Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Po prostu Kasia

Zarobki nauczycieli

Polecane posty

Gość darek londyn
jakie sa warunki placowe dla nauczycieli jezykowych (angielski) z doktoratem w kieszeni zrobionym na zachodniej uczelni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość techniczna
Jestem nauczycielką przedmiotów zawodowych. I szczerze to powiem jedno w nosie mam te dzieciaki, to czy czegoś się nauczą, bo jaka płaca taka praca. Początkowo wypruwałam z siebie flaki, starałam się przygotowywałam się lekcji bardzo starannie. Próbowałam rozbudzić zainteresowania uczniów, zostawałam z nimi po lekcjach, teraz zmądrzałam, bo po całym dniu poświęconym szkole (33h lekcji tygodniowo) + przygotowaniu do kolejnych zajęć + obowiązkom opieki na sprzętem w szkole i administracją sieci ok. 100 komputerów rozłożonych po kilku budynkach, miałam zero czasu dla swojego dziecka, które bardzo ucierpiało na nieobecności mamy w domu i jej wiecznym braku czasu. Za takie pieniądze to nie warto tak wypalać się. Moje lekcje to improwizacja, już nie staję na głowie by każdego debila uczynić geniuszem informatycznym, nie rozumiesz to zmień sobie profil, nic na siłę. I czuję się lepiej. Współczuję tylko rodzicom, bo nie zajmuję się wychowaniem ich bachorów, ba ... dorosłych koni ... przekazuję i egzekwuję wiedzę. I wszystkim nauczycielko cierpiętnicom radzę zastanowić się nad tym dla jakich celów wyższych tak zasuwacie ... Zaraz ktoś mi napisze, że po cholerę więc pracuję w szkole. Prosta sprawa ... muszę skończyć kontrakt, a poza tym nie pozbędę się pieniędzy ze szkoleń EFS jakie mogę przeprowadzać w placówce. Nie opłaca mi się. Poza tym jak na pójście na lekcje i pogadanki plus tyle dni wolnego to pensja jest spoko ... można sobie dorobić jeszcze projektami w nadmiarowym czasie wolnym od zajęć dydaktycznych. Pozdrawiam Wszystkich Rodziców I Kolegów Po Fachu Wczuwających Się W Rolę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ani rodzic ani po fachu
Świetnie rozumiem Twoje podejście. Jakbym miała jakichś leniwych matołków uczyć, to naprawdę musieliby mi za to dać sporo kasy . :P Wszędzie te twarze aktualnych i byłych uczniów oceniające człowieka. Do kitu z taką fuchą. Tylko tych wakacji latem żal... Jako pracownik biurowy w firmie budowlanej zarabiam niewiele ponad 2000 zł, ale luksus obijania się, bezpieczeństwa (dzisiejszej młodzieży to strach jedynki stawiać), spokoju i tego, że jak jest pilna praca i złapie mnie nagle sraczka, to mogę ją odłożyć na później lub wziąć do domu i nie muszę już, teraz i natychmiast stać na baczność i deklamować, sprawia, że nie zamieniłabym na pewno swojej pracy na pracę nauczyciela.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kortykoida
a ile zarobi nauczyciel, to znaczy lektor, w prywatnej szkole językowej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kortkoida: to zależy przecież od szkoły językowej :o w niektórych są dobre stawki,w niektórych gorsze.Wielu lektorów,tych po studiach,pracują na zasadzie własnej działalności,więc sami odprowadzają Zus,także ich zarobki pomniejszane o pewną sumę. Musisz też pamiętać,że lektor zarabia od godzin.Jeżeli np w danym dniu nagle mam odwołane zajęcia,to pieniądze przepadają.Minusem tej pracy jest to,że co miesiąc ma sie inną pensję,raz wyższa,raz niższa.W wakacje porażka. Mogę zdradzić,że w dobrym miesiącu wyciągał ponad 2 tyś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytajaccaaaa
Czy ktoś byłby tak miły i napisał mi ile zarobi "na rękę"nauczyciel stażysta zaczynający pracę w szkole podstawowej z liczba godzin ponad etat(dokładnie 22)??? bardzo proszę o odp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kortykoida
a czy duzo nauczycieli robi tak, ze do poludnia pracuje w normalnej panstwowej szkole, a po poludniami w szkole jezykowej, przez pare godzinek dorabiajac sobie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klara welitas-D
ja chcialabym konkretnie uczyc w podstawowce, w klasach 1-3. Czy jesli skoncze takie NKJO ibede miec licencjat angielskiego bede mogla uczyc dzieci w tych klasach 1-3?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klara welitas-D
przeparszam ze ponawiam pytanie przedmowczyni ale jestem ciekawa:czy duzo nauczycieli robi tak, ze do poludnia pracuje w normalnej panstwowej szkole, a po poludniami w szkole jezykowej, przez pare godzinek dorabiajac sobie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cyuk
napiszcie mi, czy teraz nauczyciel łatwo moze znalezc prace? np w podstawowce, bo z tego co wiem od nastepnego roku wprowadzaja angielski obowiazkowy od pierwszej klasy podstwowki, wiec czy wzrosnie zpotrzebowanie na nauczycieli ang?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kordek stec
slyszalem ze nauczyciele maja w nastepnym roku sopro zarabiac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lorex
Do plastikowy kosz: zastanów sie co ty za bzdety wygadujesz palancie,nauczyciele powinni zarabiac wiecej niz jakis robol i tak powinno byc zenujace jest ze tacy ludzie jak ty niszcza nas kraj gadaniem takich glopot

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pqp
z tego co zaobserwowałem to nauczyciel języka problemów ze znalezieniem pracy w szkole nie ma, w mojej szkole szukali anglisty do polowy wrzesnia, w okolicznych szkolach bylo podobnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Belfegor
Pracuję od 3 lat w liceum. Uczę etyki i filozofii, w.o.s., w.o.k-u. Mam własny program nauczania. Robię doktorat z filozofii. Wziąłem także podyplomowy kurs z ekonomii. Zarabiam -łącznie z korepetycjami, średnio 6h tygodniowo, 2000zł na rękę. Agula jest nauczycielką j.angielskiego i zarabia 1800zł netto. Mamy wystarczającego i solidnego golfa III, mieszkamy w kawalerce, zaniedługo sprzedajemy ją i bierzemy kredyt na większe mieszkanie, trzy pokojowe. Wtedy zrobimy sobie dziecko. I się hajtniemy. Mamy dużo wolnego czasu, który poświęcamy na sport i realizację swoich pasji. Każdego roku w wakacje (zazwyczaj od początku lipca do ok. 20 sierpnia) jeździmy po Europie. W tym roku zwiedzaliśmy Holandię, nawet pracowaliśmy dwa tygodnie przy pomidorach i całą kasę wydaliśmy na przednią holenderską setivę. Za tydzień wyruszamy na tydzień do Pragi. Dodam tylko, że pracujemy w małym i spokojnym miasteczku przedzielonym Polsko - Czeską granicą. Mieszkanie kupimy po czeskiej stronie; Czesi mają bardziej liberalne prawo i nieporównywalnie lepsze piwo, poza tym nie narzekają tak jak forumowicze na tej stronie. Jestem prowincjonalnym nauczycielem filozofii, w wakacje palę trawę, piję piwo i jeżdżę na festiwale, mam wystarczającą ilość pieniędzy, KOCHAM TO, CO ROBIĘ, Agę, metafizykę, świat, jestem epikurejczykiem i zawsze będę powtarzał, że WSZYSTKO SIEDZI W BANI (w głowie) i to, czy nauczyciel zostanie niespełnionym frustratem wiecznie narzekającym na brak pieniędzy, czy kimś tak fajnym i spełnionym jak ja i moja dziewczyna, zależy OD NIEGO SAMEGO. A praca nauczyciela sama w sobie jest prestiżowa i rozwijająca. Jest dobrze i będzie jeszcze lepiej. A młodzież ma coraz więcej do powiedzenia, jest grzeczna, coraz bardziej etyczna, dorosła i zarazem wyluzowana. I wcale nie daje popalić, tylko skłania do myślenia :) Więc, drodzy nauczyciele, przestańcie głupio chrzanić i jeśli zarobki Wam nie pasują, po prostu pomyślcie jak je zwiększyć. Zgadzam się, że nauczyciel powinien zarabiać trzy razy tyle, ile zarabia, ale nie przesadzajcie, tragedii nie ma. Polska powolutku staje się mniej patologicznym krajem, za kilka lat nauczyciel powinien już dostawać normalną kasę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uczyłam w szkole podstawowej po NKJO, nauczałam niemieckiego w klasach 1-3 i miałam kilka zajęć w klasie 4. i 5. Dostałam tylko 16 godzin, niestety nie było dla mnie więcej, gdyż trzeba było trzymać jeszcze panią emerytkę, która też tego języka nauczała, paranoja. Dostałam wówczas 600 zł na rękę, było to z 4 lata temu, za te pieniądze musiałam opłacić studia magisterskie w Poznaniu + dojazdy i nocleg na miejscu. 2,5 roku już nie uczę, pracuję w firmie i zarabiam niemal 4 razy tyle, co w szkole. Nawet nie ma co porównywać, inne pieniądze, inny komfort pracy. Idąc do pracy do szkoły miałam poczucie misji, niestety szybko podcięto mi skrzydła. Starałam się jak mogłam, przygotowanie pacynek, szeregu materiałów do lekcji, codziennie siedziałam do 22 przygotowując materiały, bo w każdej chwili mogłam spodziewać się wizytacji, do tego ten cholerny awans zawodowy, pisanie konspektów itd., a i tak każdy miał to w tyłku, zwłaszcza uczniowie. Nie ma co ukrywać, dzieciaki robią , co chcą, a największym złem jest nauczyciel, wg rodziców oczywiście, oni niestety nie dostrzegają tego, że pewne nawyki dzieciaki wynoszą z domu, totalny brak szacunku i chamstwo. Wracając po zajęciach do domu czułam się, jakbym miała 10 lat więcej, a to, co mnie najbardziej wkurza, to gadanie, że nauczyciele i tak zarabiają nieźle, przecież maja tyle wakacji i o 12 kończą lekcje...ja mówię tak, idź ośle sam pracować do szkoły, to zobaczysz, co to znaczy. Szkole mówię już zdecydowane i stanowcze NIE!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Belfegor- jeszcze nie doświadczyłeś najwyraźniej, co to znaczy praca w szkole, spróbuj może w gimnazjum, wówczas przekonasz się, co to znaczy ciężka praca nauczyciela. Liceum to zupełnie inna bajka, w liceach lądują ludzie, którzy wiedzą, czego chcą w życiu, przede wszystkim się uczą, bo mają jakiś cel. Gimnazja to zbieranina dzieci z różnych środowisk, którzy z Twojej filozofii nic by sobie nie robili, ot kolejny przedmiot do odbębnienia i w zasadzie przeszkadzania, to, co się liczy, to szpan, cycki na wierzchu, makijaż i tipsy, stosunek do większość przedmiotów jest masakryczny, język niemiecki to dla nich cały czas język nazistów i raczej tego języka nie mają zamiaru sie uczyć, sama słyszałam od nich takie teorie, chore...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikt nikogo nie zmusza do
bycia nauczycielem. Jeśli w zawodzie zacznie brakować ludzi, płace wzrosną. Problem w tym, że leni i nieudaczników chcących mieć 2 miesiące wakacji, po tygodniu wolnego na Boże Narodzenie i Wielkanoc, 2 tygodnie przerwy zimowej, nigdy nie zabraknie. Idą studiować geografię, historię, nauki społeczne, pedagogikę,prace ręczne, bo na poważnych studiach technicznych nie daliby sobie rady z powodu braku zdolności i lenistwa. Z takim podejściem do życia i z takim wykształceniem najwygodniej zadekować się w szkole, ciągle narzekać i domagać się podwyżki płacy. Jeśli tak wam źle nauczyciele, zacznijcie robić coś innego. Zostańcie politykami jak premier Donald Tusk, albo przedsiębiorcami. Droga wolna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To uważasz, że studenci historii, czy geografii to nieudacznicy i lenie? Żenada...Każdy ma jakąś pasję, ktoś jest w danej dziedzinie dobry, gdyby wszyscy studiowali ten sam kierunek, jak piszesz techniczny, to bylibyśmy prawdopodobnie analfabetami. Nie każdy też idzie pracować do szkoły, by mieć dużo wolnego, jest też coś takiego jak pasja, bądź poczucie misji, najwyraźniej tego nie znasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytam bo nie wiem.......
Belfegor................Super,że Ty masz tak rewelacyjnych uczniów...Ja sie takimi nie moge pochwalic...Więc nie wrzucaj wszystkich do jednego wora. Zarabiasz 2000.Świetnie. Ja po 5 latach studiów, i 2x studiach podyplomowych ( musiałabym je zrobic inaczej nie miałabym pracy- oczywiście z własnej kieszeni)zarabiam 1200 zł.Zajebiscie duzo, po zapłaceniu racunków zostaje mi 300 zł.Gdyby nie mąż ja i moja córka nie miałybysmy za co zyc.... Jak za to do jasnej cholery jeździc po Europie i cieszyc się zyciem????????????????????????????????????????????????????????????????????????? Ucze w Gimnazjum, nie , nie dzieci, nie, nie młodzież ale prawdziwy margines, niewychowanych, niekulturalnych, ordynarnych gnojków, którym kompletnie poprzewracalo się we łbach... Dodam że jestem lubiana nauczycielka a juz 3 razy miałm porysowany samochód, po 22 smarkacze dzwonia mi do drzwi i uciekają budząc dziecko a jeden gimnazjalista wystartował do mnie, gdy zwróciłam mu uwagę na przerwie, żeby nie przeklinał... Nie będe pisac jak "fajnie" maja nielubiani nauczyciele..... Od dziecka chciałam byc nauczycielką, tak jak mama i babcia uczyc w szkole, nie przejmowałam się gdy mówiły,że sa za to marne pieniądze bo CHCIAŁAM uczyc, ale teraz zaczynam się zastanawiac....Po co to wszystko??? I jak mi ktos pisze,ż enauczyciele maja tak dobrze to robi mi się niedobrze................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytam bo nie wiem.......
Gruszówka poruszyła jeszcz ejeden wazny temat:podcinanie skrzydeł młodym .... ja stałam sie wrogiem wszystkich starszych nauczycieli, bo WYSUWAłam SIE przed szereg....Tylko dlatego,że chciaąłm cos zrobic dla dzieci i szkoły, przygotowałam przedstawienia, teatrzyki, brałam udział w konkursach i było źle... Zaczeto mnie obgadywac, wytykac palcami.... Szkoła wykańcza mnie psychicznie, wracam z niej zmęczona, zniechęcona: rozwydrzona młodzieżą, chora atmosferą i rywalizacją między nauczycielami o więcej godzin dla siebie no i zarobkami.. Gruszówka, zazdroszcze Ci...Jako językowiec łatwo znalazłaś pracę...Mnie byłoby cholernie trudno...Ja się czuje jakby ktos roztrzaskał moje marzenia...Tak chciałam to robic a teraz okazuje się,że to zupełnie nie tak wygląda jak sobie to wyobrażałam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość początkująca nauczycielka
O jesuuuu :o Mam nadzieję, że w klasach 1-3 będzie lepiej. Wiedziałam, żeby iść do wojska :o Kuźwa, tam przynajmniej zarobię jak człowiek a tu :o Zniechęciłam się nieco...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Belfegor
W liceach uczy się bardzo fajnie, to fakt. Szczerze mówiąc moja koleżanka (a również moja była wykładowczyni z metodyki nauczania filozofii) uczy w podstawówce i w gimnazjum, choć zrobiła dr. z filozofii polityki i ma kilka godzin na uniwerku. 1800zł + 1000zł. NIE NARZEKA. Z problemami wychowawczymi jakoś sobie radzi. A może to od regionu Polski zależy? Nie wiem, 3 lata uczenia to nie jest dużo, ale po dr. i tak biorę 1/2 etatu w liceum i 1/2 na uczelni, więc pewnie problemy wychowawcze będą nieco mniejsze. W każdym bądź razie do tej pory największym moim problemem była rozmowa z naćpanym kolesiem na lekcji. Było miło i miał całkiem ciekawe pomysły. Rodzice się nie dowiedzieli, a na moje zajęcia już naćpany nie przychodzi. Teraz jest na studiach i ostatnio palił ze mną trawę na Czechach. W ogóle jacyś dziwnie zestresowwani jesteście, wszyscy nauczyciele odwiedzający tę stronę. DO GRUSZKÓWKI: Może i nie doświadczyłem jeszcze pracy w szkole. Pracuję dopiero 3 lata. Ale jeśli Twoim zdaniem w gimnazjum jest be, to po co proponujesz mi spróbowania? Jeśli nie podoba się Tobie w gimnazjum, to znajdź pracę w liceum. Z moim małym doświadczeniem polecam. Do "nikt nikogo nie zmusza do": Sorry, ale poza filozofią, której uczę, ukończyłem informatykę. Pracę magisterską obroniłem z wyróżnieniem. A nauczycielem Filozofii jestem, bo TAK MI SIĘ PODOBA. Jeśli pracę wymagającą poświęcenia większej ilości czasu na myślenie i uczenie się nazywasz lenistwem, to znaczy, że jesteś niedokształcony. Jeśli myśliciela, nauczyciela, nazywasz nieudacznikiem, to lepiej zastanów się, z jakiej perspektywy orzekasz o rzekomym nieudacznictwie. Z perspektywy sukcesu raczej na pewno nie; brak frustracji i osobisty sukces objawiają się życzliwością i pogodnym nastawieniem do innych ludzi. Poza tym wiedz, że nauczyciel to jeden z najstarszych, najbardziej szlachetnych i uniwersalnych zawodów świata. Twoje nastawienie kolejny raz dowodzi ignorancji. Nauczycieli akademickich, którzy uczą Cię przedmiotów technicznych też nazywasz nieudacznikami? A nauczyciela/kę matematyki i fizyki, którzy w szkole średniej dali Tobie podwaliny pod kontynuację kształcenia na studiach inżynierskich - też nazywasz nieudacznikami? Skoro świadomie uczestniczyłeś w procesie kształcenia, zależało Tobie na napisaniu matury i dostaniu się na studia - to czy sam nie jesteś nieudacznikiem, skoro wśród nieudaczników spędzałeś całe dnie i podddawałeś się ich naukom? Do POCZĄTKUJĄCEJ NAUCZYCIELKI: Nie bój się, będzie dobrze. Nie idź do wojska, tam będziesz miała 10 razy większy wycisk. Pomyśl tylko: 6 godzin pracy w szole, formalności w domowym zaciszu, od czasu do czasu konferencja. A nauczyciele za niedługo będą zarabiać o wiele lepiej. Zobaczysz. Wszystko zależy od Twojego nastawienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reqel
Przesada! Pozostaje jedynie współczuć. To ja jestem na 5roku architektury pracuję na etat i dostaję 1700zł na rękę xD... a praca jest spokojna bo przed komputerem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reqel
Przesada! Pozostaje jedynie współczuć. To ja jestem na 5roku architektury pracuję na etat i na początek (gdyż moja wiedza jest jeszcze słaba + nie mam magistra + nie mam uprawnień) dostaję 1700zł na rękę xD... a praca jest spokojna bo przed komputerem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jogi500
Nienawidzę pracy w szkole!!!!! Pracuję 10 rok w tym gównie (gimnazjum) i nie mam dokąd się wyrwać (małe miasto). Cały czas zastanawiam się nad przejściem do byle jakiej roboty biurowej poza szkołą /ciężko znaleźć - małe miasto/. Nienawidzę starych panien - dyrektorek, starych belferek zawistnych o wszystko. Jeszcze najlepsi z tego szajsu są uczniowie - większość bardzo lubię, choć chamskie wyjątki się zdarzają. Ludzie, których poznaję, gdy słyszą, że pracuję w gimnazjum mają zawsze ten sam wyraz twarzy: maluje się na niej niesmak. Też go odczuwam, jak mam TAM iść. A jeśli chodzi o tą waszą zazdrość o wakacje, to posiedźcie sobie 2 miesiące w domu, w bloku, oglądając swoje ściany, bo nie ma kasy na wyjazd. Co roku mam depresję pod koniec wakacji /teraz też :P/. Pracowałam kiedyś, zaraz po studiach w biurze i cudownie wspominam ten okres, jednak byłam na okresie próbnym i poważnie się rozchorowałam /operacja/, więc nie przyjęli mnie na stałe, wycinając kolejnych 10 lat z mojego życiorysu. Mam nadzieję, że znajdę jeszcze pracę, którą pokocham. Trzymajcie się z dala od szkoły!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotka1982
Miałam okazję uczyć w podstawówce jęz. polskiego kilka miesięcy - na zastępstwie. Ludzie! To był koszmar! Niskie zarobki jakoś zniosłam (800 zł z groszem), przygotowania do lekcji, sprawdziany, przeglądy zeszytów, itp. - także. Ale po tych kilku miesiącach nabawiłam sie nerwicy! Dzieci są dziś straszne! Wredne, chamskie, rozkapryszone! Nastawione tylko na to, aby BRAĆ! BRAĆ! BRAĆ!!!! Nic od siebie! Rośnie nam pokolenie McDonaldów! Do tego wszystkiego dochodzą roszczeniowi rodzice, którzy uważają, ze ich dzieci są święte! Dzieci widzą, jak ich rodzice buszują po supermarketach, wrzucając mrożonki pomiędzy ubrania, jeśli stwierdzą, ze nie chcą ich kupić, bo przecież i tak ktoś przyjdzie i po nich posprząta! I maluchy robią dokładnie to samo! Robią sobie "manianę" na każdym kroku, bo i tak przyjdzie naiwniak, który wszystko odkręci. Przynajmniej w szkole, w której ja uczyłam (miasto wojewódzkie), dzieci były bardzo zdemoralizowane. Wyścigi: kto ma lepszą komórkę, lepsze ciuchy, niektóre dziewczyny już nosiły sie jak młode prostytutki - a to dopiero była podstawówka! Przeżyłam szok, mimo, że jestem młodą osobą, dopiero po studiach i sama lubię poimprezować itd. Poziom wiedzy i podręczników, które mają ją przekazać - totalna porażka. Szkoła miała profil szkoły integracyjnej. Miałam w klasie sparaliżowanego chłopczyka z którego wszyscy sie naśmiewali, bili go, szarpali etc. Mimo reakcji ze strony nauczycieli nic sie nie poprawiało - byliśmy bezsilni. Dzieci potrafią być okrutne. czyja to zasługa? Rodziców oczywiście. Nie będę się więcej rozpisywać, bo wszyscy wiemy, o co chodzi. na szczęście znalazłam stałą pracę w dobrej szkole średniej - tu już jest zupełnie inaczej, powiedziałabym - "po selekcji". Nie zazdroszczę kolegom i koleżankom uczącym w podstawówkach i gimnazjach. Nie wiem, kiedy się to wszystko zmieni. moje koleżanki uciekają z gimnazjów, wolą pracować np. w handlu, mimo to też ciężki kawałek chleba - biorąc pod uwagę nasze społeczeństwo roszczeniowych klientów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×