Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość October

Zony erotomanów/seksoholików - proszę o pomoc!!!

Polecane posty

Gość rozerwana
Droga October!Uwierz mi, że ja po uświadomieniu sobie pierwszej zdrady mężą czułąm dosłownie to samo: upokorzenie, wstyd, poniżenie, poczucie bezwartościowości, bo..ktoś okazał się lepszy ode mnie, bo mój mąż ustawił mnie niżej w swojej hierarchii I przyznam szczerze, że musisz przejść ten etap żałoby.. Ja chciałąm umrzeć, miewałam myśli samobójcze, leżał na podłodze jak głaz , patrzyłam w sufit i płakałam,ikałam, szlochałam...Ale pociesz się, że to minie...Po kilku miesiącach niestety..On wyjechał..zostałam sama z dziećmi, próbowałam układać sobie życie bez niego..choć dzwonił, smsował..i znów przysięgał, że NIGDY więcej nie skrzywdzi...Czasmi zatęskniłam, czasami wmawiałąm, że jak się kocha to można wybaczyć wszystko I pozornie wybaczyłam, przynajmnie starałąm się..okazałam odrobinę życzliwości i dobrej woli...I cóż??Kolejne zdrady posypały się jak po równi pochyłej..A o ostatniej dowiedziałąm się przypadkiem, odczytując SMSa, gdyż nauczony doświadczeniem maskował się profesjonalnie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tez zona
Jak dlugo trzeba dojrzewac do tego zeby sie calkowicie uwolnic od takich mezow? Ma sie poprostu pecha,ze sie na takiego trafilo...pocieszyc moze was Panie fakt,ze ta reszta...tez nie bedzie miala z meza pozytku! a i moze on w ktoryms momencie dojrzeje i bedzie mu jeszcze smutno!Pomoze wszystko ...tylko nie on! Te lata i pamiec nigdy Wam nie pozwola byc szczesliwym,dlatego ratujcie siebie ,zacznijcie kochac! nawet wirtualnie widze,po swojej przyjaciolce,ze to pomaga.Nie ma sensu juz tego maglowac,ze moze bedzie lepiej- Nie bedzie! Nie zmienicie jego ! zmiencie Panie siebie!Zacznijcie zyc dla siebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Ale nie zapytałam go już ani słowem, kto to jest, nie pytałam o wyjaścienia, nie szantażowałam..Już uodporniłam się na jego kłamstwa, niewierność i nabieram z dnia na dzień coraz większej nienawiści i obrzydzenia..October! U Ciebie też to minie..uwierz mi!!Minie czas żąłoby i rozpaczy..i zacznie świecić słońce Ja przeżyłam to, co -tak jak określiła Kobieta-nikt normalny nie jest w stanie wybaczyć..I zobacz..pozbierałam się.A czytając Twoje słowa, podpisuję się pod nimi rękoma i nogami..Byłam najszczęśliwszą kobietą na ziemi i nie wierzyłąm, że można być tak kochaną. Upajałam się swoim szczęściem, miłością, delektowałam się rozkoszą i fascynacją. I tak jak Ty, podświadomie wyczuwałąm, że coś takiego nie może być możliwe w tak brutalnym śiecie, że kiedyś przyjdzie mi zapłącić z nawiązką, bo co od losu dostałam w nadmiarze. Czułam się tak, jakbym komuś odebrałą kawałek szczęścia i dołożyła go sobie ...Małżeństwo i wierność były dla mnie świętością!!I Nie wyobrażałam sobie nawet jednej jedyniej zdrady, nie mówiąc już o ramansie!Ale cóż??Los okazał się mało łaskawy Przeżyłąm liczne romanse, włącznie ze zdradą z moją siotrą, noce z kochanką i moje nienarodzone dziecko, żywione tabletkami uspokajającymi..Przeszłam Golgotę ale uratowałam się..I wiem, że niczym nie jest w stanie mniew skrzywdzić. October!Nie analizuj przeszłości, nie porównuj, nie wspominaj..Patrz przed siebie a w chwilach, kiedy czujesz, że łamiesz się pomyśl o ostatnich miesiącach..dniach..jego oszustwa i bezwzględności I to powinno dać Ci bodziec do wytrwałości i walczenia o swoją godność Spij spokojnie i odezwij się. Mam nadzieję, że jutro będzie lepszy dzien...Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość October
Kobiety kochane, bardzo Wam dziękuję za wsparcie i siłę Waszych słów, bardzo potrzebuję wsparcia. Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Witaj October! Przyznam, że czekałam na nieco większą wylewność z Twojej strony, ciekawa jestem jak się trzymasz i czy powoli dochodzisz do siebie...Dziś miałąm koszmarne sny..Śniło mi się, że pękłam, zmiękłam, pogodziłąm się z mężem i znów byliśmy razem I pchana silą podświadomości wybudziłąm się samoistnie ze snu, by przekonać się na jawie, że to był tylko sen...Tak strasznie nie chcę już być z nim, tak bardzo przeraża mnie wizja dalszego szarpania się..jego obłudy i wykorzystywania mojej dobroduszności...Dla mnie to znak..wiem, że nadszedł ten dzień, w którym jestem gotowa do rozwodu, dojrzałam do życia na własny rachunek i pomimo tych pięknych chwil z przeszłości i nieopisanego szczęścia postanowiłąm zamknąć tej rozdział..Tobie rónież życzę takiego zdecydowania i pewności..Odezwij się..Wierzę, że dziś jest lepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qaz
Rozerwana - też miałam etap, w którym wydawało mi się,że jestem wybranką losu i jedyną, a moje niewyobrażalne szczęście będzie zawsze trwało. A najbliższy człowiek był moim bożkiem, wierzyłam mu bardziej niż sobie i wszystkim. Nie do wyobrażenia było, że może się kiedyś skończyć, że jest jakaś inna, "druga" prawda." Kopię się z koniem" drugi rok. Przez wiele lat nie dopuszczałam do siebie absolutnie podejrzeń, czyjeś sugestie wywoływały odwrotny skutek. jestem już za tą bramą, odwrotu nie ma, chociaż trudno się odciąć nie od uczucia, którego już nie ma, ale od żalu, że człowiek człowiekowi i to najbliższy, zasunął takiego nelsona, od poczucia straconego czasu, straconych sił, straconej nadziei. Wiem jedno, najbliższy człowiek, który nie ma odwagi i jak tchórz tak postępuje, poza plecami, jest ŚMIECIEM.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zycie podziemne mężczyzny
tą ksiązke wam polecam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Do qaz! Jestem takiego samego zdania, co Ty Wielokrotnie z duchu nazywałąm go śmieciem, ale jeszcze niedawno przyuszedł taki dziń, że epitet ten wykrzyczałam mu prosto w twarz Nie zareagował zbyt impulsywnie, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że jest nim naprawdę. Wierzę, że los wynagrodzi nam wszystkim ślepą i bezgraniczną miłość, któjej nasi "jedyni" nie byli warci Napisz coś więcej o sobie? Jesteś już po rozwodzie?Mieszkacie razem??Ile masz lat?Jak się wsdzystko zaczęło?POzdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość October
Przepraszam Was, wczoraj miałąm takiego doła, żę ledwie się pozbierałam. To wszystko po rozmowie z mężem. Powiedził kilka rzeczy, które uderzyły mnie jako tak jawna niesprawiedlwość, że .... nieważne. W każdym razie zaprotestował przeciwko spędzaniu czasu z dziećmi - i tak chwile, które z nimi spędza są krótkie i troche "wymuszone" przeze mnie, a dzieci za nim tęsknią. Nawet nie za tym, żeby się nimi zajmował, ale za tym, zeby był. Chyba przesiąkły tym wizerunkiem "idealnego" nieobecnego tatusia, który sama budowałam w swojej głowie i teraz taki mają. Sama sobie strzeliłam gola, bo jeszcze doszło i to, a że są małe (5 i 7 lat), to i wytłumaczyć trudno. W każdym razie mam ciągłe wahania, a w zasadzie powinnam napisać huśtawkę nastojów i nie mogę sobie ze sobą poradzić. DZiewczyny, czy bierzecie jakieś prochy, czy tak "na sucho"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja coprawda zoną nie jestem ale mój to poprostu uwielbbia sex !i czasem mi az trudno odmowic!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość October
Do gaz Wypieranie to bardzo silny element życia z takim człowiekiem. Ja też - nawet po przeczytaniu jego korespondencji "romansowej" nie chciałam uwierzyć i przyjęłam pierwsze bzdurne wytłumaczenie z jehgo strony, bo wydawało mi się, że wszyscy, ale nie on itp. Wszystko, byle nie konfrontacja z prawdą. Dziś myśłę, że gdybym umiała stawić czoło prawdzie, to nie zabrnęłabym tak daleko, tak głęboko... To było 5 lat temu, teraz to 5 lat widzę jako czas przejścia pomiędzy byciem kobietą a byciem nikim. Mam zdecydowany problem z poczuciem własnej wartości, co ja mówię, JAKIEJKOLWIEK wartości mojej osoby. Zdecydowałam się na wizytę u psychologa, może na terapię? Umówiłam się wczoraj z panią psycholog na przyszły piątek. Jestem z siebie jednak dumna, bo pomimo wszysko chyba ruszyyłam znowu o jeden kroczek do przodu. Rozerwana - wiesz, tto dziwne, ale zdałam sobie sprawę, że odkąd odkryłam romase męża ani razu mi się nie śnił... Kiedyś sniłam o nim i o nas często, od kilku lat nigdy... GRATULUJĘ CI ZDECYDOWANIA. Mam wrażenie, że nie byłaś tak zdeterminowana na początku, to znaczy gdy odpisałaś po raz pierszy, a w każdym razie z Twoich wpisów odczytywałam wahanie, szukanie nadziei na jego "poprawę".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
October! Jeszcze wiele gorzkich i niesprawiedliwych słów usłyszych z ust męża..Musisz być na to przygotowana..On czyni wszystko, by wybielić siebie a ciężar przerzucić na Ciebie, bezbronną, wrażliwą..i wpędzić Ciebie w poczucie winy..Może podświadomie liczy na to, że przyjdziesz do niego i będziesz go błagała o powrót? Przecież to pan i władca!Nie łam się, nie pokazój dzieciom smutnych oczu..żyj tak, jakby go noi\\igdy w Twoim życiu nie było..Przecież sama widzisz, że to drań..A zostając z nim zniżasz się do jego poziomu..Bądź honorowa, wyniosła i broń własnej dumy i godności ja nie brałąm prochów uspokajającycjh, a jegunie ziołowe leki nasenne Noce były najgorsze, przepłakane a rano musiałąm być w pracy..Nie radzę "truć się" bo to nie wpłynie dobrze na twoje samopoczucie To chwilowa ulga..która prowadzić może do uzależnienia Weź dzieci idź na spacer, na basen, jedź do mamy, do koleżanek Ja tak robię, oddaję się swoim pasjom, by tylko nie rozdrapywać ran..Błagam, posłuchaj mnie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
To prawda, że nie byłąm zdecydowana Ale minął kolejny tydzień milczenia, atmosfery cmentarnej w domu i wczytywania się we wpisy kobiet, którę potrafią obiektywnie ocenić Wczoraj jedna z nich napisałą, że "normalna zdrowy człowiek nigdy by tego nie wybaczył", co zrobił mi mąż I wiem, że zrobiłąm za wiele, za bardzo poświęciłam się, nawet zeszmaciłąm się pozostając z nim Czekam na dokumenty s sądu (bo wycofałąm pierwszy pozew) i od razu składam Już nie pozwolę manipulować się..Mijamy się obok siebie, trwamy fizycznie a ja czyję wstręt i obrzydzenie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość October
A propos "życia podziemnego mężczyzny" - czytałam fragment jednego rozdziału zamieszczony w internecie - jest to historia widziana oczami faceta o libertyńskim podejściu do życia, bardzo prymitywnego jeśli chodzi o potrzeby i intelekt, osazona w dzisiejszych realiach firmowych wyjazdów - takie podejście do życia wydało mi się wprost porażające. Facet traktuje seks jak potrzebe fizjologiczną i rozrywkę, bez jakichkolwiek uczuć temu towarzyszących , a dom jak dobrze zorganizowane zaplecze dla własnego zycia poza nim. Jesli tak miałby wyglądać jakikowliek mój związek w przysżłości, to dziękuje, wolę być sama.Byłam już przez ostatnie lata samotna w związku i nie chcę więcej tego doświadczać. jeśli prowadzi się żcycie we dwoje, to niechże będzie we dwoje, chcę być dla kogoś radością, a nie żoną-obowiązkiem. Czasem z moimi poglądami czuję się jak dinozaur w dzisiejszym świecie, gdzie wokoło mnie coraz więcej osób podchodzi w sposób taki, jak autor "życia podziemnego mężczyzny" , ale trudno, pozostanę już tym dinozaurem.... Czy są na świecie prawdziwi mężczyźni szukający uczucia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość October
Tak, ja też czuję że utraciłam przy nim dużo z własnej gooności, jak gdyby poddałam się i podeptałam uczucie szacunku dla samej siebie. Teraz przynajmniej mam to - godność i szacunek. To już coś. To dziwne, w sumie nie wiem, jak to jest w zdrowym związku, ale ja w pewnym momencie zaczęłąm przekonywać siebie, że godność i szacunek i włąsna duma nic nie znaczą wobec ogromu miłości do drugiej osoby i wobec "dobra nadrzędnego" jakim jest "my". Do pewnego czasu moja duma nie pozwoliłaby mi na pewne żeczy, a potem już jej nagle wcale nie było... Gdzieś zniknęła mi zdrowa granica, przy której powinnam była powiedzieć "stop". Czy tak samo było z Wami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość October
Oczywiście powinno było być "rzeczy", nawet zaczęłam sadzić błędy z tego zamotania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość October
A propos rozwodu - szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak się za to zabrać - wzięłaś adwokata, czy sama założyłaś sprawę? Co trzeba zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zycie podziemne mężczyzny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qaz
dzięki,że jesteście, Rozerwana i October, może dzięki Wam nie oszaleję, przynajmniej nie tak szybko. Mam 40, dzieci z nim 2 - cudownych, mieszkam na sublokatorce, mieszkanie było wyłącznie jego i je prze.... Mam sprawę w Sądzie o dzieci.Pan mimo, że od lat na nie nie łoży - czytaj: wirtualne niebotyczne interesy - chce mi je odebrać. Oficjalnie jest na utrzymaniu kolejnej naiwnej, nieoficjalnie pewnie kręci, jak zwykle, wałki. Mój bohater w czasie przeszłym i teraźniejszym, szantażuje mnie wszystkim co tylko można wymyślić, obgaduje, wzbudza poczucie winy, wywiera presję zabierając dzieci.Czyli wszystkie kliniczne objawy molestowania psychicznego. To jest jazda bez trzymanki. Kiedyś się odważyłam - przy kolejnym jego szantażu - powiedzieć mu, że ze swoim honorem i odpowiedzialnością zmieścilby się do mysiej dziury, ale umierałam przy tym ze strachu, chociaż wyszlo to spokojnie. Chodzę do psychologa od paru miesięcy, to niezwykle pomocna i sensowna "instytucja", dzieci też mają spotkania, dostaję wskazówki. Prochy czasami, raczej na noc, chociaż bywały takie dni, że też ciężko byłoby dotrwać do wieczora bez tabletki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qaz
zaczęło się od tolerancji - bo tak sobie ufamy bezgranicznie - tyle, że dotyczylo tylko mnie, naiwniaczki. Może załóżmy stowarzyszenie naiwnych idiotek, widzę, że akurat jesteśmy na kolejnych schodkach 'wtajemniczenia": też wycofałam z sądu ze strachu przed wyzwiskami, szantażami, katowaniem psychicznym. A potworna, obrzydliwa, perfidna manipulacja trwała od lat, mną, dziećmi, znajomymi, rodziną, ale to już się na forum nie nadaje. Samotność oceniam, była najkrócej od min. 4 lat, każdy sobie, lub raczej on sobie a ja durna nam tą rzepkę skrobałam. Z perspektywy dopiero widzę jak topniała jednostronnie jedność w związku, że naprawdę waliło się dużo wcześniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Hej October! Nie brałąm adwokata, gdyż szkoda mi kasy na jego usługi. Mam przecież inne wydatki, skoro zostanę sama z dziećmi Pozew spreparowałam sama wzorując się na przykładowych pozwach z internetu..Mam dwie wersje: z orzekaniem o winie i bez orzekania Ten z orzekaniem o winie jest niemalże drastyczny, ze wszystkimi szczegółami i dlatego mąż nie chce bym wniosła go w takiej wersji Ale coś za cos..Zawarliśmy układ Ja wnoszę wersję łagodną, bez orzekania o winie a on przystaje na wszystkie moje warunku\i, łącznie z opuszczeniem mieszkania I na razie przy tym trwam A co będzie dalej..zobaczymy Mam asa w rękawie i tylko od niego zależy, czy go wykorzystam..Nie chciałąbym orzekania o winie i prana brudów na sali sądowej, musiałabym powoływać więcej śiadków, kochanki, sąsiadów i całą sprawa ciągnęłaby się w nieskończoność Tak mściwa nie jestem Chce przejść przez to po ludzku..bez plucia sobie w twarz i utraty godności Pokaże po raz kolejny swoją klasę...a kto jest winien..każdy wie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Znów próbuje mnie zmiękczyć..łazie za mną, zagaduje, rano przyniósł miśniadanie a teraz sam zrobił obiad i zaprosił mnie...Podziękowałam bo nie chcę powoli wracać do takiej samej codzienności On zawsze tak samo to aranżował..Pichcił..sprzątał, zajmował się dziećmi Wzorowy ojciec i mąż na pokaz pod tym płaszczykiem bezwzględny bydlak Nie uległa...poczekam, aż dzieci zjedzą, zabieram je i jadę do mamy na obiad Nie mogę pęknąć..i jestem silna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość October
Rozerwana! Bądź silna, bo potem będziekrótki miesiąc miodowy i znów to samo! Ja jak zbliżam się do pękania, to przypominam sobie moment, który mnie najbardziej zabołał w życiu z nim - wiem, to drastyczna kuracja, ale działą w moim przypadku! Niestety własne życie mnie nauczyło, że chwil pękania będzie jeszcze dużo, i muszę je jakośc przejść.... Wczoraj ogromnie pomogłąś mi Ty i Kobiety i qaz - trzymajmy się razem! Nie pękaj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość October
Nasz siła polega na tym , że mimo iż często czujemy się słabe lub na granicy przepaści, to jednak dźwigamy się i próbujemy jakoś iść do przodu, radzimy sobie tak jak możemy najlepiej... To jest ogromna siła, włąśnie dlatego, że z czegoś małego robimy coś wielkiego, pamiętajmy zawsze o tym :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobiety
Brawo! Gratuluję! No nareszcie widzę w Was ducha walki! Pieknie, do boju!! O własne szczęśliwie życie, o swoją wartość, o siebie..!! Nie wolno Wam zawracać!!! Bo już nigdy nie wygracie..!! Rozerwana tak trzymać, cieszę się z Tobą, że jestes taka dzielna, cudownie, nareszcie zobaczysz co to znaczy Zyć pełną piersią.........! October Idź koniecznie to tego psychologa, to kobieta..? Moja znajoma chodziła, (do kobiety) to ta pani psycholog tak pieknie wyciągnęła ją z dołka, koleżanka zostawiła tego drania, zmieniła nawet pracę bo w tamtej mniej zarabiała a te wizyty u psychologa pomogły rozwinąć jej skrzydła... w domu sobie co nie co pozmieniała, żeby nic jej nie przypominało ciężkich chwil..........i zaczęła żyć.... jeszcze lepiej niż kiedyś to było możliwe...dzieci ma teraz w wieku 12,15 lat! Bardzo jej pomogły przejść ten okres. Jeszcze może być bajka! Nie blokujcie się na szczęście, zrzućcie to z siebie! RAZ NA ZAWSZE!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktuś
dlaczego Wy nie chcecie korzystać? Nie trzeba się godzić, ale to, że zrobi śniadania to zadna jego łaska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Co porabiasz October??Jak minął dzień? Czy pogoniłaś tego wstrętnego doła??Ja wybrałąm się do mamy, zjadłam pyszny obiadek, potem ciasto i niestety...musiałam wracać do domu...do lodowego pałacu..Dzień jałowy, monotonny jak jeszcze wiele przede mną Ale wierzę, że wkrótce mój los odmieni się i zacznę znów szczerze i otwarcie uśmiechać się..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość October
Witaj, do mnie dziś przysły koleżanki z dziećmi, byłyśmy umówione od tygodnia, więc upiekłąm ciasto żeby przegnac wczorajsze smutki i ogrzałam trochę serducho przy nich, mówią, że jestem inną kobietą niż 2 lata temu, zdecydowaną silniejsza, bardziej otwartą..... że sobie dobrze radzę ....miło tego było posłuchać :-) znowu wracam do siebie, nie można dać się zwariować facetom Rozerwana, trzymaj się , jutro tu zajrzę, dobranoc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość October
Rozerwana, czy Twoi rodzice wiedzą? Dla mnie bardzo ważnym etapem było przejście z milczenia do rozmowy z rodzicami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Witaj October! Oczywiście, że moi rodzice wiedzą. teściowe też i cała najbliższa rodzina Nie dało się tego ukryć, zresztą nie zależało mi na tym...Do moich rodziców jeździliśmy co niedziela na obiady i nietrudno było domyślić się, że coś jest nie tak, gdy przyjeżdżałam sama z dziećmi..Poza tym moja mama zajmuje się moją młodszą cóką, tak więc bywa u mnie codziennie i jest najlepszym świadkiem, tego co dzieje się w domu..Wie, że nie wróćił na noc, wie, że ma kochanki, że przespał się z moją siostrą itp. Teściowie też wiedzą, choć bez szczegółów Starali się nie wtrącać, ale ostatnio przełamali zmowę milczenia i opowiedzieli się po mojej stronie Za długo to już trwa, by móc to ukryć Czarne chmury pojawiły się już wtedy, gdy byłąm w ciąży, a więc 6 lat temu i..trwają do dziś Nawet najlepsze pozory nie zatuszują prawdy Kiedyś było mi wstyd, byłam poniżona i nawet nie potrafiłąm o tym rozmawiać Teraz pozbyłąm się tego uczucia i mam świadomość, że to on jest śmieciem, a ja operatywną prostoloniją uczciwą kobietą, która dba o dzieci (są najwyższym dobrem), dom (jestem pedantyczna) oraz niego (niestety, zagłąskałąm kotka..) Dobrze, że wczoraj trochę odreagowałaś z gronie koleżanek, zapewne dobrze Ci to zrobiło Tak trzymaj. Mamy dzieci, więc nie jesteśmy same To oni przy stole wigilijnym okażą się pustelnikami..nie my Trzymaj się i odezwij się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×