Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ngLka

Kocham, ale nie umiem z Tobą być...

Polecane posty

Niech mi ktoś wytłumaczy o co chodzi, bo twórcze myślenie dawno mni już zawodzi. Dał nam tylko pół roku...Wczoraj było, dzisiaj nie ma.\" Kocham, ale nie chcę - ty się nie zmienisz i ja się nie zmienię. Ja się na pewno nie zmienię ale chciałbym, byś Ty się zmieniła. Wczorajsza kłótnia zadecydowała o wszystkim. Nie chcę tak żyć mimo, że Cię kocham. Nie będzie lepiej, ludzie się tak nie zmieniają. Mam dość\"Proszę mi wytłumaczyć, dlaczego wokół inne związki radzą sobie z kryzysami a mój men schował się w skarpetki?O przeminięciu nie ma mowy, proszę mnie nie pocieszać, że wszystko będzie dobrze - bo pomógł a właściwie przymusił do spakowania, już jestem u siebie. Nie pomogły godzinne próby rozmów, na spokojnie, postawił przed sobą mur i nie ma możliwości, by go przebić. Może będzie dobrze ale nie z Nim - natomiast nurtuje mnie pseudologika wypowiedzianych powyżej zdań... i spędza inne myśli z piedestału.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pelerynka
chetnie posledze ten topik bo mam rowniez probleme zrozumiec meska pseudologike. czasami wydaje mi sie ze oni po prostu nie kochaja a ze sa tchorzami to nas sciemniaja takimi wypowiedziami typu bedzie lepiej, zaslugujesz na kogos lepszego i tego podobne. jestem ciekawa..... panowie prosze nas oswiecic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po prostu nie pasujecie do
siebie! kazde z was jest inne i czego innego oczekuje. Nier zawsze mozna naprawic i sie usmiechnac. czasem lepiej sie rozstac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie pytam dlaczego tak się stało tylko pytam dlaczego jedni walczą a inni uciekają mimo, że mówią iż nie jest to w ich zwyczaju.Pytam też o to - dlaczego takie słowa nagle i jakby znikąd, bez sygnałów wcześniejszych.To, czy do siebie pasujemy - nie jesteś w stanie określić nie znając nas a już na pewno nie po kilku zdaniach w poście.Btw... nie ma osób, które idealnie do siebie pasują, WSZYSCY muszą się dotrzeć. Inaczej nic nie byłoby takie skomplikowane..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madrakobitka
ma inną. Moze jeszcze nie ma naprawdę ale ma na oku. Nie kocha Cię - stad ten mur. Ludzie, którzy kochają próbuja się dogadać. Jemu nie zależy a popnieważ nie chce aby na niego spadła wina - to wymyślił taki sposób. To moje zdanie. A opieram je na doświadczeniu i obserwacji innych związków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie masz do czynienia z typem faceta, który zmienia babki co parę miesięcy. Proste. Daj sobie z nim spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
popieram zdanie madrejkobitki. w obliczu swojego tchorzostwa, nie chcac wywolac wielkiej afery, postanowil wykrecic sie tymi slowami. gdzies upatrzyl sobie nowa kobiete i nie wie jak sie ciebie pozbyc:( i jeszcze pomogl ci sie spakowac...:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala blondyneczka
ja tez slyszalam takie slowa od mojego faceta,nadal jestesmy razem mimo niejedneg kryzysu: '"kocham Cie ale nie umiem z Toba zyc" "to nie ma sensu, niegdy sie nie dogadamy" "Ty sie nie zmienisz" wiele nad tym myslaalm, czy jest to wyraz czystego egoizmu, ze mu nie pasuje to powinnismy sie rozstac, albo moze jednak troski o przyszlosc, ze skoro juz teraz nie jestemy zgodni to co bedzie pozniej, albo bezsilnosci i niedojrzalosci ....i nadal tego nie rozumiem, pewnie wszytsko po trochu co jednak swiadczy o egoizmie twojego faceta to to ze wymagal od Ciebie zebys sie zmienila, bo sam nie mial zamiaru nic z siebie dac. moze jest niedojrzaly, czeka na swoja ksiezniczke z bajki - nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wellll
" Kocham, ale"- jak się kocha to nie ma "ale" (a w każdym razie to "ale" nie przeslania tego "kocham") "nie chcę" - jesli się kocha to się chce! to sobie zaprzecza "ty się nie zmienisz i ja się nie zmienię. Ja się na pewno nie zmienię ale chciałbym, byś Ty się zmieniła"- to kogo on "kocha"? bo chyba nie Ciebie skoro aby z Tobą był musisz się zmienic... "Wczorajsza kłótnia zadecydowała o wszystkim. Nie chcę tak żyć mimo, że Cię kocham."- o co poszlo? " Nie będzie lepiej"- no...on nie wiedzy w to że między Wami może się ułożyć "ludzie się tak nie zmieniają."- bzdura "Mam dość"- ma dosyć- tego związku i Ciebie = nie kocha, odpuścił sobie, uważa że nie ma po co i o co walczyć, moze poznał kogoś innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Facet delikatnie dal Ci do zrozumienia, ze nie chce z Toba byc, nad czym tu sie zastanawiac? A ze kocha? Sa rozne rodzaje milosci, ta niestety wynika bardziej z przywiazania niz z tego, ze jestes kobieta jego zycia. I juz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brylancik
MOIM ZDANIEM TAK JEST : coś nie poszło już się z tym zbierał od dawna ...gdyby kochał bardzo walczyłby nie walczy bo juz mu nie zależy jest też opcja że ma już inna ....albo ma na oku ....facet raczej nie rezygnuje z związku jeśli nie ma już nowego gruntu przygotowanego... to może CIe zaboleć ale chyba tak jest chyba że coś zrobiłaś i on anaprawde ma dość ..pytanie o co się kłuciliście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Innej raczej nie ma, bo nie miałby kiedy, tego akurat jestem pewna - ale nie mogę być pewna, że innej ni ma na oku ;-)Poszło - jak to w związkach - o bzdurę, potem zahaczaliśmy powoli o wszystko po kolei... to nawet nie chodzi o co poszło bo ta kłótna była ewidentnym zbiorem złości na siebie nawzajem.O co poszło? O to, że On miał sprzątnąć kuchnię a ja sypialnię - On zmył naczynia, ja posegregowałam pranie, i co? I to, że wielka awantura, że on aż zmył a ja tylko posegregowałam, że on ma dość mojego bałaganiarstwa.Wiecie, moja siostra się dziwi i ja się dziwię i ci co nas znają też się dziwią - bałaganiarz z niego taki, że aż strach a ma pretensje, że i ze mnie bałaganiara... No niestety, nie jestem typem osoby, która studiując i dorabiając - ma ochotę resztę dnia (czyt 2-3 godziny, bo miałam miesięczną sesję - 5 zaliczeń i 10 egzaminów) sprzątać PO NAS OBOJGU.Nic nie robił w domu. Pracuje, nie utrzymywał mnie - co podkreślam, bo to istotne.Natomiast myślę podobnie jak osoby wyżej, że kłótnia była pretekstem, dlatego nie uważałam za potrzebne pisanie tutaj \"o co poszło\".Nadal nie rozumiem jednak, jak przez pół roku można obiecywać, że się nie zostawi i właśnie to się na koniec robi. Nie prosiłam o te słowa, mało - nie lubię takiego obiecywania, bo to są rzeczy, których człowiek NIE JEST w stanie przewidzieć choćby stanął na głowie.Pytanie: czy jest możliwe, by to wszystko było spowodowane przez głupią męską dumę?Nie, to, że ma dość nie może mnie zaboleć, boli mnie całą sytuacja, nie dzielę na \"co bardziej\" a \"co mniej\" - męczy mnie tylko to takie szybkie ucinanie wszystkiego ze zdaniem na końcu, że może kiedyś na piwo. Po prostu nie wiem.. Albo ma się dość i ucina się wszystko - albo się chodzi na piwo.Do jednej z osób która pyta po co mi te odpowiedzi - gdyby nie były mi potrzebne to nie pytałabym się. To powinno wystarczyć. Widocznie Ty działasz inaczej co nie znaczy, że wszyscy tak muszą.Nie tnę się, nie wyję po nocach, śpię spokojnie, nie płaczę, jest mi po prostu przykro i źle a to, że analizuję - to moja cecha, której nie zamierzam się wypierać. Zawsze tak miałam i mieć będę, nie jestem typem kukły, która przyjmuje wszystko na \"tak musi być\" - uważam, że wszystko ma swoją przyczynę a jeśli człowiek nie analizuje czegoś, czego nie rozumie - to znaczy, że się nie rozwija...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chciałabym zrozumieć co miał na myśli - bo te słowa kłócą się ze sobą - to wiem. Też mówiłam, że jeśli się kocha - to się chce walczyć, chce się z kimś być.Wczoraj płakał, myślał, że nie widzę, że nie wiem... Byłam, bo muszę się spakować... mam tam wszystkie rzeczy, meble... nie da rady w 5 minut... Nie mogę tam spędzać całego dnia tylko po 17tej, bo tak jest w domu - ja na szczęście mam ferie - natomiast kluczy nie mam bo mi zabrał (jak sądzę - czysta złoścliwość i chęć odegrania). Kilka godzin dziennie to za mało, żeby spakować wszystko i przewieźć, na transport (większy) musiałabym czekać tydzień a tyle czasu nie mogę sobie dać. Mam remont łazienki (niezależny ode mnie, wymiana rur) i nie ma wody, nie mogę więc prać swoich rzeczy - logiczne więc jest, że muszę zabrać wszystkie czyste. Ogólnie - po prostu wszystko się przedłuża, więc widzę jego reakcje.Wiem, że znów zaczął zaglądać do kieliszka, niewyspany, czerwone oczy.Po prostu totalna zmiana od tego dnia, kiedy był tak pewny siebie. Ale o zdanie pytać ponownie nie będę. Zostało postanowione.Co nie zmienia faktu - że gdybym zrozumiała o co mu tak na prawdę chodzi to byłoby mi lepiej.Tak, muszę teraz trochę pomyśleć o sobie, skoro nie ma już szans, by myśleć o nas. Jestem na tabletkach uspokajających (ziołowe, nie będę się truć) i znoszę to lepiej, niż mi się wydawało, że zniosę... ALE. Myśli nachodzą i jakoś sobie z tym radzić muszę, choćby rozmawiając z Wami tutaj.Wyjść nie mogę bo do 17tej plackiem na dupie, łazienka będzie robiona do końca tygodnia, \"normalni\" ludzie w tych godzinach pracują.I tyle opowieści...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadne_tlumaczenie...
Znalazlam sie w identycznej sytuacji. Moze z ta niewielka roznica, ze niedawalismy sobie "limitow czasowych". Ostatnio uslyszalam, bardziej inflantylne stwierdzenie typu-"Nie chce".. przyczyna okazala sie prosta inna osoba... jedno jest pewne - gdyby drugiej osobie zalezalo na zwiazku na pewno osoba ta sprobowalaby drugi raz, tymbardziej w momencie w ktorym pada slowo "kocham". Reasumujac albo partner jest na tyle niedojrzaly ze nie wie co oznacza owo slowo, albo znalazl sobie inna osobe (albo jedno i drugie). Pozdrowienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wydaje mi się, że ciężko byłoby, by już miał inną. Mieszkaliśmy ze sobą, po pracy do domu - a potem wszystko razem. Poświęciłam dla niego spotkania z bliskimi znajomymi na piwie i to był mój błąd, wiem - ale stało się - On raczej mało wychodził a jeśli już to miał bardzo wątkie grono znajomych. To facet mocno stąpający po ziemii a ja należę do podejrzliwych osób - i o ile nie da mi się powodu o tyle nie reaguję natomiast weryfikuję wszystko, co tylko wyda mi się podejrzane - On mi nigdy powodu do zazdrości nie dał - realnego powodu. Babę wykluczam. Na prawdę nie miałby kiedy ;)Istnieje natomiast możliwość, że w pracy poznał kogoś. Tego nie wiem. Może tak, może nie - może nawet nie poznał co zobaczył, że z kimś lepiej mu się rozmawia i to go upewniło, że coś jest nie tak - pewnie się nawet nie dowiem.Byliśmy u Jego mamy kilka razy w tygodniu, On bardzo ją kocha - nie mówię, że jest od Niej uzależniony - po prostu mają świetny kontakt - ja też bardzo Ją polubiłam... czasem dołączał dziadek, było na prawdę rodzinnie. Jego decyzja zszokowała nie tylko mnie ale i moich rodziców i... Jego mamę.Dziwne to wszystko po prostu.Myślę, że gdyby ktoś był, to Jego mama raczej by to wiedziała albo przynajmniej nie byłaby zdziwiona czy zmartiona rozstaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam troszkę podobna sytuację opowiem krótko: poznałam faceta, on od poczatku mówił jakby traktował mnie poważnie, osatnio opowiadał ile wysiłku włożył w to aby mnie poznać odkąd mnie pierwszy raz zobaczył. i byłam pod wrazeniem... on mi sie na początku nie spodobał ale jak zaczeliśmy rozmawiać zaczeło mi coraz bardziej na nim zależeć i byłoby pięknie ale on ma straszną przeszłość, o reszcie nie bede opowiadac a tylko o tym co wpływ na nas -------- jest rozwiedziony od 2 lat i ostatnio powiedział ze była żona bardzo go zraniła odchodząc od niego i ze nie umie nikogo pokochać, ze bardzo chciał pokochać mnie, ze myślał ze bedziemy razem szcześliwi a on nie potrafi, a ze nie mówiąc mi tego byłby nie fair powiedział ze mnie kocha ale chyba nie w takim znaczeniu jakbym chciała, bo powiedział to w odniesieniu do tego ze go nie znienawidziłam za to \"oszustwo\"-ze mi wczesniej nie ppowiedział ja tez nie byłam szczera wobec niego i go, powiedzmy okłamałąm, ale to nie ważne kocham go i chcę z nim być, teraz jesteśmy bliskimi przyjaciólmi powiedział mi ostatnio ze mimo potrzeby i chcęci bycia ze mną - narazie być ze sobą CHYBA nie mozemy a tłumaczył mi tez jaka jestem cudowna, ale w pewnym momencie powiedział ze jestem taka jak jego ex-żona - taki sam charakter i sposób bycia (ale wyglądem róznimy się całkowicie), to z jednej strony ok bo skoro ją kochał ze jest taka to mnie moze bedzie umiał pokochać w końcu naprawde, ale zdrugiej strony, moze miałam być \"zastęstwem\" skoro nie moze być z nią już staram się o tym nie myśleć, traktuję go jako przyjaciela nie myślę o niczym więcej ale mam jednak nadzieję, której on mi całkowicie nie odebrał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
takiego argumentu użyła była dziewczyna mojego obecnego faceta... chciala na nim wymusic pewne zmiany w jego charakterze... tyle tylko, że ja te jego wady potrafiłam pokochać... a ona dalej płacze po nocach... bo ponoć wciąż kocha......... gópie to życie :o 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nad czym tu się zastanawiać
Też byłam zakochana a jednak zakończyłam związek pełen łez, kłotni i nie dobranych charakterów.... Dziewczyno miłość nie wystarczy do tego żeby być szczęśliwym, bo o sukcesie miłości decyduje dobranie się pod wieloma względami.Rozumiem twojego chlopaka doskonale i powiem ci że mądrze postąpił, bo tkwić w chorym związku to jest dopiero głupota. Ja musiałam się zmuszać,żeby zakończyć związek gdzie miłośc była ale było też niedobanie się wzajemne które niszczy i zabija nawet największą miłośc po czasie a wtedy pozostaje już tylko nienawiść.Ciesz się,że on w pore się wycofał i nie doświadczyliście tyego drugiego uczucia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ngLka -----------> troszke mogę cię zrozumiec a ktos z boku nie zawsze moze dobrze ocenić sytuację, choć niby obiektywnie, ale nie zna dokładnie sytuacji a przede wszystkim nie zna -------- mojego ani twoejgo -------faceta wiec nie mzoe oceniec jego postępowania, bo to zależy od wielu sytuacji, przeszłości i charakteru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co ty mówisz ze miłosć nie wysatrczy -------- jeśli kochasz NAPRAWDĘ to tylko to się liczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nad czym tu się zastanawiać
zagubiona tylko mądry człowiek potrafi się wycofac z takiej miłości a ten co głupi i myśli ze miłośc wszystko przezwycięży niech czeka dalej na cud i niech dalej cierpi. powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam się z Wami obiema.Miłość powinna być podstawą do tego, by się ludzie zgadzali - powinna...I wierzę, tak jak zagubiona, że miłość wystarczy. Prawdziwa, szczera miłość.Co innego natomiast, gdy facet myśli, że kocha - a w rzeczywistości chciałby z kobiety STWORZYĆ obraz swoich westchnień.Dużo sobie nad tym myślałam od kilku dni.. dziś mnie naszło, że między nami nigdy nie było takiej prawdziwej szczerej miłości... Nie chcę nikogo smarować tutaj, szczególnie Jego - mimo, że zrobił mi dużą krzywdę słowami rzucanymi na wiatr - nie jest złym człowiekiem.Ale.. jest niedojrzały - Jemu się wydaje, że spotka kogoś, trzaśnie nim i będzie dalej jak w bajce...Starał się, wiem... ale ja też... tylko, że On musi się jeszcze nauczyć, że trzeba umieć czekać i brać a nie wymagać.Różnica charakterów między nami też była ale ja myślę, że to na prawdę było do przejścia - kwestia tego jak kto rozumie związek - wg Niego związek opiera się na zupełnie innych priorytetach niż u mnie. I myślę, że to było główną przyczyną. Albo tak chcę myśleć.. na nic nie mam już siły. Mimo wszystko bardzo mi przykro :(Nie nazwałabym tego wycofaniem się z miłości, bo ona jeśli jest - to się człek nie wycofuje. Jeśli jest obustronnie...Może nie była na tyle silna, by dać siłę na przetrwanie? Może za szybko zamieszkaliśmy razem... tyle możliwości. Ehh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no własnie wszystkie te problemy wynikają z tego ze myśłimy ze kochamy a nie zawsze tak jest prawdziwa miłość by wystarczyła tylko skąd wiedziec ze to to prawdziwe uczucie dlatego musimy próbować i czasem spotykamy się z rozczarowaniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dla mnie jestes naiwna
Przepraszam ze tak mowie. Wydaje sie ze na sile próbujesz znalezc jakies wytlumaczenie dla Ciebie korzystne ze facet Cie zostawil. Mysle ze po prostu pod wplywem mieszkania razem doszedł do wniosku ze chce innej. tak to juz jest, z jednymi ludzmi mozemy byla na dlugo dzien i noc, dzielic zycie, a z niektorymi tylko do czasu az dochodzi do wnioskow do ktorych doszedl Twoj byly. Jak mieskzajac razem tak sie zarliscie to dobrze ze tak krotko. A facet Ci nie powiedzial wprost ze nie moze z Toba przebywac bo faceci boja sie powiedziec kobietom taki rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To, że byłam czy jestem naiwna to wiem. Każdy jest. każdy jest naiwny bo ufa - w ten sposób etykietkę możesz przypiąć nawet do siebie.nie szukam wytłumaczenia na siłę - daję upust swojej złości i próbuję zrozumieć, by więcej nie popełnić błędu jaki popełniłam teraz. nie myśle kryteriami \"oceny korzystne i niekorzystne\" bo to tak jakby oczekiwać wygodnej prawdy czyli dokonywać selekcji w informacjach względem własnej wygody.Nie żarliśmy się tak mieszkając razem, co napisałam wyraźnie - była ostra kłótnia (liczba pojedyńcza). pokaż mi kilkuletni związek, w którym ani razu takowej nie było. Obawiam się, że nie znajdziesz...A facet powiedział mi to wprost - to też napisałam. W poście chodzi o coś zupełnie innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natomiast ja już doszłam do tego dlaczego tak się stało i bynajmniej to wytłumaczenie nie jest dla mnie ani wygodne ani radosne. Ale pasuje do wszystkiego więc wygląda na najprawdziwsze - wyobrażał sobie, że mnie kocha, albo odwrotnie: kochał mnie taką jaką sobie mnie wyobraził. A gdy przestałam pasować do ramek stworzonych przez niego - zaczął je zacieśniać aż w końcu całkiem dał sobie spokój.To tak zupełnie offtopicowo - zastanowiłyście się czasem (do większości, które tak piszą), że nie zawsze osoba, która odchodzi - musi odchodzić do kogoś innego lub chcieć kogoś innego? Ludzie przecież często rozchodzą się i są długo sami, chcą być sami... gdybym była bardziej podłamana niż jestem, to przez to co czytam, - chyba nigdy bym z dołka nie wyszła ;)Gdyby mnie zostawił dla innej - cóż... życie toczy się dalej, pewnie próbowałabym się pocieszyć tym, że teraz to ta inna będzie się z Nim męczyć - ale na tyle mój umysł jest trzeźwy by umieć ocenić czy facet ucieka przede mną gdzie pieprz rośnie, czy do konkretnej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poza tym nie ma czegoś takiego jak \"po prostu chce innej\". Jeśli chce innej to nie po prostu. Wszystko ma swoje wytłumaczenie. A na znalezieniu odpowiedzi mi zależy przede wszystkim dlatego, by nauczyć się na błędach jakie popełniałam - zarówno we własnym zachowaniu jak i odczytywaniu jego zachowań w niektórych sytuacjach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rene19
Hej ten koles może ma po prostu kompleksy boi sie stałego związku lub do niego nie dorusł tak sie zdarza jesli miało by byc to cos powaznego to by wysszlo milosc mu przejdzie uczucie nie pewnosci tez i moze kiedys zrozumiesz to chlopak postąpil tak jak to czul mial do tego prawo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aasentra
spoko koleżanko, cholernie rozsądna z Ciebie osoba, dasz sobie radę...koleś niedługo zacznie żałowac i tyle...Mam nadzieję, że Ty już do tego czasu zapomnisz o nim:) pozdro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×