Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość October

Zony erotomanów/seksoholików - proszę o pomoc!!!

Polecane posty

Rozerwana, witaj, trzymaj się dzielnie ❤️ Ja poszłam do kardiologa, bo bolało mnie serducho, dostałam relanium i brałam, ale bardzo krótko. Ziołowe rzeczy typu Persen nie działały. A psychotropy to podobno zaczynają działać dopiero po 3 -4 tygodniach, i ja nie chciałam się na to decydować. Masz przed sobą bardzo trudny miesiąc, może 2. Potem będzie coraz lepiej! Przetrzymaj, bądź silna! Nie dzwoń do niego teraz, zrób to dla siebie! Zawsze zdążysz zadzwonić, jak ochłoniesz, a chodzi o to, zeby potem nie żałować....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha, no i jeszcze - ja jak ognia unikałam wspomnień dobrych momentów z nim. Jak tylko coś mi się przypominało ( a było tak, niestety cały czas pamiętałam głównie te dobre), to zaraz sobie starałam się przypomnieć najgorsze chwile, niosące największe cierpienie.Działało!!! Buziaczek ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
October, powiedz mi dlaczego pomimo tego, iż we wspomnieniach z ostatnich lat pozostał jedynie ból i kłamstwo, nie mogę uwolnić się od niego...Jak trzebaby było mnie jeszcze skrzywdzić, bym oprzytomniała?? A może ja jestem w stanie wszystko wytrzymać?? Nie mogę jeść, spać, pracować...a najbardziej boli mnie to, że przestałąm dla kogoś istnieć, nie dzwoni, nie pyta jak się czuję i jak sobie radzę...Zresztą, sama mu zabroniłam a on stosuje się do treści tego SMSa ale zawsze tak było, że on narzucał się choć ja nie chciałam To cholernie mnie uzależniło... Myślisz, że powinnam brać pod uwagę jego powrót czy też powinnam go definitywnie wykreślić z mojego życia?? Rozum wręcz krzyczy, że TAK a serce płacze... Odezwij się jeszcze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana 🌻 ! Pytasz: \" Myślisz, że powinnam brać pod uwagę jego powrót czy też powinnam go definitywnie wykreślić z mojego życia?? Jeśli mogę ci coś poradzić, to nie odpowiadaj sobie teraz na to pytanie. Daj sobie czas!!! UNIEZALEŻNIJ SIĘ OD NIEGO. POMIESZKAJ TROCHĘ SAMA. ZOBACZYSZ, CZY NAPRAWDĘ NIE MOZESZ ŻYĆ BEZ NIEGO, CZY PO PROTSU NIE CHCESZ. A MOŻE SIĘ OKAŻE, ŻE MOŻESZ I CHCESZ BYĆ SAMA? Ostatnio przeczytałam bardzo mądre słowa, nie pamiętam gdzie ani kto to powidział. W każdym razie było to coś w stylu: \"kto nie umie być szczęśliwy sam z sobą żyjąc samotnie, nie będzie też szczęśliwy w związku\". Ja na przykład przekonałam się, że mogę być sama. wzrósł element wyboru, zmalało poczucie, że muszę z kims być. To bardzo ważny dla mnie proces. Myślę, że trochę ozdrowieńczy. I myślę, że tobie taki \"detox\" od małżeństwa też by się przydał. Przecież był Twoim mężem ponad 20 lat! A dopiero od kilku dni nie ma go w domu! Naprawdę nie musisz podejmować decyzji, ani składać wniosku o rozwód, ani porywać się na inne rozstrzygające decyzje! TERAZ POTRZEBUJESZ SPOKOJU, CZASU BY STANĄĆ NA NOGI! DUŻO CZASU, MIESIĄCE A NIE DNI! Decyzję najlepiej podejmuje się na spokojnie. a jeśli jemu zależy, to wróci do ciebie i za 2 miesiąće, tak samo jak i by wrócił jutro. ALE TO TY MUSZISZ BYĆ PEWNA, CZEGO CHCESZ. A w tym stanie ducha to dziś się śmiejesz jutro płaczesz. To nie czas na decyzje. Ja też sobie zadawałam pytanie, co jeszcze on musiałby mi zrobić, żebym się od niego uwolniła....Też nie mogłam jeść, spać, pracować.... trzeba przez to przejść, jest bardzo ciężko, ale jak widzisz żyję i Tobie też się uda! Wierzę w Ciebie, musisz być silna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobiety, Halsiku, Czytelniczko , gdzie jesteście???? Rozerwana bardzo potrzebuje Waszego zdrowego rozsądku! Puk,puk, jest tu ktoś????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przydałby się głos inny niż mój, ja przecież nie mam monopolu na rację!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokładnie Oktober
Wreszcie powiedziałaś coś mądrego .:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
October, bardzo cenię sobie Twoje mądre rady i muszę Ciebie słuchać, gdyż wiem, że to przezyłaś i masz ten etap za sobą. Podążąm za Tobą jak cień, jak ślepy za światełkiem w tunelu..jesteś odbiciem mnie i mam nadzieję, że za 1-2 miesiące ja będę mogła radzić innym złąmanym sercom..tak jak Ty teraz Masz rację, do wszystkiego trzeba nabrać dystansu..ochłonąć i na zimno zdecydować A byś może mój mąż w ogóle nie ma zamiaru do mnie wrócić, a ja rozważąm czy przyjęłabym go?? Może jest mu na tyle dobrze, że powoli wykreśla mnie ze swojego życiorysu.. Choć nie wiem, jak można to zrobić, jeśli kilka dni temu słyszałąm z jego ust, że jestem jedyną istotą na ziemi, którą tak kocha. Czy oni potrafią aż tak perfidnie kłamać??? Wierzę, że po powrocie będzie mi już lepiej ale Ciebie October, nawet za granicą będę śledzić Pozdrawiam i dziękuję Ci, że jesteś, Moja wierna Duszyczko Dla Ciebie ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokładnie October
miało być ....przy okazji zrobie Wam dobry uczynek i podniose topik do góry .💤

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobiety
A własnie October, że masz monopol i to duuży...!! :-) Baardzo mnie to cieszy!! Jestem z Was bardzo zadowolona i dumna! Rozerwana wszystko będzie dobrze, musisz teraz niestety powoli przez to przejść.. Dasz radę napewno.. Jesteś mądrą kobietą i dasz radę jeszcze olśnić niejednego faceta! Już tyle widzisz, zdajesz sobie sprawę z wielu rzeczy, których wcześniej nie dostrzegałaś... Musisz się teraz wyciszyć, dać na luz! Przestań się zamartwiać, ja jestem z Tobą i gorąco myślię o Tobie, o Was, Wszystkie Kobiety! Całusy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mężatka____38
Pozwolę się wypowiedziec na Waszym forum.. Czytuję Was i przyznam, ze dzielne z Was kobiety.. Rozerwana kiedy zaczęłaś pisac o swoich złych dniach, że nachodzą Ciebie mysli czy nie zadzwonić do męża, aby wrócił... powiem Ci, ze pierwsze co zrobiłam, to zajrzałam na wczesniejsze strony, gdzie doradzałas October i podtrzymywałaś ja na duchu.. Zarzyj proszę na swoje wpisy z poczatku listopada.. moze pomogą Ci one teraz przetrwac trudne chwile.. Wtedy miałaś siłę, chciałaś się uwolnić od niego i mieć w końcu spokój, myślę, ze wtedy oceniałaś swoją sytuację na 'trzeżwo'. Badż dumna, bo tak naprawdę nie kazdy facet potrafi docenić kobietę walczącą za wszelką cenę o męża. Tylko go dowartościowujesz.. czy to mu sie nalezy? Przychylam sie do rady October, ze nie należy dzwonić do męża.. (zwłaszcza w tym momencie) przecież gdyby chciał naprawdę wrócić, to zapewne by to zrobił.. Poza tym jesli zamieszkał juz z inną, to ona nie pozwoli mu tak łatwo odejść.. zwłaszcza, ze długo utrzymują swój romans. Sama pomyśl, jeśli się złamiesz zadzwonisz, a on odmówi lub wróci na chwilę, bo będa go dręczyć wyrzuty sumienia, wcale nie oznacza, ze zostanie.. bo chyba juz troche się od tamtej uzależnił jesli tyle lat utrzymuje z nią kontakt.. bedziesz się czuła jeszcze gorzej.. Zyczę Ci dużo siły i wierzę, ze dasz radę! pozdrawiam wszystkie panie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobiety
Dlaczego nie piszecie? :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Światełko w tunelu
Ja już jestem dwa lata po rozwodzie i wreszczie zaczynam żyć. Było ciężko. Skorzystałam z ustawień Hellingera [http:// www.hellinger.pl] . Może to coś dla Ciebie. Pozdrawiam i życzę siły. Znalazłam się tu przez przypadek, ale jest u Was bardzo sympatycznie i miło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich, obecnych i nieobecnych :-) Nie piszę, bo ostatnio dużo pracy, dużo zajęć, nie dosypiam. Mam plan remontu pokoi dziecinnych, zaczynam za miesiąc. Emocjonalnie OK, po początkowych koszmarnych wahaniach nastroju teraz osiągnęlam stały poziom.... Nie wiem jaka jestem. Nie jestem specjalnie szczęśliwa, ale nie jestem nieszczęśliwa. Po prostu życie toczy się dalej. Trochę chowam się w ślimaczą skorupkę ze względu na niesprzyjającą aurę, bo za oknem mrozy, ale zwykle tak jest o tej porze roku, więc i teraz też. Zakwitnę gdy przyjdzie wiosna :-) Rozerwana, jeśłi nas czytujesz, to trzymaj się dzielnie. Nie wiem, czy to wyjazd służbowy czy prywatny, ale na pewno dobrze Ci zrobi, oderwiesz się od domu, gdzie każdy kąt przypomina o tym, co było. Ja też namiętnie zmieniam moje otoczenie, to jakiś wewnętrznym przymus.... Nie chcę udawać, że nic się nie zmieniło! Zastanawiam się, co on czuje? Czy naprawdę cierpi, czy też żaluje tylko utraty \"pełnego zaplecza domowego\" -pralno-prasowalnio-zmywarki, z opcją weekendowych obiadów + mnóstwo innych pomocniczych funckji, z wymianą zepsutych żarówek włącznie. Cóż, co by nie było, nigdy się nie dowiem. Zastanawia mnie dlaczego patrzy na mnie z zachwytem w oczach, mówi często, że ślicznie wyglądam. Na każdym kroku okazuje mi życzliwość. Czy wszyscy mężczyźni dopiero po fakcie doceniają pewne rzeczy? Zadziwiam sama siebie. Tak dobrze się trzymam. Nigdy bym nie pomyślała... I dzieci też, są ze mną emocjonalnie bardzo związane, bardzo się kochamy, okazuję im i mówię, że je kocham na każdym kroiku. Mam nadzieję, że one ułożą sobie szczęśliwie życie. A nawet jeśli będą same, czy z wyboru czy z konieczności, to mama nadzieje, że ta miłość będzie gdzieś w środku i gdy będą dorosłe to nie będą czuć pustki w środku i tak bardzo potrzebować miłości innej osoby... Że będą wolne w dawaniu i braniu miłości.... Buziaczki! Rozerwana, wracaj szybko, bo zaczynam tęsknić 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Jestem na wyjezdzie sluzbowym za granica i nie moge znalezc sobie miejsca. Wciaz zadreczam sie myslami o nim..raz chce go z powrotem..innym razem nie chce go znac Wiem na pewno, ze bardzo mo go brakuje i chyba dopiero teraz odczuwam,jak wiele ndla mnie znaczyl..pomimo wszytskiego,co dla mnie zrobil.Dobija mnie jego milczenie, jego totalna ignorancja,choc sama napisalam mu przed tygodniem,by tniknal z mojego zycia raz na zawsze I on stosuje sie do moich zalecen a ja cierpie,gdyz zawsze zabiegal, troszczyl sie, a teraz zostalam sama ze soba Nie wiem,cz jest szansa na powrot..czy on jest z nia szczesliwy, co czje do mnie i czy mu mnie brakuje..Zadreczam sie ta niewiedza i dobijam sie wewnetrznie swoja decyzja, bo to przeciez ja sama go spakowalam i wyrzucilam z domu Ale sadze,ze wczesniej czy pozniej to by nastapilo..Ale gdyby on zrobil to dobrowolnie, to nie moglabym zalowac decyzji, bo nie bylaby moja.. Strasznie mi ciezko..nie jem..spie na lekach i mam totalny metlik w glowie Wiem,ze nie moge go blagac o powrot,bo rzeczywiscie bardzo go tym dowartosciuje..dwie babki zabiegaja o niego.. Prosze poradzcie,jak pozbierac sie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mężatka_____38
Rozerwana bądz silna.. nawet nie chodzi o to, ze go dowartosciujesz.. ale przede wszystkim tak przynajmniej mi sie wydaje.. nie ponizysz siebie w jego oczach.. owszem mężczyzni moga liczyc na to, ze kobiety walcza o nich, o rodzine, ale Ty to robiłas tyle lat.. Musisz być dumna. I nie win siebie, ze to była Twoja deczyzja, nie wiesz czy nie czekał na nia.. moze był za słaby by sie sam zdecydowac na odejscie. Poza tym dawałas mu tyle szans i nie wykorzystał tego. Mysle, ze gdybyscie mieli byc znów razem, to lepiej dla Ciebie by było gdyby to on zaczął walczyc o Twoje wzgledy.. Bo w innym przypadku będą targały Toba mysli np czy wrociłby gdybym go o to nie poprosiła.. Wierze, ze dasz sobie radę.. czego Ci życzę jak równiez innym tu kobietom. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam ! Chociaż jak pisałam wcześniej jestem dwa lata po rozwodzie to jeszcze do wczoraj wydawało mi się ze gdyby chciał wrócić, gdyby wykazał chociaż minimalna chęć powrotu- przyjełabym go z powrotem. ( to ja odeszłam po piętnastu latach małżeństwa,był z iną kobietą, ja - nadal jestem sama) Dzisiaj po przeczytaniu większości postów w temacie jestem przekonana, że zrobiłabym to z chęci zemsty. Dziewczyny , jesteście WIELKIE! Dziękuję za to ,ze mogłam przeczytać Wasze wypowiedzi. Nawet nie wiecie jak bardzo mi pomogłyście! Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozerwana, pamiętasz moje wpisy? Ja też winiłam się za to, że to ja musiałam podjąć decyzję. Mój mąż jeszcze na dodatek wyrzucał mi, że to ja go odrzuciłam, bo on wprawdzie miewa \"słabości\", ale kocha mnie nad życie i nigdy ode mnie by nie odszedł.... Prawda jest taka, że on chyba nie miał odwagi zakomunikować mi pewnych spraw... Albo jest tak zamotany, że nie odróżnia prawdy od fałszu, .... Czy tak czy siak zrobił wszystko, by doprowadzić do tej decyzji - Twj mąż jest taki sam! To on podjął decyzję, to on rozwalił Wasze wspólne życie, a na dodatek zostawił Tobie brudną robotę w postaci zrobienia czegoś z tym bałaganem! Dla Ciebie przepisałąm fragment z pewnej mądrej książeczki, która teraz czytam codziennie. Zawiera ona teksty do przemyśłenia na każdy dzień. Tytuł brzmi \"Język wyzwolenia - jak radzić sobie w trudnych związkach\" i dotyczy oczywiście nie tylko związków małżeńskich. Jest tam fragment do postudiowania na każdy dzień roku. Bardzo fajna książka, polecam, o szukaniu własnych zdrowych granic, troszczeniu o siebbie, uwolnieniu od smutku i złości, umiejętności akceptacji, itp, itd. Fragment dla Ciebie w kolejnym poście, bo tu chyba się nie zmieści. A tymczasem buziaczek, trzymaj się ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stań w swojej obronie WIEMY, ŻE NIEKTÓRE NASZE ZACHOWANIA SĄ AUTODESTRUKTYWNE, NATOMIAST INNE MAJĄ SKUTKI KONSTRUKTYWNE. UCZMY SIĘ TEGO, ŻE POSIADAMY WYBÓR. Łatwo nam przychodzi stanąć w obronie innych. Jest dla nas oczywiste, kiedy ktoś jest wykorzystywany, kontrolowany, manipulowany lub krzywdzony. Łatwo przychodzi nam toczyć walkę w jego imieniu, pałać świętym oburzeniem, przychodzić z pomocą i zachęcać do zwycięstwa. „Masz swoje prawa” – mówimy mu – „i te prawa są teraz gwałcone. Stań w ich obronie bez poczucia winy”. Dlaczego tak ciężko przychodzi nam występować we własnej obronie? Dlaczego nie dostrzegamy, że ktoś nas wykorzystuje, krzywdzi, okłamuje, manipuluje nami czy zadaje nam gwałt w jakikolwiek sposób? Dlaczego jest nam tak ciężko walczyć o siebie? Są momenty w życiu, gdy stąpanie łagodną ścieżką ugody jest dobre. Są również takie momenty, gdy musimy stanąć we własnej obronie – kiedy stąpanie ścieżką ugody i pokory spycha nas głębiej w ręce tych, którzy nas źle traktują. Czasami lekcją, która musimy przyswoić, jest ustanowienie własnych granic. Czasami tą lekcją jest konieczność walki o siebie i swoje prawa. Czasami lekcje te będą się powtarzać, dopóki nie przestaniemy powielać tych samych błędów. DZISIAJ STANĘ WE WŁASNEJ OBRONIE. BĘDĘ PAMIĘTAĆ, ŻE SŁUSZNIE JEST WALCZYĆ W SWOJE, KIEDY JEST TO STOSOWNE. BĘDĘ STARAŁ SIĘ UWOLNIĆ OD POTRZEBY BYCIA OFIARĄ. BĘDĘ WALCZYĆ O SIEBIE Z PRZEKONANIE I W SPOSÓB WŁAŚCIWY. 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mężatko_____38 Wielka szkoda, ze ja i Rozerwana nabywamy tę mądrość życiową takim kosztem, Ty zdajesz się ja mieć..... popieram, to co piszesz w 300% !!! ❤️ Światełko w tunelu - nie jestem pewna, czy dobrze Cię rozumiem, bo co do tego ma zemsta? Jeśłi chodzi o Helingera, mam bardzo mieszane zdanie na ten temat, jakoś podświadomie boję się takiej formy terapii.... Choż podobno efekty bywają rewelacyjne! No i cieszę się, że czytanie tego topiku mogło komuś w czymś pomóc ! Założyłam go z typowo egoistycznych pobudek, czytaj: z niemożnością poradzenia sobie z uczuciami, które są już za mną, a teraz przeżywa je Rozerwana ..... Więc naprawdę cieszę się, że wnosi coś dobrego do życia innych ludzi!!!! 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻🌻 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Dziekuje Wam wszystkim za wspierajce sowa, ktrych w tym momencie Bardzo bardzo potrzebuj€..Dzis jest mi ju lepiej, gdyz probuje miec przed oczyma tylko te zle chwile, krzywdy wyrzadzone przez niego, wylane lzy Choc zdaje sobie sprawe, ze przede mna jeszcze nie jeden dol..Biegam do netu, by Waszymi postami doladowac swoje akumulatory i wtedy czje sie lepiej..jestem mocniejsza , silniejsza Nie wiem, co bedzie za dzien czy tydzien ale bede tak jak October zyla z dnia na dzien..bez planow, nadziei. Piszcie do mnie, bo bardzo pomaga mi Wasze wsparcie i trzezwa ocena sytuacji Wiel, ze wiele wybaczylam i tak jak mi ktoras z Was napisala..wybaczylam rzeczy, ktorych normalny czlowiek nie jest w stanie przebaczyc, ale nawet taka moc przebaczania nie zatrzymala go przy mnie Macie racje, on czekal tylko na moja decyzje, gdyz ostatnio mi powiedzial, ze to ja go spakowalam. jemu bylo przeciez dobrze z nami obydwiema, a co ze mna, moimi uczuciami, wiernoscia, uczciwoscia lojalnoscia? Badzcie ze mna a bede wierzyc, ze tak jak October, uda mi sie wyjsc z tej zawilej traumy z usmiechem Dla Was wszystkich buziaki!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daku
Rozerwana całym secem jestem z Tobą . Nie wracaj do swojego męza . On już sie nigdy nie zmieni -miał tyle szans . Największą była twoja ogromna miłość do niego. To jest toksyczny facet. Wiem ,że to boli. Przeżyłam nieudane miłości i śmierć męża. W sytuacji gdy masz dla kogo żyć PORADZiSZ SOBIE. BAdzo mocno CIę POzdrawiam. Tak na marginesie .....jestem od Ciebie dużo starsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daku
Rozerwana całym secem jestem z Tobą . Nie wracaj do swojego męza . On już sie nigdy nie zmieni -miał tyle szans . Największą była twoja ogromna miłość do niego. To jest toksyczny facet. Wiem ,że to boli. Przeżyłam nieudane miłości i śmierć męża. W sytuacji gdy masz dla kogo żyć PORADZiSZ SOBIE. BAdzo mocno CIę POzdrawiam. Tak na marginesie .....jestem od Ciebie dużo starsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Dziekuje Daku nqa Twoje wsparcie i obiektywna ocene sytuacji Jest mi ciezko, ale Wasze slowqa pomagaja mi przejsc przez te Golgote Musze zyc, bo mam dzieci i niech one stana sie moja sila i moim drogowskazem Napisz cos wiecej o sobie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czytelniczka powyzszego topiku
Kochane dziewczatka pozdrawiam serdecznie trzymajcie sie dzielnie 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czytelniczka powyzszego topiku
Dziewczynki byle do wiosny :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam dziewczynki! Zgadzam się, że byle do wiosny! Ale ZIIIIMNOOOO!!!! Kochane kobietki! Za dawnych dobrych czasów, zanim urodziły się moje dzieci jeżdziłam namiętnie na nartach. Odkąd dzieci się urodziły to w górach na nartach byłam raz a i to w ramach \"wybaczania mężowi\", czyli we dwoje, bez dzieci. Teraz złapałam pierwszą lepszą okazję, która mi si ę trafiła i za tydzień jadę z córką na narty! Ona będzie się uczyć, a ja przypominać sobie, czy w ogóle umiem jeszcze jeżdzić ;-) Jestem niesłychanie dumna z siebie. Odkąd rozstałam się z mężem, moje zycie toczy się moim tempem i jest suma summarum dużo bardziej satysfakcjonujące. We dwoje jakoś nie udawało nam się zebrać na te narty.... Rozerwana, czytając twoje pełne rozpaczy posty zastanawiałam co mój mąż musiałby zrobić, zebym chciała do niego wrócić, albo być z nim. Chyba nie ma nic takiego, co on mógłby zrobić... Jest mi na razie dobrze z dziećmi, i zmienia się powoli moje myślenie z pozycjonowania siebie po skrzywdzonej stronie (ja, obarczona dziećmi i ich problemami, uwiązana wieczorami, jeśłi chcę wyjść z domu, to musze zorganizować i opłacić nianię, a on wolny ptak, proszę jak się sprytnie wykręcił od odpowiedzialności za wszystko!) do postrzegania tego bardziej obiektywnie. Ja zostałam z dziećmi, mam dla kogo żyć, obdarzam je ogromną miłością i otrzymuję od nich jeszcze większą... Wieczorem wtulamy się w siebie i opowiadamy sobie szeptem różne rzeczy, dzielimy sekretami ... On został sam jak palec. Napisał mi wczoraj sms-a, że jest bardzo samotny i bardzo nieszczęśliwy i jestem jedyną osobą, której może to powiedzieć - zastanawiam się, jak źle musiał się czuć, zeby coś takiego napisać.... Gdzie się podziała jego duma??? Robi pojednawcze gesty, na każdym kroku coś miłego, a to zostawił mi w biurze prezent, a to przynosi coś, co zawsze chciałąm mieć, bardzo dużo daje z siebie, widac to na każdym kroku. Ja jestem miła, ale nie ustępuję. Jakoś stał mi się trochę obojętny... czy to możliwe, żeby się tak szybko odkochać? Czy to może kolejna sztuczka ze strony moich emocji? Buziaki rozerwana, odezwij się po powrocie, napisz co się dzieje, nie zamykaj tego w sobie. ❤️ dla Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Witaj October, już wróciłam. Szczerze przyznam, że nie miałąm zupełnie ochoty na ten wyjazd, ale reasumując go, stwierdzam, że dobrze mi zrobił. Fakt, że było mi tam czasami BARDZO ciężko, ale doły minęł i wróciłam do domu w zupełnie innym nastroju. Dowartośćiowana, adorowana przez miejscowych mężczyzn, obsypywana komplementami i..pełna refleksji na wielkością krzywd wyrządzonych przez męża i ogromem jego perfidności i podłości względem mnie. Jestem już silniejsza, nie chcę już by do mnie wracał i szczerze mówiąc obawiałam się widoku jego auta pod domem, po moim powrocie. Choć jeszcze kilka dni temu marzyłąm o tym..Miałaś rację..emocje opadają a górę bierze ztrzeźwa i rozsądna ocena sytuacji. Podczas mojego pobytu za granicą mój mąż przyjeżdżał do dziecka, kąpał ją, a raz nawet nocował, gdyż córcia bardzo płąkałą i nie pozwoliła mu iść. I takie jego zadamawianie bardzo mnie niepokoi, ale mam nadzieję, że to tylko w sytuacjach awarayjnych, podczas mojej nieobecności w domu.. October, Ty masz diametralnie inną sytuację do mojej. Twój mąż kaja się przed Tobą, wypisuje SMS z wyznaniami o miłości i samotności, obrzuca prezentami I przyznam Ci się, że musisz być BARDZO silną kobietą, skoro nie ulegasz. Podziwiam Cię, zważywszy na fakt, że Twój mąż nawet w niewielkim stopniu nie "przysłużył" Ci się tak jak mój. Nie ma kochanki od lat, nie mieszka z nią, nie żył przez lata na dwa domy..a pomimo tego, nie wybaczasz mu. Jesteś moją siłą i moim wzorcem!! Wiesz, co?? Ja rónież od dwóch lat jeżdże na nartach i pokochałąm ten sport. W tym roku rónież mięliśmy jechać w góry ale wyszło jak wyszło..Mój mąż bardzo chciał i nalegał, bo to taki typ, który wyznaje zasadę: "Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek". Dla niego to nic złego, że spędził śięta z kochanką, gdyż to nie przeszkadza mu, by potem z żoną i dziećmi jechać na narty. Patologia!! Dziś mam wolne po powrocie..krzątam się po domu.planuję rozebrać choiną, gdyż to drzewko nie kojarzy mi się już z radością i świętami. Psychicznie coraz lepiej...choć zdaję sobie sprawę, że jeszcze niejeden dół przede mną. Na szczęśćie nie zbijam kubków. Napisz więcej October o Twoim stanie psychicznym..odczuciach..emocjach.. Jesteś Wielka. Dla Ciebie 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Cię Rozerwana, welcome back :-) Stan psychiczny w normie :-) Trochę wahań, ale to PMS a nie miłość. Nie jestem wielka, czuję się zdradzona.... Nie wiem, czy istnieją gradacje zdrady, zdrada \"gorsza\" czyli długoletni romans, czy \"zdrada wirtualna\" polegająca na gorących sms-ach i mailach \"dla zabawy\" uwieńczona kawką z taką panienką.... a co następowało po kawce, buziak na do widzenia czy seks tego nie wiem.... Czy można być tylko trochę w ciąży? Zdrada to zdrada. Naruszenie jakiejś granicy. Kłamstwa. Najbardziej brzydzę się jego kłamstw. I tego, że nie doceniał mnie, tego co mu dawałam na co dzień, a szukał poza domem. Problem nie leży w tym, że się raz spotkał się czy przespał z kimś. Problem leży w tym, że non stop szukał, zzakładał kolejne profile na sympatii, randkach, itp. mimo wielokrotnych zapewnień nie przestawał szukać. Jestem pewna, że nie przestałby, gdybym mu teraz wybaczyła. Nie porównujmy się. Dla każdej z nas sytuacja w której się znalazłyśmy jest trudna i zrobiono nam rzeczy trudne do wybaczenia lub niewybaczalne. Każdy ma inny próg \"dopuszczalności\", jedni tolerują flirty w czasie trwania małżeństwa, inni nie. Mój maż wiedział, jakie są granice i złamał je. Tylko tyle czy aż tyle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
hej October! Masz rację, że nie możemy licytować się w kwestii naszych zdrad. Najważniejsze jest to, że każda z tych form zraniła nas, skrzywdziła, odebrała sens życia i kilka lat z życiorysu. A kłąmstwa są chyba czymś najbardziej obrzydliwym..jak analizuję ostatnie rozmowy z moim mężem to dochodzę do wniosku, że nie było tak ani jednego słowa prawdy!!Stek kłamst wypowiadanych patrząc mi w oczy..Boże , jak bardzo mnie to zbrzydziło..bo dopiero teraz..po ochłonięciu mogę to wszystko na spokojnie "przetworzyć" Ja rówież jestem pewna, że nawet gdyby wrócił, nadal utrzymywałby z nią kontakty, a jeśli nie z nią to z innymi..Jest typowym bawidamkiem a panienki lecą na takich.. Ostatnio zauważyłam mimimalne przejawy jego zainteresowania mną a raczej "badanie" gruntu I wiem, że nie jest z nią szczęśliwy i chyba to dowartościowuje mnie..Bolała mnie jego ignorancja, nie zauważanie mnie..ale przetrwałam też te chłodne relacje.. Dziś chciał ze mną rozmawiać przez telefon ale odmówiłam..bez wyrzutów sumienia i wahania..Chyba coraz bardziej staje mi się obcy..I cieszę się, że moja droga cierniowa prowadząca do rónowagi psychicznej jest stosunkowo krótka..Nie wiem co będzie na finiszu.. Na razie jest mi dobrze, wraca spokój i sens dalszego egzystowania Widzę już przyszłość bez niego u boku, wspólne z dziećmi wypady na wakacje czy weekendy A ona nie zastąpi mu ani dzieci, ani rodziny, tymj bardziej, że zauroczenie i motyle w brzuchu dawno minęły, skoro są ze sobą już tyle lat..Ale teraz to jużnie mój problem Jak spędzasz weekendy, October??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×