Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nirwaneczka

Nie chcę mieć dziecka - czy jestem nienormalna??

Polecane posty

Cieszy mnie, że potrafimy sie dogadać, różniąc sie tak bardzo. Ale muszę podzielić się z Wami jeszcze jedną wątpliwością... I tu pytanie kieruje do młodych mam, błagając o szczerość... Wiecie, feministki frustratki pewnie by mnie za to ukrzyżowały, ale powiem Wam, że dla mnie mój Mąż jest najważniejszą osobą na świecie, a jego miłość - rzeczą absolutnie bezcenną, od której jestem od lat uzależniona. I mój lęk dotyczy takze tego, co z tą miłością, której doświadczam pierwszy raz w życiu, stanie sie po urodzeniu dziecka? Widz, jak wiele młodych mam absolutnie wariuje na punkcie noworodka a ich mężowie czują sie kompletnie postawieni w odstawkę. Więc z jednej strony - boję sie ,że ja też mogłabym tak zwariować, zwłaszca, że generalnie lubię dzieci a zajmowani sie nimi mam w małym paluszku. Nie wyobrażam sobie tego, ale patrząc na inne pary, które były tak w sobie zakochane - a teraz nagle skupiają się wyłącznie na dziecku, zwłaszca kobiety... Druga strona medalu - to dziecinne być może, ale bałabym sie także sytuacji odwrotnej - że to ja stałabym isę zazdrosna o uczucia i uwagę mojego Męża... Proszę, napiszcie mi szczerze, jak to wyglądało w waszym przypadku? W przypadku moich rodziców sytuacja jest tragiczna. ponoć w młodości byli w sobie nieziemsko zakochani, a teraz nie widzą sie całymi dniami, żyją obok siebie, a kiedy już wrócą do domu - to i tak głównym tematem są problemy dzieci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Escape-ja zdecydowanie staram się nie potępiać ludzi, tylko czyny:) Dla mnie aborcja jest niedopuszczalna, ale nie potępiam tego, kto się na nią decyduje-różnie się układa. Rafinka, co do tego narzekania, to ja teraz troszkę marudxzę na te nocki;) Ale wiem, o co ci chodzi-moja znajoma pediatra mówi, że ona po matkach widzi jakąś taką chorą wręcz satysfakcję, że one się tak wyrzekają dla dzieci-surowa dieta, ciągłe zmęczenie...coś w tym jest, że się starają być takimi supermenkami i zeby je podziwiać:P Ameryki nie odkryję, jak napiszę, że dziecku jest mama baaardzo potrzebna- ale mam szczęśliwa;ja sie nie nadaję do siedzenia non stop w domu i dlatego na ile mały to zniosi, wychodzę, muszę coś robić. Pożytek mamy z tego w trójkę:) A mój mąż wspiera mnie i sam podsuwa pomysły, jak zrobić coś pożytecznego...nie chce wypominac synowi, że przez niego zmarnowałam w jakis sposób życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj, nirwaneczka, to jest ciężka sprawa-nie wiem, czy to jest norma czy nie, ale u mnie Tobiasz stał się centrum od razu po przyjściu na świat. Oczywiście jest NASZYM a nie tylko MOIM oczkiem w głowie, ale matka to matka....Ale swiadomość, ze mąż jest na 1. miejscu jest dla mnie bardzo ważna i staram sie o tym pamiętać, gdy np. on karci małego w gniewie, a ja zaraz go tulę i tworzę obóz my-kontra tatuś...wiem, ze to złe i walczę z tym. To już tak jest, ze jak sie to dziecko nosiło 9 miesięcy, to ma sie z nim spoecyficzną wieź do konca zycia..ale ja chce, aby maż był dla mnie zawsze najważniejszy i staram sie tego trzymać...mimo odruchów:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak ludzie są normalni i się kochają to nic złego się nie stanie, dziecko wzbogaca związek, sprawia, że ludzie są już naprawdę NIEROZERWALNIE związani ze sobą. Ale jak kobieta w ciąży cały czas fisiuje, użala się nad sobą, pieści, stęka,nic nie robi, leży i pachnie i huk wie co jeszcze, potem znowu fisiuje, bo ona przecież urodziła, bohaterka, wszyscy się w pas kłaniać i obsługiwać, pomagać itp. to się nie dziwię facetom , że mają dosyć. Oczywiście mam na myśli kobiety zdrowe w ciąży i po normalnym porodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pszczoła, każdy sobie tam trochę ponarzeka, bez przesady, że wszystko jest idealne, u mnie też tak nie jest. Ale wiesz o co mi chodzi, chodzi o ludzi którym WSZYSTKO jest pod górkę,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Teressa
Nirwaneczko, odpowiem Ci bardzo szczerze - ja po urodzeniu córeczki, musiałam od nowa zdudować relacje z moim mężem - pamiętam jak przywieźlismy ja do domu, nadszedł wieczór, a ja tak bardzo chciałam żeby mój maż przytulił mnie przed snem tak jak kiedyś, żebyśmy mogli porozmawiać, pośmiać się niestety malutka płakała i to ją trzeba było utulić i wtedy zdałam sobie sprawę,że juz nigdy nie będziemy sami ... to dla mnie było bardzo trudne, ciężko mi o tym pisać Cóż po roku mogę powiedzieć, że mam cudowne relacje z moim mężem ale inne, nowe, chyba po prostu naprawde się kochamy i nasz związek ewaluował ale potrzeba było dużo czasu a niekiedy podczas tego roku chciało mi się ryczeć ze zmęczenia i bezradności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nirwaneczka - świetne pytanie, nad którym mało kto się zastanawia. Masz rację - dziecko to wspaniała osoba, ale ja też jestem osobą i mój facet też - dlatego bardzo bym sie bała, że po urodzeniu dziecka coś sie zmieni na gorsze w relacjach z moim facetem. Teraz mamy wspólne pasje, tematy, nie chciałabym, żeby naszym jedynym tematem byly dzieci :-o i ich problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co..? Znam pewna urocza osobe, ktora ma dziecko – dziewczynke. Zalozyla dla niej strone internetowa a w pierwszych slowach przedstawila sie I powiedziala, ze jej dziecko to jej najwieksze osiagniecie zyciowe :o Ma do tego prawo, ale jednak brzmi to dla mnie dziwnie…Moze dlatego, ze nie mam dzieci…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dużo zależy od faceta mój mąż zawsze umiał i lubił zajmować się dziećmi z powodu lawiny siostrzeńców i bratanków (jest najmłodszy z piątki rodzeństwa), czasem, przyznam, byłam trochę zazdrosna przy córce na początku, ale to trwało chwilę... To on na przykład namówił mnie do karmienia piersią małego, znaczy sama też chciałam, ale przy Patrycji za szybko zrezygnowałam i trochę mi to wypominał. Jesteśmy razem 20 lat, świetnie się rozumiemy i dzieci nas ze sobą jeszcze bardziej związały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj Murcielago - ma prawo tak zrobić - w końcu to jej dziecko i jej szczęście, niech je wyraża jak chce. Ja bym tak nie zrobiła, ale ile ludzi, tyle opinii :-) Teressa, Rafinka - takich matek, jak Wy powinno być więcej :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tuna
ja tez nie chce miec dziecka, wszyscy mi wmawiali zawsze ze instynkt przychodzi z wiekiem kiedy mowilam tak majac lat 16 ale minelo 10lat i ja nie chce jeszcze bardziej. Tak jak moja mama dla ktorej, mimo tego ze mama byla swietna, wychowanie dziecka bylo koszmarem, ja odziedziczylam niechec do dzieci w ogole, denerwuja mnie, rodzenstwa na szczescie nie mam, uwazam dzieci za glupie, krzykliwe i mnie do szczescia niepotrzebne. Nie potrzebuje sie realizowac jako matka, wystarczy mi milosc i satysfakcjonujaca praca. Oczywiscie jesli wpadne to wychowam swoje dziecko najlepiej jak potrafie ale nie chce tego. Mysle o spirali lub podwiazaniu jajnikow.pozdrawiam wszystkie nie-matki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jedyny tolerancyjny topic na całej kafeterii:D Na dyskusji ogólnej kobieta, która stwierdzi, że nie chce dziecka momentalnie zostanie wyzwana od najgorszych. Wielokrotnie śledziłam takie topicki i wiem co się na nich dzieje. Tolerancja naszego społeczeństwa jest zerowa, a tutaj jest zupełnie inaczej, gdzie teraz podziewają się te wszystkie matki polki, które gotowe były mnie zabić by tylko wbić mi do głowy, że dziecko to największe szczęście jakie może spotkać człoweka??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję Wam bardzo. Widże, że słusznie się obawiam tego aspektu macierzyństwa... Nie, żebyście mnie przestraszyły - ale widzę, że to kolejna rzecz, nad którą po urodzeniu dziecka trzeba pracować. Boję się zwyczajnie. Nie mam wątpliwości, że pokochałabym bardzo moje dziecko (a jeżeli byłoby podobne do Męża, rozwinęłabym w nim pewni kompleks Edypa jak isę patrzy;) ) ale z doswiadczenia mojego rodzinnego nie mogę powiedzieć, żeby miłości przybywało z każdym kolejnym dzieckiem... Moi rodzice każą mi raczej podejrzewać, że miłość to jakiś taki zbiornik, którego zawartość trzeba po prostu rozdzielić na coraz więksą ilosć osób w życiu. Nie mam wątpliwości, że - o ironio - gdyby mój Mąż nie był tak świetną osobą, zdecydowałabym się na dziecko juz dawno. Ale jak sobie pomyślę, że w grę wchodziłaby jeszcze jedna osoba.... To boje sie zarówno mojej, jak i jego reakcji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Antyzgub - nie wywołuj wilka z lasu ;-) A topik bardzo kulturalny, to fakt - też śledze topiki o podobnej tematyce i niestety poziom kulturalny jest znacznie niższy od tego tutaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobiety moje kochane, to, jak tu będzie, zależy wyłącznie od nas... Mi, jako autorce, barzo załeży na tym, aby ta dyskusja wyglądała w ten sposób jak najdłużej, ale wiem, że prędzej czy później trafi isę taki 123 czy coś gorszego. Wierzę w Was jednak i w to, że topik jeszcze posłuży :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nirwaneczka - nic na siłę - patrząc jak analizujesz dokładnie sprawę posiadania dzieci, to widac, że chyba ich nie chcesz :-) Nie ma co sie zastanawiac - jestem normalna, nie jestem. Ty, Twój mąż - jestescie rodziną i to wasza sprawa, czy będzie ona większa, czy nie. Ja analizuję tak samo - i bilans wychodzi na nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość - coral -
---> nirwaneczka, fajna z ciebie babka, też przychylam sie do przypuszczenia, że mamą mogłabyś być świetną :P Co jednak jest wyraz co najwyżej ironii losu, a nie tego, że Cię namawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam troszkę inny problem. Nikt nie nauczył mnie miłości do dzieci. Moja młodsza siostra urodziła się kiedy miałam 3 lata, ja wtedy nie mieszkałam z rodzicami, więc nic nie pamiętam z tego okesu jak siostrzyczka była niemowlakiem. Dorastałam nie mając z dziećmi nic wspólnego. Lubiłam samotność, nie bawiłam się z innymi dziećmi. Tak się jakoś składało, że jak odwiedzał nas ktoś z dzieckiem mnie nigdy nie było w domu, albo byłam w swoim pokoju. Niemowlętami się nie zajmowałam, bo i tak żadna z ciotek nie chciała mi dać swojego małego niemolęcia na ręcę z obawy, że upuszczę. Teraz przekroczyłam 20-stkę, a nigdy nie trzymałam na ręcach dziecka, nie woziłam maleństwa w wózeczku, a płacz działa na mnie drażniąco. Wiem, że jestem jeszcze młoda i całe życie przede mną, ale nigdy niewiadomo czy ja będę miała chęć na posiadanie dziecka, skoro nigdy nic przyjemnego mi się z dziećmi nie kojarzyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lena 20 -> Jak to mozliwe, ze mialas siostre, ale nie mialac z nia kontaktu..? Gdzie wtedy mieszkalas..? Jesli moge spytac oczywiscie... 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O rany - Lena - bez przesady, to że ktoś nie miał styczności z dziećmi o niczym nie świadczy - Nirwaneczka miała kontakt z dziećmi, i ich nie chce, ja się opiekowałam parę razy kilkulatkami - niemowlaka nigdy na rekach nie miałam, i też nie chcę mieć dzieci. To chyba nie ma aż tak wilekiego znaczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałam rodzinę mieszkającą w odległym o 20 km miasteczku. Uwielbiałam u nich przebywać, zawsze tam miałam najlepsze zabawki, ciocie mnie rozpieszczały. Kiedy miałam 6 lat musiałam mieszkać z rodzicami, bo chodziłam do zerówki. Moja siostra uległa poważnemu poparzeniu i przez długi okres czasu leżała w szpitalu. Ja wszelkie święta, wekendy spędzałam u rodziny i wcale się nie widywałyśmy. Potem kiedy siostra podrosła zaczął się trudny dla nas okres, nie miałyśmy najlepszego kontaktu, raz były momenty, że nie mogłyśmy bez siebie żyć i płakałyśmy kiedy się rozstawałyśmy, a czasami wręcz nienawidziłyśmy się, biłyśmy itp. Teraz moja siostra ma 17 lat i nie przechwalając jest między nami rewelacyjnie, dopiero od 2 lat zaczynam czuć, że mam siostrę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może to zabrzmi głupio, ale ja niespecjalnie umiem się bawić czy rozmawiać z cudzymi dziećmi, ale to nie ma nic wspólnego z moimi własnymi - je traktuję zupełnie inaczej. Chociaż przez to nie mam wprawy, pamiętam jak mój mąż bawił się z Patrycją godzinę zwykłym papierkiem, a ja porozkładałam klocki lego i zaczęłam się z nią bawić, a ona co? Poszła sobie!!! Bo nudno!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -czytająca-
Mam nadzieję, że Was nie zdenerwuję, bo nie taki jest mój zamiar. Ja mam dzieci i nie będę pisać, że to istne szczęście, bo bywa różnie. Nurtuje mnie jednak sprawa jak piszecie o relacji z mężem- czy też z partnerem po urodzeniu dziecka. Na pewno jest to cieżki okres, szczególnie na początku. Jednak, jesli ludzie sie na prawdę kochają, to wszystko jest dobrze. Nie wiem ile lat jesteście po ślubie - szczególnie osoby które piszą, że z mężem jest teraz pieknie i świata poza nim nie widzą. U mnie też tak było, przed ślubem i na poczatku małżeństwa. Jak mąż wychodził do pracy, to wygladalam za nim przez okno dopóki nie znikł mi z pola widzenia. Moglismy ciągle patrzeć sobie w oczy i wszedzie, wszedzie byćrazem i wcale sie nie rozstawać. Teraz już tak nie jest, choć nadal bardzo sie kochamy. Owszem, dzieci też mają w tym swój udział, ale duży wpływ ma tutaj także czas. Miłość w związku się zmienia, tak jak zmienia się czlowiek i jego problemy. Jesli chodzi o ciągłe rozmowy o problemach dzieci i tym podobnych - no, cóż, rozmawia sie o tym, czym się żyje, ale na pewno nie można uogólniać. Może niektóre z Was wyniosły jakieś wspomnienia z własnych domów rodzinnych, które nie za bardzo były atrakcyjne. Jednak w rzeczywistości, to o czym i w jaki sposób rozmawia się ze swoim partnerem nie zalezy tylko i wyłącznie od posiadania lub nie posiadania potomstwa. Nawet nie posiadajac dzieci, a posiadając np. własną firmę tez zapewne ciągle sie o tym rozmawia - nie zawsze w przyjemny sposób. Temat jest mało ważny - wszystko zalezy od ludzi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytająca - nic dodać, nic ująć :-) Mądrze napisane, oby tak wszyscy rodzice mieli takie podejście. Z facetem jestem 8 lat - odpowiadam, bo pytałas o to :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobre nie? Ale jak ja się czułam... WKURZONA!!! A co do odprowadzania, to mąż z małym machają mi przez okno jak wychodzę do pracy, a wieczorem ja co chwilę wyglądam, czy on nie wraca - to chyba normalne, a może nie? Po tylu latach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja postuluję, że tak, choć staż mój od Twojego jest znacznie krótszy :) Cieszę sie, że jest na świecie więcej zakochanych małżeństw... I niektórym zostaje to nawet przy dzieciach... to napawa optymizmem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale z tymi zabawkami tak jest. Kiedyś wyprowadizłam moją czeladkę na spacer, przycupnęliśmy w jakiejś piaskownicy i dzieciaki zaczęły sie ze mną bawić jakimiś wygrzebanymi patykami, choć ja w wózku miałam Barbie i Transformery. Jakaś pani przechodziła obok, przez chwilę sie zawahała, po czym podeszła do nas i z troską zapytała (widząc naszą ilość) - \"czy wy dzieci nie macie prawdziwych zabawek..? Takimi brudnymi patyczkami się bawicie... pewnie wasyzm rodzicom jest ciężko..\" Wtedy byłam pąsowa jak mak, ale teraz sie z tego śmieję:) A to, że dzieci tak potrafią - to świetnie świadczy o rodzicach (i, nie chwaląc sie, opiekunach;) ) - znam niestety takie małżeństwo, w którym dziecko nie może dostać prezentu kosztującego mniej niż 100zł... I tak sobie siedzą te dzieci pośród zabawek, w swoich wielkich jak sklepy i podobnie wyglądających pokojach... Same, bo mama nigdy isę z nimi nie bawi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×