Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość *zmartwiona*

Samookaleczanie się! Co o tym sądzicie??

Polecane posty

Gość *zmartwiona*

Chciałam się zapytać, co myślicie o ludziach, którzy się okaleczają. Kiedy mają jakiś problem, zmartwienie tną się np. po rękach. Później ukrywają to pod długimi rękawami. Co byście zrobili, gdybyście zobaczyli, że Wasza bliska osobą się tnie?? Jak myślicie, jak można nad tym zapanować? W jaki sposób przestać z tym okaleczaniem??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *zmartwiona*
no ale to nie jest takie proste żeby odwiedzić psychiatrę... czy uważacie, że to choroba??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *zmartwiona*
czy alkoholik przyzna się, że jest alkoholikiem i pójdzie po pomoc?? a czy osoba, która to ukrywa pójdzie do psychiatry, kiedy z własną rodziną nawet o tym nie porozmawia?? jak można pomóc takiej osobie jako przyjaciółce. przecież nie można jej wysłać od razu do psychiatry...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość when the sun is shaining
Ja w wieku ok 17 lat okaleczałam się..teraz mam całą ręke w bliznach i strasznie sie tego wstydzę.A dlaczego to robiłam?nie wiem-lubiłam czuc ten ból, czułam zę na niego zasługuję, ze wraz z krwia spływa cały syf który mnie otacza.Teraz juz tego nie robię ale cos z tamtych lat pozostało-kiedy robiłam na plecach tatuaż i czułam straszny ból było mi cudownie, tak samo z piercingiem..Wydaje mi sie ze wszystko wynika z tego ze nienawidze siebie i okaleczaniem swego ciała "karzę"je za to jakie jest ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *zmartwiona*
do: when the sun is shaining no właśnie. to jest raczej główny powód okaleczania się. tylko czy każda osoba będzie w stanie z tym skończyć?? czy powie sobie dość i przestanie...? :/ jeśli to sprawia taką ulgę to jak można z tym skończyć??????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milkaaa
osoba okalaczająca sie robi to zwykle w odpowiedzi na silny stres-tak jak inni palą papierosa, zaciskają piesci lub po prostu krzycza. rozladowuja w ten sposob negatywne emocje. nie jest to jednak dobry sposob. przyznam sie ze sama kilka razy sie okaleczylam, ale nie nozem lecz innym ostrym przedmiotem i nie zrobilam sobie ran na rekach lecz na udzie-tak by nikt tego nie zobaczyl. zdazylo sie to moze dwa-trzy razy. i w zasafdzie takie okaleczanie wbrew ogolnemu przekonaniu ma niewiele wspolnego z probami samobojstwa. nie polecam okaleczania sie, ale to ze zdarzy sie komus w ten sposob odreagowac nie znaczy ze bedzie juz zawsze sie kaleczyc.;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *zmartwiona*
milkaaa ------> to już trwa bardzo długo. są to noże, cyrkle i żyletki. na rękach długi rękaw. raczej unikanie tego tematu. rodzina nie może się dowiedzieć... :/ i teraz jeśli jest jakiś problem to jest jedynym wyjściem - pociąć się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agawkaa nie gadaj bzdur
psychiatra ma uprawnienia pzrepisywania prochów, ale nie przepisuje ich od razu i nie koniecznie, po prostu może, bo zajmuje się poważniejszymi problemami psychicznymi typu depresja itp. wiem,bo byłam z depresją u psychiatry właśnie (wysłuchuje cie rozmawia i diagnozuje, ponieważ zajmuje się właśnie takimi cieżkimi przypadami, może przepisać leki). Nie lubię ludzi, którzy wygłaszają taki opinie wyssane z palca. A jeśli chodzi o leki to są teraz tak dobrze i nowoczesne, ze nie czuje się żadnej senności (kolejne bzdurne, utarte formułki), a po pewnym czasie człowiek patrzy innymi oczyma na swoje problemy, zaczyna normalnie żyć, nie ma dołów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psychiatra to lekarz. Nie jest prawdą, że przepisuje od razu prochy. Można trafić na konowała i na fachowca. Jak w każdym zawodzie. Miałam praktyki na oddziale psychiatrii dziecięcej, nie opieram się tylko na opiniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do anonimowego wpisu----> Oczywiscie, ze w progu nie przepisuje prochow i nie odsyla do domu :O Ale \"psycholog\" dla kogos chorego (zwlaszcza) brzmi troche lepiej niz \"psychiatra\" i zdecydowanie latwiej namowic na wizyte u tego drugiego... Poza tym nie wypowiadam sie jako znawca tematu - zaznaczylam na poczatklu, ze sie nie znam... Ale chyba wypowiedziec sie wolno, nie?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *zmartwiona*
jasne Agawkaa że wolno. tylko, że nadal nie wiem, co z tym robić... zacząć się poważnie martwić...? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uważam że jedyny sposób to powiedzieć prosto z mostu, że pora na lekarza. I zaoferować swoją pomoc w wyprawie do jakiejś odległej przychodni, gdzie szansa na spotkanie któregoś sąsiada jest niewielka. Nic innego nie wykombinujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *zmartwiona*
lekarz na bank odpada. jestem pewna na 100%... nawet nie ma takiej opcji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *zmartwiona*
Agawkaa racja. o wiele łatwiej mówić niż wykonać... a co mam zrobić?? siłą zaciągnąć czy trąbić na prawo i lewo żeby rodzice się dowiedzieli?? napewno nie bo jestem przyjaciółką i chcę pomóc, a nie zaszkodzić jeszcze bardziej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak sama nie pójdzie, to nikt jej siłą nie zaciągnie. Jak się nie powie komuś o co chodzi to nie będzie wiedział. Kosmici nie przylecą i nie wyleczą. Innych sposobów nie ma. Można ewentualnie powiedzieć rodzicom i jeśli jest to osoba niepełnoletnia - zmusić do leczenia. Mozna też ubezwłasnowolnić chorego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedy odejde kochanie...
ja sie niestety tne. Zaczyna sie naprawde niewinnie, najpierw nożyczki, cyrkiel i nawet krwi nie widać, a potem już żyletki i krew. Ja sie dojdzie do tego to potem łapie sie już cokolwiek żeby zadać sobie ból. Kroje sie na rękach żyletką albo nożykiem do papieru, blizn tak naprawde nie widać, są cieniutki i blade, gorzej na udach czy ramionach. Tam mam powycinane szerokie szramy i wygląda to okropnie. Tne sie by zagłuszyć ból duszy, bo nienawidze siebie, bo jestem bezradna... Z drugiej strony z niczym nie czuje sie tak bezpiecznie jak z moją samotnością i żyletką. Nie mam sił ani ochoty żeby z tym walczyć. Będe dalej wiodła moje żałosne życie bo nie mam odwagi porządnie sie skrzywdzić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a gdyby ktoś chciał Cię
wyciągnąc do psychiatry? zgodziłabyś się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .. O.N.A ..
"Kiedy Odejdę Kochanie" ------> ja też się właśnie tnę... zaczęło się delikatnie... a teraz już nie mogę przestać... razem ze spływającą krwią czuję ulgę, jest mi lepiej... kiedy jest bardzo źle to nie mogę się nie pociąć... płaczę i nacinam następną ranę... albo używam cyrkla... za każdym razem obiecuję sobie, że to już ostatni raz, że to już koniec, że to się więcej nie powtórzy... ale niestety nie daję rady przestać... w moim domu osoby zauważyły, że się pocięłam. rzuciłam jakimś głupim hasłem, zażartowałam i wszystko ucichło. nic. jakby ich to w ogóle nie obchodziło, i niedotyczyło... nie czuję się chora... cały czas mówię sobie, że to zatrzymam, że będzie dobrze... ale do psychiatry nie pójdę... nie mogę... szukam innej pomocy... może znajdę...??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakiej innej
myśl!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -_-
ja się tnę i nie czuję się z tym najlepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w łeb się stuknij

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wrak
tez sie kiedys cielam (dokladnie trzy razy) i na pytanie, dlaczego to zobilam powiem tak: dlatego ze bol psychiczny w pewnym momencie jest tak potężny, ze aby go zlikwodowac lub przynajmniej zmiejszyc, trzeba sobie sprawic inny bol, fizyczny. Tak naprawde. w momencie gdy to robilam, to bolu fizycznego nie czylam...........a ulga psychiczna tez niestety nie następowala. potem juz tylko obolale ręce, no i wstyd pokazac je komus, wiec sie chowa pod dlugim rekawem. slady niestety mam po dzis dzien, a ostani raz sie cielam jakies 12 lat temu. Druga sprawa, wydaje mi sie ze ludzi kiedy sie tną, oni siebie nienawidzą, gardzą sobą , wtedy wystepuje tak ogromna chec na samounicestwienie sie, zlosc na sibie w stylu "masz, debilu, dobrze sie tak, wypruj te zyly na wierzch, poczuj cos do jasnej cholery, tak zeby zabolalo". To jest straszne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×