Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość October

Zony erotomanów/seksoholików - proszę o pomoc!!!

Polecane posty

Halls, witamy w \"klubie\", choć na pewno wszystkie wolałybyśmy Cię widzieć na \"szczęśliwszym\" topiku .... ale jesteśmy tu i będziemy się razem wspierać ❤️ Rozerwana, trzymam kciuki za Ciebie, nie poddawaj się. U mnie gonitwa, zabrakło mi dziś 24 godzin, jeszcze nie spakowana, a jutro rano wyjazd!!! Wpadły mi dodatkowe sprawy i nie wyrobiłam się. Zaraz jeszcze będę się pakować, drukować tekst, który jutro musze zostawić w kancelarii..... długa lista spraw. Ale jadę! odezwę się jutro wieczorem od Taty jak dojadę. Czytelniczko, witam Cię seredcznie. Cóz, ja pamiętam impreze, kiedy na szyi mojego męża wisiała wspólna przyjaciólka, a nie ja. Owszem zachowałam trwarz pokera, juz w drodze do domu on zdołał mi wmówić, że jestem chorobliwie zazdrosna, że robię z igły widły, że to przeciez tylko przyjaciółka, a do tego wspólna... Tak mi zamącił w głowie, że zrobiło mi się wstyd, pamiętam poczucie winy, konsternację, zażenowanie, jak ja mogę robic sceny o nic, coś ze mną nie tak, zaczynam wymyślać sobie różne rzeczy, zaczynam wariować. Potem było już tylko gorzej, zaczęłam płakać i nie mogłam przestać, jak dojechaliśmy do domu, to chciałąm tylko, żeby wszystko się skończyło, bo głowę rozsadzały mi uczucia.... Nie mogłam sobie poradzić i zaczęłąm uderzać głową o ścianę, żeby tylko zatrzymać te myśli. Uderzyłam kilka razy o ścianę, a potem trafiłam we framugę i rozcięłąm sobie głowę, zaczęłam strasznie krawić i koniec był taki, że o 2-giej w nocy na pogotowiu zakładano mi szwy.... To zdarzyło się tylko raz, ale tak właśnie skończyła się taka impreza... przynajmniej dla mnie. :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Fajnie, że jesteście..że wspieramy się i podtrzymujemy siebie na duchu..October, Tobie 🌼 za to, że pomimo zaległości z pakowaniu i sie i przedwyjazdowej gor ączki, zanlazłaś czas dla nas Jesteś WIELKA!! Wiecie co??Jak czytam Wasze wspomnienia z imprez, na których to Wasi mężowie ostantacyjnie "obrabiali" inne panienki, to muszę stwierdzić, że mój NIGDY mi tego niem zafundował Owszem, był adorowany przez inne panie, porywany do tańca ale ja zawsze byłam dla niego królową..i nigdy nie dał mi odczuć, że ma ciągotki do innych I dlatego tyle lat nie dopuszczałam do siebie w ogóle kwestii zdrady Ale za to, potem, gdy jej doświadczyla, to tak jakbym dostałą obuchem w ..głowę October, to przerażające o czym piszesz..mam na myśli finał tej imprezy Ja na szczęśćie niue mam takich doświaczeń..i mój mąż często traktuje to za swojego asa w rękwawie..jest pewny, gdyż ja nigdy nie złapałam do In Flangranti Mojego męża nadal nie ma..nie cwiem, czy nadal jest u swojej mamusi, ale już mnie to nie obchodzi Dziś przyrządzałyśmyn ze starszą órką rybę po grecku , stanęła na wysokośći zadania, pomagała mi i panowała życzliwa przyjazdna atmosfera Zadnej z nas nie brakuje go..A ja staram się zbliżyć do dzieci, by nie odczuwały, że sytuacja jest dyskomfortowa I na razie jest dobrze..Tylko ciekawe na jak długo October, w którym kierunku podążasz???Może będziesz w okolicach pólnocno-wschodniej Polski?? Zyczę bezpiecznej drogi do stacji docelowej i czekam na odzew!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
October, zyczę szerokiej drogi i zazdroszczę swobody i wolności Jedziesz sama za kółkiem, czy jednak z mężem?? Jak czujecie sie pozostałe uczestniczkie topiku w przeddzień Wigilii??To taki szczególny okres..Czy nie pękacie?? U mnie beznadzieja..mojego męża nadal nie ma..nie wrócił także na drugą noc do domu..ale już nie rozpaczam, nie dzwonię nie martwię się Z tego małżeństwa i tak już nic nie będzie.. Juz nie mam siły walczyć i wybaczać...bo nawet takie gesty nie kruszą jego bezwzględności.. Żal mi jedynie dzieci, które czują te podminowaną atmosferę Młodsza powiedziała wczoraj (o dziwo) że nie chce, by już wracał, a potem po jakimś czasie pytana o prezenty pod choinke oznajmiła, że chciałaby, by "tata już nie pił.." Bez komentarza..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytelniczka powyższego topiku
a ja za nim tak tesknie .....to wyglada jak jakies uzaleznienie,musze przeprowadzic jakies radykalne ciecie !tylko dlaczego tak trudno i serce nie slucha rozsadku a moja mlodziencza naiwnosc nie ulatwia pewnych decyzji,ach......... october,mam nadzieje ze dojechalas calo i zdrowo,zycze duzo dobrego na te swieta,wypoczywaj sobie i nabierz do wszystkiego zdrowego dystansu.🌼 rozerwana trzymaj sie dzielnie i sprobuj jakos zerwac ta toksyczna wiez choc wiadomo ze bedzie trudno ale skoro mimo grozb i prosb i ostatnich szczerych rozmow nic sie nie zmienia no to wiesz co powinnas czynic .......wiesz ze masz tu wsparcie i jestes w tej komfortowej sytuacji ze masz prace i jestes samodzielna bo przekichane to maja kobiety bez wyksztalcenia ktore cale zycie zyly i pelnily role zony.mysle ze warto pomyslec o terapii z jakas fajna psycholozka ktora ulatwi Ci przetasowanie swego spojrzenia na swiat,zycze powodzenia!🌼 halls o Tobie wiem najmniej ale tez sciskam i pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam kobietki, dojechałam, choć jechcałam długo, była mgła i bardzo duży ruch na całej trasie. Rozerwana, zgadłaś, jestem w Gdyni :-) Przyjechałam sama, bez męża. Mąż nie pojawił się wczoraj, żeby się pożegnać z dziecmi, więc zadzwoniłam wyjeżdzając z domu, spotkaliśmy sie na moment żeby dał im buziaka na drogę i okazało się, że ma do mnie pretensje... Mówił cos, że oczekiwał, że ja go zaproszę, żeby pożegnał się z dziećmi, że ja to mu umożliwię ???? Powiedziałam, że nie będę tego słuchac i pojechałam. Potem jak myślałam o tych jgo zarzutach, to doszłam do wniosku, że albo nie wierzył, że pojadę bez niego i był zły, że faktycznie tak się stało, albo że w ogóle się nie rozumiemy i nadajemy na innych falach, bo dla mnie było oczywiste, że jesli chce się pożegnać, to zostanie miło przyjęty, ale przecież sam powinien taką chęć zgłosić a nie czekać na moją inicjatywę ... W każdym razie jak juz dojechałam, to rodzice powiedzieli mi, że mąż przysłał im wielki kosz różności na święta oraz kartkę z życzeniami dla moich rodziców i babci, w której były miłe życzenia, a w podpisnie \"Kocham Was\" i podpis. Teraz siedze i mi przykro. Zdobył się na duzy gest wobec moich rodziców.... Nie wiem, co o tym myśleć.... Rozerwana, bardzo mi przykro. To nie jest najlepszy początek Świąt. Może on teraz boi się powrotu do domu? Kochane kobietki, zajrzę tu jutro, żeby złożyć Wam życzenia. Trzymajmy się, idą Swięta, to czas nadzieji i przebaczenia, przebaczmy przede wszystkim sobie, żebyśmy miały świadomość, że zrobiłyśmy duzo dobrego, byc może nawet wszystko, co w naszej mocy i nie wińmy siebie o to, co czujemy, co się z nami dzieje .... A reszta się ułoży 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
October, witaj w moim mieście, ja mieszkam w Gdyni. Ale mi miło 🌼.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Ja niestety nie jestem z Gdyni, choć przez wiele wiele lat byłam zakochana w Trwójmieście i przez wiele lat spędzaliśmy tam z mężem urlop i wakacje To miasto było świadkiem naszej miłości i dojrzewania naszego uczucia, które niestety odeszło..wraz z odpływem morza.. Mó mąż zjawił się dziś rano, po dwóch nocach poza domem. I scenariusz ten sam, leży i nic go nie obchodzi Zero świątecznych przygotowań i pomocy Zero rozmowy Ja nie mam ochoty na jego kolejne kłamstwa, a on nie próbuje nawet tłumaczyć i inicjować rozmowy Myślę, że on ma kogoś tak na poważnie i nie radzi z tą sytuacją Nie ma w sobie tyle odwago, by mi powiedzieć w twarz ":odchodzę" więc chce abym to ja uczyniła i wzięła na siebie winę za rozkład małżeństwa Jutro nawet nie zasiądziemy razem do wigilijnego stołu..ja będę u swoich rodzicó, on u swoich..A dzieci i tu, i tam Naprawdę nie chciałam takiego finału, ale nie miałąm na to wpływu Może przyszłe święta będą radośniejsze i spokojniejsze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane kobietki, w Święta Bożego Narodzenia z deszczowej Gdyni ;-) życzę Wam dużo spokoju w Święta (pomimo wszystko), radości z dzieci, okrucha szczęścia na widok ich szczęśliwych buziek i nadziei pomimo przeciwności losu ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość O rraanny
aż trudno w to wszystko uwierzyć. To takie przykre.. Choć z drugiej strony ja troszeńkę miałam podobnie. Przed ślubem wystąpiła dziwna sytuacja. Obejmował "jakos tak dziwnie" moja koleżankę. Zrobiłam mu awnaturę. I oczywiście jak każdy facet, zwalił na mnie. Żebym nie robiła afer z głupot, przecież to nic takiego, o co ja się czepiam. Zrobił ze mnie zazdrośnicę (nie bądx o mnie taka zazdrosna...) uwierzyłam, zrobiło mi się głupio bo może faktycznie czepiam się bzdur? Zapomniałam, wzieliśmy slub, miało byc pieknie cudownie. On był o mnie bardzo zazdrosny, chciał mnie odciąć od zanjomych, nie pozwalał tanczyć z facetami na imprezach.... Po 1,5 roku małżenstwa wyprowadziłam się od męża. Wprawdzie powód był całkiem inny (awantury), ale wtedy otworzyły się usta "życzliwym" znajomym. Moim starym "dobrym" znajomym. Nie wierzyłam w to co mi mówią, szok, rozpacz, złość, nienawiść, upokorzenie......... wszystko naraz. Doweidziałam sie, że mój mąż 1/2 roku po slubie zaczął nagabywać moje koleżanki. Obmacywać, lubieżnie patrzeć.......... niby nic, ale takie sytuacje powtarzały się za każdym razem, na każdej imprezie, a ja NIC nie zauważyłam. Wszyscy widzieli tylko nie ja!!! Robił to za moimi plecami. I zawsze udawał takie niewiniątko. I zawse zapewniał, że on dla mnie wszystko, że on mnie kocha ponad życie, że jest mi calkowicie wierny. Nie wiem wprawdzie czy doszło do zdrady, z moimi znajomymi chyba nie, ale teraz jak patrze na te 1,5 roku, jak sobie przypomne różne takie dziwne "jakies telefony", "dziwne zachowania" to pewnie było cos więcej. teraz też błaga prosi żebym wróciła. Że on sie poprawi, że już nigdy.... Jak sobie pomyslę że mój mąż mógłby się zachowywac w przyzłości tak jak Wasi.......... niedobrze mi się robi. Nienawidze go za to, ze mnie tak upokorzył przed znajomymi, i że tak dałam sie nabierać. Ja wiem, ze mi jest łatwiej bo to tylko 1,5 roku, nie mamy dzieci.... ale zerwijcie z nimi. Bądźcie stanowcze. Po co sobie marnować zycie z idiotą? Po co cierpiec przez człowieka, który nie zasługuje na miłość?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Do "o rannyy" Masz rację, takie predyspozycje ujawniają się już na początki..ale jedne to widzą, inne nie. Albo Ci kochający potrafią się tak doskonale maskować, że wmówią wszystko..głupią zazdrość, chorobę..urojenia itp. Dobrze, że rozstałaś się, bo później byłoby Ci o wiele trudniej.. October, Halls i inne.. Jestem z sibie dumna, bo nie zmiękłam, nie pękłam i nie usiadłam z nim do wigilijnego stołu. Mimo łe w trakcie podróży do rodziców nie zawróciłąm i nie zabrałąm go z sobą. Pojechałąm z jedną z córek, druga zostałą z taką, pojechałą do teśćiowej (tam czekały na nią prezenty), a potem przyjechał do moich rodziców Było mi na początku przykro, bo wierzyłam, że one obie będą ślepo ze mną Młodsza owszem..ale starsza łakoma jest na tatusia materialne gesty..i drogie prezenty Dziś wybieram się z nimi do kościoła, pokażę żłóbek, a potem do rodziny On próbuje zagadywać i prosi o wybaczenie, ale skoro wczoraj, w takim dniu, w którym zapomina się wszystkie krzywdy, nie posunęłam się do tego, to na pewno nie zrobię tego i teraz.. Trzymajcie się i życzę Wam szczęścia, zrozumienia i ciepłą nie tylko podczas śiąt ale przez kolejne lata.Abyśmy na swoje drodze spotkały jeszcze takich mężczyzn, którzy będą warci naszej wiernej miłości.. Odezwijcie się!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
miało być..potem przyjechała do moich rodziców..córka nie on

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość O rranny
Po pierwsze dobrze się maskują. Bo względem żony są tacy kochani, tacy zazdrośni, pilnuja jej, patrzą gdzie jest z kim rozmawia. Kobieta nawet się nie domysla że za jej plecami mąż obmacuje jej koleżankę. Przez głowe by mi nie przeszło by mógł sie odważyc moja koleżankę. (inna sprawa to te koleżanki, wielkie psiapsiółki, powinny od razu zareagować, a nie przyzwalać jeszcze na to.) Po drugie my czasem nie dopuszczamy do siebie takich sygałów. Nie chcemy uwierzyć, ze cos jet nie tak. Tak go kochamy i tak chcemy żeby wszystko było dobrze, że nie dopuszczamy podejrzeń, ze mój mąż moze coś tam robic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość O rranny
acha, jeszcze apropos wigilii. Jak ja wczoraj strasznie sie męczyłam. Dzwonił do mnie co chwilę, błagał bysmy w wigilie się pogodzili, prosił o ostatnia szanse. Ciężko mi było cholernie bo jednak ma się te jakieś uczucia. Ale wytrzymałam. Potem jeszcze weszłam na Wasz topic i stwierdziłam, o nie. NIe chce czegos takiego. koniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mój mąż wcale nie był o mnie zazdrosny i nigdy nie zachowywał się jak mąż np. Rozerwanej - nie służył, nie robił kolacyjek itp. Mój mąż jest egocentrykiem, świat się wokól niego ma kręcić i OK. U mnie czar udanego małżeństwa prysnął, gdy urodził się synek. Śwat, który kręcił się wokół męża nagle przestał istnieć, bo zabrał mu go syn, no i zaczęło się. Lawina ruszyła. Mąż (to jeszcze przed urodzeniem dziecka) często zaglądał na serwisy erotyczne, jk wyjeżdzałam na konferencje potrafił nawet do tych panienek z sex czatu dzwonić (np. o 24.00 w nocy - odkryłam to po bilingach). Jak urodziło się dziecko, to już było naprawdę poważnie. Czatowanie z kobietami, później telefony do nich, umawianie się z nimi. Nawet teraz, jak nie mieszkamy razem, potrafi przyjść do mnie i zostać z synkiem (ja wtedy wychodzę np. do pracy - mam taką możliwość, mieszkam blisko), i czatowac z kobietami, wysyłać im swoje zdjęcia i prosić o spotkanie (odkryłam to po historii w komputerze). I proszę tutaj Was o pardę - October, Rozerwana, wczoraj mąż przyszedł rano i powiedział, żę on nie chce rozwodu, że mu na mnie zależy i że on w każdej chwili może zakończyć te internetowe poszukiwania. Powiedział mi, ze on czuł się samotny i dlatego to robił (cholera a co ja mam powiedziec, jak ja sie czułam przez ostatni rok, prosząc go o naprawę naszego małżeństwa, o bycie szczerym). On twierdzi, że nawet internet w domu u nas odłączy, żeby mi to udowodnić. dziweczyny poradźcie, czy to wogóle możliwe. Znowu mam mu zaufać, a później za kilka lat znowu to przeżywać. Błagam pomóżcie, napiszcie, czy taka odmiana jest możliwa. Ja nie chcę stracić życia! Boję się bardzo. Na pewno coś do niego czuję, ale nie ufam mu wogle, ani trochę! Napiszcie proszę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Do "halls" Wiesz, że łatwo jest radzić, dużo trudniej wykonać. Nie wiem, jaki jest podład Twoich uczuć względem niego, jak wielkie jest poczucie krzywdy i rana, którą Ci zadał. Jeśli przewinienia Twojego mężą ograniczają się jedynie do internetówych romasnów, do wizrtualnej zdrady..to może jesteś w stanie to kontrolować i naprowadzić go na dobrą drogę. Kwestia odłączenia internetu niczego tu nie rozwiąże, bo jeśli będzie chciał uprawiać nadal ten preceder, to znajdzie neta..w pracy, w kafejce, u znajomych To tak jak ze zdradą..nie jesteś w tanie upilnować..może wracać do domu do pracy..a robić to w czasie urzędowania..Tego nie jesteś w stanie przewidzieć... Sama znasz go najlepiej i możesz ocenić, czy rzeczywiśćie zasłużył na kolejną szansę. Ja dałam ich tysiące, choć mąż zafundował mi kilka romansów (jeden 3-letni, gdy byłam w ciąży!!) potem seks z moją siostrą rodzoną ( i co tu dziwić się przyjaciółom, że nie są względem nas lojalne!!), ostatnio córka przeczytała kolejny SMS, który dawał wiele do myślenia To też przebolałam, chyba jestem już zahartowana i tak to nie rani Najgorszy jest pierwszy raz.. Przed 3 tygodniami wyciągnęłam do niego rękę..poprosiłąm (pomimo wszystkiego!!) byśmy spróbowali jeszcze raz..przynajmniej dla dzieci...Męczyłąm się ale trwałąm przy swojej decyzji..I co?? Przed wigilią zafundował mi dwie noce poza domem..a teraz toksyczne śięta Mnie już nie jest w stanie niczym zranić, ale to co przeżywają dzieci, to rozdarcie, tylko ja widzę i czuję.. Teraz błaga o wybaczenie..ale jeśli nie był w stanie powstrzymać swoich nałogów przed Wigilią, w tym szczególnym czasie, ryzykował rodzinne śięta i sylwestra, na który już z nim nie pójdę..to nie widzę już szans na zmianę.. Sama przeanalizuje to wszystko, co ja byłąm mu w stanie wybaczyć..by teraz z czystym sumieniem móc odejść. Zadna z córek nie zarzuci mi, że nie dałam tacie szansy.. Jeśli masz w sobie tyle siły co ja..próbuj..chociażby po to, by nie mieć sobie nic do zarzucenia. Będziesz spokojniejsza żyjąc z świadoimości, że chciałaś, starałaś się a nie od razu wszystko przekreśliłaś.. Radzę jedynie nie poświęcać siebie w całości dla związku, bo porażka będzie boleśniejsza To, że mi służył, robił śniadanka, obiadki i zmywał powoduje, że trudniej jest odejść, bo jednak te chwile pozostają w pamięci. Tym bardziej, że żądna z moich koleżąnke nie ma takiego serwisu Ale z drugiej strony..pozostać z nim dla sprzątania i gotowania??A co z miłością, zaufaniem, godnością?? Ja wypróbowałam już wszystkie warianty począwszy od wybaczania, wyciągnięcia ręki, seksu z zaciśniętymi zębami po wyzbycie się dumy i godności..bo przecież rodzina jest najważniejsza. Ale rodzina..to rónież on...i jeśli mu na niej nie zależy, skoro nie potrafi powiedzieć NIE nałogom..to ja nie potrafię nikogo zmusić do trwania w niej Rozważ to..przeanalizuj moją długą drogę..moje próby.i sama oceń, czy warto MOże w ten sposób zaoszczędzisz sobie kulku straconych lat?? Dziś mam żąl do siebie, że nie przerwałam tego 6 lat temu, gdy mąż odstawiał orgię w kochanką a ja łykałąm tabletki nasenne i uspokajające noszą w łonie jego upragnione dziecko..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość O rranny
halls nie znam wprawdzie całej Twojej historii, czytałam tylko ostatni wątek. Nie mam tez dużego stażu ano dzieci ani odkrytych romansów (pewnie całej prawdy nie znam) Ale przypomniało mi się jak z moim mężem toczyliśmy wojnę o strony pornograficzne. Niby nic, ale wkurzało mnie jak on to przede mna ukrywa. I za któryms tam razem jak znowu wykryłam i się poplakałam i obraziłam, obiecał, ze już nigdy nie bedzie. I ze zreszta nie może bo internet nie działa więc już nie ma jak. Oczywiście uwierzyłam. Minęły jakies 4 miesiące. Przypadkiem doweidziałam sie, że z tym netem to był jeden wielki kit. I tak było w kółko. także ja bym uważała z tymi obietnicami. facet jak juz zaczął to nie skonczy chyba że po 70-ce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Chyba wszystkie niespokojne duszyczki znalazły ukojenie podczas śiąt, skoro milczą??? Ja niestety nie..to były najgorsze śięta w moim życiu i skaczę do góry, że już kończą się Mój mąż po dwóch nocach poza domem jak zwykle klękał z kwiatami i prosił o wybaczenie pijaństwa.. Oczywiśćie nie było o tym mowy i dlatego poszliśmy na Wigilię oddzielnie..ja do swoich rodziców on do swoich..Wczoraj próbował wybrać się z nami do kościoła by zapewne pokazać wszem i wobec jaką to tworzymy kochającą się rodzinę. Zycie na pokaz..Wysadziłam go pod kościołem i pojechałąm z dziećmi do drugiego Był w śćiekły..i od wczoraj nie pokazał się w domu Czy ktoś jeszcze miał takie super święta??? Jestem u kresu sił..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U kresu sił, ja też już jestem. Mąż namawia mnie, żebyśmy wspólnie spróbowali. Wigilię i pierwszy dzień świąt spędziliśmy osobno. Dzisiaj rozmawialiśmy o nas, o tym co robił i ile kobiet poznał przez internet. Nic właściwie z tej rozmowy nie wynikło. A ja teraz się męczę. Kocham go, ale strasznie boję się mu zaufać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Czara goryczy się przelała...Wyrzuciłam mężą z domu, choć był taki potulny i biedny...Kurczowo zapierał się przed wyjśćiem ale dałam mu ultimatum: albo on albo ja z dziećmi Chyba wiedział, że tym razem nie odpuszczę A dowiedziałam się, że podczas tych dwóch nieobecności w domu w czasie świąt obnocił się ze swoją lalą po rodzinie Wyobrażacie to sobie??? I wrócił do domu, jakby nigdy nic...i nie miał zamiaru tej farsy przerwać Bardzo podobało mi się stwierdzenie October, więc pozwolę je powielić SEKSOHOLIKOM I ZDRADZACZOM MOWIĘ STANOWCZO NIE!!!!! 🌼 🌼 🌼 🌼 dla Was i siebie za wolę walki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Kobietki, już jestem, rodzicom siadła \"nerwodstrada\" jak mawia Tata i nie miałam wczoraj dostępu do netu :-( A dziś wróciłam do W-wy i czytam, czytam... Rozerwana, trzymaj się dzielnie. Gratuluję Ci odwagi! Jestem myślami z Tobą. Wiem z autopsji, że pierwsze tygodnie po rozstaniu są najgorsze. Jak ci się będzie chciało płakać ze złości to łap za telefon (na pewno masz go kogo zadzwonić) albo pisz do nas. Będę częściej zaglądać i pisać Ci co ja czułam. Pamiętam te pokłądy rozpaczy i agresji, dająće o sobie znać naprzemiennie. Jeżeli też się tak będziesz się czuła, wyładuj to na nas, przeżyjemy 🌻 Jak Ci będzie smutno, opisuj w retrospekcji swoją historię. To pomaga. Trzeba się wygadać. Ja mam przyjaciółkę, płakałam jej do słuchawki godzinami, a i to nie wystarczyło , dlatego założyłam ten topik..... Wola walki na 5+ Do miłej Gdynianki, czyli Halls - wiesz, ja bym nie wierzyła w jego zapewnienia. Jak odkryłam internetowe profile męża i jego skrzynkę pocztową, gdzie pisał do kilkunastu(kilkudziesięciu? , sama nie wiem było ze 20) kobietek jednocześnie, to nie wierzylam, że ten kochający, do rany przyłóż, noszący mnie na rękach facet mógł mi to zrobić. To przecież on zawsze twierdził, że nasza miłość jest jedna na milion, że jestem kobietą jego życia, że jestem cudowna, jedyna.... Że chce się ze mną zestarzeć ..... Mówił to tak czule, był zawsze ze mną, kiedy on miał czas na pisanie???? Nic mi się nie zgadzało ..... Moja przyjaciółka powiedziała mi wtedy, że on z tym nie skończy, że tacy nie nigdy nie przestają. Ewentualnie będzie ostrożniejszy i nie będę się domyslać... Ja oczywiście nie uwierzyłam, bo jak to, on mój najdroższy, najukochańszy, biedaczek, zagubił się, zabrakło mu mojej miłości, zrozumienia itp... itd.., ale teraz tak żałuje, on na pewno tego nie potórzy, przecież widział jak mnie to boli, sam płakał ze mną.... nie dzień, nie dwa, ale miesiącami..... sam mówił, że woli umrzeć niż byś sprawcą moich łez.... Kochana, nie domyślasz się, jak szybko do tego wrócił, gdy wszystko między nami wróciło do normy (a przynajmnie na zewnątrz tak wyglądało, bo ja wciąż pamiętałam i byłam nieźle \"poobijana\" emocjonalnie, ale za to z nadzieją na przyszłość....). Nie wierzę, że coś się zmieni ot tak. musielibyście coś zmienić w Waszym życiu, podjąć terapię małżeńską, itp, wtedy są szanse. Takie jest moje zdanie. Zresztą patrz kazus Rozerwanej. Z przebaczeniem przychodzi przyzwolenie - oni tak to odbierają. Zamiast docenić szansę, którą ptrzytmali, uznają, ze sprawa załatwiona, \"kobita urobiona\" i wszsystcko cacy. Choroba, przez tych facetów stałąm się zgorzkniała jak stara cytryna ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A i liczba literówek w moich wypocinach przekracza granice przyzwoitości... Przepraszam i postaram się pisać wolniej. U mnie Święta minęły rodzinnie (a tak się ich bałam !). Wprawdzie w pierwszy dzień Świąt dopadło mnie uczucie piekącej tęsknoty, nie mogłam sobie poradzić, więc napisałam do niego sms-a z pytaniem, czy wszystko ok, bo się martwię. Odpisał mi od razu, że jest cały i zdrowy i że jest w górach i spędza swięta samotnie (HAHA, AKURAT MU WIERZĘ!!!!) Zezłościłam się, nie wiem po co pisał o samotnych świętach, dałąbym głowę, że jakieś pocieszenie musiało być, i uczucie tęsknoty przeszło mi momentalnie. Po tym wszystkim stwierdziłąm, że no cóż, jakoś takoś sobie poradziłam ;-) mogło byc gorzej... A poza tym - wszystko do przodu. Zaczyna mnie rozpierać energia. Po rozstaniu byłam pusta jak przekłuty balon, nic mi się nie chciało. Teraz nie dość, że mi się chce, to chce mi się więcej niż jestem w stanie fizycznie wykonać. Jest mi z tym dobrze, zobaczymy co życie przyniesie. Do o rranny Witaj na topiku. Jesteś bardzo dzielna, ja z perspektywy czasu widzę, że powinnam była rozstać się dawno temu. Ale.... sama pisałaś: \"nie dopuszczamy do siebie takich sygałów. Nie chcemy uwierzyć, ze cos jet nie tak. Tak go kochamy i tak chcemy żeby wszystko było dobrze, że nie dopuszczamy podejrzeń, ze mój mąż moze coś tam robic\". Tak było i u mnie. Życie w zaprzeczaniu oczywistym sygnałom. Narastająca paranoja. Życie w wiecznym stresie, braku zaufania, wczuwaniu się w \'podskórne prądy\", zmysły wyostrzone. Doszło do tego, że gdy na wakacjach szedł do pokoju po ręcznik, to ja zamiast cieszyć się szumem fal, siedziałam na tej plazy i zastanawiałam się, czy nie poszedł do kafejki internetowej - to było silniejsze ode mnie. A jak wracał, na twarzy miałąm uśmiech, a w myślach pytanie \"No i co, odpisała?\". NIGDY WIĘCEJ !!!! Teraz wreszcie wiem, na czym stoję, nie bawię się w detektywa ani nie żyję jak na beczce prochu. Wszystko stało się latwiejsze. Trzymajcie się dzielnie dziewczyny. Gdzieś na świecie na pewno są faceci, którym nie tylko dup**** w głowie i którzy też szukają prawdziwej miłości ... może właśnie szukają nas? Rozerwana, ❤️ dla Ciebie trzymaj się 🌻🌻🌻 dla wszystkich dzielnych kobiet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Dzięki October 🌼, że dałas wreszcie znak zycia Juz myslałam, że ugrzęzłaś w Gdyni na dobre, a bez Ciebie topik zaczynał zamierać.. Jak widzisz, dołączyłam do Twojego klubu Widocznie potrzebowałam więcej czasu niż Ty na uświadomienie sobie nieodwracalności pewnych zjawisk, nałogów, relacji Teraz jestem juz spokojna i naprawdę jest mi dobrze Biorę pod uwagę także Twoje nastroje podczas pierwszych tygodni po rozstaniui liczę się z tym, że ja również spotkam na swojej drodze "doła" Ale jestem juz tak zahartowana w przezywanie cierpień i krzywd, że nie straszne mi te depresje Podobne jak Ty, Halls, o ranny, tez nie mogłam uwierzyć, że mój jedyny kochany, który przyniósłby mi gwiazdkę z nieba, rzucił świat na kolanach..może być taki perfidny i bezwzględny..Przed świętami spędził dwie noce z kochanke, całe święta z nią, w międzyczasie przyszedł , by podzielić sie opłatkiem..i wrócił do niej..Wczoraj zjawił się w domu..a w miedzyczasie dowiedziałam się, że ze swoją panną bywał w święta u rodziny, siostry, brata. Tego nie jestem w stanie już wybaczyć!!! I wyobraźcie sobie, że buntuje się, kładzie mi kłody pod nogi, nadal milczy i utrzymuje mnie w kłamstwie. A ja juz zaczynałam wierzyć..wierzyć w jego uczciwość..w dobre intencje, doceniać starania Teraz wiem, że nie warto było tyle czekać (7 lat!!) rujnować sobie psychiki i liczyć na jego zmianę. Dotychczas miotałam się, bo on mi nie przyznał się, mogłam jedynie podejrzewać i domyślać się. Od wczoraj wiem to na pewno, że nadal jest ze swoją kochanką (wieloletnia) choć jeszcze wczoraj powiedział mi, że mnie kocha!! Boże, co za drań!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobiety
Kiedy wreszcie się obudzicie...???? Rozerwana przejrzałaś na oczy, ale dlaczego to tak długo i boleśnie trwało...???!! Nie piszę już jakiś czas bo widzę że się kręcicie w kółko..!! Nie chcecie nic zmieniać ale się wyżalić...a to duży błąd! October jeszcze jako tako .....najlepiej z Was wszystkich! Ach, nie chce mi się już o tym gadać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Kobiety! To dla Ciebie 🌼 bys stała sie bardziej zyczliwa i wyrozumiała względem nas. Każdy musi dojrzeć do ostatecznej decyzji..u jednych jest to chwila, u innych proces więc nie potępiaj nas, że nie mogłysmy się tak jednoznacznie określić. Ja potrzebowałam kubła zimnej wody, by przejrzeć na oczy.. Wiesz, że łatwo jest radzić (kiedyś byłam najgłośniejszą doradczynią w sprawach, które mnie nie dotyczyły) a jesli to Ty sma stajesz przed obliczem problemu..Twoje rady sa tak wazne jak zeszłoroczny snieg..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobiety
Zdziwiłabyś sie bardzo Rozerwana......oj bardzo! Mam drugiego męża....z pierwszym zdradzalismy się nawzajem.....z braku porozumienia...krótkie to było małżeństwo...najpierw ja zaczęłam zdrady emocjonalne (nigdy inaczej nie zdradziłam) z braku akceptacji, miłości i czułości na koniec on "dorąbał do pieca.." Z człowiekiem, z którym teraz jestem wiem o co chodzi tak naprawdę w związku...i z nim mam dzieci. I wiem naprawdę o czym mówię...Naprawdę..!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobiety
Gdybym nie wiedziała o czym mówię to nigdy bym tu nie zajrzała..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Kobiety! Chyba przywołałam Cię myślami, właśnie wczoraj zastanawiałam się, co się z Tobą stało i gdzie się podziewasz :-) Nie wiem, czmu można przypisać Twoje zdecydowane postępowanie. Moze masz inna konstrukcję psychoiczną niż my. Może nie łączyło Cię tak wiele z Twoim pierwszym mężem, bo na przykład moje uczucie do mojego męża było tak wielkie, że do głowy nie przyszło mi go zdradzić (nawet tylko emocjonalnie) kiedy byliśmy razem, nawet pomimo poczucia krzywdy i samotności w związku po tym, jak odkryłam że nie jest wobec mnie w porządku. Może byłam z nim o te kilka dni, miesięcy za długo , i w związkuz tym uznałam podświadomie, że inwestycja była zbyt duża (a dla mnie on od początku był ogromną inwestycją emocjonalną), żeby to zostawić. Poza tym, my np. spotkalismy się, poznaliśmy i pokochaliśmy poza krajem, w okolicznościach, które naprawdę wskazują na rękę przeznaczenia i przez wiele lat byłam przeświadczona, że z nikim innym nie mogłabym dzielić tych szczególnych wspomnień i doswiadczeń, bo byliśmy tam tylko we dwoje... itd., itp. To wszystko składa się na trudny do powielenie scenariusz. Miło patrzeć na osoby, które z łatwością idą przez życie odrzucając i zamykająć pewne raniace go czy sprawy, ale nie każdemu przychodzi to łatwo.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miało być \"zamykając pewne raniace je sprawy\", znowu piszę za szybko :-( Rozerwana, trzymaj się dzielnie :-) Ja też mam wrażenie, ze moje życie postepuje na zasadzie 2 kroki do przudu, krok do tyłu. Nadal NIE MAM wątpliwości, że dobrze zrobiłam. Na pewno mój mąż chciałby się pogodzić i wróciłby do domu, na pewno dotrwłby ze mną do późnej starości (nie wiem, czemu jestem 100% o tym przeświadczona, ale tak jest), byłby ze mną we wszystkie święta i okazje, wakacje i urodziny. Miałabym \"gwarancję\" na starość. Tylko żeby to wytrwać musiałabym zamknąć oczy, zagłuszyć nieźle już wyćwiczoną intuicję i schować godnośći i szacunek do samej siebie do kieszeni.... Znajoma w moim wieku mówi, że co z tego, że mąż ma kochankę, jeśli to z nią a nie z kochanką jest w święta, jest zawsze gdy dzieci chorują i będzie z nią do końca jej zycia ? Ja tak nie umiem i nie chcę. Pozdrawiam Was wszyskie dzielne kobiety, Halls, TY też się dzielnie trzymaj 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobiety
Ja bardzo wcześnie wyszłam za mąż...miałam 21 lat. Z perspektywy czasu widze, że byliśmy wtedy dużymi dziećmi...którzy z braku odpowiednich emocji...jak doszły obowiązki...to prysnął mit bajki......zaczęło sie szukanie emocji i wrażeń na boku....... W moim obecnym związku kocham i jestem kochana. Wiem jakich błędów nalezy uniknąć aby razem szczęśliwie żyć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobiety, podziwiam Twoją postawę, i nie chcę bronić ani Rozerwanej ani tym bardziej siebie, ale też wiem, że mnie przed 30-tką życie wydawało się jednak trochę prostsze... Łatwiej i szybciej podjęłabym decyzję, zwłaszca dotyczącą nieudanego małżeństwa, ze świadomością bycia młodym, możliwości ułożenia sobie zycia, niż przed 40-tką.... po 20 latach bycia razem.... to nawet nie przyzwyczejenie, to po prostu całe dotychczasowe życie spędzone z kimś, brak innego wzorca, a nie jest się już tak otwartym na doświadczenia i elastycznym jak w wieku 20-kilku lat.... Dlatego jest tak trudno... Ale jak widzisz można. Gorzej, że ja faktycznie jeszcze często nie widzę drogi przede mną i cały mój entuzjazm w stosunku do przyszłości jaki mam wynika z planów remontowych (\"muszę posprzątać świat wokoło siebie!\"), zawodowych (\"ja im wszystkim jeszcze pokażę\" ;-) ), wychowania dzieci (\"wychowam dzieci na porządnych ludzi, żeby mój syn nie był podobny do ojca!\"), czyli jednym słowem innych niż damsko-męskie. W tej kwestii ... wolę nie pisać :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×