Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość October

Zony erotomanów/seksoholików - proszę o pomoc!!!

Polecane posty

Gość rozerwana
Dzięki, October, że wybudziłas się ze snu i napisałaś, co u Ciebie. Reasumując stwierdzam, że mimo wszystko miałas lepsze święta i Sylwestra niz ja. U mnie HORROR!!!! Ale przeżyłam, bo co nie zabije to wzmocni..samotne świeta i samotny Sylwester ale czuję ulgę, bo mąż powiedział mi o kochance więc juz wiem, na czym stoję. W dzień Sylwestra miotał sie bardzo, błagając mnie o pójście z nim, tak jakby od tego balu zależało to, że zostanie ze mną czy pójdzie do niej. Nie umiałam wykrzesać z siebie tyle siły, by wirować z nim całą noc..po tym wszystkim, co mi ostatnio zrobił i powiedział.. Ale umówilismy się, że pójdzie sam na 2 godz. i wróci do mnie.. Nie wrócił.. Nie zadzwonił.. Nie złozył życzeń.. Odszedł.. choć wiedział, że jeśli tak zrobi, nie ma odwrotu. Wyprowadził się, choć nadal pyta, czy to nieodwołalne. Jest z nia, ale chyba nie z własnego wyboru, tylko swojej głupoty i mojej determinacji. Wiem, że cierpi i tęski, zresztą pisze o tym.. Wiesz, October, bardzo podobał a mi się Twoja odpowiedź na jego SMSa Jest taka mądra, dojrzała i nakłaniająca do reflekscji i przewartościowania życia. Taka głęboka i wzruszająca. Co czuję??? Wiem, że nie mogę zawrócić, bo dokonałam tego, w co nie wierzyłam. Nie sądziłam, że kiedykolwiek zmusze go do wyprowadzenia się. To raczej siebie widziałam w roli tułającej się z dziećmi "honorowo" byle nie z nim.. Mam spokój, choć nie jest mi lekko. Ale bilansując wszystko razem, chyba jest lepiej niż gorzej. Kilka razy dziennie spłynie mi łza po policzku, ale wiem, że nie mogę cofnąć swojej decyzji. On mieszka z inną kobietą, śpi z nią w jednym łóżku, zajmuje się jej dziećmi..a swoje zostawił Mam żal potworny o wszystko..począwszy od kłamstw, poprzez dwulicowaść i nieuczciwość..żal o to, że po napisaniu listu podjął się wyzwania, by ratować nasze małżeństwo, ale nadal był w podwójnym związku, żal o to, że mnie tak upokorzył pokazując się z nią w czasie świąt u rodziny..I wiele wiele innych Chyba najwięcej jest we mnie żalu...Zalu tych straconych 7 lat, po których stoją w punkcie wyjścia. I żal do siebie, że dałam się nabrać na jego słowa, zapewnienia,obietnice.... I szczerze mówiąc, nie odczuwam pustki wokół siebie, ani w domu, gdyż mój mąż mnie do tego przyzwyczaił Te lata były swoistą terapia przeciwwstrząsowa, by ciężar tego, co zrzucił mi na barki, nie przygniótł mnie. Szczęśliwa nie jestem, należe do osób romantycznych, łatwo przywiązujących się do ludzi, przedmiotów, nawet najmniejszych, drobiazgów, słów, wspomnien..I z tym nie umiem sobie poradzić Ale odczuwam ulgę, gdyż wiem, że już nie jestem oszukiwana, zdradzana, okłamywana I jestem MU wdzięczna za po, że to on podjął tę DECYZJĘ, bo mnie chyba nigdy nie stać byłoby na to. Ale zanieść pozwu jeszcze nie mam siły, choc wszystko juz ustalone. W sumie pozbyłam się go z życia i z domu i na tym zależało mi najbardziej. I wiesz co?? Jest mi lepiej, gdy on nadal zabiega o nas, prosi, błaga o powrót, pisze, że tęskni i nie może zapomnieć To dowartościowało mnie, gdyż sądziłam, że ona jest jego całym światem, że to jego świadomy i przemyślany wybór, że to wielka miłość A okazuje się, że NIE Czy Twój mąż daje Ci kasę na dzieci??? Pozdrawiam 🌼 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
October, czy któreś z Twoich noworocznych postanowień mogłabym zastosować w swoim zyciu??? Ty jesteś już mądrzejsza o tych kilka miesięcy rozstania. Ja jestem na początku drogi do zakopania swojego małżeństwa..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem czy zdradził mnie fizycznie. Nie znalazłam dowodów, choć ten ostatni raz.... mam wrażenie, że miał rzeczywiście taki zamiar, ale chyba nie zdażył go zrealizować, bo go rozszyfrowałam....... ale nie wiem na 100%. On twierdzi, ze nie (co oczywiście nic nie znaczy!). Wiem, że bardzo intensywnie szukał zdrady przez net, właśnie wyłącznie fizycznej, tzn. zamieszczał profile, że szuka znajomej, przyjaciółki, kochanki , żeby zaszaleć, bez zobowiązań, bez \"romansu\", żądnego emocjonalnego zaangażowania, ot tak, dla przyjemności. Pisał do wielu kobiet, ale sztampowo, tzn. opracowywał jeden schemat i posługiwał się nim w mailach do wielu kobiet. Ukrywał się pod swoim drugim imieniem. Szukał adreanaliny, więc chyba sam fakt poszukiwania i ukrywania znajomości miał tu duże znaczenie... cholera, nie wiem. Czy z nimi sypiał? Przy jego kompleksach i nieśmiałości w nawiązywaniu znajomości.... Nie wiem. On jest z tych, co to lubi sprawić wrażenie światowca, opowie znajomym o locie Concordem do Paryża na weekend, oczaruje i rzuci na kolana, a potem w zaciszu domowych pieleszy ogląda tv. Ma baaaardzo duży samochód, jeden z większych w Warszawie. Zaliczył baaardzo dużo \"męskich\" zabawek typu czterokołowce, niedawno zamienił quada na bardzo szybką łódkę, itp... Dla mnie to się wszystko łączyło, ot udowadniamy obie męskość.... :-( Dużo pisał o tym , jak umie rozpieszczać kobiety (jak chce, to umie) i jak lubi zaszaleć (wyglądało to na postawę \"chciałbym ale boje się\"). Moje przyjaciólki , które widziały te jego posty mówiły, że tu jest duże \"ble, ble\" i nic realnego się za tym nie kryje, że on ma wielkie kompleksy i potrzebuje dowartościowania. Ja uważam, inaczej, co nie znaczy, że z nimi sypiał, mnie się wydaję, ze tu chodziło raczej o \"pokazanie się\", zawrócenie małolacie w głowie, ale celem nie był seks, tylko satysfakcja, że ona by z nim chciala.... A może się oszukuję i ignoruję jawne sygnały, bo po prostu nie wierzę, że on mógłby? Nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To była odpowiedz na pytanie Kobiety Widzę, że zrobiło się tu tłoczno, Rozerwana, zabieram się do czytania i zaraz napiszę do Ciebie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozerwana, muszę już lecieć po córcię do szkoły, odpowiem krótko. Nie płaci mnie na dzieci, poprosiłam tylko, żeby finansował przedszkole i czesne za szkołe córci bezpośrednio do kasy szkoły i przedszkola. Długo by wyjaśniać nasze sprawy finansowe, w każdym razie jest to w naszej sytuacji opcja minimum, ale miałąm wrażenie, że udławiłabym się każdą ekstra złotówką od niego i nie chcę nic więcej. Moje postanowienia noworoczne, które mogą mieć zastosowanie do Ciebie: Kategoria: życie uczuciowe / rozwój Cel - rozwój, spokój umysłu, miłość (nie chodzi tu o nowego faceta!) Konkretne działania: - czytać wszytskie mądre poradniki jakie wpadną w ręcę - postarać się wybaczyć z głębi serca, zrozumieć, zaakceptować i przejść do porządku nad ostatnimi wydarzeniami - mówić ludziom o swoich uczuciach, pracować nad zrozumieniem swoich emocji - notować (nie zapamiętywać!) postępy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobiety
October: Myślę, że on jest nieszkodliwy..........naprawdę...Uważam że Twoje przyjaciółki mają rację...TM Musi sobie coś cały czas udowadniać, jest niedowartościowany, a może Ty go trochę utwiedzałaś w przekonaniu, że jest do niczego...cio..? Pomyśl nad tym! Nie bronię ani jego ani Ciebie nie osądzam. Ale coś w tym musi być, napewno ma pełno kompleksów i tak je sobie leczy.....tylko żeby się nie posuwał za daleko... Napiszę coś jeszcze później, w domu, bo już zaraz wychodzę z pracy.....ale nawiązując do tematu to wydaje mi się to niezbyt groźne.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, może to i niezbyt groźne, owszem... ale żyć z takim czlowiekiem jest trudno, tak samo trudno jakby utrzymywał długoletni romas.... Zamieszcam fragment materiału prasowego pt. : \"Seksoholizm? Nic przyjemnego\", Joanna Karwat konsultacja lek. med. Andrzej Depko, seksuolog Samo Zdrowie 07. 2004: JAK GO ROZPOZNAĆ. Oto lista zachowań najbardziej typowych dla seksoholików: - fantasta obsesyjnie myśli o przygodach seksualnych, układa scenariusz randki, ale jeśli już kogoś pozna, wycofuje się zanim dojdzie do kontaktu fizycznego; napięcie seksualne rozładowuje przez masturbację, często tak silną, że dochodzi do samookaleczeń narządów intymnych - podglądacz narusza intymność innych ludzi, podgląda ich przez lornetkę, ukrywa się w krzakach, zagląda przez okna; podnieca go i ryzyko, i to, co widzi - sieciowy maniak spędza wiele godzin w internecie, odwiedza czaty i listy dyskusyjne związane z seksem; w komputerze ma długą listę sieciowych kochanków - ekshibicjonista podnieca go prezentowanie innym ludziom swego ciała i zachowań erotycznych; np. wycina podszewkę w kostiumie kąpielowym, by ten po zmoczeniu prześwitywał, jeździ samochodem bez bielizny, by jadący w wyższych pojazdach widzieli jego nagość - obmacywacz dotyka innych \"niechcący\" w ulicznym tłoku i w autobusach; opowiada sprośne historie, tak że rozmówca czuje się dotknięty i zbrukany, mimo że nie doszło do fizycznego kontaktu - anonimowy kochanek krąży po klubach, dyskotekach, plażach, a nawet publicznych toaletach, szukając partnera seksualnego; nie musi nawet znać jego imienia uwodziciel romansuje z kilkoma osobami naraz, nawet jeśli jest w stałym związku; ma poczucie, że każdy kolejny stosunek przydaje mu władzy nad innymi ludźmi - klient wybiera płatną miłość; korzystając z tej formy zbliżenia, nie musi nikogo uwodzić, płaci i dostaje, co chce - sadomasochista zadaje sobie ból fizyczny, by zwiększyć intensywność zmysłowych doznań. Otóż po lekturze materiałów na ten temat, doszłam do wniosku, że (oprócz oczywiśćie niskiego poczucia własnej wartości), mój mąż cierpi na objawy będące połaczeniem opisu fantasty i sieciowego maniaka.... Co do mnie... oczywiście, czasem na pewno go dołowałam.... Na pewno przy kobiecie bezkrytycznie w niego wpatrzonej (jaką kiedyś byłam) jego ego nie doznawałoby żadnych bolesnych uszczerbków i pewne skłonności mogłyby nie ujrzeć światła dziennego... No i na pewno zapędził się za daleko w moim rozumieniu ... Kobiety, czy mi się wydaje, czy trochę zmieniłaś front? To znaczy, wydajesz się szukać pozytywów w naszych mężach, w rozwoju sytuacji (?) Na początku wydawłaś mi się bardziej krytycznie i wojowniczo do nich nastawiona.... ???? Ja nie szukam drogi powrotu do tego, co było. Opisuję Wam szczerze dobre i złe mysli. To spełnia rolę super terapii, bo w sumie bardzo dobrze to wszystko przechodzę jak na mnie .... Buziaki! 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
October, jak poradziłaś sobie z ukojeniem tęsknoty dzieci do Ojca?? Ja nie umiem sobie z tym poradzić??Starsza jest OK< natomiast młodsza w każdym dzwonku telefonu czy skrzypnięciu drzwi wybiega z nadzieją, że to ojciec. Dziś do niej zadzwonił (miał przyjść) i powiedział,że wpadnie jutro Bożę, jak to dziecko rozpaczało po odłożeniu słuchawki.Przytuliłam ją a ona mądrze odpowiedziałą: "już się uspokoiłam" Za miesiąc kończy 6 lat. Nic mnie tak nie przytłacza jak łzy dzieci. I tym bardziej, nie potrafię mu już nigdy tego wybaczyć, że je zostawił, odszedł, nie zważawszy na to, co przechodzą...Żal mi biednego bezdomnego kota czy psa, a ojcu nie żal swoich własnych dzieci!! Może dasz mi kilka wskazówek, jak ją uspokoić, jak tłumaczyć, jak zabić tęsknotę?? Ja sobie jakoś radzę..chyba nieźle. W domu spokój..i nawet nie boli myśl, że on zasiada z nią do obiadu czy kolacji, wspólnie kąpią się, kochają się, czy bawią się z jej dziećmi. Kobiety, a może Ty masz jakąś mąrość życiową??Może Ty mi coś doradzisz??Znasz całą mojąhistorię już prawie od 3 miesięcy.. Każdą sugestię przyjmę z uznaniem.. Dobranoc 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość getuppa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozerwana 🌻 Pisałaś wczoraj: \"Nie sądziłam, że kiedykolwiek zmusze go do wyprowadzenia się. To raczej siebie widziałam w roli tułającej się z dziećmi \"honorowo\" byle nie z nim..\" Moim zdaniem dobrze zrobiłaś. Co to za \"honor\" ustąpić przedpola... no i komu? Facetowi, który ewidentnie ma 2 \"domy\"? Ma, przecież teraz mieszka u kogoś? Skoro znalazł tego kogoś, to niech do niej idzie. To żaden dyshonor zostać we własnym domu, którego nigdy nie opuściłaś emocjonalnie, o który dbałaś. To Twój dom, nie ty go zradziłaś. To on go opuścił. A teraz się TYLKO wyprowadził. On tak w ogóle nie wygląda mi na seksoholika, osobę uzlaeżnioną sensu stricto, tylko na słabego faceta o wartościach (zasadach) diametralnie odmiennych od Twoich.... Ja też odczułąm ulgę na początku. To było pierwsze moje uczucie. Ulga, bo koniec tej matni, niejasnych sytuacji, \"waty\" wokoło mnie. Ulga, bo wreszcie wiem, na czym stoję. Ulga, bo nie będę już się domyślać, kombinować, co tym razem się dzieje.... Z pozwem przecież możesz poczekać. Nie odradzam Ci skłądać go w ogóle, ale robienie rzeczy \"w gorączce\", w emocjach nie jest generalnie dobre. Potem często zmienia się decyzję. Ja jeszcze czekam. Jestem na 100% pewna, ze tego chcę, ale nie czuję się gotowa. Zrobię to, gdy będę gotowa. Jak to zrobię, nie będzie odwrotu. Silna babka jestem :-D Dzieci.... na razie jest OK, najgorzej przeszła to właśnie moja 7-latka. Teraz jakoś sobie poukładała... na ten moment. Nie wiem, co będzie dalej. Tłumaczyłam, że to nie jej wina, że ją bardzo kocham, że tata też ją kocha.... spędzałam z nimi bardzo dużo czasu, w domu, uczestniczyłam w ich zabawach, byłam z nimi po prostu. Kupiłam sobie książkę o rozmowach z dziećmi gdy rodzice się rozstają, to bardzo pomogło. Plus 300% cierpliwości, bo moja córcia na początku była nie tyle pełna rozpaczy, co rozdrażniona, no i przy okazji \"zarażała\" mnie tym nastrojem, ale się nie dawałam. Najgorzej byo mi w 2 miesiącu i na początku 3 miesiąca po rozstaniu. Zwaliło mi się na głowę wtedy wszystko, plus musiałam więcej czasu poświęcić dzieciom - było tego dużo. Teraz jest różnie, ale chyba coraz lepiej ? Pozdrowienia z topniejącej w-wki :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
October, z tym "honorem" to chyba nie wyraziłam sie precyzyjnie. Miałam na uwadze swój dyshonor w wypadku, gdybym ewidentnie wiedziała o kochance męża i nadal mieszkała z nim pod jednym dachem, dając mu tym samym przyzwolenia na dwa domy i akceptując jego podwójne zycie. I byłam przekonana, że on nie wyprowadziłby się mimo tak klarownej sytuacji, a wówczas ja -ratując resztki godności i honoru, usunęłabym się z domu i jego towarzystwa. Wciąż analizuję, wspominam wydarzenia ostatnich miesięcy i dni..i nie czuję nic oprócz wściekłości i nienawiści do człowieka, który przez ostatnie 7 lat wyniszczył mnie psychicznie, wypił krew, karmiąc mnie obietnicami i kłamstwami jednocześnie, by teraz - u kresu sił- odejść od niego Pomyślałby ktoś- jak można było kochać takiego człowieka?? Ano można...z tym, że te moje resztki miłości ustępują miejsca nienawiści i życzeniom, by on kiedyś przynajmniej przez krótki czas cierpiał tak ja ja i dzieci - z miłości do niego.. Wiem, że z racjonalnego punktu widzenia, powinnam go - za to, co nam zrobił - wymazać na zawsze z pamięci ale do oszyszczenia serca z wyidealizowanej miłości potrzeba mi trochę czasu.. Masz rację October, on nie jest seksoholikiem...w przeciwnym razie nie zakładałby drugiej rodziny..nie wiązałby się z nikim na stałe..lecz "skakał" z kwiatka na kwiatek. Jest słaby, bardzo słaby, bo tysiące razy klękał przysięgając, że to sie już NIGDY nie powtórzy..nawet kilka godzin przed porzuceniem nas Najgorsze są zanki zycie od niego..na GG (stęskniłem się za Wami..trudno zapomnieć..) a dziś rano przyjechał, by odśnieżyć nam posesję. Łatwiej byłoby zdecydowanie odciąć się od niego definitywnie, nie odgrzebując ran. I analizując to wszystko postanawiam sobie, że taki człowiek nie zasługuje na żadno z pozytywnych uczuć..sokor wiedział, że i tak nie zmieni się..po co zwodził mnie za nos 7 lat??? A ja wierzyłam, że kiedyś zmieni się...zmienił się..może dla niej?? October, powiedz mi jak wyglądają spotkania dzieci z Twoim mężem. W Twoim mieszkaniu?? Czy uczestniczysz w nich czy tez zaszywasz się w jakis kąt?? Rozmawiasz z mężem przy okazji?? Dzis mój ex ma przyjść a ja nie chcę go widzieć na oczy. I albo wyjdę z domu albo schowam się w najdalszy jego zakątek. A jak jest u Ciebie Buziaki 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vabene
witam dziewczyny i serdecznie pozdrawiam, trochę Was czytuje od czasu do czasu i bardzo podziwiam:-) Zgadzam sie z Toba Oktober, że twój mąż jest słabym, zakompleksionym i niedojrzałym emocjonalnie chłopcem... Sama natknęłam się na podobnego... Czy jest to szkodliwe czy nieszkodliwe? A więc każda degradacja charakteru jest szkodliwa, seskualność wyraża często nasz prawdziwy charakter a często ogromne na nim skazy... Też sądzę,ze twój mąż raczej nie uprawiał ostrego seksu z tymi kobietami ale dlaczego a więc myślę, że dlatego, że po prostu nie jest do niego zdolny... I w żadnej mierze nie uznałabym jego szusowania po sieci za niewinne igraszki... Myślę, że opis seksoholika z przytoczonej przez Ciebie publikacji odzwierciedla częśc prawdy o sieciowym erotomanie. Mężczyzna, z którym ja sie zetknęłam był podobny do Twojego, zakompleksiony po uszy a swoje kompleksy nadrabiał formą, samochodem, pozą macho a pod ta skorupą tkwił mały przerażony, zupełnie niepewny siebie i swoich możliwości chłopczyk... Jestem pewna, że jest onanistą, uzaleznuionym od masturbacji, do której potrzeba ciągle nowych bodźców stąd szukanie interentowych przygód, bo jest zbyt tchórzliwy, niepewny siebie aby spełnić swoje marzenia w rzeczyiwtsiości więc zadawala sie namiastką... Obraz ten jest przykry, bo bez wątpienia może to być ciężkie uzaleznienie i jak każde uzależnienie niszczyć człowieka, jego charakter a postępująca degradacja powoduje, że delikwent ucieka od siebie coraz bardziej lub sam siebie za to nienawidzi ale jest też za słaby żeby zerwać ze swoim nałogiem, za słaby, zbyt egoistyczny... Cóż taki jest facet, którego ja znałam i którego pokochałam. jest to faktycznie trudna, bardzo bolesna prawda i życie z takim człowiekiem jest tak samo trudne jak z każdym, kto jest ciężo uzależniony, alkoholikiem, narkomanem czy innym... Jednak jeśli Cię kocha naprawdę powinien z tym walczyć, powiedzieć Ci całą prawdę o sobie jakkolwiek byłaby ona bolesna, pójść na terapię a kwitowanie przez niego, że życie "płata figle", spłycanie problemu rozpadu małżeństwa do figla świadczy, że On nie chce przyznać się do problemu, uznać jego wagi i zabrać się za uzdrawianie swojego charakteru jak typowy tchórz ucieka przed spojrzeniem prawdzie w oczy i możliwe, że będzie tak uciekał przez całe życie... pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobiety
A co tutaj tak cichutko? Już wszystko ok? Fajnie by było....Za często nie moge tu zaglądać, w pracy mam sporo roboty a w domu mój małżonek nie bardzo lubi jak tutaj siedzę....Ach Ci faceci.........;-) ale cóż...woli jak się nim zajmuję...uch...;-). Ale nawiązując do tematu, odnośnie facetów- długo by o tym pisac- temat "rzeka".........Pomijając już seksoholików i innych rozpustników...:-p to z mężczyznami trzeba jak z dziećmi. Pamiętasz rozerwana jak Twój Mąż przyszedł z kwiatami i powiedział Ci, że jemu brakowało życzliwości, miłości, namiętności itd..i może to było przyczyną wszystkich nadciągających kłopotów...cio? To samo dotyczy October. Coś Wam powiem, my Kobiety nie zdajemy sobie sprawę z tego jak faceci czują, jak odbierają nas, jak podchodzą do wielu spraw i jak sobie sami rozwiązują problemy........To tylko terapia małżeńska pomoże, wtedy psycholog robi za tłumacza, bo to co dla nas jest jasne jak słońce to im nawet nie przejdzie przez głowę....niestety...:-p Swoich własnych spostrzerzeń mam całą masę, kiedyś uczestniczyłam w takiej terapi małżeńskiej....i muszę powiedzieć, że dopiero wtedy otwierały mi się oczy na wiele spraw, o których nie miałam pojęcia, że w ogóle takie są....Rozumowaliśmy dokładnie tak jak to, że" kobiety są z Wenus a mężczyźni z Marsa......." Warto przeczytać tę książkę...Całuję!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dominiko, poczytałam, smutno mi. Ja walczyłam długo i bez skutku Rozstania nic nie dawały. Nie wiem, czy doczytałaś na moim topiku, owszem, chciał być ze mną, nawet zaczęliśmy terapię małżeńska, a po kryjomu i tak robił to nadal. Różnica w tym, ze ja problem mojego faceta definiuje jako egoizm + uzależenienie od erotycznych zachowań, a u Ciebie to raczej egoizm + fetyszyzm. Sama pisałaś \"Nie widzi powodu, dla którego miałby z czegoś zrezygnować, coś z siebie dać, bo uważa że i tak wszyscy będą go kochali i wszysko zawsze będzie mu wybaczone.\" - Są to jota w jotę słowa, którymi mogłabym zdefiniować problem mojego męza, niestety.... Poza tym dochodzi do tego przekonanie, że życie jest krótkie i należy robić to, na co ma się ochotę, a jeśłi krzywidzi to innych, to należy robić to po kryjomu, bo czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal..... No i masz - definicja małego chłopczyka, po prostu niedojrzłego faceta Ja łudziłam się i żywiłam nadzieję baaaardzo długo, teraz myślę, że za długo. Moim zdaniem, jeśłi nie przestał jak tylko dałaś mu jasno i wyrażnie do zrozumienia, że to Cię bardzo boli - to już nie przestanie. A te dążenia, pragnienia, potrzeby mają jednak cechę wspólną - stale rosną, dzisiejsza adrenalina jutro jest codziennością..... Życzę Ci dużo wytrwałości. Wiem , co czujesz - uczucie poniżenia, upokorzenia, złości na niego, podważenia własnej wartości, utraty złudzeń ..... Ja przechodziłam to samo. W ogóle z tego, co czytałam tutaj, wyglądasz mi na kobietę podobną do mnie, mającą jasno okreśłone wartości, poważnie patrzącą na życie, choć odważną i otwartą na świat i ludzi. Tylko bardzo go kochasz i boisz się przyszłości. Boisz się sama przed sobą przyznać, jak bardzo on Cię rani i pytasz cały świat wokoło, czy to normalne. Jeśłi mogę coś Ci powiedzeć - nie pytaj nas, czy to normalne. Dla jednych nie, dla Twojego faceta tak. To nie jest ważne. Zapytaj siebie, czy Ty chcesz tak żyć. Czy to zniesiesz? Czy bycie z nim jest warte upokorzeń, które czujesz i nie przestaniesz czuć, nawet jeśli wszyscy tutaj zgodnym chórem zakrzykną, że on jest normalny. Jeżeli czujesz się przez niego upokarzana, to będziesz się czuła, niezależnie od tego, co twierdzą inni, a jedyne co możesz na dodatek \"wyhodować\", poczucie, ze to z Tobą coś nie tak, a to oznacza wieczne poczucie winy itp..... ZAUFAJ SOBIE. ZAPYTAJ SIEBIE, CO JEST LEPSZE DLA CIEBIE, co ważniejsze, czy związek z kimś, kto nie chce się zmienić, czy Ty, Twoje życie. Pamiętaj, że masz dziecko i obowiązki wględem niej. Obowiązkiem nie jest zapewnienie jej \"rodziny\" na siłę. Obowiązkiem jest zadbanie o szczęśliwą matkę, czyli siebie samą, żeby widziała jak można pięknie żyć mimo problemów.... Wiecznie sfrustrowana matka to kradzież dziecięcej niewinności i beztroski, podważenie jej zaufania do świata.... Ale się rozpisałam..... szkoda, ze we włąsnym życiu nie jestem taka wszystkowiedząca Odkąd rozstałam się z moim mężem, zaczynam na powrót czuć, odnajdywać siebie..... Nie muszę sobie wmawiać, że rzeczy, które są nie w porządku są OK. Kieruję się własnym osądem. Życie stało się prostsze i odczuwam więcej satysfakcji z własnych wyborów 3maj się, pozdrawiam Cię bardzo serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
vabene Ja zdawałam sobie sprawę \"od zawsze\", że ja mam bardziej dojrzałe spojrzenie na życie, ale miłość... miała wszystko wybaczyć :-o i wszystko wyrównać.... tak sobie wymyśliłam.... Aha, no i jeszcze, że nie puszczę w świat tak cudownego faceta, niech lepiej dorośnie przy mnie :-o Taki miałam pomysł na życie. A najbardziej na świecie potrzebowałam poczucia bezpieczeństwa i jednocześnie najbardziej na świecie bałam się odrzucenia.... Więc wiązałam się z nim ze świadomością, że taki zakompleksiony, niezbyt przystojny (w powszechnej i własnej opinii, bynajmniej nie w mojej!) facet nie będzie skory do zdrad, skoro sam twierdził, ze złapał Pana Boga za nogi w mojej osobie....Do głowy by mi nie przyszło, ze to akurat on \"zafunduje mi\" to, czego bałam się najbardziej !!! Bo dla mnie kwestia \"fizyczności\" zdrady ma mniejsze znaczenie.... Raczej chodzi o lojalność i wierność uczuć ..... Chyba stosunkowo łatwo wybaczyłabym jednorazowy \"skok w bok\" powodowany li i wyłącznie potrzebami fizycznymi.... W sumie najbardziej bolały mnie kwestie złamania granic naszej intymnosci, na przykłąd to, że on obcym babkom w necie przedstawiał się zdrobnieniem, któe ja dla niego wymyśliłam i w ten sposób jak gdyby naruszył granicę naszego małego intymnego świata, gdzie w moim odczuciu jest miejsce tylko dla 2 osób, a nie połowy Warszawy.... Wiedział o tym, ale to nic nie zmieniło.... Jeśłi o mnie chodzi, już to kiedyś pisałam, gdyby on wykazał choć odrobinę chęci zrobienia czegoś z tym, to byłabym przy nim duszą i ciałem, ze 300% wsparciem. No ale ucieczka przed problemem przez cały czas ... wieczne próby przerzucenia odpowiedzialności.... On nie rozumie, że to niszczy nie tylko jego, ale i mnie :-( Vabene, jesteś jeszcze z podobnym facetem? Pisałaś, że też takiego pokochałaś... Jeśłi tak, to jak sobie radzisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozerwana, 🌻 dla Ciebie, 3maj się dzielnie Też się zastanawiałam, co zrobię gdy on przyjdzie \"z wizytą\". Mój mąż na szczęście sam wybawił mnie z kłopotu - zawsze zabiera dzieci do siebie albo na plac zabaw czy do kina, a potem np do Pizza Hut - w każdym razie poza domem, stoi w progu i czeka, aż je ubiorę. Jest OK. Wolę to, niż żeby mi się tu czuł jak u siebie. Ale jest b. dyskretny i nie narzuca się, nie wchodzi gdy mnie nie ma. Gdyby było inaczej, zmieniłabym zamek. Co jak co, ale mój dom, to moje poczucie bezpieczeństwa. Staram się z nim nie rozmawiać, nie odpowiadam, gdy mnie zagaduje. Odkryłam, że tak jest lepiej dla mnie. Rozmawiam tylko o dzieciach, ale i tak coraz mniej. gdy pisł nocne sms-y było mi trudniej. Nie należy wymazywać go z pamięci - to się nie uda. W końcu były też dobre rzeczy, są dzieci. Ja staram się wybaczyć (wybaczyć tak NAPRAWDĘ, w sercu) i przejść do porządku dziennego. widocznie tak miało być. Widocznie to ma czegoś mnie nauczyć. Teraz mam impet do rozwoju - to w sumie dzięki niemu. Jestem mu za to wdzięczna, czuję wdzięczność za możliwość rozwoju. Wiem, ze to brzmi bezsensownie, ale gdyby nie jego zdrady, nadal tkwiłąbym w tej \"śpiączce\" ostatnich lat. Czasem doświadczam przebłysku jakby innej świadomości. Czuję wtedy pokłady spokoju, wiem, że sobie poradzę, czuję ogarniającą mnie miłość i wdzięczność do otaczającego mnie świata i wszystkich ludzi. Uczucie miłości mnie przepełnia... Trwa to krótko, jakby błysk flesza.... ale to uczucie jest takie błogie :-) Nie wiem, skąd to się bierze. Do tego teraz dążę - chcę czuć miłość do świata przez cały czas :-) A potem przychodzi PMS i całą miłość diabli biorą ;-) Kobiety, zaglądaj do nas, POTRZEBUJEMY CIĘ TUTAJ 🌻 Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Do "Kobiety" Wiesz, analizuję Twój list słowo po słowie i tak sobie myslę-teraz z perspektywy czasu-że niezaleznie od tego, co on mówił i ile dałabym z siebie, on i tak by odszedł. Owszem, przyszedł z kwiatami, mówił o tym, czego mu brakuje w związku, ale nie zrobił nic, by go ratować-nadal prowadził podwójne zycie i nie potrafił zerwać z nim..Czułam, że on od dawna chciał ze mna porozmawaić ale nie sądziłam, że ma na tyle odwagi, by przestać walczyć o związek i zmuszony do odejścia-poddać się. To były puste słowa o braku zyczliwości, namietności bo scenariusz juz od dawna był napisany...miał zaostać z nami do świąt a potem odejść. Szkoda tylko, że ten świateczny okres okupiony był tyloma kłamstwami i krętactwem..jakże prymitywnym z jego strony. Po zdradach już nigdy nie będzie tak jak było, więc nawet jeśli starałabym sie ponad swoje siły, on i tak miałby zastrzeżenia i odczuwałby braki. A bycie z kochanka pozbawione jest tych krzywd, zdrad w relacjach on-ona, więc namietności i miłości miał tam nieporównywalnie więcej mniż w związku ze mną, przesiąkniętym zdradami i trucizną. W relacji z kochanką żona nie ma szans!! Ja cały czas wiedziałam, że on jest z kochanką, zresztą nietrudni domyslić się, dgy w tygodniu bywał 2 doby poza domem. I powiedz mi??Jak wykrzesać z siebie namietność, życzliwość, ciepło??? Dałam z siebie tyle, na ile stać mnie było po tych przeżyciach..i wiadomo, że kochanka ma do zaoferowania wiele więcej+dreszczyk emocji, adrenaliny,tajemniczości Byłam bez szans...a zresztą..podejmując się odbudowy naszego związku, wyrażając chęć poddania się terapii,błagając o kolejne szanse sądziłam, że nareszcie jest szczery, a jego intencje prawdziwe. Ale okazało się to jedynie maską, potrzebną do zyskania na czasie.. Szkoda gadać..dobrze, że już wiem na czym stoję Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
October, widzę, że z Ciebie nocny marek...Ja również chciałabym, by moja 6-latka wcześniej chodziła do łóżeczka i wówczas miałabym czas dla siebie, czas na film, dobrą książkę, czy surfowanie w necie Niestety, moja mała tak długo bedzie "na chodzie" aż ja pójdę z nią do sypialni i usnę. Jeśli chodzo wizyty Twojego męża u dzieci..to rzeczywiście masz komfortową sytuację.Ja niestety nie..Mój ex mieszka z kochanką, więc nie ma mowy o zabraniu ich do niej więc cały pobyt koncentruje się u mnie w domu. Ja ostatnio wyszłam do koleżanki, by nie inicjował rozmowy i nie zadręczać się jego obecnością w domu. On nadal czuje sie w nim jak gospodarz, robi sobie herbatę, małej przyrządza kolację, przemieszcza się po całym domu. Totalny dyskomfort dla mnie a on "rozpycha" sie łokciami. Ja również robie wszystko, by zerwać kontakt z nim..szczególnie po tym, jak dowiedziałam się, że jest z kochanką, z którą rozpoczął się romans w czasie, gdy byłam w ciąży (7 lat!!) Usunęłam go z GG, zablokowałam przychodzenie wiadomości od niego i postanowiłam, że odpowiadzać na rzadne SMS. Ja w przeciwieństwei do Ciebie, pragnę wymazać go z pamięci raz na zawsze. Po 7-letnich zdradach, kłamstwach, zaniedbywaniu dzieci i perfidnych obietnicach bez pokrycia...nie chcę go już znać. I nigdy mu nie wybaczę tego, że zabrał dzieciom dzieciństwo, a mnie przez tyle lat oszukiwał. Przecież mógł mi od razu powiedzieć, że to poważny związek, że ona jest b. ważna-zaoszczędziłby mi tylu traumatycznych scen, przeżyć, widoków. Jeszcze jest mi ciężko...bo po 21 latach poczułam się jak stary bezużyteczny kapeć..ale tak jak Ty widzę swój cel w dzieciach, w ich uśmiechu (choć z dorastającą córką dochodzi do zgrzytów) oraz we własnej samorealizacji. Odzyskuję energię, która pochłaniał wcześniej on, odbijam sie od dna neznadziejności, z utęsknieniem czekam na wiosnę, słońce, długie ciepłe dnie.. I mam spokój...poczucie błogości, wynikające z faktu, że już nikt mnie nie oszukuje, nie zdradza, nie kręci i nie podkopuje mojego poczucia godności. Co prawda resztki...ale może uda mi się jeszcze to poczucie reaktywować A żal do człowieka, który okazał się niegodnym tego miana, pozostanie we mnie do końca zycia. Może kiedyś zblednie??? 🌼 ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
przepraszam za błędy...miało byc "żadne" ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozerwana, trzymaj się dzielnie, wiem jak ci teraz ciężko na serduchu, ale to minie, jeszcze będzie dobrze, zobaczysz ! Brak zrozumienia i czułości to przykrywka, to akurat można prawie w każdym związku zarzucić drugiej osobie, tyle, że to nie uprawnia i nie usprawiedliwia zdrady! Jak coś w związku nie funkcjonuje, to dorosłe osoby ROZMAWIAJĄ. I rozwiązują problemy. A nie od razu stosują \"odskocznię\" jak tylko żona ma zły humor. To nie Ty \"przegrałaś\" z kochanką. To on był za słaby, żeby sprostać sytuacji i zrobić coś ze sobą, z sytuacją, z Waszymi relacjami, gdy coś w związku przestało funkcjonować. 🌻 dla Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tym kapciem to coś jest.... Ja też się tak czułam. Ale pozbierasz się..... Ja Ci to mówię, pamiętasz jak miesiąc czy 2 temu byłam na dnie dołka? Teraz jest inaczej! Poza tym ostatnio coraz częściej widzę w oczach mojego męża zachwyt, tak było jak przyszedł z życzeniami na Sylwestra, w inne dni gdy mnie widzi. Pozbieraj się! Twój też jeszczcze będzie żałował i jeszcze zobaczysz w jego oczach zachwyt. Pytanie tylko, czy Ty wttedy będziesz jeszcze chciała z nim być! A ja wracam do pracki, buziaczek!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Wiesz, October, myślęj, że Ty jesteś w nieco innej sytuacji...nieco lepszej..gdyż zyjesz ze świadomością, że Twój mąż jest sam, nie związał się z nikim na stałe..i podświadomie czekasz i liczysz na jego komplementy..wyznania czy zabiegi Ja natomiast już wiem twardo na czym stoję, on mieszka z inną, z tą dla której zostawił mas emocjonalnie, duchowo, uczuciowo już 7 lat. Teraz myślę, że gdybym nie była wtedy w ciąży, pewno zrobiłby to już wówcza...A ta??Został chyba z litości..by nie zostawić mnie samej z noworodkiem.. Ja już nie oczekuję jego wyznań i komplementów, choć jestem pewna, że mimo wszystko nie straciłam w jego oczach i nadal jestem dla niego atrakcyjna, ale teraz-gdy mieszka z inną-nie wypada mu juz tego pisać...bo może dotrze to do niej??? A wówczas zostanie na lodzie.. Wiesz, ja mam taką labilną huśtawkę..raz nucę sobie i cieszę się, że już nie ja jestem oszukiwana i zdradzana, innym razem ma dół..i pytam: jak on mógł nam to zrobić??? I chyba jedynie potężny żal pozostał z wielkiem nieziemskiej miłości do niego.I smiem twierdzić, że wystarczyłby jeden mój telefon do niego a juz czekałby u mojego progu..ale ja już więcej nie chcę tracić zycia. nadszedł czas na prawdziwe zycie..a nie jego imitację Dzięki October, że jesteś ❤️ 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fakt, że może podświadomie liczę na jego zachwyt.... Czy tak wynika z moch słów? Muszę nad tym się zastanowić.... W każdym razie ja jestem jeszcze na etapie pokazywania \"No i zobacz co straciłeś!\" w ramach mini-zemsty, bo ja już nie chcę, żeby wracał. Teraz bym się już nie zgodziła. NIE WYOBRAŻAM SOBIE, że on teraz mógłby się wprowadzić! W ogóle nie wyobrażam sobie życia z nim. Huśtawki nastroju takie jak Twoje pamiętam dobrze, tak u mnie też było, to podobno normalne. Musisz bardzo o siebie dbać i siebie rozpieszczać. Kup sobie coś ładnego, bierz częste kąpiele w opachnącej piance, kup sobie jakiś frykasik który lubisz albo coś innego co lubisz. Rozpieszcaj siebie. Pisz do nas, stwórz sobie małą sieć punktów wsparcia, np przyjaciółka-dzieci-mama-kafeteria (to tylko przykład). Jeśli tylko możesz, nie analizuj. Potem będziesz miałą czas żeby przemyśleć, jak ustabilizują się emocje. Ja raz kochałam, raz nienawidziłam i tak cały czas, naprzemiennie z okresami żalu i rozpaczy. Teraz nadal kocham, ale to nie wystarczy, by z nim być. Nie chcę. Wiem, ze wystarczyłby jeden telefon ... ale wiem, ze to nie wystarczy, żeby związek był udany. Więc kocham i nie jestem z nim i nie chcę być. A co potem - zobaczymy. :-) Trzymaj się dzielnie 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka, to ja :-) Rozerwana, wszytsko OK? Sobotnie pozdrowienia dla wszystkich pięknych kobiet ze słonecznej W-wki! :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Dziś mam kolejny potworny dół..pierwsza sobota od czasu, gdy wyprowadził się..Zawsze gotował, nakrywał do stołu, a ja czułąm się księżniczką, niezależnie od tego, czym mnie ranił wcześniej..Byłąm u rodzicó na obiedzie i jak najszybciej chciałąm wrócić do domu, by wypłąkać się..Oni teraz mieszkają niedaleko nich... jest mi strasznie źle ale wiem, że nie możemy byćrazem..Kocham go nadal i zastanawiam się, czy na którymś etapie mogłąm jeszcze coś zrobić, by do tego nie doszło... Nie wiem, jak to wszystko przetrzymam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozerwana, teraz masz NAJTRUDNIEJSZY okres, już go przechodzisz i trochę jeszcze masz przed sobą. Jak to przejdziesz, potem będzie już tylko lepiej! Wiem, ze trudno w to uwierzyć, ja nie wierzyłam jak mnie to mówiono, myślałam, że może nigdy nie będzie \"normalnie\". Ale uwierz, zobacz, ja przecież niedawno (w pażdzierniku i listopadzie) przechodziłam przez to samo! Teraz jest lepiej!!! U Ciebie też będzie lepiej!!! Staniesz na nogi! Uwierz! Rzeczy, które działaly u mnie w najtrudniejszych momentach i w pierwszym okresie po rozstaniu, gdy minęło początkowe uczucie ulgi i euforii: 1. dużo czytałam, o związkach, o kryzysach w życiu i ich przechodzeniu, jeśli chcesz, sięgnę na półkę i podam Ci tytuły. W zasadzie czytałam non-stop, średnio 1 pozycję przez 3 dni i następna! 2. wanna z ciepłą wodą + olejek na rozluźnienie (inaczej wszystko mnie bolało) 3 dużo rozmów z przyjaciółką, jak potrzebowałam płakałam jej do telefonu w środku nocy, kochana kobieta, nie wiem, jak ona to wytrzymała 4 pisałam na tym topiku, czytałam inne topiki, wiele dało mi wsparcie Twoje i innych osób na tym topiku, jestem Wam ogromnie wdzięczna 5 miałam kłopot ze złością, jak nie mogłam sobie poradzić, to waliłam kubkiem o blat kuchenny (stłukłam 9 kubków) Nie warto zaczynać rozmów z nim teraz, bo teraz \"jedziesz na emocjach\" i NIE JESTEŚ W STANIE PODEJMOWAĆ RACJONALNYCH DECYZJI. Jeżeli macie być razem, to będziecie, bo tak zapisano w gwiazdach. Ważne, żeby te decyzje podejmować swiadomie i w sposób racjonalny, bo inaczej można trafić do punktu wyjścia. Decyzję zawsze można podjąć poźniej, po ochłonięciu. Kochana, zadbaj koniecznie o siebie! Nie mam tu oczywiście na myśli fryzjera, ale robienie tego, co Tobie jest w danym momencie potrzebne, \"dopieszczenie\" siebie. Słuchaj siebie, daj sobie taryfę ulgową i traktuj siebie jak najważniejszą osobę, wszystkie inne rzeczy, dom, znajomi, sprawy do załątwienia mogą poczekać! I nie obarczaj się poczuciem winy, zrobiłaś wszystko co mogłaś, dałaś mu kolejną szansę, to nie jest Twoja wina, że on zdradza! Nie masz niestety na to wpływu! Tylko on może coś z tym zrobić... Wiem, że Ci źle, myślę, że wiem jak bardzo Ci źle. Wiele osób bardzo cierpi po rozstaniu , inni też nie rozstają się ot tak. Ja skupiałam się na tym, żeby przetrwać dzień. Potem następny. Potem nastęny. Potem było lepiej , lepiej, zaliczyłam jeszcze kilka dołków, i ale widzę tendencję wzrostową... U Ciebie tez tak będzie . Trzymaj się, nie poddawaj! jesteś dzielną kobietą, tak dużo przeszłaś... jesteś bardzo silna, tylko teraz tego nie czujesz, ale jesteś !!! ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość getuppa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Dzięki Ci October, jesteś Kochana!! Tak bardzo brakowało mi Twojego wsparcia przez cały weekend, dobrego słowa, potwierdzenia, że robię dobrze. Weekend przepłakałam, tylko mała córcia wciąż pytała: "Mamo, znów płaczesz??" Nie mogę pojąć jak można zafundować swoim własnym dzieciom taki los?? Przeciez one tak samo cierpią jak ja. Serce bym im wyjęła o oddała. Dziś znów miałam potwornego doła do tego stopnia, że byłam gotowa do niego zadzwonić i poprosic o rozmowę, o powrót. I dobrze, że przyjechał mój brat i pomógł mi trzeźwo ocenić sytuację. TY również jesteś dla mnie wzorem, bo pomimo tego, że Twój mąż nie skrzywdził Cię aż tak bardzo jak mój i nie mieszka aktualnie z kochaką, to jednak nie poddajesz się..Ty jesteś też moją siłą. Jutro wyjeżdżam na tydzień, jeśli będę miała okazję to zajrzę do netu, jeśli nie- nadrobię po powrocie i na pewno opisze stany, które mi towarzyszyły. Dziękuję Ci po raz koleny, że jesteś ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
October, Czy "pomagałaś" sobie jakimis lekami?? Może znasz jakieś skuteczne medykamenty, które mogłyby pomóc i ulżyć??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×