Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kashi

Klub Milosnikow Kotkow

Polecane posty

Dzięki, ze jesteście ze mną. Moi znajomi tutaj pukają się w czoła, ze zwariowałem, zeby o kota, rozpaczac. Czasami mysle, ze ja faktycznie jakis niedostosowany idiota jestem. Dzięki Wam wraca mi wiara w to,ze jednak jestem normalny. Mamo Grysi, zastrzyk antykoncepcyjny działa przez 5 miesięcy a nie przez 6. Kotka powinna dostać drugi zastrzyk na tydzien przed upływem terminu 5 miesięcy. Teraz musisz zatrzymać kotkę ok. 2 tygodnie w domu, bo nawet po ustaniu objawów rui jeszcze przez jakiś czas jest płodna. Moja KIcia bardzo stała się płocha i nerwowa po hormonach. Moze i obecnosc kocurka tak niekorzystnie na nią wpłynęła. Generalnie jestem za tym, by jednak kotów niei sterylizować, bo wtedy ich hierarchia w \"stadzie\" okolicznych kotów spada do zera. Wiem, ta duza kocia płodnosc to dla nas wszystkich, posiadaczy kociczek, duzy problem i chyba nie ma dobrego do końca rozwiązania. farmerko, ja wystawiałem dwie kociczki w styczniu, obie z białymi skarpetkami, z elmnentami bursztynowymi. Pisałem krotko aczkolwiek cieplo, bo o kotach inaczej się nie da (tylko ciepło). Słyszałem, ze ze sterylizacją najlepiej poczekać do pierwszej rui farmerko, a wiec Twój maluch ma jeszcze czas. Musi prawidłowo wykształcic się cos tam - dlatego trzeba czekać. Moj wet.nigdy by nie zgodził się na tak wczesną sterylizację. Ufam mu, bo to starszy i doswiadczony lekarz, zresztą ma w lecznicy dwie młodziutkie lekarki, ze swieżą wiedzą. Mały stracil apetyt a pies lezy przy grobie Kici. Wszyscy tęsknimy....A ja po czterech dniach pije herbate. Ach..."kiedy ruszą dla mnie dni?"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Webetka miała juz 2 ruje... taka mała a już super-samiczka... Nawet mojego męża zaczepiała, śmiszna taka z tym swoim zalotnym \"mrrrrrau\" :) Upilnowaliśmy smarkulę, choć nie było to łatwe - Nowakowski vel Tofik czaił się za drzwiami (obsikanymi zresztą... ). Misiu! \"Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy!\" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz uswiadomiona
farmerka,wiem,niby wiem,ale w takich wypadkach trzeba się liczyć z tym,że kot może nie wrócić :( ludzie potrafią byc podli... a czytałam,że kotom można wybieg zbudować :-) całe szczęscie,ze mieszkam w kamienicy i moje koty wychodzą tylko na zabezpieczony balkon (czasem zwieją klatkę) kocur jest wykastrowany,poczekałam 'ksiażkowo" az skonczy 9 miesięcy (choc podejrzewam,ze był starszy,niż mi powiedziano,jak go brałam),zasikane było przeważnie łóżko syna,ech i nic mu nie jest,nie przytył,wariował-teraz jest już bardziej stateczny,ale potrafi zaszaleć kotkę wzięłam z podwórka,miesiąc temu,weterynarz powiedział,ze ma 5-6 miesięcy,w dzien operacji,chyba zaczynała ruję,ale jest juz po wszystkim,wszystko z nią w porządku,wariuje pociesznie,chociaz za wczesnie powiedziec,czy sie zmieni w przytulankę-ale patrząc po kocurze-nie zauważyłam zadnych zmian w charakterze,tylko przestał lać :-) miś-fakt,kastraty stoją w hierarchii najniżej,ale podejrzewam,że mają to w łokciu ;-),a popatrz na to ze strony BEZDOMNYCH kotek,którym nikt nie poda zastrzyku,czy tabletek i mają kocięta kilka razy w roku-uważasz,że to jest mniejsze zło? ze ważniejsze jest,aby kocur zarządzał jak najwiekszą iloscią terenu? kochasz koty,to widać,ale postaraj się kochać je lepiej (to nie rozkaz,tylko życzenie :) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mowię , uswiadomiona, o kotkach, ktore mają kochających opiekunów, ktorzy dbają o ich rozród i zdrowie.Nie mam zamiaru, by moje koty były tłuczone przez niekastrowanych sąsiadów. Gdyby wszyscy kochali koty tak jak ja, nie musiałoby być już żadnego \"lepiej\". Nie mam nastroju ani potrzeby toczyć tu niekończących się dyskusji na temat kastrowania i sterylizowania kotów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miś-a gdy Twoje koty wychodzą,to pakujesz im może prezerwatywy na wyprawę? czy może rozmawiasz z nimi przed wyjsciem,aby nie pokrywały bezdomnych kotek? bezrozumna miłość nie jest dobrą miłością i nie dyskutuj,tylko zastanów się nad swoim wkładem w zwiększającą się populację NIECHCIANYCH,BEZDOMNYCH i NIEKOCHANYCH kotów a niestety nie wszyscy koty kochają,tak więc przyda się każde \"kochanie lepiej\" piszę od czarnym nickiem,bo mam teraz więcej czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
farmerka,zapewne masz na myśli mnie coż, dużo czytałam na ten temat,wczesniej się nie zastanawiałam nad tym,tylko po prostu było mi żal bezdomnych kotów,z kociego forum dowiedzialam się co można robić,żeby ograniczyc ich populację,tam są ludzie,którzy naprawdę się o to troszczą-wyłapują np.dzikie koty,żeby poddac je kastracji,podziwiam ich,bo ja,mimo,że mam koty nie byłabym zdolna do takich poswięceń,ograniczyłam się tylko do swoich kotów (kastracja-ale to głownie ze wzgledu na znaczenie terenu w domu-chociaz teraz moje pobudki byłyby tez inne i sterylizacja-tak myślę,że uchroniłam tę kotkę przed hmmm trudami bezdomnego macierzyństwa i tułaczce kolejnych kotow) u nas na podwórku pojawiały się kiedyś koty,które dokarmiałam,pewnego razu zniknęły...w zeszłym roku przyszła ciężarna kotka,stara i schorowana,dzieci ją oswoiły,zresztą nie była zbyt ruchliwa,jak urodziła,jeden z sąsiadów powiedział,ze sobie nie życzy,że nienawidzi kotów,że jest chora,pozaraża dzieci i że ma z podwórka zniknąć,zawiozłam je do schroniska (strasznie tam było :( ) ze wględow finansowych i \'czasowych\' nic lepszego nie mogłam zrobić.... więc dlatego napisałam,co napisałam,z tym,że nie bardzo widzę,gdzie popełniłam nietakt,chciałam po prostu podzielić się swoją wiedzą,poglądami na ten temat,trochę mnie zdziwiło,że taki miłośnik kotów,troszczy się tylko o swoje... przecież nie naśmiewam się ze straty kotki,czy też z ludzkiego cierpienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kauket
nie wiem czy wiesz ale w schronisku kociaki na 100 % uspil(jesli tylko byly mlodsze niz miesiac), a kotka tam zostala bo nikt nie chce brac starych, nie calkiem udomowionych kotow... z drugiej strony mis o ile dobrze pamietam nie mieszka w polsce to tlumaczyloby po czesci jego niechec do sterylizacji poza tym mysle ze akurat w tym momencie krytykowac go o cos takiego to nie jest mimo wszystko dobry pomysl, a przeciez wiadomo ze kazdy ma inny poglad na sprawy sterylizacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama Grysi
Misiu z okienka - Twoja rozpacz po śmierci Kici jest zupełnie naturalna. Była przecież członkiem rodziny! Ale nikt, kto nie ma w domu jakiegoś zwierzaka, choćby chomika, tego nie zrozumie. Jedynym lekarstwem jest czas ... Dziękuję za wszystkie informacje. Nie chciałam sterylizować mojej Grysi, aby nie stała się taka jak kotka mojej mamy. Jest tak gruba, że brzuch prawie ciąga po podłodze. Całe dnie przeważnie śpi na kanapie. Inna sprawa, że moja mama utuczyłaby nawet charta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, Różowa Magio, miałam na myśli Ciebie... Nie mam nic przeciwko wyrażaniu poglądów - w końcu forum po to ktoś mądry wymyślił... Ale, na Boga, szczypta empatii chociaż by Ci sie przydała ! Zaczernienie nicka niewiele Ci pomogło - jakbym widziała słonia w składzie z porcelaną! Ten temat nie jest długi - 7 stron zaledwie, ale Miś dał się poznać jako facet o niezwykłej wrażliości. Śmierć przyjaciela wstrząsnęła nim do głębi... wszyscy chcemy Go pocieszyć... a Ty tu wpadasz z siekierą w ręku rycząc \"STERYLIZACJA! STERYLIZACJA!\" . No Magio... pomyśl trochę... Niemniej pozdrawiam Cię ciesząc się, że Twoje koty mają dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Różowa magio (jaki piękny nick) Miś napisał, że nie ma , zwłaszcza teraz , zdrowia i chęci, by toczyć spory na temat kastracji. Postaraj się zrozumieć, ja straciłam mojego ulubieńca i doskonale go rozumiem. Spróbuj i Ty. Misiu, pozdrawiam serdecznie, mam nadzieję, że troszkę Ci lepiej. Ja, po tych pierwszych, najgorszych dniach, tak jak radzące Ci tu dziewczyny, starałam sie przestawic swoje myślenie z \" jak mi źle, że Olesia już nie ma\" na \" jak dobrze, że za mną był\". To nie takie łatwe, bo człowiek się buntuje przeciw temu, że już nigdy ta mordka,te łapki, ten ogonek, ten indywidualny charakter czy zachowanie. Ja nie myślę jeszcze o innym kotku. Wiem, że kiedyś, jakiś inny kotek mnie \"udomowi\". Cierpliwie czekam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nakrętko, a co się stało z Olesiem? Jak wyglądal i ile miał lat? NApisz coś o Nim... Mamo Grysi, wiesz,ze hormony można non stop podawać tylko przez 3 lata? zZiękuję Wam Wszystkim dziewczyny, za to, ze jesteście. Bardzo doceniam Waszą obecność, chociaż tylko taką wirtualną... A to mi miłość do kotów, odwieźć do schroniska. Ja też tak mogłem zrobić z maleńką schorowaną Kicią, a jednak wziąłem urop, karmiłem co godzina strzykawką z mlekiem dla niemowląt i drogim lekiem, w dzień i w nocy, przez 5 dni. JAsne, mogłem uspokoić swoje sumeinie i odwieźć małą do schroniska, żeby tam się nią odpowiednio zajęli, bo też czasu, ani ochoty na sprztanie po kocie z biegunką i pasożytami nie miałem... A w ogóle to co to za ton - \"nie dyskutuj\". Wypraszam sobie, ze tak powiem delikatnie, a w tym momencie chętnie zacytowałbym naszego ulubieńca - cynicka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kauket-Miś mieszka w polsce,myslałam,że w schronisku zrobią na odwrót-uspią kotkę,bo stara,a zostawią kociaki,bo młode chętniej ktoś weźmie,wybrałam mniejsze zło,nie chciałam,żeby ktorys \'zyczliwy\' sąsiad wywiózł je nie wiadomo gdzie farmerko-to nie siekiera była tylko transparent,zresztą Miś sam zaczął,a co do empatii-bardziej chyba się wczułam w sytuację kotów,niż Misia moj kot (wziety zresztą ze schroniska) miał byc zdrowy-niestety nie był,po sterylizacji kotki wzielam urlop i prawie dwa dni nie spalam,to,ze teraz jest z nimi dobrze wymagało czasu,zaangażowania i pieniędzy też,tylko,ze nie mam czasu opisywac historii,w ogole staram się pisać jak najkrocej,wiec rozumiem (Misiu i wszyscy) że moj styl pisania,bez ozdobnikow, może byc wzięty za ton kłotliwy i autokratyczny -a taki nie miał byc,to \"nie dyskutuj\" miało znaczyć,ze rozumiem,ze nie chcesz o tym teraz rozmawiac i ze to szanuje i zawierało prosbę o zastanowienie,czy Twoje poglądy są słuszne nigdzie nie napisalam tez,ze kocham koty,po tym co przeczytałam ile naprawdę można dla nich zrobic (zamiast tylko sie uzalac i isc po linii najmniejszego oporu-siebie mam na myśli,żeby nie było wątpliwosci) nigdy bym sie na to nie osmieliła za malo przebywam na forum,żeby wiedziec ,kto to jest cynick i jakimi jego cytatami chciałeś się Misiu posiłkować,ale skoro to wasz ulubieniec,chyba nie jest to nic obrazliwego (ironia) pozdrawiam wszystkich,ja tu naprawde w pokojowych zamiarach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobieto, nic nie zaczynałem, a juz na pewno nie z Tobą. Wiec proszę, daj mi spokój, nie chce mi się z Tobą gadać, zrozum to wreszcie (tym bardziej po zapoznaniu się z Twoim \"mysleniem" na temat starej kotki odwiezionej do schroniska).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Misiu ja pisałam na pierwszej i następnej stronie. Ale i tak Ci napiszę jeszcze raz : Mój Oleś był zwykłym niezwykłym burym kotkiem, odważnym jak lew, bał się jedynie odkurzacza.Miał przepiękne, wielkie, okrągłe oczy.Wszyscy je podziwiali, że wielkie i mądre.Miał gładkie, lśniące futerko. Lubił się bawić, dawał się międlić, sprawiało mu to przyjemność. Przybiegał, gdy zawołałam albo gdy się popłakałam. Budził mnie dając lekko łapką w pysk ;) albo cierpliwie czekał, aż otworzę oczy. Lubił, gdy kładłam go na swoich kolanach, na grzbiecie. Brał wtedy swój ogonek w łapki i z przejęciem, porządnie go mył, mrużąc przy tym oczy. Był normalnie cudny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mężczyzno,a to (że zacząłes) mówiłam akurat do farmerki,nie do Ciebie (i nie chodziło mi o zaczynanie rozmowy z Tobą,tylko o zaczęcie tematu w ogóle) przykro mi,że czujesz się nękany i zmuszany (ironia) do gadania ze mną,nie tylko Ty tu zaglądasz,może ktos się zastanowi nad problemem i przestanie miec wątpliwosci,czy kastrowac,czy nie,a Ty po prostu ignoruj moje wypowiedzi co do oddania kotow do schroniska-wybrałam mniejsze zło,juz to mowiłam,ale byc może nie do wszystkich dotarło,drugi raz zrobiłabym tak samo,no chyba,że Miś zostawi kontakt,to chętnie będę mu podrzucać wszystkie kocie znajdy,skoro Miś nie ma problemu ze znalezieniem dla takich domów,ja niestety miałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kauket
taki mily topik a tak nieprzyjemnie sie zrobilo :( rozowa magio, troche sie tobie dziwie, i nie chodzi o to jakim stylem piszesz i o twoje poglady, tylko o dobijanie i dogryzanie czlowiekowi ktory i tak jest zalamany nie wiem czy tobie zdarzylo sie juz stracic kota, ale ja w styczniu pozegnalam sie z Pacfka i za kazdym razem jak mysle o niej (nawet w tej chwili) to mam lzy w oczach, wiec sadze ze nie jest to stosowny moment na takie dyskusje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Misiu Oleś był z nami 8 lat, dostałam go z domu, gdzie była trawa i drzewka, zadbana mama, i wszyscy tam kochają zwierzęta. Może dlatego był taki a nie inny. Maciusia wzięłam jak miała 8 -9 miesięcy, dla jej urody, jako pierwsze zwierzę w moim życiu. Była czyjaś, ale tym ludziom na niej nie zależało. To nie jest przymiluch, nerwowa bardzo, rzadko i krótko sie łasi. Potrafi w trakcie głaskania, gdy myślisz, że sprawia jej to przyjemność, użreć mocno i znienacka. Ale mam ją już ok 13 lat i też ją lubię, nawet bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ech..jak ja Wam zazdroszcze wielu lat spędzonych z Waszymi kotami. Mialem nadzieję, ze moje koty zestarzeją się razem ze mną. A moje Kicia była taka młodziutka, taka sliczna...Chciałbym, żeby to minęło ale na razie nei chce mi się wracać do własnego domu \"pełno jej a jakoby nikogo nie było\" . Wszędzie ją widzę, a najgorsze, Jej ciałko na asfalcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Misiu jak brałam do domu Maciusia, troszkę się bałam, bo to obowiązek na 20 lat, tak mi powiedziano. Z takim samym zastanowieniem brałam Olesia i też go wzięłam na 20 lat. A było tylko osiem lat,jak widzisz, dwanaście ktoś mi zabrał. Te, które były, wydają się krótką chwilką. Wierz mi, nie jest łatwiej, jeśli ma się do siebie pretensje, a ja je mam. Że nie poszłam do tego weterynarza, do którego powinnam, którego znałam i szanowałam. Tak daleko ode mnie przyjmuje (ok 40 min samochodem), a mnie wydawało się, że to nic groźnego. I do dziś mam żal do siebie, żal zaniedbania. Ty nie możesz sobie tego zarzucić, przewidzieć nie mogłeś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ech, nakrętko, mogłem Ją zawołać 10 minut wczesniej. Mogłem Jej poszukać, gdy zawołała mnie jedynym,żałosnym miałknieciem. Mogła umrzeć głaskana pzreze mnie. Może by Ją mniej bolało... A teraz leży tam...i deszcz pada..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Misiu napiszę Ci teraz coś, co mnie najbardziej boli. Czekałam na godzine 18, była niedziela i byłam umówiona z tym moim weterynarzem, zgodził sie przyjąć nas u siebie w domu w niedzielę. Oleś leżał na kanapie, cichutko. Nie patrzyłam na niego cały czas, bałam się. W którymś momencie zszedł z kanapy i poszedł wolniutko do drugiego pokoju, schował się w taki tunel pod wersalką. Tam zasnął, chciał być sam. Misiu, byłeś dobrym , czułym opiekunem. Nie obwiniaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kolejna bezsenna noc...Jak poradzić sobie z tym bólem...Nie wiem, nie wiem...Nakretko, sciskam Cię serdecznie..i ryczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przytul Azazelka chociaż...on też pewnie jest smutny... Nie chcę Cię namawiać do złego, ale spory drink potrafi znieczulić przed snem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tulę go cały dzień i boję się wypuszczać go z domu. Kocie życie jest takie kruche. Ma areszt domowy, bawi się teraz z królikiem. Chyba niedobrze mieszać prochy z alkoholem, co, farmerko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×