Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość z_mazur

Czy czasowe rozstanie może cokolwiek naprawić gdy związek przechodzi kryzys.

Polecane posty

Gość z_mazur
Napisałem ten wątek szukając nadziei. Oczywiście nie wypieram się tego. A że pojawiają się też wypowiedzi negatywne to ok przecież po to jest to forum. i jak to na forum można też polemizować z czyimiś poglądami. NIe odmawiam racji osobom, które uwazają, że taka separacja moze oznaczać koniec związku. Tylko nie do końca zgadzam się z wnioskami i postulatami zgłaszanymi na podstawie tego przekonania. Znam w tej chwili co najmniej kilka przypadków gdy czasowa separacja przyczyniła się do odbudowy związku. A jeśli tak miałoby się stać w moim przypadku to co osiągnę skłądając pozew rozwodowy, albo o separację??? Co zyskam w ten sposób??? Świadomość że być może zaprzepaściłem jednak jakąś szansę. Napisalem ten wątek w nadziei że odezwą się osoby, które były w podobnej sytuacji i znają ją z autopsji. Nie wiem czy należysz do takich osób. Zupełnie inaczej udziela się pewnych rad mając osobiste doświadczenia. A zupełnie inaczej czysto teoretyzując. Co mnie pogania do wykonaywania jakichś nieodwracalnych kroków, urażona duma, ambicja?? To źli doradcy. Emocji już w cały moim postepowaniu jest coraz mniej. A racjonalizm chyba jest najlepszym doradcą. Jestem ciekaw na czym opierasz swój nick. Chodzę teraz na terapię do psychologa i właśnie ona nie zaleca mi w tej chwili żadnych nerwowych posunięć, ponieważ jeszcze jest na nie za wcześnie. Nie oczekuję od nikogo potwierdzenia swoich racji, za to ty chyba oczekujesz. :) Nie wiem czy po Twoim poście miałem po paru dniach napisać, super świetnie mi doradziłaś właśnie złożyłem pozew w sądzie i świetnie się z tym czuję. Jeśli tego ode mnie oczekiwałaś to popełnieasz ten sam błąd, który mnie zarzucasz, czyli nie liczenie się z cudzym zdaniem. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_gdańska
Uważam, że postąpiłeś w tej sytuacji najlepiej jak było można. Pozdrawiam i daję wielkiego + za ortografię :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozsadna
Wreszcie jakies sensowne rozwazania nie dokonca mnie zrozumiales nie namawialam cie do rozwodu ale do podjecia takich dzialan aby twoja zona tez jasniej sie wyrazila czego tak naprawde chce. Zabardzo mocno bierzesz krytyke do siebie nikt nie potepia twoich dzialan ale musisz przyznac ze ciezko przyjac ci krytyke w stosunku do swojej osoby.A czy bylam w podobnej sytuacji odpowiedz brzmi tak. Tyle ze moj maz widzial dokladnie dlaczego chce przerwy i czego oczekuje jak juz odpoczniemy od siebie. I powiem ci ze nam sie udalo ale nie tylko dlatego ze ja powiedzialam czego oczekuje ale tez dlatego ze moj maz wyraznie powiedzial czego oczekuje odemnie. Dzieki temu jestesmy nadal szczesliwym malzenstwem iszczesliwym i rodzicami dwojki dzieci dlatego tez nie moge codziennie czytac i odpowiadac na twoim forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
Rozsądna Sorry za tą irytację. Rozumiem o co Ci chodzi. Fakt że raczej szukam wsparcia w moich działaniach. Co nie znaczy że nie przyjmuję krytyki. Zaintrygowałaś mnie tą swoją historią. Ja po prostu mam cały czas wrażene że żona jeszcz sama do końca nie wie czego chce. A że ogólnie sytuacja jej za bardzo nie dokucza więc nie spieszy się z jakimiś ostatecznymi rozwiązaniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozsadna
Witam i ciesze sie ze jakos doszlismy do porozumienia. A co do zony to moze poprostu daj jej dozrozumienia ze zalezy ci na rodzinie na codzien a nie od przypadku ze ty tez potrzebujesz jej bliskosci.Bo dlugie rozlaki niestety nie cementuja zwiasku a raczej odwrotnie.Zycze powodzenia. A tak na marginesie chodzisz do psychologa moze warto zaprosic zone na takie spotkanie. O wiele latwiej jest razem rozmawiac mozna wiele ciekawych rzeczy nowych odkryc u swojej ukochanej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam wszystko w d...
U mnie jest taka sytuacja że jestem ż moją dziewczyną 2,5 lata dóżo czasu byliśmy szczęśliwi ale ostatnio mieliśmy kłótnie i 4 razy ze mną próbowała zerwać też mam problem bo ja ją kocham a ona mówi że to już niema szans. Nie widzi nas razem w dalszym życiu jak się pokłócimy to rozpamiętóje te złe chwile o tych dobrych zapomina chć ostatnio po kłótni znów jesteśmy razem to zaczyna życ z dala odemnie rozmawiałem z nia na temat naszego związku ale ona ucieka od tej rozmowy mówi że nic niewie czy chce byc jeszcze zemną niewie jak będzie niewie co do mnie czuje nic niewie. Choc ostatnie powiedziała że chce tak jak ja jeszcze coś stworzyć ale nie wiem czy jej mam zaufac jak z karzdym dniem się oddala coraz żedziej sie widzimy powtarza że ma dóżo nauki na uczelni. Powiedziała mi że popsóło nas związek to że za wcześnie mieszkaliśmy zaczeliśmy mieszkac ze sobą niewiem sam co mam robić czy jeszcze jest jakaś szansa co mam zrobić by to naprawić. co mam zmienić jak ona powtarza że nasz związek jest monotonny i mam się zmienic to sie jakoś zmieniłem to ostatnio mi powiedziała że to prawda że sie zmieniłem ale.... i nie chcała mi powiedziec też kurcze oczekóje niewiem sam czego mniewiem czy to jestv kwestia czasu jak dsie rozstaniemy czy jest jeszcze o co walczyć a jak jest to JAK?????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słowikowa
Myślę,że ukryłeś w w tym wątku i na gazeta.pl swoje prawdziwe oblicze. To ona doprowadziło żonę do takiej decyzji. Trzymam paluszki za jej poczucie godności,wartości,bo nawt tego,tak uważam,próbowałeś jej pozbawić. Przykład Twej żony świadczy o tym,że są kobiety ,które nie mają zamiaru robić za wór trningowy,za spluwaczkę,za praczkę,podnóżek.... Wybacz,jeśli się mylę i napisz prawdziwy powód takiej determinacji swojej żony...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość m_kryzys
z_mazur, przeczytałem Twoje wszystkie posty od 09.2005 do kwietnia 2006 i ponieważ jestem w podobnym kryzysie z żoną, ale nie chcę się rozstawać, bardzo mnie interesuje, jak zakończyła się Twoja separacja. Tak w ogóle to podziwiam Cię za wytrwałość w rozłacą i walkę o rodzinę, gratuluję ! Myślę, że do tej pory wróciłeś do żony i wszystko Wam się ułożyło, życzę tak Tobie jak i sobie tego. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zostawił mnie 27 grudnia po prawie 10 latach razem. Nie radzilam sobie z tym kompletnie, cały czas tylko płacz i płacz...ale postanowiłam być twarda i zrobić wszystko, aby Go odzyskać. Szybko przeszłam do czynów. Zamówiłam urok miłosny ze strony http://urokmilosny24.pl . Na efekty przyszło mi czekać prawie 10 tygodni. Ale najważniejsze że podziałało. Wrócił i znowu jest jak dawniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_daleka
z_mazur jak się zakończyła Twoja historia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też jestem ciekawa zakończenia tej historii..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z mazur Proszę, napisz co u Ciebie! Bardzo mnie to ciekawi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×