Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

pełna szklanka

Wielbicielki Romana i większości mężczyzn

Polecane posty

Gość higiena
do: bez prawa glosu - witaj, jasne, ze przeczytam i dziekuje, ze nie pozostawiasz bez odpowiedzi wszelkich do Ciebie kierowanych slow; bardzo to sobie cenie w czlowieku; intuicyjnie czuje, ze sie rozumiemy, dlatego tez z przyjemnoscia wdam sie z Toba w dyskusje, ale nie teraz niestety, obowiazki wzywaja i na necie nie bedzie mnie na pewno do wieczora; milego dnia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie jestem wielbicielką Romana
Jakże trudno jest kochać, gdy czujemy się zranieni przez tego, kogo kochamy Jak mocno potrafimy ranić, nawet o tym nie wiedząć. cyt.... kochasz.. ( moim zdaniem)... naprawdę.. i nie powinnaś z tym walczyć... ale pogodzić się.. to boli... ale jeśli zniszczysz to uczucie w sobie... to stracisz więcej niż sądzisz... tak myślę. Stracisz siebie. Pogodziłam się już z tym i nie walczę. Ta miłość obroniła się sama. Rodziła sie bardzo długo, dopiero kilka lat po ślubie uswiadomiłam sobie, ze go kocham. Kazdego dnia cieszyłam się tą cichą pogodna miłością, która w rzeczywistości przewyższała gwałtowne przypływy uczuć towarzyszące na ogół chwilom wielkiego szczęścia np. narodziny trójki naszych dzieci. Nie była może tak wybujala, ale krążyła głęboko w moich żyłach i moze dlatego pewnego dnia gdy już bardzo nie chciałam żyć postanowiłam pozbyć się ich zawartości. Nie udalo się bo nie zrobiłam tego tak jak zaplanowałam, zdominowały mnie emocje. Tak czy siak mój mąż skazuje mnie na najgorszy rodzaj samotności; jest obok, ale już nigdy nie będzie ze mną. cyt.myślę że powinnas jedynie przemyśleć troche inaczej te sprawę.. bo ... jeśli Go kochasz.. a tak to zrozumiałem... to chcesz by był szczęśliwy... więc niech będzie... jakkolwiek.. i niech sam to sobie ustali. Bo w każdym innym przypadku... to "Ty będziesz wszystkiemu winna"... ( takie będzie Jego bełkotliwe tłumaczenie) Chcę żeby był szczęśliwy i często mu to powtarzam. Życzę mu 100 lat w zdrowiu i szczęściu. Nie potrafię życzyć mu żle, jego kochance też nie. Moim zdaniem to biedna zagubiona dziewczyna bez własciwych wzorców, które wynosi sie z domu. Ktoś ją bardzo skrzywdził, kilka razy porzucana, ona i jej dziecko. Idzie za ciosem, żyje chwilą, bierze to co daje jej życie, nie przebierając w środkach. Myślę, że gdzieś na dnie jej duszy drzemie ujarzmione sumienie. Kiedyś się obudzi i tej chwili wspólczuje jej bo ja nie potrafilabym żyć ze swiadomością, ze spowodowałam cierpienie tylu osób. Wierzę, że do niego też to kiedyś dotrze choć narazie skutecznie to wypiera. Można uciec w życiu przed wszystkimi i wszystkim, ale nie prze samym sobą. "... Co z oczu to z serca, w tym widzę swoją ostanią szansę i proszę go by się wyprowadził. On nie chce." .. bo sie boi... bo sam nie wie jak postąpic by było dobrze... bo nadal i Ciebie kocha... choć krzywdzi i wie o tym... wręcz jestem pewien tego że nie jest Mu z tym dobrze... to właśnie ( tak myślę ) rodzi Jego agresję... Wiesz dla mnie miłość i nienawiść to te same uczucia tylko na skrajnie różnych biegunach. To uczucia wywołujące największe emocje i słuchając mojego męża wiem, że nie jestem mu obojętna. On nienawidzi mnie szczerze i nawet nie stara sie tego ukryć. Krzywdzi mnie bardzo i wiem, że jest mu z tym żle. Znam go i nie wierzę bym aż tak bardzo się w życiu pomyliła. Czuje, jak malo kto i broni się zażarcie atakując. Nie jest potworem na jakiego się kreuje choć potrafi perfekcyjnie opancerzać swoje prawdziwe myśli, zbudował wokól siębie mur nie do sforsowania. Kiedyś próbowałam, teraz już nie. Wini mnie za wszystko, absolutnie za wszystko. Cyt.nie ma prostych spraw na ziemi.. jeśli im sie tak naprawdę przyjżeć.... i nad nimi pomyśleć... ale kto zada sobie trud.. staje sie bogatrzy... o wiedzę... i zrozumienie... Wiem, że nie prostych spraw na tej żiemi. Kiedys wszystko było proste i tak moim zdaniem powinno zostać. Może byłabym biedniejsza duchowo, ale o ilez spokojniejsza. cyt.Jestes mądrą kobietą... ale przemyśl .. proszę ... przemyśl to wszystko jeszcze raz... Siedzę i myślę-to był mój sposób spędzania czasu, jeszcze niedawno wiele czasu poświęcalam na myślenie. I jeśli ktoś mi mówi, że myślenie nie boli to jestem pewna że jest w błędzie. Mnie najbardziej boli myślenie, tego bólu nie da sie ukoić niczym, wypala każdą komórkę ciała i może jak już wszystko spłonie odrodzimy sie z popiołow na nowo. Nie chcę już mysleć, wolę życ. Już nie z minuty na minutę, ale z dnia na dzień, z roku na rok. Człowiek tak długo zyje, póki marzy. Ja przez kilka lat nie żyłam. Teraz na powrót marze, tesknię, pragnę.... Mam swoje plany, mam swój promyczek szcześcia, który rozbudził we mnie na nowo chęć do życia. Mam w sobie wiele miłosci i uczę kochać kogoś kto dopiero poznaje swiat. Na razie moja wnuczka jest zbyt malutka by werbalizować to czego ją ucze, ale potrafi już wyrazić swoje uczucia gestem, spojrzeniem i calym kilkunasto- miesięcznym ciałkiem. I jedno wiem napewno, nie jestem starą zgorzkniałą babą. O tym, jaka jestem atrakcyjna dla meżczyzn i jak na nich działam dowiaduje sie co dnia. Mam serce, które jeszcze na wszystko stać i mam wiarę, że wciąż umiem żyć. Żal, że już bez niego bo dla mnie życie to przeszlość, terażniejszoś i przyszłość. Cokolwiek i z kimkolwiek zacznę teraz jest przeogromny żal bo przeszłosci nie odtworzę już z nikim. A to było dobre życie. Z nikim nie obejrzę tysięcy zdjęć, dziesiątek kaset VHS , nie odwiedzę ukochanych Tatr i do nikogo nie powiem PAMIĘTASZ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do takiej jednej kobietki pomarańczowej a co ty wogóle o mnie wiesz??? żadnych rad Romanowi nie udzielałam...przedstawiłam swoje zdanie jak juz na ten temat ,ale chyba jestes zbyt tępa/y ze tego nie odróżniasz ...gówno o mnie wiesz a zRomanem mam prawo sobie podyskutować i w przeciwieństwie do ciebie Facet ma inteligencję i potrafi rozmawiać a ty sie uczepiłaś mnie...co z tego ze pisze 28 skad wiesz czy to mój wiek czy nie ilośc facetów z którymi spałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do kachy
chyba jednak 28 to ilość facetów z którymi spałaś. Gdyby w ten sposób nabywać inteligencję byłabyś najmądrzejszą babka na swiecie. A tak jesteś tylko zwykłą kochanką bez tego co czyni nas homo sapiens.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie powiedziałam ze to ilosc facetów 28... tylko ze moze ??bo skad ktos moze wiedziec ze to mój np wiek. Może to byc też ilość moich skoków na bangie...a może...??? Pisze ktos do mnie robiąc mi wywody na temat mojego wieku a nie wie ile mam lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Max. Jakze sie mylisz. Gdyby powiedzial mi na poczatku, ze ja kocha, ze chce odejsc, ze jest ze mna szczery i daje mi wybor na pewno by bolalo. Ale poczulabym, ze potraktowal mnie z szacunkiem, ze to wartosciowy i szczery czlowiek. Gdybysmy sie rozstali myslalabym z duma, ze mialam prawdziwego mezczyzne przy boku, pewnie kochalabym go i szanowala do konca zycia. I ja zachowalabym swoja dume. Oto kochalam wspanialego faceta. Przestal mnie kochac-milosci nie mozna zatrzymac sila, nic na to nie mozna poradzic. Moze moj zal bylby gleboki, moze bym tesknila do konca zycia. Ale nie mialabym poczucia, ze wszystko, co przezylam przez te lata to byl falsz. Ze nie ma nic, nad czym sie warto pochylic. Ze zylam mrzonka, ubralam go w walory, jakich nie posiadal, pokochalam nie jego, tylko moje wyobrazenie o nim-ergo te wszystkie lata malzenstwa nie maja zadnej wartosci. Max. Do konfrontacji doszlo nie na poczatku, kiedy sie to zaczynalo. Nie dlatego mi powiedzial, ze szanowal moje prawo do decyzji, tylko dlatego, ze juz nie mogl sobie poradzic z sytuacja i przerzucil na mnie czesc odpowiedzialnosci za swoja zdrade. Obarczyl mnie tym ciezarem, zebym podjela za niego decyzje-bo jest tchorzem i sam tego nie potrafi. Widzisz te roznice? Mowiac na poczatku -to samo przeciez- daje mi mozliwosc zareagowania w sposob dla mnie wlasciwy. Moge odejsc. Moge zostac i pogodzic sie z romansem, tym bardziej, ze jemu wlasciwie o to chodzilo. Ale ta decyzja nalezy do mnie, nie jest podyktowana przymusem. Kidey mowi to w trakcie, albo kiedy romans sie wydaje kobieta jest postawiona pod murem. Jesli facet nie potrafi podjac decyzji-ona to musi zrobic za niego. Za niego-rozumiesz? I ma swiadomosc, ze przez jakis czas ktos nia manipulowal, nie dal jej szansy na dzialanie. Potraktowana ja, jak idiotke, jak kogos, z kim w ogole nie trzeba sie liczyc, kogo sie nie szanuje. Ira

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie jestem wielbicielką Romana
Już dzisiaj nic nie napiszę. Nie bedzie mnie w domu. Pisałam, że na powrót zaczynam marzyć, tęsknic, pragnąć.... Może dzisiejszy wieczór i ta noc sprawią, że znów zacznę czuć. A wracjąc do tematu nasuwa mi sie konkluzja z filmu "Sprawa państwa Rouse". Wyspecjalizowany w sprawach rozwodowych adwokat mówi do klienta chcącego się rozwieść: jeśli jesteś gotowy odejść od żony i zostawić wszystko za sobą - rozwiedż się. Jeśli nie, wracaj do domu i poszukaj w swojej żonie tego, co sprawilo, ze ją pokochałeś. I jeszcze jedno bo teraz jestem na etapie czytania bajek swojej wnuczce. Niekoniecznie trzeba czytać Alchemika by zastanowić się nad swoim życiem i sensem własnej egzystencji. Wystarczy poczytać Koziołka Matołka, który błąka się po całym świecie w poszukiwaniu tego co jest bardzo blisko bo w rodzinnym Pacanowie. Może czasami warto zadać sobie trochę trudu i przyjrzeć się życiu i ludziom na własnym podwórku, we własnym domu, tym, którzy są obok nas. Może codzienność i rytyna sparwiła, że przestaliśmy dostrzegać w nich to co kiedyś było tak atrakcyjne. Bo życie to nie tylko chwile niebotycznego szczęścia i podniesiona na maxa adrenalina. Życie to przede wszystkim pasmo powtarzalnych , spokojnych, codziennych wydarzeń w których bierzemy udział. Ale warto wciąż na nowo odkrywać zakamarki duszy partnera, powodować by nasz świat był tak kolorowo wirujący jak wtedy gdy będąc nastolatkami poznawaliśmy się. Nie czuję się na siłach by zaczynać coś na nowo, ale nie mam zamiaru pogrzebać się w domu. Nie chcę, ale muszę . Bo na dzisiaj moim jedynym marzeniem jest przetańczyć tę noc, a może .........Pewne jest tylko to co było, reszta jest wielką niewiadomą. Pozdrawiam i życzę miłego weekendu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
maxio podpisuję sie pod tym, co napisała 7-up. I czemu uważasz, iż doejście musi być zagrożeniem???? Tak nisko oceniasz ludzi???? Sądzisz, że nie dają sobie rady w takiej sytuacji???? Naprawdę dla Ciebie romantyczne kłamstwa tłumaczą wszystko???? A to poczucie własnej wartości, własnej dumy o której pisała Ira???? Oj Maxio Maxio.........życie to nie tylko cierpienia młodego Wertera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7-up Myślę tak samo... Szanowałabym MM, chociaż cierpiałabym pewnie ogromnie. A MM zachował sie podobnie jak Roman - miał nas dwie i tak było mu wygodnie. Nawt przez moment nie pomyślał o moich uczuciach. No bo skoro nic nie wiem, to przecież krzywda mi się nie dzieje, prawda? Prowadził podwójną grę, każąc mi myśleć, że wszystko jest wspaniale... Nie umiem się uwolnić od przeszłości, ich przeszłości. I tak mi żal siebie, naszego małżeństwa. Jesteśmy nadal razem, ale ja chyba teraz jestem bardzej biorcą niz dawcą. Czy kocham jeszcze? Nie wiem... Dlatego diabli mnie biorą, kiedy czytam wynurzenia Romana.Ta jego pewność siebie i głębokie przekonanie, że jest dobrym mężem, poraża mnie. Wiadomość, że mój mąż miał przez lata przyjaciólkę, zmieniła całe moje życie. Nie zewnętrzne - przecież nikt nie wie, zachowujemy się wobec rodziny i przyjaciól tak jak dawniej, nie dzieliliśmy majątku itp Ale ja już nie jestem tą samą osobą. Czuję się obolała. Tego się nie da określić słowami. Udaje mi się czasem na godzinę, dwie zapomnieć, zająć się innymi sprawami, ale po pewnym czasie to wraca. Zapewnienia miłości z jego strony przyjmuję, pamiętajac, że zawsze mówił , że beze mnie sobie życia nie wyobraża. Ale przecież jej też musiał mówić o uczuciach... Słowa, słowa... Kłamstwa... Ochyda... Panie Romku, Pańska żona na pewno nie przyjmie Pańskiej pokrętnej filozofii. Ale jest Pan w lepszej sytuacji. Może Pan jeszcze zerwać związek z przyjaciólką, zanim żona się dowie. Jest jeszcze szansa, że może sie nie wyda... Mój mąż czekał do ostatniej chwili. Już czuł, że w firmie zaczyna się coś dziać, że plotkują. Ale nie miał odwagi/ ochoty ; wydawało mu się, że jeszcze czas, a może szkoda mu było wtedy zerwać, nie wiem? I wybuchła bomba. I nie miał wówczas wątpliowści, że chce być tylko ze mną i co? I teraz chciałby ją najchętniej wymazać z pamięci. Ale jest za późno... Siedzimy sobie razem na zgliszczach. Wiele nas jeszcze łączy... Jeszcze coś tam odgrzebujemy, ale ile ważnych rzeczy spaliło się doszczętnie. Czy da sie je odtworzyć? A ja podobnie jak 7up wybaczyłabym wielkie uczucie. Ale trudno mi wybaczyć \"urozmaicenie nudy biurowej\" (cytat MM).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Roman gdzie jestes
Roman pojaw sie bo smutno tutaj bez ciebie lubie jak te baby z kWa sie rozpisuja na twój temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gdzie jest mój ulubieniec
Roman? Od niego Maxio ostatnio lepszy:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Roman gdzie jesteś
wytępiły cie te kwakaczki z topiku, nie jednego juz pogoniły...same tam zostaną a tam nudą wieje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Romeczku
to wpadnij na KWA specjalny. Nikt nie ma prawa nikogo przepędzać. My tez nie lubimy Lelum Poleum. Na prawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wróć
pocałuj, jak za dawnych lat bywało... A gdzieżeś Romciu, gdzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość losoosiowa
jak już wspominałam moja rybma maiła na imie roman ale zdechło jej sie niedano lecz kochałam ja szczerym sercem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×