Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

i znowu

Kto za co płaci w małżeństwie

Polecane posty

To powiedz teściowej, że Twoja matka wychowała Cię inaczej. Będzie krytykować jej metody wychowawcze ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja mam problem
nie byłąm nigdy w żadnej poradni i nie wiem nawet na czym takie wizyty polegają, ale zajmę się tym, co do niego to raczej nie będzie chciał pójść, on nie widzi problemu w swoim zachowaniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja mam problem
teraz sobie uswiadamiam w jakim jestem bagnie, a najsmieszniejsze jest to, ze on wsród ludzi ze swojej pracy ze mnie robi strasznie zazdrosną zone i popisuje się przed nimi jak np. do niego dzwonie, nie wiem po co mu to, moze on w ten sposób leczy kompleksy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ja mam problem - kochana, Ty się nie zastanawiaj nad nim, tylko najpierw pomyśl co Ty chcesz, bo to Ty jesteś najważniejsza, potem pomyśl o swoim związku, czy jest taki jakiego pragnęłaś, jeśli tak, to dopiero się zaczniesz zastanawiać nad mężem, co z nim jest nie tak. Ale Ty najpierw :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ja mam problem o jezu; jakbym widziala ex resciowa co byla to ukladala mu w szafie prasowala (majtki i skarpety tez); ciagle mnie krytykowala brala sie do gotowania wtracala we wszystko chciala mu nawet sloiczki z gotowym zarciem dawac (ze to niby ja zle gotuje); narzekala ze chudy itp wiej od tego lepiej bo mamuski i jego przyzwyczajen nie zmienisz a te pozory dobry maz itp to jakbym widziala ex; gdyby nie to ze z kochanka nie ma jeszcze dzieci tobym myslala ze to ty hihi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wlasnie kochana ty pomysl o sobie i o dzieciach o sobie zebys byla szczesliwa bo po to sie jest z kims i tworzy zdrowy normalny zwiazek; i zeby dzieci byly szczesliwe w kochajacej sie rodzinie a nie z wiecznymi niesnaskami i takim traktowaniem ich matki przez ojca w koncu to ma byc ty i on a nie on i mamuska a ty gdzies z boku:))) jesli jednak tak go kochasz ze to tylko on to walczi pracuj nad nim zeby sie zmienil ale sama tego nie ugryziesz profesjonalna porada konieczna bo trzeba wiedziec jak do takiego podejsc i znajdz ta ksiazke susan forward nie pamietam tytulu sprobuje poszukac on problemu nie widzi...no bo tak zostal wychowany i tak swoje kompleksy odgrywa a ty mu pomagasz; zacznij sie buntowac i nie daj sie. bedzie zdziwiony ale sie bedzie musial zmienic. jak mu zalezy to cos do niego powinno dotrzec. trzymaj sie i do dziela:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marsjanin z Marsa
Wygląda na to, że poczucie odpowiedzialności za rodzinę to nie najmocniejsza cecha Twojego męża, Jakaś inna Ziemianko. Widać łatwo pomylić własny egoizm i myślenie tylko o własnych potrzebach z altruizmem. Jest też coś takiego, jak hierarchia potrzeb rodziny, bo potrzeby męża czy żony winny być uważane za potrzeby rodziny/w rozsądnych granicach, naturalnie/. Kierując się np. altruizmem można przecież ustalić WSPÓLNIE, co jest ważniejsze, samochód dla taty, czy opłacenie rachunków za mieszkanie lub lekarstwa dla żony. Dokonywanie przykładowego wyboru pozwoli też ustalić rozumienie tych prostych słówek - altruizm, poczucie obowiązku, odpowiedzialność, dorosłość itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja mam problem
albo bedzie zdziwoiny albo będzie mi robił na złość viyella rzeczywiście nasze teściowe bardzo podobne są, moja potrafiła powioedzieć: takie gówno je kiedy synek jej jadł obiad ugotowany przeze mnie, skąd się tacy ludzie biorą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marsjanin z Marsa
Ok, już odlatuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja mam problem
ale mąż sobie na to pozwalał, żeby mu sie w życie wtracali, kiedyś było w ogóle tak, że za kazdym razenm jak się pikkłóciliśmy on dzwonił do tatusia lub mamusi poskarżyć się, a oni mu oczywiście doradzali i potem pytali czy zrobił tak jak mu kazali, do tej pory go traktują jak dziecko, potrafią mu np. zrobić awanturę, że za pózno wstał albo za długo siedzi przy komputerze, nie dotarło jeszcze do nich, że to prawie czterdziestoletni facet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wydaje mi się że do Twojego męża TEŻ NIE DOTARŁO, że ma prawie 40 lat, i za kilka lat przestanie być autorytetem dla własnych dzieci, jak sie tak dalej będzie zachowywał. Rany, skąd Ty go wytrzasnęlaś ????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no mojemu tez wszystko mowili co ma robic a ja jak sie nie dawalam i klocilam sie lub wrecz nic sobie z ich gadki nie robilam to obrazxal sie na mnie hehe cale szczescie ze moja ex tesciowa nie jest juz moja tesciowa - co prawda odzywala sie kulturalnie zadne tam slowa typu gowno czy cos ale zawsze jej bylo lepsze a ja to to czy tamto. na szczescie teraz mam wspaniala tesciowa ktora dzwoni raz na tydzien gada z mezem ze mna widzimy sie dosc czesto ale nigdy sie nie wtraca radzi czasem bo wie ze sobie jej rady cenie bo nie wymadrza sie ale radzi i jest wspaniala kobieta z klasa a nie falszywa mamuska ktora nie odciela pepowiny. no ale moja tesciowa i tesc maja swoje zycie wyjazdy znajomi zainteresowania wiec nie musze sie dowartosciowywac wsadzaniem nosa w nasze zycie; ono ich interesuje z zyczliwej ciekawosci i milosci a nie z chorej zazdrosci czy nudow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wbrew pozorom trzy kroki tacy faceci niestety isnieja sama znam paru takich pozal sie boze zakompleksionych dziecinnych egoistycznych maminsynkow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaś inna
Marsjaninie... wszystko się zgadza... WSPÓLNIE... ale wtedy mój mąż podją decyzję SAM! dlatego SAM ponósł jej konsekwencje... dostał niezłą nauczkę... i poskutkowało. Nie myś tleż sobie, że to ja jestem, tu jakąś despotką... to działa w obie strony, gdyby pisał tu mój mąż, to pewnie mógłby opowiedzieć wiele sytuacji, w których to popełniałam błędy i dostawałm nauczkę... i że też dla niego bardzo się zmieniłam... a co do potrzeb... to tak... mąż ma potrzeby i ja mam potrzeby... tylko, żo on kupują ten głupi samochód był zaślepiny, ja to widziałam, ale co mogłam zrobić... kiedy argumenty nie trafiały... tylko czekać i być konsekwentną... lepij niż mój przykład obrazuje... książkowy o miłości do narkonana! otóż prwdziwa miłość do dziecka czy partnera długotrwałego narkonamna polega na wywaleniu go z domu za za przeproszeniem- zbity pysk... zamiast opirania, karmienia i pielągnowania... to trudna miłość... bo przez to pielęgnowanie, tworzymy mu warunki do brania czyli równocześnie robimy mu krzywdę... a to pielęgnowani słuzy jedynie zaspokojeniu naszych potrzeb... wiedzy, że jest pozornie bezpieczny w domy... jak wywalimy go na bruk- to ma szansę się otrząsnąć i wrócić do normalności... czyli mimo, że my mam nieprzespane nocki i się zamartwiamy... to działamy na jego korzyść... szkoda, że tak niewiele osób to rozumie... widzisz, wiedziałm, że się co do tej def. nie zgodzimy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja mam problem
viyella, normalnie jak bym czytała o mojej teściowej, może to jakas rodzina?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja mam problem
mój też się obraża jak się nie zgadzam z ich zdaniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ja mam problem no juz mowilam ze gdyby nie to ze masz dzieci tobym myslala ze jestes moja nastepczynia hehehe ale tak powaznie to bardzo ci wspolczuje i mam nadzieje ze dzialania twoje zmienia twojego meza jak dlugo to trwa? czy byl taki przed malzenstwem rowniez?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja mam problem
przed małżenstwem były już rózne oznaki, na które uwagę zwracały mi koleżanki, ale ja byłam zakochana i głupia i nic do mnie nie docierało, potem dopiero wszystko sobie skojarzyłam, zebrałam do kupy i zobaczyłam jaka byłam slepa, rodzice też mi przepowiedzieli przyszłość z nim, powiem wam np, że jak jeszcze przed ślubem był u nas w diomu ze swoimi rodzicami to teśc mówiąc o np. ich domu, samochodziem garażu, telewizorze mówił: mój samochód, mój telewizor, mój dom itd, nigdy nie wypowiedział, zresztą do tej pory słowa nasz, no i mój mąż jest taki sam, wszystko jest jego, ja się z niego śmieję, że niedugo to zacznie mówić, że moje majtki też sa jego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ja mam problem no to masz tak jak ja mialam...bo moj nie dosc ze udawal (bo wiedzial ze ja nie pojde na role sluzacej) to oznaki tez pokazywal ale ja bylam zakochana. znajomi mi mowili delikatnie ze nie pasujemy no ale milosc...teraz to mowia otwarcie ze sie dziwili ze ja wybralam takiego bo mialam powodzenie heheh...no ale pewnie wtedy to i tak by nic nie dalo bo ja wiedzialam swoje. moi rodzice tez mnie ostrzegali bo jak jego rodzice u nas bylo to widac bylo ze ojciec jego matke zle traktuje a ona skakala nad nim; zreszta byly rozne takie zachowania nie bede tu opisywac.wiec masz sytuacje bardzo podobna do mojej bylej (na szczescie bylej). ale mam nadzieje ze strategia poskutkuje pytalam jak dlugo jestescie bo im dluzej to trudniej to bedzie odkrecic o ile w ogole sie da. bo on te wzorce ma od malego moj tez tak mial wiec nie ma sie co dziwic. on mysli ze to normalne a jak cos mowisz to sie czepiasz prawda? no bo on nie wie jak to moze byc normalnie...a uczucia umie okazac? czy zamkniety jest nie da sie z nim pogadac krytykowac bron boze on zle nic ty wszystko itp?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marsjanin z Marsa
Mam wrażenie Ziemianko, że to pozorna niezgodność. Masz też rację, że do wspólnego decydowania trzeba dorosnąć, trzeba sie tego nauczyć. Dla wielu nie jest to łatwa nauka, trzeba bowiem zrezygnować z "siebie". Co do przykładu z narkomanem, to tak jak z alkoholikiem, nie można rzeczywiscie ułatwiać im życia. Jednak pamiętać trzeba, że to jest ich choroba. "...a to pielęgnowani słuzy jedynie zaspokojeniu naszych potrzeb..." - ta myśl to esencja prawdy o roli osób współuzależnionych. Odlatuję już, by nie wywołać nowej wojny światów. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaś inna
zgadza się Marsjaninie.. trzeba dorosnąć... ale nawet dorośli czasem popełbiają błędy... nic sobie nie robiąc z ksiązkowych definicji... do których powinni pasować... widzisz ja zawsze uważałam, że popełnianie błędów nie wyklucza wcale szczęścia... moim zdaniem jest wręcz odwrotnie... klucz do niego, to właśnie umiejętnosć skutecznego radzenia sobie z takimi trudnymi sytuacjami... a nie ich unikanie... ale powiec tak szczerze... czy syt. takich osób jak "to ja mam problem"- to też nie jest rodzaj współuzależnienia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja mam problem
ja też miałam powiodzenie i tez wybrałam takiego dupka, niestety jak byłam u niego drugi raz w domu to jego ojciec zaczął ni z tego ni z owego krzyczec na cvały głos: gdzie ty pójdziesz, nigdzie ci nie bedzie lepiej niz z nami, idz sobie idz to zobaczysz, z nami najlepiej, jakieś takie teksty oderwane od kontekstu, nie za bardzo wiedziałam wtedy o co chodzi a to że teściową traktował z góry też było widać no właśnie, za każdym razem jak coś mówie, co nie jest zgodne z jego zdaniem to się czepiam i on oczywiście się obraża aha, co do krytyki to nie pisałąm jeszcze że krytykuje wszystko, po prostu wszystko co jest związane ze mną lub z dziećmi, poza tym strasznie kłamie, potrafi powiedziec, że ja w ogóle nie gotuję, albo, że nie sprzatam, albo po prostu, że nic nie robię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zostan zostan

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja mam problem
tak, teraz nawet jak to piszę to dopiero do mnie dociera, że sytuacja jest beznadziejna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaś inna
póki jest chęć zmian to jeszcze nie jest tak beznadziejnie... zawsze trzeba mieć nadzieje... ale rozpoczynając jakąś bitwę, trzeba też liczyć się zmożliwością przegranej... więc najlepiej sobie powiedzieć... mój cel-będę szczęśliwa- znim lub bez niego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wlasnie nastepne podobienstwo ja tez \'nic nie robilam\' nie sprzatalam nie gotowalam nic wszystko sie samo robilo heheh a to zachowanie twojego tescia- on chyna normalny nie jest no moj to az taki nie byl siedzial cicho i dla mnie mily byl najwyzej glupio \'dyskutowal\' albo sie madrowal w dziedzinach o ktorych pojecia nie mial haha. zle traktowanie tylko do tesciowej bylo. do mnie by sie nie osmielil najwyzej mial uwagi ale go zbywalam. np ze rosol to sie wg niego gotuje tak a tak..hehe sam nie gotowal tylko taki teoretyk byl:))))))))))))))))))))) a tesciowa to wypisz wymaluj twoja tyle ze to ona kase tam miala bo dorabila na boku ale moze dlatego ze on nie dawal jej nic? mam wrazenie ze kase osobno mieli. tzn my tez na szczescie zawsze osobno mielismy. no ale jak samochod byl to tez byl \'exa\' bo niby mu mamuska kupila heheh z pieniedzy ktorych on zarobil czyli naszych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
beznadziejna ta sytuacja racja ale mozesz ja zmienic tak aby byla super; abys byla szczesliwa z nim albo i bez niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ok znikam trzymaj sie i powodzenia w walce z charakterkiem meza nie daj sie i badz szczesliwa buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja mam problem
jutro pojdę sobie na zakupy i moze do kina, tylko sama, nie lubie sama chodzić, ale trudno, kolezanki akurat nie mają czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×