałość do zawarcia zwiążku małżeńskiego (obu stron). Krótkie znajomości, za młody wiek i wmawianie sobie, że po ślubie wszystko sie zmieni to tylko złudna nadzieja (chyba, że zmieni się na gorsze).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×