Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość szanująca się

dlaczego się zgadzaćie na poród w obecnośći mężą???...

Polecane posty

Gość szanująca się

No właśnie? dlaczego? i dlaczego używacie stwierdzeń "urodziliśmy"??? to jest chore? chyba że jestem staromodna... a czy jak dostajecie awans w pracy to też mówicię że razem go dostaliście??? dziękuje za odpowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz niektorym kobietom lepiej znosic bol z druga osoba. ja mialam bardzo ciezki porod i po 10 godzinach skonczylo sie to cesarka, wiec za zadne skarby nie zgodzilabym sie na porod z moim mezem. ale w przypadkach kiedy wszystko przbiega ksiazkowo to kobiety sobie chwala. tylko ciezko przewidziec co sie moze stac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość awans w pracy jest wylacznie
moja zasluga. A porod - o ile nie wiesz to wyjasnie ci, ze do powstania dziecka potrzebne sa dwie osoby (pomijajac zaplodnienie in vitro). Wiec skoro oboje postanowilismy i przyczynilismy sie do tego, ze bedziemy mieli dziecko i oczekujemy jego przyjscia na swiat, to rowniez we dwoje jestesmy przy porodzie. On z oczywistych powodow bardziej bierny, ale za to wspierajacy mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szanująca się
heeh właśnie czekałam na taka wypowiedź... a przecież "on" tylko Cię zapładnia a potem przez 9 mies to Ty nosisz dzidziusia... i tylko Ty jesteś w stanie wydać go na swiat... rozumiem że dla niektórych mąż może być oparciem, jednak teraz taka się nagonka zrobiła na panów którzy nie chcą uczestniczyć - posądza się ich nie wiadomo o co. Ja uważam że to jest moło estetyczne... pozatym od tysięcy lat mężczyzn nie było przy porodach..... to wymysł ostatnich 10 może 20 lat. czekam na dalsze opinie. dzieki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja niedawno dowiedziałam sie że jestem w ciązy. Oczywiście rozmawiałam z przyszłym tatusiem na ten temat. i wiesz zauważyłam, że jemu jest bardzo żal, że nie może bezpośrednio uczestniczyć w rozwoju naszego dziecka. Wiadomo przez 9 miesięcy to będzie jedynie mój przywilej. Rozmawialiśmy równiez o porodzie, i on wyraził chęc uczestniczenia w nim, nigdy bym go do tego nie zmuszała. Ustaliliśmy że będzie ze mną cały czas podczas tych paru zapewne godzin bóli. A kiedy dojdzie już do samego rodzenia to jeżeli któreś z nas poczuje, że nie da rady urodzic razem, bo czujemy sie mało komfortowo to na te pół godziny on poprostu wyjdzie z sali. Uwazam, że kobietom nie jest potrzebny mężczyzna uczestniczący w samym akcie rodzenia bo to jest najwyżej godzina, nam są oni potrzebni wcześniej kiedy mamy bolesne skórcze trwające czasami kilkanaście godzin, chcemy czuć czyjeś wsparcie i pomoc. To jest moje zdanie, możesz się oczywiście z nim niezgodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość awans w pracy jest wylacznie
przecież nikt nie zmusza mężów do uczestnictwa w porodzie ich potomka. Jeśli jest mężem, ktory nie moze doczekac sie dziecka i sam czeka z niecierpliwoscia na porod chcac od pierwszej chwili uczestniczyc w jego zyciu, to idzie wraz z zona na porodowke. Gdyby uznal, ze to jest bardzo niemeskie, albo ze tak jak piszesz nieestetyczne, nikt nie ma prawa go do tego zmusic. Wybor nalezy do obojga rodzicow. Bo zdarza sie, ze kobieta tez nie zyczy sobie obecnosci meza na sali porodowej (domyslam sie, ze ty do nich nalezysz :-) ). Wiec postanowienie musi byc wspolne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no oczywiście że wszelkie niedogodności ciąży znosi kobieta, wyprzeć dziecko też może tylko mama, ale mężczyzna wnosi wiele swoją obecnością - mnie bardzo ta obecność męża pomogła... natomiast gdyby mąż nie chciał, nie naciskałabym, dlatego w ostatniej fazie porodu był raczej w drzwiach i nie przecinał pępowiny, za to poszedł z dzieckiem na oddział noworodkowy i to on właśnie pierwszy dokładnie przyjrzał się naszej córce... myślę że obecność męża to kwestia dogadania między rodzicami, kobieta raczej wyjścia nie ma i musi byc przy porodzie, facet może być jeśli chce, a wielu właśnie chce być przy narodzinach dziecka a to chyba nie jest ujmą na szacunku do siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i dlaczego mówi się
urodziłam przez cesarkę? Wyjęto mi dzieko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szanująca się
dobre - w zasadze to tak;) ale nie o to chodzi, są żeczy które robią panowie i są żeczy które robią panie:) więc ja bym sobie nie przypisywała zasług mężą (np. remontu silnika auta). Tak ja sie nie zgodze na to żeby mąż mnie oglądał w tak intymnej sytuacji - zaraz po porodzie bedzie mieć jakieś 25 lat na wykazanie się jako tatuś -do końca nauki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość henryka
Mój mąż by ze mną przy dwóch porodach. Był dla mnie wsparciem psychicznym, a nawet fizycznym,pomagając mi przy silnych skurczach, skacząc ze mną na piłce, masując plecy, które mnie bolały...Myślę, że więż jaka łączy dwoje osób, ta miłość powoduje, że nie zwraca się uwagi na estetykę. Wiele razy słyszałam z ust męża jak opowiadał komuś przeżycia z porodu, mówił, ze nigdy by mnie samej w takiej chwili nie zostawił, że było to dla niego wielkim przeżyciem i cudem. Po porodzie popłakał sie ze szczęścia i mocno mnie przytulił. Zaznaczę, że był obecny podczas calutkiego porodu, łącznie z szyciem i przecinał pępowine. Może czy mąż chce być obecny czy też nie, zależy od więzi między nimi. Dla mnie mąż jest najwazniejszą osobą na świeci...oczywiście nie licząc moich cudownych dzieci:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
henryko moim zdaniem nie od więzi tylko od wrażliwości, mój sie trochę boi krwi ;) ale wspierał mnie bardzo dzielnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość henryka
Laurko mój mąż jest bardzo wrazliwym człowiekiem. Przy pierwszym porodzie bardzo się bałam, że zemdleje. Stał nawet z tyłu za mną. Nie przeciął pępowiny. Dopiero podczas drugiego porodu przeciął i było mu trochę łatwiej, bo juz wiedział jak to wygląda. Myslę, że o wrażliwości świadczą też Jego łzy. Jeszcze jedno mój maż się bardzo mną opiekuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no cóż niektórym kobietom
wystarczy,że mąż je zapłodni i resztą nie musi się przejmować :p Dobrze,że czasy się zmieniły i mężczyźni chcą uczestniczyć w porodzie(dobrowolnie) i zajmować sie dziećmi. To,że kobieta pragnie wsparcia męża podczas porodu, nie znaczy,że się nie szanuje! :p Jednej takie wsparcie bliskiej osoby jest bardzo potrzebne , inną obecność męża może tylko drażnić. Poród z mężem, czy bez, to indywidualna sprawa !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
henryko więc może przy drugim porodzie będzie odważniejszy :D ale to jego decyzja, nie moja, jak nie chce to niech nie patrzy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szanująca się
czyli jestem w mniejszośći - chodz dziwią mnie Wasze odp. bo mam powiedzmy 7 bliskich kolegów z naszaj paczki i żaden nie wyraża takiej chęci - miom to że są zakochani po uszy w swoich wybrankach, niewiem może to się zmienia potem (oby nie pod wpływem nacisków ze strony pań..."ty nigdy nie możesz mnie wesprzec itd...i chcąc nie chcąc sie zgadzają)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mi sięwydaje że facet
powinien widzieć jak cierpi jego żona podczas porodu,może by to docenił? :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szanująca się
no może coś w tym jest ale mój "chłop" ma mózg i nie musi widzieć żeby to docenić - wystarczy że ja bedą matką jego dzieci;) zadziwiacie mnie - naprawde. Dz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ej tam to wcale nie chodzi o docenianie... a z ręką na sercu mogę powiedzieć że nie wywierałam ŻADNYCH nacisków na męża, nawet nie naciskałam na szkołę rodzenia, na którą nie chodziliśmy wcale, mąż sam dojrzał do tej decyzji i stwierdził że jedzie ze mną i wiedział że w każdej chwili może wyjść, a wytrzymał i był przez te godziny ze mną chociaż rozmowna nie byłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorki
troche dziwie sie twojemu podejsciu do sprawy narodzin dziecka. Mowisz, ze nie chcialabys aby twoj maz uczestniczyl w porodzie, bo to nieestetyczne. Ze wystarczy, ze przyczynil sie do powstania waszego dziecka. Czy wedlug ciebie zycie polega tylko na estetycznych rzeczach. Czy gdybys na przyklad (czego w zadnym razie ci nie zycze) miala wypadek i dlugotrwale musiala lezec bez mozliwosci zrobienia czegokolwiek przy sobie, to maz nic by ci nie pomogl, bo to nieestetyczne? Czy zdalabys sama na siebie a ewentualnie po dlugotrwalej rehabilitacji maz wrocilby do ciebie? Czy tylko porod jest nieestetyczny? Zycie nie sklada sie z samych pieknych rzeczy. Sa i te banalne jak zmienienie pieluchy, ktora maz tez moze za nieestetyczna uznac i zwalic wszystko na twoja glowe. Bo wedlug ciebie kto to widzial, zeby niemowleciu umyc brudna pupke, ktora czasami az po pachy wyglada bardzo nieestetycznie. Jesli takie jest podejscie do rodzicielstwa ze strony twojego faceta, to moge ci co najwyzej wspolczuc. Ale w koncu to sprawa twoja i ojca twojego dziecka. Zreszta sadze, ze zmienisz pogada gdy sama bedziesz miala zostac mama. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julccia 27
Do szanującej się Ja nie mam nic przeciwko, żeby mój mąż był przy porodzie. Jak tylko tego będzie chciał to dlaczego nie. Przecież ma prawo. Nie wiem z kąd takie Twoje nastawienie. Wszystko się zmienia. Kiedyś mężczyżni nie mogli być przy porodzie i dlatego ich nie było. A teraz każdy robi to na co ma ochotę. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość padlinka
ja nie wyobrazam sobie nastepnego porodu bez meza...byl cudowny, wspieral mnie, pozwalal sie gryzc (serio) i gdyby nie on ten porod bylby dla mnie o wiele tudnieszy... aha i jeszcze jedno-jak widzial moje cierpienie, szycie itd byl potem bardziej tolerancyjny jak zle sie czulam, lub przez ten okres kiedy nie moglam sie kochac. a po porodzie obmywal mi krocze tantum rosa i przynosilo mi to ulge i barzdo umacnialo nasze wiezi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość padlinka
jakby to glupio nie brzmialo z tym obmywaniem krocza, hehehe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szanująca się
Kwestia wychowania - to jak napisałam - bedzie 50% udział mój i męża, nie wyobrażam sobie żeby on nie zajmował się małym, chodzi mi wszystkie kwestie:) tego nie neguje - tylko sam fakt rodzenia - jedyne co zapamięta to "rozwalana" wybranka.... bo faktycznie dla mężczyzn jest to przerażający widok. Pozatym zapytajcie Waszych ojców czy byli przy Waszych porodach;). no i wracam do wspólnego rodzenia - kobiety !! jak by mój mąż powiedział że urodził dziecko to to oznaczało by dla mnie to że za grosz szacunku do mnie nie ma... A jak bede chora to napewno nie będe bliskich obciążać swoją chorobą (wiem co mówie bo opiekowałam się i umierającą matką i ojcem - oczywiście ciesze się że mogliśmy być do końca razem ale... ja to inaczej rozegram)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do sznującej się
dziwne to raczej są twoje wypowiedzi... uważasz że poród jest rzeczą na tyle intymną, że nie wyobrażasz sobie uczestnictwa mężczyzny w tej chwili... No to powiedz jak się kochasz to też bez niego, no bo to chyba jest najbardziej intymna chwila w życiu kobiety... I jeszcze jedno- na sali porodowej będą co chwilę przychodziły pielęgniarki, położne może i lekarze i oglądali ci krocze, to tego się nie wstydzisz a ojca swojego dziecka tak?? Dziwna jesteś. :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szanująca się
"intymnie" no może w tym zestawieniu niezbyt trafne - fakt. Wy moje drogie Panie chyba rozumiecie to że męża nie bedzie przy porodzie jako brak miłośći:) (ja nie musze się w ten sposób dowartościowywać -czy co tam) Naprawde jestem zdziwiona, że w zasadzie wszystkie uważacie to za takie naturalne... no ale jak to mówią "co kraj to obyczaj"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedyną
jedyną rzeczą, jaką pamięta mąż po porodzie (oczywiście, jeżeli chciał w nim uczestniczyć) jest ogromne szczęści i wzruszenie na widok rodzącej sie kruszynki, a nie "rozwalona" kobieta, ale widocznie autorce jeszcze bardzo daleko do macierzyństwa, co oczywiście wadą nie jest, ale świadczą o tym zupełnie niedojrzałe sądy osoby, która jeszcze przez to nie przechodziła, ale za to wie lepiej;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam wrazenie
ze autorka tego topicku ma niedlugo zostac babcia i dziwi sie postepowaniu dzisiejszych mlodych rodzicow. Bo te poglady o szanowaniu sie jakby zupelnie nie z tej epoki... i to pielegnowanie umierajacych rodzicow swoich... Zgadlam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szanująca się
oj kobitki - poprostu jesteśmy inaczej wychowane;) a mam 24 lata... ale i tak dzięki za odp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×