kasiako80 0 Napisano Październik 22, 2008 Kkreseczka - moje wywody trafiają na Twojego mila :-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kasiako80 0 Napisano Październik 22, 2008 Kkreseczka - moje wywody trafiają na Twojego mila :-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kasiako80 0 Napisano Październik 22, 2008 MOje wywody trafiają na Twoją skrzynkę KKreseczko :-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kasiako80 0 Napisano Październik 22, 2008 KKreseczka - moje wywody trafiają na Twoją skrzynkę :-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość marpss Napisano Październik 22, 2008 Czy ktoś składał dokumenty w Pocku? Jak długo tam trwa sprawa? Można wysłać pozew poleconym czy trzeba udać się tam osobiście? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość marpss Napisano Październik 22, 2008 Chciałam napisać w Płocku. :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość marpss Napisano Październik 22, 2008 Chciałam napisać w Płocku. :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kasiako80 0 Napisano Październik 22, 2008 Skarge powodową zawsze mo zna wysłać pocztą :-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość MIRA22 Napisano Październik 22, 2008 Ważne jaki masz powud unieważnienia i czy strona pozwana nie bedzie robiła problemów bo sedzia z tego sądu mi powiedział, że najlepiej to sie z pozwanym dogadać bo kłutnią to się nic nie załtwi ale może tylko tak mówił żeby odwieść od rozwodu Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość MIRA22 Napisano Październik 22, 2008 O długości procesu zależy jaki masz powód i czy strona pozwana będzie robiła problemy jeśli tak to sprawa będzie się przedłużała ale jak długo to sprawa indywidualna całość nie powinna przekraczać 1,5 roku ale bywa różnie w zależności ile jest spraw wniesionych Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość KAYAX Napisano Październik 23, 2008 To dziwna odpowiedz , ze sprawa moze sie toczyc latami jezeli strona pozwana nie stawia sie - wygladalo to raczej rzeczywiscie na "odepchniecie" ewentualnego starajacego sie o uniewaznienie. Jezeli ktos ma mocne powody - to czy strona pozwana stawi sie czy nie - to sprawa i tak sie toczy - przeciez tu bada sie przeszlosc zwiazana z momentem zawarcia malzenstwa a nie terazniejszosc - jezeli strona pozwana nie odezwe sie w ogole to po prostu uznaje sie ja za nieobecna w procesie - i prawdopodobnoe wysylane sa 3 wezwania - czyli o tyle moze sie przedluzyc sprawa - ale nie latami ! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość KAYAX Napisano Październik 23, 2008 To dziwna odpowiedz , ze sprawa moze sie toczyc latami jezeli strona pozwana nie stawia sie - wygladalo to raczej rzeczywiscie na "odepchniecie" ewentualnego starajacego sie o uniewaznienie. Jezeli ktos ma mocne powody - to czy strona pozwana stawi sie czy nie - to sprawa i tak sie toczy - przeciez tu bada sie przeszlosc zwiazana z momentem zawarcia malzenstwa a nie terazniejszosc - jezeli strona pozwana nie odezwe sie w ogole to po prostu uznaje sie ja za nieobecna w procesie - i prawdopodobnoe wysylane sa 3 wezwania - czyli o tyle moze sie przedluzyc sprawa - ale nie latami ! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mieciutka Napisano Październik 23, 2008 Moj maz jest narkomanem. Przed slubem zazywal narkotyki. Obiecal mi, ze z tym skonczy, uwierzylam mu, wzielismy slub, jednak on mnie oszukal i tydzien po znowu zaczal cpac. Czy mam szanse uzyskac uniewaznienie malzenstwa jesli podam, ze maz jest narkomanem i nie ma zamiaru sie leczyc? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kasiako80wp.pl Napisano Październik 23, 2008 mieciutka- Podstawy do prowadzenia procesu są. Należy tylko zwrócić uwagę na to, w jaki sposób nałóg uniezdolnił osobę od podjęcia obowiazków małżenskich. Czy wykazywała osoba chęć walki z nałogiem - jak piszesz były to tylko złudne obietnice. Prawna podstawa to Kan. 1098 - "Kto zawiera małżeństwo, zwiedziony podstępem, dokonanym dla uzyskania zgody małżeńskiej, a dotyczącym jakiegoś przymiotu drugiej strony, który ze swej natury może poważnie zakłócić wspólnotę życia małżeńskiego, zawiera je nieważnie" Podstawę stanowią również z pewnością przepisy odnośnie niezdolnosci do zawarcia małżenstwa z przyczyn natury psychicznej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kasiako80wp.pl Napisano Październik 23, 2008 mieciutka- Podstawy do prowadzenia procesu są. Należy tylko zwrócić uwagę na to, w jaki sposób nałóg uniezdolnił osobę od podjęcia obowiazków małżenskich. Czy wykazywała osoba chęć walki z nałogiem - jak piszesz były to tylko złudne obietnice. Prawna podstawa to Kan. 1098 - "Kto zawiera małżeństwo, zwiedziony podstępem, dokonanym dla uzyskania zgody małżeńskiej, a dotyczącym jakiegoś przymiotu drugiej strony, który ze swej natury może poważnie zakłócić wspólnotę życia małżeńskiego, zawiera je nieważnie" Podstawę stanowią również z pewnością przepisy odnośnie niezdolnosci do zawarcia małżenstwa z przyczyn natury psychicznej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość arriwa Napisano Październik 24, 2008 Witam wszystkich! i bardzo proszę o pomoc. Jestem w tracie sprawy o orzecznie nieważności małżeństwa, a konkretnie przed przesłuchaniem z biegłym psychlogiem. Bardzo się denerwuję, bo podobno od tego spotkania bardzo dużo zależy. Mam parę pytań które mnie dręczą: czy rozmowa z psychologiem to "rutynowe " działanie, czy tylko w "szczególnych" przypadkach? Czy sąd ma swojego psychologa (czy to osoba duchowna?), czy też tylko "wypożycza" taką osobę, jeżeli zachodzi taka potrzeba ( bo np. sprawa jest złożona). Czy na tym przesłuchaniu padają konkretne pytania dotyczące sprawy, czy też bardziej chodzi o to, aby "zbadac" jaką mam osobowość, moją wiarygodność itd. Może to niezbyt mądre pytania, ale wynikają one z niewiedzy. Bardzo proszę o odpowiedź. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Madaw Napisano Październik 25, 2008 Witaj Arriva:-) Jeśli tak bardzo się obawiasz... może warto się zastanowić, czy rzeczywiście małżeństwo było nieważne. Też jestem po pierwszym przesłuchaniu i przed wizyta u psychologa. Ale co może powiedzieć nowego psycholog na mój temat, skoro ja wiem, że moje małżeństwo jest nieważne. Potwierdzi, że byłam niezrównoważona psychicznie. Chyba rzeczywiście byłam skoro zawarłam nieważne małżeństwo. I tak jeszcze jedno do wszystkich pozostałych..... To, czy małżeństwo jest ważne czy nie, zależy od naszej świadomości. Jeśli w chwili jego zawierania nie byliśmy świadomi pewnych rzeczy... żadne nie jest ważne. Ale jeśli próbujemy unieważnić je tylko dlatego, że np. mąż/żona nas zdradził/a czy oszukał/a już w trakcie jego trwania...... sorki, ale dlaczego temu nie zapobiegliśmy.... gdy się kocha, nie dopuszcza sie do tego.... i nie mówię tutaj o kontroli współmałżonka/i, tylko raczej o zrozumieniu potrzeb tej drugiej osoby. Przecież to właśnie dla niego/niej żyjemy i pewne rzeczy obiecywaliśmy przed Bogiem.... Nie starajmy się spełniać swoich zachcianek chwili obecnej, a zawsze pamiętajmy, że ta przysięga jest ważna.... dopóki Trybunał nie orzeknie inaczej. Pozdrawiam i życzę powodzenia tym, dla których unieważnienie małżeństwa to nie tylko chęć zawarcia kolejnego Ślubu Kościelnego, bo ktoś nowy pojawił sie w naszym życiu....... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Madaw Napisano Październik 25, 2008 Witaj Unieważnienie:-) Jeśli tak bardzo się obawiasz... może warto się zastanowić, czy rzeczywiście małżeństwo było nieważne. Też jestem po pierwszym przesłuchaniu i przed wizyta u psychologa. Ale co może powiedzieć nowego psycholog na mój temat, skoro ja wiem, że moje małżeństwo jest nieważne. Potwierdzi, że byłam niezrównoważona psychicznie. Chyba rzeczywiście byłam skoro zawarłam nieważne małżeństwo. I tak jeszcze jedno do wszystkich pozostałych..... To, czy małżeństwo jest ważne czy nie, zależy od naszej świadomości. Jeśli w chwili jego zawierania nie byliśmy świadomi pewnych rzeczy... żadne nie jest ważne. Ale jeśli próbujemy unieważnić je tylko dlatego, że np. mąż/żona nas zdradził/a czy oszukał/a już w trakcie jego trwania...... sorki, ale dlaczego temu nie zapobiegliśmy.... gdy się kocha, nie dopuszcza sie do tego.... i nie mówię tutaj o kontroli współmałżonka/i, tylko raczej o zrozumieniu potrzeb tej drugiej osoby. Przecież to właśnie dla niego/niej żyjemy i pewne rzeczy obiecywaliśmy przed Bogiem.... Nie starajmy się spełniać swoich zachcianek chwili obecnej, a zawsze pamiętajmy, że ta przysięga jest ważna.... dopóki Trybunał nie orzeknie inaczej. Pozdrawiam i życzę powodzenia tym, dla których unieważnienie małżeństwa to nie tylko chęć zawarcia kolejnego Ślubu Kościelnego, bo ktoś nowy pojawił sie w naszym życiu....... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość arriwa Napisano Październik 25, 2008 Witaj Madaw! Prawie każdy, kto tu zagląda szuka odpowiedzi na jakieś pytania, trochę sie obawia albo "zadręcza" pytaniami (nazwij to jak chcesz) bez względu na to na jakim jest etapie: dopiero się zastanawia nad złożeniem skargi powodowej albo jest w trakcie procesu itp.... szuka wskazówek, które mogłyby pomóc albo poprostu uspokoić. I wcale nie musi być tak, że skoro mam pytania, to i powinny mi się nasunąć wątpliwości, czy moje małżeństwo zostało ważnie zawarte (jak to zasugerowałaś). Każdy sam najlepiej wie z jakiego powodu stara się o uzyskanie unieważniena, i czy jest to słuszne, czy nie. Ty przecież też zajrzałaś tu z jakiegoś powodu.......... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Wazny czy nie Napisano Październik 25, 2008 Jestem po rozwodzie cywilnym.Planuje także złożyć pozew o kościelne unieważnienie małżeństwa gdyż wydaje mi się ,że mam do tego podstawy.Z tego co wiem proces o stwierdzenie małżeństwa trwa około 2 lata.Czy ktoś Was orientuje się jaki wpływ na proces o stwierdzenie nieważności małżeństwa ma zawarcie małżeństwa cywilnego. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kasiako80 0 Napisano Październik 25, 2008 \"Wazny czy nie\" - fakt procesu prowadzonego przed Sądem Metropolitalnym nie ma żadnego wpływu na ewentualny ślub cywilny. Sama jestem tego dowodem :-) W marcu 2007 złożyłam skargę powodową, a w lipcy wzięłam cywilny ślub...ale to nie wszystko... - mamy już nawet wspólne dzieciątko :-) Na przesłuchaniu oczywiście wspominałam o tym i nie usłyszałam nic złego :-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość arriwa Napisano Październik 26, 2008 To znowu ja... ponawiam moje zapytanie o psychologa: czy każdy dostaje wezwanie z psychologiem, czy tylko niektórzy, czy psycholog to osoba duchowna, czy rozmowa z nim dotyczy sprawy, czy np. rozwiązuje się jakieś testy... Jeśli ktoś coś wie, jak to wygląda (w przybliżeniu), to proszę o odpowiedź. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość KAYAX Napisano Październik 26, 2008 Madax Wyobraz sobie ze takich sytuacji iz nastepstwem zdrady jest rozwod a nastepnie moze byc staranie sie o uniewaznienie malzenstwa koscielnego - jest pewnie wiele ! Kiedy poznalam juz jeden raz jak dziala taki mechanizm - rozumiem to teraz ! Moze nie za kazdym razem - ale czesto tak jest - ze pewnie ten kto konczy zwiazek zdradą "fizyczna" - to i dopuscil sie "zdrady slownej" juz na samym poczatku - jak moznaby nazwac w cudzyslowiu - zlozenie nieuczciwej przysiegi malzenskiej przed Bogiem w Kosciele. No cóz to tez jest zdrada ale w innym wymiarze rzecz jasna ! Bo jakze inaczej nazwac takie wydarzenie - jak nie "zdrada" - kiedy ktos aby "uzyskac jakies korzysci" zawiera malzenstwo lub z innych nieuczciwych powodow ktorych moze byc wiele. Zdrada fizyczna czy to ze ktos pozniej jest i w inny sposob oszukiwany w trakcie trwania takiego malzenstwa - staja sie jakoby widzialna konsekwencja tego w jak uczciwy sposob przed Bogiem i tym drugim czlowiekiem - zostala zlozona przysiega malzenska ! Uwazam ze niestety czesto jedno z drugim jest ze soba powiazane ! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kasiako80 0 Napisano Październik 27, 2008 arriwa ... Sama jestem jeszcze przed przesłuchaniem... ale Biegły psycholog lub psychiatra, na zlecenie sądu sporządza swoją opinię. Czyni to na podstawie badania, bądź sporządza ją w oparciu o akta sprawy (częściej na podstawie badania=przesłuchania). Jego obecność jako „świadka z wiedzy” jest bardzo istotna jeśli sprawa nieważności małżeństwa prowadzona jest z kan. 1095, który wprost mówi o niezdolności osoby do małżeństwa, sytuując ten defekt w jej sferze psychicznej. Konsultacja z biegłym w dziedzinie psychologii bądź psychiatrii jest w takiej sytuacji konieczna. W innych sytaucjach różnie bywa...psycholog nie zawsze jest niezbędny ale w syuacji powyższej czyli kiedy sprawa jest prowadzona z kan. 1095 - jest on niezbędnym, ponieważ powód stwierdzenia nieważności to nijako \"skrzywiona\" psychika w chwili zawierania małżeństwa... Frag. książki: \"Dużą rolę w ustalaniu przyczyn owej niezdolności psychicznejczy osobowościowej do podjęcia obowiązków małżeńskich posiada Biegły Sądowy, którego Sąd Kościelny powołuje do każdej tego typu sprawy, ażeby autorytatywnie i z fachowością oraz znawstwem psychologii i psychiatrii orzekł ewentualną niezdolność do funkcjonowania danej osoby w małżeństwie. Należy pamiętać, że małżeństwo staje się nieważnie zawarte jedynie na skutek niezdolności psychicznej lub osobowościowej kontrahenta do podjęciaistotnych obowiązków małżeńskich, a nie na skutek trudności realizowaniaprawdziwej wspólnoty życia, dobra i miłości we wspólnocie małżeńskiej.Niezdolność psychiczna, osobowościowa, aby mogła być przyczyną nieważności zawarcia małżeństwa musi być rzeczywista i ciężka,udowodniona w postępowaniu procesowym, a także uprzednia, tzn. istnieć już przed zawarciem małżeństwa. Niezdolność psychiczna powstała po zawarciu małżeństwa i w czasie jego trwania nie może być przyczyną nieważności małżeństwa\" \"Proces o stwierdzenie nieważności małżeństwa kościelnego\" A.Sobczak Wiem również że rozmowa często opiera się na Twoich zeznaniach i Twojego męża - psycholog musi wybadać jak wówczas myslałaś, co Tobą kierowało...to trudne bo w moim przypadku to cofnięcie w czasie o 8 lat....ale takie jest jego zadanie. Ksiądz przyjmuje Twoje zeznania,ale teoretycznie zawsze jest ryzyko że Ty, mąż i świadkowie mogli kłamać - psycholog stara się wybadać podłoże psychiczne. Jego opinia jest bardzo ważna w oczach Sądu Metropolitalnego. jak to przedę z pewnością podzielę się z Wami dokładniejszymi spostrzeżeniami. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kasiako80 0 Napisano Październik 27, 2008 ...wiem tez że jst publikacja dot. problemów od strony wymogów prawa kanonicznego, kryteriów niezdolności związanych z psychicznymi i psychoseksualnymi zaburzeniami osobowości oraz niezdolności w opiniowaniu sądowo-psychiatrycznym... ale nie dotarłam jeszcze do niej :-( Gdyby ktoś to odnalazł byłabym wdzięczna za podesłanie :-) "Niezdolność psychiczna do podjęcia i wypełnienia istotnych obowiązków małżeńskich jako przyczyna nieważności małżeństwa kościelnego. Aspekt sądowo-psychiatryczny" dr med. Marian Drogowski Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
peweks 0 Napisano Październik 27, 2008 Cześć wszytkim. Na wstępie napiszę, że czytam z zaciekawieniem wszystkie Wasze wypowiedzi odnośnie wiadomego tematu... dotyczy to wszakże również i mnie. Będąc w poczuciu, iż ktoś z Was być może nakreśli, uwypukli lub utwierdzi w przekonaniu podjętą przeze mnie decyzję, przejdę do rzeczy... Z moją teraźniejszą żoną (rozwód cywilny przede mną: bez orzekania o winie z mojego pozwu) przed ślubem, który odbył się 4! miesiące temu znałem się 6 lat. W okresie tym układało się różnie, jednak tych pozytywnych rzeczy było więcej niż tych złych. Od około 3 lat po poznaniu się (zaręczyny) podejmowałem próby (ot takie normalne rozmowy z narzeczoną, kilka razy w roku) jakiejś dyskusji odnośnie tego jak ma wyglądać nasza rodzina po ślubie, KWESTIA DZIECI! Za każdym razem aż do momentu ślubu zmieniała temat, mówiła, że się zobaczy, że ogólnie to fajnie mieć dzieci ale ona nigdy nie wiedziała czy je chce mieć i teraz też nie wie! Myslałem, że to może jakiaś forma \"takiego tam gadania sobie\" ale się pomyliłem. Zaraz przed samym ślubem jaki i jakiś dzień po ceremonii usłyszałem pytanie wraz ze stwierdzeniem, mianowicie: \"jesli mnie kochasz to dziecko nie jest nam potrzebne\" Zastrzegam, że na 99% może mieć dzieci. Ndmienię również, że analizując to wszystko o czym napisałem wiem już dlaczego nie chciała ze mną współżyć ani przed jaik i po ślubie. Małżeństwo nie zostało oczwiście skonsumowane. Jeszcze jedna ważna sprawa, po ślubie usłyszałem od żony, że gdyby EWENTUALNIE dziecko się pojawiło (ale jak jak nie chciała ze mną spać:)) to i tak ona nie pozwoli, żeby wychowane zostało w wierze katolickiej (a przecież przysięgała to w kościele). Jaką mcie interpretację...? Będę wdzięczny, pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
peweks 0 Napisano Październik 27, 2008 Cześć wszytkim. Na wstępie napiszę, że czytam z zaciekawieniem wszystkie Wasze wypowiedzi odnośnie wiadomego tematu... dotyczy to wszakże również i mnie. Będąc w poczuciu, iż ktoś z Was być może nakreśli, uwypukli lub utwierdzi w przekonaniu podjętą przeze mnie decyzję, przejdę do rzeczy... Z moją teraźniejszą żoną (rozwód cywilny przede mną: bez orzekania o winie z mojego pozwu) przed ślubem, który odbył się 4! miesiące temu znałem się 6 lat. W okresie tym układało się różnie, jednak tych pozytywnych rzeczy było więcej niż tych złych. Od około 3 lat po poznaniu się (zaręczyny) podejmowałem próby (ot takie normalne rozmowy z narzeczoną, kilka razy w roku) jakiejś dyskusji odnośnie tego jak ma wyglądać nasza rodzina po ślubie, KWESTIA DZIECI! Za każdym razem aż do momentu ślubu zmieniała temat, mówiła, że się zobaczy, że ogólnie to fajnie mieć dzieci ale ona nigdy nie wiedziała czy je chce mieć i teraz też nie wie! Myslałem, że to może jakiaś forma "takiego tam gadania sobie" ale się pomyliłem. Zaraz przed samym ślubem jaki i jakiś dzień po ceremonii usłyszałem pytanie wraz ze stwierdzeniem, mianowicie: "jesli mnie kochasz to dziecko nie jest nam potrzebne" Zastrzegam, że na 99% może mieć dzieci. Ndmienię również, że analizując to wszystko o czym napisałem wiem już dlaczego nie chciała ze mną współżyć ani przed jaik i po ślubie. Małżeństwo nie zostało oczwiście skonsumowane. Jeszcze jedna ważna sprawa, po ślubie usłyszałem od żony, że gdyby EWENTUALNIE dziecko się pojawiło (ale jak jak nie chciała ze mną spać:)) to i tak ona nie pozwoli, żeby wychowane zostało w wierze katolickiej (a przecież przysięgała to w kościele). Jaką macie interpretację...odnośnie tego czy mogę starać się o unieważnienie i z jakiego powodu? Będę wdzięczny, pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
peweks 0 Napisano Październik 27, 2008 Cześć wszytkim. Na wstępie napiszę, że czytam z zaciekawieniem wszystkie Wasze wypowiedzi odnośnie wiadomego tematu... dotyczy to wszakże również i mnie. Będąc w poczuciu, iż ktoś z Was być może nakreśli, uwypukli lub utwierdzi w przekonaniu podjętą przeze mnie decyzję, przejdę do rzeczy... Z moją teraźniejszą żoną (rozwód cywilny przede mną: bez orzekania o winie z mojego pozwu) przed ślubem, który odbył się 4! miesiące temu znałem się 6 lat. W okresie tym układało się różnie, jednak tych pozytywnych rzeczy było więcej niż tych złych. Od około 3 lat po poznaniu się (zaręczyny) podejmowałem próby (ot takie normalne rozmowy z narzeczoną, kilka razy w roku) jakiejś dyskusji odnośnie tego jak ma wyglądać nasza rodzina po ślubie, KWESTIA DZIECI! Za każdym razem aż do momentu ślubu zmieniała temat, mówiła, że się zobaczy, że ogólnie to fajnie mieć dzieci ale ona nigdy nie wiedziała czy je chce mieć i teraz też nie wie! Myslałem, że to może jakiaś forma "takiego tam gadania sobie" ale się pomyliłem. Zaraz przed samym ślubem jaki i jakiś dzień po ceremonii usłyszałem pytanie wraz ze stwierdzeniem, mianowicie: "jesli mnie kochasz to dziecko nie jest nam potrzebne" Zastrzegam, że na 99% może mieć dzieci. Ndmienię również, że analizując to wszystko o czym napisałem wiem już dlaczego nie chciała ze mną współżyć ani przed jaik i po ślubie. Małżeństwo nie zostało oczwiście skonsumowane. Jeszcze jedna ważna sprawa, po ślubie usłyszałem od żony, że gdyby EWENTUALNIE dziecko się pojawiło (ale jak jak nie chciała ze mną spać:)) to i tak ona nie pozwoli, żeby wychowane zostało w wierze katolickiej (a przecież przysięgała to w kościele). Jaką mcie interpretację...? Będę wdzięczny, pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
peweks 0 Napisano Październik 27, 2008 Cześć wszystkim. Na wstępie napiszę, że czytam z zaciekawieniem wszystkie Wasze wypowiedzi odnośnie wiadomego tematu... dotyczy to wszakże również i mnie. Będąc w poczuciu, iż ktoś z Was być może nakreśli, uwypukli lub utwierdzi w przekonaniu podjętą przeze mnie decyzję, przejdę do rzeczy... Z moją teraźniejszą żoną (rozwód cywilny przede mną: bez orzekania o winie z mojego pozwu) przed ślubem, który odbył się 4! miesiące temu znałem się 6 lat. W okresie tym układało się różnie, jednak tych pozytywnych rzeczy było więcej niż tych złych. Od około 3 lat po poznaniu się (zaręczyny) podejmowałem próby (ot takie normalne rozmowy z narzeczoną, kilka razy w roku) jakiejś dyskusji odnośnie tego jak ma wyglądać nasza rodzina po ślubie, KWESTIA DZIECI! Za każdym razem aż do momentu ślubu zmieniała temat, mówiła, że się zobaczy, że ogólnie to fajnie mieć dzieci ale ona nigdy nie wiedziała czy je chce mieć i teraz też nie wie! Myślałem, że to może to forma "takiego tam gadania sobie" ale się pomyliłem. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość arriwa Napisano Październik 27, 2008 kasiako80! Dziękuję bardzo, to miłe, że można na kogos liczyć i na odpowiedź; w moim przypadku na Ciebie........ "Uzbrojona" w wiedzę, czuję sie o niebo lepiej :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach