Gość gosiad.. Napisano Październik 14, 2008 Angel trzymaj się dzielnie:) dziękuję Ci za info:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość jokolo Napisano Październik 14, 2008 ech...ja wiem, że wystarczy jak sie jest pewnym swoich słów, jak sie mówi z serca i tak dlaej....ja to wszystko wiem ale jak sie tak nasłuchałam od różnych ludzi jak to wygląda, to az trzesie mnie ze strachu i tyle!!!!! a co do tego ksiedza, to ja po prostu zauwazylam ze jest bardzo apodyktyczny i nie znoszący sprzeciwu, dlatego przerazil mnie dodatkowo! ale wiem ze musze to przezyć i już, bo nikt za mnie tego nie przeżyje Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kasiako80 0 Napisano Październik 14, 2008 Jokolo pamiętaj nie idziesz tam sprzeczać się z kimś czy dyskutować. Idziesz przedstawić swoje racje i niech to będzie Twoja myśl przewodnia. Ksiądz z racji swojego (nazwijmy to) stanowiska stoi na straży sakramentu małżeństwa i wiadomo że nigdy nie będzie nazbyt przychylny takim sprawom :-( Postaraj się być ponad tym wszystkim i nie daj się ugiąć ;-) Tylko spokój i opanowanie może Cię uratować. POWODZENIA :-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Angel_81 0 Napisano Październik 14, 2008 gosiad - ja opinie obroncy wezla dostalam przed pierwsza instancja - poczta - razem z info ,ze wlasnie sprawa weszla w faze wyrokowania . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ka64tka Napisano Październik 14, 2008 Witajcie,ciesze się, że znalazłam to forum:)Jestem w trakcie rozwodu cywilnego,ale juz intensywnie myślę o kościelnym unieważnieniu. Koniecznie muszę znaleźć czas,aby przeczytać całość. Tyle tu cennych informacji i to od osób,które osobiście to przechodzą.Pozdrawiam Was cieplutko i mam nadzieję ,że w razie jakichkolwiek pytań mogę liczyć na Wasze odpowiedzi? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kasiako80 0 Napisano Październik 15, 2008 ka64tka oczywiście że możesz licztyć na pomoc - moją z pewnością :-). Ja na poczatek proponuję to co wszystkim - podaj mi swojego maila a podeślę Ci książkę nt. stwierdzenia nieważności małżeństwa. Znajdziesz tam wzory pism powodowych oraz informacje jak przebiega cały proces przed Sądem Metropolitalnym. Pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość jokolo Napisano Październik 15, 2008 dzieki kasiako90 za dobre słowo.. ech no masz rację, wiem to, mam nadzieje, że dam rade ciekawe tylko ile nede czekac na to przesluchanie, bo czekanie tez potrafi zezrec, poza tym wiem ze takie wezwanie przzychodzi w momencie najmniej oczekiwanym Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kasiako80 0 Napisano Październik 15, 2008 Jokolo - nie czekaj tak niecierpliwie, nie zaglądaj codziennie do skrzynki, to tylko przygnębia. Nie czekaj - samo wreszcie przyjdzie ;-) A Ty zajmij się swoim bieżącym życiem, przeszłośc rozliczysz jak przyjdzie na to czas ;-) Pozdrawiam ciepło ;-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
wiki27 0 Napisano Październik 15, 2008 Dawno nie wchodziłam na forum a tu tyle już wpisów, widze,że jest coraz więcej zaintersowanych:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość aluteczka Napisano Październik 15, 2008 Witam! Trafiłam tutaj zupełnie przypadkiem, bo właśnie mam zamiar napisać skargę i nie mam bledego pojęcia jak się za to zabrać. Ale chyba trafiłam na odpowiednie i juz doświadczone osoby. Bardzo proszę o pomoc. Dziękuje Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kasiako80 0 Napisano Październik 15, 2008 aluteczka - odpowiednia lektura wedruje na twoją skrzynkę pocztową ;-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Danka74 Napisano Październik 19, 2008 Witam wszystkich,kto z Was miał unieważnienie w Krakowie?ja w maju złożyłam skargę mój były dostał kopie a ja nic zadnej odpowiedzi czy przyjęli czy nie?ile to jeszcze potrwa do przesłuchania?bo mnie nerwy noszą POZDRAWIAM Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
mirell 0 Napisano Październik 19, 2008 poprsze także tą lekturę na mój adres;magdk@wp.pl dziękuję bardzo z góry:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kasiako80 0 Napisano Październik 19, 2008 Danka74 jesli Twój były otrzymał kopię z pewnością sprawa została przyjęta :-) Nie niecierpliw się tak !!! (nie wiem co prawda ile to trwa w Krakowie, ale jeśli ktoś sie znajdzie z pewnością Ci odpowie) Ja mogę Ci powiedzieć że z pewnością niebawem dostaniesz pisemko o przyjęciu sprawy, potem przyjdzie wyznaczenie składu sędziowskiego i kolejno dopiero będzie wezwanie na przesłuchanie. Niestety niecierpliwość tu nic nie pomoże :-( Ja mam sprawę w W-wie - pozew składałam w marcu 2007 - przesłuchanie miałam w kwietniu 2008. Oczywiście w miedzyczasie kilka pism z Sądu. Pozdr Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Lakis Napisano Październik 20, 2008 Hej, ja mam sprawe w Krakowie i przeklinam na czym swiat stoi... Czekam juz połtorej roku na przesłuchanie, najpierw przyjeli pismo, trwało to kilka miesiecy, potem dostałam wezwanie do zaplaty, zaplacilam, teraz czekam na czesc dalsza, ale co tam dzwonie czy jade to mnie zbywaja... Powoli mam dosyc Krakowa... :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kasiako80 0 Napisano Październik 20, 2008 Kodeks prawa kanonicznego kan. 1453 mówi, że sędziowie i trybunały winni się troszczyć, by jak najszybciej, z zachowaniem sprawiedliwości, zakończyć wszystkie sprawy tak, by w trybunale pierwszej instancji nie przeciągały się POWYŻEJ ROKU, zaś w trybunale drugiej instancji POWYŻEJ SZEŚCIU miesięcy. Przy czym w zależności od Trybunału, sprawy w I instancji mogą przedłużyć się do 2 lat. Wobec powyższego makabrą jest niestety to co się dzieje w Sądach .... Nie wiem jak wygląda Sąd w Krakowie ale jak zobaczyłam Warszawski Sąd Metropolitalny zrozumiałam dlaczego to tak długo trwa. Cały Sąd to może z 8 pokoików, z 10 zakonnic i kilku księży !! O zgrozo!! Cóż się dziwić spraw coraz więcej a oni siedzą w epoce kamienia łupanego, nawet wpłaty za proces trzeba dokonywac u nich albo przez pocztę bo konta nie mają.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość KAYAX Napisano Październik 20, 2008 Witajcie- po pierwsze dolaczam sie do odpowiedzi Kasi do Danki - ze niestety sprawa formalnie rozpocznie sie dopiero wtedy kiedy przysla Ci dekret potwierdzajacy rozpaczecie sprawy. To ze wyslali kopie do strony pozwanej to dopiero polowa. Sama mam stycznosc z taka sprawa wiec pisze poniekad na tej podstawie. PO drugie - byc moze dzialaja wolno, ale zrozumcie ze Kosciol i tak juz duzo wyszedl ludziom na przeciw - jeszcze tak niedawno na takie sprawy czekalo sie po dobrych kilka lat. A wiecie jak dzialaja w POlsce sady cywilne - to tez szkoda gadac - na doczekanie sie sprawiedliwosci dla osoby niewinnej jest bardzo ciezko - na prawde ! A dobre pytanie skad bierze sie wiec tyle spraw w sadach koscielnych ???? Dlaczego zawieranych jest tak wiele malzenstw = gdzie przynajmniej jedna ze stron zawiera go w sposob nieprzemyslany calkowicie lub na szybko albo byle na pokaz przed ludzmi. Nad tym trzeba by sie zastanowic dlaczego tak sie dzieje - bo zyjemy w czasach gdzie juz nikt tak na prawde nie musi \"na siłe\" zawierac slubu koscielnego nawet gdy ma dziecko - tak jak to kiedys podobno bylo ! Osobiscie znam wiele osob ktore krytykuja ksiezy i Ksciol - po czym ida i zawieraja slub koscielny - a nastepnie ich malzenstwo polega na równi pochylej prowadzacej szybko tylko ku rozwodowi... To przykre zjawisko w naszych czasach.... Jest to ciezki temat ale i temat \"rzeka\" ... To co pisze pewnie i tak jest czescia tylko tej calej prawdy.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Danka74 Napisano Październik 20, 2008 WITAM i dzięki za odpowiedz,macie rację musze byc bardziej cierpliwa ale to czekanie mnie poprostu rozbraja,więc zyczę wszystkim powodzenia i pozdrawiam serdecznie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
ka64tka 0 Napisano Październik 20, 2008 A czy ktoś z Was ma lub miał sprawę w Archidiecezji Gdańskiej? ...bo jeszcze nie doczytałam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
ka64tka 0 Napisano Październik 20, 2008 A czy ktoś z Was ma lub miał sprawę w Archidiecezji Gdańskiej? ...bo jeszcze nie doczytałam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
ka64tka 0 Napisano Październik 20, 2008 A czy ktoś z Was ma lub miał sprawę w Archidiecezji Gdańskiej? ...bo jeszcze nie doczytałam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
ka64tka 0 Napisano Październik 20, 2008 A czy ktoś z Was ma lub miał sprawę w Archidiecezji Gdańskiej? ...bo jeszcze nie doczytałam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ania_burza Napisano Październik 21, 2008 Witam! Ja mam styczność z ubieganiem się o stwierdzenie nieważności małżeństwa w diecezji gdańskiej. Związałam się z mężczyzną, który ubiega się o stwierdzenie nieważności. Jego sprawa została pozytywnie przyjęta. Jest juz po pierwszym przesłuchaniu, a teraz czekamy na wezwanie świadków. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kkreseczka 0 Napisano Październik 22, 2008 Witajcie, Dzis złozyłam wniosek o orzeczenie rozwodu..Jestem mezatką od 5 lat. Ciagłe oszustwa ze strony meza, kompletna nieodpowiedzialność (ciągłe utraty pracy, zaciaganie ługów, wynoszenie z domu pieniedzy, zero zainteresowania sprawami dziecka i rodziny itp) brak dojrzałości, przemoc psychicna i szanataz emocjonalny -wszystko to sprawilo ze moje małżeństwo było dla mnie koszmarem . Bardzo kochałam meża i moge z czystym sumieniem powiedziec ze robilam wszystko by ten związek przetrwał i by było dobrze. W koncu jednak miałam dośc i powiedziałam mezowi ze jesli nie podejmiemy terapi małzeńskiej to odejde. Podjełiśmy te terapie ale nie przyniosła ona zadnych rezultatów, Mąż kompletnie sie nie przejmował zaleceniami psychologa. Dopiero pod koniec terapii, kiedy ja uznałam ze to wszystko nie ma sensu, oswiadczył ze od 9 lat jest uzależniony od narkotyów i to jest powodem jego postępowania. Przyznał ze popadł w uzaleznienie na 4 lata przed śłubem , oczywiście fakt ten taił przede mna. Po radzie psychologa rozstalismy sie na jakiś czas, Maż miał podjąć leczenie. Zaieszkalismy razem po kilku miesiącach kiedy przekonał mnie ze już nie bierze. To było kłamstwem i dopiero wtedy zaczęło sie piekło. Awantury i szarpaniny. Po dwóch miesiącach w nocy uciekłam z dzieckiem do rodziców. Rozstanie i cąłe to małzeństwo przypłaciłam silną depresja, z która do dzis sie zmagam. Od tego czasu minął rok ... Liczyłam ze jeszcze da sie coś naprawić , ze moze Mąż sie zmieni ale nic takiego sie nie stało. Przestałam wierzyc w to ze mozemy byc razem. W tej chwili on jest juz z inna dziewczyna i podjęlismy decyzje o rozwodzie. Rozwód ok tylko co dalej? Wiara jest dla mnie bardzo wazna i nie wyobrazam sobie zycia bedąc z powodu rozwodu skreslona w oczach Kościoła. .. Powiedziano mi ze moge sie ubiegac o uniewaznienie małżeństwa. Byłam dzis w Kurii zapytac o to; ale ksiadz który mnie przyjał powiedział , ze niby podstawy sa ale to nic pewnego i ze sprawa moze sie ciagnac latami.W dodatku juz na wstepie trzeba zapłacić 800zł. .. Jestem załamana . Jesli to ma trwac minimum 2 lata to co ja mam w tym czasie ze sobą zrobic? Jak mam zyć? Do 4 miesiecy bedzie po rozwodzie i co wtedy, jaki bedzie mój statuś w Kosciele katolickim? A co bedzie jesli w moim życiu pojawi sie ktoś kto wreszcie mnie pokocha i kogo ja bede kochac? Prosze jesli macie jakieś doświadczenia z uniewaznieniem małzestwa na Ślasku napiszcie do mnie jak to wszystko wyglada bo po tej dzisiejszej rozmowie po prostu nie chce mi sie zyc.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kkreseczka 0 Napisano Październik 22, 2008 Witajcie, Dzis złozyłam wniosek o orzeczenie rozwodu..Jestem mezatką od 5 lat. Ciagłe oszustwa ze strony meza, kompletna nieodpowiedzialność (ciągłe utraty pracy, zaciaganie ługów, wynoszenie z domu pieniedzy, zero zainteresowania sprawami dziecka i rodziny itp) brak dojrzałości, przemoc psychicna i szanataz emocjonalny -wszystko to sprawilo ze moje małżeństwo było dla mnie koszmarem . Bardzo kochałam meża i moge z czystym sumieniem powiedziec ze robilam wszystko by ten związek przetrwał i by było dobrze. W koncu jednak miałam dośc i powiedziałam mezowi ze jesli nie podejmiemy terapi małzeńskiej to odejde. Podjełiśmy te terapie ale nie przyniosła ona zadnych rezultatów, Mąż kompletnie sie nie przejmował zaleceniami psychologa. Dopiero pod koniec terapii, kiedy ja uznałam ze to wszystko nie ma sensu, oswiadczył ze od 9 lat jest uzależniony od narkotyów i to jest powodem jego postępowania. Przyznał ze popadł w uzaleznienie na 4 lata przed śłubem , oczywiście fakt ten taił przede mna. Po radzie psychologa rozstalismy sie na jakiś czas, Maż miał podjąć leczenie. Zaieszkalismy razem po kilku miesiącach kiedy przekonał mnie ze już nie bierze. To było kłamstwem i dopiero wtedy zaczęło sie piekło. Awantury i szarpaniny. Po dwóch miesiącach w nocy uciekłam z dzieckiem do rodziców. Rozstanie i cąłe to małzeństwo przypłaciłam silną depresja, z która do dzis sie zmagam. Od tego czasu minął rok ... Liczyłam ze jeszcze da sie coś naprawić , ze moze Mąż sie zmieni ale nic takiego sie nie stało. Przestałam wierzyc w to ze mozemy byc razem. W tej chwili on jest juz z inna dziewczyna i podjęlismy decyzje o rozwodzie. Rozwód ok tylko co dalej? Wiara jest dla mnie bardzo wazna i nie wyobrazam sobie zycia bedąc z powodu rozwodu skreslona w oczach Kościoła. .. Powiedziano mi ze moge sie ubiegac o uniewaznienie małżeństwa. Byłam dzis w Kurii zapytac o to; ale ksiadz który mnie przyjał powiedział , ze niby podstawy sa ale to nic pewnego i ze sprawa moze sie ciagnac latami.W dodatku juz na wstepie trzeba zapłacić 800zł. .. Jestem załamana . Jesli to ma trwac minimum 2 lata to co ja mam w tym czasie ze sobą zrobic? Jak mam zyć? Do 4 miesiecy bedzie po rozwodzie i co wtedy, jaki bedzie mój statuś w Kosciele katolickim? A co bedzie jesli w moim życiu pojawi sie ktoś kto wreszcie mnie pokocha i kogo ja bede kochac? Prosze jesli macie jakieś doświadczenia z uniewaznieniem małzestwa na Ślasku napiszcie do mnie jak to wszystko wyglada bo po tej dzisiejszej rozmowie po prostu nie chce mi sie zyc.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kkreseczka 0 Napisano Październik 22, 2008 Witajcie, Dzis złozyłam wniosek o orzeczenie rozwodu..Jestem mezatką od 5 lat. Ciagłe oszustwa ze strony meza, kompletna nieodpowiedzialność (ciągłe utraty pracy, zaciaganie ługów, wynoszenie z domu pieniedzy, zero zainteresowania sprawami dziecka i rodziny itp) brak dojrzałości, przemoc psychicna i szanataz emocjonalny -wszystko to sprawilo ze moje małżeństwo było dla mnie koszmarem . Bardzo kochałam meża i moge z czystym sumieniem powiedziec ze robilam wszystko by ten związek przetrwał i by było dobrze. W koncu jednak miałam dośc i powiedziałam mezowi ze jesli nie podejmiemy terapi małzeńskiej to odejde. Podjełiśmy te terapie ale nie przyniosła ona zadnych rezultatów, Mąż kompletnie sie nie przejmował zaleceniami psychologa. Dopiero pod koniec terapii, kiedy ja uznałam ze to wszystko nie ma sensu, oswiadczył ze od 9 lat jest uzależniony od narkotyów i to jest powodem jego postępowania. Przyznał ze popadł w uzaleznienie na 4 lata przed śłubem , oczywiście fakt ten taił przede mna. Po radzie psychologa rozstalismy sie na jakiś czas, Maż miał podjąć leczenie. Zaieszkalismy razem po kilku miesiącach kiedy przekonał mnie ze już nie bierze. To było kłamstwem i dopiero wtedy zaczęło sie piekło. Awantury i szarpaniny. Po dwóch miesiącach w nocy uciekłam z dzieckiem do rodziców. Rozstanie i cąłe to małzeństwo przypłaciłam silną depresja, z która do dzis sie zmagam. Od tego czasu minął rok ... Liczyłam ze jeszcze da sie coś naprawić , ze moze Mąż sie zmieni ale nic takiego sie nie stało. Przestałam wierzyc w to ze mozemy byc razem. W tej chwili on jest juz z inna dziewczyna i podjęlismy decyzje o rozwodzie. Rozwód ok tylko co dalej? Wiara jest dla mnie bardzo wazna i nie wyobrazam sobie zycia bedąc z powodu rozwodu skreslona w oczach Kościoła. .. Powiedziano mi ze moge sie ubiegac o uniewaznienie małżeństwa. Byłam dzis w Kurii zapytac o to; ale ksiadz który mnie przyjał powiedział , ze niby podstawy sa ale to nic pewnego i ze sprawa moze sie ciagnac latami.W dodatku juz na wstepie trzeba zapłacić 800zł. .. Jestem załamana . Jesli to ma trwac minimum 2 lata to co ja mam w tym czasie ze sobą zrobic? Jak mam zyć? Do 4 miesiecy bedzie po rozwodzie i co wtedy, jaki bedzie mój statuś w Kosciele katolickim? A co bedzie jesli w moim życiu pojawi sie ktoś kto wreszcie mnie pokocha i kogo ja bede kochac? Prosze jesli macie jakieś doświadczenia z uniewaznieniem małzestwa na Ślasku napiszcie do mnie jak to wszystko wyglada bo po tej dzisiejszej rozmowie po prostu nie chce mi sie zyc.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kkreseczka 0 Napisano Październik 22, 2008 Witajcie, Dzis złozyłam wniosek o orzeczenie rozwodu..Jestem mezatką od 5 lat. Ciagłe oszustwa ze strony meza, kompletna nieodpowiedzialność (ciągłe utraty pracy, zaciaganie ługów, wynoszenie z domu pieniedzy, zero zainteresowania sprawami dziecka i rodziny itp) brak dojrzałości, przemoc psychicna i szanataz emocjonalny -wszystko to sprawilo ze moje małżeństwo było dla mnie koszmarem . Bardzo kochałam meża i moge z czystym sumieniem powiedziec ze robilam wszystko by ten związek przetrwał i by było dobrze. W koncu jednak miałam dośc i powiedziałam mezowi ze jesli nie podejmiemy terapi małzeńskiej to odejde. Podjełiśmy te terapie ale nie przyniosła ona zadnych rezultatów, Mąż kompletnie sie nie przejmował zaleceniami psychologa. Dopiero pod koniec terapii, kiedy ja uznałam ze to wszystko nie ma sensu, oswiadczył ze od 9 lat jest uzależniony od narkotyów i to jest powodem jego postępowania. Przyznał ze popadł w uzaleznienie na 4 lata przed śłubem , oczywiście fakt ten taił przede mna. Po radzie psychologa rozstalismy sie na jakiś czas, Maż miał podjąć leczenie. Zaieszkalismy razem po kilku miesiącach kiedy przekonał mnie ze już nie bierze. To było kłamstwem i dopiero wtedy zaczęło sie piekło. Awantury i szarpaniny. Po dwóch miesiącach w nocy uciekłam z dzieckiem do rodziców. Rozstanie i cąłe to małzeństwo przypłaciłam silną depresja, z która do dzis sie zmagam. Od tego czasu minął rok ... Liczyłam ze jeszcze da sie coś naprawić , ze moze Mąż sie zmieni ale nic takiego sie nie stało. Przestałam wierzyc w to ze mozemy byc razem. W tej chwili on jest juz z inna dziewczyna i podjęlismy decyzje o rozwodzie. Rozwód ok tylko co dalej? Wiara jest dla mnie bardzo wazna i nie wyobrazam sobie zycia bedąc z powodu rozwodu skreslona w oczach Kościoła. .. Powiedziano mi ze moge sie ubiegac o uniewaznienie małżeństwa. Byłam dzis w Kurii zapytac o to; ale ksiadz który mnie przyjał powiedział , ze niby podstawy sa ale to nic pewnego i ze sprawa moze sie ciagnac latami.W dodatku juz na wstepie trzeba zapłacić 800zł. .. Jestem załamana . Jesli to ma trwac minimum 2 lata to co ja mam w tym czasie ze sobą zrobic? Jak mam zyć? Do 4 miesiecy bedzie po rozwodzie i co wtedy, jaki bedzie mój statuś w Kosciele katolickim? A co bedzie jesli w moim życiu pojawi sie ktoś kto wreszcie mnie pokocha i kogo ja bede kochac? Prosze jesli macie jakieś doświadczenia z uniewaznieniem małzestwa na Ślasku napiszcie do mnie jak to wszystko wyglada bo po tej dzisiejszej rozmowie po prostu nie chce mi sie zyc.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kkreseczka 0 Napisano Październik 22, 2008 Witajcie, Dzis złozyłam wniosek o orzeczenie rozwodu..Jestem mezatką od 5 lat. Ciagłe oszustwa ze strony meza, kompletna nieodpowiedzialność (ciągłe utraty pracy, zaciaganie ługów, wynoszenie z domu pieniedzy, zero zainteresowania sprawami dziecka i rodziny itp) brak dojrzałości, przemoc psychicna i szanataz emocjonalny -wszystko to sprawilo ze moje małżeństwo było dla mnie koszmarem . Bardzo kochałam meża i moge z czystym sumieniem powiedziec ze robilam wszystko by ten związek przetrwał i by było dobrze. W koncu jednak miałam dośc i powiedziałam mezowi ze jesli nie podejmiemy terapi małzeńskiej to odejde. Podjełiśmy te terapie ale nie przyniosła ona zadnych rezultatów, Mąż kompletnie sie nie przejmował zaleceniami psychologa. Dopiero pod koniec terapii, kiedy ja uznałam ze to wszystko nie ma sensu, oswiadczył ze od 9 lat jest uzależniony od narkotyów i to jest powodem jego postępowania. Przyznał ze popadł w uzaleznienie na 4 lata przed śłubem , oczywiście fakt ten taił przede mna. Po radzie psychologa rozstalismy sie na jakiś czas, Maż miał podjąć leczenie. Zaieszkalismy razem po kilku miesiącach kiedy przekonał mnie ze już nie bierze. To było kłamstwem i dopiero wtedy zaczęło sie piekło. Awantury i szarpaniny. Po dwóch miesiącach w nocy uciekłam z dzieckiem do rodziców. Rozstanie i cąłe to małzeństwo przypłaciłam silną depresja, z która do dzis sie zmagam. Od tego czasu minął rok ... Liczyłam ze jeszcze da sie coś naprawić , ze moze Mąż sie zmieni ale nic takiego sie nie stało. Przestałam wierzyc w to ze mozemy byc razem. W tej chwili on jest juz z inna dziewczyna i podjęlismy decyzje o rozwodzie. Rozwód ok tylko co dalej? Wiara jest dla mnie bardzo wazna i nie wyobrazam sobie zycia bedąc z powodu rozwodu skreslona w oczach Kościoła. .. Powiedziano mi ze moge sie ubiegac o uniewaznienie małżeństwa. Byłam dzis w Kurii zapytac o to; ale ksiadz który mnie przyjał powiedział , ze niby podstawy sa ale to nic pewnego i ze sprawa moze sie ciagnac latami.W dodatku juz na wstepie trzeba zapłacić 800zł. .. Jestem załamana . Jesli to ma trwac minimum 2 lata to co ja mam w tym czasie ze sobą zrobic? Jak mam zyć? Do 4 miesiecy bedzie po rozwodzie i co wtedy, jaki bedzie mój statuś w Kosciele katolickim? A co bedzie jesli w moim życiu pojawi sie ktoś kto wreszcie mnie pokocha i kogo ja bede kochac? Prosze jesli macie jakieś doświadczenia z uniewaznieniem małzestwa na Ślasku napiszcie do mnie jak to wszystko wyglada bo po tej dzisiejszej rozmowie po prostu nie chce mi sie zyc.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kkreseczka 0 Napisano Październik 22, 2008 Witajcie, Dzis złozyłam wniosek o orzeczenie rozwodu..Jestem mezatką od 5 lat. Ciagłe oszustwa ze strony meza, kompletna nieodpowiedzialność (ciągłe utraty pracy, zaciaganie ługów, wynoszenie z domu pieniedzy, zero zainteresowania sprawami dziecka i rodziny itp) brak dojrzałości, przemoc psychicna i szanataz emocjonalny -wszystko to sprawilo ze moje małżeństwo było dla mnie koszmarem . Bardzo kochałam meża i moge z czystym sumieniem powiedziec ze robilam wszystko by ten związek przetrwał i by było dobrze. W koncu jednak miałam dośc i powiedziałam mezowi ze jesli nie podejmiemy terapi małzeńskiej to odejde. Podjełiśmy te terapie ale nie przyniosła ona zadnych rezultatów, Mąż kompletnie sie nie przejmował zaleceniami psychologa. Dopiero pod koniec terapii, kiedy ja uznałam ze to wszystko nie ma sensu, oswiadczył ze od 9 lat jest uzależniony od narkotyów i to jest powodem jego postępowania. Przyznał ze popadł w uzaleznienie na 4 lata przed śłubem , oczywiście fakt ten taił przede mna. Po radzie psychologa rozstalismy sie na jakiś czas, Maż miał podjąć leczenie. Zaieszkalismy razem po kilku miesiącach kiedy przekonał mnie ze już nie bierze. To było kłamstwem i dopiero wtedy zaczęło sie piekło. Awantury i szarpaniny. Po dwóch miesiącach w nocy uciekłam z dzieckiem do rodziców. Rozstanie i cąłe to małzeństwo przypłaciłam silną depresja, z która do dzis sie zmagam. Od tego czasu minął rok ... Liczyłam ze jeszcze da sie coś naprawić , ze moze Mąż sie zmieni ale nic takiego sie nie stało. Przestałam wierzyc w to ze mozemy byc razem. W tej chwili on jest juz z inna dziewczyna i podjęlismy decyzje o rozwodzie. Rozwód ok tylko co dalej? Wiara jest dla mnie bardzo wazna i nie wyobrazam sobie zycia bedąc z powodu rozwodu skreslona w oczach Kościoła. .. Powiedziano mi ze moge sie ubiegac o uniewaznienie małżeństwa. Byłam dzis w Kurii zapytac o to; ale ksiadz który mnie przyjał powiedział , ze niby podstawy sa ale to nic pewnego i ze sprawa moze sie ciagnac latami.W dodatku juz na wstepie trzeba zapłacić 800zł. .. Jestem załamana . Jesli to ma trwac minimum 2 lata to co ja mam w tym czasie ze sobą zrobic? Jak mam zyć? Do 4 miesiecy bedzie po rozwodzie i co wtedy, jaki bedzie mój statuś w Kosciele katolickim? A co bedzie jesli w moim życiu pojawi sie ktoś kto wreszcie mnie pokocha i kogo ja bede kochac? Prosze jesli macie jakieś doświadczenia z uniewaznieniem małzestwa na Ślasku napiszcie do mnie jak to wszystko wyglada bo po tej dzisiejszej rozmowie po prostu nie chce mi sie zyc.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kkreseczka 0 Napisano Październik 22, 2008 Witajcie, Dzis złozyłam wniosek o orzeczenie rozwodu..Jestem mezatką od 5 lat. Ciagłe oszustwa ze strony meza, kompletna nieodpowiedzialność (ciągłe utraty pracy, zaciaganie ługów, wynoszenie z domu pieniedzy, zero zainteresowania sprawami dziecka i rodziny itp) brak dojrzałości, przemoc psychicna i szanataz emocjonalny -wszystko to sprawilo ze moje małżeństwo było dla mnie koszmarem . Bardzo kochałam meża i moge z czystym sumieniem powiedziec ze robilam wszystko by ten związek przetrwał i by było dobrze. W koncu jednak miałam dośc i powiedziałam mezowi ze jesli nie podejmiemy terapi małzeńskiej to odejde. Podjełiśmy te terapie ale nie przyniosła ona zadnych rezultatów, Mąż kompletnie sie nie przejmował zaleceniami psychologa. Dopiero pod koniec terapii, kiedy ja uznałam ze to wszystko nie ma sensu, oswiadczył ze od 9 lat jest uzależniony od narkotyów i to jest powodem jego postępowania. Przyznał ze popadł w uzaleznienie na 4 lata przed śłubem , oczywiście fakt ten taił przede mna. Po radzie psychologa rozstalismy sie na jakiś czas, Maż miał podjąć leczenie. Zaieszkalismy razem po kilku miesiącach kiedy przekonał mnie ze już nie bierze. To było kłamstwem i dopiero wtedy zaczęło sie piekło. Awantury i szarpaniny. Po dwóch miesiącach w nocy uciekłam z dzieckiem do rodziców. Rozstanie i cąłe to małzeństwo przypłaciłam silną depresja, z która do dzis sie zmagam. Od tego czasu minął rok ... Liczyłam ze jeszcze da sie coś naprawić , ze moze Mąż sie zmieni ale nic takiego sie nie stało. Przestałam wierzyc w to ze mozemy byc razem. W tej chwili on jest juz z inna dziewczyna i podjęlismy decyzje o rozwodzie. Rozwód ok tylko co dalej? Wiara jest dla mnie bardzo wazna i nie wyobrazam sobie zycia bedąc z powodu rozwodu skreslona w oczach Kościoła. .. Powiedziano mi ze moge sie ubiegac o uniewaznienie małżeństwa. Byłam dzis w Kurii zapytac o to; ale ksiadz który mnie przyjał powiedział , ze niby podstawy sa ale to nic pewnego i ze sprawa moze sie ciagnac latami.W dodatku juz na wstepie trzeba zapłacić 800zł. .. Jestem załamana . Jesli to ma trwac minimum 2 lata to co ja mam w tym czasie ze sobą zrobic? Jak mam zyć? Do 4 miesiecy bedzie po rozwodzie i co wtedy, jaki bedzie mój statuś w Kosciele katolickim? A co bedzie jesli w moim życiu pojawi sie ktoś kto wreszcie mnie pokocha i kogo ja bede kochac? Prosze jesli macie jakieś doświadczenia z uniewaznieniem małzestwa na Ślasku napiszcie do mnie jak to wszystko wyglada bo po tej dzisiejszej rozmowie po prostu nie chce mi sie zyc.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach