Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

dr wymiot

Najprawdopodbniej mam osobowość BORDERLINE i smutno mi...

Polecane posty

Gość to ja tez to mam
co robić doradżcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magisterka helka
no wiec osoba taka krzywdzi glownie siebie, bo nie potrafi zaakceptowac siebie w otaczajacym swiecie, czesto probuje popelnic samobojstwo. a poza tym krzywdzi innych, ale robi to podswiadomie, w atakach, boi sie, zeby jej ktos nie zranil, potem poglebia sie jej nieawisc do siebie, czuje wyrzuty sumienia... i tak w kolko, odtraca innych jednoczesnie krzywdzac siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magisterka helka
acha, na zewnatrz taka osoba wlasnie nie daje nic po sobie poznac, to jest cierpienie w samotnosci. nawet nie zdajesz sobie sprawy jak mozesz zranic takiego czlowieka glupim komentarzem na forum, calkiem podswiadomie. chetnie bym z toba pogadala "ja tez to mam" mozesz dac jakis kontakt? tez jestem mloda mama i dopiero niedawno z tego wyszlam, choc moze nie do konca, nigdy nie wiadomo kiedy moze sie zaczac od nowa koszmar. sproboj oczyscic umysl z negatywnych emocji i znalezc sobie jakis cel w zyciu. ja chce teraz skonczyc studia i tylko to poza rodzina sie dla mnie liczy;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do magisterka
z tego sie nie wychodzi...nigdy !! wiec nie udawaj, ze wiesz cos o tym !! to sie nasila, pogarsza, s aokresy kiedy jest lepiej, ale sie nie ulczy tego. kolo 40 staje sie to mniejsze, opada, ale zawsze, ZAWSZE to jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magisterka helka
ty tutaj nie kozacz, oki? chyba lepiej wiem co czulam i przez co przez co przechodzilam i co probuje w sobie zwalczac kazdego dnia, narazie skutecznie. i zapewniam cie, to jest walka o kolejny normalny dzien, kiedy sila hamuje przyplywy najgorszych uczuc i mysli i staram sie byc dobra zona i matka i nie udawaj ze wiesz wiecej od psychologow tylko dlatego ze zapoznasz sie z jednym tekstem, oki??? bye

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do magisterka
dziewczyno, ja mam wiecej zaburze osobowosci i prob samobojczych niz ty moglas wyczytac w ciagu roku w ksiazeczce, wiec nie pyskuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lyla
dwie boderki sie spotkaly, tyle, ze w roznych stadiach :) dziewczyny, take it easy :) wszyscy wiemy, ze ciezko zyc z TYM, nie licytujmy sie, komu ciezej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magisterka helka
wiesz co ci powiem istoto bez pomyslu na nick, wszystko zalezy od nas, ja chce byc zdrowa i szczesliwa, ty czujesz sie swietnie zadreczajac sie i chwalac iloscia osobowosci i prob samobojczych, ja chce komus pomoc, ty chcesz kogos zgnoic. ja pracuje nad swoim "charakterkiem" od lat i probuje zdusic to w sobie, mialam fatalne okresy, ale od kilku miesiecy nie mialam atakow. wiem ze to moze wrocic w kazdej chwili i to w duzym nasileniu, ale zyje chwila. zamknelam chyba najciezszy etap w swoim zyciu i chce zeby tak zostalo. ja poprostu wiem ze kazda chorobe mozna wyleczyc jak znajdzie sie lekarstwo i szukam tego lekarstwa zeby pomoc innym ludziom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do magisterka
wzruszajace, ale nie wciskaj innym kitu, ze to sie da wyleczyc, no chyba ze za wyleczenie bierzesz zycie na lekach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do magisterka
i nie pisz, ze chce innych zgnoic bo mnie nie znasz i nie wiesz co robie, moze masz jakies inne zaburzenie albo depresje, wiec prosze, nie wypowiadaj sie na temat na ktorym wydaje Ci sie ze znasz. ja pomagam niedoszlym samobojcom, borderom okaleczajacym sie i krzywdzacym swoich najblizszych, wiec uwazaj na to co piszesz i nie badz taka pewna siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magisterka helka
swietnie, wiec jestes alfa i omega w tych sprawach... a ja zyje bez lekow, bo nie chce lekow, chociaz nieraz mi je wciskali. i zawsze sobie radzilam sama i chodzilam do psychologa tylko w skrajnych przypadkach, kiedy czulam, ze bez pomocy nie podniose sie z dolka. nie uwazasz ze kazdy przypadek jest inny???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja tez to mam
Masz racje kazdy przypadek jest inny ale po półrocznym leczeniu depresji zaczynam widziec że zawsze popełniam te same błedy w nawiazywaniu kontaktow z bliska osoba .Jak pokocham tak strasznie sie boje stracić że tym moge druga osobe do siebie zrazić.Więc zastanawiam sie czy to ta choroba??????Psychoterapia ktora przeszlam dala mi wile wiedzy na ten temat i nie wiem czy to dobrze czy tez zle ale smiem wnioskowac ze mjąc swiadomośc swojej doleggliwości szybciej nad tym zapanuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do magisterka
nie nie uwazam sie za alfe i omege, ale Ty chyba tak. oczywiscie, ze kazdy przypadek jest inny, nie mam co do tego zadnej watpilowosci. a tak swoja droga, bylas u lekarza? masz postawiona diagnoze? rzadko kiedy borderline jest "samo", czesciej sa to inne zaburzenia, jakis odlam. diagnoze nalzey skonsultowac z kilkoma lekarzami, ale psychiatrami nie psychologiem. sa testy na BPD, ktore nie stwierdza niczego w 100%, bo sie nie da, ale zawsze moze wyjsc cos innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja tez to mam
naprawde ciężko zdiagnozowac bordeline dlatego że to nie jest zbyt wychwytywalna dolegliwośc i zazwyczj kazdy chory przypisuje to cechami charakteru imuslywnościa itpJa dzieki terapii psychiatryczno psychologicznej wiem że ma to wile ludzi nie zdając sobie nawet z tego sprawy.jedni mowia ze to cholery inni nazywaja wybuchowymi a to naprade glębsze tylko od niedawna psychiatria sie tym zajmuje.Kiedys nikt nic nie wiedzial.Ja wiem ze jestem nadwrazliwa że nie umiem uspokoic emocji ze mam leki na porzucenie ze mam deficyt na milośća z drugiej strony kocham i tez ranie nie zdajac sobie nawet z tego sprawy.Mnie sie wydaje że świadomośc i chęc dostosowania sie jest chyba najlepsza receptą.PRACA NAD SOBĄ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ksenofaryna
witaj w klubie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magisterka helka
ja przez lata myslalam ze to depresja afektywna dwubiegunowa, az mnie ktos tu nie naprostowal, poszlam do lekarza i wyszlo szydlo z worka. zawsze myslalam ze jestem poprostu sadystka, ze wykanczam ludzi psychicznie bo mam taki popaprany charakter, dopiero kiedy poczytalam o borderline, kiedy poszlam na psychoterapie, ale krotka, bo nie umialam tego ciagnac kiedy wyszlam z dolka, zrozumialam ze to jest choroba, poznalam doglebnie jej objawy, a na dokladke trafilam na bardzo silnego emocjonalnie partnera, ktory nie daje sie skrzywdzic, owszem, nieraz tocze przeciw niemu dzialalnosc dywersyjna, robie mu rozne zlosliwosci zeby chociaz na moment zwrocil na mnie uwage, ale staram sie go nie ranic. dziecko tez nieraz odtrace i mam ochote uciec jak najdalej, ale ich kocham i wierze w to, ze nie zechca mnie umyslnie zranic i tylko ode mnie zalezy czy odejda czy nie. wiem tez, ze jesli pozwole chorobie mna zawladnac, napewno zostane sama. mojego ex doprowadzilam do proby samobojczej, wczesniejszy wpadl w alkoholizm, moj maz nie daje sie bawic jego emocjami, cos powiem nie tak, trzaska drzwiami i wychodzi, wyrzucam z domu, nie odzywa sie przez kilka dni poki sama nie zaczne wydzwaniac jak juz mi przejdzie... i owszem, uwazam ze wiem wiecej niz ty, bo od czerwca nie mialam ostrych atakow, bo za kazdym razem jak cos mnie wytraca z rownowagi, ktora sobie wypracowalam, w glebi duszy mowie sobie "daj spokoj, to glupota, zycie tak krotko trwa, i tak niedlugo umrzesz" i to po chwili pomaga. kazda chwile, kazda sytuacje analizuje po kilka razy, dopatruje sie swojego bledu, staram sie tlumaczyc, albo przeplakac atak w samotnosci, choc nie zawsze mam mozliwosc. i nie mowcie ze tego nie da sie wyjsc! jak ktos czegos bardzo pragnie to moze to osiagnac, slepi odzyskuja wzrok, chorzy na raka zdrowieja, kulawi odzyskuja sprawnosc, to ze w jakims stopniu mamy zmieniony mozg nie znaczy ze nie mozemy kontrolowac swoich emocji. ale oczywiscie najlatwiej jest tak powiedziec: "jestem chory, nic nie moge z tym zrobic" i zebys wiedziala osobo bez pomyslu na nick, jestem super, dobra, wrazliwa, inteligentna i moge wiele osiagnac... tak jak wy wszyscy, wierze ze wam sie uda i trzymam za was kciuki:) ps. nie watpie ze jestem teraz w okresie maniakalnym, ale jesli moge przez pol roku byc szczesliwa, to chyba warto wierzyc ze z tego wyszlam;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja tez to mam
Magisterko helko jak widze mamy wile wspólnego bo walczymy z tym co nas dopadlo a nie poddajemy sie chorobie i wykanczamy tym reszte świata.Ja do konca nie jestem pewna o swoim bordelaine dlatego ze we wczesnym dzieciństwie przrszlam zabieg hirurgiczny na zywca i mój mozg mogl tzw szok pourazowyObjawy sa takie same jak przy bordelaine a przecież to nie my tylko nasz mozg choruje.Nie chce więcej chodzic do lekarzy juz terza wiem jak sobie radzic ale nie jest latwo będac samej z trojgiem dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magisterka helka
masz az trojke:) tym bardziej musisz wytrwac:) wyobrazam sobie jak ci ciezko, ja teraz pisze nocami prace magisterska, nieraz ze spiacym dzieckiem na kolanach, o 18 chodze zwykle spac, ale to nadaje bieg mojemu zyciu. mnie rodzice w dziecinstwie porzucili, matka znecala sie psychicznie jak bylam malenka, pozniej nikt mnie nie rozumial i zylam swoim wewnetrznym swiatem, bylam w nim bochaterka ulubionych kreskowek, mialam siostre blizniaczke... a pozniej trzeba bylo dorosnac, pod przykrywka radosnej, bezproblemowej nastolatki ukrywalam nienawisc do siebie i lek przed swiatem, w wieku 15 lat mialam pierwszego faceta i w sumie szukalam swojego miejsca w milosci i sowja miloscia niszczylam go, kiedy dostawalam atakow histeri, kiedy chcialam sobie zrobic krzywde i blagalam zeby mnie zostawil, az wreszcie po 1,5 roku poszedl do innej, ja najpierw probowalam sie zabic, potem przez 10 miesiecy wszystkich odtracalam, az przyszedl ten drugi, ale nie z milosci tylko z rozsadku, bo smutno mi bylo samej, bo chcialam zapomniec o poprzednim... wiekszosc czasu twierdzilam ze nie jestesmy razem, mowilam zeby mnie zostawil, bo go nie kocham, wypedzalam, a pozniej prosilam zeby wrocil:( zostawilam go dla obecnego meza, po 2-ch latach i to byla najlepsza decyzja w moim zyciu. z ta choroba, zeby normalnie zyc trzeba trafic na odpowiedniego czlowieka o bardzo silnej psychice, ktory nie pozwoli ci przejac nad soba wladzy i nie zaglaszcze. owszem, nieraz sie wsciekam, ze wogole mnie nie slucha, ale nauczyl mnie pokory i panowania nad soba. poza tym jest niesamowicie zabawnym czlowiekiem, nie umiem zwyczajnie zloscic sie na niego, przyjdzie, ponabija sie ze mnie, spyta czy juz przeszla mi zlosc, przytuli i koniec. dzieki niemu pokochalam siebie, bo skoro tak wspanialy czlowiek mnie kocha to nie moge byc az taka zla;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majeczkiD
Ksenia - ile masz lat???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja tez to mam
No wlasnie zawsze wiedzialam że przy mnie jest potrzebny mocny filar i mam naprawde wielka nadzieje ze obecny mężczyzna da sobie ze mna rade.Kocham go bardzo i wierze że on mnie tez jednak gdy ma sie taka psychike trudno uwierzyc w miłośc do mnie. Żylam 18lat z mężem ojcem naszych dzieci i to jeszcze bardziej doprowadziło moja wrażliwa psychike do roztroju.On jest alkoholikiem.Wiele myślalam na ten temat czy to moja może wina ale po dokladnym przeanalizowaniu wiem że nie.Juz jak go poznalam lubial wypic a jego ojciec był nalogowym alkoholikiem.W wieku 23 l;at poszedl do wojska i po pół roku wyszedl twierdząc że nabral psychiatre że jest chory.Bylam naiwna jak dziecko chcialam ciągle naprawiac jego zycie wlasciwie zapominajac o swoich potrzebach i oczekiwaniach.Teraz mam troje dzieci mąż prawie wcale nie pomaga jak zwykle ma tylko siebie i zyje dla siebie egoizm alkoholika.Teraz chce zacząć od nowa normalnie żyć wiedząc że moja psychika doznala wiele urazow i jest bardzo wrazliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magisterka helka
w sumie to nie ma w tym twojej winy, myslalam ze jestes mloda kobietka, a widze, ze doswiadczona z ciebie babka:) nie wiem czy to borderline, bo musilas przez te lata przechodzic koszmar, moze to on negatywnie wplynal na twoja psychike, nie wiem, za malo szczegulow podalas, ale w sumie masz prawo nienawidzic zycia, bo mocno ci dowalilo:( a jak wy macie, tez umiecie wyczytac z twarzy rozmowcy jego nastawienie, wyczuwacie kiedy ktos was oklamuje? ja tak mam od zawsze, zawsze mnie ignorowano, chociaz mialam racje, moglam przekrzykiwac grupe, a oni robili swoje. ogolnie czulam sie zbedna, nasmiewano sie z moich pogladow, ze jestem wegetariankom, ze nie lubie narkotykow, ze nie imprezuje zbyt czesto, ze krzyczalam na palaczy. ogolnie rzecz ujmujac w bliskim otoczeniu bylam autorytetem, w dalszym najgorszym smieciem, ktorego trzeba zdeptac:O dobra, starczy smecenia, najwazniejsze ze wybralam dobre studia, a wlasciwie trafilam na nie z przypadku, bo nie dostalam sie gdzie indziej, ze tam poznalam swojego meza i ze zaszlam w ciaze, tez przypadkiem i dzieki licznym zbiegom okolicznosci moge powiedziec, ze jestem szczesliwa, chociaz na poczatku nic tego nie zapowiadalo:) nie wolno wam sie poddawac, ja nieraz mam mysli o tym zeby sie powiesic, wciaz wyobrazam sobie jakby to bylo gdyby petla zaciskala sie wokol mojej szyi, ogolnie wyobrazam sobie, ze umieram, czasem zaciskam oczy, przestaje oddychac i marze, zeby to wszystko sie skonczylo... ale potem sobie mysle, ze zycie to tylko truman show, tylko na opak, pokazuja mi te wszystkie zle i smutne rzeczy, zebym poznala zlo, ale pozniej sie przebudze, jeszcze tylko troche musze wytrzymac, jeszcze tylko troche, czas tak szybko mija...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magisterka helka
a skad jestes? bo ja szukam ofiary do badan, chce zalozyc gabinet filozoficzny i pomagac szukac sensu zycia:D tylko nie bardzo mam na kim potrenowac swoje pomysly. pobylabys w mojej skorze kilka dni to by ci sie humor poprawil:) zajmij sie czyms, posprzataj dom, ugotuj obiad, chociaz z drugiej strony ja nie lubie siedziec w kuchni bo noze mnie kusza:) to poogladaj jakis film, zajmij czyms umysl i cialo, co z tego ze borderline? nie ty pierwsza i zdecydowanie nie ostatnia, ale przeciez to nie koniec swiata, jedni maja raka, innym amputuja noge, a ty jestes nieszczesliwa. probuj postepowac zgodnie ze swoimi pragnieniami. ja naprzyklad czuje ciagla potrzebe uciekania przed wszystkim i wszystkimi, teraz w zwiazku nie potrzebuje znajomych, przyjaciele mnie zawiedli, ale mam dwie osoby ktore kocham ponad zycie. jest jeszcze cos, nie badz w zwiazku z kims, z kim nie chcesz byc, czujesz ze to nie to, bo to najbardziej meczy. ja tak bardzo kocham wlasnego meza, ze pozwolilabym mu odejsc gdyby zechcial, jak juz pisalam boje sie tylko jego smierci:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do magisterka
nie okreslaj mnie mianem :istoty bez pomyslu na nick" ok? nie chce po prostu, zeby osoby ktore mnie znaja wiedzialy, ze to mam. nie potrfaisz tego zrozumiec czy nie chcesz? nie badz tez taka pewna, ze masz monopol na wiedze o BPD, nic o mnie nie wiesz wiec sie powstrzymaj, chyba ze nie umiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magisterka helka
tak ciezko jest sobie wymyslic pseudo? mozesz sie nazywac "nie lubiaca magistrantek" albo "wsciekla na caly swiat", czepilas sie mnie jak szczeniak nogawki, szczerze mowiac to niezabardzo chce poznac taka dolujaca zolze:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lizzy......
Jak ja dobrze znam ten aspekt Twojego dzieciństwa magisterko... Jako młodsza nastolatka, czy starsza dziewczynka, jak kto woli, nie miałam łatwego życia. Ojciec jak miał zły humor nazywał mnie gównem, a w szkole... Jak sami wiecie, borderline dotyczy zwykle ludzi emocjonalnie rozwiniętych ponad przeciętność, a więc również szalenie wrażliwych. Gdy oni mieli w głowie tzw. siano, ja uwielbiałam długo rozmawiać z nauczycielami, czytać książki, o których oni nie słyszeli i wygłaszać poglądy, jakich po prostu nie rozumiano. O wiele wcześniej odkryłam pewne fundamentalne prawdy o świecie, na tyle oddaliłam się od swojej grupy wiekowej, że w wieku 15 lat wolałam korespondować z 30 letnim poetą aniżeli wchodzić z puste dyskusje ze znajomymi z klasy, którzy polemizowali na tematy oscylujące w granicach alkoholu i narkotyków. A, że ogólnie środowisko trafiło mi się marginesowe, to jako odmieniec nie miałam łatwego życia. Antyfankluby, szykany, bałam się wyjść z domu, o pójściu do szkoły nie wspominając. I choć mam to za sobą, to nigdy nie zapomnę tego cierpienia, mam zaniżone poczucie własnej wartości, a ciągle piętrzące się problemy nie ułatwiają mi powrotu do upragnionej równowagi. Tak się składa, że jestem szalenie samokrytyczna, wręcz momentami siebie po prostu nienawidzę. Mam poczucie, że jestem gorsza od innych... Bo, że uważam się za brzydką, to sprawa oczywista. Stykający się ze mną ludzie mają o mnie różne zdania, wysoka, zgrabna, atrakcyjna… Ale ja tego nie widzę. Z drugiej strony, wcale mnie to nie dziwi, ktoś tak wrażliwy na niemiłe słowa jak ja, w końcu musiał uznać je za pewnik. Staram się by te przeżycia nie stały się determinantami mojego postępowania, to jednak szalenie trudne. Bo ja po prostu nie zapominam krzywd. Najgorsza była zawsze świadomość wyobcowania, jednakże alienacja jakby to nie patrzeć staje się powoli typowym zjawiskiem społecznym naszego pokolenia. Ludzie zamykają się we własnych domach, we własnych światach, bo powoli na tym, który jest, po prostu nie da się godnie i spokojnie żyć. To nie do końca nasza choroba, my po prostu jesteśmy bardziej wrażliwy, inteligentni, czuli. A niestety nikt nie przewiduje w systemie szkolnictwa, w organizacji pracy miejsca dla ludzi tak skonstruowanych, których mądrość duchowa niejednokrotnie przewyższa tą faktyczną, ludzi posiadających tak głębokie wnętrze, ludzi tak wspaniałych i tak kruchych... W życiu ratuje mnie siła charakteru, natura wojownika, inaczej pewnie dawno bym się zabiła. Obecne problemy, jak również to, za ile spraw jestem już, w tak młodym wieku odpowiedzialna sprawia, że nie potrafię się poddać. Bo wystarczy dzień, daleko za miastem abym wzruszona spokojem i harmonią przyrody nabrała energii do walki z ze światem i samą sobą. Szkoła tańca była dla mnie ogromnym wyzwaniem, musiałam pokonać ataki paniki, strach przed krytyką, ale udało się z…….. miłości do tańca:) I tak jest ze wszystkim. A dni, kiedy prosiłam o śmierć, gdy krzywdziłam najbliższych staram się traktować, jaką naukę. Bo żyję przede wszystkim dla innych, już nigdy dla samej siebie. Tak sobie napisałam, jako 19-letnia niepisna członkini grupy ludzi cierpiących na zaburzenia z pogranicza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lizzy......
A kto wie wszystko o BPD? Poznałaś każdy przypadek? Przepadałaś go klinicznie? Obserwowałaś każdego człowieka, przeprowadzałaś z nim wywiad? Nie, więc również nie osądzaj innych. Nikt tu się nie chcę wymądrzać, raczej to wymiana doświadczeń, a na to wybacz wpływu nie masz. Poza tym, jeżeli Twoja wiedza jest na tyle obszerna, że zdolna jesteś do negatywnej, a w tym trudniejszej oceny pewnych zjawisk to podziel się nią z nami. Bardzo chętnie będę uczyć się od kogoś, kto wie o tym, jeżeli nie wszystko, to przynajmniej prawie wszystko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lizzy......
Wypowiedź skierowana do Pani "do magisterki".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magisterka helka
a widzisz, a mnie nauczyciele tez nieznosili, bo ja wolalam sobie czytac o dinozaurach, o kosmosie, o ewolucji zycia, historii starozytnej no i kryminaly, moja milosc:) zdawalam z klasy do klasy, jako sredniak, ale kiedys mojemu psychologowi powiedzialam, ze to nie sa czasy dla mnie, powinnam sie urodzic pare wiekow wczesniej. zawsze tez lepiej czulam sie wsrod mlodszych osob, latwiej mi bylo sie tam ukryc, ale mialam dokladnie wyselekcjonowanych znajomych, z porzadnych rodzin, dopiero pozniej zaczeli sie staczac:( a ja tak z boku patrzylam, jak jedna z druga zaczely sie puszczac, to kto inny cpac, ten juz ma tendencje na alkoholika... i tak powoli tracilam z nimi tematy do rozmowy. wcale nie czuje sie madrzejsza, lepsza, ja tu poprostu nie pasuje, boje sie postepu cywilizacji, kiedy slysze syreny alarmowe lub jakies huki na dworze od razu przychodzi mi na mysl ze zaczyna sie wojna. tez jestem zdrowo poparana:) tez uwielbiam odludzia, zachody slonca nad morzem, spiew ptaszkow o poranku, kocham gory, choc bylam tylko raz, nad czym ubolewam:( a musze siedziec zamknieta w smierdzacym miescie, otoczona wrogo nastawionymi ludzmi, boje sie stanac twarza w twarz z dawnymi znajomymi, stac sie tematem ich kpin... aj tam, dosyc dolowania! mamy sie tu pokrzepiac nie dolowac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magisterka helka
ksenofaryna daj spokoj, cale zycie przed toba! jestem niewiele starsza od ciebie, a w twoim wieku tez to przechodzilam dosc ostro, chociaz napisz co sie dzieje, co myslisz i czujesz, sama widzisz ze jest nas tu wiecej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×