Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość October

Zony erotomanów/seksoholików - proszę o pomoc!!!

Polecane posty

Gość rozerwana
Do Kobiety, zgadzam sie z tym wszystkim, co piszesz..Wiem że to ja musze wziąc odpowiedzialnośc za swoje zycie, wiem, że nie mogę skazywać siebie na udrękę, wiem, że jestem zbyt łatwowoerna i naiwna..Wszystko to doskonale wiem..ale co mam zrobić z resztkami uczucia, które trzymają mnie przy moim mężu??Czasami biorę winę na siebie, że to ja nie potrafiłam go zatrzymac, że ja -nie dając mu w 100% tego, czego oczekiwał- wrzucałam go w ramiona kochanek.. Potem przychodzi otrzeźwienie i wniosek, że przeciez miał wszystko, niejednokrotnie pytałam go , co powinnam zrobic, by zmienił się, by był jak dawniej...Zawsze słyszałam..jesteś idealna. Takw ięc on nie chciał niczego zmieniać, nie chciał naprawiać, bo romanse dawały mu więcej wrażeń niż praca nad swoim związkiem..Wewnatrz czuję, że i tak z nim nie będę ale potrzebuje czasu, by wygasic iskierki, które tlą sie wewnatrz..Musze być pewna na 100%..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gouda
Witam przeczytałam ten topik jednym ciurkiem, jest bardzo ciekawy, ja na szczescie nie mam takiego problemu, chociaz w przeszłosci zetknęłam się z tym, poznałam kilku panów o takim charakterze ale bardzo szybko wyczułam ze cos jest nie tak i zakonczyłam znajomosc. Na pewno u was jest inaczej bo sa to wasi męzowie z którymi przezyłyście długie lata ale tym bardzij trzeba sie opamietać w porę, jeszcze długie lata przed Wami i szkoda ich marnować na takie zycie. Zaręczam Wam że jest mnóstwo porzadnych facetów, którzy szukają miłości i to własnie w wieku odpowiednim dla Was. Ja mam 34 lata i teraz widze ze męzczyźni koło 40 to jest to. Teraz jak jestem "podrywana" i widze o co chodzi, np jakis układ na boku z żonatym to dosłownie mam alergię, i nie wiem gdzie oni znajdują chetne kobiety, to musż być własnie albo nimfomanki, albo sfrustrowane zony bylejakich mężów, bo jaka fajna kobieta będzie się na to pisała. Jednak jak się poszuka to mozna znaleźć przyzwoitego faceta tylko trzeba miec oczy otwarte, nie ufac na poczatku za bardzo, testować, moja ciocia zawsze mi powtarzała ze to facet powinien kochac mocniej, powinien zabiegać o względy i to jest chyba prawda. Mam wokół kilka przykładów koleżanek które są w toksycznych związkach i nie mogę ich zrozumieć, byc może dlatego ze sama przez to nie przeszłam, a moze dlatego ze nie jestem typem ofiary. Podsuwam im ciekawe lektury (Susan Forward, Beattie, Foley) ale to nic nie pomaga, dochodze do wnosku ze one CHCĄ takiego zycia na zwiekszonych obrotach. Mieszkam pn wsch Polsce i rozerwanemoge powiedziec ze w moim miescie jest sporo psychoterapetów, ja korzystam tez z pomocy ale w Warszawie, uważam ze jest rewelacyjny i mi bardzo pomaga, tezmiałam zaniżone poczucie własnej wartosci ale z innego powodu. Także gorąco polecam takie wizyty, bo one naprawde pomagają , tylko trzeba znaleźć mądrego psychologa. Trzymam za Was kciuki :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
I znów hustawka uczuć..labilnośc jak u małego dziecka..Mąż stara się, przygotowuje mi obiady, "służy" ale unika rozmów ze mna Ja natomiast uważam, że poczatkiem każdej terapii, naprawiania czego,, co zepsuło się jest przede wszystkim rozmowa, dotarcie do źródła kryzytu, zdrady, jego oczekiwań i uswiadomienia sobie nawzajem swoich błędów Niestety, z moim mężem nie mogę rozmawiać..gdyż on (mimo, że przyznał się do zdrady, a potem znalazłam jeszcze wiele dowodów) wszystkiego teraz wypiera sie ..twierdąc, że chciałam to usłyszeć to usłyszałam, że bardzo go molestowałam słownie, więc powiedział mi to dla świętego spokoju Żałosne, prawda?? Nie chce rozmawiać, bo podejrzewa, że może za wiele powiedzieć, że może siebie wydać, choć ja i tak jestem na 100% pewna I dalej jestem w matni Wczoraj próbowałam wypytać go, kim była kobieta , która przysłała mu namietnego SMSa, które nie pozostawił we mnie żadnych watpliwości Wczesniej skłamał, że pracuje w jednej z firm lecz sprawdziłam to, wiem, że skłamał Wczoraj znów ja krył, choć wiem, że spędził z nia 2 noce..Ją kryje a mi słuzy Ją ochrania a chce być ze mną jam mam sobie z tym poradzić, czy odciąć się od niego definitywnie, czy milczeć (jego wyprowadzka nie wchodzi na razie w grę) czy do tego nie wracać?? Jest niby dobry, usłuzny ale jego zachowanie uwtwiertdza mnie wprzekonaniu, że nadal z nia jest Co radzicie współtowarzyszki z "klubu"??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jezu
rzuć go NATYCHMIAST!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Oktober, Kobiety i inne dzielące podobny los, żyjecie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozerwana. kochana, ja myślę, że przed Tobą dużo pracy nad sobą, czy przy pomocy psychologa (co sugerowałam) czy samodzielnie. Bo to Ty musisz wiedzieć, co chcesz NIEZALEŻNIE od jego zachowania, inaczej przeżyjesz SWOJE życie STREOWANA przez zachowanie i humory Twojego mężczyzny. Owszem, czyjeś zachowanie może mieć wpływ, ale nie można dobrze przeżyć życia zmianiająć decyzje pod wpływem czyjegoś zachowania, które w każdej chwili może ulec zmianie, jednocześnie zachowując cały bagaż wspomnień złych doświadczeń z ostatnich lat. Ja natomiast nie mogę poradzić sobie z uczuciem gniewu, czy agresji, ostatnio dodatkowo wzmocnionym przez przed-okresowy PMS. Jestem Wściekła na tego *~*`*.* , że okazał się takim *~*`*.*, zapomniał, gdzie leży lojalność i w efekcie rozwalił nasz związek wrrrrrrrrrrrrrrr!!!!!!!!!!!!!! Dobrze, że go nie ma, bo jakby był wrrrrrr! Pewnie przywaliłąbym patelnią wrrrrrrr! No i proszę, co wychodzi z osoby takiej jak ja, która na co dzień jest cicha i spokojna i generalnie często przeprasza, że żyje... Ale teraz się we mnie gotuje wrrrrrrr! I nie mam gdzie tego wyrzucić wrrrrr!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobiety
Kobiety czego Wy właściwie chcecie..? Muszę szczerze powiedzieć, że ja już tracę orientację... October prawidłowo patelnia zawsze sie przyda i niech będzie w pogotowiu....! W razie czego to wal ile potrzeba...nie zaszkodzi.. Rozerwana: Bardzo mnie zastanawiasz. Co Ty Kobieto chcesz? Chcesz być z nim? Umiesz mu to wszytko wybaczyć, zapomnieć i życ od nowa, mając świadomość, że on nadal sie łajdaczy...? Po co Ci to? Dlaczego jesteś taka słaba? Z czego to wynika? Zrobi Ci troche obiadku, popierze, posprząta, wymasuje stopki, pobzyka i Ty już zaraz musisz być z nim ??!! Obsesje to ma ten człowiek, Twój Mąż! Nie TY! Bierzesz sie na tą dwulicowość tego faceta? Łapie Cię na to? Niestety tak! Kiedy kupisz mu to mieszkanie? Niech spada na bambus! Byle szybko, albo Ty sie wyprowadź! Powiem Ci szczerze, że w Twojej sytuacji to poszłabym chyba mieszkać pod mostem...Duma i siła nie pozwoliłyby mi mieszkac z kims takim pod jednym dachem!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozerwana, patrząc z boczku (z mojego boczku) to Kobiety ma w 300% rację, ja może nie wypowaidam się tak bezpośrednio, bo rozumiem Cię doskonale, ja też wbrew zdrowemu rozsąkowi próbowałam sobie tłumaczyć zachowania mojego męża (np. pismo \"Seksrety\" z podkreśłonymi ogłoszeniami gorących pań i wypisanymi nr telefonów - \"on sobie tylko tak czyta dla rozrywki\" itp), i wiem, że jest jakaś siła trzymająca kobietę w takim związku, zawsze wbrew sytuacji mamy nadzieję, że coś zmieni się na lepsze, ale UWIERZ MI - NIC SIĘ SAMO NIE ZMIENI BO ON NIE CHCE ZMIAN! A TY SIĘ PRZY NIM ZNISZCZYSZ!!! Ale Ty jesteś na dobrej drodze - przejrzałaś już na oczy, teraz myśl, cały czas myśl, o tym co było, o złych momentach, nie miej nadzieji na przyszłośc, bo nic się nie zmieni, myśląc o przeszłości i o tym, co zrobił odpowiedz sobie na pytanie czy chcesz z nim być, trwać w takim związku, bo przysszłość rysuje się identycznie (albo gorzej - jeśli masz dowody zdrady to pamiętaj o AIDS itp).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobiety
Powiem szczerze, że w podobnej sytuacji to bym nawet nie zastanawiała sie nad tym co było źle, czym zawiniłam..Ludzie dorośli, jak jest problem, niedomówienia, brak seksu, czy mało zaspokajane potrzeby psychiczne i fizyczne to rozmawiają, rozmawiają i jeszcze raz rozmawiają...! Nie jestesmy zwierzętami! Posuwanie sie do zdrady(ciągłych zdrad, prowadzenie podwójnego życia), to niedojrzałość emocjonalna, dziecinada, brak kontaktu słownego między ludźmi i wyjawianie problemów w postaci zdrad! Każda zdrada jest sygnałem, że w związku cos sie źle dzieje, ale o tym to trzeba gadac bez końca a nie ciupciać sie na boku! Nie pozwoliłabym na żadne tłumaczenia, wyjaśnienia itd jakies drugie szanse......Co innego skok w bok a co innego romanse przez całe życie..Nie ma mowy, to by był dla mnie zamknięty rozdział życia!! Nie pozwoliłabym, żeby ktoś sprawił, że upadłabym tak nisko! To o kim on mysli jak jest z Toba w łóżku..? Okropieństwo...! Brrrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja (prósz złości) czuję ogromną pustkę. Otwiera się przede mną nieznane, którego się zwyczajnie boję. Co dalej? Boję się, że już zawsze będę sama i nic fajnego mnie w życiu nie czeka....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przypadkowa obserwatorka
No ja cierpliwie czekalam az mój partner przetsanie zarywac noce i wytrzymalam 18lat.Teraz jestem sama ale nie oszukiwana jest ciężko bo mam troje dzieci ale tak nie cierpie.Poprzednie zycie wyrządziło mi wiele krzywdy psychicznej i teraz musialam sie z tym uporać. Ja sądze że kobiety godza sie na to bardziej ze względow ekonomiczynych bo mogłyby nie dac rady sie utrzymać niż z innych powodow.Jak ktos robi to przez cale zycie to nie łudżcie sie ze przestanie chyba ze biologia mu przeszkodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobiety
Rozumiem można się zapomnieć: na imprezie popić za dużo, wygłupiać sie, opowiadać świńskie kawały albo chlapnąć jakiś żarcik do żony szefa....ale nie od razu do łócha..! Jakieś zasady to każdy człowiek musi mieć..!! Tym bardziej, że Wasi mężowie to panowie sytuowani, dojrzali, podobno odpowiedzialni ale chyba tylko za siebie... Nie mają po 20 lat, że hormony im szaleją i bzykali by wszystko co się rusza i na drzewo nie ucieka.....! To bardzo słabi ludzie, potrzeba im wiecznego haju w postaci młodych panieniek albo po prostu nowych znajomości...łóżkowych! Tylko wtedy czują się boosko! brrrr Dowartosciowani, myślą sobie, że życie sie do nich uśmiechnęło, że właściwie mogą mieć każdą i do tego jeszcze żonę....! A Wy myślicie za co życie Wam zgotowało taaki los.....Czy to nie parodia..?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do przypadkowej obserwatorki Widzisz, akurat ani Rozerwanej ani mnie to chyba nie dotyczy, bo obie dałbyśmy sobie finansowo radę całkiej dobrze jak nie świetnie Tu raczej wchodzą w grę uczucia (zwiariowany mix różnych uczuć), zależność emocjonalna od tego jedynego (co to się żabą a nie królewiczem okazał) i jakiś brak odwagi, żeby wziąć odpowiedzialność za własne życie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, to racja długo myślałam, że ja to chyba musiałam kogoś nieźle skrzywdzić, że tak mi los odpłaca ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobiety
October; Słuchaj pustka napewno będzie, to tak jak przeprowadzasz się do nowego miasta, gdzie nikogo nie znasz, podejmujesz nową pracę, poznajesz nowych ludzi, w domu też czujesz się trochę nieswojo bo brakuje Ci jakoś ciepła tego starego domku, stara praca też była fajniejsza, bo już ją znałaś i sie do niej przyzwyczaiłaś, byłaś pewniejsza, bo czułaś sie wśród swoich..! A teraz to wszystko nowe, trzeba od nowa życie zaczynać, powoli, powolutku, zapoznawać się z tym nowym JA! Układać sobie wszystko od nowa, cieszyć się z drobiazgów np "z tym dzisiaj sobie nieźle poradziłam nawet nie sądziłam, ze tak łatwo mi pójdzie.." Są ludzie, których to co nieznane, ogromnie pociąga, jest dla nich jak wyzwanie, sprawdzają swoja siłe, ile mogą znieść i jak sobie poradzą. Kochają adrenalinę, w pracy, w życiu, w łóźku...Monotonia ich zabija! I Wam równiez potrzeba takiej iskierki i wiary, że juz teraz to moze byc tylko dobrze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobiety
October może zapisz sie na taniec....! Ja z MM chodzę na salse....och mówię Ci jak to ekstra rozgrzewa...mrrrrr......a jak kojarzy pary...uch! oj dzieje sie tam, dzieje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To dopiero byłoby wyzwanie !!! (bo ja to jestem chuda jak patyk, a ruszam się jak SŁONICA w składzie porcelany :-D) Jak się odważę dam Ci znać :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobiety
Tam znalazłabyś gorrracego nauczyciela.....Nauczyłby Cię gibkości....itd....mrrr...warto spróbować...I to nie ma nic wspólnego z odwagą....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobiety
Rozerwana jak żyjesz? Czy cos sie zmieniło? Ciebie? U niego? Pisz dużo i często! Nie duś tego w sobie! Całusy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobiety, trzymam cię za słowo ;-) (miałam na myśli tego gorącego nauczyciela), ale jakoś... chyba lata świetlne miną zanim facet mi znowu w głowie zawróci. Na razie ..... wrrrrrrrrrrrrrrrrrr (patrz wpisy powyżej 😡 ) Rozerwana, gdzie zniknęłaś ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Witam wszystkie "zaprzyjaźnione" dusze! Dziś byłąm w delegacji więc nie miałąm dostępu do neta Ale jak tylko wróciłam, zabrałąm się za pisanie Jestem nadal rozerwana psychicznie, bo ostatnio próbowałm wymusić na mężu, kim była ostatnia z jego kochanek On milczy, chroni ją, a mnie próbuje zagadywać, pomagać mi, troszczyć się o mnie Powiedziałam, że nie chcę jego trosk i przejawów opiekuńczości, skoro jest dwulicowy, nielojalny i nie potrafi określić się Wróćiłąm z delegacj (choć on chciał mnie odwieźć, ale nie zgodziłąm się) i jego nie ma...Przecież to doskonałą okazja do ulżenia swoim potrzebom..Wiem, że byłąm oschłą i wkurzona ale miałąm przecież do tego prawa, ale on poczuł się odtrącony i bez wyrzutów sumienia poszedł, by go pocieszyła..Jak sądzę..Dzięki Wam za zastrzyk ciepłych słów, a przede wszystkim próbę wyjścia z sytuacji..Sama wiem, jakie to zagmatwane, jak trudno jest radzić, jak wydawałoby się w sytuacji patowej Prawdę napisałaś October, że nas nie trzyma przy tych łotrach zależność czy nieporadność życiowa..to ten mieszczęsny mix, który nie pozwala nam na przecięcie pępowiny Ale ja dojrzewam...i wiem, że nadejdzie ten zbawienny dzień.. October, trzymaj się i pociesz się, że ja mam jeszcze gorzej..I Ciebie przynajmniej coś zaczyna klarować się..a ja wciąż jestem w "ciemnogrodzie.. Kobiety, Tobie również dziękuję za wsparcie Nawet nie wiesz, jakie to budujące i powiewające optymizmem..Wiem, że wkrótce będzie mi lepiej.. Odezwę się jutro, dobranoc..Śpijcie spokojnie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
October, takie wzmożone depresje przedokresowe sa w naszej sytuacji chyba standardem Ja przed dwoma tygodniami miałam dokładnie to samo Byłam drażliwa, słaba i na okrągło płakałam..w pracy, w łazience, w sypialni Wystarczyło jedno słowo, wypowiedziane podniesionym głosem przez córkę (ma 14,5 lat) i juz płacz..Potem względny krótkotrwały spokój..i znów powtórka..Ale to minie, October To wina hormonów, napięcia przedmiesiączkowego, jesiennego pesymizmu i zagmatwanej sytuacji Wierzę, że za kilka dni bedzie Ci lepiej...U mnie tak to miało miejsce Przede mna weekend, nie lubie dni wolnych, bo nie mam, co z soba zrobić w toksycznym dimu..Mąż łazi za mną, narzuca się, służy a mnie to potwornie drazni..Nie mam jednak w sobie (dlaczego???) tyle siły, by definitywne powiedziać mu, że ma tego dosyć Dziwny z niego typ, naprawdę Sypian z kochankami, a potem , całkiem normalnie, chce ze mną rozmawiać o problemach z dziećmi, zawodowych (wszystko, tylko nie o NAS), proponuje wspólny basen, czy wyjazd na zakupy przedświąteczne...Nie potrafie tego pojąć.. Czasami myslę, że to wszystko moja wina, że on stara się, dzwoni, pomaga w domu, zabiega o mnie, nawet poniża się, a ja jestem niedostępna, wyniosła, oschła i zimna..I chyba stąd to moje niezdecydowanie..Ale jak mogę zyc przyszłością, odciąć minione zdrady, jeżeli on nadal to robi???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, to nie Twoja wina. Nie myśl o tym, co jest teraz. Teraz to może i jesteś oschła (zasłużyl sobie przecież), ale czy byłaś tak samo oschła i niemiła jak zaczynał? Przed pierwszym romansem? Nie bierz na siebie poczucia winy, bo nie jesteś winna. Poza tym, w małżeństwach może różnie się układać, zawsze przecież są jakieś niedomówienia, no ale jeśli małżonek deklaruje dobrą wolę w domu (pomaga itp) a jednocześnie kontynuuje swoje życie na boku i nie potrafi (albo nie chce) z niego zrezygnować, to z nim coś jest nie tak, a nie z drugą stroną. Kobiety napisała bardzo mądrze o strukturze psychicznej naszych mężów - wszystko musi być tip top - w domu żona (trzeba się starać żeby jej było dobrze), a boku kochanka (ale tak, żeby było dużo adrenaliny), i do przodu prze tak dowartościowany mężczyzna. W razie czego - jak wali się misterny układ - żonę trzeba ugłaskać, zagłaskać, żeby znowu uśpić podejrzenia, kochanka albo przeczeka,albo będzie nowa, a jak już się sytuacja uspokoi - to zaczynamy od nowa! Brrrr. A że nasi mężowie ewidentnie dar \"ugłąskiwania\" mają - mój mąż też ma, wie, co mnie porusza, to jest nam trudno z życia z nim zrezygnować. Ja też nie do końca mam\"wyjaśnioną\" sytuację. Teraz codziennie rano na klamce od drzwi zastaję świeżutkie bułeczki na przykłąd albo kosze kwiatów do domu co 3-4 dni (moja przyjaciólka mówi \"wyrzuć to paskudztwo, śpisz jak w katafalku otoczona kwiatami :-D ), wszystkie rzeczy, które mój mąż podejrzewa, że mogłabym zapragnąć to otrzymuję (zepsuł się stary monitor do kompa 2 dni temu - dzieci powiedziały ojcu jak je odwoził do szkoły i przedszkola - jeszcze tego samego dnia kurierem przyjechał wielki nowy moniotor) - czuję się \"zagłaskiwana\", choć wcale tego nie chcę, czuję sie molestowana tymi prezentami. Już postanowiłam, że następnym razem nie dam się \"wziąć z zaskoczenia\" i odeślę kuriera. Jednak w tym wszytkim ważne jest to, że mój mąż widzi i realizuje moje zachcianki, ale nie potrzeby. I najważniejszych potrzeb nigdy nie realizował. U Ciebie przecież też tak jest - masaż stóp jest b. miły, ale można bez tego żyć, a bez poczucia bezpieczeństwa w domu nie można. Trzymaj się, nie daj sobie wmówić poczucia winy - przecież nic Ci to nie pomoże w rozwiązaniu problemuu, a tylko Cię obciąży. No a poza tym, to na pewno jest wiele rzeczy w małżenstwie, w których zawiniłyśmy, jak to w życiu, no ale nie można powiedzieć, że to z naszego powodu oni sypiają czy romansują z kim popadnie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
October, nawet nie sadziłam, że moga byc tak klarownie sprecyzowane chechy charakteru, zachowań,przewidywań u takich typów jak nasi mężowie Przeciez to tak wygląda, jakby konsultowali sie i ustalali-mając na uwadze nasza uległość i swoja skutecznośc- strategie swojego działania I sama widziesz, że precedery mąca w głwie na dobre Sama piszesz, że Twoja sytuacja jest mimo wszystko nadal "nie wyjasniona" bo próbujesz-jak wiem z autopsji- zmięknąć, wmawiać sobie, że mimo wszystko ciągnie mnie do niego, brakuje jego bliskości i adorowania Witaj w klubie!!te kobiety, które tego nie przezyły będa nas potepiały i a nawet nami gardziły Ja wiem, że jeszcze przed nami niejedna bezsenna noc, zanim podejmiemy ostateczna decyzje A boku obserwując, to rzeczywiście nasze zachowanie może nas zdyskwalifikowac jako wartościowe kobiety ale z drugiej strony każda sytuacja wymaga oswojenia się z nią, naszej dojrzałej i przemyslanej decyzji..a przede wszystkim 100% pewności a co zrobic, jeśli kwiaty, spełniane kaprysy i "służba" w domu tak bardzo nas rozpieszcza????Ja wyglądaja Twoje/Wasze weekendy?? Jak na co dzień układają się relacje z mężem??napisz mi jeśli możesz, bo chciałabym porównać i może wyczuć-na bazie Twoich refleksji- czy będzie Ci dobrze bez niego???Szkoda, że nie mieszkamy bliżej siebie..Chetnie pogadałabym z Toba przy dobrej kawie w otoczeniu naszych szczebiocących dzieci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Miało być..czy bedzie Mi dobrze bez niego, oczywiście..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też żaluję, że mieszkamy daleko, zwarcie sił czasem czyni cuda :-) Ja nie uginam się pod presją \"ugłaskiwania\" - nie tym razem. To znaczy, że poprzednio (ile razy juz powtarza się ten schemat !) bardzo go potrzebowałam i moim milczeniem, oschłością chciałam go najzwyczajniej w świecie ukarać (jeśłi tak myślisz, to chyba nie dojrzałaś wewnętrznie do definitywnego rozstania..., do tego trzeba dojrzeć, żeby potem nie mieć wątpliwości.... ). Potem wybaczałam. I dlatego ten schemat się powtarza teraz - bo on ma nadzieję na wybaczenie (i precedensy w pamięci). Ale teraz chyba będzie inaczej. Nie mam wątpliwości, że robię rzecz dobrą dla siebie nie godząc się na takie życie. Wolę żyć sama - nie mam co do tego wątpliwości. CZasem tylko brakuje mi go na co dzień - naprawdę, myślałam, że to niemożliwe, że zwiędnę jak kwiat bez wody bez niego, a okazuje się, że tylko czasem tęsknię, ale w sumie bardziej do wspomnień z początków małżeństwa niż do realiów ostatnich lat :-( Pisałam, ze sytuacja jest niewyjaśniona, bo wciąż nie wniosłam o rozwód, a on wciąż ma nadzieję. Ale ja w środku jestem inna. Nie chcę, żeby wrócił, jestem na niego zła 😡 tak ogólnie i za te \"próby przekupstwa tez\". \"Jak nie udało się na drogi prezent, to może uda się na świeże bułeczki albo spojrzenia rodem z Harlekina\" - wszystkie chwyty są ostatnio dozwolone :-) . Ale choć on próbuje mnie zmiękczyć, ja nie mięknę, chyba już nie zmięknę, za dużo doświadczyłam. Jestem w środku kolejnego \"epizodu nr XXX\" z naszego obłędnego tańca zdrad i uniesień - może wyrwę się wreszcie z tego zaklętego koła. Na razie jest mi dobrze samej, czego i Tobie życzę (tzn nie samotności, ale żebyś osiagnęła stan, w której będziesz się czuć dobrze, i nie targana wątpliwościami, czy z nim czy bez niego). 🌻 .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
October, Czy jestes naprawdę na tyle silna, by powiedziec mu DEFINITYWNIE i KATEGORYCZNIE: nie dzwoń, nie próbuj mnie przekonać, nie chce Twoich bułeczek, NIE KUPUJ mi kwiatów..Zapomnij o mnie, dla nas juz nie ma przyszłości???Z zimna i obojętna miną??? Ja wewnatrz buntuję się, rozrywa mnie złość, ale nie potrafie byc tak bezwzględana (w przeciwieństwie do niego) w słowach lub czynach..Choc ostatnio krocze do przodu i czyny słowa wczesniej niedopuszczalne..teraz z łatwością wychodza z moich ust..Odmowy i asertywnośc zdecydowanie częściej, choc nie jest to jeszcze to, co całkowicie dałoby mojemu mężowi do zdorumienia, że to naprawdę KONIEC...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×