Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość October

Zony erotomanów/seksoholików - proszę o pomoc!!!

Polecane posty

Gość dosia109
mój mąż jest nałogowcem ale jak narazie skupia się wyłącznie namnie.Pochlebia mi to i czuję się dowartościowana.Mogło to potoczyć się inaczej .kilka lat temu przechodziliśmy kryzys.Ja chciałam żeby słuchał co do niego mówię aon że się czepiam .To sobie znalazłam kogoś kto chciał mnie wysłuchać. jak się zorientował przeżył szok.Wtedy mu wyjaśniłam że moje potrzeby sąważne izawsze znajdę sobie wolnego słuchacza. od tamtej pory minęło kilka lat i zawsze słucha.jeżeli nie macie sobie nic do powiedzenia to i inne tematy też nie zagrają . dzieci sobie poradzą jak widzą że matka jest szczęśliwa izadowolona z życia .tego kwiatu to pół światu.znajdż sobie zajęcie poza rolą żony imatki ,wyjdż do ludzi ,poznaj kogoś o kogo mógłby być zazdrosny ,faceci nie lubią jak im obcy lis wchodzi do kurnika ,odechce mu się wszelkich romonsów.pozdrawiam .żona seksoholikal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozerwana, chyba przeżywasz to samo, co ja. Jak pogodziłam się z mężem (otatnim razem), to najpierw rozpierało mnie szczęście. Potem do głosu zaczęły dochodzić tłumione wątpliwości, poczucie, że gdzieś stłamsiłam swoją godność i dumę (ale zawsze przecież słyszałam, żeby nie stawiać dumy ponad miłość, itp) , a potem pytanie, czy mu ufam (nie!). Efekt był taki, że żyłam jak na wulkanie. Owszem, dla mnie wtedy jeszcze zachowanie rodziny w całości było b. ważne. Dzieci były malutkie. Ja nie istniałam samodzielnie jako osoba. Wszystkie moje emocje, moje marzenia, moje pragnienia miały związek z nim. Mnie samej nie było. I nie umiałam żyć sama. Teraz jest inaczej, czuję, że sobie poradzę.A jak sobie nie poradzę, to będę żyć nie radząc sobie z jakąś sprawą czy dwiema i już. Nie chcę Ci dawać \"dobrych rad\", bo na swoim przykładzie wiem, ile są one warte. Natomiast powinnaś bardzo poważnie przemyśleć sprawę upijania się męża. To, jak zareagowało Twoje dziecko i Ty w sytuacji, która opisałaś wskazuje, że może ono wyrosnąć obciążone symptomami DDA, a Toim obowiązkiem jest je od tego uchronić!!! Ty jesteś bądź co bądź dorosła, swoje problemy emocjonalne możesz leczyć lub dać sobie spokój z naprawianiem swojego życia, wolny wybór, ale dzieci trzeba chronić, bo same się nie ochronią. A w sytuacji takiej jak opisana przez Ciebie, matka też jest zdenerwowana, i dokłada dziecku stresow i poczucia niemocy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie gniewaj się, że tak piszę wprost, ale jak piszesz zostałaś z nim dla dzieci, ale to nie jest tak, że dzieci nie cierpią jak widzą ojca pijanego (jeśli zdarza się to często lub regularnie). Z tego co wiem, to potem bardzoi negatywnie ciąży na ich pozuciu własnej wartości itp. Często są to rzeczy nie do odrócenia. Tak, wyjazd do domu aktualny, choć przybiła mnie presja otoczenia. Napadła na mnie teściowa, u której dzieci były z wizytą w weekend, że pada śnieg i pozabijam dzieci i żeby mąz mnie zawiózł (a prawo jazdy robiliśmy w tym samym roku, \"staż za kółkiem\" mamy bardzo długi oboje, przy czym ja jeżdzę dużo ostrożniej i nie miałam tylu wypadków, co on). On sam też zaproponował, że mnie zawiezie, poczułam sie jak inwalidka. Mimo to bardzo się cieszę ze względu na nadchodzące Święta. Trzymaj się dzielnie, czuję, że masz ciężkie serce. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Dzięki October za to, że jesteś 🌼 Masz rację, że nadal mam mętlik w głowie..Bo jak Ci pisałam, obok zdrad musze jeszcze walczyć z nadmiernym spozywaniem alkoholu przez męża. Teraz praktycznie zdarza się to sporadycznie, ale przez całe wakacje powtarzało się to tydzień w tydzień..Ja już się chyba do tego przyzwyczaiłam i po części uświadomiłam, że widok pijanego ojca -choć nie jest to zdrowe dla dzieci-nie wywiera aż takiej presji i stresu dla dzieci, bo on NIGDY nie robił awantur, nie wyzywał, nie czepiał się. To moje takie podświadome tłumaczenie, gdyż wiem, że to i tak zostaje w ich psychice.. Ale coz ja na to poradzę, że kochają go i akceptuja go takim, jak jest?? Bez żadnych warunków i zastrzeżeń.. Ja chyba dojrzewam na Twoim przykładzie..Ostatnio zmieniłam decyzję dotyczącą Wigilii Pierwotnie chciałam odciąć się od świata (ze względu na fakt zdrady i wynikający z tego dyskomfort) i zostać w domu Ale potem doszłam do wniosku, że to nie ja powinnam wstydzić się i kryć przed światem, lecz on-mój mąż mam na mysli spotkanie przy wigilijnym stole ze swoją siostrą..To oni powinni ponieśc konsekwencje a ja nie będę ich oszczędzać Wiesz, ja jestem chyba uzależniona psychicznie od męża..i to mnie przy nim tak kurczowo trzyma Jestem niezależna, zaradna i wiem, że NA PEWNO poradziłabym sama z dziećmi..ale najpierw musze wyleczyć się z niego.. Święta jeszcze przetrwamy razem,a co potem zobaczymy.. Na razie koncentruję się na pracy, na tłumaczeniach, gdyz tak jak Ty jestem zawalona przed świętami Dzięki temu nie myślę i nie rozdrapuje ran Spotkałaś się z adwokatem?? Myslisz o rozwodzie czy nie jesteś jeszcze na to gotowa???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozerwana, pisałam o piciu alkoholu, bo sama jestem córką ojca, który często popijał. Mój ojciec był dyplomatą. Nigdy się nie upił, ale często bywał na leciutkim rauszu. Przy czym nikt nie zauważał zmiany w jego nastroju, zmiany w ogóle, tylko mama i ja, jak dorosłam. Nawet mój mąż mówił mi ciągle, że się czepiam i że tata pić lubi, ale się nie upija i to nie alkoholik. Tata faktycznie do nazwy alkoholika nie pasował, bo alkoholik to taki spod budki z piwema albo baru, a mój Tata to kulturalny przemiły facet, który muchy by nie skrzywdził, typ intelektualisty. Nigdy nie krzyczał, awantur nie robił. Kocham go bardzo. Tylko ostatnio z przerażeniem odkryłam, ze mam bardzo wiele cech DDA. Bardzo wiele. Zastanawiam się, czy nie podjąć terapii DDA. Co do rozwodu - chciałam się zobaczyć, ale tyle posypało się zleceń, że faktycznie nie miałam czasu nawet zajrzeć tutaj. Stwierdziłam, że on nie jest wart tego, zeby jakoś się specjalnie sprężać do pani adwokat i przełożyłam na po świętach, kiedy będę mieć więcej wolnego czasu. Ostatnio rozpieszczam siebie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Wiesz, October, zaczynam się zastanawiać nad symptomami DDA Mój ojciec również nie stronił od kieliszka i nie był wcale wyważony w tym względzie Pamiętam częste awantury i jego psychiczne znęcanie się nad mamą.Bywało różnie...nawet czasami groźnie U mnie nie ma takich scen i może daltego nie widzę w tym nic szczególnie niebezpiecznego Ale wiem, że jakiś ślad na pewno pozostanie w psychice dzieci.. Czy mogłabyś mi więcej napisać, jakie są symptomy u Ciebie??Może wtedy będzie mi łatwiej.. Mojego męża nie ma z pracy..Nie wiem gdzie się podziewa ale podejrzewam, że chciał odreagować przy kieliszku.. A przecież już zaczynało być w miarę normalnie.. Eh, szkoda gadać..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozerwana, wklejam dla Ciebie: Być Dorosłym Dzieckiem Alkoholika Aneta Koczaska-Siedlecka PARPA Osoby mające w swojej rodzinie osobę nadużywającą alkoholu, narażone są na silny stres. Stres ten spowodowany jest ciągłą niepewnością, brakiem poczucia bezpieczeństwa, nieprzewidywalnością tego co się zdarzy, brakiem jednoznacznych reguł kierujących życiem rodzinnym, stosowaniem przez członków rodziny wobec siebie nawzajem przemocy psychicznej, a bardzo często również fizycznej. W rodzinie z problemem alkoholowym, zamiast nastawienia na czerpanie radości z życia i na rozwój, panuje nastawienie na obronę (przed przykrościami, przed zagrożeniem, przed rozpadem rodziny). Takie pełne stresu życie, odbija się negatywnie na wszystkich członkach rodziny (patrz też rozdział zatytułowany „Współuzależnienie”), a szczególnie bolesne konsekwencje ponoszą dzieci, które są istotami zupełnie bezbronnymi i całkowicie zależnymi od rodziców. W odpowiedzi na zagrażające sytuacje rodzinne w psychice dziecka powstają mechanizmy obronne: zamrożenie uczuć, tłumienie uczuć, projekcja, zaprzeczanie; tworzą się też schematy funkcjonowania (role) ułatwiające przetrwanie w trudnych, będących ponad siły dziecka warunkach: rola bohatera rodzinnego, kozła ofiarnego, dziecka niewidzialnego, maskotki. Innymi słowy, dzieci takie wyrastają w przekonaniu, że są niepotrzebne, nieważne, że nie zasługują na miłość, że nie mają prawa realizować swoich potrzeb, że nie mogą nikomu zaufać, a nawet wierzą, że to one są winne temu, iż rodzic pije (patrz też rozdział zatytułowany „Dzieci z rodzin z problemem alkoholowym”). Trudne doświadczenia bycia dzieckiem pijącego ponad miarę rodzica, pozostawiają w psychice dziecka trwałe ślady, które determinują uczucia, myśli i zachowanie nawet w jego dorosłym już życiu, rozszerzając się także na kontakty pozarodzinne. Ślady te tworzą tzw. syndrom DDA - specyficzną konstrukcję psychiczną, powodującą problemy w funkcjonowaniu psychicznym i społecznym dorosłego dziecka alkoholika. Do problemów tych należą m.in.: trudności w kontaktach z innymi ludźmi, szczególnie z autorytetami, trudności w budowaniu głębokich związków uczuciowych, trudności w kontakcie z samym sobą, niezdolność odczuwania własnych potrzeb, nieumiejętność radzenia sobie z trudnymi sytuacjami, potrzeba stałego kontrolowania siebie i innych, negatywny obraz własnej osoby, poczucie własnej nieatrakcyjności, niskie poczucie własnej wartości z jednoczesnym stawianiem sobie wysokich wymagań, postrzeganie świata jako wrogiego, cierpienie psychiczne, lęk przed odrzuceniem, lęk przed zmianą, ciągłe napięcie, poczucie zagrożenia nawet gdy nic złego się nie dzieje, poczucie niedostosowania, negatywnej odmienności, izolacji. Zaobserwowany przez psychologów klinicznych fakt niekorzystnego funkcjonowania psychospołecznego dorosłych dzieci alkoholików, potwierdzają badania kliniczne. Wyniki badań prowadzonych przez Instytut Psychologii Zdrowia PTP pokazują, że dorosłe dzieci alkoholików charakteryzują się wyższym nasileniem objawów psychopatologicznych (wysokie wskaźniki depresji, lęku i nadwrażliwości interpersonalnej) niż osoby zdrowe. DDA mają również istotnie niższe niż osoby zdrowe poczucie sensu życia, zaradności życiowej oraz gorsze rozumienie siebie i innych ludzi. Dziedzictwem dorosłych dzieci alkoholików są również pozytywne cechy (np. często osiągają sukcesy, potrafią z prawdziwym zaangażowaniem pomagać innym ludziom, itd.), jednak syndrom DDA w większości przypadków jest źródłem cierpień i ograniczeń rozwoju. Jednak dziś wiemy już, że dorosłym dzieciom alkoholików można udzielić pomocy (poprzez np. umożliwienie uzyskania informacji o wpływie choroby alkoholowej na poszczególnych członków rodziny, udzielenie pomocy psychologicznej), w wyniku której zaczynają wieść bardziej owocne życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
October, Ty zapewne siedzisz już na walizkach, podniecona gorączką podróży i radością, płynącą z uczu dzieci..a ja siedzę sama Piję winko, które sama po raz pierwszy zrobiłam i czekam na męża.. Rozmyślam i zastanawiam się, czemu faceci są tacy podli... Po tym wszystkim, co mi zrobił i po tylu gestach dobroci, których zaznał z mojej strony..Zero telefonu, zero odzewu, jak nigdy nie potrafiłąbym być tak bezwzględna.. A jeszcze wczoraj napisął mi, że kocha mnie za moje wnętrze..Jak można kochać i tak czynić??? Teraz żałuję że zmiękłam i dałam mu n-tą szansę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem skąd wzięły się buźki, nie ma ich na stronie, gdzie o tym czytałam. Jeśłi chodzi o mnie, to mam takie objawy jak: - trudności w kontaktach z innymi ludźmi, - trudności w kontakcie z samym sobą, niezdolność odczuwania własnych potrzeb, - nieumiejętność radzenia sobie z trudnymi sytuacjami, - potrzeba stałego kontrolowania siebie, - negatywny obraz własnej osoby, poczucie własnej nieatrakcyjności, - niskie poczucie własnej wartości z jednoczesnym stawianiem sobie wysokich wymagań, - postrzeganie świata jako wrogiego, - cierpienie psychiczne, - lęk przed odrzuceniem, - lęk przed zmianą, - ciągłe napięcie, poczucie zagrożenia nawet gdy nic złego się nie dzieje, - poczucie niedostosowania, negatywnej odmienności, izolacji. :-( :-( :-( :-( :-( :-( :-( :-( :-( :-( :-( :-( :-( :-( :-( :-( :-( :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wcale nie siedze na walizkach, tylko szukam po necie info o DDA dla Ciebie 🌻 Kurczę, tak mi przykro, mam wrażenie że chyba nikt tak dobrze jak ja nie rozumie co teraz czujesz :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale pamiętaj, jesteś mąrdą, ładna i zaradną kobietą, TO ON POTRZEBUJE CIEBIE A NIE TY JEGO on jest tylko słabym facetem, który nie daje sobie rady z emocjami :-(, co nie znaczy, że go to tłumaczy, ale popatrz jaka jest różnica między Wami na twoją korzyść 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wkleję ci jeszcze o współuzależnieniu, bo było odniesienie w pierwszym akapicie tekstu o DDA. To ważne, podobno DDA mają tendencję do wybierania (podświadomego) osób uzależnionych na mężów.... Współuzależnienie Wiadomości ogólne Zofia Sobolewska: Współuzależnienie Publikacje poruszające problem współuzależnienia Wiadomości ogólne Szkody zdrowotne wywołane alkoholem nie ograniczają się tylko do szkód występujących u osób uzależnionych (lub nadużywających alkoholu). Obejmują one swoim zasięgiem także członków rodzin, osoby żyjące w najbliższym otoczeniu alkoholika. Z uwagi na silne zaburzenia zachowania i nieprzewidywalność reakcji oraz destrukcyjny wzorzec postępowania osoby uzależnionej od alkoholu członkowie jej najbliższego otoczenia żyją w stanie permanentnego stresu. Trwała adaptacja do stresora, jakim jest osoba pijąca i jej zachowanie staje się przyczyną wystąpienia stałych zaburzeń przystosowania u dorosłych członków rodziny alkoholika. Mimo, iż współuzależnienie nie zostało jeszcze wpisane przez Światowa Organizację Zdrowia do Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób, Urazów i Przyczyn Zgonów, wielu specjalistów zajmujących się terapią problemów alkoholowych jest zgodnych, że można wyróżnić szereg ściśle określonych objawów, które pozwalają na rozpoznanie u osoby badanej zespołu zaburzeń osobowości, określanego mianem współuzależnienia. Dr Timmen Cermak, zajmujący się zagadnieniem współuzależnieniem terapeuta, który jest zdania, że o współuzależnieniu można mówić jako o rozpoznaniu klinicznym, wyróżnia następujące kryteria, pozwalające na postawienie takiego właśnie rozpoznania: Stałe uzależnienie własnej samooceny od umiejętności kontrolowania siebie i innych w sytuacji zagrożenia. Branie na siebie odpowiedzialności za zaspokajanie potrzeb innych, nawet kosztem niezaspokojenia swoich własnych. Problemy związane z wyznaczaniem granicy między zbliżaniem a zachowaniem dystansu oraz związany z tym lęk. Skłonność do związków z osobami o zaburzonej osobowości, uzależnionymi od substancji chemicznych, współuzależnionymi i/lub o zaburzonych popędach. Spełnianie trzech lub więcej spośród następujących warunków: silnie rozwinięty mechanizm zaprzeczania tłumienie uczuć depresja przejawianie nadmiernej czujności kompulsywność lęk nadużywanie środków zmieniających świadomość aktualne lub w przeszłości doświadczanie przemocy fizycznej lub seksualnej choroby somatyczne związane ze stresem pozostawanie przez co najmniej dwa lata w ścisłym związku z osobą uzależnioną bez próby szukania pomocy. Należy tu podkreślić, że nie każda osoba mająca w rodzinie osobę uzależnioną będzie przejawiać cechy uzależnienia i dlatego stwierdzenie u kogoś współuzależnienia powinno być poprzedzone staranną diagnozą, nie sposób opierać się tylko na ocenie sytuacji zewnętrznej. Inni terapeuci, którzy chcą widzieć współuzależnienie raczej w kategoriach zespołu wadliwego przystosowania, mówią tu o następujących cechach tego zespołu: Cierpienie i chaos emocjonalny. Zaburzenia psychosomatyczne z nerwicą włącznie. Zażywanie leków nasennych, uspokajający, także alkoholu, dla uśmierzenia bólu, napięcia i niepokoju. System iluzji i zaprzeczania, który przeszkadza w realnej ocenie problemów związanych z alkoholem. Konserwacja układu małżeńskiego, rodzinnego, która podtrzymuje picie alkoholika. Współuzależnienie wymaga odpowiedniego postępowania terapeutycznego, uwzględniającego fakt, iż główną przyczyną występujących zaburzeń jest posiadanie w rodzinie osoby uzależnionej od alkoholu. Dlatego programy terapeutyczne dla osób współuzależnionych prowadzone są w placówkach lecznictwa odwykowego. Dość często zdarza się jednak, że pacjentkę współuzależnioną próbuje się leczyć głównie objawowo, tj. leczyć głównie jej schorzenia psychosomatyczne np. typowe w tych zespołach nadciśnienie, lub też jak osobę z nerwicą. Częstym błędem popełnianym przez lekarzy pierwszego kontaktu jest przepisywanie takiej pacjentce leków uspokajających lub nasennych, od których pacjentka ta się uzależnia. Problemem związanym z reformą finansowania służby zdrowia jest odmowa finansowania przez Kasy Chorych świadczeń dla osób współuzależnionych lub próba przerzucenia ich terapii do poradni zdrowia psychicznego, co całkowicie mija się z celem, gdyż poradnie te nie są w stanie zapewnić pacjentkom współuzależnionym odpowiednich usług zdrowotnych z zakresu psychoterapii indywidualnej i grupowej współuzależnienia. Pozostawienie tej kategorii pacjentów bez pomocy jest po pierwsze niezgodne z ustawą o wychowaniu w trzeźwości, po drugie musi prowadzić do nasilających się zaburzeń zdrowotnych, tak w sferze somatycznej jak i psychicznej, po trzecie wreszcie wpływa negatywnie na ilość pacjentów uzależnionych podejmujących leczenie, gdyż dość często podjęcie przez nich terapii jest efektem wcześniejszego zgłoszenia się na leczenie osoby współuzależnionej z ich otoczenia. Z uwagi na to, że współuzależnienie nie występuje w ICD X często diagnozowane jest jako F 43 - długotrwałe zaburzenia posttraumatyczne (poststresowe). W Polsce populację współuzależnionych szacuje się na ponad milion osób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współuzależnienie - c.d. Współuzależnienie Zofia Sobolewska Autorka jest psychologiem klinicznym, superwizorem, trenerem PTP. Jest kierownikiem Studium Terapii Uzależnienień. Kieruje Wojewódzką Przychodnią Odwykową w Gdańsku. Artykuł z \"Terapii Uzależnienia i Współuzależnienia\", nr 2/98 Istnieją różne podejścia do rozumienia zjawiska współuzależnienia. Chcę przedstawić koncepcję współuzależnienia jako psychologicznej pułapki, które powstaje w wyniku przystosowania się do długotrwałego stresu panującego w rodzinie alkoholowej oraz propozycje terapeutyczne wynikające z tej koncepcji. Współuzależnienie może powstać tylko w określonych warunkach. Przede wszystkim musi istnieć związek między dwojgiem dorosłych ludzi. (Dzieci i młodzieży nie traktuję jako osoby współuzależnione, mimo iż przeżywają one cierpienie i inne zaburzenia związane z życiem w rodzinach alkoholowych). Związek ten nie musi być małżeństwem, ale muszą w nim być liczne, nie tylko emocjonalne, w miarę trwałe więzi, które określają życie tych ludzi ze sobą. Może to być wspólne mieszkanie, wspólne dzieci, wspólne zależności finansowe i bytowe. Aby doszło do współuzależnienia, jedna osoba w tym związku musi wprowadzać destrukcję. Niekoniecznie alkoholową. Od osób, które wprowadzają przemoc w rodzinie też można się uzależnić. Natomiast druga osoba, musi się do tej destrukcji dostosować. A więc jedna osoba jakoś się zachowuje, druga jakoś reaguje - i to jest podstawowy wzór bycia ze sobą we współuzależnieniu. O wiele tu mniej, niż w zdrowym związku, miejsca na wzajemne zainteresowanie. Jest to zatem relacja nierówna Proponuję następującą definicję współuzależnienia: Współuzależnienie - jest to utrwalona forma uczestnictwa w długotrwałej, niszczącej sytuacji życiowej, związanej z patologicznymi zachowaniami partnera, ograniczająca w sposób istotny wybór postępowania, prowadząca do pogorszenia własnego stanu i utrudniająca zmianę położenia na lepsze. Nie chodzi o epizody, ale o utrwalone w czasie uczestnictwo, które dzieje się aktualnie. Jeżeli związek skończył się, to nie ma współuzależnienia, bo nie ma uczestnictwa. Osoba współuzależniona im bardziej stara się coś zmienić, coś polepszyć, tym bardziej się wikła i tym bardziej wzmacnia patologię układu, w którym tkwi. Nawet działania, które intencjonalnie wykonywała, aby zmienić sytuację powodują coraz większe uwikłanie. Powstaje pytanie: Czy wszyscy, którzy wchodzą w związek z osobami uzależnionymi i trwają w nim są współuzależnieni? Sądzę, że nie. Istnieje kilka grup czynników, które mają wpływ na to, czy wystąpi współuzależnienie. Mitem jest, że córki alkoholików i kobiety z rodzin dysfunkcyjnych muszą się uzależnić od partnera. Niekoniecznie. Współuzależnić się może każda osoba, jeśli zaistnieje splot czynników, dających taką okazję. Pierwszą grupę stanowią czynniki związane z zewnętrzną sytuacją z tym, co powoduje stres, destrukcję. Składa się na to, między innymi, struktura rodziny, liczba dzieci, zależność materialna, trudności lokalowe, oparcie w rodzinie. Kobiecie mającej dużo dzieci trudno jest nawet myśleć o tym, aby odejść od męża. Ważnym elementem są konkretne zachowania osoby uzależnionej, która może przejawiać więcej lub mniej destrukcji. Przemoc, na przykład, w jakiś paradoksalny sposób wzmacnia współuzależnienie. Na pewno ważne jest także to, jaka jest sytuacja osoby współuzależnionej poza rodziną. Czy ma przyjaciół? Jaki ma zawód? Czy w ogóle ma jakieś zaplecze, które byłoby w stanie udzielić jej wsparcia? Duże znaczenie ma też troska środowiska. Są środowiska, które sprzyjają pogłębianiu się współuzależnienia, na przykład środowisko opiniotwórcze dzielnicy, wsi, rady rodziny typu: mama miała alkoholika i wytrwała, babcia miała alkoholika i wytrwała, to i ty córko musisz wytrwać. Ale środowisko może też chronić przed powstawaniem współuzależnienia. Druga rzecz to osobowość. Każdy, kto wchodzi w związek jest już jakoś ukształtowany. Ma doświadczenia z dzieciństwa, z wcześniejszych związków, ma określone umiejętności. Szczególnie ważne są umiejętności radzenia sobie z trudnymi sytuacjami, przykrymi emocjami, które występują w rodzinie alkoholowej. Trzecią grupą czynników są zmiany w funkcjonowaniu psychologicznym, jakie powstają w wyniku przebywania w długotrwałym stresie. Dotyczą one wszystkich sfer psychiki. Duże zmiany mogą zająć w sferze emocjonalnej. Główną rolę sprawczą u większości osób odgrywa lęk, zaburzenia w kontaktowaniu się ze złością, niemożność pogodzenia się ze stratą i zmiany w strukturze ja. Chodzi tu przede wszystkim o uszkodzenie granic, które mogły być już wcześniej uszkodzone, ale przebywanie w długotrwałym stresie w otoczeniu osoby destrukcyjnej będzie jeszcze bardziej je niszczyć. Samoocena osoby współuzależnionej zwykle jest zależna od wpływu na uczucia partnera, to znaczy: jestem wartościowa, jeżeli uda mi się zmusić go do tego, by mnie pokochał; albo: jestem atrakcyjna, bo ze względu na mnie przestanie pić i nie będzie agresywny. Ważne jest także poczucie samowystarczalności, potrzeba niezależności. Jeśli tego nie ma, jest większa szansa, że współuzależnienie pojawi się w całym rozkwicie. Czynniki te wygadają inaczej u każdej osoby współuzależnionej. Co jest wspólnego? Coraz większe uwikłanie, współuzależnienie trwa i jest coraz silniejsze. Osoba ta nie realizuje własnych potrzeb, tylko wszystkie działania wykonuje w odpowiedzi na zachowanie partnera. Nie bierze pod uwagę siebie, ale to, jak będzie się zachowywał partner i jak może na to zareagować. Można powiedzieć, że zamyka się w psychologicznej pułapce. To jest wewnętrzny obraz współuzależnienia. Z obserwacji wynika, że z osób współuzależnionych zgłaszających się na terapię, która jest podzielona na etapy, do drugiego etapu przechodzi mniej niż połowa. Powody mogą być różne: zmiana sytuacji, brak energii albo chęci, pragnienie uniknięcia dalszego cierpienia związanego z psychoterapią. Jednak z praktyki wynika, że sporej części osób współuzależnionych wystarcza praca w pierwszym etapie, ukierunkowana na to, żeby zmienić zachowania. I to pozwala im lepiej funkcjonować w układzie rodzinnym. Uznajemy, że te osoby dzięki terapii wychodzą ze współuzależnienia. Ale jest też część osób, które wyuczają się nowych zachowań, a nie są w stanie zastosować ich w życiu. Przyczyny są głębsze. Bardzo często boją się. Przeżywają wewnętrzny konflikt. Coś powstrzymuje je przed tym żeby zachowanie, które na zajęciach wydaje się słuszne i które im się podoba, zastosować w życiu. Dlaczego tak się dzieje? Prawdopodobnie osoby te mają stały system przekonań, które tworzą wizję życia we dwoje za wszelką cenę. Taki program powstaje dość wcześnie. Chociaż niekoniecznie tylko w dzieciństwie. Może się tworzyć nawet przez całe życie. Każdy ma wyobrażenie na temat: Kiedy moje życie będzie udane? Co muszę osiągnąć? Co muszę mieć? Jakie warunki muszą być spełnione, abym uznał, że jestem wartościowym człowiekiem? Zakładam, że u osób współuzależnionych ten program sprowadza się do tego: moje życie jest jedynie wtedy udane, jedynie wtedy ma wartość i jedynie wtedy ja mam wartość jako kobieta, kiedy mam męża, albo przynajmniej partnera. Większość kobiet jest tak wychowywana. Jeżeli kobieta ma takie głębokie przekonania i na tym buduje poczucie wartości, to zrobi wszystko, żeby ten program zrealizować. Inaczej nie czuje się wartościowa, nie wie kim jest. Czy jest w pełni kobietą, jeśli nie ma męża? Będzie więc gotowa zapłacić każdą cenę za utrzymanie partnera. Bardzo często stoi za tym potrzeba, która ma dwa bieguny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współuzależenienie - c.d Co jest wspólnego? Coraz większe uwikłanie, współuzależnienie trwa i jest coraz silniejsze. Osoba ta nie realizuje własnych potrzeb, tylko wszystkie działania wykonuje w odpowiedzi na zachowanie partnera. Nie bierze pod uwagę siebie, ale to, jak będzie się zachowywał partner i jak może na to zareagować. Można powiedzieć, że zamyka się w psychologicznej pułapce. To jest wewnętrzny obraz współuzależnienia. Z obserwacji wynika, że z osób współuzależnionych zgłaszających się na terapię, która jest podzielona na etapy, do drugiego etapu przechodzi mniej niż połowa. Powody mogą być różne: zmiana sytuacji, brak energii albo chęci, pragnienie uniknięcia dalszego cierpienia związanego z psychoterapią. Jednak z praktyki wynika, że sporej części osób współuzależnionych wystarcza praca w pierwszym etapie, ukierunkowana na to, żeby zmienić zachowania. I to pozwala im lepiej funkcjonować w układzie rodzinnym. Uznajemy, że te osoby dzięki terapii wychodzą ze współuzależnienia. Ale jest też część osób, które wyuczają się nowych zachowań, a nie są w stanie zastosować ich w życiu. Przyczyny są głębsze. Bardzo często boją się. Przeżywają wewnętrzny konflikt. Coś powstrzymuje je przed tym żeby zachowanie, które na zajęciach wydaje się słuszne i które im się podoba, zastosować w życiu. Dlaczego tak się dzieje? Prawdopodobnie osoby te mają stały system przekonań, które tworzą wizję życia we dwoje za wszelką cenę. Taki program powstaje dość wcześnie. Chociaż niekoniecznie tylko w dzieciństwie. Może się tworzyć nawet przez całe życie. Każdy ma wyobrażenie na temat: Kiedy moje życie będzie udane? Co muszę osiągnąć? Co muszę mieć? Jakie warunki muszą być spełnione, abym uznał, że jestem wartościowym człowiekiem? Zakładam, że u osób współuzależnionych ten program sprowadza się do tego: moje życie jest jedynie wtedy udane, jedynie wtedy ma wartość i jedynie wtedy ja mam wartość jako kobieta, kiedy mam męża, albo przynajmniej partnera. Większość kobiet jest tak wychowywana. Jeżeli kobieta ma takie głębokie przekonania i na tym buduje poczucie wartości, to zrobi wszystko, żeby ten program zrealizować. Inaczej nie czuje się wartościowa, nie wie kim jest. Czy jest w pełni kobietą, jeśli nie ma męża? Będzie więc gotowa zapłacić każdą cenę za utrzymanie partnera. Bardzo często stoi za tym potrzeba, która ma dwa bieguny. Potrzeba zależności Jeden biegun to jest potrzeba przynależenia do jakiejś osoby, w tym wypadku kobiety do mężczyzny. Druga potrzeba na drugim biegunie - kobieta musi posiadać swego mężczyznę. Kobiety o silnej osobowości, dominujące, z potrzebą rządzenia, które później w związkach współuzależnionych też tak funkcjonują, raczej mają nasiloną potrzebę posiadania. Poczucie wartości silnej, dominującej kobiety jest też uzależnione od tego, czy będzie miała męża, czy nie. Wiadomo, że jeśli potrzeby nie są zaspokojone, to budzą się przykre emocje. Jeżeli nie jest zaspokojona potrzeba przynależności, budzi się lęk. Kobieta nie czuje się bezpieczna i będzie znosić różne rzeczy, żeby ten lęk uspokoić. Jeżeli potrzeba posiadania nie jest zaspokojona, traci się sens życia, nie ma satysfakcji ani zadowolenia. Czasem zgłaszają się mężowie uzależnionych kobiet, ale oni są mniejszością. Na to składa się wiele czynników, między innymi opinie o tym, jaki powinien być mężczyzna. Sądzę, że nie bez znaczenia jest fakt, iż mężczyźni są inaczej wychowywani. Niewielu mężczyzn buduje poczucie własnej wartości na podstawie tego czy mają żony. Kiedy wygłaszam wykłady na ten temat, często słyszę pytania, czy nie jest to stanowisko negujące wartość małżeństwa. Nie jestem przeciwko małżeństwu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współuzależnienie - c.d. Życie z programem we dwoje Może być bardzo udane pod warunkiem, że oboje partnerzy mają dopełniające się potrzeby. Jednak osoby uzależnione są zamknięte we własnym świecie wewnętrznym i odizolowane od rzeczywistości. To, co dla nich jest najważniejsze, rozgrywa się w psychice. Osoba uzależniona ma inne potrzeby, inną hierarchię wartości. Współuzależniony partner, który pragnie życia we dwoje za wszelką cenę, ma silną potrzebę kontaktu, obija się o szklaną kulę, w której zamknięty jest alkoholik. Oczywiście czasami ulega złudzeniom, inaczej interpretuje jego zachowania. Jeżeli alkoholik urządza awanturę, osoba współuzależniona tłumaczy to tym, że nie jest mu obojętna. Negatywne zachowania może odebrać nawet jako chęć kontaktu. Chcę zaprezentować model psychoterapii spójny z naszym myśleniem o współuzależnieniu. Proponuję podzielić go na cztery fazy. Pierwsza faza - wstępna, skoncentrowana na rozpoznaniu, diagnozie i nawiązaniu kontaktu. Druga - faza uzyskiwania orientacji i zmiany postępowania. Trzecia - zmiana systemu przekonań i stosunku do siebie. Czwarta - faza pogłębionej pracy nad problemami emocjonalnymi, które wynikają ze współuzależnienia. Faza wstępna polega na diagnozie współuzależnienia, czyli sytuacji rodzinnej, w jakiej pacjentka się znajduje oraz jej sposobów przystosowania. W diagnozie należy uwzględnić grupy czynników warunkujących powstanie współuzależnienia, o których wcześniej była mowa. Trzeba wziąć pod uwagę sytuację rodzinną, zachowania osoby uzależnionej, reakcje partnera na te zachowania i całą strukturę rodziny. Dzieje się to raczej w trakcie kontaktu indywidualnego. Wówczas można zebrać materiał do Osobistych Planów Terapii, które mają zastosowanie także w terapii współuzależnienia i bardzo pomagają w różnych jej etapach. Następna faza, to faza orientacji i zmiany postępowania. Osoby współuzależnione są często zagubione, nie mają własnej oceny tego, co się w ich rodzinach dzieje, żyją w poczuciu chaosu. Pracuje się nad rozpoznaniem sytuacji, w jakiej klientka się znajduje. Szczególnie ważne jest określenie destrukcji istniejącej i dominującej w związku. Ważne, aby określić rozmiary destrukcji, jej charakter i przykłady. Drugi kierunek pracy dotyczy rozpoznawania własnych schematów zachowań, które wzmacniają destrukcję i uwikłanie. Określa się skutki stosowania przystosowawczego schematu postępowania. Warto uzupełnić taką terapię o pracę nad przyznaniem sobie prawa do wprowadzenia korzystnych dla siebie zmian. Często się zdarza, iż osoba współuzależniona nie pozwala sobie na zmianę zachowań na bardziej efektywne, bo obawia się, że mogłoby to doprowadzić do rozpadu związku. Wartością naczelną dla tych osób jest sam związek, relacja jest ważniejsza niż to, kto ją tworzy, a szczególnie niż one same w tym związku. Warto również zająć się uczuciami, które pojawiają się w pierwszym etapie. świadoma praca nad emocjami, nie nad ich źródłami, ale na wyrażaniu, wyciszaniu i oswajaniu ich, powinna się odbywać w kierunku przywrócenia nadziei, poczucia siły. Nadzieja jest motorem do tego, żeby coś naprawić. Nie można pacjentki oszukiwać, że małżonek przestanie pić. Terapia daje realną szansę jedynie na zmiany w jej życiu, niezależnie od picia jej męża i w tym kierunku należy pracować. Zasadnicza praca w tym etapie, to praca nad zmianą zachowań koalkoholowych i powinna być uzupełniona ćwiczeniem nowych możliwości. Po tej fazie część pacjentek już będzie umiała wprowadzić korzystne zmiany w życie. Dla części współuzależnionych to będzie jednak zbyt mało. Im należy pomagać w dalszej fazie, w której pracuje się nad zmianą systemu przekonań i stosunku do siebie. Chodzi tutaj o wykrywanie systemu przekonań, który tworzy model życia we dwoje za wszelką cenę, właśnie z tym, a nie z innym mężczyzną. Ważna jest praca nad emocjami, które w czasie zmiany i rozstania z systemem przekonań, muszą się pojawiać. Terapia kończy się tworzeniem nowego systemu i programu, który też może być we dwoje, ale nie za wszelką cenę Trzeba ustalić, na jakich warunkach ten związek ma trwać. Zaczynamy od wykrywania przekonań. Trzeba zobaczyć, jakie elementy składają się na ten program. Szczególnie ważne są przekonania, które pełnią określoną funkcję. Takie, które wzmacniają poczucie bezsilności, lęk przed zmianą, tendencje destrukcyjne (na przykład: poczucie winy, negatywne myślenie o sobie) i takie, które usprawiedliwiają to, że się nie szuka nowych rozwiązań. W końcu takie, które uniemożliwiają szukanie pomocy poza rodziną oraz te, które podtrzymują irracjonalne nadzieje na to, że on się w końcu zmieni, że wszystko się poukłada. Następnym elementem pracy jest dotarcie do potrzeb, które karmią te przekonania, dają energię do tego, żeby trwać w szczególnym układzie, czyli odkrycie, na czym oparta jest tożsamość, obraz siebie. Szuka się skryptów życiowych, które powstały dość wcześnie, pracuje się nad ich zmianą. Ostatnia faza pracy to psychoterapia problemów emocjonalnych, które traktuję jako konsekwencję współuzależnienia. Bardzo trudno odróżnić, które problemy emocjonalne wzięły się z wcześniejszych faz życia kobiety, czyli problemy z dzieciństwa, dorastania, wcześniejszych związków, a które są konsekwencją wielu lat życia w stresie. Najczęstsze problemy emocjonalne osób współuzależnionych to poczucie własnej wartości i krzywdy, lęk, który dezorganizuje całe życie, rozproszona albo ukierunkowana złość, wstyd. Aby przeprowadzić pacjentkę przez wszystkie te etapy trzeba mieć kwalifikacje psychoterapeuty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ucieło końcówkę: Ostatnia faza pracy to psychoterapia problemów emocjonalnych, które traktuję jako konsekwencję współuzależnienia. Bardzo trudno odróżnić, które problemy emocjonalne wzięły się z wcześniejszych faz życia kobiety, czyli problemy z dzieciństwa, dorastania, wcześniejszych związków, a które są konsekwencją wielu lat życia w stresie. Najczęstsze problemy emocjonalne osób współuzależnionych to poczucie własnej wartości i krzywdy, lęk, który dezorganizuje całe życie, rozproszona albo ukierunkowana złość, wstyd. Aby przeprowadzić pacjentkę przez wszystkie te etapy trzeba mieć kwalifikacje psychoterapeuty. Powrót na początek strony Publikacje poruszające problem współuzależnienia: Wanda Sztander \"Pułapka współuzależnienia\", PARPA, Warszawa 1995 Wanda Sztander \"Poza kontrolą\", PARPA, Warszawa 1997 Anna Dodziuk \"Trudna nadzieja\", PARPA, Warszawa 1998 Bogdan Woronowicz \"Alkoholizm jest chorobą\", PARPA, Warszawa 1998 Janet G. Woititz \"Małżeństwo na lodzie\", Instytut Psychologii Zdrowia, Warszawa 1994 (nakład wyczerpany) Anna Wobiz \"Współuzależnienie w rodzinie alkoholowej\", Wydawnictwo Akuracik, Warszawa 2001 Melody Beattie \"Koniec współuzależnienia\", Media Rodzina of Poznań, Poznań 1994 Wright Norman \"Jak pokonać lęk\", Wydawnictwo \"Rodzinny krąg\", Warszawa 1978

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Dzięki Ci, October, za dawkę wiedzy na temat współuzależnienia Dziś niestety, nie zdołam tego strawić...jutro przeczytam to na spokojnie i odniosę do swojej osoby.. Jesteś mądra i uczysz się na błędach..ja natomiast powielam je , nie wyciągając z tego wniosków.. Wierzę, że wkrótce nadejdzie moja mądrość.. Dobranoc October, śpij dobrze i odezwij się jeszcze przed wyjazdem i świętami 🌼 🌼 - dla Ciebie Meine Brieffreundin!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzymaj się dzielnie, jutro też się odezwę. Jutro córcia jeszcze w szkole - ostatni dzień, więc postanowiłam, ze jadę w piątek. Jesteś mądra, tylko się nie poddawaj. Nie musisz przecież powielać mojej drogi, chodzi o to, żebyś dobrze czuła się dobrze w swoim życiu, cokolwiek wybierzesz ❤️ Uczenie się na błędach badzo boli :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Akonto
Troche Was poczytałam, współczuje bardzo. Sama mam roczna córeczke i bardzo dobrze mi sie z mezem układa, ale kiedy potawilam sie w Waszej sytuacji to łzy mi w oczach stanely. Trzymajcie sie, kobiety i nie poddawajcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
October, Noc minęła spokojnie, chyba jestem już wypłukana totalnie z sił, by cierpieć na bezsenność i dalej rozpaczać.. Mój mąż do chwili obecnej nie pojawił się!!! kamień w wodę.. Nie zadzwoniłam do niego..nie ściągałam do domu, a on także milczał Tak wygląda odbudowywanie związku.. Dlaczego faceci potrafią byc tak bezwzględni??? October, co zrobiłabyś na moim miejscu???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana, trudno mi coś Ci radzić. Ze względu na Święta trochę trudno byłoby robić teraz jakieś wielkie \"przemeblowanie\" i zamieszanie w życiu, choćby właśnie ze względu na dzieci. Rozstanie na 2 dni przed Wigilią? Na to ja bym się nie porwała. Porozmawiałabym po świętach, choć bylyby to chyba najtrudniejsze święta w życiu.... No i też zależy w jakim stanie on wróci.... Wiesz, jak pamiętam jak mój mąż zaczął swoje internetowe romanse 2czy 3 miesiące po wybaczeniu mu, jakoś tak na przełomie lutgo i marca ( z pogodziliśmy się przed Wigilia właśnie). Pamiętam jeden dzien, gdy wrócił poxniej z pracy, a ja bawiłam sie z małym, chyba 2-3 letnim wtedy synkiem na dywanie, mieliśmy taki puchaty biały dywan i turlaliśmy się po nim. Mimo usmiechu na buzi, w głowie miałąm chaos i zupełną pustke, nie iwedziałam, co robić, bo już byłam świadoma co się kręci. Maż usiadł koło nas i ze łzami w oczach powiedział, że mnie tak kocha, ze mógłby dla mnie umrzeć... do disz to pamiętam, wiele razy to \"przerabiam w mysli\" - co to za schemat? Czy to poczucie winy było, czy faktycznie miłość a jednocześnie nieodparta potrzeba odreagowania na boku? O co w tym wszystkich chodzi? Bo dla mnie to jakieś patologicznie chore tak traktować najbliższego człowieka... :-( Kochana, życzę Ci dużo siły, choć ją masz głeboko ukrytą, życzę Ci dużo wytrwałości i asertywności i świadomości swoich wad i zalet, pragnień i możliwości, iżebyś postąpiła tak, jak DLA CIEBIE I DZIECI będzie najlepiej. U mnie też ciężko, mąz zjawił się wczorqj z ogromnym bukietem białego bzu i coś zaczął o Wigilii ... Jakoś nie mam chęci go krzywdzić, a nie umiałam mu zręcznie powiedzieć, że nie chcę z nim spędzać Świąt, po prostu jest mi na razie dobrze jak jest..... Mój mąż przebolał jakoś swoją urażoną dumę i znów wyciąga do mnie rękę.... a ja odrącam i żałuję.... ale wiem, co byłoby, gdybym ją przyjęłą.... 🌻 🌻 dla Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
October, Rozerwana - witajcie! Ja też jestem (jeszcze, bo pozew już wysłany) żoną sexoholika. Parę dni temu dowiedziałam się o tym. Teraz wiem, że on już od roku czasu ma swój drugi świat. Świat panienek poznanych na czatch, serwisach randkowych, z którymi sie umawia, współżyje bądź tylko rozmawia( to jest uzależnione od tego na co mu dana kobieta pozwoli). Mam 30 lat i synka 2 letniego. Tydzien temu wyslalam pozew rozwodowy, bo nie mogłam znieść jego zachowania w domu, ciągłych kłamstw, ciągłych wyjzdów i zasłaniania sie pracą. Od 2 m-cy nie mieszkam z nim, bo go wyrzuciłam, po tym jak usłyszałam (przypadkowo), jak żali się innej kobiecie, że nasze małżeństwo to gówno. Zresztą o tym co wyrabiał i co znajdowałam na komputerze dużo mogłabym opowiadać. Chciałabym tylko, żebyście mnie przyjęły do swojego grona. Teraz właściwie jestem na etapie podobnym do tego, w którym znalazła się October, z tą tylko różnicą, że u mnie pozew już w sądzie i że mój mąż nie ma takich gestów jak Wasi małżonkowie. Bukiet kwiatów czy coś w tym rodzaju, to nie w jego stylu. On twierdzi, że to tylko koleżanki z pracy i że to ja chcę rozwodu, a nie on i że to ja zrezygnowałam z naszego małżeństwa. October, gratuluję Ci siły. Mi jej brakuje, bo ciągle nie mogę uwierzyć z kim byłam i nie umiem znaleźć się w tej całej sytuacji. Jedno wiem napewno, juz z nim nie będę. Teraz tylko walcze z moimi uczuciami i emocjami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Witaj Hals w naszym gronie. Nie powiem, że cieszę sie z Twojej obecności, bo chciałabym, by takich kobiet jak my, oszukiwanych i zdradzanych, toksycznie kochanych, było jak najmniej.. Ty masz ten komfort (podobnie jak October), że Twój mąż z Tobą nie mieszka Ja niestety, jestem skazana na jego towarzystwo, bo za nic w świecie nie chce opuścić domu..To chyba szybciej ja będe zmuszona do tego, by nie poddawać sie jego zabiegom, manipulacji i kolejnym przejściowym staraniom Dziś nie mam ochoty wracać do domu, nie chcę świąt..nic mnie nie cieszy..Całą noc był poza domem, nie wrócił nawet rano..a tak bardzo postanawiał i mi obiecywał.. Trzymaj sie i wspieraj równiez nas swoimi doświadczeniami i życiową mądrością Co ze świętami?? Wyjeżdżasz jak October???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Święta spędzam u mamy i ojczyma. Będzie też mój brat (jeszcze student), no i oczywiście mój synek. On jedzie do swoich rodziców do innego miasta. Jest we mnie taka złość i obrzydzenie w stosunku do niego. Najbardziej to chciałabym, żeby zniknął z mojego życia na zawsze, wyprowadził się na drugi koniec Polski i wiecej mi swojej kłamliwej twarzy nie pokazywał. Jeszcze nie ochłonęłam po tych rewelacjach na jego temat sprzed kilku dniu, mimio, że podejrzewałam go o to już od dłuższego czasu. Jest we mnie tyle złych emocji i one nie pozwalają mi skupić się na niczym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytelniczka powyzszego topiku
Witam drogie panie w ten swiateczny i przypruszony sniegiem czas ......... dlugo mnie tu nie bylo bo wpadlam w wir pracy,natomiast dzis mam leniwy dzien nicnierobienia i "grzebie w necie" az mi oczeta z orbit wypadaja ;-) nadrobilam lekture topiku,ciesze sie ze wciaz piszecie,choc smutne to jednoczesnie bo znaczy ze wciaz nie jest dobrze. Rozumiem Was wszystkie az za bardzo,bo ja jednak mimo walki ktora tocze w sobie wciaz trwam w stanie uzaleznienia od pana o ktorym mowa byla wczesniej.Sama sie sobie nadziwic nie moge i probuje zrozumiec mechanizmy,ktore mna kieruja,ale nie robie zbytnich postepow. Staram sie go wybic sobie z glowy mlotkiem ciezkiego kalibru ale nie idzie !tak mi dzis smutno :-( jego zachowanie niezmiennnie wyglada tak samo,tj.zachwyty nad roznymi paniami,m.in. w tym gronie jestem i ja choc to pociecha zadna a za chwile czule slowa i szukanie prezentu dla zony.Pare dni temu bylismy razem na imprezie,wczesniej na zakupach,w sumie spedzilismy sporo czasu razem,on roztaczal przede mna taki urok,ze czulam sie jak ksiezniczka aby za chwile spasc z hukiem na ziemie,bo na imprezie juz sie jakos mna niewiele interesowal,roztaczajac swoj urok na inne ksiezniczki w tym i swa zone.Ona w ogole nie reaguje na jego zachowanie typu obejmowanie dziewczatek,ktore bynajmniej nie sa nia!nie wiem czy nie kocha juz go i po prostu jak to sie mowi jej to zwisa czy powinna dostac oskara za gre mistrzowska.Wiem o wielu jego podlych sztuczkach,wiec dlaczego wciaz na mnie dziala?dlaczego tak czesto zadroszcze jego zonie ze go ma u boku?ze moze sie wtulic w jego cudne ramiona?dlaczego mam takie opaczne i skrzywione spojrzenie?na dokladke zawsze wybieram sobie facetow o bardzo zblizonych gustach muzycznych,filmowych,podobnym zapedzie do czytania ksiazek,poezji,lubiacych spacery,kino i teatr,z ktorymi moge prowadzic zagorzale dyskusje a on nijak nie pasuje do tego obrazka,a jednoczesnie potrafi sprawic ze chwile spedzone z nim sa cudowne i smakowite......jakze ja chce sie uleczyc,bo naprawde mam problem,strasznie lubie jego zone i wiele kosztuje mnie fakt tej tajemnicy niezbyt dla mnie chwalebnej,poza tym kazdorazowo serducho mi krwawi gdy widze go z inna kobieta z ktora flirtuje do woli i zaczyna mi sie wlanczac porownywanie siebie z nia,potrafie sie wowczas naprawde swietnie zdolowac i to nie jest fajne,mysle ze jestem tez nazbyt mila dla niego i za nadto okazuje mu swe chore uzaleznienie a on to wykorzystuje,czasem juz mi brak sil....... alez sie rozpisalam .... do rozerwanej,strasznie ci wspolczuje ze maz zaserwowal ci taka "rozrywke" w takim okresie i ze znow zawiodl,mysle ze to boli strasznie i nie wiem jak moge Cie pocieszyc,w kazdym razie sciskam do october - sciskam serdecznie i wspieram w dalszej walce z podlym dolkiem ktory czasem zupelnie niespodziewanie gryzie w piete w najmniej odpowiednim momencie wielkie buziaki rowniez dla pozostalych czytelniczek tych aktywnych-piszacych i tych biernych 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytelniczka powyzszego topiku
ps.a gdzie sie podziala mala-rozerwana ???????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
October, muszę wracac do domu. do dzieci, choć najchętniej nie wychodziłabym z biura, by nie musieć zmierzyć się z toksyczną atmosferą w domu i jego zapijaczoną twarzą. Teściowa zadzwoniła do córki i przekazała jej (dziecku, a nie mnie-żonie??), że jej taka jest u niej i b. rozpacza..Przynajmniej dziecku mogłaby zaoszczędzić takicj traumatycznych emocji..ale chyba są z jednej krwi, gruboskórni.. Musze trzymać fason, przynajmniej przed dziećmi, bo nie mogę im - z powodu męża-odebrać magiczny czar świąt Odezwij sie october,🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytelniczka powyzszego topiku
ups !!!!mala - zagubiona oczywiscie ;-) 🌼 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
przepraszam za literówki ale myslę, że jesteście wyrozumiałe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katastrofalna
trzymajcie się dzielnie dziewczyny :-) 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×