Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość z_mazur

Czy czasowe rozstanie może cokolwiek naprawić gdy związek przechodzi kryzys.

Polecane posty

Gość z_mazur
Tylko z powrotem mam teraz problem. Żona go nie chce powiedziała to kategorycznie. Sytuacja prawna jest dosyć skomplikowana bo mieszkamy w mieszkaniu teściów, w którym jestem niezameldowany (teściowie mieszkają w naszym mieszkaniu). Żona zagroziła, że gdybym chciał się wprowadzić na siłę to wezwie policję. Nie wiem czy posunęła by się do tego ale jakoś nie mam ochoty próbować. A przynajmniej nie w tej chwili. Pop....ne to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syfon
No niestety nie jest to pop....ne, ale dość oczywiste. Dałeś się wyrzucić z domu bez walki licząc, że bedzie to jakaś terapia dla związku. Pozostało Ci jedynie dowiedzieć się, na czym stoisz. Masakra, nie zazdroszczę. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cheri
a ja mysle, ze jestem wlansie w takim okresie w ktorym zbieraja mi sie zale do mojego meza.Daje mu znaki zeby sie zmienil.Mowie mu ze mam dosc takiego zycia.I wiem, ze pomoze mu tylko to gdy nim mocno wstrzasne.Byle by kiedys nie bylo za pozno..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
Niestety tak to wygląda. Na czym stoję?? Na bardzo grząskim gruncie. Muszę się psychicznie przygotować do ostatecznych rozstrzygnięć. Jeśli wrócę do domu i żona rzeczywiście wezwie policję to będę musiał poprosić policjantów aby opóznili nasze mieszkanie z teściów. A wtedy to już pójdzie na noże. Aż boję się myśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kabar
Sorry Cheri, ale właśnie pokazujesz jak dla mnie typowe zachowanie kobiety. Zamiast powiedziec cos wprost to bawicie sie w jakieś półsłówka, czytanie między wierszami, niedopowiedziane zdania. Kurcze, wiekszośc facetów zrozumie jak się cos powie mu wporost, a nie z opłotkami. Ty mówisz tylko żeby nie było za późno, już jest za późno skoro wiesz że zabrałaś juz tyle żalu beby swoim chłopem "wstrząsnąć". Zaczyna się własnie kolejna historia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też
jestem w kilkunastoletnim związku.. też było dużo burz i zakrętów. Obawiam się jednak, że tu kluczową sprawą jest niechęć fizyczna okazywana Tobie przez żonę. Nie wiem z cała pewnośicią oczywiście ale wydaje się że to świadczy o wypaleniu tego co było, jak kolwiek to nazwać... miłość ...przyzwyczajenie... tego już nie ma. Przynajmniej Ona tego nie czuje a powoływanie się na Twoje błędy z przeszłości to chyba tylko forma usprawiedliwiania takiego a nie innego postepowania. Wyprowadziłeś się .. stało się... daj jej czas. Nie rozmawiaj.. nie analizuj... nie nakłaniaj. Może to jest metoda. Chociaż nie obiecuj sobie zbyt wiele. Ile lat ma córka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
Córka ma 13 lat. Z tym nienarzucaniem się to właśnie próbuję ale z marnym skutkiem. Trudne to piekielnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
Kabar Dokładnie tak było z moją żoną też mówiła dawała jakieś sygnały. Ale dla mnie były one nieczytelne. Gdy zaczęliśmy poważnie rozmawiać to było już chyba za późno. Dużo za późno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Do Z_ Mazur Jestem w takim związku, jak Twój od 3 lat. Z tym, że to ja jestem żoną, którą mąż krzywdził przed lata. Nie ma juz chyba szansy na uratowanie małżeństwa ..choć on stara się bardzoo Ale co z tego, że po jakimś czasie zaprzepaszcza to, co odbudował..Doskonale rozumiem Twoją sytuacje i moge odnieśc się do niej z punktu widzenia kobiety, żony..I jeśli Twoja żona jeszcze cos do Ciebie czuje, to zapewniam, że nie będzie obojetna na widok Twoich prób, zabiegów, długodystansowego starania się..Ja równiez podjęłam decyzję, by dla ratowania związku mąz wyprowadził się na jakiś czas...ale zmiękłam, widząc jego zaangażowanie w poprawę Więc może Ty również daj jej więcej czasu..Nie zniechęcaj się, bądź uparty, wytrwały, cierpliwy..Trudno jest zamknąć tak jednym ruchem wspólny rozdział zycia, więc radzę Ci, nie poddawaj się Ja zostałam potwornie przez niego zraniona, a jednak nie umiem tak nagle wyjść z tego związku..Staraj się..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
Jak długo trwało wasze rozstanie?? Jak wyglądały w tym czasie wasze kontakty?? Macie dzieci??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do z_mazur Myslę że Twoja żona starala sie obarczyć Cie calą winą za rozpad zwiazku-jej to na rękę.Być może spotyka sie z tamtym człowiekim nie tylko na stopie koleżeńskiej i wygodniej oskarżyć Ciebie niż żeby to o niej myslano jak o winnej. Szkoda,że się wyprowadziłeś bo zona teraz oddycha wolnością a Ty musisz uporać się ze smutkiem i żalem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Porozmawiaj z nią jeszcze raz!! Powiedz,że ma dać szanse Tobie i Waszemu małżeństwu. Szkoda zmarnować coś co budowaliście przez wiele lat czasami na skale a czasem na piasku.. Kryzys w małżeństwie to normalna rzecz nie mam doświadczenia w związku więc pomocna pewnie nie mogę być ale pamiętaj tzreba mieć nadzieję. \"Nadzieja to ogień,który chce płonąć nawet wtedy,gdy jest gaszony. Nadzieja to nieodparte dążenie,by odnajdywać sens w bezsensie i odkrywać prawdę w zamęcie kłamst. Nadzieja to zaiarenko światła ukryte w głębokiej ciemności\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
Rozmów przeprowadziliśmy dziesiątki. One już nic nie wnoszą. Wydaje mi się, że jedynie czas może jeszcze coś zdziałać. Tylko nie wiem jak się w tym czasie zachowywać. Zniknąć całkiem?? Czy cały czas być gdzieś w pobliżu??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm mysle ze nie mozesz sie teraz ukrywac...bo pomysli że tylko na to czekałes i ze juz Ci nie zalezy. Odwiedzaj córke zaproponuj wspólny spacer..pytaj zone o postepy corki w szkole itd uczestnicz w ich życiu ale nie narzucaj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem tą która ma żal
tak własnie ja jestem obecnie na takim etapie kiedy zaczyna mi juz niezależeć na związku, gdy niewidze juz szans na poprawe. Jedno co mogę ci doradzic z_mazur to tylko tyle abys nie odchodził bo jesli to zrobisz to bedzie koniec. Staraj się dokładnie dowiedziec o co jest ten zal i popros o jeszcze jedną szanse choc krótką...jesli ja zostałabym o to poproszona napewno taką szansę bym dała.....zawsze rodzina to rodzina. Ale moje warunki byłyby twarde i bardzo konsekwentnie byłyby sprawdzane...dlatego jesli nie czujesz się na siłach to raczej tej próby nie podejmuj bo mozesz pogorszyc tylko jej stan....Pozdrawiam gorąco i zycze udanego rozwiązania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Mamy dwoje dzieci, a w związku jestem od 21 lat (16 lat małżeńsatwa) Kryzys w maszym związku trwa ok. 3 lat. Nasze współzycie ogranicza się jesynie do trwania fizycznego przy sobie..To ja dawałam szansę, ulegałam jego prosbom, obietnicom..Przez jakis czas było normalnie (choć trudno tu mówic o normalności w prawdziwym tego słowa znaczeniu) próbowalismy ze sobą zacząć rozmawiać, ale i tak cos wciąż tkwiło w gardle..nie było zwierzeć, refleksji ani prawdziwego otwarcia sie przed sobą I tak jest do dziś..on sobie, ja sobie i wiem, że to tylko przeciaganie w czasie Jesli czujesz, że nie ma sznas, że budzisz awersję w oczach żony, że brzydzi się twojego dotyku, kontaktu fizycznego (co ja odczuwam) to nie ma szans na naprawę..Ja żałuję, że nie rozstałam się z nim wczesniej, ale tak jak każdy radzi, trzeba miec czyste sumienie, że zrobiło się wszystko, co było można Szkoda lat..Obserwuj ją, by sprawdzić, czy choc troche topnieje, czy też jest zimna jak lód..Jeśli nie widzisz poprawy, odrobiny przychylności ze strony żony, życzliwości, czy nadziei,,odejdź

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wydaje mi się
że znikać nie powinieneś ... masz córkę 13-letnia, której na pewno jesteś potrzebny. Więc utrzymywanie kontaktu z żoną... jeżeli nie z nią to w ostateczności z córką jest konieczne... myślę nawet że obowiązkowe. Żona... cóż ...w sumie to skomplikowana sytuacja bo po prawdzie nie wiadamo tak do końca co ją gryzie: Ty, a może fakt że łączy ją coś więcej z innym mężczyzną niż tylko przyjażń. Jest to sytuacjia patowa. Na pozór nie ma wyjścia, jednak sądze, że to właśnie ona musi zrozumieć czego tak naprawde chce. Na to potrzeba jej chyba czasu i złapania dystansu do całej sytuacji. Więc ... kontakt tak... ale głównie z córką.. dla córki... żona niech nabiera dystansu. Czasami to otwiera oczy.. nietety nie zawsze. Pozdrawiam i 3mam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozerwana tak sobie mysle o prszyszlosci i zastanawiam sie co mnie zgotuje los. Jestem sama z wlasnego wyboru bo na faceta przyjdzie czas ale obserwując różne związki myślę sobie czy to ma sens? Tak mało jest szczesliwych ludzi wokół..żadza pieniadza chęc zrobienia kariery przysłania najwększe wartosći jak milosc i rodzina. Rozpadające się małżeństwa,cierpienie ból i żal. Czy ludzie już nie potrafia ze soba być? rozmawiac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
Rozerwana Przypuszczam, że uczucia mojej żony są właśnie takie jak Twoje teraz. Czego oczekiwałabyś od swojego męża? Co mogłoby poprawić sytuację? Czy tylko rozstanie?? Może jakby wykonał jakiś gest. Na prawdę już niczego nie oczekujesz??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
Do tej, która ma żal. Bardzo bym chciał wrócić ale boję się, że w tym momencie sprawy wróciłyby bardzo szybko do stanu sprzed wyprowadzki. Z drugiej strony boję się, że żonie przypadnie do gustu takie życie i później powrotu już nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Ja jestem bardzo skomplikowanym przypadkiem Brzydzę się, go, nie pozwalam na dotyk, unikam go, nie rozmawiam, ale nie umiem jeszcze przeciąć tej pętli..Muszę całkowiecie wyleczyć się z niego, z tych wspólnych lat...Czego oczekuję od niego..Teraz już chyba niczego..gdyz udowodnił mi, że nie zerwie ze swoimi nałogami Wcześniej wierzyłam, że uda mi sie wybaczyć (zdrady i pijaństwo) pod warunkiem, że zaprzestanie te precedery Teraz wiem, że na to nie ma szans..Obiecuje mi, ale jest ostrożniejszy i nadal robi to samo Przeciąga w czasie, bo nie chce stracić wygodnego zaplecza w postaci domu..i chce używac zycia do woli Czego więc moge oczekiwać??Wypalenia we mnie uczucia, które pozwoli trzeźwo myslec i uwolnić sie od niego..Chciałam, próbowałam, walczyłam ze soba, dawałam mu kolejne szanse, ale poprawa trwa krótko,a potem znów nałogi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
Rozerwana To przykre co piszesz. Masz w sobie i tak dużo cierpliwości. Moja żona nie miała jej aż tyle. Ale to nie o to chodzi. Może gdyby miała więcej to tylko jeszcze bardziej bym ją skrzywdził zanim powiedziałaby dość. Teraz muszę jej w jakiś nienarzucający się sposób pokazać, że potrafię się zmienić. Boję się tylko czy nie jest za późno na taką zmianę. Próbowałem się zmienić i im bardziej się starałem tym gorsze były tego efekty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zimaa.
Do z_mazur Wiesz ja jestem kobieta z podobnym stażem małżeńskim też mam dzieci i tak podobna sytuację do twojej żony. Czyli mam już dość, i gdyby nie to że dzieci są z moim mężem bardzo mocno związane poszłabym gdzie pieprz rośnie. Pewnie mój mąż jest bardzo podobny do Ciebie nie pije, nie bije a jednak. Poprostu nie słuchał wtedy kiedy prosiłam, że jak nie zmieni swojego postępowania to poprostu straci mnie. Chodziło o to żeby rozmawiał ze mną żeby mówił co myśli na bierząco żebyśmy rozumieli się. No i co jak groch o ściane ja mówiłam a on potem wywracał to wszystko do góry nogami. Poprostu brak jakiegokolwiek zrozumienia i rozmów. I powiem jeszcze tak człowiek potrzebuje też oddychać małżeństwo to nie jest więzienie. A ja tak się czuje, zazdrość jest okropna wstrętna. Nie powiem żebym była bez winy nie z pewnością nie. Ale wiesz trace radość do życia i to jest okropne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
zimaa Rzeczywiście sytuacja dosyć analogiczna. Powiedz czego oczekiwałabyś od męża? Co mógłby zrobić, żebyś tak się nie czuła?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
A tak podbijam, może ktoś jeszcze się wypowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem tą która ma żal
w przeciwienstwie do rozerwanej ja nie jestem na etapie aby się nim brzydzic nie skrzywdził mnie żadną zdradą ani czyms co mogłoby taki stan wywołac....gdyby mnie zdradził odeszlabym natychmiast. Mój problem i żal nakładał się latami nawarstwiał i dzis daje efekt niechęci do sexu a nie obrzydzeniem do niego. Nie widze chęci poprawy i nie rokuje ze kiedyś ona nastąpi. Jego lekcewazenie wszystkiego co mówię, istnienie samemu sobie bez uwzględniania mojej osoby we własnych posunięciach, brak odpowiedzialnosci i dotego kompletne zaniedbywanie mnie jako kobiety i zony, brak szacunku....to wszystko spowodowało, ze staję się coraz bardziej apatyczna i zimna. Ale nadal tli się ten mały ogienek że choćby tylko chciał, poprosił o jeszcze jedną szanse dałabym mu, ale to byłaby ostatnia szansa....Jestem w związku 11 lat i chyba wypróbowałam wszystko co mogłam aby utrzymać ten związek...nie mam juz siły ani chęci....i oczywiscie goni mnie juz ten nieubłagany czas....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
Właśnie tak czuje się moja żona. Nie wierzy już w możliwość mojej zmiany. A z drugiej strony zegar tyka. Chyba wydaje jej się, że jeżeli ma dokonywac jakichś zmian to jest to już ostatni dzwonek. Nie wiem jak ją przekonać, że potrafię się zmienić. Tylko potrzebuję trochę czasu i pomocy z jej strony. Żeby mówiła mi więcej o tym co jej przeszkadza. Żebym nie powtarzał ciąle tych samych błędów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem tą która ma żal
poprostu powiedz jej o tym jak bardzo ci zalezy....popros o ostatnia szansę i jesli ją kochasz to udowadnaj jej całym sobą jak jest dla ciebie wazna, kazdym gestem i w kazdej chwili....zabierz na weekend gdzies w piękne miejsce i daj jej odczuc jak jest wyjątkowa i piękna...myslę ze to piekny początek na zmianę . Wyciszcie sie oboje i starajcie się słuchac siebie nawzajem...chocby ta prawda bolała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 123...............
nie czytałam wszyskiego, więc może mi coś umknęło, ale na pierwszy rzut oka wygląda, że Twoja żona zaangażowała się emocjonalnie z innym facetem. tak postępują kobiety, które kochają-są zauroczone innym. wtedy czują niechęć fizyczną (delikatnie mówiąc) do męża... czy jesteś pewnien, że ona nie ma kochanka? to by wszystko wyjaśniało.. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem tą która ma żal
1234......byc moze masz rację ale nie dokonca....postępowanie z_mazur moze tylko doprowadzic ze wepchnie ją w ramiona innego ale nie jest to regułą ze kobieta traci chęć do sexu dlatego ze ma innego....to bzdura.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×