Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość October

Zony erotomanów/seksoholików - proszę o pomoc!!!

Polecane posty

Gość O co chodzi
111100 wytłumacz plis o co biega

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość O co chodzi
111100 wytłumacz plis o co biega ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Do Oktober! Przepraszam za milczenie, ale byłam przez tydzień służbowo za granicą, gdyż dorabiam jako tłumacz. Po powrocie od razu zasiadłam na odczytania Twojej korespondencji I wiesz co??Tak mi mój mąż obiecywał, tak zapewniał, że zajmie się dziećmi pod moją nieobecność, że wszystkiego dopilnuje, bym była spokojna ale okazałą się, że jedno dziecko oddał babci, drugie zostawił samą w domu i poszedł rzekomo na imprezę. dziś, zamiast powitać mnie, wstał pijany i próbował rozmowę. Nie wiem, co ja jeszcze z nim robię. Wierzę mu jak idiotką, wmawiam sobie, że wreszcie opamięta się, a on jawnie ma wszystko w d... Jak ja bym chciałą się go pozbyć z domu..bo samej trodno jest mi zdecydować się na wyprowadzkę z dziećmi. czy Twój próbuje przymilać się i prosić o zgodę na powrót??Odezwijcie się dziewczyny z podobnymi problmami!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość October
Witaj Rozerwana, miło że się odezwałaś, już myślałąm, ze zniknęłaś z topiku na dobre :-) Skąd ja to znam ??! Moje wyjazdy też tak wyglądały - obiecanki, cacanki, dzieci u babci od drugiego dnia, a mój mąż na Mazurach .... Tak, mój mąż przymila się bardzo choć nie prosi bezpośrednio, ale pisze słodnie smsy, ja nie odpowiadam Problem w tym, że zaczyna mi ich bakować, gdy nie napisze danego dnia... O rety, życie z takim facetem jest UZALEŻNIAJĄCE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Witaj October! Zależy mi bardzo na kontakcie z Tobą i wymianie spostrzeżeń, modelów zachowań i doświadczeń. Bądź co bądź żyjemy z facetami o podobnych usposobieniach i nałogach Ja od swojego powrotu z zagranicy, nie odzywam się do męża Nie przygotowałam żadnych smakołyków na święta, ani ciasta, ani sałatki z kurczakiem, by odczuł tę paskudną atmosferę, której sam jest winien. Teraz pojechał z mamuśką na cmentarz, bo ja nie mam ochoty już na jego towarzystwo Żal i smutek przerodził się w nienawiść do tego stopnia, że nie potrafię nawet skierować wzroku w jego stronę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Teraz jestem na etapie szukania sobie domu do kupienia, bo już nie mogę kisić się w tej toksychnej smole A dopóki nie wyprowadzę się z domu, dopóty nasze małżeństwo będzie trwało, a mój mąż nie odczuje żadnej zmiany..Będzie balował, zdradzał, a w domu przykładna żona i dzieci Jest osobą publiczną, więc ucierpi też na tym jego reputacja Ale teraz to już jego problem..Wczoraj spotkałam się z jego rodzicami i siostrą i o dziwo, wszyscy są po mojej stronie!!On dostał wiadro wody na głowę w postaci reprymendy z ich strony, ale myślę, że to niewiele dało Ja po prostu chcę uwolnić się od niego, by po 21 latach nie pozostała we mnie jedynie nienawiść i mieszanka buntu z wewnętrznym żalem..Teraz jest milczenie...i szukanie wyjśćia z sytuacji. Napisz, co u Ciebie? Jak wygląda Twój dzień powszedni?Czy spotykasz się z mężem? Jak często odwiedza Ciebie w domu??Czy chcesz, by wróćił i czy potrafisz mu znów zaufac??Pozdrawiam Cię serdecznie i myślę, że razem będzie nam łątwiej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bagarmosen
witam ,przeczytalam topik October i rozerwanej -przyznaję nie cały ALE nasuwa mnie się jedno spostrzeżenie - nie jesteście konskwentne.Straszycie rozwodem ,prosicie aby poszedł do drugiej - poniewaz w duvchu myslicie że się przestraszy.NIEPRAWDA!!!A więc aby sprawdzić prawdziwe intencje swych mężów nalezy doprowadzić do sytuacji podbramkowej! -złożyć pozew i czekać ,nawet doprowadzić do pierwszej rozprawy i wtedy masz jak na talerzu "pana i wladcę".Zalezy wam na nich? - spokojnie możecie i po rozwodzie z nim życ jesli wam na nich zależy -no nie?Wiem doskonale ,że stanowczość i konsekwencja DAJE DOBRE REZULTATY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagowzdka
Nie mogę wyjść z szoku po przeczytaniu wypowiedzi October i Rozerwanej. Kochane, to Wy, nie Wasi mężowie, macie kompleksy i zaniżoną samoocenę. I tym mniej jestem w stanie to zrozumieć, że obie jesteście wykształconymi, dobrze zarabiającymi kobietami w najwspanielszym dla babeczek przedziale wieku! Jestem po rozwodzie, moja historia była inna niż Wasza, ale lęk przed samotnością, ból i rozczarowanie ten sam! Byłam w o tyle gorszej sytuacji, że gdy wszystko się ostatecznie posypało, zasilałam rzeszę bezrobotnych. Ten paniczny strach, jak ja sobie teraz sama poradzę, będzie prześladował mnie do końca. Nie w tym jednak rzecz, a w braku asertywności i konsekwencji. Pozwalacie, by emocje i uczucia górowały nad rozsądkiem i trzeźwą oceną sytuacji. Nawet, jeśli potraficie krytycznie na swoje małżeństwo spojrzeć, to kompletnie nic z tego (konstruktywnego) nie wynika. Mam wrażenie, że Wasi mężowie odbierają Wam nie tylko dumę, lecz przede wszystkim całą Waszą energię, napędzając się nią w swych destrukcyjnych poczynaniach. Na co właściwie czekacie??? Na dzień, w którym znienawidzicie twarz, którą przy porannej toalecie ujrzycie w lustrze? Bycie samej nie jest łatwe, wiem to z własnego doświadczenia, ale jestem przekonana, że znacznie bardziej wyniszczająca jest samotność w związku! Osoby, które powinny być dla Was wsparciem, z którymi powinnyście całe życie przejść trzymając się za/pod rękę okazały się rakiem z przerzutami, atakującym coraz to nowe partie Waszej psychiki, wspomnień, uczuć. Walczcie proszę o siebie, o swoje ja, o swoją tożsamość, macie ku temu wszelkie podstawy! Wiem, jak ciężko zdecydować się na postawienie ostatecznego kroku. Czekając w sądowym korytarzu na sprawę rozwodową czułam, że rozpadam się na miliony kawałków, na wszystkie spędzone wspólnie z mężem chwile, na łzy, które prze niego wylałam. Miałam wrażenie, że w tamtym momencie kończy się moje życie, jednak nie wycofałam się. Kochałam go, tyle tylko, że tę poranioną, zniszczoną przez niego miłość potrafiłam odpowiednio zbilansować. Nie pozwólcie zniszczyć sobie życia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość October
Dziękuję wszystkim za słowa wsparcia, ja WIEM, że powinnam była to zakończyć dawno temu, ale.... po prostu nie wyobrażałam sobie życia bez niego... Trochę tak jak te kobiety, co trwają przy facetach, którzy je biją i maltretują. Trudno to wyjaśnić, opiera się logice, natomiast wiele jest takich osób, i ja akurat je rozumiem. Mam nadzieję, że wyrzucając męża z domu zrobiłam ten ostateczny krok, że nie pozwolę mu wrócić, ale co dalej???? NIE WIERZĘ, że ktoś mnie pokocha. Macie rację, mam niską samoocenę i pracuję nad tym. Poza tym, byliśmy bardzo długo razem, zakochaliśmy się w sobie, jak mieliśmy po 15 lat, trudno to wszystko tak wywrócić do góry nogami.... Teraaz czuję stara i zużyta....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość October
Do Rozerwanej Tak trzymaj! Ja spotykam się z mężem, on widuje się z dziećmi, średnio 2 - 3 razy w tygodniu. Tak, ostatnio zaczęła mnie zżerać niepewność, co on robi wieczorami. Ale i tak nie mam na to wpływu, przecież nie miałąm, gdy tkwiłam w małżeństwie..... NIE BĘDĘ POTRAFIŁA MU ZAUFAĆ - NA PEWNO NIE A mój dzień powszedni - cóż, praca, potem odbieram dzieci z przedszkola, potem dom.... Jestem na etapie szukania opiekunki, żeby móc wyjść gdzieś po południu lub wieczorem. Tęsknie za ludźmi, ale jak jestem pomiędzy nimi, to tęsknię do samotności. ogólnie rzecz biorąc jestem nieszczęśliwa. Tęsknię do męskich ramion, ale nie jego oczywiście. Do niego czuję fizyczny wstręt. Może niech tak już pozostanie.... I jest mi bardzo trudno. Podobno inni widzą we mnie silną kobietę. A gdzieś tam we mnie siedzi samotne dziecko.... Ale sięr ozpisałam :-) temat dla psychiatry :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość October
Do Rozerwanej - c.d. Napisz jak znajdziesz chwilkę. We 2 zawsze raźniej. Najgorsze dla mnie było, jak znalazłam po raz pierwszy jego skrzynkę internetową z mailami do tych babek na kompie. Nie wiedziałąm, z czym mam do czynienia. Ja wtedy nie wiedziałąm, że można założyć profil na sympatii, korespondować, itp. Nie miałąm pojęcia, z czym mam do czynienia i czyłam się sama jak palec na tym świecie....Myślałam, że zwiariuję.... Teraz, gdy wiem, o co chodzi, i gdy widzę, że inni też mają takie problemy, i jakoś próbują sobie radzić, to widzę, że można przeżyć takie doświadczenie i nie zwariować.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Hej October! Znów wzruszyłam się Twoimi słowami: "Zakochaliśmy się w sobie mając 15 lat.." Tak jakbym czytała swój pamiętnik..Boże, jakie nasze życia są podobne i jakie nieszczęśliwe..Wiesz, przyznaję rację autorce poprzednich listów do nas obu..rzeczywiście tracę szacunek do samej siebie, poczucie godności i własnej dumy Wiem, że za wiele rzeczyw wydarzyło się, abyśmy mogli być jeszcze razem..Nie wiesz wszystkiego do końca Mój mąż potrafił przespać się z moją rodzoną siostrą, gdy przygarnęłam ją pod swój dach po śmierci jej mężą Wówczas zaczęło się moje piekło, bo po nitce do kłębka...i okazało się, że już wtedy byłyśmy aż trzy: ja, moja siostra i kochanka, z któą od lat miał romans Wyłąm i gryzłam podłogę z bólu, bezradności,żalu..Wówczas serce pękło mi po raz pierwszy i do dziś nie zdołałąm go posklejać..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Podobnie jek u Ciebie, nie jest łatwo przekreślić wspólnego rozdziału życia, który u mnie trwał ponad 20 lat!!Ale próbowałam, dawałam szansę, naprawdę starałam się, zaciskając żeby szłam z nim do łóżka, bo go przy sobie zatrzymać. Od lat nie mam już do niego zaufania.. I chyba wiesz co??Musimy zepewne obie przyznać, że nie jesteśmy konsekwentne i stanowcze To nasi mężowie manipulują nami, mają nad nami władzę Ale pocieszam się, że czas działą na moją korzyść, że pojemność mojego cierpienia i wybaczania jest ograniczona, że wreszcie nadejdzie dzień, w którym czara przeleje się..Wiesz? Chyba nie jestem gotowa na spotkanie w sali sądowej..i chyba na razie najpierw odejdę od niego, by odzwyczaić się od jego obecności, zacznę żyć własnym życiem, zapomnę i dopiero złoże pozew..Jeszcze nie wszystko się we mnie wypaliło i mogłąbym po raz kolejny wycofac się..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
A najbardziej, chciałabym mieć to wszystko już za sobą..Mieć przy sobie dzieci, mieć swój kąt...chciałabym zasnąć i obudzić się w innej rzeczywistości Również za zewnątrz postrzegana jestem jako osoba niezależna, zaradna, silna.. ale tak naprawdę siada mi już psychika, mam nie przespane noce, pobódki nad ranem, nadmierne pocenie się...Dziś jest dzień rodzinny, a ja siedzę na górze, ona na dole..Oddzielnie na cmentarze, potem ja z dziećmi do mamy, on w domu..Najbardziej żali mi dzieci, którę wszystko widzą i rozumieją (14 i 6 lat)Czy Ty tak naprawdę wiesz, czego chcesz?? Czy wierzysz, że wasza separacja coś zmieni??Ja czuję wstręt i obrzydzenie do męża. I z jednej strony mam spokój, gdyż nie molestuje mnie co dzień ale z drugiej muszę coś zrobić ze swoimn życiem, bo na dłuższą metę stanę się wrakiem człowieka Szukam mieszkania..i próbuję swtorzyć wizję domu bez niego, bez osoby, którą kiedyś kochałąm całym sercem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Hej! Czy Twój mąż płaci alimenty na dzieci? Jak wysokie i jak je wyegzekwowałaś?? Jak długo mieszka już oddzielnie?? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość October
Ja też chciałąbym zasnąc i obudzić się gdzie indziej ... Nie, mój mąż nie płaci, nic od niego nie chcę. Oddzielnie mieszka półtora miesiąca. Przechodzę trudny okres, bo jak mam zwyczajny dzien, to wspominam co było, i myślę "nigdy więcej", a jak mam zły dzień, których mam dużo, to chce mi się płakać, wyć i myślę o tym, że jestem samotna, brakuje mi oparcia i wtedy zaczynam tęsknić do niego. Przypominają mi się te momenty, kiedy miałam jego wsparcie i wtedy jest naprawdę źle..... ostatnio jest źle cały czas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Bądź dzielna October! Nie możemy pozwolic im, by zniszczyli nam życie a naszym dzieciom odebrali beztroskie dzieciństwo Ja również miewam rózne dni, choc musze przyznać, że ostatnio wciąż jestem na "nie" Te dobre wspomnienia sprzed lat powoli odchodzą w cień, gdyż przysłaniaja je ostatnie lata łez, szarpania, nieprzespanych nocy i kolejnych zawiedzionych nadziei i niedotrzymanych obietnic..Odzywaja wspomnienia z okresu mojej ciąży, kiedy to mąż spędzał upojne noce z kochanką, a ja wykańczałam siebie i nie narodzone dziecko..Teraz robie bilans i dochodze do wniosku, że minęło od tego dnia 6 lat i nic, dosłownie nic nie zmieniło się..Albo zmieniło się na gorsze...Doszedł romans z moją siostrą i kolejne kochanki..Jakim trzeba być bezwzględnym człowiekiem, by tak druzgotać zycie najbliższych??jego to nie wzrusza, ważne są jego potrzeby i dążenie do przyjemności Totalny egoizm..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Od tygodnie nie rozmawiam z nim zupełnie i marzę, by zniknął z domu, z mojego życia, ze wspomnień..Bardziej drażni mnie, jak jest w domu, niż gdyby był nieobecny A kiedys tak bardzo wyczekiwałam jego powrotu..Rozglądam się za domem, wczoraj nawet oglądałam jeden, ale nie odpowiada mi Właściwie to liczę na to, że on wyprowadzi się, ale wiem, że nie obędzie się bez zgrzytów, przepychanek..Nie jest tak honorowy jak Twój..Doskonale rozumiem Twoje zmienne stany..ja równiez miewam lepsze i gorsze dni, ale wyrządził mi juz tyle złego, że chyba nie mam juz siły brać pod uwagę jego powrotu i zaczynania wszystkiego od nowa..Zapisałam się na kurs, mam korepetycje, zajmuje się dziećmi-robie wszystko, by nie miec czasu na refleksje i wspomnienia..A wkrótce składam pozew ..Odezwij się...wiem, że Ci ciężko, może razem uda się nam przetrwać te okropne chwile..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość October
Witaj, ja też myślę o złożeniue pozwu, żeby mieć wszystko za sobą... Paraliżuje mnie myśl o świętach Bożego Narodzenia. Nie potrafie tego wytłumaczyć, nie jestem wierząca, ale święta to taki rodzinny czas, zawsze urządzałam Wigilię, starałam się, żeby cały dom był taki świąteczny, a teraz... nie wiem, co zrobię.... Jak pojadę do rodziców, to całe ich gadanie albo milczące współczucie mnie chyba dobije ..... Święta zawsze były dla mnie ważne .... O rany jak sama się niszczę tymn schematem myślowym....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobiety
Podziwiam Was! Po tym wszystkim co oni Wam zrobili jeszcze za nimi tęsknicie..?? Oktober masz rację Ty sama zamęczasz się takim sposobem myślenia...Każde święta mogą być piękne i wcale nie trzeba powielać zachowań sprzed lat. Odetnijcie się już od tej wstrętnej przeszłości, rozpocznijcie nowy etap życia. Tak jak ktoś umrze i trzeba życ od nowo, może z kimś nowym.. przecież jeszcze nic straconego, jesteście niezależne, moze uda Wam się jeszcze znaleźć kogoś bardziej wartościowego, uczciwego, kochanego...Trzeba "złapać byka za rogi". Kobiety więcej wiary w siebie, w ludzi, przestańcie rozpamietywać to co kiedyś było taakie dobre, bo to była bzdura skoro oni tak oszukiwali tzn. całe Wasze zycie z nimi to była jakaś farsa...Pomożcie sobie, nie tkwijcie w martwym punkcie, niestety nie obudzicie się z tego snu, bo to jest jawa nie sen..!! Ich miłość to Was to Wielka Bzdura!! Dajcie sobie szanse na lepsze, godniejsze życie!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość October
problem w tym, ze ja nie wierzę, że mam jakąkolwiek przyszłość przed sobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
October!!Weź się w garść!!!!!Nie możesz wciąż patrzeć w przeszłość i przekreślać swoją przyszłość Obie jesteśmy jeszcze w takim wieku, że z pewnościa poznamy kogos wartościowego, kto zasłuzy na nasza wierną, czysta i oddaną miłość Ich kachałysmy za bardzo i to nas zgubiło Ja równiez zastanawiam się, jak będą wyglądały świeta ale nie odbieram tego w katerorich pustki, samotności czy współczucia ze strony rodziny Wszyscy wiedzą, że nasze małżeństwo rozpada się i wszyscy są po mojej stronie, wiedząc, że to nie ja zawiniłam Mamy przy sobie dzieci, mamy rodziców, osoby bliskie, które nas przyjmą, pocieszą To nasi mężowie zostają sami..tak jak było u mnie podczas święta zmarłych Ja zabrałam dzieci na cmentarz, potem pojechałysmy do mamy na obiad a on tkwił sam jak kołek w płocie A to, że zawsze dbałas o odświętną atmosferę podczas świąt, dekorowałas mieszkanie i dipinałac wszystko na ostatni guzik to jedynie plus dla Ciebie Jestem pewna, że gdy Twój mąż zrobi bilans, to doceni, co tak naprawdę stracił..To my jesteśmy góra, to z nami są nasze dzieci, to nie my żyjemy z poczuciem wyrzutów sumienia i krzywdy wyrządzonej najbliższym...To oni zniszczyli rodzine, która jest przeciez najwyższą wartością..Może teraz nie uświadamiają tego, ale za kilka lat...gdy zostana sami ..nie będzie komu podac im szklanki wody...Wtedy seks przestanie istnieć, będą mało wartościowi i skazani na samotność..Musisz wierzyć, że Ci uda się..Ja od niedawna myslę pozytywnie..a z przeszłości wiem, że mam powodzenie u mężczyzn..Z Tobą jest na pewno tak samo Nie przekreślaj mozliwości bycia szczęśliwą, obie zasługujemy na to Ja wierzę, że los jest sprawiedliwy i wynagrodzi nam miłość, która zrodziła bezkresne cierpienia Pamietaj October!!!Musimy być silne..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobiety
Koniecznie musicie wziąźć się w garść!!! Życie jeszcze przed Wami, nie możecie tak gniuśnieć i popłakiwać po katach..!! Jaki przykład wezmą z Was dzieci? Będzie powracał im z dzieciństwa obraz ciagle załamanej, zapłakanej i rozgoryczonej matki..! Podświadomie mogą kiedyś w przyszłości budować taki model swojego życia. Niepewne siebie, nie dadzą sobie rady z jakąkolwiek tragedią a życie pisze różne scenariusze! Rozerwana wydaje mi się, nieźle się trzyma , chciałaby coś zmienić, nie tkwić w tej matni sado- macho.. ale October......... Rozerwana byłaś w ciązy a on u kochanki...albo zrobił to z Twoją siostrą..? O MÓJ BOŻE..!!!! Tego normalny, zdrowy człowiek nigdy nie wybaczy! Mężowie zafundowali Wam taką lekcję utraty własnej wartości i sensu czegokolwiek, że życie się dla Was skończyło! Ile lat macie ? Możecie mieć jeszcze 5 mężów.... Kobiety!!!! Obudźcie się!!! Po co Wam tacy faceci...łajdaki...??? Szkoda życia, a niestety żyje się tylko raz!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość October
Dziękuję za słowa wsparcia, chyba mam dołek gigant.... Widzisz, mnie te wszystkie historie strasznie podkopały poczucie własnej wartości, czuję się stara i brzydka i tak też wyglądam, nie czuję się jak ktoś, kto zasługuje na miłość. Teoretycznie wiem, ze każdy zasługuje, że to nieprawda, ale jak siebie pytam tam głeboko w środku serca, to to właśnie czuję. Że nie jestem nic warta. Reszta to blichtr, pozory, często pozory silnej kobiety. Widzisz, na początku tego związku byłam tak nieziemsko szczęśliwa, że mówiłam sobie, że to niemożliwe żeby być tak kochanym, tak szczęśliwym, często czułam, ze jeszcze kiedyś za to zapłącę. Nie wiem dlaczego. Chyba teraz płacę za tamto szczęście, a jak to się skończy, to nic nie zostanie po prostu 0 Boże, co ja za bzdury wypisuję, ale wyżaliłam ci się prosto z serca. Chyba moja półtoramiesięczna skorupa zaczyna pękać. Bardzo bym chciała poczuć znwou, ze jestem fajną atrakcyjną kobietą, że jestem coś warta. Tylko nie wiem, jak to zrobić. Czytam mądre książki o poczuciu włąsnej wartości i nic. Napisz słówko, dziękuję Ci, że jesteś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość October
Mamy obie po 37 lat i ile się nie mylę A ja akurat czuję się jakbym miała 150 Niedawno zrozumiałam, co to znaczy być zmęczona zyciem, bo do tej pory to był tylko pusty frazes

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobiety
October jestes młodą kobietą. Madrą, wrażliwą. Nie patrz wstecz, może kiedyś było pieknie ale teraz.. to Cie zabija! Uratuj siebie i uratuj dzieci! Masz dla kogo zyć, daj sobie szczęście! Pozwól żeby los jeszcze raz się do Ciebie uśmiechnął. Dasz radę! Napewno!!! Zacznij żyć na nowo, tak jak wstajesz każdego dnia. Niech każdy dzień będzie coraz lepszy! Spokojniejszy, pewniejszy siebie, radośniejszy! Uwierz, że warta jesteś najgorszego grzechu...!!! Popatrz na ten świat szeroko otwartymi oczami, znowu bedzie wiosna! Przyjdzie lato! Otrząśnij się kobieto! Zacznij żyć!! Na nowo, powolutku..bez pośpiechu naucz się cieszyć drobiazgami... Nikt nie ma prawa Cie krzywdzić! NIKT!!!! Daj sobie szanse, swoim dzieciom i miłości napewno uda Ci się ją spotkać!! "JUTRO JEST ZAWSZE NOWE I WOLNE OD BŁĘDÓW''

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qaz
witam lustrzane odbicia. gazetki porno też były, czaty, smsy, coraz częstsze znikania z domu bez wyjaśnienia, również czyny lubieżne wobec młodych dziewcząt-co do mnie nie docierało-niemożliwe,nie on. Wyprowadził przeszło rok temu, ja tylko niestety zmieniłam potem zamki. Mam piekło, teraz próbuje sądownie odebrać mi dzieci.Zostawił nas bez mieszkania, z długami. Codziennie mówię, że już nie dam rady. Wszyscy, którzy nas znali są absolutnie po mojej stronie, wiele osób sugeruje jego chorobę psychiczną. to wszystko jest nie do uwierzenia, człowiek którego uwielbiałam, wielu znajomych teraz mówi, że byli zawsze przekonani, że miewał boki.Taki wybitmie tolerancyjny typ, że to niby nic złego ta wolność obyczajów. Podszewka mojego ukochanego człowieka. A ponieważ się zbuntowałam-ale to trwało-więc niszczy mnie wszelkimi sposobami.Gdybym się nie zbuntowała, też by mnie zniszczył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobiety
Otaczaj się ludzmi szczęśliwymi, radosnymi, pozytywnie nastawionymi do świata i życia. To pomaga, sama stajesz się optymistką, radosną, lekko płynąca przez życie! Nie wsłuchuj się we wszystkie krzywdy tego pokopanego świata i nie utożsamiaj ich ze sobą!! Wiara czyni cuda! ŚMIEJ SIĘ GŁOŚNO I CZĘSTO!! I Daj się kochać!!! Emanuj tą siłą, uśmiechem, blaskiem.....Niech mężczyźni stracą dla Ciebie zupełnie..... głowę!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qaz
to o czym piszesz było na początku drogi - nie dam się, determinacja i tylko do przodu.Ale jak za dużo czlowieka przywali, to się tylko potem czołga .Przyjaciele są, przyznają rację, oburzają się, służą dobrym słowem, dobrą kawką, ale nic więcej nie mogą. Ze wszystkim trzeba sobie poradzić samemu, tylko jak? Najbliższy czlowiek, któremu wierzyło się najbardziej na świecie, najpotworniej zawiódł.Że wszyscy wiedzą, że jest zerem bez honoru, nie odbuduje mnie, moich uczuć, nie postawi mnie na nogi,nie sklei nerwów. Moja miłość życia zrobiła ze mnie kozła ofiarnego w całym tego słowa znaczeniu. Jego celem jest dosłowne fizyczne i psychiczne zniszczenie mnie. To temat na powieść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×